Pisze Autor, że Wrześniewska zadawała pytania "z pozycji skrajnie neoliberalnych (bliskich PO)", Olejnik "nie zadała(...) ani jednego istotnego pytania" (pytała o Uzi-Bartoszewskiego i golenie ukraińskie Kwacha), Skowrońskiego natomiast interesowały różnice w numerach RiP...
Po czym Autor beztrosko stwierdza, że "wszystkie pytania były zadawane w obrębie polityki zdefiniowanej i narzuconej przez PiS" (sic!) i pod koniec podsumować, że
"Innymi słowy debata była toczona na warunkach określonych przez Kaczyńskiego i aż dziwne, że wypadł on tak słabo".
Gdzie tu logika???
Lewica w Polsce (jeżeli takowa się w ogóle odrodzi) powinna kontestować tak samo III jak IV RP.
IV RP jest tylko i tu się zgodzę patologicznym przedłużeniem III RP. IV RP wyrasta z mechanizmów III RP i nie jest wobec niej alternatywą a uproszczającym tworem rzeczywistość.
Ta debata dla mnie była występem dwóch facetów którzy w zasadniczych kwestiach się nie różnią a cały "solidaryzm społeczny" którym ma epatować PiS jest pic na wodę.
Premier jasno się wyraził że PiS będzie bronił wolnorynkowego charakteru gospodarki i że dalej jego formacja jeśli znajdzie się ponownie u władzy będzie obniżać i to drastycznie podatki.
Zgadza się to zresztą z obietnicami głoszonymi przez Zytę Gilowską która chcę aby w przyszłości wdrożyć podatek liniowy.
Kwaśniewski natomiast swoim bajdurzeniem o tym jaka była "wspaniała" III RP, stanął w roli obrońcy przemian ustrojowych które ludzi pracy zniewoliły a beneficjentami tychże przemian stała się nowa klasa posiadaczy.
Kaczyński mówiąc o walce swojej partii z mitycznym układem także się myli gdyż ten mityczny układ mógł tylko powstać z racji wprowadzenia nowych mechanizmów ekonomicznych a on tych mechanizmów wcale nie neguje a chce je jedynie pudrować.
Kaczyński w pewien sposób chcę realizować ułudę "uczciwego kapitalizmu" co wszakże proponował nie kto inny jak Milton Friedman.
W tym sensie polityka PiS-u wyraża się w kontynuacji neoliberalnej ofensywy.
Dziennikarze uczestniczący w debacie, co charakterystyczne nie za wiele różniący się między sobą jeśli chodzi o poglądy widzą wszędzie "socjalizm" gdyż łatwo atakować czymś czego niema.
Tak jak Kaczyński wszędzie widzi "mityczny układ", tak i dziennikarze (ci poprawni politycznie) nie chcą być mądrzejsi i widzą wszędzie jakieś pozostałości "socjalizmu".
Kwaśniewski w tej debacie nie wygrał bo nie potrafił PiS-u krytykować z pozycji lewicowych.
Spraw społecznych jak zwykle nie omówiono bo taki drażliwy temat należy pozostawić..."ekspertom w tej dziedzinie" czyli kapitalistom i prawicowym dziennikarzom.
Debata ta pokazała iż dzisiaj polityka wyraża się w dbaniu o tylko i wyłącznie interesy silniejszych, interesy kapitału, burżuazji, która posiadając media może straszyć polityków jacy to oni nie są dostatecznie kapitalistyczni.
odnosne dziennikarzy jak najbardziej sluszne. Szczegolnie widoczne bylo to w przypadku pytania o podatek liniowy, kiedy dziennikarze z gory narzucili w calej debacie zalozenie, ze to jedyna mozliwosc gospodarczego sukcesu.
