"Przyświeca nam idea szkół wolnościowych, gdzie uczeń będzie miał wpływ na to czego się uczy i w jaki sposób, bez narzucania odgórnych, centralnych zarządzeń instytucji podobnych do MEN"
..czyli młodzi naziści sie będą uczyć antropologii i róznic pomiędzy rasami na biologii a młodzi anarchiści będą sie uczyć jak zbudować bombę na zajęciach technicznych? :)
raczej lista szkół, gdzie zastraszni i terroryzowani - przez uczniowskie subkultury - są nauczyciele.
Nie ma szkół, w których nauczyciele są terroryzowani przez uczniowskie gangi (chyba, że na filmach). Są natomiast bezkarni nauczyciele sadyści znęcający się nad uczniami.
Zgadzam się w 100% z ABCD. Dziś problemem nie jest to, że dzieci mają za mało swobody,tylko wręcz przeciwnie... Kiedyś tak nie było, ale AWSowi się zachciało gimnazja wprowadzać...
problem zarówno uczniów terroryzujących nauczycieli, jak i problem nauczycieli dręczących uczniów. O ile jednak skala pierwszego jest oceniana przez media przesadnie, o tyle problem drugi jest przez opinię publiczną niemal całkowicie pomijany.
według mnie potrzebna.
RRRadykał...
jak to faceci, gówno wiedzą o szkole, bo do niej chodzili pod górkę, a na wywiadówkę MATKA chodziła, ojciec pitał z wywiadówek...
Powiem tak:
Mój najmłodszy syn (13) jest autystykiem (Zespł Aspergera). Geniusz, który nie ma przyjaciół, ale ma rodzinę, która Go akceptuje i kocha.... i ma SZKOŁĘ, do której uczęszcza. Do NORMALNEJ SZKOŁY, gdzie realizuje indywidualny tryb nauczania...
Ja, proszę Państwa zawsze będę przeciwnikiem NISZCZENIA POLSKIEJ SZKOŁY. Dla mnie jest to OBRZYDLIWE!!! Jak można rozpętywać tak ohydną kampanię? Polską szkołę trzeba WSPIERAĆ, a nie ją dołować! To POJEBANE towarzystwo powinno już spierdalać z Polski...
Mój 13-letni syn ma pełną opiekę w szkole. Powinien być uczony w domu, ale SZKOŁA, przy jego specyficznej DYSFUNKCJI kształci go w swoich murach, by dziecko miało kontakt z rówieśnikami. I chwała JEJ za TO!!!
Mój syn to Karol, ja nazywam się Jadwiga Jakubiec, Szkoła Podstawowa nr 4 i Gimnazjum Nr 7 im. Witolda Budryka w Siemianowicach Śl. (Michałkowice).
Ja się swojej szkoły nie wstydzę!!!
I jeszcze Pani Bożenie Wnuk i Panu Adamowi Warzesze (katechecie i wychowawcy) dziękuję, że po prostu akceptują mojego SYNA. I pani DYREKTOR TERESIE GOLIK, że....... za wszystko dziękuję mojej szkole...........
A wy se ku..wa piszta swoje czarne listy.... nieudaczniki.....
A wy najlepiej jak umiecie, szczajcie na polską szkołę....
nikczemnej akcji, jak niszczenie polskiej szkoły. Lewica powinna wspierać polską szkołę. Powinna wszcząć akcję "DOBRA szkoła - PRZYJAZNA UCZNIOWI, a nie jak kacze wypierdki niszczyć coś, co jest NIEZBĘDNE, POTRZEBNE i KONIECZNE....
widziałem na własne oczy co się w tej szkole dzieje jaka indoktrynacja tam panuje dla tych co nie wierzą proponuje wejsć na strone www szkoly nastepnie wejsc w galerie i zobaczyc apele i uroczystości oto przykłady :
Jan Paweł II
opis galerii: Montaż słowno-muzyczny "Jan Paweł II głoszący Miłosierdzie
Jan Paweł II
opis galerii: Rocznica śmierci Jana Pawła II
Jan Paweł II
opis galerii: Rocznica śmierci Jana Pawła II
Jan Paweł II
opis galerii: Jan Paweł II - orędownik prawdy
Warta honorowa
opis galerii: Warta honorowa przy pomniku Karola Wojtyły - Papieża Jana Pawła II
Apel pożegnalny
opis galerii: Żegnamy Karola Wojtyłę - Papieża Jana Pawła II
Gratulacje za mądrość i odwagę powyższych wpisów.
