To miłe, że relacja z zamkniętych, wewnętrznych obrad Zielonych 2004 ukazuje się na lewica.pl dzień po wydarzeniu. Ciekawe tylko czemu kontrastuje to tak bardzo z relacją z otwartej konferencji ws. rad pracowników, o której zamieszczenie mój kolega bezskutecznie dopomina się od czwartku.
o ile wiem rady zielonych sa otwarte (przynajmniej dla czlonkow i sympatykow).
Durango, nie przynudzaj, to takie przyziemne te "rady pracownicze". Trzeba było zorganizować konferencję na temat "Ruch lesbijski jako awangarda sojuszu feministek i LGTB w walce przeciwko katolickim fundamentom współczesnego patriarchatu". To by się nadawało na news!
o ile wiem zebrania lóż masońskich też są otwarte - przynajmniej dla członków.
Mylisz się, Angka Leu. Robol to prawie takie samo cudo jak feministka i lesbijka. Pod jednym wszakże warunkiem. Że jest to robol z Sierpnia 80, a jeszcze lepiej etatowy biurokrata z tegoż związku. Natomiast robole, którzy organizują się sami, bez związkowych bonzów, a często wręcz wbrew nim, a w dodatku nie zasponsorują chłopcom z lewackiego getta druku gazetki o robolach, są faktycznie nieistotni.
zdobyliby 3, a nawet więcej procent głosów, gdyby uprawnieni do głosowania byli wyłącznie pracownicy instytucji eksperckich i medialnych, położonych przy stołecznych ulicach Czerska i Krakowskie Przedmieście
Dlaczego oddzielasz tematykę obyczajową od socjalnej? Jeśli na ten przykład ja zajmuję się głównie emancypacją biseksualistek, to przecież wyzwalane przeze mnie ofiary patriarchalnego kapitalizmu też pracują najemnie (czasem nawet w prestiżowych gazetach i fundacjach). Widzisz więc, że walczę równocześnie z konserwą i wyzyskiem. I to na najtrudniejszym odcinku, bo wszak nikt tak nie cierpi, jak ofiara podwójnej represji ekonomiczno-symbolicznej.
Na tym tle, sytuacja - dajmy na to - górnika jest dwuznaczna, bo może i jest on odrobinkę represjonowany przez pracodawcę, ale i sam represjonuje żonę, którą zmusza do nieodpłatnego świadczenia mu usług w kuchni i sypialni. Nigdy bym nie bronił kogoś, kto sam jest umoczony w przemoc systemową.
A za rady pracownicze, moim zdaniem, nie warto się brać, bo gotowa tam przyjść konserwa. Pamiętajmy, że konserwatyzm też jest wrogiem.
CHERWONY WARSZAWIAK
z kim wybiera sie do wyborow do znamienite towarzystwo? Z Olkiem, Leszkiem i Wojtkiem?
Blokowanie njusa o radach pracowników na lewicowym portalu to już zupełny Monty Python. Podobne jaja były ponoć, jak czytałem w komentarzach, z 1 maja. Ale za to każde kichnięcie Końskiego Łba na tym portalu jest z najwyższym pietyzmem opisywane i srodze komentowane. Gdzie ja jestem, do cholery?!
Wojtas: ponoć Ziel 2004 szli 1 maja razem z SLD. Porażka, co na to osoby z okolic Amnestii i kartą więzienną z PRL, jakich ponoć było parę w tej grupie? Ano tak, ale UW-olstwo liderów się kłania, ciągną do swojego gangu.
"złe elyty kontra prawe społeczeństwo"? Jak tak bardzo się wam podoba ta gadka to zapiszcie się do pisu i tam walczcie z "układem" po stronie "zdrowego ludu". Czym oni wam tak cholernie zawinili? Tym że zajmują się mniejszościami i ekologią? Nie wiedziałem, że dzisiaj na lewicy to zbrodnia, ale takie komentarze powoli mnie w tej kwestii uświadamiają. Niech ktoś mi wytłumaczy , dlaczego z faktu zajmowania się takimi sprawami ma niby wynikać pogarda dla robotników i ogólne burżujstwo ( bo tak sugeruje wielu z was) . Ja tego jakoś nie widzę.
czy z zajmowania się mniejszościami obyczajowymi musi wynikać pogarda dla dyskryminowanych warstw społeczeństwa? Abstrakcyjnie patrząc, na pewno nie.