Ale reszta tekstu... Moglby autor chociaz napisac pol zdania dlaczego niby obecna polityka zagraniczna mialaby bic rekordy nieudolnosci w porownaniu z polityka zagraniczna Belki i Olka-Zegarka podpisujacych wszystko, co im pod nos podsuneli. Moglby tez odnosnie porownan III Rp - IV Rp nie pisac o jakis autorytaryzmach, tylko o tym, o czym Kaczynski faktycznie mowil - o walce z pewna grupa, ktora wyjatkowo wykorzystala okazje w 1989r. Czy lewica powinna byc zobligowana do jej obrony? No i ktora to jest ta autorytarna prawica, z ktora trzeba koniecznie walczyc? NOP? UPR? Monarchisci?
Debata była nudna, jak flaki po warszawsku, prowadzona przez usłużne dziennikarzyny zapatrzone w krwiożerczy kapitalizm, a "dyskutanci" nadęci jak dwa balony na prowincjonalnym odpuście, a jeden głupszy od drugiego, tylko pod pazurami mający brud z innego bagna...
Ikonowicz i Piskorski (ten z SO): "Co łączy dwóch panów K." Jest dostępne na youtube.
Obaj "panowie K" tworzą jedną, przebiegającą przez cały główny nurt polityczny i medialny w naszym kraju - Partię Wojny (dodam od siebie: w interesie Waszyngtonu i na nasz koszt).
A jakie mieli poglądy reprezentować,nie zwykłych ludzi,korporacyjny dziennikarz nie od tego,on jest tubą swoich mocodawców.Taka "lewica" jak Kwaśniewski jest im wygodna."Szoł" w stylu amerykańskim,mało sensu dużo gadania,oklepane dyrdymały.Wygrał homoamericanus made in poland z fabryki AGORY i TVN
masz trochę racji, ale nie odlatuj. Problemów Polski nie da się sprowadzić do naszej pożałowania godnej obecności wojskowej w Iraku i w Afganistanie.
były kpiną z obiektywnego dziennikarstwa. Gdyby zdarzyło się tak, że w debacie uczestniczyłby polityk o poglądach wyraziście lewicowych razem politykiem liberalnym gospodarczo, ten pierwszy byłby z góry na przegranej pozycji, walcząc nie tylko ze swoim adwersarzem ale i zadającą pytania dziennikarką. A chyba nie taka w założeniu ma być formuła bezpośrednich debat między politykami.
Podobna sytuacja wystąpiła w czasie jednego z programów TV Biznes, gdzie do dyskusji o gospodarce zaproszono tylko przedstawicieli związków pracodawców, a nie zaproszono przedstawicieli związków zawodowych. Mało tego, że zaproszono tylko jedną stronę, to jeszcze redaktor prowadzący przedstawiał ją jako stronę ekspercką, a więc z założenia obiektywną. Skrytykował takie podejście obecny w programie Ikonowicz.
http://www.youtube.com/watch?v=LgCbY9j5cyA
Wrześniewska-Zygier zamiast pytania "czy jest szansa na skończenie z tym socjalizmem" równie dobrze mogła by zadać pytanie "czy jest szansa na skończenie z tą demokracją". Bo demokracja to między innymi spór o podatki, a to się widocznie nie mieści w percepcji rzeczywistości Wrześniewskiej i jej pracodawców.
Zgadza się, jest jeszcze kwestia wyprzedaży polskiego majątku przez koncerny. W tym względzie, mimo patriotycznej retoryki, rząd PiS również de facto kontynuuje działania poprzedników (vide: Huty Stali).
Tak czy inaczej - wygranym tych wyborów będzie Platforma, bo obie "partie panów K." chcą i mogą z nią zawrzeć koalicje po wyborach.
nie zgodze. Zgodzmy sie, ze kazdy rzad polski po 89' wyprzedawal i prywatyzaowal. Jedne rzady robily to szybciej, inne wolniej. Akurat rzad PiS rabi to wyjatkowo wolno, wiesz doskonale, ze jego oponenci juz dawno zalatwiliby np. gornictwo, czy PKP. Nie walczyliby tez, tak jak PiS o Stocznie Gdanska. Nie bez powodu nawet "lewicwowy" LiD w swoim programioe zapowiada przyspieszenie prywatyzacji zatrzymanej przez strasznych blizniakow - faszystow.
