Zostało jeszcze 1099. Życzę afgańskiej AK szybkiego wyzwolenia kraju.
A czemu nie afgańskim Narodowym Siłom Zbrojnym, czy afgańskim Batalionom Chłopskim? Albo afgańskiej Gwardii Ludowej czy Armii Ludowej? Jak się chce talibów dowartościować, to można też ich do kosynierów Kościuszki przyrównać. Jednocześnie zwracam uwagę ich Fan Klubowi, że talibowie stosują bezwzględną prohibicję alkoholową, muzyczną i gro-komputerową. Są okreslone wzorce ubioru, zarostu, fryzury, mody, diety. O kobietach nie wspomnę. Jednocześnie zwolennikom afgańskiej-AK szczerze życzę dożywotniego żywota wedłud zasad ich bohaterów. Bez żadnej, ale to żadnej apelacji i zastosowania zasad szariatowej sprawiedliwości w przypadku dopuszczenia się jakichkolwiek naruszeń.
iż naszym obowiązkiem jest służenie "ojczyźnie" gdyż po wydarzeniach z 11 września, świat się podzielił na dwa przeciwstawne obozy. Ja rozumiem iż miał na myśli obóz okupantów w którym znajdują się siły wojsk polskich i amerykańskich i także wyhodowanych przez jankeską "brać" fundamentalnych islamistów którzy się zbuntowali przeciwko swojej matce...hAmeryce.
skąd ten idiotyczny wniosek, że każdy partyzant afgański to talib? tzn. wiem skąd. z tvp, ccn i bbc. tak tylko pytam.
a mnie szkoda zolnierzy polskich, tak samo zreszta jak tamtejszych cywilow i innych. smierci nikomu nie zycze,ale wycofania wojsk.
Myślę, że słowa są bardzo ważne i dlatego mam prośbę do pana Piotra Ciszewskiego o przemyślenie swego komentarza, gdyż niepotrzebna i bezsensowna śmierć człowieka nie upoważnia nikogo do wydawania fałszywych ocen dotyczących jego patriotyzmu.
To nie kilku żołnierzy stwierdziło, że fajnie byłoby pobawić się w "okupantów", ale nasz rząd podjął decyzję o wysyłaniu wojsk w ten rejon. Po co? - trudno mi powiedzieć, osobiście nie widzę w tym większego sensu. Może rzeczywiście polska racja stanu zmusza nas do realizacji "w ciemno" potrzeb USA? Jakoś do tej pory nikt nie potrafił mi wyjaśnić sensownie, w imię jakich racji giną koledzy w Iraku, teraz też w Afganistanie...
Z własnych doświadczeń wiem, że większość żołnierzy decydując się na tą drogę życia kieruje się właśnie patriotyzmem. Później zaś starają się jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki, niezależnie od sytuacji w jakiej się znaleźli i tego, czy widzą sensowność swego pobytu w różnych częściach świata.
Oddajmy należny szacunek ofiarom decyzji politycznych...
Z tego co wiem większość członków misji stabilizacyjnych, glównie szeregowców i podoficerów zdecydowało się na wyjazd z powodów finansowych a nie patriotycznych. Dlatego uważam że określenie "najemnicy" świetnie do nich pasuje.
Dziś Pan Prezydent popełnił następną, mówiąc delikatnie, gafę. Jak można było chwalić ludzi którzy po maju 1945r, nie złożyli broni i nadal walczyło z sowietami. Po pierwsze nie było generalnie mówiąc zamachów na dostojników sowieckich, którzy zresztą zbytnio się nie afiszowali. Były napady na sklepy, wiejskich milicjantów, sołtysów, no i żołnierzy. Żołnierzy, którzy przeszli szlak bojowy począwszy od tragicznej bitwy pod Lenino, walki z niemieckim okupantem na terenach Polski ( nie wymieniam tu bitew, bo każdy kto chce może przeczytać w historii II wojny ) aż jako jedyny koalicjant zawiesił naszą flagę w Berlinie na Bramie Brandenburskiej(kpt Troicki, o którym nikt teraz nie pamięta, bo przyszedł z niewłaściwej strony). Na tych żołnierzy którzy wyszli z życiem i wrócili do kraju było najwięcej zamachów. Teraz takich ludzi, którzy dokonywali bestialskich mordów wyróżnia się np.Onyszkiewicz pseudonim Orest - działał w Bieszczadach, Kuraś pseudonim Ogień w czasie wojny dzielny partyzant, po wojnie szef SBP w Nowym targu a w końcu człowiek o którym było głośno na Podhalu, jako ograbiający sklepy i winien zabójstw o których wcześniej pisałem - jemu wystawiono pomnik, ale o kpt Troickim nikt nie pamięta. Nawet nie mówi się o tym że to POLACY zdobywali Berlin.
W 2006 roku sąd "wyzwolonego spod okupacji Talibów" Afganistanu skazał na śmierć Abdula Rahmana. Jego winą było porzucenie islamu na rzecz chrześcijaństwa. Ostatecznie w wyniku międzynarodowych nacisków Rahman uniknął kary i udał się na emigrację do Włoch...
