Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Ikonowicz: Socjalizm XXI wieku

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

...

"Wyłapał Pan informację z Francji, że właśnie prezydent Sarkozy zdjął dodatkowy podatek za pracę w godzinach nadliczbowych? Pozwolił pracować więcej."

Niech Pan Redaktór sprawdzi sobie porównawcze wyniki wydajności pracy we Francji (sprzed tej nowelizacji) i USA. Oczywiście we Francji wydajność i efektywność pracy jest większa, bo Francuz pracuje krócej. Po wydłużeniu czasu pracy zwiększa się też "zmęczenie materiału ludzkiego" (nie trzeba czytać tych nowych podręczników do HR-u, pisali o tym już w latach 70. nasi socjologowie pracy, z prof. Balcerkiem włącznie), produkt jest mniejszy, mniejszy też eksport... No tak, ale Pan Redaktór miał zapisane, ze o wydajności i wskaźnikach było 3 rubryczki wcześniej, a teraz już nie.

Na szczęście, Pan Redaktór trafił na rozmówcę Redaktóra przewyższającego i nie dającego mu się wpędzić w wyjątkowo kiepskie zagrywki.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-11 11:15:37, suma postów tego autora: 4409

"Co to jest Nowa Lewica?"

Naprawde profesjonalny, przygotowany dziennikarz! No, ale czego się spodziewać po niejakim Karnowskim.

autor: Getzz, data nadania: 2007-10-11 11:22:24, suma postów tego autora: 3554

I jeszcze jaki zdziwiony jak ktoś Borowskiego nazwał prawicą!

Jak nam w Polsce brakuje podstawowej wiedzy, dziennikarzom też.

autor: Getzz, data nadania: 2007-10-11 11:28:13, suma postów tego autora: 3554

System wolnorynkowy zmusza do czegokolwiek?

System liberalny (czyli ten mityczny, "rynek") zmusza ludzi jedynie do tego samego do czego zmuszają ludzi prawa fizyki, czyli z pustego i salomon nie naleje. Socjalizm w istocie daje obietnice że przestaną nas obowiązywać prawa fizyki, że paradoksalnie jak właśnie zakażemy pewnych form dobrowolnych interakcji międzyludzkich (płaca minimalna, kodeks pracy itd), to nagle dostaniemy krainę miodem i mlekiem płynącą. Oczywiście, jak historia wykazała, okazało się jednak że jak zmniejszymy ilość wolności, czyli im więcej socjalizmu, tym więcej biedy i przemocy. Jasne jest że pewne kraje mogą mieć więcej socjalizmu a jednak być bogatsze od tych z mniejszą ilością socjalizmu. Różne są kultury, inteligencja, pracowitość różnych narodów. A już np. USA to jest wielka zbieranina, zlepek Szwajcarii i Mozambiku. Jeżeli chcemy porównać Szwecję do USA, to porównajmy Szwedów do amerykanów pochodzenia Szwedzkiego, a nie do przeciętnego amerykanina. Oczywiście przerażające są fakty że według prostego przeliczenia przeciętny Szwed zarabia mniej niż przeciętny amerykanin, więc porównanie do amerykanina pochodzenia szwedzkiego byłoby na pewno całkowicie druzgocące.

autor: jliber, data nadania: 2007-10-11 12:44:38, suma postów tego autora: 4329

jliber

Do powojennej Szwecji też docierało kilka fal emigracji. Ciekawe, skąd masz takie dane dotyczące mediany płac w USA i Szwecji (przypuszczam, że wziąłeś po prostu średnią arytmetyczną najlepiej i najgorzej zarabiających). A służba zdrowia i ubezpieczenia na kieszeń przeciętnie zarabiającego gdzie jest wyższa?

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-11 14:04:09, suma postów tego autora: 4409

d

..dziwne..ikonowicz twierdzi ze nie zna nikogo kto by pracował 8h..czyli co?

nie zna żadnego nauczyciela? urzędnika? lekarza?
policjanta? strażaka?

autor: Ramones, data nadania: 2007-10-11 14:04:52, suma postów tego autora: 595

z tym podatkiem liniowym to Ikonowicz się machnął

LiD nie tylko go nie proponuje, ale i jest przeciwko obniżaniu podatków. To powiedział nawet Kwaśniewski w tej debacie, którą Ikonowicz uznał za całkowicie podporządkowaną personalnym przepychankom.

autor: pandada, data nadania: 2007-10-11 14:15:55, suma postów tego autora: 213

młot na liberałów

to jest tak; w 1989 roku gdy ludzie odrzucili demokracje ludowe, kapitalizm królował przez cały XIX i XX wiek w przeszło 150 krajach, ale z tych 150 krajów, zaledwie 30tkę można było określić,jako państwa zamozne o wysokiej stopie życiowej, reszta to np. Haiti. Spośród tej zamożnej 30tki (do której zaliczyłem również Izrael, Portugalię i Grecję), 26 krajów wchodziło w XX wiek jako kolonialne imperialne potęgi gospodarcze.

Spójrzmy prawdzie w oczy. Kapitalizm to nie bogactwo, ale przede wszystkim ogromna i to rosnąca, rozszerzająca się bieda. Socjalizm nawet ten demoludowy, jaki był to był, ale wyciągnął w ciągu 40 lat z skrajnej nędzy 4/5 swoich członków i wepchnął na tory gospodarek uprzemysławiających się, z realtywnie dobrze wykształconymi kadrami pracowniczymi. Ulokował więc gospodarki pomiędzy potęgami gospodarczymi a biednymi krajami kapitalistycznymi.
Wielokrotnie była już mowa na tym portalu, dlaczego są różnice między dwiema Koreami czy Niemcami i nie mam już sił tego potwarzać po raz chyba tysięczny.