Te słowa: "Panie prezydencie, które punkty pana programu dają nadzieję na skończenie z tym całym socjalizmem?" oddają całą prawdę o roli jaką odgrywają prokapitalistyczni dziennikarze w po transformacyjnej rzeczywistości.
Otóż ci dziennikarze są reprezentantami interesów burżuazji.
Wyrażają oni jej ambicje a także polityczne zamiary.
Kapitaliści wywierają wpływ na koncerny medialne a także poszczególnych ludzi mediów gdyż są ich jakby właścicielami.
W tym wypadku "poprawni" dziennikarze stają się orężem w rękach kapitału.
Ten oręż ma za zadanie wyselekcjonowanie spośród partii te partie które wyrażają interesy klasy panującej.
Demokracja parlamentarna staje się atrapą i wyłącznie ozdobą kapitalizmu w wydaniu neoliberalnym.
Jest ona organem służącym do wdrażania mechanizmów ułatwiającym życie bogatym.
Pomimo że kiedyś parlamentaryzm odgrywał podobną rolę, wtedy socjaldemokracja próbowała przeforsowywać jakieś reformy w kierunku bardziej prospołecznych zmian.
Robili to też radykalni socjaliści i komuniści.
Do dziś w cywilizowanej Europie jest podobnie, pomimo że socjaldemokracja co raz bardziej skręca w prawo.
Tam przynajmniej klasa panująca stara się wraz z dziennikarzami tworzyć pozory demokracji i daje możliwość wypowiedzenia się ludziom lewicy czy radykalnej lewicy.
W Polsce panuje "kult wolnego rynku"...
1) z majatku "produkcyjnego" nie wiele juz zostalo do wyprzedazy,
2) przypuszczam, ze hamowala ich SO i LPR,
3) nie rozliczono dotychczasowej prywatyzacji,
4) tu mi kaktus wyrosnie, jak w przypadku rzadu PO-PiS kaczkowcy nie beda sie zgadzac na jakas prywatyzacje (poza zakladami prestizowymi dla ich legendy).
Co do pozostalych rzadow oczywiscie zgoda.
nadal podtrzymuje, to co pisalem wczesniej.
1) mysle ze akurat tutaj mylisz sie bardzo powaznie. Jest w tej chwili prawie 1100 spółek panstwowych, z czego niektóre są bardzo łasym kąskiem dla roznego podejrzanego towarzystwa. Wez pod uwage, ze rozni "powazni ekonomisci" caly czas jak mantre powtarzaja, ze Polska nie dokonczy transformacji o ile nie sprywatyzuje jeszcze chociaz z 700 z nich. Do tego dolicz kwestie mienia komunalnego, ktore, rzecz jasna jest zalezne od wladz komunalnych, ale z tego co gdzies slyszalem, ktorys z platfusow mial plan ustawowego rozwiazania kwestii spolek komunalnych i wyegzekwowania zapisow ustawy o samorzadzie lokalnych (chodzi o to, ze sa wyliczone po kolei pewne zadania samorzadu np. gminnego, stad teoretycznie mozna utrzymywac, ze wszystko co, co wykracza poza te zadania [jak np.l zaklad produkcyjny] jest niezgodne z ustawa w wladze gminne lamia prawo)
2) Szczerze mowiac nie lsyszalem o niczym takim. A juz na pewno nie w przypadku LPR. LPR Giertycha to jednak nie jest to sama partia, jaka byla w czasach Lopuszanskiego, czy Grabowskiego. Rownie dobrze mozna powiedziec, ze zapedey prywatyzacyjne byly hamowane przez socjalne skrzydlo PiSu
3) Ale Michal, przeciez tego miedzy innymi dotyczy haslo rozliczenia III RP i stworzonego ukladu korupcyjno-korporacyjnego! Oczywiscie nikt nie posuluguje sie jezykiem klasowym, itp. Ale...PiS faktycznie chce uderzyc przynajmniej w czesc srodowisk ktore wzbogacily sie na majatku narodowym. A co robi lewica? Histerycznie broni ludzi pokroju Krauzego plecac cos o faszyzmie!
