Robisz postępy, Pyjter...
Cisza po pierwsze niezły artykuł, po drugieorientujesz się czy są dostępne po polsku jakieś publikacje Michael'a Alberta i Robina Hahnela?
Po polsku chyba nie ma tego zbyt dużo. W necie znalazłem to www.prawda.pl/content/view/73/ Po polsku był jeszcze tekst Alberta w którymś z numerów "Dziś", nie pamiętam niestety dokładnie w którym.
Jeśli chodzi o źródła anglojęzyczne to w tej materii polecam Z-Net.
Dzięki SzymonM:)
Gusiew sam sobie wystawił świadectwo. I swoim kolesiom takoż.
Do tłumaczenia którejś z prac Alberta przymierza się podobno poznańskie Bractwo Trojka. Ja natomiast polecam wydaną przez Ha Art książkę Rafała Górskiego "Bez państwa" jako wstęp do ekonomii uczestniczącej ( http://trojka.scenaonline.org/nowosci_inne.htm )
We wrześniu udaję się do Londynu i postaram się nabyć książki Alberta i na ich podstawie napisać obszerne opracowanie.
był na pewno "Kapitalizm kontra kapitalizm"
ROG to agentura SLD-owskiego betonu. Betonu, który wyrzuciłby Kwaśniewskiego za "zdradę", ale już Konusem (Millerem) jako przywódcą by nie pogardził. Betonu, dla którego lewicowość przejawia się głównie w "odwadze" składania kwiatów z okazji Święta 22 Lipca.
Miller jest za podatkiem liniowym, ale przynajmniej się solidaruchom nie kłania, dlatego zawsze go poprzemy.
SPRAWDZONY TOWARZYSZ
Wspomniany w tekście ekonomista Albert, który pisuje m.in. do Z-Net i Z-Mag o ekonomii partycypacyjnej ma na imię MichAEl i jest urodzonym w 1947 r. Amerykaninem. Jego tekst o "parecon" ukazał się w nr. 6 "Dziś" z 2004 r.
Natomiast autorem książki "Kapitalizm kontra kapitalizm" jest urodzony 17 lat wcześniej ekonomista francuski, MichEl Albert.
Inna rzecz, że czytać warto zdecydowanie obu. Szczególnie "umiarkowanym i wyważonym polskim socjaldemokratom w stylu zachodnioeuropejskim" polecam UWAŻNĄ I DO KOŃCA lekturę książki Michela A. o kapitalizmie nadreńskim - zwł. rodział o jego zauważalnym już w momencie powstawania pracy (pierwsza połowa lat 90.) odwrocie.
Michale, że kapitalizm nad Renem gnije od 150 lat. I chętnych do jego powąchania nadal nie brakuje. Ot, co!
Michel Albert (skądinąd zwolennik modelu nadreńskiego, ale też uważny i rzetelny intelektualnie obserwator globalnego rynku) kłamie? Albo, że poddał się ideologicznym wpływom swego amerykańskiego imiennika?
że wieszczenie o śmierci kapitalizmu sobie, a kapitalizm sobie
> Śpieszę wytłumaczyć - lewica nie dzieli się na "poważnych" socjaldemokratów i
> antykapitalistów, którzy są "leninowcami".
To prawda, podziały są bardziej skomplikowane, ale P.Ciszewski też nie przedstawia swojego credo poza jakimiś mało znanymi koncepcjami
> Mogę jedynie zwrócić uwagę na przykład na koncepcję ekonomii uczestniczącej Michael'a > Alberta i Robina Hahnel'a. Jest ona w Polsce raczej nieznana,...
Poza tym P. Ciszewski prezentuje się wspaniale i ma rację, tylko nie mogę go jakoś zdefiniować.
Lewicę namawiam do opracowania solidnych założeń systemowych, które mogłyby spolaryzować rozproszoną lewicę i dać sygnał wyborcom, że mamy coś solidnego, na czym będzie się opierał program działania zjednoczonej lewicy, coś rokującego nadzieję i godnego poparcia.
maja sie swietnie dopoki przejadaja to co zostalo stworzone wczesniej przez kapitalistow. No i oczywiscie sa to marki znane i cenione na calym swiecie- bodajrze IPod'a opracowali wlasnie ci robotnicy z Argentyny
A Lityńskiemu (kolejny stronnik "lewicy" liberalnej wywodzący się przecież z Solidarności, choć z rodziny naprawdę lewicowej) i spółce z PeDecji się nie kłania.
Dodajmy tym się kłania którzy przecież przemiany aprobują.
Miller to niesprawdzony "towarzysz" (te określenie jest zbyt mu schlebiające) a killer lewicy o czym już kiedyś wspominałem.
Według mnie tekst Ciszy, jak najbardziej wyważony ale sprawnie napisany w przeciwieństwie do działacza ROG-u, "poważnego" socjaldemokraty, nawet nie reformisty tym bardziej "utopisty";), zwolennika...do pewnego czasu Kaczyńskich(dobrych "towarzyszy" ABCD)...
Coś nam się zdaje, że kongresowe deklaracje przywódców kilku partyjek aspirujących oficjalnie do miana "prawdziwej lewicy" i "prawdziwej socjaldemokracji", to nie tylko "martwy consensus", lecz spójny przekaz - zapowiedź wyborczej alternatywy dla LiD-u.