Ale, jeśli się wie cokolwiek o spustoszeniach wywołanych w Polsce przez kompradorski kapitalizm, a zwłaszcza o nieszczęściach znoszonych codziennie przez miliony, to najzwyczajniej w świecie nie ma się czasu ani chęci interesować się problemami marginalnymi, które ze względów taktycznych są rozdymane przez main-streamowe media.
A jeśli w dodatku zna się niezliczone gesty i wypowiedzi (np., atak Środy na górników, uznanie robotników z Ożarowa za wrogów przez Dunin, nagrodzenie przez Pankowskiego i Kornaka bezdennie prymitywnej piosenki Big Cyca o moherach), to - niestety - trudno nie dojść do wniosku, że lewica salonowa sama z siebie gardzi ludźmi spoza jej wyalienowanej. Wcale nie trzeba jej tego insynuować.
Zajmowanie się ekologią na serio, sięgające źródeł problemu jest jak najbardziej antysystemowe... ale jak postrzegają swój ekologizm ludzie, którzy w 1997 r. byli razem z UW, a w ostatnich latach z SdPL i SLD, a więc formacjami neoliberalnymi, reprezentującymi rozwiązania gospdoarcze zabójcze także dla środowiska naturalnego (własnie z neoliberalnych strategii wynika promotoryzacyjna i antykolejowa polityka transportowa)? Podobnie jak pw rzypadku nietolerancji - jej skala w Polsce jest imho zdecydowanie przesadzona w niektóych relacjach, ale mniejsza nawet o to. Przecież to elementarne, że społeczeństwa z drastycznymi nierównościami ekonomicznymi i socjalnymi są bardziej nietolerancyjne i podatniejsze na proste jak cep intepretacje rzeczywistości. Jak można zajmować się skutkami, nie dotrzegając przyczyn? A jeśli nawet dostrzegając - to nie realizując w praktyce podejmowanych decyzji, np. o sojuszach? Czy to jest poważna lewicowa polityka?
Zieloni nigdy nie szli do wyborów z SLD. Rzeczywiscie szli z SDPLem do parlamentarnych dwa lata temu, kiedy SDPL był wyraźnie odzielony od SLD. Ale rok temu, przy samorządowych jak powstał LiD, demokraci się włączyli i zniknęli, a Zieloni startowali w różnych konfiguracjach zależnych od lokalnych realiów (np. w Warszawie samodzielnie, w niektórych rejonach z LiD, w innych np.: z demokratami). Jak już coś zarzucać, to przynajmniej zgodnie z prawdą. Dla mnie to w ogóle śmieszna logika. Małe partie mają niewielkie szanse wystartowania samodzielnie. Mają więc do wyboru: a) nie startować b) startować samodzielnie nie wystawiając list we wszystich okręgach, co skazuje ich na porażkę c) startować, ale czekać na idealnego partnera (których nie ma) d) startować i decydować się na mariaże nie zawsze wszystkim odpowiadająe... no bo nie ma czegoś takiego jak idealny partner w polityce, tym bardziej w polskiej. Którą opcję Wy proponujecie?
to masz juz swoją partię Samoobrona. Przecież nikt ci nie każe być lewicowcem.
i konserwatyzmu, to oczywiste, że Zieloni i PPP nie będą ci się podobać.
Nie wiem czy te towarzystwo zechce ci się przedstawić. Postaram się zatem je w tym wyręczyć. Ogólnie rzecz biorąc jest to reprezentacja podwójnie obywatelska, związana z pismem "Obywatel". Ich propozycja w ostatecznym rachunku sprowadza się do: DEMOKRATYCZNEJ ALTERNATYWY DLA ESTABLISHMENTU, demokratycznej również wewnętrznie, a zatem pluralistycznej. Postulowana przez nich demokracja nie obejmuje oczywiście przeciwników demokracji i "Obywatela", takich jak: SLD, LiD, PPP, Zieloni 2004 i Zbigniew Marcin Kowalewski, czy też niżej podpisani. O ich otwartości świadczy otwarta współpraca w internecie i w komentarzach na lewica.pl ("Obywatel" - PANY!!!) - z panami i paniami z Nowej Lewicy i Nurtu Lewicy Rewolucyjnej.
"Obywatele" już udowodnili, że pięknie się można różnić tylko między sobą. Pod tym względem są zresztą nie lepsi od innych koterii.
BB, macie rację, nasza otwartość nie obejmuje agentów SB i prowokatorów, ultraliberałów, wodzusiów-karierowiczów oraz kamerdynerów Michnika. I bynajmniej nie wstydzimy się tego. Obejmuje za to dziesiątki, jeśli nie setki środowisk, z którymi od lat współpracujemy, a których nie znacie, bo nie są one z lewackiego getta, które dla was jest początkiem i końcem świata. "Dla żabci w studni niebo jest okrągłe" - znacie to, he, he, he, prawda?
