http://wiadomosci.onet.pl/1541025,11,item.html
Kasa dla służby zdrowia i oświaty była.
I to Bardzo duża!!!
Ale niesttety już nasz Al Kwapone przewalił ją w Iraku.
Kaczor wywalił jej jeszcze wiecej i posłał naszych na śmierć do Afganistanu!
Dlatego jestem za strajkami do upadłego!!!
Bo odbiorą one raz na zawsze tym durnym liberalnym ich wojenne zabawki.
TFU!!!
w obecnym układzie nie ma możliwości dalszego podnoszenia nakładów ze strony pacjentów, głównie pracowników. Uzasadnienie w oparciu o publicznie dostępne dane GUS przedstawiam poniżej.
To na co powinno się zwrócić uwagę to relacja wypłaconych wynagrodzeń do PKB oraz relacja nakładów służby zdrowia do wynagrodzeń.
Dla roku 2006 szacunki przedstawiają się następująco
Nakłady na wynagrodzenia brutto (wraz z częścią ZUS płaconą przez pracowników)
przeciętne wynagrodzenie 2637,72 zł http://www.stat.gov.pl/gus/komunikaty_PLK_HTML.htm
przeciętne zatrudnienie 9,1 mln osób http://www.stat.gov.pl/gus/45_1790_PLK_HTML.htm
szacowane wypłaty brutto roczne: 288 mld zł przy czym w zestawieniu z danymi GPW co najmniej 1/3 tej sumy stanowią wypłaty dla kadry zarządzającej, właścicieli zatrudnionych w własnych przedsiębiorstwach (kodeks pracy wymusza stosunek pracy dla prezesów, którymi są naczęściej sami akcjonariusze-właściciele)
Jeśli odliczymy więc te sumy otrzymamy ok 190 mld zł dla pracowników "szeregowych".
PKB za rok ubiegły pierwsze szacunki GUS to ok. 1060 mld zł
Z tego wynika, że płace brutto wszystkich pracowników szeregowych stanowiły ledwo 18% PKB.
Jeśli nakłady na służbę zdrowia miałyby wzrosnąć do 6% PKB, to pracownicy musieliby oddać co najmniej 21% swoich wynagrodzeń brutto z ZUS, a w stosunku do podstawy opodatkowania procent składki zdrowotnej wynosiłby - 28,5%.
Pozostałe 4 mld zł wnoszą przedsiębiorcy płacąc na chwilę obecną po 200 zł miesięcznie.
W tych okolicznościach należałoby szukać pozapłacowych i pozaskładkowych źródeł finansowania, gdyż nie ma technicznie możliwości uzyskania potrzebnych sum z płac. Udział płac w PKB w Polsce jest obecnie taki, jaki był na Białorusi w okresie głębokiego kryzysu w 1992 roku gdy pracownicy otrzymywali wynagrodzenia w produktach firmy (słynna depesza PAP o płacach w kartoflach i gwoździach). Niezależnie od tego jak by to brzmiało politycznie, w ujęciu statystycznym udział płac polskich pracowników jest niższy niż udział płac czarnej ludności w RPA w okresie Apartheidu.
Wytłumaczeniem tego zjawiska mają być wysokie koszty pracy. Dostępne mi dane nie dają możliwości podtrzymania tych stwierdzeń (www.oecd.org).
W swoim czasie zrobiłem zestawienie.. Z wskaźnika pt "Taxes on the average production worker", informującego w miedzynarodowych warunkach porównywalnych o pozapłacowych kosztach wynagrodzeń, jak podatki, składki ubezpieczeniowe itd., wynika zupełnie inny obraz. Pierwsza piątka krajów o najniższym obciążeniu pracy w roku 2003 przedstawia się następująco: Korea Płd. - 14,1%, Meksyk - 17,3, Nowa Zelandia - 20,6, Irlandia - 24,5, Japonia - 27,0. Średnia tej piątki wynosi w zaokrągleniu 21%, natomiast dla Polski wskaźnik ten wynosi 43%, różnica między nimi zatem wynosi 22%. Oznacza to, że na każde 1000 zł wynagrodzenia (wraz z wszystkimi obciążeniami, także składkami ZUS płaconymi przez pracodawcę), polska firma odprowadzi więcej podatków i składek o 220 zł. W przypadku następnej dziesiątki krajów Australia, Szwajcaria, Islandia, USA, Wielka Brytania, Luksemburg, Kanada, Portugalia, Grecja, Norwegia, różnica ta wszakże maleje już do 100 zł. Co więcej w przypadku ostatniej dziewiątki krajów o najwyższych obciążeniach (Holandia, Czechy, Finlandia, Austria, Włochy, Węgry, Szwecja, Francja, Niemcy, Belgia), udział składek i podatków polskiego przedsiębiorcy jest niższy średnio o 4% tj. 40 zł na każde 1000 zł. W stosunku do państw starej unii w Polsce koszty są wyższe o 2%.
