no nareszcie pismo dla mnie! :)
to jest recenzja?
nowa szata graficzna, interesująca zawartość, żadnych zezów na sld i wyborczą - git:-)))
a poza tym RI to pismo taniutkie jak przysłowiowy barszcz i bez włażenia między pośladki komukolwiek - to się ceni.
Ale z poezji wolę Szekspira a z polskiej - chociażby Szymborską. Czy ktoś ze szlachetnych autorów deklaracji był kiedykolwiek zmuszony zarobić na chleb? (Wybaczcie profanowi). Co drgnęło? Poparcie dla PiS. Poszło w górę.
Życzę młodszym kolegom więcej trzeźwości i przytomności.
...że oprócz szaty graficznej i objętości coś się w nowym Recyklingu Idei zmieniło, bo było to nieprzyjemne w czytaniu pismo. Przede wszystkim zupełnie nie dbało o o czytelnika - niedbała korekta, kiepskie tłumaczenia, tytuły artykułów na trzy linijki, autorzy piszący bełkotliwym żargonem naukowym o prostych sprawach albo wypisujący całe strony banałów i powtórzeń - a to wszystko w szesnastostronnicowej gazetce, nie wiadomo do kogo skierowanej. Ani to czasopismo naukowe, ani publicystyka. Ale może się coś zmieniło na lepsze, bo poprzedni numer wyszedł chyba z rok temu.
jak nie przeczytasz, to się nie dowiesz...moim zdaniem, to zupełnie nowy recykling idei...ale, co ja tam wiem.
może być nowy?
Przeczytam, przeczytam, z chęcią kupię, bo pięć złotych nie majątek. Autorzy tekstów się chyba nie zmienili, ale może nauczyli się lepiej pisać.
Z Twoich entuzjastycznych wypowiedzi pod tym artykułem wnoszę, że najprawdopodobniej jesteś redaktorem albo autorem recyklingu idei. Jeśli tak, to z ciekawości: dla kogo ono jest przeznaczone?
gwoli ścisłości, nie jestem ani redaktorem, ani autorem RI. a dla kogo jest to pismo? przeczytaj pierwszy wpis w tym wątku;) pomocne może być także przeglądnięcie strony www w/w pisemka - ot, taka sugestia.
sztandarze, dopóty, dopóki Ty i tyvodar jesteście wśród nas (en passant: obyście doczekali lat Matuzalemowych), dopóty też cośkolwiek egzemplarzy takich pism jak recykling ma szansę się rozchodzić.
Przepraszam za posądzenie o marketing szeptany. Stronę znam dobrze, dziękuję:) Moje pytanie, które chętnie zadałabym komuś z redakcji, nie oznaczało, że pisemko i serwis internetowy są mi nieznane, tylko że, moim skromnym zdaniem laika, zdają się nie mieć sprecyzowanej grupy docelowej. Fajnie, że tłumaczą wartościowych autorów i piszą własne teksty, ale kto to ma czytać? Pracownicy naukowi o radykalnych poglądach? Lewicowi działacze polityczni? Subkulturowa młodzież? Każdy z numerów, które miałam w rękach, tak jak i strona, nadawał się po trochu dla każdej, skądinąd wąskiej, z tych grup, a w całości -dla żadnej. Ale co ja tam wiem...
obawiam się, że wszystkie lewicowe pisma polityczno-społeczne z ambicjami opiniotwórczymi borykają się z tym problemem.
Natomiast wśród komentatorów(rek!) internetowych dla odmiany utrwaliła się pewna maniera, która polega na narzekaniu, że wszystko jest "oderwane od rzeczywistości".
A nie sądzisz, że jeszcze gorszym wyjściem może być nacisk na "wyraźny target" "praktykę" i "sprawy doraźne"? Zapewne praktycy i tak nie będą traktowali pism jako instrukcji do swoich działań, za to pismo mogłoby tymczasem stać się maksymalnie nudne. A może drogi Ci jest ideał ścisłego podziału pracy?
froncie, trafisz chyba w sedno poetyki radykalnych tytułów. Musi tam być trochę kokietowania zbuntowanej młodzieży (której od dawna nie ma). Robi się to popem sprzed stu lat (Lennon - Imagine, Clashowie - Lost in the Supermarket, U2 - Sunday, Bloody Sunday). Dla odmiany, imituje się tam naukowość, umiejscawiając w każdym zdaniu czy to "hegemonię", czy "dyskurs". Pierwszy z tych zabiegów służy zdobyciu popularności, drugi - umocnieniu prestiżu. W sumie, i popularność, i prestiż są, jakie są.
czy sądzisz, że nie-nudne, czyli ciekawe są następujące tematy:
- aktualność Marksa (o której ma swiadczyć wygranie przez niego konkursu na najpopularniejszego filozofa w ankiecie BBC)
- różnica poglądów między Che i Fidelem na kwestię murzyńską w USA
- martyrologiczne niespełnienia lewicy: wojna domowa w Hiszpanii, rewolucja na Węgrzech, Chile
- heteronormatywność jako narzędzie kapitału
- dowody na nieistnienie Boga
???
