Jestem zwolennikiem okręgów jednomandatowych bo jestem zwolennikiem mandatu imperatywnego, bez którego nie ma realnej demokracji. Z tym, że okręgi jednomandatowe mają demokratyczny sens tylko w wersji francuskiej tj. przy wymaganej bezwzględnej większości w wyborach.
"Nie bez znaczenia jest też jego osobisty majątek. Aczkolwiek łatwo go atakować (wszak to miliarder i właściciel sieci telewizyjnej Bloomberg News&), to posiada ogromne fundusze, a przez swoją zamożność nie musi obawiać się oskarżeń o korupcję, przed czym drżą ubożsi koledzy po fachu. Czym łapownik może zaimponować miliarderowi?"
nie no...A we Włoszech to co się stało? Berlusconi pomnożył swój majątek i bezwstydnie łaczył biznes z polityką, a nawet wymiarem sprawiedliwości. Podobał mi się za to cytat z Simpsonów. He, he. Sądząc z polityki bliskowschodniej USA, to nie są wcale kosmici.
ma jeden zasadniczy atut: POCHODZENIE!
Dopóki autor powołuje sie na innych jeszcze od biedy ujdzie:
"Sceptycy z kolei odpierają te argumenty przypominając, iż (...)polska panorama polityczna należy do najbardziej rozdrobnionych w Europie. Nawet najbardziej liczące się(...)partie i ugrupowania nie są w stanie zebrać wystarczającej liczby głosów, aby liczyć na stabilne rządy, Także istnienie dziesiątek cieszących się mniejszym poparciem (...)sprawia, iż w każdych wyborach biorą udział dziesiątki list, a głosy są nadzwyczaj rozbite."
Ale potem są juz wnioski własne:
"Nieuniknionym jest więc to, iż w wyborach w danym okręgu wystartowałoby dziesiątki kandydatów, a ów "klarowny zwycięzca" mógłby być pierwszym, uzyskując na przykład dwadzieścia procent głosów."
A nie przyszło Autorowi do głowy, że przyczyną takiego rozdrobnienia jest właśnie istnienie ordynacji proporcjonalnej? Że po wprowadzeniu JOWów ci, którzy się nie zjednoczą idą do piachu? Że dwupartyjny system USA jest wynikiem ordynacji wiekszościowej?
Nie?
No to do bani z taką analizą.
Pozdrawiam
KS
System jednomadatowy w Polsce doprowadził by do załkowitego braku reprezentacji politycznej społeceństwa w parlamencie. Obecnie do Senatu jest bardzozblizona ordynacja do jednomandatowej i efekt jest taki, że partia która jest kurat na fali domunuje -obecnie PIS, wczesniej SLD a wczesniej AWS - partia o poparciu 25% ma w senacie większośc absolutną.
Jesli postawić przed wyborami kilka zdroworozsadkowych warunków, to okazuje się, że nie są one możliwe do spełnienia jako całość. Zostalo to udowodnione na gruncie matematyki, czyli najzupelniej formalnie i bez zastrzeżeń. Problem przypomniał mi się aprops tej dyskusji. Pierwszy link z brzegu:
http://archiwum.wiz.pl/1997/97081800.asp
gdyby czytanie tak bardzo cię nie męczyło to doczytałbyś może co napisałem wcześniej: okręgi jednomandatowe mają demokratyczny sens tylko w wersji francuskiej tj. przy wymaganej bezwzględnej większości w wyborach.
Wtedy problem ze zmajoryzowaniem władzy przez mniejszość znika.
W każdym razie Komuna Paryska, będąca wzorem demokracji dla Marksa, też na takich rozwiązaniach się opierała.
nie Marksa
W obecnym systemie mamy dominacje partyjnej koterii, która niejednokrotnie olewa nawet swoich członków.
W drugim sposobie w ogóle trudno będzie mówić o jakimkolwiek programie gosopdarczym ( o ile taki w Polszy kiedykolwiek istniał) .
Z dwojga złego wolę jednak to drugie (czyli okregi jednomandatowe), gdyż ludzie w tym przypadku mogą chociaż ocenić takiego posła lub senatora, a w obecnym systemie o tego typu ocenie nie można nawet pomażyć.
Dla łatwości Wystarczy chociazby spojrzeć na ławy $LD.
No jak myślicie, ilu by z tych wiecznych bawidamków wygrało wybory bezpośrednie?
Bo ja tam takich nie widzę.
A wy?!