Niezwykle głęboki, odkrywczy i ciekawy tekst. Tak trzymać!
Ta propaganda względnego "pokoju społecznego" w Polsce staje się już groteskowa. Za najbardziej "fazową" i spektakularną reklamówkę propagującą "sukcesy" PiSdzielców uważam sukces pewnego przedstawiciela małej burżuazji, "zwykłego Polaka" oddanego twórczej realizacji projektów IV RP.
głęboki, odkrywczy i nazbyt ciekawy. Opisuje po prostu pewną rzeczywistość. To taki zapisek kronikarski, ku pamięci i przestrodze(?)...
Rzeczywiście, siedzę tu ponad pół roku, nie spotkałem jeszcze Polaka, który chciałby wrócić. Ja jednak wracam. Obojętnie co się tam dzieje, to k... kocham ten popieprzony kraj, i serce mi sie kraja jak widzę co z nim robią popaprańcy.
W Polsce czuję się jak w domu, tutaj w Anglii nigdy się tak nie poczuję, mam wyższe wykształcenie, znam język i tak pracuję tu jako fizol, owszem odkładam pieniądze, ale tylko po to, żeby po powrocie zrealizować swoje projekty, później pewnie znów przyjdzie wyjechać... ale już nie na wyspy, może Holandia ???
Z żalem przyznaję się, że też szykuję sie do wyjazdu.
I pomyśleć, że po 50 latach budowy Polski upadnę tak bardzo nisko! Bo na ulicę w Irlandii.
magister matematyki , oraz informatyki, rocznik 1960.
...kiedy dzięki wpływom i znajomościom szefa ukraińskiego związku piłki nożnej wygraliśmy EURO 2012. Zachwycaliśmy się wtedy wirtualnymi stadionami, autostradami, szybkimi połączeniami kolejowymi, bazą hotelową i gastronomiczną, które wybudujemy. Heh, czego tam nie było... Od tego czasu minęło 4 miesiące i g.... zostało pchnięte naprzód. A za rok czy dwa będzie pospolite ruszenie - biurokratyczne przepisy, których dzisiaj przejść się nie da, nagle specjalnym rozporządzeniem prezesa Rady Ministrów załatwi się w tydzień, modląc się jednocześnie w kościołach, żeby UEFA nie cofnęła nam mistrzostw. Taki właśnie popiep.... jest ten kraj.
Chyba że nie pomoże nawet pospolite ruszenie i będzie jak w tej relacji Maćka Koterskiego, który przeniósł się w przyszłość do 2012 roku...:
http://www.youtube.com/watch?v=dOO7jUlsOiw
penetrujecie swoje życie obecne i przyszłe, panowie Spokój i mruk. Tak miałko, ckliwie, nie po "obywatelsku". Trza do wszystkiego podejść filozoficznie, z dystansem jak na niektórych mędrców i prześmiewców przystało...
Hej...
kiedy każdy Polak (chyba nawet z Urbanem, a może i Jaruzelem włącznie) diabłu by duszę zaprzedał - albo, jak kto woli, Pana Bozię po piętach całował - żeby mieć szansę wyjechać do Anglii i pracować jako fizol.
Niestety, (ciupkę "zdeformowane") państwo robotników i chłopów wiedziało, że w nim jest najlepiej i dawało paszportów tyle, co kto napłakał.
Tyż propaganda.
Urban do Anglii jako fizol.
Jako student, byłem w Szwecji popracować. W życiu mi nie przyszło do głowy, żeby zostać. Ale trochę masz racji.
robotników i chłopów nie wiedziało, że kształci na swym jałowym łonie przyszłych doktorów, którzy wyrwawszy się w szeroki świat z zapadłej wiochy, będą się z macierzy naigrawać aż do obrzydzenia tych, którzy ich "wdzięczność" obserwują.....
ludowa władza robotniczo-chłopska pozwoliła mi się wyrwać "w szeroki świat z zapadłej wiochy". A mogła zariezat` (jak to zresztą zrobiła z niejednym moim rodakiem).