Udział płac w PKB wymienionych krajów (poza Meksykiem) jest nieporówywalnie wyższy (uwaga! nie należy mylić tego wskaźnika z innym, publikowanym przez GUS - kosztami pracy, które obejmują także szereg nakładów ponoszonych przez przedsiębiorców na własne cele niezwiązane z zatrudnieniem pracowników)
Trudno uznać taką różnicę za ciężar uprawiedliwiający niskie płace.
Teraz coś o relacjach zarobków
Przeciętne miesięczne zarobki brutto, Finlandia (2000r)
Zawód, zajęcie marki fińskie
niewykwalifikowany pracownik, np. sprzątaczka 7 696
pracownik biurowy 7 994
sprzedawca w sklepie (np. meblowym) 8 666
technik laboratorium i asystent 9 060
kierowca autobusu i motorniczy 11 097
pielęgniarka 11 529
pracownik z średnim technicznym wykształceniem 12 124
nauczyciel dyplomowany 15 525
inżynier 15 526
"Junior manager" 16 099
prawnik sądowy i administracyjny 20 522
lekarz ze specjalizacją w dużym centrum zdrowia 23 885
menadżer banku 24 272
menadżer firmy ubezpieczeniowej 25 453
------------------------------------------------------------------------------
C Statistics Finland www.stat.fi
Bajońskie zarobki personelu medytcznego w relacji do przeciętnego wynagrodzenia dotyczą obecnie tylko kilku wybranych krajów świata (USA, UK, Irlandia) i są marzeniem niemal całej reszty. Nie pozostaje to jednak bez wpływu na dostęp do świadczeń. W Wielkiej Brytanii, USA są poważne problemy z dostępem do specjalistów, a kolejki oczekiwania są niekiedy nawet dłuższe niż w Polsce. Państwo posiadacie te materiały, ponieważ prezentowaliście je na antenie w swoim czasie. Nie będę więc ich przytaczał.
Rozkład wynagrodzeń w sektorze podmiotów zatrudniających powyżej 9 pracowników:
źródło: http://www.stat.gov.pl/gus/45_686_PLK_HTML.htm Struktura wynagrodzeń według zawodów w październiku 2004 r (rozkład wynagrodzeń z roku na rok zmienia się nieznacznie, a istotne statystycznie różnice występują w cyklu co najmniej sześcioletnim więc dane są wciąż względnie aktualne)
Szczególnie najcenniejsze są
Rozkład pracowników pełnozatrudnionych według krotności przeciętnego wynagrodzenia brutto dla gospodarki narodowej, grup zawodów oraz płci
Miesięczne wynagrodzenia najwyższe (decyle) w grupach decylowych pracowników pełnozatrudnionych według grup zawodów oraz płci
Obrazują one w przekroju zawodów poziom wynagrodzeń w odniesieniu do wynagrodzenia przeciętnego. Wystarczy więc te miary względne odnieść do obecnego wynagrodzenia przeciętnego aby otrzymać względnie dobry obraz.
Jako uzupełnienie należy sięgnąć po publikację
Działalność gospodarcza przedsiębiorstw o liczbie pracujących do 9 osób w 2005 r. http://www.stat.gov.pl/gus/45_2868_PLK_HTML.htm
która zawiera dodatkowe cenne informacje odnośnie płac w drobnych przedsiębiorstwach.
Pragnę zwrócić uwagę na następujące fakty:
W drobnych firmach, które dają zatrudnienie dla 3,3 mln osób (na 9,1 mln ogółem) przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło 1170 zł , przy czym z nałożenia rozkładu Gausa otrzymujemy wynik, iż praktycznie 95% zarabia do 1500 zł brutto. Przeciętne wynagrodzenia w tej grupie przedsiębiorstw stanowią POŁOWĘ przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw (czyli tych o zatrudnieniu powyżej 9).