Najsłynniejsza argentyńska firma zarządzana przez ogół pracujących - Zanón - jest bardziej wydajna niż przed przejęciem przez robotników. Robotnicy dużą część zysków zainwestowali w konserwację i polepszenie maszyn. Rozwiązali problem bezrobocia w regionie, pomogli finansowo lokalnym szpitalom i szkołom... I firma ta nadal bardzo dobrze prosperuje, a nie korzysta już z zysków, które wytworzono za kapitalistów.
W wielu punktach zgadzam sie z Piotrem Ale mam pytaqnie ROZMOWNISIE KTO Z WAS BYL NA KONGRESIE?
nie byleś?
By the way, z kim PPP montuje koalicję na wybory?
BB, wydaje mi się, że wypowiedź Gusiewa raczej nie pozostawia wątpliwości, co do wyborczego charakteru Kongresu i "consensusu", bowiem napisał o tym tak wyraźnie, że wyraźniej chyba już nie można:
"... zaplecze społeczne to 60% Polaków nie uczestniczących w wyborach. Natomiast to, co odróżnia wcześniejsze porozumienia od Kongresu, to właśnie oczekiwania różnych środowisk co do utworzenia możliwej do zaakceptowania alternatywy dla neoliberalnego LiD-u. I to jest w naszym pojęciu poważne wyzwanie dla ludzi zajmujących się polityką lewicową."
A więc, chociaż "consensus" jest martwy - to z pewnością ożyje w obliczu wyborów; być może wyłącznie na tę okoliczność. A wcześniejsze (dla mnie równie zadziwiające, jak cyniczne, aroganckie i zakłamane) stwierdzenie Gusiewa, brzmiące niczym deklaracja programowa tego "nowotworu" : "Śpieszymy też powiadomić, że kongres nie widzi "prawicowego zagrożenia" - nie pozostawia cienia wątpliwości co do charakteru tej "lewicy". Jej "alternatywna polityka lewicowa" będzie pewne polegała wyłącznie na obmyślaniu innej niż dotychczasowa i możliwie najbardziej przekonującej retoryki, celem skuszenia owych 60 % Polaków. Mam nadzieję, że na iluzję, że oto właśnie zaistniała "możliwa do zaakceptowania alternatywa dla neoliberalnego LiD-u" – nikt już nie da się nabrać.
znajdzie się ugrupowanie lewico0we, które za główne obecnie zagrożenie dla Polski uzna rządy PO-LiD, to można z nim wiązać nadzieje.
Bez tego - ani dudek!
Nein - Za daleko do Warszawy
Na razie od pana Gusiewa wiemy, że podobnie jak kongres - nie widzi "prawicowego zagrożenia" ...
Sprytnie sugerujesz 15 sto osobowa potege -Bez zbytkow ABCD
POLiD, PiSLiS, co za różnica. ABCD zaczyna tą sąmą gadkę. Niewmawiaj nam że sojusz który mówi o socjalu a prowadzi liberalną politykę jest lepszy niż ten który mówi że prowadzi (będzie) liberalna politykę i ją rzeczywiście prowadzi (będzie). Jak sam ostatnio pisałeś " dla nas, czytelników Marksa liczy się praktyka". Jakiego Marksa czytałeś ABCD?
No właśnie, wmawianie na tym forum przez ABCD iż należy popierać tych co się posługują retoryką ( tak naprawdę oszukując społeczeństwo, bawiąc się w intrygi stworzone przez swoje służby) nijak się ma do znajomości deklarowanej marksizmu przez jego osobę nie tak dawno goszczącą na łamach "Dziś", czy "Forum Klubowego".
Władze poznaje się po tym jak postępuje w praktyce (zgodnie z naukami Marksa) a sytuacja wskazuje dobitnie iż PiS i jego przystawki to kolejni ludzie którzy dorwali się do po prostu do żłoba.
Po pierwsze, trzeba być wyjątkowo oderwanym od realiów, żeby uważac, iż PO (w koalicji z LiD) będzie prowadziło politykę TAK SAMO liberalną jak PiS - SO - LPR. Będzie prowadziło politykę BARDZIEJ liberalną - wystarczy poczytać jej program, posłuchać wypowiedzi na różne tematy (choćby służba zdrowia), popatrzeć na elektorat (kto jest bardziej za prywatyzacją - średni biznes czy słuchacze Radia Maryja?), popatrzeć kto ma jakich polityków w składzie itd. Po drugie - owszem, ważne jest także to, jaki jest język propagandy partyjnej/wyborczej. PiS głosząc hasła socjalne, sprawia - nawet nie realizując ich - że klimat społeczny kształtuje się w stronę socjalną, a sama partia staje się zakładnikiem swoich haseł (łatwo ją krtykykować za BRAK realizacji obietnic). Natomiast PO głosi hasła ultraliberalne, promuje je na masową skalę, a gdy zacznie wdrażać liberalne rozwiązania, to nawet nie będzie jej można tego zarzucić, bo po prostu spełni swoje obietnice wyborcze.
A co do Marksa i jego znajomości: co powiedziałby Marks na facetów z PPP, którzy kilka lat temu byli skrajną prawicą, dziś są skrajną lewicą, ale wysługują się liberałom? Chyba tylko to, że mają problem z głową.