O, widzę, że już macie listę "agentów SB i prowokatorów, ultraliberałów, wodzusiów-karierowiczów oraz kamerdynerów Michnika".
Teraz już wiemy co robicie w tej studni ku uciesze dziesiątek, jeśli nie setek środowisk, z którymi od lat współpracujecie.
Wybacz, Durango, ale w przeciwieństwie do was i sporego odłamu radykalnej lewicy nie zajmujemy się działactwem. Nasz kontakt ze studnią-szambem ograniczony jest w zasadzie do prostokątnego okienka komputera. Mamy jednak pewien ogląd rzeczywistości i paleomarksistowskie krytyczne narzędzia poznawcze - dlatego tak chętnie w realu i w internecie posługujemy się maczugą.
My się w studni nie zmieścimy, ale dla waszej groteskowej dwójki to naturalny biotop.
Milkastepien: SdPL powstalo na bazie SLD, jej liderzy to w wiekszosci dawni wieloletni prominentni politycy tej partii, rozlam przebiegal przede wszystkim po liniach personalnych. SdPl niczym nie roznila sie od SLD np. w tak kluczowej sprawie jak agresja na Irak i okupacja tego kraju przez Polske. "Demokraci" to nowa formula ROAD-UD-UW, formacji bezposrednio odpowiedzialnej za ustroj gospodarczy Polski od 1989 r. Pominelas moj passus o 1 maja (wg relacji z lewicy.pl Z 2004 szli w pochodzie LiD-u). Oczywiscie sojusze mozna zakladac z kim sie chce, ale wypadaloby wtedy zrezygnowac z lewicowego, radykalnego itd. emploi, bo wychodzi szpagat.
BB: nie rozumiem, co chcesz (chcecie?) od jak na polskie warunki naprawde kruca fuks niezlego pisma, jakim (z tego, co widzialem, a od 2 lat staram sie czytac regularnie) jest "Obywatel". Ani co chcecie od Ikonowicza i jego organizacji. SLD wolicie czy jak???
Luke: odpisalem Ci w archiwalnej publicystyce.
Zmieścicie się, bo jest to studnia-szambo bez dna, w dodatku pracują w niej żywe struktury bakterii. Ale - do rzeczy. Rozumiemy nawet dlaczego was tak strasznie boli współpraca środowisk "prawdziwej lewicy" - wymiernym jej rezultatem są nie tyle dzięsiątki, jeśli nie setki, tysięcy podpisów w sprawie referendum (które i tak niczego nie zmienią), lecz - o zgrozo - co ważniejsze, kolejne żywe struktury bakterii.
Znasz nasze preferencje - wolimy "Terroryzm i komunizm". I wciąż jesteśmy zainteresowani powrotem do przerwanej dyskusji (jak ta żabka w studni!!!), ale z braku laku czasem musimy wybierać między lekturą "Obywatela", "Lewizny", "Pracowniczej Demokracji" czy "Dalej!" a "Krytyką Polityczną" i "Forum Klubowym" (SLD) i organizowanymi przez nich debatami. Wybór jest aż nadto oczywisty. Czyżby oni byli bardziej otwarci niż wy?
A tak swoją drogą, SLD-OPZZ wybrali już grantowcy.
BB, muszę was zmartwić - potrafię docenić efekty nie tylko swojej, ale i cudzej pracy. Do dziś mam komplet bardzo dobrego "Tygodnika [i Magazynu] Antyrządowego", który współtworzyliście lat temu wiele.
Ty nas onieśmielasz i głaszczesz pod włos. Ani do GSR, ani do "Tygodnika Antyrządowego" już nie ma powrotu. Nie jesteśmy już tak koncyliacyjni jak niegdyś. Od kiedy koncyliacyjną jest zresztą MORDERCZA WALKA - niegdyś znaczy nigdy.
Drodzy BB, to, co określacie jako "prawdziwą lewicę", nam po prostu zwisa, a interesujemy się nią jako przedmiotem żartów, kpin i załatwiania kilku drobnych osobistych porachunków. W dziesiątki a zwłaszcza setki tysięcy podpisów uwierzymy, gdy je zobaczymy - na razie to byt propagandowo-wirtualny, coś jak objawienia z Medjugorie, z tym, że w tamtejszą Najświętszą Panienkę wierzy kilkadziesiąt milionów więcej osób niż w Ziętka i spółkę.