Odnośnie firm pow.9 osób po naniesieniu rozkładów na rok ubiegły:
20% pracowników tych firm zarabia do 1200 zł brutto.
następne 20% zarabia w przedziale 1415-1633 zł.
następne 20% do 2158 zł
powyżej płący przeciętnej zarabia 1/3 pracowników.
w przedziale 75%-125% płacy przeciętnej też zarabia co trzeci w tych firmach.
ale poniżej połowy średniej płacy - co piąty!
Najwięcej zarabia kadra zarządzająca, kierownicy i specjaliści (do których zalicza się, nauczycieli, naukowców, informatyków, lekarzy, architektów, prawników, inżynierów, urzędników wyższego szczebla)
90% z tej grupy zarabia powyżej 1600 zł. Wygląda to tak, że tam gdzie kończą sie zarobkie głównej/podstawowej i najliczniejszej grupy pracowników (średni personel techniczny, pracownicy handlu i usług) tam zaczynają się zarobki specjalistów i kierowników.
połowa informatyków zarabia do 3500 zł brutto, ale jednocześnie ponad połowa zarabia przedziale 75-175% średniej krajowej.
90% nauczycieli zarabia powyżej 1650 zł
90% prawników zarabia powyżej 2500 zł
90% lekarzy zarabia powyżej 1522 zł
te powyższe grupy zawodowe to ledwo 13% ogółu pracujących w sektorze pozarolniczym.
Płace średniego personelu technicznego są niemal na poziomie wynagrodzeń pracowników prac prostych.
i tak:
połowa specjalistów-techników (dotyczy sfery produkcji a także informatyków-administratorów)
zarabia w przedziale 1400-2200 zł, 80% zarabia do 2952 zł
przy czym zdecydowanie dominują niższe przedziały płacowe (do 2000 zł)
pracownicy biurowi (w tym także księgowi, magazynierzy) zarabiają już dużo mniej bo 80% zarabia do 2530 zł, ale aż 40% zarabia do 1653 zł
pracownicy obrotu pieniężnego i obsługi klientów 70% w przedziale 899-2118 zł przy czym znów dominują płace poniżej 1800 zł
natomiast najgorzej przedstawia się sprawa z płacami pracowników handlu i usług osobistych - dziedzin będących podstawą współczesnej gospodarki rynkowej.
co drugi pracownik z tej grupy zarabia mniej niż POŁOWA średniej krajowej!
przy czym niecałe 6% zarabia powyżej średniej krajowej!
70% z nich zarabiało do 1431 zł brutto a przypominam że mówimy tu o większych firmach a nie fitulingach prowadzonych przez prywaciarzy, gdzie stawki są 2x niższe.
budownictwo- tutaj nastąpiły od czasu tych danych pewne zmiany na korzyść, ale dotyczy to tylko kilku wybranych aglomeracji, które skupiają mniej niż 1/6 pracowników, w dodatku wzrost płac dotyczył górnych przedziałów a nie najgorzej zarabiających.
40% zarabia do 1365 zł
dalsze 30% w przedziael 1363-1882 zł
przemysł
70% pracowników zakładów spożywczych zarabia do `1498 zł
70% prac. zakł. włókienniczych i ubrań - do 1383 zł.
80% prac. zakładów wyrobów galanteryjnych do 1112 zł
70% stolarzy do 1568 zł
70% poligrafów do 1755 zł
40% elektroników do 1690 zł, 70% z nich do 2282 zł
w szystkie kwoty podane jako brutto
Co drugi śmieciarz lub sprzątaczka otrzymują mniej niż pół średniej płacy. 4 na 10 techników wszelkiego rodzaju zarabia mniej niż połowa średniej krajowej. Co dziesiąty informatyk, a co czwarty operator maszyn i co piąty budowlaniec cieszy się, że kiedyś w końcu przekroczy 50% średniej płacy. Co drugi pracownik zatrudniony w usługach, a 6 na 10 - w handlu może pomarzyć o połowie średniego wynagrodzenia krajowego, bo po prostu dostaje jeszcze mniej. W branży drzewno-meblarskiej, dobrze rozwijającej się od czasu obalenia starego ustroju, 4 na 10 zatrudnionych zarabia mniej niż połowa średniego wynagrodzenia.