Spasibo, Towariszcz Gienierał!
(o ile taką była), w pierwszych latach po wojnie prowadziła regularną wojnę domową o WŁADZĘ z burżuazyjnymi wypierdkami i ich najemnikami ze "zbrojnego podziemia". Ofiary były po obu stronach, co w czasie wojny nie dziwi. Wygrała WŁADZA, przegrały wypierdki.
Nikt by cię nie "zariezał" ani nie ubił, szanowny panie. Nasze roczniki nie podpadały już pod "komunistyczną eksterminację". Cóż, dylematy "późnego urodzenia". Nasze roczniki miały pilnie się uczyć i wytrwale pracować dla "socjalistycznej" Ojczyzny.....
Natomiast nic nie stało na przeszkodzie, abyś alfaceciku w latach osiemdziesiątych walczył z tą samozwańczą soldateską. Nie słyszałam o jakiejś twojej chlubnej karcie kombatanckiej i zamiataniu okruchów ze styropianu. Trza się było spiąć i działać, a nie pilnie wysiadywać w uniwersyteckich bibliotekach i zawzięcie obgryzać ołówek robiąc notatki w akademiku wybudowanym przez tę ohydną władzę...
wypada stwierdzić, że cudów nie ma, a jeśli są to zdarzają się niezwykle rzadko.
W Polsce nie zdarzył się cud gospodarczy jaki nawiedził Niemcy i nie staliśmy się drugą Japonią.
Wielcy ludzie rodzą się także rzadko mniej więcej raz na sto lat.
Wbrew mniemaniom pewnego rodzaju patriotów, Polska nie jest pępkiem świata, a jej mieszkańcy nie są niezwykle inteligentni. Sytuacji nie poprawia fakt, że na pożądane zmiany potrzeba sporo czasu.
Tego ostatniego jak się zdaje nie mają młodzi ludzie, którzy niecierpliwie dążą do poprawienia swojego statusu materialnego i nic w tym dziwnego. Jedni wyjeżdżają inni pozostają, każdy orze jak może. Jedni robią karierę lub plajtę w kraju drudzy za granicą.
A nam pozostaje poddać się działaniom ewolucji próbując w ramach swoich możliwości tylko jej pomóc.
Będzie lepiej.
Władza walczyła z wypierdkami? Tworzysz nowa historię; to okupacyjne siły radzieckie, wspomagane przez nieliczne oddziały wojska i KBW mordowały i terroryzowały kraj. "Władza ludowa" to był twór narzucony przez ZSRR, który nigdy nie otrzymał legitymacji od społeczeństwa. A udało mu się spacyfikowac kraj i społeczeństwo bo zdradzili nas sojusznicy, którzy za pokój ze Staliem oddali mu pół Europy jako lenno; nie tylko Polske. Wypierdkami byli tacy "polacy" jako Rokosowski czy Wanda Wasilewska lub Bierut
dostosowanej do szyderstw i sposobu dyskusji stosowanej przez alfacecika. On ustawicznie ma coś za złe LUDOWEJ WŁADZY ROBOTNICZO-CHŁOPSKIEJ (która umożliwiła mu awans społ.), więc pozwoliłam sobie nazwać burżuazję WYPIERDKAM, by wzmóc ekspresję mojej wypowiedzi...
Z resztą Twojej wypowiedzi zgadzam się co do joty, bo WOJNA DOMOWA, o której pisałam była pokłosiem polityki, o której Ty piszesz...
A każdy burżuj to wypierdek, niezależnie od epoki...
jako dziecko, dziewczyna, młoda kobieta jakoś nie zastanawiałam się, czy ""Władza ludowa" to był twór narzucony przez ZSRR, który nigdy nie otrzymał legitymacji od społeczeństwa". Teraz, jako dojrzała kobieta wiem, że "legitymację" otrzymali od zdradzieckich "sojuszników".