Za dużo macie tych OSOBISTYCH PORACHUNKÓW i niepotrzebnie wszystkim zawracacie tym w głowie. Zresztą co wam zwisa, to nam powiewa i działa na nas jak płachta na byka - lubimy takie wyzwania.
chyba znowu zaczęli liczyć na swoją wszechnicę robotniczą przy PPP.
Coś mi się zdaje, że się przeliczą.
A nam się zdawało, że Nowa Lewica jest tym żywotnie zainteresowana.
przedziwne forum! (Prawie) wszyscy zwracają się do siebie per "Wy", imputując tym samym adwersarzom rozmnożenie jaźni, dyskutuje się zawzięcie o takich postaciach jak Bojan Stanisławski, jeszcze zawzięciej rozstrząsa meandry ideologiczno-personalne wydawnictwa drukującego jeden nudny i przewidywalny jak przemówienia Leonida Breżniewa miesięcznik "Le Monde Diplomatique-Polska" ("Lewą Nogą" zmarło chyba śmiercią naturalną, najbardziej znanego polskiego lewaka, Ikonowicza, dyskredytuje się jako kogoś mało ważnego, częściej i z obfitymi komentarzami można przeczytać o działaniach prawicowych liderów parlamentarno-gabinetowych niż lewicowych imprezach czy spotkaniach grup pracowniczych, postulat ujawniania agentury ryjącej pod masowym ruchem pracowniczym traktuje się jako "wymysł skrajnej prawicy", przed anty-szczytem drukuje się w publicystyce nie teksty o anty- globalizacji, tylko paplaninę i bełkot o wszystkim i niczym, autorstwa mentalnego dziewczonka w wieku co najmniej przedemerytalnym (za to od innych witryn żąda się podawania tychże informacji). Plus jeszcze wielogodzinne oczekiwanie na wrzucenie (albo i nie) postu przez moderatorów (czy raczej: killerów) dyskusji. Pro forma tylko wyjaśniam, że jestem bezpartyjny, NIE należę do żadnej partii, grupy, czy redakcji politycznej, niektóre wymieniane w dyskusjach osoby pamiętam co najwyżej jako mówców z manifestacji lat 80. i 90.. Nie mogę nie wyrazić zdziwienia, że pod nickiem "BB" ukrywa się nie jakiś sieciowy zamulacz, a osoby związane jakoś z redakcją "Magazynu Antyrządowego", który parę razy miałem w ręku i był w tamtych czasach naprawdę dobrym pismem. Jak to szło w starym sowieckim dowcipie: "Ludzie, to jak wyście tak zdziczeli?!"
BB, jeśli nie jednym wielkim osobistym porachunkiem?
Przecież ciągle jojczycie, że ten i ów nie zaprosił was na panel, a inny zaprosił, ale dał za mało czasu na wasze scholastyczne gadu-gadu.
znow osobiste połajanki, jak ja to uwielbiam na lewicy.pl !!!
a co do Zielonych, to predzej dostana 3% niz cala radykalna lewica razem wzieta.
Wszyscy czytali "Tygodnik/Magazyn Antywojenny", a nikt nie zna "Samorządności Robotniczej" i Grupy Samorządności Robotniczej. Czy przypadkiem, Michasiu, zdziczenie i upadek dotyczy również tuby Ikonowicza, czy może tylko nikomu nieznanej "Dyktatury Proletariatu"?
Nie wierzymy waszym zapewnieniom i bezinteresownemu zainteresowaniu "Tygodnikiem/ Magazynem Antyrządowym". Do dziś mamy jeszcze tony nakładu! Wyobraźcie sobie - nie oddaliśmy na makulaturę. Kto zapisuje się na tajne, antyrządowe komplety? Zwolennicy "grafomanii"?
Już jak "ex-GSR" zrobiliśmy remanent. Pozostała tylko "Dyktatura Proletariatu". Nie lejcie do rękawa krokodylich łez - idźcie do Ikonowicza - o przepraszamy wszystkich - Partyki.
Nie powiemy ci dobranoc, gdyż psy i szambo spuszczasz na noc! A nasze koty śpią.
szczerze powiedziawszy zawsze mnie bawią u Was komentarze :)
pandada: ja nie jestem lewicowcem, tylko zieloną. Wiem, że dla niektórych nie ma rozróżnienia, ale nie chce mi się z nikim na ten temat kłócić :)Jeśli nie byłoby zielonych, na pewno nie włączyłabym się w jakikolwiek ruch lewicowy...