Dla Nemo i jemu podobnych wszystko jest przecież jasne jak słońce. Każdy kto sprzeciwia się okupacji jest talibem, za rządów talibów w kraju panował radykalny islam, a teraz jest niby inaczej i tym podobne banialuki.
Minister Napaści Narodowej skomentował wydarzenie: należy się szacunek żołnierzom a ewentualne zażalenia do polityków.
Minister kłamał. Każdy człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny. Dlatego też wieszano SS-manów, którzy tłumaczyli się, że dostawali rozkazy do wykonania.
Odpowiedzialność każdego człowieka jest osobista, niezależnie od tego, jakie stanowisko głosi kościół instytucjonalny.
Nemo: całkowicie się z tobą zgadzam.
Myślę że: prowadzimy niebezpieczną politykę historyczną, odznaczając bandytów, zakłamując oczywiste fakty, zaciemniając inne, czy też po prostu je przemilczając. Siły polskie walczące na wschodzie miały aż dwie armie, podczas, gdy wojska polskie na zachodzie, daleko ustępowały im liczebnością. Dwie armie LWP są wykorzystywane, tylko wtedy kiedy potrzeba dowodów na okrucieństwo oficerów kontrwywiadu wojskowego (czyli swoistego smierszu, nie pamiętam dokładnie jak się to nazywało, ale funkcję pełniło taką jak smiersz) z nadania partyjnego i pokazania że sporo stanowisk było obsadzanych przez sowietów*. Jednostki polskich sił zbrojnych na zachodzie mają poświęcone sobie monografie. Nie widziałem żeby poświęcono dłuższą pracę naszym wojskom na wschodzie (po wycofaniu sie armii Andersa) po zmianie ustroju. Szlak tych wojsk jest przytaczany właśnie pod przykładem Lenino, gdzie poniosły porażkę. Nie jest dziwne, ze dotyczy to także armii czerwonej. Prof. Łagowski zwrócił uwagę, że dużo jest biografii nieieckich marszałków, radziekich zaś w polsce wogóle się nie wydaje ( i tuttaj zaczęła się dyskusja o Rokossowskim). A o armii czerwonej pisze się albo źle albo wcale ( w mainstreemie).
Draństwo nie jest draństwem, jeśli popeniane jest w imię odopowiedniej strony. I nie ma na myśli walki z okupacją, ale swpistej wojny polsko-polskiej jak miała mijesce tuż po wojnie i ma miejce do dziś. Tak jest z ogniem Kurasiem, którego bandyckie czyny (czyzżby chłopi przez niego grabieni byli komunistami) czci sam prezydent. To prowadzi do reltywizacji i tego by naze było na górze, a to zniszczy prędzej czy później wspólnotę narodową. Już teraz jest oana rozbijana, za pomocą tekstów "Prawdziwi polacy moga byc tylko antykomunistami", czy "My jesteśmy tamgdzie wtedy, oni tam gdzie stało ZOMO".
* Słowa sowieci nie używam w rozumieniu "rosyjski"- to błęde uproszczenie. Celem bolszewików było stworzenie nowej świadomości i to od podstaw. Miało temu pomóc w pierwszej fazie tworzenie republik narodowościowych. W drugiej fazie elementy internacjonalistyczne tracą na znaczeniu wobec naleciałości przeszłości pobudzonych podczas II wojny światowej i państwa, która wytwarza sobie własny patriotyzm i własne cele przewodnie- budowa komunizmu w jednym panstwie, ale był to "nacjonalizm" sowiecki, a nie rosyjski.
masz trochę racji, ale zauważ, że druga strona (chwilowo przegrana w rozgrywce o kształtowanie świadomośći zbiorowej) też nie ułatwia wypracowania jakiegoś obiektywnego sądu o przeszłości.
Nie ma sensu np. określać partyzantki antykomunistycznej jako bandytów. W każdym ruchu partyzanckim pojawia się, na jego obrzeżach, trochę przestępcow pospplitych, ale to nie przesądza o jego obliczu.
Partyzantka po roku 1945 często kierowała się szczerą chęcią wywalczenia niepodległości, a czy jej kalkulacje były realistyczne - to temat na inny spór.
Nizbędny jest szacunek dla wszystkich stron ówczesnego konfliktu - z wyjątkiem, oczywiście, ewidentnych bandytów.
O ile nie neguje autorytetu prof. Łagowskiego i z niektórymi jego stwierdzeniami głoszonymi przez niego w felietonach dla "Przeglądu" się zgadzam.
Przyznaje iż ciekawie ocenia dominującą sytuacje polityczną a także pisze fakt faktem czasami taką wyważoną krytykę "lewicy" eseldowskiej.
Pomimo to iż tenże prof. krytykuje antykomunizm, zauważyłem iż wszędzie sam pod ten antykomunizm się podpisuje.
Tak było np. w obszernym wywiadzie przeprowadzonym z nim w "Polityce".
Czy to przypadkiem nie jest umacnianie prawej nogi w wierze iż ideologia komunistyczna jest takim samym złem w sobie jak faszyzm czy nazizm. Według mnie prawica tylko się cieszy z takich a nie innych opinii publicystów i filozofów kojarzonych z orientacją lewicową.