Ta dyskusja nie ma sensu, wiesz o tym. Chciałam jedynie uzmysłowić alfacecikowi, że pluje również na swój życiorys, bo przecież brał udział w "systemie", co więcej, jest poniekąd nawet jego beneficjentem....
W tej "ludowej władzy robotniczo-chłopskiej" chłopów i robotników było tyle, co kot napłakał, a autentyczne przejawy ich samorządności były przez ową władzę tłumione. Także, Hyjdlo, nie pieprz głupot.
tak się dziwnie składa, że w części Europy pod władzą burżujów i krwiopijców (albo - jak wolisz - wypierdków) w porównywalnym okresie po II wojnie światowej łatwiej było o awans socjalny niż w (odrobinę) zdeformowanych państwach robotników i chłopów.
W Anglii w rolnictwie od dawna zatrudnionych jest nie więcej niż 2% społeczeństwa, a w ostatnich latach PRL było ich ponad 30%.
Piszesz coś o akademikach. A zdarzyło Ci się kiedy być, za władzy chłopsko-robotniczej, w stołecznych akademikach "na Kicu", na Jelonkach albo na "Żwira i Wichury"? Nie? To obejrzyj film "Więzień Brubaker", obniżając standard mieszkalny i żywieniowy mniej więcej 5 razy, a wtedy wyśmienicie je sobie wyobrazisz.
To bym normalnie pomyślał,że czytam Augusta G. Czyżbyś ty również sympatyzował z Alliance for Workers Liberty ?
jak wyglądały akademiki warszawskie w latach osiemdziesiątych. Wiem natomiast jak wyglądały katowickie na Ligocie w latach siedemdziesiątych. Spałam w dwuosobowym pokoju, jedzenia miałam pod dostatkiem, zupy oddawałam kolegom. Warszawa to przecież wiocha, więc o studentów nie dbała, a ty masz widać brzuch przepastny dlatego ci tam ciągle burczało, jeżeli mama paczki nie posłała...
Jak zwykle męczysz kota i odwracasz go ogonem. "Ta" część Europy nie była ani w jednej dwudziestej tak zniszczona jak Polska, nauka stała na wyższym poziomie, bo inteligentów im nie pomordowano, rolnictwo miała zmechanizowane, bo nie było zacofane w schedzie po Polsce pozaborowej i sanacyjnej... itp, itd...
Co jeszcze wymyślisz, by odciąć się od korzeni i wykpiwać
"to ciupkę "zdeformowane" państwo robotników i chłopów"? Bo od tego się dyskusja zaczęła, o czym przypominam tobie oraz Vanzetti'emu...
ABCD A komu tamta wladza nie dawala paszportow? A co z wizami? A tak dla przypomnienia To Rakowski pozwolil trzymac paszporty w domu Nie falszuj histori to beeee
Hyjdla TAK TRZYMAJ
Jak piszesz o Anglii, to nie zapominaj, ze to byłe państwo kolonialne. Dopłacać stale musiało do kolonii. Gdyby nie to, to byłby tam jeszcze większy raj.
po pierwsze, z oburzeniem odrzucam sugestię, iż męczę kota. Karmię go znacznie lepszymi gatunkami mięsa niż sam mogłem jadać w państwie robotniczo-chłopskim.
po drugie, Finlandia, Portugalia i Hiszpania przed II wojną światową były na niższym poziomie rozwoju niż Polska. Po wojnie nas wyprzedziły. Jak myślisz, dlaczego?