Mnie zawsze dziwi to, jak to w takich małych grupach można się kłócić o pierdoły.
Durango: agentów SB i prowokatorów, ultraliberałów, wodzusiów-karierowiczów oraz kamerdynerów Michnika.
a do której dokłdnie grupy mnie zaliczasz? Agentem SB nie mogę być, o za młoda; prowokatorem prowokującym do czego? ultraliberałem - też nie, wodzem ani karierowiczem nie jestem, kamerdynerem Michnika też nie bardzo, więc rozumiem, że można ze mną rozmawiać?
_Michal_: zielone myślenie nie jest de facto czysto lewicowe, ale jest mocno dookreślone, a start w wyborach powinno polegać na jego przedstawieniu społeczeństwu, bez względu na to, w jakiej konfiguracji się startuje. Jakos nie pamietam, zeby "obywtel" czy "nowa lewica" w ogole startowala w wyborach ostatnich.... Dziwne.... Czyli lepiej zamiast wychodzic do spoleczenstwa zamykac sie w swoich malych niszach internetowych? Niedziwne, że potem rządzą nami Kaczyńscy. Smutne to.
Jeszcze o Ikonowiczo - zwolennika Kuby - jakoś nie uważam go za zbyt dobrego autorytetu. Mimo pewnego uroku Kuby jako kraju przeciwstawiającego się imperalizmowi amerykańskiemu, mnie jakoś nie rajcuje wspieranie dyktatorstwa i łamanie praw człowieka.
ale czy Michnikowska lewica ma prawo jej się czepiać? Logicznie rzecz biorąc, Zieloni 2004, działając pod patronatem Gazety, akceptowali popierane przez nią interwencje USA w Jugosławii, Iraku i Afganistanie. A to coś znacznie gorszego niż dyktatura Castro.
Co do "myślenia ekologicznego" (zwł. w formie tzw. głębokiej ekologii) i jego wychodzenia poza - dodam od siebie: wytworzone na ogół w dobie oświecenia i rewolucji przemysłowej, a więc okresów z dominacją dość "mechanistycznego" pojmowania rzeczywistości, a więc i społaczeństwa - klasyczne schematy polityczne mógłbym się z Tobą zgodzić. Choć nawiasem mówiąc Marks zrobił dużo dla zakwestionowania filozofii mechanistycznej w racjonalizmie, a np. u Engelsa, choćby w "Dialetyce przyrody" można znaleźć refleksje, które korespondują z fundamentami światopoglądu ekologicznego; plus jeszcze cały nurt lewicowej myśli społecznej związany ze szkołą frankfurcką de facto zbiega się w swoich krytykach późnego kapitalizmu z ideami ruchów ekologicznych i antykonsumpcjonistycznych; często zresztą te ostatnie inspirując. To jednak dygresja.
Istotniejsze w tym miejscu jest moim zdaniem coś jeszcze innego: otóż w praktyce radykalny ruch ekologiczny, chcący docierać do przyczyn stanu środowiska naturalnego i błędnych metod gospodarowania, musi - jeśli chce zrealizować swoje cele na szczeblu szerszym niż zablokowanie zatruwania okolicznej rzeki czy lasu (a czasem nawet coś takiego) - przeciwstawić się programowo neoliberalizmowi (a na dłuższą metę - współczesnemu, globalnemu kapitalizmowi w ogóle), jako systemowi wprowadzającemu rozwiązania strukturalnie, a nie incydentalnie szkodliwe nie tylko dla społeczeństwa, jak i dla środowiska naturalnego i równowagi ekologicznej. Dlaczego ponadnarodowym korporacjom opłaca się "inwestować" według najbardziej szkodliwych technologii w krajach, gdzie standardy ekologiczne są słabo przestrzegane (casus farm Smithielda w Polsce)? A za jakich rządów, jeśli nie neoliberałów Buzka i Balcerowicza wprowadzono u nas w życie plan budowy autostrad i (realizując nb. dawne hitlerowskie plany sieci transportowej) pacyfikowano Górę Św. Anny?
Zgadzam się co do potencjalnie korzystnej propagandowo funkcji wyborów, tylko jak skutecznie i wiarygodnie propagować alternatywne rozwiązania w aliansie z politykami albo bezpośrednio odpowiedzialnymi za ekologicznie szkodliwe pomysły, albo nie widzącymi w nich nic złego (co Borowski albo Belka zrobili dla ekologii?)?