Ja np. sądzę iż komunizmu w ZSRR nie było bo takowy miał już nie polegać na niewolniczym wyzysku mas pracujących a często te masy takową rolę w stalinowskim ZSRR przyjmowały. Sama idea chyba raczej "socjalizmu w jednym kraju" to wręcz przeciwność marksizmu który miał charakter internacjonalistyczny a nie nacjonalistyczny.
ScyzoRED: prof. Łagowski nie jest lewicowcem, tylko konserwatystą, który właśnie z takich "pragmatyczno-zachowawczo-realpolitycznych" powodów akceptował i do teraz broni PRL i jego szefów (zwł. z lat 70. i 80.). Co nie zaprzecza, że jest to skądinąd ciekawa i na swój sposób intelektualnie inspirująca postać (choćby wtedy, gdy jego tezy wywołują sprzeciw).
To skad nawiązania do przeszłości państwa rosyjskiego? Propagowanie spuścizny Suworowa czy Nachimowa, nawiazywanie do wojny 1812 r., itp.? ZSRR nie był oczywiście państwem Rosjan, ale i Rosja carska nim nie była. Wśród elit imperium rosyjskiego roiło się od osób, które etnicznymi Rosjanami nigdy nie były. Także Polaków (wbrew obiegowym opiniom o prześladowaniach Polakow w cesarstwie).
o ile bowiem partyzanci działali na rzecz zniszczenia okupantów; radzieckiego i hitlerowskiego, o tyle "partyzanci" powojenni to były grupy typu IRA, zmiwerzające do uzyskania określonych czysto politycznych celów. A tym celem największym było odsunięcie od władzy ludzi o określonej wizji gospodarczej i społecznej oraz narodowościowej. owi "partyzanci" mordowali własnych rodaków, zwykłych chłopów, którzy wieźli płody na skup. Teraz zaś urabia im się ładną gębę, że walczyli o wolność i demokrację. NIE! Oni walczyli co najmniej o prawicową autokrację i zniszcenie ruchów lewicowych.
A te wielkie patetyczne stwierdzenia, że walczyli o suwerenność to stek zbdur. Bo o jaką suwerenność? Od Watykanu też? Czy od USA też? Dzisiejsza gadanina, że wtedy Polacy nie chcieli współpracy z ZSRR (tak jakby Polakami byli tylko prawicowcy), a dziś Polacy chcą wasalnego stosunku względem USA to wierutne kłamstwo.
No tak. Jest to prawda iż prof. Łagowski broni szczególnie lat 70-tych i 80-tych z dziwnej dość pozycji konserwatywno liberalnej jak to określił inny dziennikarz "Przeglądu" czyli A. Walicki. Z tej samej pozycji ideowej on także stara się wskazać jak powinna być ta "prawdziwa socjaldemokratyczna lewica".
niestety, przy wszystkich zaletach np. reformy rolnej, po weojnie nie było mowy o współpracy z ZSRR tylko o zależności typu kolonialno-okupacyjnego (do roku 1956) i wasalnego (później).
Ludzie, ktorzy tej zależności się przeciwstawiali, czesto mieli ograniczone horyzonty np. społeczne, ale przywiązania do suwerenności trudno im wypominać.
Zauważ, kto dziś najbardziej gorliwie wysluguje się suwerenowi amerykańskiemu?
Ludzie, których w swoim czasie "postawiły" tu KPZR i KGB :Szmajdzińscy, Zemki, Kwaśniewscy, Millerowie...
iż z zastrzeżeniem odbieram "lewicowość" Łagowskiego.
Jest on według mnie kojarzony z "lewicowością" ponieważ pisze dla "Przeglądu". Osobiście nie przypisuje mu jednak jakiś odważnych cech lewicowości, tak samo jak nie robię tego w wypadku innego felietonisty tejże gazety czyli W. Kuczyńskiego.
architekt prywatyzacji, robi teraz za umiarkowaną lewicę?
Zobacz, ScyzoRED, jak absurdalne są te polskie podziały.
Waldi - lewica, a Gwiazda - prawica.
Ho-ho-ho.
Bez przesady...O jakiej być może mowa zależności typu okupacyjno-kolonialnego. Owszem znajdowali się tu żołnierze radzieccy ale w innym na pewno charakterze niż "żołnierze" z nadania faszystowskiego.
Zresztą PRL miał charakter przecież osobnego tworu państwowego a nie był jedną z republik radzieckich.
Indii z królową Wiktorią?
Policja polityyczna do 1956 była u nas pod kontrolą doradców radzieckich
Akurat "Waldi" Kuczyński zawsze deklarował się liberałem co najwyżej socjaliberałem a to iż mu "Przegląd" pozwolił stworzyć własną rubrykę wynika raczej z podlizania się redakcji tej gazety tzw. PDecji aby ten twór jakim jest "L"iD dalej trwał.
To co łączy jednak i Walddiego i małżeństwo Gwiazd to ich nieprzejednany stosunek do rzekomo tu istniejącego "komunizmu". Waldi może się trochę w tej kwestii stal bardziej umiarkowany.