W Polsce rządy rozpaczliwie próbują na czas reagować na zjawiska społeczne i gospodarcze i czasem im się to w pewnym stopniu udaje.
Natomiast warto zauważyć, ze w Polsce prawie w ogóle nie ma liczących się sił politycznych, skłonnych do prowadzenia jakiejś lewicowej polityki. No, może z wyjątkiem pewnych rodowisk w PSL. I raczej się nie zapowiada.
nie udają co będą robić tzn. używać retoryki liberalnej i wprowadzać praktyki umacniania podstaw kapitalizmu.
PiS-SO-LPR zasłaniały się jeszcze retoryką, dziś po machlojkach, zgrzytach i kontynuowaniu "dzieła" III RP nie pozostała im nawet retoryka a wspólne pójście do łóżka z pozostałymi formacjami burżuazyjnymi.
Z najwiekszym entuzjazmem przychylam sie do pomyslu, aby rzady oceniac po prkatycznych dzialaniach, a nie skladanych deklaracjach. Co do rzadu PiSu, par zrobionych rzeczy:
- sprzeciw wobec liniowego
- sprzeciw wobec prywatyzacji sluzby zdrowia
- wprowadzenie korzystniejszych rozwiazan dla pracownikow tymczasowych (np z uropem)
- wprowadzenie programu promujacego prace zawodowa kobiet "aktywna kobieta" i szereg rozwiazan oslaniajacych kobiety po i w trakcie ciazy
- zmiana kwestii finansowania spraw zwiazanych z BHP na korzystniejsze dla pracownikow
- wydluzenie urlopu macierzynskiego i ojcowskiego
- zakaz hanldu w niedziele i swieta
a w trakcie prac w sejmie sa m.in. ustawy dotyczace przywrocenia Funduszu Alimentacyjnego, jak tez zwiekszenia zakresu kar, jakie moze nakladac PIP na pracodawcow.
Jak znam zycie, zaraz ktos mi zarzuci, ze jestem wielkim fanem PiSu. Wyjasniam od razu ze nie jestem, a ich polityka daleka jest od chociaz umiarkowanej wersji tego, co sam bym postulowal. Ale nie miejmy zludzen, ze altarnatywa (PO-LiD) zrealizowalaby ktorykolwiek z punktow wspomnianych powyzej, skoro ich programy zapowiadaja cos wrecz odwrotnego. Wiec oczywiste jest, ze globalnie rzady PiS sa KORZYSTNIEJSZE dla pracownikow najemnych, niz rzady PO-LiD. Co nie znaczy, ze nalezy PiS popierac.
te punkty, które świadczą o tym, ze w/w działania nie bylyby przez ew. rząd PO-LiD realizowane.
SLD poszedł mocno w prawo, to prawda, ale już nie fantazjujmy na temat rzekomych zapędów w kierunku liniowego i prywatyzacji służby zdrowia. Reszta to kwestia pienidzy - albo są (a trochę ich PiS ma dzięki koniunkturze w gospodarce), albo nie. Co nie przeszkadza PiS-owi nadal płacić groszy pracownikom sektora publicznego, a za to rozdawać zasiłki alkoholikom (becikowe).
Z jednym wyjątkiem - prawa do pracy niedziele i swięta. Tu rzeczywiście, religijnie uwarunkowane dzialania PiS, wymierzone w prawa ludzi pracy, rzeczywiście, jak sądzę, nie bylyby realizowane. I bardzo dobrze.
Podatek liniowy i prywatyzacja służby zdrowia są w programie PO.
LiD przeciw tym punktom programowym nie ma nic przeciwko. A gdyby nawet miał, to - będąc małym satelitą PO - musiałby cicho siedzieć.
Przed propozycją referendum (tzw. opodatkowania bogatych) cynicy z PiS proponowali referendum w sprawie prywatyzacji służby zdrowia. Taki pomysł wysunął prominentny działać i bliski przyjaciel Jaro K. Ludwik Dorn.
Angażujemy się w kolejne misje "stabilizacyjne" dla "naszych przyjaciół" tylko po to by po byle wizy polizać tyłek amerykanom.
W końcu wydawane są pieniądze z budżetu na...kolejne prezenty dla hierarchów...
Wprowadzono mundurki które są tylko "zamaskowaniem" faktu jak istnieją różnice ekonomiczne między rówieśnikami w szkołach.
Ja wcale nie sądzę iż PO-LiD będzie lepszy od rządu z przystawkami (ale szczerze przyznam iż dla mnie dzisiejsza władza to co lepsi obłudnicy).
Ja liczę iż powstanie wreszcie siła na lewicy na lewo od socjaldemokracji która zacznie mocno uderzać w system kapitalistyczny, w jego fundamenty.
Nie ma co, pojechałeś po bandzie, West! A pytałeś kiedyś pracowników hipermarketów co sądzą o takim "prawie"? Bo mój kuzyn tam pracuje a tego co mówi o tym nie wpisuję, bo z zasady nie stosuję wulgaryzmów. Dodaj no jeszcze do fundamentalnych praw pracowniczych "prawo do pracy w warunkach szkodliwych dla zdrowia".
drugie, o ile wiem, już nie.