HAHAHA ..nieźle Hyjdla!
z mojej strony szacuneczek dla belfrów którzy uczą twojego chłopaka
Aleś sie chłopie uczepił tych neonazioli, komiczne to jest.
Dziecko naziola i naziolki nie może uczyć się o wyższości jednej rasy nad drugą z prostego powodu- nauczanie takich treści byłoby niezgodne z naukami biologicznymi w tym genetyką.
I jeszcze te głosy przeciwko sporządzeniu takiej listy argumentujące w sposób prostacki jej bezsens.
Coś w stylu- " a po co ta lista, problem nie jest palący, lepiej zrobic liste placówek gdzie gnębieni są nauczyciele".
To weź rusz sie człowieku i zrób taka listę bo w efekcie nie bedzie żadnej.
w niektórych dziedzinach uczy swoich belfrów. Długo by mówić...
Gdybym była bogata, mój syn nie chodziłby do szkoły, ale miałby guwernerów. Bo ja już mu do pięt nie dorastam...
Niestety, w Polsce jest OBOWIĄZEK (PRZYMUS) szkolny.
W zasadzie... NIE - NIESTETY, świetnie, że taki przymus istnieje. To chyba NAJLEPSZE co jest obecnie w Polsce, dla wszystkich dzieci. Szanujcie to!!! To wielkie osiągnięcie XX wieku!!!
I nie róbcie CZARNYCH LIST!!! Róbcie "BIAŁE"!!!
Szkołę tworzą uczniowie, nauczyciele i rodzice. W tej kolejności.......
Und beste Grüße nach Schiemianowitz.
hyjdla wobec tego szacuneczek dla twego chłopaka! autentycznie kobieto od dziś złego słowa nie napisze o tobie bo ty w gruncie rzeczy dobra baba jesteś....powiem krótko..podziwiam ciebie.....i brawo za szczerość bo w tym pojebanym świecie coraz jej mniej...
autentycznie szczerze pozdrawiam i życzę wielu sukcesów dla ciebie i chłopaka!
...................................................
"Dziecko naziola i naziolki nie może uczyć się o wyższości jednej rasy nad drugą z prostego powodu- nauczanie takich treści byłoby niezgodne z naukami biologicznymi w tym genetyką."
..ponoć bycie lewakiem też jest sprzeczne z biologią HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
Nie wiem co czytasz ale trzymasz druk do góry nogami HAHAHAHAHa
nauczyciela przez uczniów to problem mocno rozdmuchany. W czasie swojej nauki nie spotkałem się z niczym takim, natomiast spotkałem się z ogromną ilością nauczycielskich miernot, które nie potrafiły uczniów nauczyć minimum wymaganego ze swojego przedmiotu, a za to znajdowały przyjemność w demonstrowaniu swojej wyższości. Śmiem twierdzić (pomimo że chodziłem do szkół sytuujących sie powyżej średniej warszawskiej, choć nie z tych najlepszych) że takich przypadków było niemal 50% (dominowały w naukach ścisłych)
fakt, że z czymś się nie spotkałeś, nie świadczy, że tego zjawiska nie ma.
Jeśli odwołujemy się do świadectwa z autopsji, to "spotkałem się" ze studentem, który 4 razy zmieniał szkołę średnią ze względu na gangi szkolne.
A szerzej patrząc, przemoc uczniowska to może trochę tak, jak korupcja wśród polityków - media ją trochę wyolbrzymiają, ale nie kreują z niczego.