I ostatnia kwestia. Ubiegnę nieco kontrargument liberałów i powiem, że ci, którzy twierdzą, iż w tych biednych 120 krajach kapitalistycznych tak na prawdę nie było wolnego rynku, po prostu mijają się z prawdą tak samo, jak bułgarscy komuniści. Jak wiadomo ci ostatni definiowali ustrój socjalistyczny, jako państwo, gdzie wszyscy żyją dostatnio i szczęśliwie. Ponieważ Bułgaria nie spełniała tych kryteriów, więc ciągnęli oni wniosek dalej, że Bułgaria nie była socjalistycza. I wy robicie to samo; kraj kapitalistyczny się zawalił pod wpływem doktryny neoliberalnej, no to oznacza, że nie był wolnorynkowy (kapitalistyczny). hahahaha

autor: Thor, data nadania: 2007-10-11 14:29:49, suma postów tego autora: 990

Ciekawy punkt widzenia jliberze.

Tak ciekawy, że nie nadążam. Bądź łaskaw wytłumaczyć, znaczenie pojęcia "pewne formy dobrowolnych interakcji międzyludzkich" w kontekście własnej wypowiedzi. Skoro "wprowadzenie płacy minimalnej" - czyli prawne zobligowanie pracodawcy do wypłacania pracownikowi za jego pracę przynajmniej określonej (w praktyce i tak najczęściej głodowej) kwoty na przeżycie oraz ustalenie kodeksem pracy granic panowania pracodawcy nad życiem i śmiercią pracownika stanowi zagrożenie dla wolności i godzi w "dobrowolne interakcje międzyludzkie" - to na czym owe "dobrowolne interakcje" według Ciebie winny polegać? Czy Twoim zdaniem prawidłowymi "interakcjami międzyludzkimi" są tylko takie, w których pracownik, musi zgodzić się na wszelkie warunki pracy i płacy podyktowane mu przez pracodawcę? Oczywiście i niewątpliwie "dobrowolnie" - bo przecież zawsze ma "wybór": może zostać w pracy na warunkach ustalonych przez pracodawcę (nieskrępowanego żadnymi przepisami o płacy minimalnej ani kodeksem pracy) lub zwolnić się i zdechnąć z głodu razem z rodziną.

autor: Apotropejusz, data nadania: 2007-10-11 15:19:29, suma postów tego autora: 58

Ramones

chodzi o powszechne takze np. wsrod nauczycieli roznych stopni branie dodatkowych zajec, bo z pensji nie wystarcza na utrzymanie.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-11 15:21:18, suma postów tego autora: 4409

Ramonesie,

praca nauczyciela, urzędnika, lekarza, policjanta, strażaka rzadko trwa 8 godzin i nie wygląda to tak, jak sobie mały Ramones wyobraża. Polecam uwadze układy zbiorowe i szczegółowe przepisy dla poszczególnych grup zawodowych.

autor: Apotropejusz, data nadania: 2007-10-11 15:26:35, suma postów tego autora: 58

Nauczyciele

Nauczyciele 8h?? chyba wuefiści :p znacie jakeigos poloniste, ktory nie pracuje w domu??

autor: Jezus, data nadania: 2007-10-11 15:31:34, suma postów tego autora: 4

A właśnie, Ramones, masz rację

Ikonowicz bywał w lepszej formie. Takie wypowiedzi, jak ta którą słusznie wyśmiałeś, powodują rzecz jasna u normalnego wyborcy wzruszenie ramion. A potem są płacze, że "prawdziwa lewica" uzyskuje wyniki porównywalne z partią ĘĄ.

autor: west, data nadania: 2007-10-11 15:34:36, suma postów tego autora: 6717

_Michal_

W moim tekscie jest błąd. Dokładniej mówiąc, przeciętna pensja AFROamerykanina (czyli najbiedniejszej grupy zawodowej w USA) jest wyższa niż przeciętnego Szweda. Np: http://www.nzbr.org.nz/documents/speeches/speeches-2002/why_growth_matters.doc.htm Tymczasem życie w Szwecji jest droższe... Gdybyś porównał płacę przeciętnego szweda z przeciętnym amerykaninem pochodzenia szwedzkiego, Szwecja wyglądałaby bardziej jak trzeci świat.

autor: jliber, data nadania: 2007-10-11 17:47:52, suma postów tego autora: 4329

Apotropejusz

Zapominasz że pracodawca nic nie musi, bo może pracownika po pierwsze nigdy nie zatrudnić, albo go zwolnić. Pracodawca zatrudnia pracownika jeżeli mu się to opłaca. Jeżeli zabronisz pewnych form zatrudnienia, takich jak poniżej płacy minimalnej, lub nie spełniających warunków kodeksu pracy, pewnym pracodawcom przestanie się opłacać zatrudnienie pewnych pracowników (czyli zwiększa się bezrobocie), chyba że pracownicy są w stanie zrekompensować te dodatkowe koszty kodeksu pracy w inny sposób (np. nielegalną praca po godzinach, akceptowaniem gorszych faktycznych warunków pracy itd).

autor: jliber, data nadania: 2007-10-11 17:57:28, suma postów tego autora: 4329

Twoj zalacznik mi sie nie otworzyl

ale nie ma problemu, po prostu sprobuje na innym kompie.
Tak na wstepie: upewniles sie, ze przeliczono waluty i po jakim kursie? Wiesz, z wartoscia dolara jest kiepsko i kierowanie sie wysokoscia placy NOMINALNEJ, a nie REALNEJ moze byc mylace.