A teraz zastanówmy się, komu bardziej zależy na realizacji (lub nie) takich postulatów programowych. 1. Podatek liniowy. Byłby korzystny dla lepiej zarabiających pracowników najemnych. Dla średniego i wielkiego kapitału - czyje interesy reprezentuje PO - już nie, bo ci lidzie rozliczają się i tak podatkiem liniowym (podatki kapitałowe, w najgorszy razie - small biznes - liniowy PIT). Wprowadzenie liniowego PIT dla wszystkich, wobec nieuniknionego spadku wpływów, wymagałoby albo a. Wprowadzenia stawki wyższej niż dotąd, albo b. poważnych cięć socjalnych, albo c. podwyżki innych podatków. Same kłopoty, a efekt polityczny mizerny. 2. Prywatyzacja służby zdrowia. Jak niedawno przypomniał Religa, podstawowa opieka zdrowotna jest już dawno w większosci prywatna. Nie mówiąc już o wszelkiego rodzaju usługach "okołomedycznych", na ktorych zarabia się najlepiej. To co miałoby być prywatyzowane? duze szpitale? A na co to komu? Różne bukiele mogą w tym zwęszyć szansę na geszeft życia, ale ci co stoją za plecami Tuska doskonale rozumieją, że zarabia się na leczeniu hemoroidów a nie raka. Krótko mówiąc - efekty dla prywatyzatorów mizerne, kłopoty polityczne gwarantowane.
Z kolei SLD z przystawkami, który sam skręcił w prawo, nie może sobie pozwolić na utratę resztek wiarygodności jako partia centrolewicowa. Więc ma, w moim odczuciu, większy interes w obronie podatku progresywnego i publicznej służby zdrowia niż PO - w ich zwalczaniu.
dla zdrowia? Nie wiedziałem. Może i tak, ale dlaczego pan redaktor może sobie napisać artykulik w niedzielę i skasować za to okrągłą sumkę, a pani kasjerce pracy w niedzielę się zabrania? Właśnie wtedy, kiedy kodeks pracy gwarantuje jej za te 8 godzin sumkę sporo większą niż zwykle?
Nie dajmy się zwariować. Lewica powinna pilnować dobrych warunków pracy, godnej płacy i godziwej zapłaty za pracę w godzinach nadliczbowych i w dniu ustawowo wolne. Ale nie wyręczajmy pracodawców, pracowników i klientów w decyzji, kiedy ludzie mają robić zakupy.
A dopóki takiej siły nie ma, należy powstrzymywać najgorze zło, czyli neoliberalną koalicję PO-LiD.
byle nie dopuścić do "liberalnej" koalicji chadeków i SPD.
po pierwsze, obrażasz pamięć milionów pomordowanych przez NSDAP, a po drugie pleciesz.
Gdzie i w jakim stopniu obecny rząd ograniczył demokrację?
Zamiast czekać na powstanie takiej siły może by ją stworzyć...
A tak poważnie - trzeba być ślepym, żeby nie widzieć zawłaszczania przez PiS struktur państwa. Nie tylko w sensie obsadzania swoimi ludźmi, ale przede wszystkim w sensie ręcznego sterowania aparatem policyjnym w celu walki z przeciwnikami politycznymi.
roku 1933 był już pożar Reichstagu, stan wyjątkowy, delegalizacja lewicowej opozycji itd. Poza tym, od roku 2005, kiedy PiS wygrał u nas wybory, czas jakoś wolno płynie, skoro demokracji nic się nie stało, a żadnemu opozycjoniście ani włos z głowy nie spadł.
Każda zwycięska siła polityczna od roku 1989 "zawłaszczała państwo" mniej więcej w tym samym stopniu. Najbardziej podległe sobie urzędy, spółki i agencje "zawłaszcza" zresztą Samoobrona.
Przestępstwa korupcyjne sa zwalczane w każdym demokratycznym kraju świata. Wszedzie też zarzuty o korupcję są jakoś wykorzystywane w grze politycznej.
Ja chciałbym nawet tworzyć taką lewicą, Ty pewnie też. Problem z ABCD jest taki iż on sam deklaruje się na tym portalu jako socjaldemokrata i to umiarkowany. Popiera na dodatek PiS czyli formacje która w żadnym wypadku nie wyrzeka się dziedzictwa kapitalizmu. Ta formacja krytykuje tylko to co sama robi razem z przystawkami.
To co robi nie dotyka tego co jest najważniejsze w Polsce czyli problemu biednych, nadal wysokiego bezrobocia, nie jawi się jako demaskatorzy problemu klasowego.
Przyszłość lewicy na lewo od socjaldemokracji pozostawiam lewicowym socjalistom i komunistom.
Taka nowa lewica powinna być rzeczywiście mocno socjalistyczna (aby odróżnić się od sd-eków najlepiej było by ją nazwać komunistyczną) zakorzeniona w klasie robotniczej i to z nastawieniem na nurt rewolucyjny, tj. komunistyczny aby po pierwsze odczuł to system kapitalistyczny i aby odczuli to ugodowi i kompromisowi socjaldemokraci w postaci zmniejszającego się im poparcia przez masy.
Pisząc to wcale nie jestem na "fazie".