Jeszcze odnośnie wychodzenia do społeczeństwa - moim zdaniem ani pp. Kuczyński, Onyszkiewicz, Boro czy Syryjczyk nie są reprezentantami szerokich kręgów społeczeństwa, tylko wąskiej grupki elit wzbogaconych na gospodarczej transformacji (tej samej, w myśl której powstają projekty autostrad w okolicach parków narodowych i rezerwatów)! Po co przekonywać do zmian kogoś, kto ma interes w utrzymywaniu status quo?
Natomiast SLD czasem (np. właśnie za rządów łoBuzka) potrafiło, będąc w bezpiecznej opozycji, umiejętnie "grać" na nastrojach społecznego niezadowolenia, ale np. już teraz niemal w ogóle nie porusza wątków socjalnych nawet w umiarkowanym "sosie", zadowalając się w swoich wywodach... "obroną polskiej demokracji" w kształcie z lat 1989-2005 (prywatyzacja, bezrobocie, wystawna konsumpcja nowobogackich na pokaz - także w futerkach z lisów czy szynszyli, wojny w Afganistanie i Iraku). A o"zielonych" inklinacjach jego liderów najwięcej powiedzą polowania Cimoszewicza i jego leśna działka oraz powiązane z baronami SLD w latach 90. imperium żelatynowe Grabka.
"wychodzą do społeczeństwa"? Raczej zabiegają o promowanie swojej salonowej koterii to u Michnika, to u Sorosa, to wreszcie u Borowskiego.
Sądzę, że w takich okolicznościach decyzja wspomnianych przez Ciebie ugrupowań, iż lepiej w ogóle nie startować w wyborach, niż robić to z partiami odpowiedzialnymi za nieprzyjazny człowiekowi i środowisku ustrój Polski (jak mogę się ewentualnie domyślać przekonań liderów i działaczy tych grup) jest słuszna. Nie wynika z tego logicznie, że ludzie ci "nic nie robią" czy "zamykają się w internecie" . Także na lewicy.pl mogliśmy poczytać o działalności zarówno "Nowej Lewicy", jak i "Obywatela" (przy czym z tego, co zauważyłem przedstawiciele obu tych grup zaznaczali w swoich wypowiedziach na forum, że często padają na tym portalu ofiarami jakichś praktyk dyskryminacyjnych, np. ograniczania informacji o ich akcjach).
Na podstawie tekstów Ikonowicza i informacji zamieszczanych przez jego organizację (abstrahując już od jego biografii opozycyjnej z PRL, w tym także bojkotu wyborów 1989 r.) nie odniosłem wrażenia, jakoby to jednostronnie popierał kubański ustrój polityczny i władzę Castro. Raczej widzę w tym chęć obrony kraju (nie państwa nawet, ale właśnie) szykanowanego i oczernianego przez korporacyjne media i mechanizmy światowego handlu i polityki (vide choćby blokada kontynentalna Kuby). Nie oznacza to laurek dla kubańskich biurokratów ani poparcia dla łamania swobód demokratycznych. Analogicznie, to że Ikonowicz czy właśnie publicyści "Obywatela" dostrzegli przyczyny sukcesu PiS i innych partii koalicyjnych w trafnej analizie społecznej i umiejętnym rozgrywaniu problemów wynikłych społecznego wykluczenia i atrofii socjalu, nie oznacza, że ktoś popiera IV RP. Widzę w tym raczej zachętę, żeby pseudosocjalnych liberałów, liberalnych neokonserwatystów i narodowych liberałów z koalicji rządzącej rozliczać z polityki prowadzonej przez nich w rzeczywistości, a nie deklaracjach.
Luminarze równie, jeśli nawet nie bardziej neoliberalnej Polski z lat 1989-2005 w tym nie pomogą...gorzej, rozegrają politykierskie wojenki z kaczystami dla siebie.
ty lepiej napisz czy Zieloni 2004 moga zaproponowac lewicowcom chociaz tyle, co proponowali Kacyznscy przed wyborami?
"Logicznie rzecz biorąc, Zieloni 2004, działając pod patronatem Gazety, akceptowali popierane przez nią interwencje USA w Jugosławii, Iraku i Afganistanie."
Czytam i czytam i nie wiem jak doszukac sie tu logiki... myslenie typu: Widzialem Franię na imprezie z Jackiem, a Jacek ukradł sasiadowi zlodziej, wiec ergo Frania to zlodziej...
A od kiedy to Zieloni sa pod patronem Gazety, bo nie zauwazylem...
"A za jakich rządów, jeśli nie neoliberałów Buzka i Balcerowicza wprowadzono u nas w życie plan budowy autostrad i (realizując nb. dawne hitlerowskie plany sieci transportowej) pacyfikowano Górę Św. Anny?"