91,4% kobiet zatrudnionych w branży produkcji wyrobów galanteryjnych i pamiątkarskich ma zaszczyt pracować za mniej niż pół średniej krajowej.
Ogółem pracownicy pełnozatrudnieni zarabiający poniżej połowy przeciętnego wynagrodzenia stanowią 1/5, przy czym w najbardziej sprywatyzowanych sektorach, jak budownictwo i handel, odsetek ten wyniósł odpowiednio 1/4 i 1/3 ogółu zatrudnionych, a w administracji - 4%. Wartość 50% przeciętnego wynagrodzenia stanowi tzw. próg ubóstwa względnego. Pracownicy otrzymujący wynagrodzenie poniżej tej wartości kwalifikowane są jako osoby żyjące w biedzie.
Analiza danych statystycznych ujawnia pewną trwałą i niekorzystną tendencję. Choć wynagrodzenie przeciętne systematycznie aczkolwiek powoli wzrasta, to coraz więcej osób lokuje się w dolnych przedziałach zarobków. Powyżej poziomu pozwalającego się utrzymać samodzielnie w kraju w 2002 roku - zarabiało 23,5% pracowników, podczas gdy w roku 1992 - 92%. Co szczególnie istotne dynamika przesuwania pracowniczych wynagrodzeń w dół skali utrzymuje się. W okresie ośmiu lat 1992-1999, odsetek zarabiających poniżej połowy przeciętnego wynagrodzenia wzrósł o 9,5% (z 3% do 12,5%), podczas gdy w okresie następnych czterech lat 1999-2002 wzrósł o prawie 5% (z 12,5 do 17,4) W końcówce PRL-u co osiemnasty pracownik znajdował się w tej grupie, podczas gdy w III RP już niemal co piąty. W 2002 roku odsetek pracowników zarabiających w strefie ubóstwa względnego w handlu i budownictwie był pięciokrotnie wyższy niż w roku 1988.
Na sam koniec rozkład wynagrodzeń skompilowany dla całej gospodarki ujmującej firmy drobne i duże (2004)
do 100% śr. płacy 74,8%
do 50% śr. płacy 22,3%
do 90% śr. płacy 68,1%
do 80% śr. płacy 60,9%
do 70% śr. płacy 52,7%
do 60% śr. płacy 37,9%
przedział 80-120% 23,8%
nie da się zwiększyć nakładów i płac w służbie zdrowia jeśli nie naprawimy pierwotnego podziału dochodu narodowego (tego dokonującego się w firmach)
Cóż za wstrząsający apel: "To nieprawda, że rząd nie ma pieniędzy!" Może i ma, ale na pewno nie dla tej grupy zawodowej i generalnie - nie dla reprezentantów tych i podobnych kategorii mentalnych. I słusznie, i bardzo słusznie. Ale dlaczego lewica w ogóle zajmuje się tym tematem? Pretensje lekarzy to raczej temat dla portali pro PO.
czemu na lewica.pl pisze sie tylko o postulatach lekarzy odnosnie zarobkow a cisza jest w sprawie innych postulatow, jak np. prywatyzacji sluzby zdrowia? O innych jeszcze cciekawszych postulatach odsylam do tekstu jakiegos zwiazkowca z OZZL w poniedzialkowym Dzienniku. "Pacjent musi sie nauczyc, ze nie wszystko mu bedzie fundowac panstwo", "termin sluzba zdoriwa to absurd - nie jestemy zadnymi sluzacymi", itp itd
w 2007 roku 15 mld, w 2008 będzie to już ok. 30 mld. Są więc pieniądze na wzrost nakładów na slużbę zdrowia do 6% PKB- problem w tym że Gilowska zaplanowała już obniżenie podatków dla najbogatszych (z 40% na 32%) oraz obniżenie składki ZUS, co też będzie korzystne tylko dla pracodawców.
to że niektóre postulaty jakie głoszą tzw. lekarze z górnej półki idą na przeciw interesom pacjentów. W tv głównie się mówi o postulatach płacowych, ale pewna elita lekarska dodatkowo podnosi postulat prywatyzacji.
Program reformy służby zdrowia OZZL stworzył wspólnie z Centrum Adama Smitha. Bez komentarza.