Od dluższego czasu na Lewica pl trwa pranie muzgow i dezinformacja rodem z GW Przykladem może być j/w wpis ABCD na temat paszportow Do wiadomosci mlodym dla przypomnienia starszym Z malymi wyjatkami paszporty dostawali wszyscy pod pewnymi warunkami takimi jak Posiadanie 100 dol USA lub zaproszenia potwierdzonego przez ambasade danego panstwa o pokryci kosztow pobytu Potrzebna byla tez wiza tak jak dzis np do USA Rożnica jest taka że po powrocie trzeba bylo oddac paszport Zmieni to premier Rakowski Ale co tam prawda? Dla agentury wplywu wzorem jest .....Sto razy powtarzane klamstwo rodzi watpliwosci 1000 razy powtarzane staje sie faktem Kto to powiedzial ABCD
koloryzujesz na różowo, ale mniejsza. Sam podajesz dowód, jak chory był to system. W PRL handlowanie dolarami było oficjalnie zakazane. Zarobić ich legalnie też nie można było. A żeby wyjechać, musiałeś mieć dolary. Obłęd w kratkę!
PS. A dlaczego proletariackie ruble transferowe nie wystarczyły do wyjazdu?
Krotka pamiec ABCD Moglem je kupic w banku raz na dwa lata Teraz mam wolnośc moge spac pod mostem być glodnym wolny też jestem od pracy i wyjechać musze żeby nie zdechnać z glodu Do tego rozkradli mi kraj Sto miliardow dol dlugu i sprzedany majatek narodowy Ale nie zmieniaj tematu To jak to bylo z tymi paszportami?
"Zapomniałeś", że niektórym ludziom, zwł. ze sfer szczególnie interesujących władzę, dawano paszporty pod pewnymi specyficznymi warunkami - czyli po prostu "podpisem". Oczywiście czasami była to tylko próba, ale potrafili też odmówić. Osobom zaangażowanym w knucie odmawiano nieraz latami.
Nie lubię tego niby-wolnego McŚwiata, jaki mamy, ale przyznać trzeba - dzisiaj antyglobaliście czy ekologowi nieporównanie łatwiej wyjechać za zachodnią, lub północną granicę na stypendium czy wakacje, niż KOR-owcowi albo zwłaszcza KPN-owcowi za Gierka.
(to samo dotyczy Portugalii i Finlandii) jest pytaniem słusznym, niestety, poza kwestiami oczywistymi - że kraje te nie zostały zniszczone przez wojnę - odpowiedź będzie dosyć zasmucająca - w przypadku Hiszpanii i Portugalii doprowadziło do tego uwolnienie gospodarki w latach 60-tych.
arzu, był wydawany "po uważaniu" przez struktury MSW.
Mogły one odmówić go każdemu, kto był u nich na podpadce.
Przepraszam -prostuje 170 miliardow dol i 500 miliardow zl dlugu wewnetrznego 30 miliardow zl rocznie deficytu branych ze sprzedanych bankow tj 12 miliardow dol No i jestesmy wolni historia zatoczyla kolo Możemy zmywac gary za oceanem Mam Kontynuowac czy starczy ABCD?
Piszesz: "Finlandia, Portugalia i Hiszpania przed II wojną światową były na niższym poziomie rozwoju niż Polska"
Masz jakieś linki, że to prawda, co piszesz?
Hiszpania i Porugalia, jeśli to prawda, to też przez te kolonie. Finlandia zdaje się najlepsze interesy po wojnie robiła z ZSRR. Tak jakoś i do przodu.
Nie przyjeżdżaj. Tu nie ma pracy! Już nie ma i to nie jest żadna ściema (człowiek nie czuje...). Nawet na szmatę jest ostry konkurs świadectw - musisz mieć doświadczenie jako kitchen porter. Do tego fluent English i entuzjazm do pracy w weekendy. Eldorado na Wyspach się skończyło!
Hiszpania i Portugalia nie zyskały na swoich koloniach. Należałoby zacząć od wieku XVII, kiedy napływ złota z Ameryki Łacińskiej wyhamował rozwój tamtejszego przemysłu.
Rzecz w tym, iż Polska po II wojnie światowej też robiła dobre interesy ze Związuniem R., ktory pompował w nią ropę i gaz po cenach niższych niż rynkowe. Rzecz w tym, iż mając ekonomię realsocjalistyczną nie mogła tego wykorzystać.