A jaki to ma zwiazek z Zielonymi???? im bardziej czytam te komentarze tym mniej rozumiem procesy logiczne jej uczestnikow...podejrzewam, ze logika typu: Buzek i Balcerowicz mieli wiceministra Gawlika, ergo Gawlik popieral pacyfikacje, ergo Zieloni sa za to odpowiedzialni. Realnego patrzenia na rzeczywistosc w tym za grosz (Gawlik mial tam tyle do powiedzenia w rzadzie co kot naplakal, ale kazda organizacja ekologiczna powie, ze to najlepszy minister czy tez wice- od 89 roku - wiem bo do takowych naleze), ale coz... spiskowe teorie dziejow sa wazniejsze.
Gdyby zieloni uwazali, ze Borowscy, Belki, Balcerowicze,itp. robili taka swietna robote to nie tworzyliby oddzielnej partii tylko przylaczyliby sie do Borowskich, Belków i Balcerowiczow.
BB co to ma znaczyc? nie kumam.
w ogole czuje sie niedowartosciowany, nikt na mnie nie najezdza, chyba musze byc bardziej radykalny i wyrazisty.
nikt o mnie nawet w poscie nie wspomni :-(
nie mam mozliwosci poklocic sie z kims.
ale mam za to pomysl! procz jednoosobowych partii powinny byc takze jednoosobowe zwiazki zawodowe.
po to by zniszczyc burzui z OPZZ i zdrajcow/nacjonalistow z Sierpnia'80.
A jakie będą wpływy Zielonych w rządzie PO-LiD? Mniej więcej takie, jak Gawlika w rządzie Buzka czyli - jak sam przyznajesz - nikłe. Wniosek? Nie warto głosować na lewicę salonową.
Gonzor, a co Gawlik zrobił konkretnego na swoim ministerialnym stanowisku? Bo jakoś nic konkretnego nie pamiętam. I może dlatego jestem przekonany, że najlepszym ministrem ds. ochrony środowiska był prof. Stefan Kozłowski.
Ok.... zróbmy tak: na scenie politycznej obecnie jest: PSL, Samoobrona, PIS, PO, LiD, LPR... jesli jest cos jeszcze, np. Zieloni, PPP, Racja, KPiR UPR... to sa to male partie, ktore maja maly wybor.... Albo walcza z tym, co jest i staraja sie przebic przez istniejace uklady albo sie poddaja i znikaja. W Niemczech Zieloni czekali 20 lat zanim sie znalezli w rzadzie. Mam nadzieje, ze w Polsce ekologiczne myslenie przyjdzie wczesniej, bo w obliczu zmian klimatycznych i zniszczenia srodowiska, nie chce, zeby ekologia byla karta przetragowa w rekach PiS (zwolennika budowania autostrad bez uwzglednienia aspektow ekologicznych), PO (ktory dokladnie to samo mowil przed wyborami w Podlasiu - neoliberalne dranie) i SLD (ktory jako pierwszy pozwolil na wytyczenie Via Baltica przez chronione tereny Rospudy). SLD to dla mnie żadna opcja, gdyż ich ekologia nie obchodzi i są w stanie przehandlować eko-sprawy niemalże za darmo. Myślę, że ludzie tacy jak my, mamy mało opcji - nie chcemy głosować na małe partie, bo się boimy stracenia głosu (który np.: pomoże Kaczyńskim wygrać) ani na LiD, którzy znowu odwalą kichę wyprzedając się wszystkich ważnych kwestii i zachowując się niczym neoliberałowie (podpisując konkordaty, kompromisy w sprawie aborcji i łamiąc prawo ekologiczne)...
Ja nie mówię, że znam odpowiedzi, ale uważam, że zamiast się atakować za to, kto z kim startuje albo czy jest niszą czy nie, to powinniśmy się wspierać, żeby do czegoś dojść. Bo mimo wszystko wydaje mi się, że mi jest bliżej do Was niż do SLD, PIS czy PO... Dlaczego zamiast szukać w tym wspólnoty, szukamy w tym powodów, żeby być po przeciwnej stronie barykady?
- zreformował i zdemokratyzował min. srodowiska - pierwszy i jedyny minister, ktory byl ogolnie dostepny dla przedstawicieli srodowisk ekologicznych, ustanowil demokratyczne metody wspolpracy z sektor organizacji pozarzadowych;
- wpisal do konstytucji zasade zrownowazonego rozwoju;
- doprowadzil do uchwalenia ustawy o ochronie zwierzat.