Z naukami ścisłymi problem jest śliski. Pomijając specjalne uzdolnienia, zainteresowania itp., większość ucznbiów trzeba do nauki tych przedmiotów trochę przymusić. Uczniowie taki przymus odbierają często jako nieusprawiedliwioną agresję czy złośliwość. Ale post factum - jak pomyślą - są ostrym nauczycielom wdzięczni.
Co do problemu przemocy, nie neguję jego istnienia. Neguję jedynie jego rzekomo powszechny charakter (no chyba że za problem przemocy uznamy już incydentalną bójkę między dzieciakami, to wtedy rzeczywiście można powiedzieć że "problem występuje w każdej szkole").
Nauczycielkom fizyki czy chemii ze szkoły średniej nie jestem za nic wdzieczny. Zdołały totalnie obrzyczić mi przedmioty, którymi idąc do ogólniaka nawet trochę się interesowałem.
Miałem zresztą zabawną historię. Kiedy na praktykach nauczycielskich uczyłem WOSu i historii w byłym ogólniaku to w pokoju nauczycielskim fizyczka stwierdziła "Ja pana skądś znam". Na co odparłem - tak, to pani mnie gnębiła, grożąc nie przepuszczeniem do następnej klasy i obrzydziła mi raz na zawszę fizykę.
Zresztą poza nauczycielami gnębiącymi jest też cała masa miernot wprawdzie nie gnębiących uczniów, ale nie umiejących nauczyć kompletnie niczego.
Do zawodów nauczycielskich najczęściej trafiają po prostu ludzie którzy się tym nie powinni zajmować.
Po obu stronach. Szkoła nie jest jednak pensją dla grzecznych panienek, jest od nauczenia ucznia czegokolwiek, a najlepiej jak najwięcej. Szkoła ma przede wszystkim wymagać, a nie dowartościowywać smarkacza i jego rodziców. Nagminne jest naigrawanie się z nauczycieli przez rodziców. Latanie z pyskiem, dlaczego genialna pociecha dostała "ino" tróję, jak on/ona się uczył(a! Małolaty to widzą i śmieją się za plecami w kułak i wykorzystują perfidnie. A rodzice hodują takie "coś", bo przecież oni też genialni. A takie "coś" dorasta i wolno mu coraz więcej. Taki sześcio-siedmiolatek przychodząc do szkoły już jest niestety "wychowany". Widać to potem na korytarzach i w klasach.
W mojej dzielnicy są cztery szkoły. Im mniejsza i położona w starych zżytych ze sobą środowiskach, tym mniej jest patologii. Znają się rodzice, uczniowie i nauczyciele, którzy także mieszkają tuż obok. Może to jest jakieś wyjście -likwidacja molochów?
Moje dzieci nigdy nie usłyszały ode mnie, że nauczyciel jest głupi i niesprawiedliwy (chociaż w duchu przyznawałam im często rację). "Nauczyciel zawsze ma rację, to ty jesteś leniem i obibokiem. Ucz się trzy razy więcej, a nie psiocz na nauczyciela".
Spotkałam na swojej drodze pewnego wrednego belfra (miałam u niego 4, 5) ale to był po prostu niedobry człowiek, bo dydaktykiem był świetnym... Ale to są wyjątki jak w każdej grupie zawodowej. Nie był lubiany nawet przez innych nauczycieli. Są wśród nich także nieuki, ale to rzadkość. Są eliminowani ze szkoły i często zawodu (są sposoby).
Uczniowi wolno coraz więcej, nauczyciel ma się dostosować do chamów i leni. A gówno prawda - w szkole rządzi dyrektor i nauczycieel, tak jak firmie szef...
Szkoła ma przede wszystkim nauczyć, dopiero potem wymagać. Mam wrażenie, że w twojej koncepcji nauczyciele zostają sprowadzeni głównie do bezwzględnych egzekutorów wiedzy, bez względu na to w jaki sposób ją przekazali. Tak dobrze to nie ma!
"Uczniowi wolno coraz więcej, nauczyciel ma się dostosować do chamów i leni. A gówno prawda - w szkole rządzi dyrektor i nauczycieel, tak jak firmie szef..."