Zapewne to moje w najbliższej przyszłości "pobożne życzenia";)
"Przypadkowe" samobójstwo polityka opozycji podczas zatrzymania, "przypadkowe" przewracanie do góry nogami domu innego polityka przy okazji poszukiwania pospolitego przestępcy, kryminaliści w rządzie (to nie ja, to premier stwierdza)- to już trzeci dzisiaj? No fakt, Berezy jeszcze nie ma. całkiem jak w starym dowcipie o Leninie - 'A mógł zabić".
Praca w niedzielę (w handlu itp, bo nie mówię przecież o komunikacji czy pogotowiu ratunkowym) JEST szkodliwa nie dla zdrowia fizycznego, ale stabilizacji życiowej i życia społecznego pracowników oraz ich rodzin. WOLNOŚĆ pracy handlu w niedzielę ze strony pracodawców oznacza tu dla PRACOWNIKÓW PRZYMUS harówki w dni, które mogłyby być w całości po fajrancie. Po czyjej stronie powinna być lewica?
"Swoboda zakupów", dobre sobie. Konsumpcjonizm jest plagą (socjologicznie, kulturowo, ekologicznie) - to wręcz truizm krytycznej myśli społecznej od 40 lat i dziw, że takiemu koneserowi "myśli lewicowej" trzeba to tłumaczyć.
Ani LiD to nie SPD, ani z Platfusów chadecy (wedle starej, przedwojenno-adenaurowskiej szkoły), a i PiS w końcu daleko nawet to współczesnej nacjo-prawicy, nie mówiąc o nazistach.
Na tym właśne polega prosty chwyt zwolenników zakazu - na wmawianiu ludziom, że biedni pracownicy muszą tyrać po siedem godzin w tygodniu - a to przecież nieprawda. Kto pracuje w niedzielę - ma wolne kiedy indziej.
Co do konsumpcjonizmu - rozumiem, że kiedyś trzeba było uzasadniać, dlaczego sytuacja kiedy znowu nie dowieźli pomarańczy (nieco później - wołowiny z kością) stawia polskiego robotnika w lepszej sytuacji moralnej niż jego kolegę zza żelaznej kurtyny. Ale żeby dzisiaj z takimi hasłami?...He he.
co ty absurdalnego sugerujesz a propos samobójstwa, czy raczej śmiertelnego postrzelenia się przez Blidę?
O karierze Włodzia Cz. (bo jego chyba masz na myśli) trochę przypadkowo wiem od osób, które go dobrze znały, i mogę stwierdzić, że w każdym jako tako praworządnym kraju dawno odpowiadałby on przed sądem.
Ogólniej: dorosły człowiek, który decyduje się zostać aferzystą, musi się liczyć z konsekwencjami.
W konsekwencji lex Blida o eksmisji na bruk popełniła samobójstwo niemała liczba ludzi uczciwych. Im warto współczuć. O Blidzie można powiedzieć co najwyżej: ciszej nad tą trumną.
Wybornego sobie znalazłeś sojusznika do walki z prawackimi historykami!
A lewica głównonurtowa też niezła: bronić aferzystów, a próby ich karania przedstawiać jako nazizm, wychwalać agenturalne grupy prostalinowskie (skompromitowane w dodatku antysemityzmem) w Polsce z lat II wojny światowej, a krytykę konsumpcjonizmu - wyśmiewać.
Fromm, Marcuse, Debord, Vaneigem, emigracyjny już Bauman i np. Henryk Skolimowski drukujący w latach 70. w Londynie bronili po prostu PRL-owskich niedoborów, że też sam na to, cholera, nie wpadłem.
Baumana można sprowadzić do postulatu zakazu handlu w niedzielę, żeby proboszczom konkurencji nie robić?
walki z aferzystami są "przypadkowe", pretekstowe naloty policji? I że afer udowadniać nie trzeba, bo to "panie, i tak wiadomo, że wszyscy kradną, a prosty człowiek nawet na wódkę nie ma"?
z westem polemizuję w tej chwili w co najmniej 3 wątkach. W sprawie Gontarczyka też zresztą nie poparłem jego w ogóle anty-IPN-owskich i pro-PRL-owskich wywodów (jeszcze czego by brakowało - to po co ja bym dymił wtedy, żeby dziś blokować ujawnianie prawdy o tamtych czasach?).
To co piszesz a propos pracy w niedzielę jest jednym z symptomów tego że część lewicy nie rozumie niektórych problemów pracowniczych. Co z tego, że w zamian za pracę w niedzielę będę miał wolny np. poniedziałek, skoro reszta rodziny tego dnia pracuje? Osoby mające dzieci nie spędzą z nimi dnia wolnego, bo dzieci są w szkole. Do znajomych też się nie wybiorą, bo ci są w pracy, większość festynów, imprez sportowych, pikników odbywa się w sobotę lub niedzielę itd. itp. Osobie takiej będzie też trudniej zaangażować się społecznie (demonstracje, pikiety czy spotkania są w weekendy). Wreszcie banalna sprawa, ale mając dwa razy w tyg. po 1 dniu wolnego nawet poimprezować nie można.
Nie patrzmy na problem pracy w niedzielę ideologicznie, że musimy być przeciw, bo kościół jest za. Takie stanowisko prezentuje spośród uczestników Kongresu np. APP Racja, która jest dla mnie organizacją odpychającą, niezbyt lewicową ekonomicznie i antyklerykalną w negatywnym znaczeniu tego określenia.
