ma rodzaj męski jak "poeta" i "atleta". Ale widać demonstrujący wiedzą lepiej ;)
zauważył Andrzej Żebrowski,
ruch rośnie.
Swego czasu głośno było o tym, jak to PPP zbiera po 10 tysięcy podpisów dziennie i że w tej pracy już nie potrzebuje pomocy. Co się stało z tymi podpisami?
co z podpisami na rzecz projektu ustawy o statusie bezrobotnego.
Wylądowały w koszu.
Jak nie masz o czymś pojęcia to daruj sobie insynuacje. Podpisy są wciąż zbierane. Kriku nikt nigdy nie pisał że zbierane było 10 tysięcy podpisów dziennie, a jedynie że jeszcze przed formalną ogólnopolską akcją uliczną tyle podpisów zebrano wcześniej. Ile jest ich dzisiaj trudno mi powiedzieć, na Lubelszczyźnie mamy ich dość sporo i są w biurze KPiORPu. Niedługo mam nadzieje wrócimy w moim regionie do zbierania podpisów także w miastach powiatowych.
Ustawą o statusie bezrobotnego czy referendum w sprawie tarczy?
Ale z tonu twego wyjaśnienia wynika, że związana z tym niegdysiejsza fanfaronada PPP-owskich harcowników na tej liście - z perspektywy czasu napawa smutkiem.
Zbieracie te podpisy od kilku miesięcy, więc może raczycie konkretnie poinformować ile ich już jest. No chyba, że zostały wykorzystane w inny sposób - w końcu to nieco dziwne, że duże partie miały w tym roku problemy ze zbiórką podpisów, a marginalna PPP zebrała je bez trudu. Tym bardziej to wszystko dziwne, że poprzednią zbiórkę podpisów PPP robiła tez akurat wtedy, gdy była kampania wyborcza - mowa o projekcie ustawy ws. statusu bezrobotnego - i nigdy się z tej zbiórki i jej efektów nie rozliczyła.
dziwy i cuda się wyjaśniają.
A ja zachodzę w głowę, jak to się stało, że PPP zebrała dość podpisów, aby się zarejestrować...
Jako jeden z nielicznych ludzi poważnych i odpowiedzialnych, a związanych z PPP - zechciej sprawdzić jak się rzeczy mają i odpowiedzieć na pytanie o los podpisów zbieranych na okoliczność referendum antytarczowego. Czy nie zostały one wykorzystane właśnie tak, jak to podejrzewają niektórzy dyskutanci?
Ciekawe, że jak się ludziom z PPP zada pytanie o efekty którejkolwiek ich zbiórki podpisów, to nabierają wody w usta. Coś tu śmierdzi...