Natomiast małżeństwo państwa Gwiazd wyznaje tylko jedną "lewicową" linię opierającą się na antykomunizmie a i ma przynajmniej dobre kontakty z prawicą (no bo raczej PiS pomimo iż używa retoryki socjalnej jednak "lewicowy" nie jest a ostatnie wydarzenia te ugrupowanie co najmniej w podobny sposób kompromitują jak $LD)
dłuższą wypowiedź Gwiazdy o przemysłowych i socjalnych osiągnięciach jakie - mimo terroru - miał okres stalinowski.
O tym gościu naprawdę nie należy wyrabiać sobie opinii na postawie kilku nielubiących go pism lewicowych.
Niestety, stalinizm wypromował czołg T-34, generalnie najskuteczniejszy czołg II Wojny Światowej. A i w chytrym łapaniu (vide pochwycenie "16" w Pruszkowie w 1945) wrogów czy konkurentów też byli niezrównani. Nie szło za to ni cholery z zabezpieczeniem dostaw produktów żywnościowych, bo i łatwiej mordować, niż produkować.
jak nic nie znaczace latki prawica - lewica, ktore w poruszanych tu przypadkach nie niosa kompletnie zadnego znaczenia przyslaniaja coniektorym pole widzenia.
To ze ktos tam powiedzial w zlym kontekscie cos tam o "komunistach" (czyt. PZPR) juz jest odbierany jako prawicowwosc albo cos takiego. To trochenie tak.
To są te naleciałości o których wspominałem, szukającymi umocowania systemu w przeszłości, pewnych nawiązań, nie zmieniał jednak zasadniczo jego treści. Przejdźmy od tego, kiedy świadomość narodowa zaczęła się w Rosji kształtować (wśród tzw. Wielkorusów, a którzy są jego podstawą). Akurat czytam "Taniec Nataszy" Orlando Figesa i jest to tam dobrze wyjaśnione. Była to reakcja na panująca w XVIII wieku cudzoziemszczyznę, przesiedloną na Ruś przez Piotra I. W wielu komediach np."Nieszczęście od karety", gdzie występująca tam szlachta wierni naśladuje najnowszą modę Francuzką. Zreszta ten motyw był głośny chociażby w "Powrocie posła" Niemcewicza i innych polskich pisarzy oświeceniowych. Rozwijał się przez cały wiek XIX. Rosyjscy mysliciel, tzw. słowianofile, szukali rdzennej rosyjskości wśród chłopstwa, było przeszczepieniem na grunt Rosji Carskiej niemiekciego romantyzu, co było zresztą widzone też u nas. Swoistym nacjonalista był Dostojewski, ze swoja koncepcją "Rosji bogonoścy", tak podobnych do naszego, Polski-Chrystusa narodów. Szukano korzeni innych niż tylko wpływy europejskie= biznatyjskie- Leontiew, Scytyjskie, czy ostatnio azjtyckie- Dugin i być może Limonow. Ten nacjonalizm próbowało zawłaszczyć sobie państwo, w koncepcji tzw. "Oficjalnej ludowości". Oprócz tego ideą narodu zajmowali się wyżej wspomniani słowianofile i poczwienniczy (pd ros. poczwa- gleba), którzy wzywali zeuropeizowane elity do powrotu do gleby czyli ludu. To przypomina naszą chłopomanię, którą opisywał chociażby Wyspianski w "Weselu". Lud jako skarbnica wartości.
Zgadza się, że jest tu nawiązanie do tradycji narodnickiej, której potem spadkobiercami byli eserowcy (Socjaliści rewolucjoniści), wszak czynili oni swoim celem dotarcie do ludu, któremu jak sadzili są winni pomoc za lata wyzysku- kajajacy się szlachcic, zresztą chciażby książe Kropotkin był tego przykładem. Bakunin podkreślał jego "buntarstwo"- skłonnośc do buntu. Wierzył że wystarczy pójść w lud, by ten powstał i zrzucił jarzmo. Jednak okazało się to mrzonką, a uczestników tzw. "Szalonego lata" wyłapała policja.
Ad prof. Łagowskiego: to bynajmniej nie tak rzadka postawa - podobną wyznaje np. Lech Mażewski. Tyle, że dopiero z perspektywy czasu, bo chyba nie w okresie PRL-u, kiedy był raczej w opozycji, a po 1989 w KLD, no i nie ma on aż takiego formatu co profesorowie czy historycy idei; jest raczej publicystą prawno-politologicznym z historycznym zacięciem. Dochodzi do takich paradoksów, że w pisanych w ostatnich latach książkach (np. "Powstańczym szantażu" lub "W objęciach utopii") chwali on Jaruzelskiego (a miejscami też... Wałęsę) za "ograniczenie wpływów lewicowej utopii" poprzez stan wojenny, późniejsze zbliżanie stanowisk władz "S" i rządu aż po Okrągły Stół (który - zdaniem Mażewskiego - "wreszcie mógł zaprowadzić Polskę na drogę kapitalistycznej transformacji, czego w 1981 r. by nie osiągnięto"). Czasami aż mnie ręce trzęsły, jak czytałem te jego pochwały dla budowniczych kapitalizmu w Polsce...Inna sprawa, że Mażewski dostrzegał też wady polskiego ustroju 1989 i jego oligarchiczność - ale szansę dostrzegał w "dokończeniu transformacji do etapu prawdziwego kapitalizmu" i zbliżeniu z Ameryką...