"nie wyręczajmy pracodawców, pracowników i klientów w decyzji"
West, jesteś naprawdę taki naiwny, że wierzysz, że to pracownik sklepu czy stacji benzynowej suwerennie podejmuje decyzję o pracy w niedzielę? Nie - to decyzja jego pracodawcy. Bo z wyższymi stawkami za pracę w niedzielę to wcale nie wygląda tak, jakbyś chciał to widzieć.
A mój kuzyn wprawdzie rodziny nie ma ale noce z soboty na niedzielę najchętniej spedza na dyskotekach - i to też jest jego prawo.
przywołałem pierwsze z brzegu narzucające się nazwiska na Twoje dictum, że krytyka konsumpcjonizmu nie ma sensu, bo nie mamy już niedoborów jak w PRL-u - otóż poważniejszymi i uniwersalnymi problemami gospodarczo-cywilizacyjnymi są raczej nadprodukcja i nadkonsumpcja.
Wracając zaś do pracy handlu w niedzielę - nie ma to nic wspólnego z sumą w kościele. Można w ten dzień iść z rodziną na wycieczkę, do parku czy po prostu pobyć ZE SOBĄ NAWZAJEM razem. Zarówno praca w niedzielę w supermarkecie, jak i weekendowe wycieczki do centrów handlowych (gdzie przedmiotem poznania jest towar a nie drugi człowiek) stoją w sprzeczności z interesem pracowników (jak wyjaśnił szeroko Cisza) i... konsumentów (o czym pisałem ja).
Są jednak lewicowcy, którzy dla zrobienia na złość Kaczorom i Giertychowi poprą najbardziej prokorporacyjne i antypracownicze rozwiązania i jeszcze na dodatek dorobią do tego "lewicopodobną" ideologię. Smutne.
Zastanawiałeś się może kiedyś, czy kościół kat. angażowałby się w sprawę zakazu handlu w niedziele, gdyby religia katolicka nie zakazywała pracy w niedzielę, ale np. nakazywała powstrzymać się od pracy raz w tygodniu, a niedziela pomimo tego była powszechnie uznawana za dzień wolny od pracy? Oczywiście, że by się nie angażował!
Idąc Twoim tokiem myślenia, to w imię walki z kościołem kat. moglibyśmy dać pracodawcom prawo do zmuszania do pracy w niedziele i to od 6 rano do 20 (bo w takich godzinach zazwyczaj odbywają się msze w kościołach).
Po za tym wielu (o ile nie większość) ateistów jest zadowolonych z wolnych niedziel (o ile nie chodzą wtedy do pracy).
RRRadykal:
a czy intencje maja znaczenie? To mi dopiero zarzut - ze kosciol angazuje sie w obrone wolnego dnia pracy w niedziele, bo zakazuje tego religia katolicka! Haha dobre sobie. Swoja droga zarzut zupelnie nietrafiony, bo gdybys znal spoleczne encykliki, tyo bys wiedzial, ze przewazaja tam argumenty natury humanitarnej i zwyklej troski o pracownika i jego rodzine, zupelnie zbiezne ze stanowiskiem prospolecznej lewicy.
west - alez jasne, ze bede uprzejmy. Pisalem generalnie o koalicji PO-LiD. WSZYSTKIE elementy wspomniane przeze mnie sa w programach albo PO albo LiD-u. Faktycznie SLD nie jest formalnie za podatkiem liniowym, ale spora czesc jego takie rzeczy wspiera (Miller, Piechota) plus spora część LiDu - czyli PD. no i Jakos nie stawiaja tego jako zarzut Platformie. A co do sluzby zdoriwa warto wspomniec ich wielce lewicowy pomysl zabrania pieniedzyt ze skladki rentowej, ktore teraz poszly do reki pracownikow, i przekazanie ich na rzecz podwyzek dla jednej z najlepiej zarabiajacej grup zawodowych - lekarzom.
Co do placenia grosze pracownikom budzetowki to coz, kazdy nawet west ma prawo glosic absurdy. ALe cos mi sie zdaje ze nie bylo jak dodac rzadu, ktory dalby 30% podwyzki dla jakichkolwiek pracownikow budzetowki. WIem tez ze wkrotce dostana takie podwozki inni - np policjanci i strazacy.
A co do becikowego, ktore rzekomo rozdawane jest alkoholikom, to milosiernie nie bede komentowal... ;-))))))))
ScyzoRED - "cynicy z PiS" zaproponowali referendum w tej sprawie bynajmniej nie dlatego, ze ta prywatyzacje popierali, ale wlasnie dlatego,. ze sie jej sprzeciwiali i wiedzieli jak wybierze spoleczenstwo. Zanim cos napiszesz to pomysl chwile - dlaczego sprzeciwiali sie wiec postulatom OZZl, z ktorych naczelnym byla prywatyzacja?
Co z omisji stabilizacyjnych - jaki to ma sens z rzeeczami ktore wypisalem? I mam nadzieje ze nie musze przypominac, kto pierwszy wyslal te "misje stabilizacyje". Musz etez zauwazyc, ze Twoje teorie odnosnie mundorkow sa bardzo odkrywcze. Niestety to nie jest pomysl PiS...A poza tym, co zlego jest w maskowaniu ekonomicznych nierownosci? Myslalem, ze to postulat lewicy.
podtrzymuje swoje zdanie na temat cynizmu PiSLiS.
