i występ cyrku aniołków Adam`iego
I jakże lewicowo!
dla lewicy lepsza jest jawna wrogość Kaczek niż jej upupianie przez Michników, Szczuków (!), Krytyków politycznych etc.
O bunt lewicy przeciw salonowej "pupie"!
widac uczniowie jakich szkol sa zainteresowani w tego typu przedsiewzieciach - Spolecznego, a wiec, takiego w ktorym slono sie placi za nauke. Czy trzeba wiecej wyjasniac?
Lewica salonowa jest ruchem ludzi albo pochodzących z zamożnych rodzin, albo więcej niż dostatnio utrzymujących się z grantów.
W jej warszawskiej ekipie, prawie nie ma osób utrzymujących się z pracy na etacie. Oczywiście, pomijając zatrudnienie w takich miejscach, w których, jak w Gazecie Wyborczej - z tzw. względów prestiżowych - wypada pracować.
Ciekawe,bo jak "Naszość" robi happeningi to zawsze ich policja zgarnia. Ot i demokracja:)
totez ja nigdy tez nie mialem zadnych watpliwosci odnosnie ww. grupy. Niemniej jednak przyznac trzeba ze uprawiaja swoista wersje tzw. socjalizmu dla bogatych wyciagajac w kolko rece do panstwa, ktore MUSI hojnie wspierac ich wielce spoleczna lub artystyczna dzialalnosc.
Pare tygodni temu spotali sie warszawscy artysci i tym podobni z H.G-W w Warszawie. Wywpowiedzi do kamery byly porazajace - Holdys cos tam plecie, ze rynek wszystkiego nie rozwiaze, Jackowska (nota bene - znana milosniczna Balcerowicza i Bochniarz) ze panstwo ich przeciez musi wspierac, bo inaczej to jak, bez pomocy to zadnej sztuki nie bedzie. No a Hanna G-W na to, ze jasne, ona da pelno kasy, bo przeciez rynek to nie jest jakis dogmat i w ogole. Nie trzeba chyba dodawac, ze ow interwencjonizm gospodarczy i etatyzm warszawskich elitek dotyczy wylacznie ich samych, a nie normalnych pracownikow...
warszawkowi "lewicowcy" ośmielają się wypisywać (por. niedawna publikacja o "zbędnych studentach"), że młodzi ludzie powinni zdobywać tylko wykształcenie zawodowe, bo rynek pracy nie potrzebuje nic innego.
Sami natomiast domagają się bardzo wysokich stypendiów dla doktorantów, czyli - między innymi - dla siebie. To od państwa. A jednocześnie twierdzą w swoich pisemkach, że prywatne fundacje powinny przyznawać im granty na walkę z "hegemonicznym dyskursem prawicy". Mało? Wspomnijmy więc jeszcze o dotacjach od SLD. Partii, którą skądinąd "krytykują". Pecunia non olet!
Niech Magda Mosiewicz sobie męża poszuka:)
to takie szczęście, Lutmann?
zależy to od męża. Ale, z dwojga złego, lepsZy chyba mąż niż impresario z cyrku "Adam s`amuse".
Zawsze to lepiej niż ganiać po metrze w czerwonej czapce...
To nie o to chodzi, ze tego typu przedsięwzięcia interesują tylko bogatą młodzież ze szkół z wysokim czesnym. Po prostu działacze pewnych organizacji idą na łatwiznę proponując współpracę zaprzyjaźnionym dyrektorom i nauczycielom konkretnych szkół, zamiast wychodzić do "przeciętnej" młodzieży (co mogłoby być żmudne i nieprzyjemne).
ve-lo najważniejsze jest chyba to, że Pani Kazia nie zabawiałaby dzieci byle kogo. Jeszcze by się tam jakiś moher przypałętał.