Na marginesie watku - zastosowana przez Ciebie "metoda":
"przeciętna pensja AFROamerykanina contra przeciętnego Szweda...(...) porównać płacę przeciętnego szweda z przeciętnym amerykaninem pochodzenia szwedzkiego, Szwecja wyglądałaby bardziej jak trzeci świat." to czyste kuglarstwo. Niby w jaki sposob ktos zmierzylby pensje amerykanskich pracownikow pochodzenia szwedzkiego (i od ktorego pokolenia :-)? Kontrasty spoleczne miedzy rasami w USA sa znaczace i stad statystyki porownujace obywateli tego samego kraju o roznych kolorach skory (podobnie zreszta porownuje sie sytuacje ciemnoskorych, latynoskich czy azjatyckich emigrantow w Szwecji) - jedynym wskaznikiem czyjegos "pochodzenia" szwedzkiego moglby w przypadku statystyk socjalnych byc chyba tylko paszport i (np. podwojne) obywatelstwo.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-11 18:13:07, suma postów tego autora: 4409

:)

Drogi Piotrze-wiem, ze regularnie tutaj zagladasz więc pisze bezpośrednio do Ciebie. Niestety ale jak zawsze bajasz w swojej wyobraźni i masz ograniczone pojęcie o realiach. Zawsze będą nieuczciwi pracodawcy ale zapewniam Cie, że jest to znikomy odsetek. My pracodawcy nie jesteśmy okrutnikami, którzy cały czas planuja jak tylko okraść i wykorzystac pracownika. Nie tylko w mojej firmie pracownicy pracują ustawowa liczbe godzin a jeżeli jest koniecznośc nadgodzin to maja to uczciwie opłacone. Sytuacja na rynku pracy jest taka, ze to firma szuka pracownika a nie pracownik pracy więc mało kto pozwala sobie na złe traktowanie pracownika - rosna pensje i polepszaja sie warunki pracy. Chcialbym płacic swoim pracownikom tyle ile wynosza stawki w Niemczech lub Wlk. Brytanii ale nie zarabiam tyle co firmy w tamtych krajach.

autor: red25, data nadania: 2007-10-11 19:27:57, suma postów tego autora: 322

Thor

"Wielokrotnie była już mowa na tym portalu, dlaczego są różnice między dwiema Koreami czy Niemcami i nie mam już sił tego potwarzać po raz chyba tysięczny." No właśnie były faktycznie różnice. Np obszar NRD był przed wojną bogatszy niż obszar RFN. Po wojnie zniszczenia były porównywalne. A potem zrobiła się taka różnica. Ciekawe dlaczego?
Korea? To była dopiero dziura. Łatwiej tam było spotkać najedzonego tygrysa niż najedzonego człowieka (chyba że japończyk). Ta północna nie rózniła się tak bardzo od południowej a już po przetoczeniu się frontu obydwie wyglądały tak samo. Dlaczego tak baaardzo później zróżnicowały się? Co do fali emigracji w szwecji. Faktycznie były. I zaczęto zamykać gdzieniegdzie drzwi na klucz...Ale porównanie tego z USA chybione. Nie ta skala!
I wpływ zwiększania udziału państwa w gospodarce też różny.
Co do krajów typu HAITI. Zastanów się co by było gdyby ktoś
usiłował tam wprowadzic system szwedzki. Ja obstawiam kolejną wojnę domową. Aby system szwedzki nie doprowadził do rzezi na tle dostepu do pomocy socjalnej (tj. czyjegoś majątku) musi być obecny WCZEŚNIEJ pewien typ kultury który zakłada pewną powściągliwość w swoich działaniach. Swoją drogą to Szwecja rozwijała się najszybciej gdy udział Państwa w wydatkach na dobra finalne był niższy niż teraz w polsce. To o czymś świadczy. Zresztą system szwedzki doprowadzi prędzej czy później do erozji tamtejszej kultury
a najnowsi imigranci wydatnie w tym pomogą

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-11 19:28:11, suma postów tego autora: 102

26 krajów to imperialne potęgi?

"to jest tak; w 1989 roku gdy ludzie odrzucili demokracje ludowe, kapitalizm królował przez cały XIX i XX wiek w przeszło 150 krajach, ale z tych 150 krajów, zaledwie 30tkę można było określić,jako państwa zamozne o wysokiej stopie życiowej, reszta to np. Haiti. Spośród tej zamożnej 30tki (do której zaliczyłem również Izrael, Portugalię i Grecję), 26 krajów wchodziło w XX wiek jako kolonialne imperialne potęgi gospodarcze." To i tak dobrze bo z demoludów żadnego nie mozna było określić jako zamożny :)) W tych pozostałych 120 różnie bywało niektóre się rozwijały inne eksperymentowały. Zresztą nie wierzę w te twoje liczby bo masz tendencję do naciągania. Lepiej zrób Ctrl+C Ctrl+V i zrób listę 150 30 26. Będą konkrety

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-11 19:42:27, suma postów tego autora: 102

Analyzer

owszem, żadne państwo nie jest w stanie przyjmować imigrantów bez końca i fundować im socjalu na niezmienionym poziomie. Dlatego trzeba walczyć o to, żeby przyzwoity poziom egzystencji był zapewniony wszędzie (w odniesieniu do miejscowych realiów).

Korea Południowa, tak jak zresztą wszystkie "dalekowschodnie tygrysy", osiągnęła swój sukces gospodarczy dzięki protekcjonizmowi i interwencjonizmowi. Zanim zaczniesz krzyczeć, że to jakieś lewackie brednie, zajrzyj z łaski swojej do dostępnych w Polsce prac Jamesa Goldsmitha (biznesmena i polityka chadeckiego), zestawiającego wyniki państw podążających wg różnych modeli gospodarczych.