To tylko pare z glowy inicjatyw.
Jesli chodzi o organizacje ekologiczny nigdy nie bylo lepszego przedstawiciela w min. srodowiska.
Patrzac na sposob w jaki wtedy funkcjonowalo min. srodowiska, a na to jak teraz to sie lezka kreci w oku... Po prostu nie bylo w historii ministra ROWNIE dobrego. I to nie tylko w ministerstwie srodowiska. I dopoki trwa w zielonych to Gawlik i jego partia ma moj glos.
...Kozłowskiemu należą się także słowa pochwały.
Potrzebny jest ROBOTNICZY. Ale w zasadzie masz rację. Te przepychanki słowne grupek, a raczej koterii, które nie mają swojej bazy społecznej nie mają też większego znaczenia. Niektórzy załatwiają tu swoje prywatne porachunki, inni - ci bardziej radykalni - zabijają czas. Moskwo, spróbuj jednak czytać między wierszami, a zobaczysz MORDERCZĄ WALKĘ O HEGEMONIĘ.
Gonzor: skoro tak, to po co zawierać z kimś takim trwałe wyborcze sojusze?
Milkastepien: w porządku. Mnie bynajmniej nie chodzi o napadanie na kogokolwiek, ile raczej o wykazanie pewnej, budzącej zdziwienie odbiorcy, niekonsekwencji. Dobrze, że dostrzegasz/dostrzegacie te trwale obecne negatywne symptomy całego politycznego maistreamu w Polsce. Moim zdaniem, logicznym wnioskiem byłoby mozolne, ale zapewniające polityczną samokontrolę nad własnymi poczynaniami budowanie od podstaw społecznego zaplecza dla Waszego ruchu (stałe, bezpośrednie oddolne "parcie" Waszych sympatyków dałoby Wam legitymację do działania większą, niż raz na kilka lat oddane głosy, które akurat nie przypadną może "na silniejszego"). Drogi na skróty mogą nieraz prowadzić na manowce.
Cóż, Gonzor, mnie "zdemokratyzowanie" w ochronie przyrody interesuje mało. Interesują mnie natomiast konkrety. A w kwestii konkretów to już nawet taki Szyszko, dziś zwolennik zniszczenia Rospudy, wprowadził swego czasu zakaz polowań na wilki, co było czymś sto razy ważniejszym niż "zdemokratyzowanie" itp. pozorne ruchy w wykonaniu Gawlika.
kot by się uśmiał z waszych przechwałek.
O, tak:
Miau-miau-miau-cha-cha-cha-chau!
Zgadzam się, że ważniejsze jest budowanie społeczeństwa obywatelskiego, ale chyba każdy z nas, który działa w NGOsach czy społecznie w różnych zakresach, wie, że w Polsce nie ma społeczeństwa obywatelskiego i często nie ma do kogo wychodzić. I to jest oczywiste, że to trzeba budować, ale na poziomie wyborów samorządowych nawet widać, że wyborcy nie wiedzą nic o działalności nawet lokalnych działaczy, że głosują na nazwiska, które już znają - najczęsciej już osoba będąca w samorządzie, nawet jeżeli jest to osoba, która nic nie zrobiła przez cztery lata na stołku. Natomiast z ekologią w tej chwili nie jest tak, że możemy czekać 10 lat, aż w Polsce ludzie zaczną myśleć ekologicznie, gdyż poziom zmian klimatycznych i zanieczyzczenia środowiska jest zbyt wysoki. Trzeba starać się działać na wszystkich poziomach, aby eko-myślenie stało się częścią mainstreamu, a to oznacza startowanie w wyborach. Na razie mainstreamem jest eko-sceptycyzm, gdzie co chwilę można w Polsce czytać na temat: pozytywnych aspektów zmian klimatycznych (Newsweek), ekologach głoszących nową oszołomską fanatyczą wizję świata (Wprost) i braku zmian klimatycznych (ulubieniec polskich prawicowców, prof. Jaworowski, radiolog negujący wyniki raportu zbiorczego naukowców z całego świata z IPCC) i inne tego typu bzdury.
O hemonii dyskursu prawicowego, czy potrzebie hegemonii dyskursu lewicowego (nowolewicowego) serio mówi nawet taki Sierakowski. Nie uważasz, że walka ta przejawia się również w dyskusjach na lewica.pl, zwłaszcza gdy w polu zainteresowania są bliscy Sierakowskiemu i niedookreśleni lewicowo "Zieloni 2004".
o hegemonii dyskursu to już się nawet kotom nie chce śmiać