Mogą natomiast ciekawić (chociaż też bardziej do sprowokowania sprzeciwu) prace Mażewskiego dotyczące przełomowych momentów z dalszej historii Polski. W lewicowej prasie (np. "Dziś") ukazywały się jego teksty o Powstaniu Warszawskim, bardzo krytyczne wobec decyzji o wybuchu powstania. Z tym, że Mażewski ma skłonność do naginania faktów pod swoją tezę: "wszystkie powstania skierowane militarnie lub choćby politycznie przeciwko Rosji zawsze musiały być skazane na niepowodzenie" (co np. w przypadku Powstania Listopadowego jest naprawdę tezą mocno kontrowersyjną).
Przepraszam za dygresję, ale chodziło mi o podanie przykładu nieco zbliżonej orientacji ideowej. W każdym razie, prawicowe z założenia poparcie dla "okrzepłego" w instytucjach państwa ustroju PRL i z tego punktu krytykowanie wszelkiego radykalizmu się w Polsce zdarzało (taka postawa miała też swój odpowiednik dla części środowisk narodowych, co pokazali w skrajny sposób, współpracując - odpowiednio - z NKWD w pierwszym przypadku, z Jaruzelskim i Kiszczakiem w drugim - Bolesław Piasecki czy Maciej Giertych).
natomiast jest chyba mniej konserwatywny, a bardziej liberalny w swoich poglądach, przy czym bliżej mu raczej do klasycznej liberalnej filozofii politycznej niż tego, co na ogół kojarzy się z tym pojęciem.
Polecam jego studia nad rosyjską myślą społeczno-polityczną: narodnictwem, anarchizmem...Tłumaczył także i komentował klasyków tych nurtów.
to zawsze doceniał on pewien rozwój cywilizacyjny, jaki miał miejsce w PRL i innych krajach bloku, zwalczał zaś system polityczny, który go kontrolował, jak również biurokratyczne i niedemokratyczne mechanizmy zarządzania (na pewnym filmie dokumentalnym mówi np., że nominalne prawa własności do kapitału przedsiębiorstwa pn. PRL rozdysponowano na ogół, ale "zebrań akcjonariuszy nie zwoływano") i uzależnienie gospodarcze, polityczne i militarne od ZSRR. O jego wewnętrznej uczciwości i bystrości umysłu świadczy fakt, że po 1989 r. potępiał zjawiska tego rodzaju idące "w przeciwną stronę".
Lud był materiałem z którego miał powstać nowy świat, jednak to inteligencja miała wprowadzić go w życie. Tradycyjną chłopską religjnosć wykorzystywaną zwykleprzez nacjonalistów rewolucjonisci pogardzali, bardzo krytycznie o chłopstwie pisał Gorki, który przecież był ikoną wczesnej radzieckiej literatury. Wracajac do tematu-Nie udało się spontanicznie, to zaczęto dokonywać zamachów terrorystycznych, pojawiła się idea partii zawodowych rewolucjonistów ze zwieńczeniem tegoż u Lenina. Zresztą idea wyzwolenie ludów była też u typowo inspirujących się filozofią zachodnią bolszewików, których grupą docelową byli robotnicy, ale którą musieli rozszerzyć o chłopstwo z powodu jego dominacji w strukturze ludności. Bolszewicy podobnie jak socjademorkacja byli internacjonalistami- zauważ choćby jaki był etniczny skład ich kierownictwa tuż po rewolucji- Lenin- Wielkorus, Trocki- Żyd, Dzierżyński- Polak, Stalin- Gruzin, Ordżonikidze- Gruzin itd. Dodajmy jeszcze do tego wypowiedzi Leniaan na temat Rosjan-, uważał ze sa zbyt miękcy, dlatego powierzył funkcję szefa CZeKi Dierżyńskiemu. Celem bolszewików nie było wyzwolenie Wielkorusów spod władzy państwa, tylko proletariatu. Celem bolszewików była światowa rewolucja proletariacka. Zauważ taki przykład. Po bitwie pod Cuszimą rosyjscy studenci i inteligencji słali pozdrowienia dowodzącemu japonską folta, że pokonały ich własną, rosysjką flotę. Tak się chyba nie zachowują nacjonaliści istniejącego państwa. Tacy nacjonaliści chcieliby żeby naród rosyjski pokonał japończyków. Tylko, że w tej wojnie nie chodziło o naród a o interes państwa- to będzie kluczowe dla postleninowsich bolszewików. Kiedy trwała wojna polsko-bolszewicka, ci ostatni tłumaczyli ją koniecznoscią wyzwolenia polskich robotników i chłopów spod władzy "białopolaków". A nie rozprzestrzenianie wielkoruskiej cywilizacji- jak robili to hitlerowcy tylko że w przypadku germańskiej-niemieckiej cywilizacji.