Programy socjalistyczne (oczywiście zakorzenione w realiach latynoamerykańskich, a nie skandynawskich) realizowane są w Wenezueli i Boliwii, niedługo doszlusuje do tego Nikaragua i Ekwador. Jakoś nie widać, aby masowo ludność tych krajów uciekała np. do Kolumbii czy Hondurasu.

"Swoją drogą to Szwecja rozwijała się najszybciej gdy udział Państwa w wydatkach na dobra finalne był niższy niż teraz w polsce."
Pomylenie skutku z przyczyną. Można było zmniejszyć wydatki, bo osiągnięte zostały cele wcześniejszych planów. W makroekonomii nic nie dzieje się od razu.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-11 20:16:18, suma postów tego autora: 4409

..

moja żona .. ..jeszcze 3 m-ce temu pracowała w firmie w której musiała zostawać po godzinach i nikt jej za to nie płacił...
jest dobra w tym co robi i skutkiem zachowania swego pracodawcy zwyczajnie zostawiła pracę z dnia na dzień bo znalazła lepszą ofertę

koleś był w szoku keidy sie dowiedział że ceniony pracownik takze ma w dupie prawo i że na drugi dzień juz nie przyjdzie do pracy i że ma gdzieś 30 dni wypowiedzenia itd
znalazła pracę dwa razy lepiej płatną i nie 8h na dzień a 6h

red25 ma rację..obecnie syt na rynku pracy na tyle się poprawia że pracownicy zaczynaja dyktować warunki, a kto nie szanuje pracownika odpadnie z gry

owszem są rejony gdzie jest jak było ale i tam to się zmieni w krótkiej perspektywie czasu

ikonowicz z takimi hasłami w warszawie gdzie NIE MA BEZROBOCIA i pensja jest powyzej średniej krajowej ZWYCZAJNIE NIE MA SZANS

facet staje się typem podobnym do JKM który za bardzo traci kontakt z rzeczywistością.....albo zwyczajnie świadomie ściemnia

autor: Ramones, data nadania: 2007-10-11 21:22:33, suma postów tego autora: 595

Warszawocentryzm - zaraza środowisk lewicowych

nie poprawia się na rynku pracy w innych mniejszych miejscowościach. Ostatnio dałem do gazety ogłoszenie, że szukam pracy w budownictwie. No i zgłaszali się, np. szukają brukarzy (poszukiwany zawód, roboty w bród), stawka docelowa 6,50 zł na godzinę brutto. Także dajcie sobie spokój z tym "walczeniem o pracownika". Dodam, że dałem ogłoszenie w Katowicach.

autor: Thor, data nadania: 2007-10-11 21:37:44, suma postów tego autora: 990

_Michał_

Nie zerknąłeś wcześniej do statystyk a mi się już nie chce chociaż je mam na twardym dysku!!! Jeśli chodzi szwecję to nie mylę skutku z przyczyną. Udział rządu szwedzkiego w latach 50tych w wydatkach na dobra finalne wynosił ok 30% (cytuję z pamięci) Z pamięci ci powiem że były takie okresy gdzie szwecja była pod tym względem za USA. Zwiekszenie udziału w PKB do ok 50% i więcej to całkiem nowy fenomen praktycznie końcówka lat 60tych. I nie tyczy się to tylko szwecji. Zresztą zawsze zależność jest prosta: najpierw jest silny wzrost gospodarczy a dopiero POTEM rozrost rządu. Jeśli tego nie wiesz to słabo znasz się na historii gospodarczej. Jeśli chodzi o ostatnie lata to szwecja faktycznia obniżała wydatki ale nie dlatego że zrealizowano jakies cele tylko dlatego że szwecji dotknietej wcześniej kryzysem ERM groziła totalna budżetowa katastrofa.
Twierdzenie że korea pd rozwijała się dzięki protekcjonizmowi i interwencjonizmowi to kompletna bzdura. Tzn nie jest tak że nie było tam interwencjonizmu wogóle. Był, tylko trzeba brać poprawkę na PROPORCJE. Czy wiesz że w tamtych czasach wydatki państwa to było ok 15% PKB? Ciekawe ile z tego szło na wojsko z powodu zagrożenia ze strony szalonego Kima?
Rozrost państwa w Korei to ostatnie kilkanaście lat (chyba do ok 30-40% PKB i pewnie proporcjonalnie ilość regulacji). Inne kraje Dalekiego wschodu też zachowują się podobnie.
Masz poczytaj sobie lepiej artykuł o rzadzie i wzroście
http://www.house.gov/jec/growth/function/function.htm

PS. Ja nie twierdzę że to wszystko się zawali z powodu imigrantów. Jak zachęcasz ludzi do sięgania po majątek innych ludzi to zepsujesz każde spoleczeństwo chocby nie wiem jak było powściagliwe w swoich działaniach. Imigranci tylko to przyspieszą. JAmes Goldsmith?? Chodzi ci o tego miliardera i założyciela Brytyjskiej partii eurosceptycznej?

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-11 21:43:30, suma postów tego autora: 102

inna trochę herarchia

Najpierw przyroda jako całość,której jesteśmy częścią,potem człowiek,tj.prawa pracownicze i socjalne,jak najszersze swobody,wreszcie gospodarka,która ma prawo się rozwijać tylko z poszanowaniem powyższych wartości...
A trochę z innej beczki,to gdyby Samoobrona była taka lewicowa, nie poszłaby na sojusz z neoliberalnym militarystą i pachołkiem Busha niejakim Leszkiem M.

autor: cyklista, data nadania: 2007-10-11 21:54:14, suma postów tego autora: 139

??