Gówno prawda! Relacja nauczyciel - uczeń to nie relacja szef - pracownik. Prędzej jest to relacja sprzedawca - klient, z tym że w przypadku małych dzieci klientami są ich rodzice. W tej transakcji klient zobowiązuje się przestrzegać norm umowy, w zamian za otrzymanie wiedzy.
Ty, socjalista, jesteś za urynkowieniem szkoły!? Bo i do czego innego prowadzi postulat traktowania ucznia jako klienta?
Zresztą, w krajach anglosaskich, rodzice, którzy faktycznie są klientami o tyle, że płacą za naukę swoich dzieci, dają nauczycielom wolną rękę, gdy idzie o stosowanie dyscypliny i ustalenie wysokiego poziomu wymagań.
Inaczej może być w Polsce, gdzie "byznesmen" uważa, że skoro on jest geniuszem, bo zaczynając od szczęki dorobił się porządnej firmy, to geniuszami muszą być również jego dzieci. Niech tacy "byznesmeni" zakładają dla swoich pociech szkoły prywatne.
Natomiast szkoła publiczna musi opierać się na trzech filarach: racjaonalna i transparentna dyscyplina, wysokie wymagania programowe, niekwestionowany - aż do ewentualnej negatywnej weryfikacji przez wyniki egzaminacyjne uczniów - autorytet nauczyciela.
szkole skonczylem nie tak dawno i wszystko co wtedy wydawalo mi sie koszmarem, teraz jest smieszne. ale z perspektywy dzieciaka faktycznie szkola czasami moze... przerazac. wiem,wiem, podobno czlowiek zapomina to co najgorsze.najlepiej bylo w liceum, choc tak jak cisza wspomnial-niektorzy nie dosc,ze nic nie nauczyli, to w dodatku obrzydzili. a niemalo bylo takich, ktorzy sie kompletnie nie nadawali do swojego zawodu. zreszta, jak patrze na swoich kolegow-studentow na uczelni pedagogicznej, to juz wiem skad sie tacy nauczyciele biora...
wytykanie bledow to nie jest niszczenie polskiej szkoly, to jej naprawianie.
subkultury mlodziezowe zastraszajace nauczycieli? to pewnie zle punki sa, na pewno punki... A u nas jedynie ksiadz bil.
Ja tez nie spotkalem sie z wywieraniem jakiejkowliek presji na nauczycieli przez uczniow, ale moze dlatego,ze uczylem sie na wsi? zreszta, dwuletnia edukacje w miescie wspominam z jak najgorzej. glupie, drace sie baby, peeeelno zastraszonych bachorow takich jak ja itp.
moze powinnismy dazyc raczej do poprawienia sytuacji materialnej nauczycieli (by chcialo im sie przykladac do pracy) oraz warunkow w szkolach (mniejsze klasy)?
Pewnie,ze idealem bylaby wymyslona przez roznych utopistow szkola "wolnosciowa", ale trzeba zauwazyc, ze do tego trzeba takze... odpowiedzialnych uczniow, ktorzy bede potrafic z tej wolnosci korzystac.podobno takze Tolstoj probowal cos takiego zrealizowac,ale ze srednim skutkiem...
Jestem za likwidacją lub przynajmniej modyfikacją Karty Nauczyciela. Socjalizm nie może bowiem oznaczać ochrony dla miernot lub osób znęcających się nad naszymi dziećmi. Dobro dziecka ma tu bowiem prymat nad bezpieczeństwem socjalnym osoby dorosłej.
Autorytet nauczyciela weryfikowany tylko wynikami egzaminów jego uczniów? Czyli sadysta osiągający dobre wyniki przechodzi przez sito weryfikacji. Czy o to chodzi?
No szlag mnie doprawdy trafia, bo tracę resztki złudzeń, jak czytam te komentarze.
Ludzie, czy Wy naprawdę nie macie nic lepszego do roboty, jak kłócić się o to, czy w szkołach częściej nauczyciel gnębi ucznia, czy uczeń nauczyciela? I czy doprawdy jest to dla Was największy problem w oświacie?