4) Pozyjemy zobaczymy. Mi sie cos zdaje, ze i tak na wiecej dobrego zrobi PiS jako koalicjant PO, niz LiD w tej samej roli. Zaklad?
1) Mowilem o przedsiebiorstwach strategicznych, np. hutnictwie stali. oczywiscie co do cisnienia "lobbies" i ich powiazan z PO i LiDem - sprawa jest dla mnie jasna, pisalem to w innych watkach.
2) Giertych jest liberalem, ale narodowym - w praktyce oznacza to tyle, ze kocha prywatna wlasnosc, ale nie zagraniczne koncerny. Oczywiscie, pomijajac wszystko inne, to typ strasznie koniunkturalny, ale on w komisji orlenowskiej, a Dobrosz i Zawisza (obaj obecnie w jednej koalicji) w komisji bankowej dawali do zrozumienia, jakie sa ich poglady na wyprzedaz polskich przedsiebiorstw zagranicznym koncernom.
3) Juz nawet nie wymagam od PiS-u jezyka klasowego. Ale zobacz, ile bylo gadania o rozliczeniach ukladow, a ile rozliczono naprawde???
Sporzadzono calosciowy, firmowany przez panstwowy urzad bilans dotychczasowej prywatyzacji majatku panstwowego?
Ujawniono dokumenty (PZPR-owskie, rzadowe, SB-ckie i UOP-owskie) dotyczace transformacji i mechanizmow nia kierujacych?
Ujawniono wszystko, co we wszelakich archiwach jest na temat Magdalenki i Okraglego Stolu?
Oczywiscie postawa "lewicy" (ale przeciez nie calej, tylko podpietej pod LiD) jest zalosna.
Ja z kolei powiem - byloby super, gdyby Kaczki chociaz realizowaly taki solidarystyczno-rozliczeniowy program. Ale za duzo tego, w stosunku do obietnic, nie widze.
4) PO-PiS funkcjonowal w samorzadach na poczatku tej dekady i nie przypominam sobie, by spierano sie gdzies zasadniczo o kwestie gospdoarczo-socjalne.
Oczywiscie, ze LiD nie przyblokuje prywatyzacji i ciec socjalnych, bo to partia neoliberalna.
Potrzebna jest populistyczna i przynajmniej lewicujaca opozycja w parlamencie, na bazie ktorej powstanie konsekwentna lewica.
1) no, ale przyznasz pewnie, ze Po-LiD prywtyzowalby na nieporownywalnie wieksza skale, stad PiS jest o tyle lepszy, co nie znaczy ze lewicowy. Po drugie ciezko znalezc na swiecie w tej chwili nawet lewice, ktora bylaby w stanie odwrocic trend i chociaz wstrzymac sie od jakiejkolwiek prywatyzacji. Nawet taki Chavez poza zlozami ropy zbyt wiele to nie nacjonalizowal, no i poza tym u niego jest inna sytuacja, bo udzial panstwa od poczatku byl mizerny.
2) To prawda. Giertych, jak Giertych, ale Zawisza faktycznie zachowywal sie w komisji calkiem sensownie i nie bez powodu media zrobily z niego oszoloma. Ale akurat w wiekszosc punktow nie odrozniaja sie od PiSu. Wiec ciezko powiedziec, czy to wlasnie oni byli sila wstrzymujaca pryatyzacja. SPojrz z innej strony - obecny koalicjant LPR - Jurek and co. krytykowal PiS wlasnie za "etatyzm".