Thor- mój kolega jest brukarzem na Slasku - dokładnie Chorzów. Roboty ma wiecej niz jest w stanie zrobic a jego zarobki przekraczaja 4-5 tys na reke miesiecznie.

autor: red25, data nadania: 2007-10-11 22:00:37, suma postów tego autora: 322

Thor, naprawdę sądzisz że dając ogłoszenie do gazety

"szukam pracy w budownictwie" możesz znaleźć coś ciekawego? A samemu poszukać nie łaska?

autor: west, data nadania: 2007-10-11 22:02:42, suma postów tego autora: 6717

West

wybacz, ale firmy budowlane nie mają szyldów w centrach miast wywalonych, ani swoich reklam, a w takiej Panoramie Firm nie można odróżnić dużej firmy od fitulinga, pomijac fakt, że dane tam są, delikatnie mówiąc, niezbyt dokładne. Z tym drugim nie chcę mieć nic do czynienia. Ogłoszenie jest więc najbardziej ekonomiczną formą dotarcia do potencjalnej firmy.

Nie zmienia to w niczym faktu, że nadal są idioci, którzy chcą zatrudniać za stawki głodowe i narzekają na brak pracowników!

autor: Thor, data nadania: 2007-10-11 22:27:00, suma postów tego autora: 990

jliber & Analyzer

Też mam dane dot. interwencjonizmu i rozwoju gospodarczego, co prawda nie na dysku, ale specjalnie dla Was przepiszę.

Autor pierwszego linku ma o tyle tylko rację, że nie należy przeceniać wskaźnika dochodów (dochodu narodowego per capita czyli na łebka itd.), bo nie opisuje on faktycznego poziomu płac, ani dobrobytu. Jednak dokładnie to samo można powiedzieć o PKB i w ogóle o wszystkich wskaźnikach obejmujących tylko przepływy pieniężne, niezależnie od ich przyczyn (koszta naprawy pojazdów i pochówku ofiar wypadków też wliczają się do nich "na plus"), nie wliczają szarej strefy, nie mówiąc już o czarnej.

Problem w tym, że w całym tekście chyba raz czy dwa jest mowa o wysokości płac (w N. Zelandii i Australii), oczywiście bez wyjaśnienia, czy wyliczono z nich średnią arytmetyczną, medianę czy jeszcze inny wskaźnik.

Panowie! ZAGREGOWANE DOCHODY to co innego niż PŁACE! Do dochodów zaliczają się też np. zyski przedsiębiorstw, dywidendy z akcji - w każdym razie nie jest to RÓWNOZNACZNE z płacami.

Jeszcze jedna uwaga terminologiczna: nie ma czegoś takiego jak "rozrost rządu". Tzn. jest to może i zgrabny chwyt publicystyczny, ale kategoria ekonomiczna żadna (politologiczna zresztą też). Jak się chce, można pod to podczepić cokolwiek: wzrost zamówień rządowych, zwiększenie wydatków z budżetu, zwiększenie ilości etatów w urzędach...Precyzji obliczeniom i danym to jednak nie dodaje.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-11 23:12:07, suma postów tego autora: 4409

Ramones

Ale ja znam też mnóstwo pracujących w szeroko pojętej edukacji, także w dużych miastach ze stolicą włącznie, którzy oprócz pensum dorabiają sobie albo w prywatnej szkole, albo tłumaczeniami lub innymi pracami. Chyba ciężko zaliczyć to do "czasu wolnego".

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-12 00:00:07, suma postów tego autora: 4409

Ikonowicz-Celiński

Zwarcie z LiD w TVN24 - we wrześniu, na początku kampanii.
http://pl.youtube.com/watch?v=yF24l0UWWa8

autor: krik, data nadania: 2007-10-12 08:23:20, suma postów tego autora: 1649

...

Jak tam, Thor, opublikowałeś w najnowszej "Trybunie Robotniczej" zapowiadany tekst broniący Ikonowicza przed napaścią zamieszczoną w poprzednim numerze?

autor: Durango 95, data nadania: 2007-10-12 04:39:24, suma postów tego autora: 3848

System wolnorynkowy zmusza do czegokolwiek?

Nie zapominam Jliberze. Właśnie o to mi chodzi, że relacje pomiędzy pracodawcą a pracownikiem w takim systemie, w którym "pracodawca nic nie musi" a pracownik musi wszystko - nazwałeś "dobrowolnymi interakcjami międzyludzkimi". Która ze stron w tych relacjach może sobie pozwolić na luksus "dobrowolności"? Przecież tylko jedna - czyli pracodawca. Natomiast drugiej, czyli pracownikowi nie pozostaje nic innego, jak poddać się przymusowi ekonomicznemu. Stąd Twoje pytanie, zadane na wstępie poprzedniej wypowiedzi:"system wolnorynkowy zmusza do czegokolwiek?" - zabrzmiało dla mnie (wybacz) cokolwiek cynicznie.

autor: Apotropejusz, data nadania: 2007-10-12 09:43:17, suma postów tego autora: 58

No właśnie,

teraz będziemy mogli przekonać się, jak "Trybunie Robotniczej" bliska jest zwyczajna,ludzka przyzwoitość - nie mówiąc już o prawie prasowym...

autor: Apotropejusz, data nadania: 2007-10-12 09:47:53, suma postów tego autora: 58