Internacjinalistyczni bolszewicy nie kierowali się interesem narodu rosyjskiego, tylko klas społecznych wszystkich narodowości. Zresztą te ostatnie też miały zaniknąć.
Zaczątkie ksztatowania się radziekciego patriotyzmu państwowego, była koncepcja Stalina budowy komunizmu w jednym kraju, przeciwstawiania koncepcji Trockiego świaotwej rewolucji. Zauważ też że wszystkie narody otrzymały swoje republiki, okręgi, obwody autonomiczne, tylko nie wielkorusy, a czołówkę radzieckiej kultury przez większość epoki stalinowskiej tworzyli żydzi, a przecież Stalinowi przypisuje się "Wielkoruski nacjonalizm".
Po za tym ceremoniał państwowy- święta, ordery itp. wszystko było tworzone pod bolszewickie widzenie świata- rocznica rewolucji, order Lenina, czerwonego sztandaru, itp. Otwórz poradnik pedagogiczny jednego z czołowych radziekcih pedagogów Antona Makarenki- ani słowa o rosysjkim patriotyźmie, tylko jak wychować dobrych bolszewików.
Rosyjski nacjonalizm zaczął pobrzmiewać dopiero po klęskach armii czerwonej w lecie 1941 roku. Wtedy to złagodzono naciski na cerkiew, ale także na synagogi żydowskie. Wogóle jest ciekawe, że kiedy na początku lat 20 zaciekle wlaxzono z prawosławiem, to liczba synagog nawet wzrastała, ale to na marginesie. Stalin zwrócił się wtedy w swoim przemówieniu do ludzi "Bracia i siostry", a podczas uroczystej przemowy podczas zjazdu z okzaji zwycięstwa w wojnie, nazwał naród rosyjski "Pierwszym wśród równych" (mam nadzieję że nic tu nie pokręciłem, wszytko piszę z pamięci). Skonczył jednak z humanistycznym tonem i tych ktorzy przyczynili się do zwycięstwa w wojnie nazwał "Maszyną i śriubkami". Jednak romans z cerkwią skończył się po zwycięskiej wojnie- pomagał jej tylko jeszcze walczyć z unitami. Dlaczego wspominam o cerkwii. Czy ktoś może sobie wyobrazić naród polski bez katolicyzmu? Tak cerkiew była taką oznaką przynależności wśród rawosławnych, zrszta rosyjskie zeuropeizowane elity poza dworskie niekiedy zwracały się ku katolicyzmowi, a często wogóle nie znały języka rosyjskiego (o tym tez można przeczytać w "Tańcu Nataszy"). Elemntem usnakjonowania takiego stanu rzeczy zdaje sie być też pierwsza zwrotka nowego hymny ZSRR- "...Splotiła na wieki wielikaja rus...", ale potem przecież pada zwrotka "...Jedynyj mogucij sowietskij sojuz...". Po za tym Stalin w czasie wojny powoływał się na Puszkina jako przedstawiciela narodu, który chcieli zniszczyć Nimecy, ale Puskzin już (na początku lat 20) wcześniej przeszedł próbę czy moze być oficjalnym poetą radzieckim, oczywiście w tym względzie, że pisał wiersze antyreżimowe. Trzeba też pamietać, że Stalin był uczestnikiem masowych represji na początku lat 20 i twórcą wielkiej czystki, która zabiła całą masę Rosjan. Czystka nie oszczędziła żadnego narodu. Gdyby był nacjonalistą, to chyba zdecydiwanie mniej Rosjan by podczas niej zginęło. Wnioskuję stąd, że Stalin był raczej pragmatykiem, wykorzystującym elemnty przeszłości zależnie do swoich ceków, nie kierując się nimi przy podejmowaniu decyzji.
O tym co się działo później i o podobieństwach do sytuacji w Polsce napiszę jutro.
Stuknął mi 300 komentarz
Warto chyba prześledzić ewolucję filmów Eisensteina od "internacjonalistycznego" Pancernika Potiomkina do Iwana Groźnego i Aleksandra Newskiego.
Przesłanie tych ostatnich brzmi:
- "Pośle z Kazania, pamiętaj że Rosja jest wielka" (Iwan)
- "Kto przyjdzie na rosyjską ziemię z mieczem, zginie od miecza" (Aleksander)
Muzycznie ilustruje to eks-kosmopolita Prokofiew.
Ja potrafię sobie wyobrazić Polskę bez katolicyzmu, byłaby pięknym i co najważniejsze, normalnym krajem, jak republika Czeska.
ABCD- nawiązanie do historii państwa, ale czy do tradycji narodowej, która potrafi się kztrałtować i bez pomiocy tego ostatniego. A po za tym zauważ jak łatwo przychodziło wchłanianie elit arystokratycznych państwu Moskiewksiemu, a potem także radzieckiemu to wyklucza stawianie za najwyższy czynnik pochodzenie narodowościowe. Po za tym wtedy, kiedy to się działo, czynnkiem najważniejsztym była wiara prawosławna, bo trudno mówić w XVI wieku by nacjonalizm odgrywał jakieś znaczenie w polityce. Zauważ, też że w przypadku Aleksnadra Newskiego narastało zagrożenie niemieckie, było więc to granie na historii, której ZSRR nie miał jeszcze zbyt wiele. Ejzensztajn pracował też nad filmem ilustrującym czyn Pawlika Morozowa (ostatecznie się nie ukazał)- to raczej trudno zaliczyć do wielkoruskiego nacjonalizmu, do nowego radzieckiego patriotyzmu już tak.