Zajebiście, że jest taka inicjatywa, jak opisana wyżej. Fajnie, że w ogóle ktokolwiek na szkoły zwraca uwagę. Ale niech ktoś, do jasnej nędzy oświatowej, zwróci łaskawie uwagę, że o autorytarnym i nieautorytarnym wychowaniu można, owszem, rozmawiać, jeżeli ma się do tego wychowania jakiekolwiek warunki zewnętrzne. Najzupełniej prozaiczne: niezbyt liczne klasy, pomoce naukowe, odbiurokratyzowane programy nauczania, psychologowie w szkołach i jeszcze kilka innych.
Owszem, podobają mi się szkoły możliwie nieautorytarne. Uwielbiam antypedagogikę. Ale wolę szkołę klasztorną z mundurkami, apelami i dyganiem, w której będzie dziesięć albo piętnaście osób w klasie i nauczyciel z prawdziwego zdarzenia, choćby i faszysta, od molochu, w którym na klasę przypada trzydzieścioro pięcioro bachorów, a na wymęczonego nauczyciela - trzysta lub pięćset "indywidualnie traktowanych uczniów".
w ogólniakach - znam taki przypadek, kiedy grożono uczniom wyrzuceniem ze szkoły za jedną ucieczkę prawie całej klasy z jednej czy dwóch lekcji... Tak powinien wyglądać "szacunek do nauczyciela" i "dyscyplina", ABCD?
Problem z przemocą w szkole jest naprawdę wyolbrzymiany. Ja osobiście chodziłem do szkoły, w której uczyło się wielu ludzi z jednej z najbardziej niebezpiecznych dzielnic mojego rodzinnego miasta. Duża część z tych uczniów paliła papierosy, jakieś dwie trzecie upijało się co najmniej raz na 3 miesiące i jakoś nie kojarzę, by w szkole tej zdarzyło się coś wielkiego - do bijatyk dochodziło bardzo rzadko, a uczniom obniżano oceny z wychowania głównie za rozmawianie na lekcjach. Dodam jeszcze, że metody pilnowania i wychowywania uczniów nie różniły się specjalnie od metod innych szkół, a nieraz na przerwach nie było nauczyciela dyżurującego.
podstawówki i gimnazjum, frontcie_ludowy (*_*)
Szkoła nieduża (około 450 dzieciaków, 5 języków w gimnazjum (dwa obowiązkowe), nieliczne klasy (ok. 20), klasopracownie (nawet muzyczna), pracownia komputerowa, laptopy dla belfrów, dwie sale gimnastyczne, dwa boiska, gabinet lekarski, dwie pedagożki, stołówka, świetlica dzienna dla maluchów i środowiskowa dla zaniedbanych dzieci, sprawne harcerstwo, liczne imprezy szkolne, wyjazdy, udział w olimpiadach, konkursach, wykształcona kadra, nawet personel pomocniczy, przyjazny uczniom, niska rotacja pracowników, itp...
Przy okazji tej dyskusji zastanawiałam się, skąd na to wszystko są pieniądze? Wiem! RODZICE! Aktywne trójki klasowe, sprawny komitet rodzicielski, ktoś coś "załatwi", naprawi, zorganizuje, no i zaangażowani nauczyciele, którzy mają autorytet i którym się CHCE.
Poza tym to jest stare robotnicze osiedle, gdzie ludzie znają się od zawsze i dbają o swoją dobrą opinię. Nawet nocą można spokojnie spacerować. Ludzie reaguję na chuliganerię...
Tylko zazdrościć, bo w mieście są także gimnazja, gdzie szepcze się o narkotykach...
Bo tak jak widzę:
Nie znam gimnazjum, gdzie na wejściu byłoby mniej niż 27 osób. Licea - na wejściu min. 32. Z pomocami naukowymi w wielkim mieście jest średnio lub dobrze (powiedzmy pracownia np. chemiczna jest, ale nie ma kasy na odczynniki), czterdzieści kilometrów od wielkiego miasta tragicznie. Nauczyciele wszędzie wykształceni rewelacyjnie, co się albo przekłada na jakość kształcenia, albo nie, i nie ma związku z umiejętnościami dydaktycznymi.