_Michał_

"Autor pierwszego linku ma o tyle tylko rację, że nie należy przeceniać wskaźnika dochodów (dochodu narodowego per capita czyli na łebka itd.)" Owszem tez tak uważam!!! Zwłaszcza dotyczy to krajów o wysokim udziale wydatków i transferów rządu w PKB a także krajów o wysokim udziale w wytwarzaniu PKB przedsiębiorstw państwowych (tzw gospodarki typu wojennego). Sprawa jest prosta: tego typu gospodarki produkują nie to czego chcą klienci a to czego chce rząd (w tym drugim przypadku jeśli udział >60% jest to najczęściej rząd totalitarny). Może to być np 10000 czołgów albo piramida ku czci Demokracji
"Panowie! ZAGREGOWANE DOCHODY to co innego niż PŁACE!" Owszem ale jakąś miarę trzeba przyjąć - najlepszą jest niestety PKB.
A płace? Płace rosną generalnie wraz z PKB. Dla każdego kto trochę logicznie myśli albo zna historię gospodarczą jest to OCZYWISTOŚĆ. Oczywiście są wyjątki ale te wyjątki trwają krótko tzn prędzej czy póżniej upośledza to wzrost PKB.
"Jeszcze jedna uwaga terminologiczna: nie ma czegoś takiego jak "rozrost rządu". Owszem jest! Do opisu tego zjawiska używa się kilku miar. Jedną z nich jest stosunek wydatków na dobra finalne i transferow państwa do PKB. Nie można pod to podczepić czegokolwiek!!! Jest to terminologia żywcem wyjęta ze standartów OECD (kraje nie należące też zwykle nie tworzą niczego nowego). Zresztą gdyby nie przyjmowano takiej terminologii to jak wyobrażasz sobie ustalenie takich wielkości jak DEficyt budżetowy czy globalny państwa ?!!!!! Deficyt będziesz ustalał nie znając wydatków? :)))

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 11:01:13, suma postów tego autora: 102

Apotropejusz

"Przymus ekonomiczny" (który jest tak naprawdę przymusem realności świata, praw fizyki) dotyczy tak samo pracodawcy jak i pracobiorcy. Na tej samej zasadzie, według swojej logiki, mógłbyś próbować mi "udowadniać" że kupujący jakikolwiek produkt ma "dobrowolność", podczas gdy sprzedający jej nie ma bo jak swojego produktu nie sprzeda to umrze z głodu. Z tego byś dalej "udowodnił", że gdyby nie przemoc państwa (np regulacje cen minimalnych, jak jest w rolnictwie np), sprzedający musiałby się poddać dyktatowi kupujących i praktycznie oddać swój produkt za darmo. To oczywiście bzdura, i to nieważne czy sprzedaje się jabłka czy czas swojej pracy. Wolny rynek, dzięki działającej konkurencji sprzedających i kupujących, ustanawia ceny z produktywnością (wartością) jednostki czasu pracy (produktu). Pracodawca jest kupującym na rynku pracy, a sprzedającym na rynku produktów pracy. Pracownik jest sprzedającym na rynku pracy, a kupującym na rynku produktów pracy. Jeden i drugi jest zarówno kupującym jak i sprzedającym. Jeden i drugi umrze z głodu jeżeli nie będzie pomyślnie sprzedawał, czy to swoich produktów, czy to swojej pracy.

autor: jliber, data nadania: 2007-10-12 11:01:39, suma postów tego autora: 4329

Durango

Nie, być może zostanie puszczony w następnym numerze, ale nie jestem pewien, choć tekst zyskał aprobatę redakcyjną.
Apotropejusz: prawo prasowe miałoby tu zastosowanie, gdyby sam Ikonowicz napisał tekst-sprostowanie.

JLIBER oczywiście mija się z prawdą stosując, zręcznie co trzeba przyznać, sofizmaty. Jest zasadnicza róznica między sprzedającym np. ogórki, a pracownikiem.
Sprzedający ogórki (rozumiany jako właściciel przedsiębiorstwa) ma kapitał, z którego może żyć. Nie musi więc realizować każdej transakcji. W szczególności, nie musi sprzedawać ogórków po cenie niższej, niż zakupił w hurtowni. Jeżeli taka sytuacja miałaby miejsce, to po pierwsze, nie wchodziłby w taki biznes, po drugie gdyby w nim już był, to albo szukałby innego dostawcy, albo się przebranżowił. Problem z pracownikiem polega na tym, że praca ludzka to nie towar (postanowienie ILO z 1921 roku bodaj). To nie jest towar z wielu powodów, chociażby dlatego, że towar (nie psujący się) można odłożyć na półkę w magazynie czekając na zwyżkę sezonową cen, a człowieka nie da się zahibernować, by przeczekał okres dekoniunktury.
Pracownik nie może się przekwalifikować z dnia na dzień. Pracownik nie ma najczęściej możliwości redukcji swoich kosztów (bo nie może powiedzieć, jem posiłek raz dziennie, to teraz będę jadł raz na miesiąc). Pracownik nie ma najczęściej własnych oszczędności (potwierdzają to liczne badania), wobec czego MUSI podjąć każdą oferowaną posadę, by utrzymać się przy życiu. O asymetrii tzw. rynku prcy nie ma co pisać, bo to temat dobrze naświetlony w literaturze przedmiotu.

Prawidłowości ekonomiczne, to nie prawa fizyki. Wreszcie, to że coś tam wynika z wzoru lub działania gospodarki, wcale nie oznacza, że tak musi być. To, że najtańszym sposobem likwidacji bezrobocia jest wystrzelanie bezrobotnych lub ich zagazowanie nie oznacza, że należy tak postępować.