Czynnik ideologiczny miał napewno znaczenie także za Chruszczowa. Świadczy o tym fakt, że był ukraińcem, a przecież zaszedł a sam szczyt. Zauważmy też że podarował Ukraińskiej SRR (USSR- taki kalambur bo to po angielsku skrót od CCCP) Krym, gdzie wielu jednak było Rosjan.
Podobnie za Breżniewa, ale tutaj zaczyna wygasać czynnik ideologiczny, a jego miejca nic nie zastępuje. po za tym to chyba za Breżniewa część terytorium RFSSR została przekazana Kazachskiej SRR (KSRR), gdzie też przecież Rosjanie byli większoscią. Pamiętajmy tez, że to przecież za Breżniewa stwierdzono, że pojawił się nowy, wyższy typ człowieka rozumnego- Człowiek Radziecki. Był to typ uniwersalny, dla każdego obywatela ZSRR. I rzeczywiście pod koniec istnienia ZSRR większosc ankietowanych stwierdziło, na pytanie o swoją narodowość że są "Ludźmi radzieckimi". Tak więc ambicją ZSRR było stowrzenie nowego człowieka, a jest to cel ponad narodowy.
wcześniejszego wątku.
Łagowski i Walicki mieli 100% racji broniąc pewnych stron i osiągnięć PRL.
Natomiast ich fatalnym błędem było, chociażby krytyczne, solidaryzowanie się z SLD (oczywista, niech w nich rzuca kamieniem, kto sam jest bez winy, a i ten mógłby się powstrzymać), nie mówiąc już o obronie "współpracowników służb legalnego państwa".
Wbrew pozorom, notabene, na pozbyciu się wymienionych grup z życia publicznego skorzystałaby również, a może przede wszystkim lewica.
zauważmy, że Rosja carska była raczej imperium wzorowanym na Bizancjum, a nie państwem narodowym. Stąd łsatwość wchłaniania np. Niemców nadbałtyckich.
W praktyce jednak, Rosjanie i za caratu i ZSRR byli pierwsi wśród rownych.
Istniało też niepisane prawo, że republikańskim szefem partii musi być członek największego liczbnie narodu. Kiedy wyłamał się z tego Gorbaczow zaczęły się probemy. Mianował on na przewodniczącego Kazachskiego oddziału partii nie Kazach, ale Rosjanina, nie wiem czy dlatego, że był Rosjaninem, raczje dlatego, że ci ostatni byli najbardziej dogłęgnie zsowietyzowani, a moze po prostu dlatego że człowiek ten był lojalny wobec Gorbaczowa, kiedy ten chciał mieć władzę absolutną w ZSRR- pod przykrywką prezydenta.
Wielkoruskim nacjonalista nie był też Jelcyn- biorąc pod uwagę, ze nie domagał się by granice były wyznaczone według czynnika etnicznego, lecz według granic republik przeciw czemu nie optował- tak się nie zachowują nacjonaliści, chyba się ze mną zgodzisz.
I wreszcie Putin, oskarżany u nas o wielkoruski nacjonalizm. Jesli nawet jest to nie kieruje się nim na co dzień. Nie używa słowa Russkije, tylko Rossijanie- od nazwy państwa. Szefami republik, obwodów i okręgów autonomicznych są przedstawiciele dominującej narodowości. Putin raczej ne jest też rasistą. Wszak popierajaca go młodziezówka - "Nasi" optuje za Rosją jako państwem wieloetnicznym. W Rosyjskie telewizji i przemowach polityków, używa się terminu "Koriennoje nasielenije"- na oznaczenie wszytkich narodów żyjących w FR.
Zresztą czy wielkoruski nacjonalizm etniczny istnił kiedykolwiek. Istniał- zaczęło się najpewniej od Pawła Petla- dekabrysty, który chcial zrusyfikować wszystkie narody żyjące w carskim Imperium. Różniej masci etniczni nacjonalisci szukali cech rosyjskości w chłopstwie rosyjskim, w bizancjum i prawosławiu. Jednak podstawowym wyznacznkiem rosyskości dzisiaj nie jest naród jako etnos lecz jako mieszkaniec państwa. Zreszta o sama chistorię tego państwa trwają spory- jakie były ejgo początki, gdzie się zaczęło, czerpało więcej z zachodu czy wschodu. Czy mongolowie byli siła niszcząca czy też mieli pozytywy itd. Koncepcje można by podawać kilka minut bez ich szczegółowego rozwijania.