Przykre ale prawdziwe: kraje europejskie, które nie miały realsocjalizmu, jakoś sobie poradziły z zacofaniem, jeśli było ono ich problemem.
A tak ABCD nie wydawali to blad a powini tylko w innym kierunku Ze szczegulnym uwzglednienim tych ktorzy kozystali ze szmlu roznych fundacji dzialajacych za many CIA Efekt tych szkolen - czytaj j/w na podstawie danych GUS Starczy? No to jak bylo z tymi paszportami?
Wszystko to co opisuje autor a ja kontynuowalem to zbrodnia Nie psioczcie na IPN jeszcze sie przyda jestem o tym gleboko przekonany To tylko kwestja czasu
Hiszpania i Portugalia zyskiwały na koloniach, dopóki je miały. XVIII i XIX w. to był stopniowy upadek. Wiek XX - nie ma w zasadzie o czym mówić.
w rozwoju przeszkadzał brak kolonii, a złej baletnicy jeszcze bardziej nie pozwalał tańczyć rąbek u spódnicy
przez stulecia kontynuowała własną drogę rozwoju, odrębną od zachodniego merkantylizmu i wschodniego agrarno-samodzierżawia. Kolonializmu de facto do czasu San Domingo nie uprawialiśmy (poza może epizodem ukraińskim).
O tym, że zacofanie Polski i całej Europy Wschodniej (na wschód od Łaby) zaczęło się w XVI w. z tzw. dualizmem ekonomicznym uczą się (uczyli) uczniowie w podstawówkach.
Generalizując: epizod "realnego socjalizmu" jest w moich oczach nieudaną próbą zerwania zależności przez kraje półperyferyjne. Nieudaną, więc nie ma sensu wracać do tego esperymentu. Ale nie można też odsądzać go od czci i wiary, widzieć tylko totalitaryzm itd. "Realny socjalizm" miał na pewnym etapie dużą dynamikę rozwoju, która potem się wyczerpała a sam system okazał się niepodatny na modyfikację. Z istotnym wyjątkiem Chin.
Hiszpanii kiedy się zaczęło? W XVI wieku. Paradoksalnie: od zdobycia kolonii w Ameryce, tak jak zacofanie Polski - od zdobycia kolonii na wschodnich Kresach.
Przed II wojną, Hiszpania - o ile wiem - była na niższym poziomie rozwoju niż Polska.
Z oceną realnego socjalizmu generalnie się zgadzam. Tylko, że jak widzę, kto i jak go dzisiaj broni, to... passons.
skoro Polaków nie stać na dzeci, to dlaczego przeżywamy baby boom???
Poważnie? Podaj dane.
Choć oczywiście gadanie o tym że "Polaków nie stać na dzieci" to zawracanie głowy, ci ktorych naprawdę nie stać z reguły się nad tym nie zastanawiają, bo w zamroczeniu alkoholowym ciężko się myśli.
przemyślenia byłego (?) aktywisty SLD o nicku west.
Tak barbarzyńskiej pogrady dla ludzi, których "nie stać na dzieci", nie spotyka się nawet wśród korwinowców.
Ale, oczywiście, gdy mowa o PPR, agentach SB czy rozliczaniu afer, ten user jest pierwszy do obrony "krzywdzonych ludzi lewicy", czyli - swojej hewry.
Na tym - i tym tylko na tym - co on prezentuje, polega "lewicowość" SLD.
na oklaskiwaniu pana Kaczyńskiego, bo to doktor, czyli intelektualista, i do tego dobry katolik. Ma też na koncie masę działań prospołecznych, jak np. zniesienie podatku spadkowego.
A to, że tam w rodzinie alkoholików urodzi się dziesięcioro dzieci, z których połowa umrze w niemowlęctwie, a druga połowa będzie cierpiała na FAS, to żaden problem - w końcu jest Caritas.
naprawdę uważasz, że jedyną przyczyną nędzy w Polsce jest alkoholizm? Przepisałeś się z SLD do UPR?