P.S. a poza tym "target" to dziś wyznacza wiesz kto? Łatwo zgadnąć. Target wyznaczają specjaliści od wyznaczania targetu. Niby tautologia, ale załóżmy nawet, że RI dysponuje takim specjalistą-filantropem, który by dobrze ustalił target. Wiesz co wtedy by się okazało? Że pismo ze swej istoty nie przystaje do targetu a target do pisma.
Już tradycyjnie nie rozumiem tego, co piszesz. Poza tym, że pewnie się dop...lasz do mnie. Ale spróbuję zrozumieć.
"obawiam się, że wszystkie lewicowe pisma polityczno-społeczne z ambicjami opiniotwórczymi borykają się z tym problemem"
Jak będzie recenzja z innego pisma się borykającego, które znam, i akurat wejdę na lewica.pl to też się wypowiem, obiecuję.
Co to znaczy: z ambicjami opiniotwórczymi? W jakich rejonach tę opinię wspomniany recykling ma tworzyć? Kto ma go cytować i się na niego powoływać?
"Natomiast wśród komentatorów(rek!) internetowych dla odmiany utrwaliła się pewna maniera, która polega na narzekaniu, że wszystko jest "oderwane od rzeczywistości""
Pijesz do mnie? Nie poczuwam się do jakiejś zbiorczej "maniery". Postów mam 27 na koncie.
"A nie sądzisz, że jeszcze gorszym wyjściem może być nacisk na "wyraźny target" "praktykę" i "sprawy doraźne"?"
Gorszym wyjściem? Ale wyjściem z czego i przez kogo praktykowanym? Przez redaktorów lewicowych pisemek? Przez czytelników?
Poza tym, nie wiem, skąd wziąłeś jakąś uniwersalną opozycję między "doraźnością", "praktyką" i "targetem" a bliżej niesprecyzowaną odmienną wizją (jaką? teoretyczną? niepraktyczną? długofalową?) Wydaje mi się akurat, że sprecyzowanie "targetu" nie jest bynajmniej "doraźne" a wręcz przeciwnie "dalekowzroczne". Doraźne to jest drukowanie niedopieszczonych artykułów i niedorobionych gazetek, których nikt nie kupuje.
"Zapewne praktycy i tak nie będą traktowali pism jako instrukcji do swoich działań, za to pismo mogłoby tymczasem stać się maksymalnie nudne."
Oj, przetłumacz na polski. Jacy praktycy? To znaczy co: skoro pismo jest przeznaczone dla nie wiadomo kogo, to znaczy, że nie jest dla "praktyków"?
A może drogi Ci jest, Salu, ideał podziału na "teoretyków" i "praktyków"?
Co do nudy - nudne jest nie to, co nudne, tylko to, co kto za nudne uznaje. Z definicji pismo, które jest skierowane po trosze do wszystkich i do nikogo, musi być nudne przynajmniej w części, bo nie jest dostosowane w całości (co najwyżej w części) do zainteresowań i poziomu żadnej z grup odbiorców.
A może drogi Ci jest ideał ścisłego podziału pracy?
Yeah, pisarze do piór, a pasta do zębów!;)
A a propos czego w mojej wypowiedzi to było, bo nie wiem, co ma jedno do drugiego?
Cóż, po prostu odniosłem się do Twoich obiekcji ("Pracownicy naukowi o radykalnych poglądach? Lewicowi działacze polityczni?"). Uznałem, może niesłusznie, że oceniasz RI w klasycznym kontekście działalności organicznej, a także starego napięcia między praktyką a teorią, które się z nią wiąże. Takie to niezrozumiałe? Nie przesadzaj. A tworzenie opinii może także polegać na propagowaniu dobrych autorów. I nie mam nic przeciwko Twoim postom.
ma polegać na promowaniu osób?
Faktycznie, tak się je pojmuje w niektórych klimatach. Ze średnim powodzeniem w stosunku tak do opinii, jak do osób.
marketing szeptany to ja akurat uprawiam - pismo mi się podoba i sądzę, że może w niedługim czasie zdobyć sobie czytelnika ("target"). problem z promocją, itp. - na to trzeba kasy. jak nie jesteś taką, dajmy na to KP, z pokaźnym budżetem, to nie masz szans, na spotkanie promocyjne z autorami w co drugim większym mieście w polsce. inna sprawa, że pismo się rozwija i uwagi pana frontowoludowego są jak najbardziej na miejscu - nie ma co ukrywać zdarzały się numery RI nudne jak flaki z przysłowiowym olejem.
a tak poza tym, o co biega? rozumiem, że można mieć uwagi merytoryczne do pisma, raczej o zacięciu naukowym i teoretycznym, niż publicystycznym. no nie każde pismo trzyma poziom "lewizny", czy "obywatela"...
rajcuje o "niekończącej się akumulacji kapitału", gdy ważnym tematem marksizmu są granice (a więc skończoność) akumulacji?
I podpisuje się pod naiwną tezą o "narastaniu" fali antykapitalistycznego oporu?
Coś podobnego!
Ktoś wyżej wspomniał że Marks wygrał w plebiscycie na najwybitniejszego filozofa. Hmmm. Warto dodać że dostał się też do finału quizu w jednym z monty pythonowskich odcinków (pokonując Che, Lenina i Mao)