Ja nigdy nie słyszałem od strony rządowej iż ta jest tak absolutnie przeciwko prywatyzacji służby zdrowia.
Cynizm tego ugrupowania się przejawia w tym iż najpierw wspomina o dość kontrowersyjnym referendum w sprawie prywatyzacji (przypominam iż takie postacie z rządu jak Religa czy Dorn, bardzo bliski premierowi są za prywatyzacją) a potem nagle nieoczekiwanie zmienia ton i wspomina o podwyższeniu podatków.
Pierwsza propozycja referendum złożona przez PiS niosła także za sobą duże ryzyko.
Tak.
Wysłali do Iraku nas Szmajdziński, Miller, Kwas, Zemke i reszta ferajny eseldowskiej.
Kierunek jednak wysyłania podtrzymują pisowcy a nawet ten kurs który rozpoczęła pseudolewicowa formacja się zaostrzył gdyż coraz częściej Szczygło (zaufany człowiek premiera i prezia) wspomina o innych tzw. "misjach stabilizacyjnych". Nie chcę już rozwijać wątku tarczowego dla którego PiS ma największe "zasługi".
Ależ dla mnie to nie ma znaczenia! Ale dla westa najwyraźniej ma, skoro zakaz handlu w niedziele łączy z kwestiami religijnymi.
Kwestia nierówności ekonomicznych to kwestia raczej stanu posiadania a nie "umundurowania".
Ja sądzę iż na tą kwestię trzeba patrzeć od strony praktycznej a nie żyć złudzeniami iż dzieci biedne ubrane nawet w te same mundurki co bogate nagle staną się z nimi równe. Mundurki według mnie tworzą tylko pozory równości, tym bardziej w takim społeczeństwie jak naszym gdzie te nierówności ekonomiczne są coraz większe.
"no niby formalnie są przeciw, ale ktoś tam jest za". Żeby mówić o jakiejś "proliniowej" opcji w SLD, musiałaby być większa liczba zwolenników, dyskusje itp. O ile wiem, czegoś takiego nie ma, zresztą wyżej napisałem (odpowiadając ABCD), dlaczego, moim zdaniem, SLD ma większą motywację do obrony podatku progresywnego niż PO do jego likwidacji.
Podwyżki w budżetówce niezmiernie mnie cieszą, mniej mnie cieszy ich wybiórczy charakter, prowadzący do stopniowego demontażu sektora publicznego. Rozmawiałem w ubiegłym tygodniu z paroma pracownikami warszawskich sądów (od szeregowej urzędniczki do sędziego sądu okręgowego) - mówią jedno i to samo: zarobki personelu pomocniczego i administracyjnego są groszowe, ludzie uciekają na potęgę, zdarza się że nie ma kto protokołować rozpraw. Informację GUS odnośnie zarobków w służbie zdrowia przytoczyłem pod artykułem Michalskiej.
Temat becikowego był na tym forum wałkowany kiedy to rozwiązanie wprowadzono. Zdania nie zmienię -zasiłek na wódkę dla degeneratów.
miałem zareplikować Ci wcześniej, ale inni forumowicze Cię "przerośli" o lata świetlne :-) Idziemy więc z koksem, ale pokrótce, bo nikt chyba nie podniósł wątku.
Otóż wieszczenie itd. mógłbyś prędzej przypisać amerykańskiemu Michaelowi Albertowi, o którym wyżej. Natomiast Francuz Michel Albert to jak najbardziej zwolennik kapitalizmu (opisywał zmiany po 1989 r. w Europie Środkowej i Wschodniej jako jednoznacznie pozytywne, chwalił "Pustynną Burzę" itp.) - w każdym razie żaden lewak. Tyle tylko, że poparł on właśnie nadreński model kapitalizmu, rozpowszechniony w różnych wariantach w Europie Zachodniej (zresztą, sam Albert dostrzega daleko idące podobieństwa z modelem... japońskim): stabilny, oparty na sektorze tradycyjnej bankowości i wzajemnym współdziałaniu sektora finansowego, biznesowego i państwowo-socjalnego - jako bardziej efektywny zarówno w kontekście wskaźników ekonomicznych, jak i sfery społecznej. Albert poszedł tu po linii znanej np. z pracy Rifkina o "europejskim marzeniu", tyle że pisał ją o ponad dekadę wcześniej (za to w nieco węższym zakresie tematycznym).
Rzecz w tym, że według Michela Alberta - system ów przegrywa symboliczną konkurencję z modelem "anglosaskim", mimo, iż ocena efektywności zarówno gospodarczej, jak i skutków społecznych wypada dla niego gorzej. Innymi słowy, w tej "konkurencji" stosuje się prawo Kopernika-Greshama. Albert wymienił pokrótce przyczyny tego stanu rzeczy: wzrost znaczenia giełdy, papierów wartościowych i spekulacji finansowych w światowej gospodarce, rozrost i unifikację przedsiębiorstw ponadnarodowych, transmisję wzorców kulturowych z USA oraz olbrzymie zaangażowanie korporacyjnych mediów w ukazywanie korzystnego wizerunku "kapitalizmu kasynowego". Michel A. zresztą nie prorokował "upadku kapitalizmu nad Renem", tylko w pewnym sensie na odwrót - niebezpieczeństwo transformacji ustroju paternalistyczno-solidarystycznego w kierunku anglosaskiego neoliberalizmu, jako bardziej cool i "dającego szansę aktywnym i przedsiębiorczym".