Wcale nie jest tak, że dzieciaki nie znają wartości wykształcenia. Wręcz przeciwnie, uszami im się wylewa to, co słyszą zewsząd, że trzeba się uczyć, uczyć, uczyć, bo się odpadnie z gry... Biorą korki, od pierwszej klasy wchodzą w wyścig szczurów, albo, jak nie mogą podołać, to odpadają. Cztery lata niegdysiejszego liceum muszą zrobić w trzy. Zdać maturę stawiającą idiotyczne wymagania.
Plansze za zdjęciami i cytatami JPII to nic przy tym co ja miałam w swojej szkole. Tak więc: III LO we Wrocławiu (mówi się, że najlepsze w mieście), profil klasy mat-fiz, a na zajęciach z fizyki: czytanie biblii, rozmowy o religii i etyce oraz przekonywanie, dlaczego to jedynie na PO warto głosować... i tak mniej więcej przez połowę wszystkich lekcji :) Naprwdę zdziwiłam się, że komukolwiek z mojej klasy udało się zdać w tej sytuacji maturę z tego przedmiotu :)
Cisza, a ja sie spotkalem milion razy z ponizaniem i dreczeniem nauczycieli, a nigdy z przesladowaniem uczniow przez tych drugich i co z tego?
nauczyciele źle opłacani (chociaż pod każdą szkołą wiele bryk):))froncie_ludowy...
Szanowni forumowicze, jest jeszcze jedna ważna sprawa. Rodzice zrzucają cały proces kształcenia (niekiedy i wychowania) na szkołę i tych nieszczęsnych korepetytorów (nigdy nie miałam, moje dzieci też - szkoda czasu i kasy). Z dziećmi trzeba rozmawiać. Proces kształcenia zaczyna się już po narodzinach. Rozmawiać, kształcić, a jak się czegoś nie wie, siąść do encyklopedii, przeczytać i wytłumaczyć. Podsuwać podręczniki, prenumerować prasę, kupować poradniki, założyć internet...
W moim domu rodzinnym (rodzice to prości robotnicy) zawsze był wielki kult wiedzy, książki, prasy. Mogło braknąć na chleb, majtki, ale na podręcznik zawsze musiało się znaleźć. Żadnej książki się nie wyrzucało. Dziadek do tej pory zwłóczy wnukom różne książki, które dostaje lub znajduje...
Rozmawiać! I samemu się kształcić! To najlepsza inwestycja. Szkoła i "korki" to tylko jeden za środków...
rybeńko, to co piszesz, poraziło mnie. Idiociejemy???
tez brales udzial w tej zabawie z zakladaniem kosza na łeb nieporadnemu belfrowi?
Czy chcemy, czy nie, rola wychowania w szkole wzrasta, i nie można się obrażać na rzeczywistość - po prostu jest tak, że sporo dzieciaków bardzo potrzebuje roli wychowawczej szkoły.
brawo za merytoryczne komentarze.
Skąd dzieciaki mają wiedzieć czego naprawdę chcą się uczyć? Do wolności trzeba jednak dojrzeć.Z moich doświadczeń pracy w szkołach średnich wynika,że większość uczniów i na tym etapie nie chce się uczyć niczego i w żaden sposób oraz unika jak może wszelkiego umysłowego wysiłku a do szkoły chodzi w celach towarzysko-rozrywkowych.Klasyk anarchizmu M.Bakunin uznawał władzę rodziców i pedagogów nad małoletnimi.Czy pomyłodawcy tej inicjatywy zdają sobie sprawę z tego jak często to właśnie nauczyciel jest ofiarą mobbingu ze strony uczniów, którzy mają przewagę liczebną i wobec których ma bardzo ograniczone prawa?
musze przyznac, ze pomysl jest kretynski
i jak dobrze to ujal cyklista cyt. "do wolnosci trzeba dorosnac", bo wolnosc to nie jest swoboda - hulaj dusza piekla nie ma, tylko odpowiedzialnosc!!!!