autor: Thor, data nadania: 2007-10-12 11:25:07, suma postów tego autora: 990

Przymus ekonomiczny

Przymus ekonomiczny jest to przemoc stosowana wobec człowieka przez PRZYRODĘ. Jeśli człowiek nie wydrze jej trochę energii to ona go zabije NATYCHMIAST. Oczywiście są sposoby na radzenie sobie z natychmiastową śmiercią a tym samym podnoszeniem poziomu zadowolenia (bo ludzie jednak są bardziej zadowoleni gdy nie umrą natychmiast). Otóż ludzie wymyślili produkcję dóbr. Wymyślili równiez wymianę dróbr tzw handel. Jeśli ktoś uważa że to co ma jest mniej warte niz ma sąsiad a sąsiad uważa przeciwnie to zachodzi dobrowolna wymiana. Suma zadowolenia obydwu podnosi się. Wszystko byłoby piekne gdyby nie grupa ludzi którzy postanowili inaczej saobie radzić z przymusem ekonomicznym. Twierdzą oni że ten cały przymus ekonomiczny to jawna niesprawiedliwość i wyzysk i w związku z tym należy się im coś od innych ludzi (bo pojawienie się tego ekonomicznego przymusa to pewnie tych innych sprawka!). Aby wyegzekwować "należność" stosują wobec innych przemoc. Takie właśnie były początki państw

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 11:35:19, suma postów tego autora: 102

Analyzer

Spokojnie, spokojnie. Jeśli chcesz dyskutować o wydatkach budżetu państwa i deficycie to ja oczywiście bardzo chętnie, ale wtedy nazywaj to po imieniu, a nie szafuj jakimś "rozrostem rządu". Przykład. Czy zakup komputerów do biur zadządu firmy XYZ Inc. to wzrost wydatków tej firmy (i kosztów zarządu w księgowości) czy "rozrost zarządu" (a może od razu "rozrost firmy")? Od samego skomputeryzowania firma się jeszcze nie rozrośnie - efektywne wykorzystanie sprzętu może pomóc jej zwiększyć zyski, a przestrzeganie prawa pracy - poprawić częściowo sytuację pracowników. Ale jedno nie zakłada automatycznie drugiego i trzeciego!

PKB ma niestety wszystkie wady dochodu narodowego, a nawet więcej. Przykłady podałem wyżej. Stąd poszukuje się i znajduje wskaźniki alternatywne, kalkulujące np. jakość usług medycznych, średnią długość życia... Zajmuje się tym np. Peter Montague, vide: http://www.rachel.org/home_eng.htm.

Rozumiem, że wątek porównania MEDIANY wskaźnika REALNYCH PŁAC w różnych systemach upadł.

Jestem dzisiaj dość zawalono robotą, ale pod wieczór specjalnie dla Ciebie przepiszę parę danych (z historii gospodarczej również :-), od razu z podaniem źródeł.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-12 11:45:56, suma postów tego autora: 4409

PS. do Analyzera

To swoją drogą w ogóle zabawne, że tak upierasz się przy trzymaniu się PKB jako najważniejszego punktu odniesienia do porównań, a zarazem wydatki rządowe określasz pejoratywnie mianem "rozrostu rządu". A przecież wydatki rządowe są składnikiem PKB.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-12 11:49:40, suma postów tego autora: 4409

Jeszcze o PKB

"Jednak dokładnie to samo można powiedzieć o PKB i w ogóle o wszystkich wskaźnikach obejmujących tylko przepływy pieniężne, niezależnie od ich przyczyn (koszta naprawy pojazdów i pochówku ofiar wypadków też wliczają się do nich "na plus"), nie wliczają szarej strefy, nie mówiąc już o czarnej." Zrób eksperyment myślowy: rozwal w nim wszystkie samochody albo podpal wszystkie domy. Wzrośnie PKB czy zmaleje? Wydatki na odbudowę zostaną wliczone do PKB. A co z wydatkami na dobra finalne które NIE ZOSTAŁY WYPRODUKOWANE ponieważ trzeba było niwelować zniszczenia. Jakbym ci podpalił dom to czy nie zrezygnujesz z zakupu samochodu? Te wydatki "na plus" jak to określiłeś powodują to że NIE pojawia się jeszcze większa pozycja "na plus". Także pod tym względem zarzuty względem PKB są chybione. Co do czarnej strefy to skutki uwidaczniają się w PKB podobnie jak wydatki na podpalony dom. A szara strefa? No cóż państwo nie wszędzie musi zaglądać :)

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 11:52:53, suma postów tego autora: 102

Ikonowicz... bleh

Niech nie wyciera sobie ust hasłami prawdziwych rewolucjonistów. Romantyczna "rewolucyjna"(buntownicza) przeszłość nie wystarczy, gdy "polityk" brata się z Samoobroną, która przybiera poglądy w zależności od tego, z kim może wejść w koalicję. Nie tak dawno mieliśmy do czynienia z LiSem wszak... LPR+Samoobrona... Pan Ikonowicz o tym zapomniał?

autor: Ruskie, data nadania: 2007-10-12 12:57:00, suma postów tego autora: 76

Ruskie...

Czy przyswoiłeś chociaż freblówkę walki politycznej lewicy (np. jakieś elementarne publikacje na ten temat), czy tak sobie folgujesz - na temat i nie na temat, dziwnej nowości potrząsając kwiatem? Szczerze - czytałeś choćby "Dziecięcą chorobę...", czy wolisz być mądrzejszy?

autor: krik, data nadania: 2007-10-12 13:08:55, suma postów tego autora: 1649

Analyzer,

mówi Ci coś słowo "zagregowany"? Wskaźniki produktu krajowego, dochodów itd. odnoszą się do całych gospodarek. Ponieważ naraz wszyscy się nie palą i nie rozbijają, konsumenci, których to nie dotyka - nabywają jak co dzień dobra finalne na rynku, podbijając na plus PKB. Natomiast osoby z powodów rodzinnych czy zawodowych związane z naprawianiem, usuwaniem czy niwelowaniem zniszczeń - wykonując swoje czynności, co także "podbija" PKB. Oczywiście jeden karambol to w skali państwa jeszcze niewiele, ale już np. zamachy londyńskie z 2005 r. przyczyniły się na kilka miesięcy do wzrostu produktu i koniunktury - przyznawali to głównonurtowi analitycy.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-12 13:18:16, suma postów tego autora: 4409