"Społecznego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia", czyli kuźni przyszłych władz bo
1) społeczne - a wiec dzieci dobrze ustosunkowane
2) humanistyczne - bo wykształcenie ścisłe i matematycznoprzyrodnicze to żadne wykształcenie, a wiec nieprzydtane z punktu widzenia sprawowania władzy. Taka np. geometria choć wyrabia dyscypline umysłową, to jest wrecz szkodliwa w rozwijaniu umiejetności posługownia się nowowmową.
3) imienia Kuronia - a zatem młodzież jest politycznie uświadamiana od najmłodszych lat. Ciekawe czy taką świadomością jaką Kuroń reprezentował w latach 50-tych, czy w latach 70-tych czy też tą z 90-tych? Tzn. staliniści, trockiści czy bojownicy o demokrację rozdajacy zupki.
A poza tym to też szanuje przyrodę, jestem za tolerancją i przeciw tarczy. Sojusznicy?
- szkoła janczarów reżimu
Czy według Was to naprawde taka zla inicjatywa?
Wkurzają mnie takie komentarze jak te powyżej. To wasze święte oburzenie że ktoś wymyślił niesztampową akcję która na dodatek nie dotyczy "klasy robotniczej" ( cokolwiek by to dziś znaczyło ). Tak strasznie wam to przeszkadza? A może chcecie sobie udowodnić jacy to czyści ideowo jesteście. To naprawdę do niczego nie prowadzi. Uprawiacie typowe "obrażactwo" które do tej pory kojarzyłem raczej z prawicą.
A co do stypendiów doktoranckich: wiesz, dlaczego najpewniej wyjadę z tego kraju? Właśnie dlatego, że tutaj nie będę w stanie wyżyć ze stypendium doktoranckiego. Za rok kończę informatykę i chcę pracować naukowo. I co? Też jestem darmozjadem? Radzę wszystkim ludziom w tym kraju, którzy cokolwiek sobą reprezentują, żeby zrobili tak samo. W polsce nie ma dla nich przyszłości. Naprawdę sądzisz , że to, że potencjalni naukowcy wyjeżdżają gdzie indziej, jest takie świetne?
A dlaczego "ten kraj" ma ci finansować stypendium doktoranckie? Żebyś po skończeniu studiów doktoranckich kosił kasę na 3-4 prywatnych uczelniach albo za kupę forsy pracował w korporacji? Ja jestem za finansowaniem przez państwo wielu usług publicznych, w tym szkolnictwa wyższego, ale nie widzę powodu, by to państwo - mające wszak setki ważniejszych wydatków - utrzymywało rozżalonych łebków, którzy w dodatku uprawiają szantaż, że jak im się nie da, to oni wyjadą. A przepraszam bardzo, co ty dałeś "temu krajowi" poza pretensjami i narzekaniem?
Jestem jak najbardziej daleki od robotnikomani i wyszukiwaniu jak njabradziej prawdziwych egzemplarzy tego gatunku, koniecznie w kufajkach i berecie. Niemniej jednak nie bardzo rozumieniem co lewicowego jest w akcji robionej przez bogata mlodziez ze Spolecznego Liceum imienia typa, ktory firmowal wlasna osoba najgorszy okres balcerowiczyzny w Polsce, gdzie uczestniczy czolowa przedstawicielka establishmentu i to jego najbardziej chamskiej czesci (pelna pogardy wobec "moherów" i tym podobnych, czyli ubozszej czesci spoleczenstwa). No i oczywiscie wszyscy pewnie pletli jakies farmazony o ekologii i mniejszosciach, czyli sprawach najbardziej dotyczacych ledwo wiazacych koniec z koncem Polakow.
W większości cywilizowanych krajów zauważyli już, że w dzisiejszych czasach wzrost gospodarczy opiera się na wiedzy. No ale nie w polsce. W polsce uważa się takich jak ja właśnie za spryciarzy, co chcą "kosić kasę na 3-4 prywatnych uczelniach" albo za " rozżalonych łebków" i mówi się że państwo "ma setki ważniejszych wydatków". A jak ktoś chce z nauki przejść do przemysłu, to ludzie oburzają się, że " za kupę forsy pracuje w korporacji". W USA( i nie tylko tam ) 3/4 doktorantów po uzyskaniu tytułu idzie pracować do przemysłu. W większosci przypadków uczelnia płaci im za robienie doktoratu i nikt nie robi z tego problemu! Dlaczego? Ano właśnie dlatego, że jest to jeden ze sposobów na wdrożenia. A bez wdrażania pomysłów wymyślonych na uczelniach nikt z tych pomysłów pożytku mieć nie będzie. Inwestując w ludzi, państwo inwestuje w gospodarkę. Tak przynajmniej powinno być.