Według mnie system socjalistyczny jest lepszy niż kapitalizm, tak twierdzę mimo rzeczywistych represji, jakim byłam wówczas poddana przez nadgorliwych sługusów i łazidupców, jakich i dziś mamy dostatek.Większy był procent ludzi mogących bez kłopotu żyć na poziomie średniego standardu europejskiego. To mówię na podstawie tego, co zobaczyłam wyjechawszy w na początku '81 roku na tzw.Zachód. W PRLu mieszkałam w dwóch pokojach z kuchnią i łazienką z toaletą oraz ciepłą i zimną wodą, w pokojach parkiet, łazienka lastriko, kuchnia wykładzina.(To było mieszkanie kwaterunkowe, czyli to gorsze niż spółdzielcze.) Myślałam,że jestem biedna,a na Zachodzie to oni mają, ho, ho! cuda.Tymczasem zobaczyłam na własne oczy,że moje mieszkanie było właściwie lepsze od tego, co mogłam tam po wielu trudach znaleźć-nie mając jedynie na uwadze aspektu ekonomicznego.No i taniutkie!Mając wówczas jedynie maturę ogólnokształcącą myślałam,że jestem prymitywna, bo tam to wszyscy- w tym dobrobycie - są po studiach.Ale co się okazało? Ja znałam ich historię i literaturę, miałam pojęcie o ich gospodarce, wiedziałam z kim oni graniczą, co produkują itd.Oni o nas nie wiedzieli prawie nic, jakieś tam wypowiadane ironicznie,że niby to żart, ogólniki nie mające z rzeczywistością nic wspólnego. U nas, za PRLu nie było żadnych podziałów na mniej czy bardziej zdolnych uczniów w zakresie ośmioletniej szkoły podstawowej, czyli każdy miał szansę mniej więcej taką samą na skorzystanie z tej podstawowej edukacji i mniej więcej wyrównany po tym start w dalsze życie.U nich po czterech latach szkoły następowała segregacja na tych, co będzie im lepiej-gimnazjum,i tych, co po następnych czterech latach mając lat jakieś szesnaście mogą "kształcić" się w firmach jako "praktykanci".U nas natomiast po podstawówce każdy uczył się dalej, co najmniej w trzyletniej zawodówce, potem ew. technikum.Po ogólniaku u nas ponoć nie miało się nic ale takie "przedszkolanki" to musiały umieć czytać nuty i grać na czymś,a "rolnicy" i "mechanicy" robili prawa jazdy jako uzupełnienie przedmiotu. W sumie w PRLu znałam bardzo niewielu ludzi, którzy mieli tylko skończoną zawodówkę. Nawet sprzedawcy mieli z reguły pokończoną handlówkę.A tam, na tym "cudownym" Zachodzie? Tam większość to "praktykanci"- rzeźnicy, kelnerzy, nawet w bankach byli "praktykanci", co u nas byłoby nie do pomyślenia. I oni zamiast zapytać nas, jak byliśmy "prześladowani przez naszą władzę" opowiadali nam o tym naszym prześladowaniu jakby to oni to prześladowanie przeżywali a nie my. Ja nie czułam się nigdy zniewolona u nas w kraju, były takie czy inne niedogodności, taka czy inna świnia na urzędzie.Ale u nich nie było lepiej.My, z PRLu, traktowani byliśmy na Zachodzie jak ludzie drugiej kategorii,czym byłam zszokowana, ponieważ nastawiona byłam na piękne i wolne od uprzedzeń życie.My znaliśmy ich język, oni naszego nie,ale to oni odczuwali nad nami wyższość z jakiegoś powodu.Ponieważ w szkole uczyli nas języka literackiego, zdarzyło mi się kiedyś użyć jakiegoś bardziej wyszukanego wyrazu.I taki- nawet dobrze wykształcony -znajomy autochton zwrócił mi uwagę, że nie ma takiego wyrazu.Ponieważ wiedziałam na pewno,że jest, pokazałam mu to kiedyś w słowniku.Na co on powiedział,że "się tego u nich nie używa".No bo oni mają zakodowane, że my z racji pochodzenia z Polski jesteśmy automatycznie głupsi. A sami biedacy nie