Przepraszam, że po prostu streszczam Ci tę książkę, ale wydało mi się, że po prostu mylisz jej tezy z czymś innym. Wnioski z lektury warto wyciągać samemu - dla mnie najciekawszą refleksją jest właśnie ta hipoteza, iż we współczesnej gospodarce światowej lepsze i efektywne rozwiązania są stale bardzo mocno zagrożone przez z ekspansywnymi patologiami - a powinno być teoretycznie na odwrót.
Na temat zasadności pomysłu SLD można dyskutować, ale oczywiście jego kierunek był lewicowy (redystrybucja dochodów) w odróżnieniu od wprowadzonego rozwiązania autorstwa PiS (obniżka podatków).
stanęło na jednakowych kamizelkach.
I to by było na tyle w kwestii "zacierania różnic majątkowych".
Nie jest tak, że nie znam argumentacji "za" zakazem. Wydaje mi się jednak, że argumentacja "przeciw" zakazowi jest dużo mocniejsza. W istocie dla zapewnienia wolnego dnia kilku tysiącom pracowników chcecie zabrać kilkunastu milionom aktywnych konsumentów jedną siódmą czasu, kiedy mogliby na spokojnie zrobić zakupy.
Gdyby strona rzadowa nie byla absolutnie przeciw prywatyzacji sluzby zdoriwa, to po co mieliby sie narazac na niezwykle niekorzystny dla niej strajk lekarzy? Gdyby im bylo wszystko jedno, to po prostu sprywatyzaowaliby sluzbe zdrowia. Bylby koniec strajku, a rzad mialby spokoj. Rzad tylko by na tym zyskal. Ale z "dziwnych" powodow rzad narazil sie politycznie i wszedl w spor z domagajacymi sie prywatyzacji lekarzami. Dlaczego?
A co do Religii - to przypominam, ze nie jest on czlonkiem PiSu. A nawet jesli jest za prywatyzacja sluzby zdoriwa (a chyba nie jest, jest tylko za rozwojem rownoleglego systemu prywatnego), to i tak jego pomyslu nie licza sie najwyrazniej.
Nie rozumiem twoich problemow odnosnie polityki zagranicnzej. Przypominam ze robimy komparystyke Po-LiD a PiS. Zeby w ogole o tym mowic, musialbys udowodnic ze PiS zrobilo cos gorszego niz SLD w tej materii. A kontynuowanie polityki wyznaczonej wczesniej przez kogos innego to chyba niezueplnie to samo?
ScozoRED: a jak myslisz? w czym pomykaja dzieci na Kubie do szkoly? Pewnie tez za mlody jestes zeby pamietac w czym sie chodzilo do szkoly przez 89'
west: zasilek na wodke dla degenaratow???? Czyli logicznie patrzac, kazdy, kto ma w Polsce dziecko to degenerat? Odbilo CI???
Kwestia skladki rentowej - jesli uwazasz, ze jesli pieniadze, ktore w tej chwili ida prosto do pieniedzy pracownikow, sa im odbierane i przekazywane do kieszeni wyjatkowo uprzywilejowanego i dobrze zarabiajacej grupy spolecznej to wowczas mamy lewicowa redystrybucje, to po prostu odbiera mi mowe. Zeby byla lewicowa redystrybucja, musi isc tow kierunku egalitaryzmu i wspierania biedniejszychm, a bie bogatszych? Czy odbieranie pieniedzy chlopom przez feudalow tez nie bylo redystrybucja?
coś innego: że istnieje taka swoista gra, czy "taniec" między rządem (a zwłaszcza jego liberalnym skrzydłem: Religa, Gilowska) a kierownictwem protestu. Propozycje Religi (potępione przez organizacje tworzące koalicję "Zdrowie Prawem", czyli Sandauer-Ikonowicz-Obywatel) to po prostu komercjalizacja części dotychczas publicznych usług zdrowotnych, czyli de facto prawdopodobnie preludium do prywatyzacji, Nieprzypadkowo liderki związków pielęgniarskich z największym szacunkiem wyrażały się o Relidze (i zaraz potem odcinały się od "janosikowych" propozycji podatkowych).
Wojtas, generalnie ze swej strony sądzę, że to była przykrywka do PO-PiS-u - czyli przyszłej koalicji liberałów z centrum i prawicy, która będzie miała lepszy PR w polskich (zwł. tych Springerowskich) i przede wszystkim zagranicznych mediach (na co Kaczkom pewnie zależy). Już liberalna papuga, Śpiewak gratulował (wystawił pomnik!) Kaczorowi, że wreszcie, jako pierwszy w Polskiej polityce "pokazał Lepperowi, gdzie jego miejsce - w policyjnej izbie przesłuchań". A że będzie to totalne wystawienie do wiatru elektoratu "Polski solidarnej i socjalnej"? A czy to pierwszy taki numer w wykonaniu Kaczorów i ich popleczników ? Wracamy zdaje się do klimatów jak z okresu 1988-1991. A co wtedy robiły Kaczki? Były przy boku Wałęsy w Magdalence i przy Okrągłym Stole, a potem w kancelarii Prezydenta!!!