Między innymi przez takie właśnie podejście jesteśmy w ogonie Europy jeśli chodzi o innowacyjność, a mało która firma jest zainteresowana badaniami naukowymi. Mówi się tyle o zwiększaniu konkurencyjności przez "uelastycznianie" kodeksu pracy, a jakoś nikt nie wpadnie na to, że można inaczej. I nie jest to droga tylko dla bogatych państw, co pokazał przykład Finlandii i Estonii.
Jeśli już chcesz wiedzieć, to naprawdę nie o to chodzi mi w życiu , żeby chałturzyć na prywatnych uczelniach lub harować w korporacji. No ale ty pewnie i tak wszystko wiesz lepiej...
dlatego kiedy każesz mi rajtuzy poluzować, to nie bardzo wiem i rozumiem o co ci chodzi....
Odpowiem ci więc, że ja męża już "złapałam", rajtuz nie noszę ino pończochy, a teraz nawet od jakiegoś czasu bez majtek chodzę. Nie pytaj dlaczego, domyśl się... Podpowiem, że mąż do rzici... Jak większość facetów, którzy złapią żonę...
pytasz, według jakiej ideologii uświadamiana jest młodzież z Liceum im. Kuronia? Odpowiadam: według KAŻDEJ, która jest na fali.
Wydaje mi się, że jednak ta akcja jest jakoś tam pożyteczna. Możesz mieć złe zdanie o Szczuce, jednak uważam, że mimo wszystko podpada ona pod lewicę. Lewicowość(dla mnie przynajmniej) oznacza przeciwstawianie się wszelkim formom dyskryminacji - zarówno tej ekonomicznej(robotnicy) , jak i każdej innej (kobiety,geje,mniejszości narodowe). I jedne i drugie są ważne i stawianie ich "przeciw sobie" wydaje mi się sztuczne. Przeciętnego człowieka nie obchodzi ekologia, bo większym dla niego problemem jest przeżycie do następnej wypłaty. Pani Szczuka być może tego problemu nie dostrzega, bo jej to akurat nie dotyczy, a więc dla niej inne problemy są tymi najważniejszymi. Niemniej jednak obie kategorie problemów są ważne i obie powinny leżeć w polu zainteresowania lewicy ( no bo kogo innego? ). Problemem jest zarówno brak zainteresowania "salonowców" problemami zwykłych ludzi, jak i brak zainteresowania zwykłych ludzi problemami innymi niż ich własne. Jeśli Szczuka woli gadać o równouprawnieniu kobiet niż o prawach pracowniczych(choć są to kwestie mocno powiązane) - jej sprawa, chyba swoimi zainteresowaniami nikomu nie robi krzywdy. Znajdą się też ludzie , którzy będą mieli odwrotne preferencje. Nie widzę powodu, dla którego trzebaby mieć do niej o to aż tyle pretensji.
nie tak dawno tłukła forsę w programie Najsłabsze ogniwo, którego humor polegał na wyszydzaniu ludzi gorzej sytuowanych czy słabiej sobie radzących. Szczuka i jej kopia Dunin bardzo chętnie zniweważają i poniżają wartstwy plebejskie. Tylko, że terasz już nie wypada zarzucać tym warstwom, iż nie są przystosowane do "nowej rzeczywistości". A zatem wypomina im się konserwatyzm obyczajowy.
USA jako wzór? Odważna teza.