widzą, jak bardzo tamtejsza propaganda wyprała im mózgi.Ustrój, który chce rzeczywiście zniewolić obywateli, nie będzie ich kształcił, nie w takim stopniu, jak to było w PRLu.Mieliśmy pewne zależności polityczne i gospodarcze.Miał je każdy kraj i ma obecnie.System jest tylko na tyle opresyjny w stosunku do obywateli, na ile opresyjni są wysługujący mu się urzędnicy.PRL zapewniał ludziom rzecz najważniejszą: edukację, bez której i obecnie trudno jest się przebić na rynku.I system może nazywać się dowolnie,jest on na tyle dobry albo zły,na ile dobrzy lub źli są ludzie go tworzący.Teraz niektórzy narzekają na Kaczyńskich.Czy ci narzekający zadali sobie choć przez chwilę trud zrozumienia,na czym to właściwie polega takie "rządzenie" krajem? Czy możliwe jest rzeczywiście,że premier albo prezytent, albo ministrowie robią co chcą? Czy jest to wymuszone sytuacją ekonomiczną i polityczną, a pole do manewru jest w zasadzie niewielkie.Struktura naszego państwa została zachwiana.Dlaczego więc niektórzy wyszydzają Kaczyńskich,że podejrzewa on wszędzie zdradę i spisek? Czyż nie ma racji? Nie podoba mi się PiS i jego polityka, ale czy życie nie pokazuje, że ludzie nie mają już dziś żadnego kręgosłupa moralnego i przechodzenie z partii do partii oraz zdrady "prezesów" przez nich i na nich popełniane to już codzienność? Czyli Kaczyński nie kłamie, choć dla nas lepiej byłoby, gdyby to robił.Wielu narzeka,że jest źle- ale to każdy sam widzi własnymi oczami.Lepiej będzie wtedy, gdy ludzie będą wiedzieli co zrobić,żeby było lepiej.Mając pewną koncepcję zmian będzie ludziom łatwiej nie poddawać się demagogii kacyków.Mądrzy ludzie stawiają tylko takie wymagania, jakie mogą zostać spełnione.Jakie możliwości mamy, by rozwiązać obecne problemy?
West by chciał, bo UPR jest partią bardziej prestiżową partią niż SLD, ale to przede wszystkim ideowiec: dla niego Korwin jest za bardzo na lewo.
Finlandia zostala zniszczkna przez wojne, a w zasadiz enawet trzy wojny
troche sie zapetla. Narzeka ze politycy w Polsce zajmuaj sie glupotami, podczas gdy Irlandia oferuje calkiem sporo, zwlaszcza dla np mlodych malzenst (ogromne becikowe). Stad nie bardzo koresponduje to z kwestia krytykowanego przez polskich lewicowcow becikowym w Polsce.
Posiadanie dzieci jest (było do niedawna, przynajmniej) dosyć naturalnym zjawiskiem, dzietność jest większa w krajach dużo biedniejszych od Polski i wydaje mi się, że osoby argumentujące "nie stać mnie na dzieci" zwykle nie dopowiadają drugiej części zdania - "bo chcę kupić nowy samochód" ("wyjechać na wakacje za granicę" itp. - do wyboru). Co do alkoholików - może wyraziłe się niezbyt ściśle, tym niemniej - opierając się o dane PARPA - nie jest dobrze, jeżeli osoby uzależnione mają dzieci (w rodzinach, w których istnieje problem alkoholowy, ofiarą przemocy domowej pada 2/3 dzieci z tych rodzin). To nie jest problem bagatelny - mówimy o 2/3 dzieci z łącznej ilości 1,5 mln żyjących w takich rodzinach. Nie mam pod ręką danych dotyczących dochodu w takich rodzinach, niemniej można sobie wyobrazić, jaki jest z alkoholika pracownik, i jakie mogą być w związku z tym jego dochody. Z rozmów z pracownikami opieki społecznej wnoszę, że pieniądze wręczone dorosłym w takich rodzinach to pieniądze dla dzieci stracone - jedynym wyjściem jest zakup czegoś (np. podręczników, kredek, ubrania) bezpośrednio dzieciom, z pominięciem dorosłych.