Dzisiaj też widać te elementy radzieckiej preszłości. Chociaż zdjęto z afisza święto rewolucji, zastepując je wygnaniem Polaków z Kremla, ale jednym z najważniejszych świąt jest rocznica zwycięstwa nad faszyzmem- wybitnie radzieckieświęto, które weszło do tradycji państwowej większości krajów po radziekich. Są też inne święta nowego państwa- święto flagi państwowej itp. Zresztą jeśli szukamy państwoego nacjonalizmu na obszarze postradzekicm to wystarczy odwiedzić Ukraine, gdzie połowa ludności mowi po rosyjsku a mimo to prowadzi się administracyjną ukrainizację wszystkich. Tego nie ma Federacji Rosyjskiej. Choć nawet Juszczenko musi się liczyć z przeszłością i podkreslił że dokonania ukraińców walczących w armii czerwonej sa równe dokonaniom UPA, a samo Upa zapisało się złotymi literami w hisotrii Ukrainy. To jest klasyczny nacjonalizm. Czy i jaki powinien byc naród rosyjski, dyskusja trwa i nie wiadomo czy pójdzie w kierunku USA gdzie wśród ludności pochodzenia anglosaskiego (WASP) i europejskiego jest to ograniczony wyznacznik czy Ukrainy, gdzie najsilniejszy etnos wybije sie całkowicie do wladzy i będzie chciał by wszystkie inne byly jak on.
A jaki był stosunek tych postaci do ładu państwowego, PZPR, Jaruzelskiego, stanu wojennego i Okrągłego Stołu? Jeśli Twoim zdaniem "mieli 100 % racji" w tamtych ocenach, to czemu Ty głosisz w swoich komentach opinie skrajnie odmienne?
A by była jasność - doceniać czyiś format umysłowy to jedno, co innego zgadzać się, zwłaszcza jeśli ktoś wychodzi ze skrajnie odmiennych przesłanek. Łagowskiemu i Walickiemu nie można odmówić konsekwencji - utożsamiając się z "organiczną całością państwową" (czy jakoś tak, oddaję sens), jaką dla nich był późny PRL, logicznie postanowili wesprzeć opcję polityczną wywodzącą się z nomenklaturowego aparatu PZPR oraz bronić funkcjonariuszy i agentów bezpieki, która stanowiła tego aparatu podporę oraz oczy i uszy.
Oczywiście masz 100 % racji, że ideowej, reprezentującej w naprawdę demokratyczny sposób społeczeństwo lewicy przydałoby się oczyszczenie z pozostałości tamtych struktur, układów i przede wszystkim wyrobionego tam służalczo-konformistycznego charakteru wyborów politycznych - ale po co zgłaszać o to pretensje do obu profesorów, którzy nigdy się z taką orientacją nie utożsamiali (jedynie dla jednego z nich była ona czasem przedmiotem badań, ale odnośnie Rosji).
mam na myśli rzczej takie osiągnięcia PRL jak integrację Ziem Zachodnich, dorobek edukacyjno-kuturalno-naukowy itp.
Tragizm tych akurat konserwatystów polega na tym, że broniąc ciągłości instytucji i kadr państwowych, bronili w istocie (gdy idzie o SLD) struktur co najmniej klikowych, jeśli nie gorzej.
Co nie jest oczywiście zarzutem, tylko opisem dramatu. Coś podobnego zrobił K.Wołodźko w felietonie o Łagowskim.
To prawda.
Powiem więcej - to jest/będzie też tragizm konserwatystów we współczesnym świecie, jeśli będą nadal (z lęku przed lewactwem, ekologami-poganami itd. itp.) bronić system przed ruchami wobec niego przeciwnymi.
Carka Rosja-ta po piotrowa była wzorowana na zachodnich monarchiach absolutnych. Oczywiście szlachta była tam służebna wobec państwa- z obowiązku służby zwolnił ich dopiero Piotr III. Po za tym jeśli zobaczyć jakiego pochodzenia była szlachta, to tylko kilka % było pochodzenia rosyjskiego. Wielu było Niemców, Francuzów, Polaków (prawie 1/4 stanu szlachcekiego), Tatarów. Po za tym szlachta ta często znała tyle języka rosyjskiego, ile nauczyła ich służba. Polecam "Taniec Nataszy" Orlando Figesa- tam jest to świetnie opisane. Właśnie wobec opozycji do tego rodził się rosyjska świadomość narodowa, jednak proces ten nie dobiegł koca, choć przełom był już bliski. Na dworze Aleksandra II mówiono prawie wyłącznie po niemiecku i wielu słuzących monarchii szlachciców było Niemcami, co było dziwne biorąc pod uwagę że toczono z tymiż Niemcami wojnę. To podkopywało autorytet cara w społeczeństwie.
jednakże, kosmopolityczni arytokraci, mówiący między sobą oczywiście po francusku, zamieniają się w patriotów rosyjskich, gdy "Zachód" atakuje ich kraj.
Ciekawe, że zarówno cesarstwo, jak "związek republik rad" zapewniały formulę, pozwalającą utrzymać jedność Rosji z Uklrainą i Białorusią.
Natomiast rosyjskie państwo narodowe na wzór zachodni musiało cofnąć się do granic obecnych, czyli mniej więcej do Rosji z XVII wieku.