Nie jako wzór. Po prostu gdzieś widziałem dane na temat tego odsetka w USA a na temat innych krajów nie widziałem takich statystyk. Podejrzewam, że w innych krajach zachodnich odsetek jest podobny. Zresztą nie mówię, że musi tak być - to był tylko przykład innego podejścia do problemu.
Cóż, Ktulu, akurat w USA za większość nauki na uczelniach wyższych płacą sami zainteresowani z własnej kieszeni, i to płacą kwoty ogromne, już na starcie dorosłego życia mocno się zadłużając kredytami. Z kolei, owszem, np. w Skandynawii, państwo hojnie łoży na doktorantów - ale też w tamtych krajach jest nieco inny etos służby publicznej niż w Polsce. Ty za swój szantażyk spod znaku "dajcie mi albo wyjadę" - nie do pomyślenia w wykonaniu np. moich znajomych Szwedów - nie tylko nie powinieneś mieć finansowanego doktoratu, ale wręcz powinieneś państwu oddać forsę za - jak mniemam - bezpłatne studia magisterskie czy inżynierskie.
No dobrze, ktulu. A co w takim razie sądzisz o lustracji?
mniejsza o Twoja definicje lewicowosci. Ale tak sie sklada, ze traktowanie sfery obyczajowej i ekonomiczej jako rownorzednej raczej jest bez sensu. Jak zapewne wiesz wielkim odkryciem mysli socjalistycznej juz na samym poczatku (utopisci) byla obserwacja, ze wszystkie nierownosci maja swe zrodlo w podstawowej - ekonomicznej. Dlatego tez pelno jest i bylo wielkich i wybitnych lewicowcow i socjalistow (w szerokim rozumieniu) opowiadajacymi sie za pewnymi gospodarczo-spolecznymi postulatami, ale tkwiacymi po uszy mowiac dzisiejsza nowomowa w "patriarchalno-homofobiczno-heteronormatywnym dyskursie". To ze np Marks w wielu puntach negatywnie wypowiadal sie o Zydach, a Lafargue-owi wypominal murzynskosc nie swiadczy ze jest on prawicowy. Ale odwrotna sytuacja nie jest mozliwa, a wlasciwie nie bylo do czasow wspolczesnego pomieszania z poplataniem. Szczuka moze i jest jakos tam lewicowa, ale jest to najwyzej lewica liberalna. Jesli ktos wysmiewa sie gorzej usytowanych, a nawet w ogole nie widzi tego problemu jest jednoznaczne.
Slusznie napisales, ze Szczuka ma takie a nie inne preferencje. Ja tez jej tego nie bronie. Niech dalej opowiada bajeczki o gwaltach lesbijek po wsiach i tym podobbne. Ale nie wiaz na sile preferencji i zabaw establishmentu z lewica.
I takie krotkie pytanko: czy Szczuka w swoich przypowiesciach o tolerancji wspomniala tez o tolerancji wobec "moherow"? Czy pochwalila sie tez swoja godna nasladownictwa tolerancja wobec pewnej niepelnosprawnej osoby?
Pewna odmiana schizofrenii
Durango 95 > wprawdzie twoja wymiana zdań z nie do końca dotyczy tego, o czym piszę poniżej, ale jakoś to mi przyszło do głowy śledząc waszą dyskusję.
Otóż zawsze zastanawiają mnie moi znajomi, którzy pracują budżetówce lub też studiują tylko i wyłącznie dzięki temu, że nie muszą płacić za studia, dostając w dodatku parę złotych stypendium socjalnego czy naukowego (finansowanych z budżetu państwa), a jednocześnie są zwolennikami skrajnego liberalizmu. "Jak to – pytam się takiego delikwenta – przecież dla Korwin-Mikkego i jego zwolenników jesteś darmozjadem, który wykonuje zupełnie niepotrzebną pracę? Dobrze się z tym czujesz?" W odpowiedzi słyszę, że winę za to oczywiście ponosi socjalizm, że gdyby nie socjalizm to te osoby zajęłyby się czymś, dopiero wtedy wypłynęły na szerokie wody, zamiast siedzieć na ciepłej państwowej czy samorządowej posadce etc etc. Podobno jedna z niegdysiejszych liberalnych gwiazd dyskusji na lewica.pl - move54 - pracowała w uniwersyteckiej czy samorządowej bibliotece, spędzając czas głównie na siedzeniu w Internecie.