3) Michal, tym razem mnie zadziwiasz. Naprawde PiS nie jest odpowiednim adresatem Twoich pretensji. To jest pierwsza sila (moze od czasow Olszewskiego) ktora cos tam mowi o rozliczaniach przekretow i prywtyazacji i juz jest wsciekle atakowa. Wyobrazasz sobie co by sie dziala, gdyby tak podwazyli samo tylko uwlaszczenie nomenklatury, ale powiedzmy przejecie za Rakowsiego aptek przez SB-kow. Co by sie dzailo? Zamach na swiete prawo wlasnosci! Druga Bialorus! Faszyzm! Wyrzuciliby na sz Rady Europy! Geremek poprosilby w parlamencie europejskim o azyl, setki rezolucji...
4) w samorzadach sam wiesz ze to zupelnie zalezy od konkretnych dzialaczy. Po drugie w samorzadach ciezej jest trzymac sie jakies konkretnej ideologii. Po prostu administrujez lepiej lub gorzej i niezwykle trudno jest prowadzic jakiejs ambitniejsze dzialania. Z tej perspektywy trudno odroznic dzialania jednych partii od drugich. Zaleoze sie, ze jakby jakas konkretna lewica rzadzilaby w jakiejs gminie, to jej mieszkancy nawet buy nie zauwazyli roznicy.
Koalicja PO-PiS-u była lansowana także w Warszawie (laboratorium, lub jak kto woli odsoczni, przed skokiem po władzę w Polsce).
Zresztą "prosocjalny" JK dziś znów powtórzył motyw: do PO-PiS-u nie doszło tylko z winy Donia.
Czym innym jest "etatyzm", czyli przede wszystkim interwencjonizm, na prawicy ceniony głównie przez chadeków i niestrawny dla liberalnych konserwatystów. Czym innym zaś - prywatyzacja na podstawie konkursu lub przetargu, wygrywane przez multinationals. Środowiska "nowej LPR" (z wyjątkiem korwinowców) na ogół są wrogo nastawione wobec "obcego kapitału, który wykupuje polską własność", co nie przeszkadza im w liberalizmie (mało tego - tacy goście potrafią zwalczać Balcerowicza, że był kiepskim liberałem).
Mam już potąd dwuletni okres gadulstwa. Od premiera i posłów jego drużyny oczekuję coś więcej niż publicystycznego ględzenia o "układach". Dla mnie rozliczenie prywatyzacji nie polega na pogadankach w ramach partyjnej konwencji, tylko upublicznieniu dokumentacji umów i rachunku strat. Środowiska i osoby sprawujące odpowiednie funkcje w aparacie władzy, a zarazem zbliżone do owej partii tego nie zrobiły i to jest w tym momencie istotne (a nie to, że PO-LiD prywatyzowałby szybciej). Naszych południowych sąsiadów nic poważniejszego nie spotkało za "populizm" rządzących, więc - a propos kosztów radykalniejszych operacji rozliczeniowych - bez histerii proszę.
Bajdełej: kto w przedostatniej kadencji zgłaszał projekt lustracji majątkowej?
Przybliż, proszę, dane i źródła dotyczące prywatyzacji publicznej własności (najlepiej - w krajach o tradycjach socjalnych lub przebudowanych pod tym względem w okresie powojennego Welfare State'u). Nie znam państwa (poza Węgrami), które tyle udziałów w strategicznych przedsiębiorstwach wyprzedało koncernom za prawie bezcen. Tak nawiasem mówiąc, to Chavez wspiera i rozbudowuje publiczny transport oraz takież media.
Cholera, do czego to doszło... 1 maja w 1990 pisano w ulotkach, że wróg to - z jednej strony postPZPR, z drugiej - prawica. Gdybym wtedy przewidział, że za 17 lat będę uczestniczył w rozważaniach, kto z jednego z tych obozów relatywnie przynajmniej jest mniej gospodarczo liberalny... Albo zbudujemy w Polsce lewicę z prawdziwego zdarzenia, albo do zakichanej śmierci będziemy kibicować to jednemu, to drugiemu "mniej złemu" prawicowcowi.
A przecież wystarczy poprzeć lewicę bazującą na ruchu populistycznym, zamiast uwiarygadniać tę szopkę "solidarnego państwa".