Ani nie powstał żaden wiekszy ruch protestu, ani masowych kolejek do podpisywania wniosku o referendum w sprawie tarczy. Zaprawdę powiadam wam, rację ma Kazik Staszewski mówiąc o tym społeczeństwie "lud specjalnej troski". Czy trzeba ciągle mesjasza, który zbawi nas od powietrza, głodu, ognia a ostanio szczególnie wojny? A lewica z założenia nie jest mesjaszem lecz głosi samowyzwolenie. Nie ma co się śmiać z lewicy że jest nikła, bo i nikłe są partie komercyjne tyle że mocno promowane przez media i kapitał jako zbawiciele i załatwiacze wszystkiego za lud. Bez ruchu społecznego na nic zda się najcudniejszy rewolucyjny program. To tak ku pamieci tych którym się spieszy do politycznej potęgi bez uwzglednienia bazy materialnej i społecznej.
Polska kiedyś wypracowała szczytne hasło, "za naszą i waszą WOLNOŚĆ". Tylko my nie walczymy tam ani za naszą ani za niczyją wolność. W USA gdy spada wartość dolara, czy też obniża się koniunktura wywołuje się wojnę lub "jakąś wojenkę" bo na każdej wojnie oni zbijają fortuny i my za to wysyłamy tam swoich synów, za ich przelaną krew i śmierć otrzymujemy "przyjacielskie" poklepanie po ramieniu, bo nawet ochłapów nie otrzymujemy. Naszych "przywódców" nie interesuje wyposażenie (broń, amunicja, helikoptery, wozy bojowe) naszych żołnierzy ani ich ochrona wywiadowcza.Sprawy dowodzenia i ochrony wywiadowczej znajdują się w rękach ludzi delikatnie mówiąc nie przygotowanych i z uprzedzeniami.Jeśli rodziny dowiadują się o śmierci czy kalectwie to w wielu wypadkach słyszy się wypowiedzi, "za darmo tam nie pojechali, lub taki zawód wybrali". Zapomina się o tym że jadąc tam nie jadą z poczuciem patriotyzmu ale z przymusu - jako "dobrowolni ochotnicy" i dla zabezpieczenia bytu swoich rodzin. Oni są związani, przysięgą, rozkazem, bezwzględnym posłuszeństwem,zakazem przynależności do organizacji partyjnej,związków zawodowych.Jedyną ochroną dla nich jest sejm, jaka to ochrona i czym się zajmuje to nie muszę tego tematu rozwijać.
są Ci ludzie którzy się sprzeciwiają tym "misjom bezpieczeństwa" jeżeli mają miejsce manifestacje antywojenne?
1000 osób maksymalnie na ogólnopolskiej manifestacji antywojennej to tyle co nic. No własnie gdzie ci ludzie?
kaczory wysłali 1000. Według prawa żydowskiego - czy umiera jeden człowiek czy milion, nie ma to żadnego znaczenia. Śmierć jest śmiercią.
Ci ludzie zapieprzają od rana do nocy za osiemset złotych albo wpadają w depresję z braku pracy. Albo nie mają szans się dowiedzieć, że cokolwiek się dzieje, bo plakatów na mieście były minimalne ilości, a nagłośnienie imprezy żadne. Albo nie wierzą, że demonstracja cokolwiek zmieni. Albo w życiu nie przyszło im do głowy, że mogliby pójść na demonstrację. Albo widzą inne ważne rzeczy do zrobienia, poza łażeniem na demonstracje. Albo przyjdą, zobaczą gromadkę dziwacznej młodzieży i wiekowych lewicowców, posłuchają haseł niekoniecznie bezpośrednio antywojennych, zobaczą flagi, z którymi się nie utożsamiają i których nie lubią, i więcej nie przyjdą.
Powodów jest masa, a wyjątkowo wkurzające i zdecydowanie nielewicowe u etatowych demonstrantów, jest obrażanie się na społeczeństwo.
Dokładnie tak.
I obrażam się sam na siebie na moich kolegów robotników i innych w podobnej sytuacji. Nie jestem żadnym etatowym działaczem tylko działam po robocie i jak się obrażam na resztę to mam prawo bo nie wymagam więcej od innych niż od siebie.
wszystko się rozbija o to jakim jesteśmy społeczeństwem czy obywatelskim czy zatomizowanym? Oczywiście odpowiedź jest prosta że jesteśmy niezintegrowani z sobą, nie jesteśmy w żaden sposób solidarni ani nie jesteśmy też chętni do jakiś inicjatyw. Działanie na rzecz wspólnych wartości w Polsce się nie przyjmuje, brak nam pewnej kultury kolektywnego działania. Jeżeli chodzi o to że ludziom się flagi nie podobają na demonstracjach, to jakie według nich miały by być lepsze, tylko tzw. patriotyczne, narodowe? Przecież to jakaś jest groteska. Ludzie w wyniku 18 lat trwania kapitalizmu zostali prawie całkowicie wyzbyci odczuć rzeczywistej międzyludzkiej solidarności. W tym sensie ruch społeczny jakim była Solidarność, szczególnie ta pierwsza zostawił w ludziach poczucie że jak temu ruchowi nic nie wyszło, jeszcze zepsuł ich sytuacje po przemianach, to nie warto się buntować. Wszelkie inicjatywy w Polsce ale przecież nie tylko u nas kreują organizacje pozarządowe i kler co jest raz mało spontaniczne, dwa służy tylko umacnianiu propagandy że tylko filantropią można na krótki okres rozwiązywać jakieś problemy. Akcje filantropijne służą także zwykłej promocji tym co je organizują czy to pani Kwaśniewskiej czy to jakimś hierarchom kościoła. Także jednak młodzi nic nie robią co związane jest z pewną komercjalizacją postaw, nastawieniem ludzi młodych na zysk. Został w nas zaprogramowany nadmierny indywidualizm. Sam jako człowiek młody niestety nie spotykam się z ludźmi którzy byli by skłonni do działania chociaż ich sytuacja ekonomiczna wcale nie jest jakaś dobra, wręcz jest często zła. Ludzie Ci myślą że są wolni iż mogą zjeść hamburgera, pójść do dyskoteki gdzie mogą odreagować, nie interesują się czy będą mieć prace czy będą kiedyś w przyszłości godnie żyć. O dziwo mimo mimo takich samych pokus na zachodzie Europy, mimo istniejącego kapitalizmu ludziom robić się chce więcej i na flagi które są niesione przez demonstrantów nie narzekają. W Polsce mamy do czynienia także z syndromem strachu co nas nie spaja ale nas nas wprowadza w stan spięcia.
Nawet w Czechach czy też na Ukrainie, w Bułgarii odbywają trochę bardziej liczne manifestacje antywojenne niż w Polsce. Mówi się że Słowiański naród powinien być romantyczny, spontaniczny, więc gdzie się przejawia ta spontaniczność, tylko na stadionach albo w Lednicy.
front_ludowy, w krajach zadchonich ludzie maja wiecej czasu na rozna tego typu dziaalnosc bo nie musze brac np. w kolko nadgodzin. A moze tez lewica umie przemawiac zrozumialym jedykiem, a nie rodem z lat 50ych.
ale w Polsce "lewica" nie przemawia żadnym lewicowym językiem.