Pani Weroniko, proszę zająć się sprzecznością: "Oba resorty obawiają się zalania Polski przez tanią siłę roboczą z Chin i wskazują na to, że Azjaci to społeczność, która w naszym kraju nie zostanie, ale będzie migrowała dalej, na Zachód".
Po raz pierwszy zgadza się z naszym MSZ- tem. Czyżby szła odwilż?
Już jesteśmy zalewani przez tanią odzież i zabawki z Chin, na dobitkę także polscy producenci przenosą tam produkcję (zwł. odzieżowi jak LPP). Teraz jeszcze taka migracja siły roboczej... Przyzwyczajeni do pracy w tamtejszych standardach wymuszą niejako równanie w dół jeśli chodzi o wysokości płac i/lub masowe zwolnienia tutejszych pracowników, ludzi o niższych zarobkach mniej będzie stać na zakup towarów innych niż najtańsze chińskie (wynikłe z dumpingu, taniej siły roboczej i sztucznie zaniżanego kursu juana). W ten sposób kółko się zamyka. Ktoś tu niedawno chwalił minister Kalatę, że taka antyliberalna i prospołeczna...Oczywiście nie mam nic przeciwko społeczeństwu wielokulturowemu i dobrowolnym zmianom miejsca zamieszkania jednostek, które sobie tego życzą, ale w przypadku masowych migracji zarobkowych powinniśmy to wszystko liczyć, liczyć i jeszcze raz liczyć - zwł., że cudzoziemscy robotnicy emigrują przecież nie z zamiłowania do turystyki, tylko presji ekonomicznej. Tego wymaga elementarna odpowiedzialność za społeczeństwo, co powinno być wyróżnikiem i wspólnym mianownikiem całej lewicy.
No ale po co ja o tym tu piszę - na portalu, w którym gros "dyskusji" to jakieś niejasne środowiskowe przepychanki.
PS. To już z dwojga złego migracje Polaków na Zachód mają większy sens, gdyż - choć w pierwszym okresie traci na tym polskie społeczeństwo i fiskus - przynajmniej obejrzą oni wyższe niż u nas standardy pracy i uzwiązkowienia.