z rodzinami alkoholików rozwiązano według mnie bardzo dobrze; przy pracach społecznych (czy jak tam to się nazywa)czyli zamiataniu ulic, wycinaniu krzaków wzdłuż dróg itp. gmina zatrudnia wyłącznie kobiety, i to nietrunkowe.Nie istnieje więc możliwość, że mąż te pieniądze przepije, ponieważ żona musiałaby mu je najpierw dać.Ale wtedy straciłaby tą pracę.
No jasne, ludzie, którzy mają dzieci, zawsze sobie jakoś poradzą.
I nigdy nie jest tak źle, żeby się nie dało dziecka zrobić.
Co innego z "degeneratami" - im nie wolno pozwolić na rozmnażanie.
Kto tak myśli? Dzialacz Narodowego Odrodzenia Polski?
Ależ nie, to etatowy agitator, głoszący hasła LiD-u: obronę starej, PZPR-owskiej i nowszej SLD-owskiej nomenklatury przed rozliczeniem, nietykalność oficerów i agentów bezpieki, mobilizację przeciw nieistniejącemu "faszyzmowi" itd.
Czyżby w kwestiach polityki socjalnej ten agitator LiD-u również wyrażał poglądy zwierzchności?
piejącym peany na cześć rządu, który politykę prorodzinną ogranicza do paru złotych wypłacanych ludziom po urodzeniu dziecka.
W dyskusję na temat nomenklatury wdawać się nie zamierzam, mam tyko nadzieję że jak na prawicowego neofitę przystało zadenuncjowałeś w IPN swojego niedawnego pracodawcę, wcześniej zwróciwszy mu co do grosza zainkasowane od niego honoraria. Przecież z czerwonych pieniędzy korzystał nie będziesz, jest na nich krew robotników.
Nie pamiętam żadnych swoich peanów o rządzie.
Co najwyżej - usiłowania, żeby go oceniać krytycznie tam i za to, gdzie zasłużył.
Śmieszne jest zarzucanie, iż obecna pomoc dla rodzin z małymi dziećmi jest za mały, ze strony "znawcy" polityki socjalnej, który niedawno, za pomocą tyleż prymitywnych, co antypacznych moralnie "argumentów" twierdził, iż tej pomocy w ogóle udzielać nie warto.
Jeżeli ktoś zarabia uczciwie, nie ma powodu ich zwracać.
Podobnie, człowiek uczciwy nie rozważa denuncjowania kogokolwiek.
Wiem, że dla człowieka o twoich poglądach i doświadczeniach biograficznych uczciwość jest zapewne kategorią abstrakcyjną, lecz swojego punktu widzenia nie należy projektować na innych.
Proszę wreszcie o rezygnację z prób bagatelizowania - za pomocą prymitywnych dowcipów - zbrodni popełnionych przez MO i SB, gdyż jest to postępowanie mało przyzwoite.
"Gadanie o tym, że Polaków nie stać na dzieci to zawracanie głowy" (sic!)
Agitator, który niedawno tak się wywnętrzał, potem atakuje obecny rząd za to, że pomaga rodzicom za mało.
Jak widać, obecny rząd można krytykować z pozycji prospołecznych, ale i wręcz odwrotnych.
Na pewno nie warto wierzyć, że biznes-lewica ma mu za złe, że jest za mało opiekuńczy czy socjalny.
Ją interesują tylko - zwykle dość ciemne - interesy własnej sitwy.