Ich wszystkich przebił jednak pewien mój znajomy, który dwa lata temu wyjechał do Anglii, gdzie przy udziale polskiego pośrednika został zatrudniony w magazynie u angielskiego pracodawcy. Idylla nie trwała zbyt długo, wkrótce polski pośrednik zaczął domagać się od pracujących tam Polaków większej pracy za tę samą płacę. Polacy mieli pracować 1-2 godziny więcej, ale dostawać taką samą stawkę jak nie mający nadgodzin Brytyjczycy. Oporni, wśród nich mój znajomy, którzy nie chcieli być gorzej traktowani od pracowników z Wysp, zostali przeznaczeni do odstrzału. Znajomy dostał wypowiedzenie. Obroniły go działające w firmie brytyjskie związki zawodowe, które zagroziły, że w przypadku zwolnienia Polaków nagłośnią sprawę w mediach i wystąpią w ich imieniu do sądu pracy.
Po jakimś czasie znajomy przyjechał w ramach płatnego oczywiście urlopu do Polski. Spotkawszy się któregoś dnia ze mną począł jakby nic krytykować "wszelkiej maści socjalistów, którzy nie dają żyć". "Jak to?" – spytałem się go – "a zakaz dyskryminacji w pracy, ochrona prawna, prawo do zakładania związków zawodowych – myślisz, że to wszystko istniałoby, gdyby nie było socjalistów? Co byś zrobił, gdyby związki trafiły na Powązki, jak skandują liberałowie?". Z jego reakcji wywnioskowałem, że nie do końca zrozumiał, o co mi chodzi.
Wydaje się, że obecny system stworzył modę na deklarowanie się jako "zwolennik wolności gospodarczej" nawet w przypadku gdy funkcjonuje się dzięki temu, że ktoś kiedyś miał odwagę się tejże "wolności gospodarczej" przeciwstawić. Trochę to jak z kształtowaniem wizerunku firmy i jego produktu - nie ważne czy faktycznie sprzedajesz dobry produkt czy zupełny bubel, ważne jak go zareklamujesz i czy wykreujesz na niego zapotrzebowanie.
polecam książke A. Miszalskiej "reakcje polakow na transformacje systemowa". Jak napisala autorka (nota bene zwolenniczka Hayeka) z badan wynika ze spora czesc Polakow deklarowala sie jako zwolennicy reform rynkowych, mozliwie szerokiego uwolnienia rynku, itp, ale zaraz pozniej okazuje sie, ze jak przychodzi do konkretow, to sa za wysokimi zasilkami, itp itd
W pierwszym zdaniu mojego wcześniejszego komentarza chodzi o wymianę zdań Durango z Ktulu oczywiście.
ktulu - bo przykład Szwecji uczy, że inwestowanie w edukacje obywateli panstwu sie opłaca
jego krytycy - bo te inwestowanie nie powinno się sprowadzać do elity intelektualnej. A jelsi np. inwestujemy w nauke, to musimy miec na uwadze jakiś polski przemysl, ktory wyniki naukowcow bedzie konsumowal, zarabial na nich, placil podatki i w ten sposob finansowal posrednio nauke. W sytuacji gdy Polska nie ma polityki przemyslowej (bo neoliberalne klamstwo mowi, że nie powinna), kazda zlotowka wpakowana w nauke przyniesie mniej niz zlotowke zysku. Co prawda kozysc jest bo zachowany zostaje potencjal, ale na dluzsza mete oznacza to bankructwo.
jaka awnatura, nie moge...
macie jakies kompleksy czy cos?
zawsze ciekawa inicjatywa musi byc wysmiana i stlamszona?
jestescie smieszni i zalosni.