_Michał_

"oczywiście bardzo chętnie, ale wtedy nazywaj to po imieniu, a nie szafuj jakimś "rozrostem rządu"." Wcale nie szafuję, od początku posługuję się jednym wskaźnikiem aby opisać to zjawisko.
Twoje porównanie z firmą jest dziwaczne. Uciekasz od problemu
Zwiększone wydatki rządu to jego rozrost - koniec kropka. Nie musi być rozrośnięty w fizycznym sensie ale skutek dla ludzi jest z grubsza ten sam - są w większym stopniu pozbawieni mozliwości wyboru
"To swoją drogą w ogóle zabawne, że tak upierasz się przy trzymaniu się PKB jako najważniejszego punktu odniesienia do porównań, a zarazem wydatki rządowe określasz pejoratywnie mianem "rozrostu rządu". A przecież wydatki rządowe są składnikiem PKB."
No właśnie dlatego niszczę sobie palce i piszę że im większy ten składnik tym bardziej upośledzony wzrost PKB. We wzorze jest I + C + G. To G jest jak te wydatki na odbudowę spalonych domów (patrz mój wpis powyżej). To że pojawia się ta kategoria wydatków oznacza że znikło coś z I oraz C i to ze sporą nadwyżką. Radzę ci, poczytaj Bastiata bo to co uprawiasz to nie ekonomia a księgowość

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 13:43:44, suma postów tego autora: 102

_Michał_Niczego nie pojąłeś!

"Oczywiście jeden karambol to w skali państwa jeszcze niewiele, ale już np. zamachy londyńskie z 2005 r. przyczyniły się na kilka miesięcy do wzrostu produktu i koniunktury - przyznawali to głównonurtowi analitycy." Chyba głównonurtowi idioci... Gdy spotkam faceta z pochodnią podpalającego domy i krzyczącego "zwiększam PKB" to będę wiedział że to TY.

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 13:50:10, suma postów tego autora: 102

zagregowany

Co ma piernik do wiatraka? Co to ma do rzeczy że nie dzieje się to jednocześnie? To się i tak przeniesie. To jest system naczyń połączonych. Owszem występują tu pewne "fale" tzn na poczatku do ludzi nie dociera efekt zniszczeń a wystepuje ten "+" związany z wydatkami na budowę ale prędzej czy później jest on niwelowany i to z nadwyżką. Zasoby materialne są ograniczone.

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 14:03:20, suma postów tego autora: 102

:)

Jestem trockistą, Misiu.
A Ikonowicz prócz barwnej przeszłości nie ma nic do zaoferowania polskiej lewicy. I dobrze o tym wie, skoro brata się z Lepperem(nie po raz pierwszy z resztą).

autor: Ruskie, data nadania: 2007-10-12 14:20:36, suma postów tego autora: 76

Analyzer

Wydatki rządowe mogą być trafione (np. COP albo Gdynia za Kwiatkowskiego) lub nie (niektóre pomysły gierkowców). Mogą więc przekładać się na wzrost inwestycji i/lub konsumpcji (jeśli buduje się port albo sieć kolejową, to opłaca się prywatnym firmom zainwestować tam, gdzie użytkownicy sieci handlowo-transportowej będą chcieli zamieszkać, coś zjeść, ubrać się itd.). Wydatki rządowe mogą więc stymulować rozwój.

Przykłady z podpalaniem czy wypadkami miały właśnie służyć Ci wytłumaczeniu tego, co teraz nieudolnie przekręcasz o 180 stopni - to wskaźnik PKB jest w pewnym sensie szalony, bo usuwanie skutków wypadków, koszta sądowe procesów z nimi związanych itd. DOLICZAJĄ SIĘ DO PRODUKTU. W kontekście budżetów domowych oczywiście bilansuje się to zaniechaniem innych wydatków, ale w skali kraju - nie, bo mieszkańcy Walii nie zmieniają swojego koszyka zakupów, a londyńscy budowlani zarabiają na dodatkowych zleceniach. Smutne, ale na tym - między innymi - polega kapitalizm, zwłaszcza gdy opisywany jest tak szalonymi i szalbierczymi sposobami jak wskaźnik PKB. Nic dziwnego, że nawet ONZ sięga po wskaźniki alternatywne, mierzące właśnie czystość środowiska naturalnego, dostęp do opieki medycznej na zadowalającym poziomie, poziom edukacji. W tych rankingach Szwecja wypada znacznie lepiej niż USA, a prosocjalistyczne kraje latynoamerykańskie lepiej niż republiki bananowe, dlatego korwinowcy obsesyjnie postanawiają wrócić do apologetyki skompromitowanego i ośmieszonego wskaźnika PKB (jednocześnie dezawuując wskaźniki dochodów, a już zupełnie olewając mówiące najwięcej indeksy płac). Tak wygląda wasza "ekonomia".

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-12 16:02:11, suma postów tego autora: 4409

Błąd w założeniach

Wątpię czy korwinowcy są bardziej przywiązani do PKB od lewaków. Moim zdaniem mniej... Co do PKB ...ciągle gdzieś u ciebie przewija się ten błąd założeniach. Otóż nie zakładasz że zasoby (wszystkiego) są ograniczone. To fakt, skutki likwidacji katastrof są doliczane do PKB. Ale jednocześnie nie są doliczane kategorie których nie wyprodukowano. Ty na to powiadasz że statystyki (gdześ tam w londynie) pokazują że jednak są doliczane i z tryumfem pokazujesz że jest doliczane i jedno i drugie. Ja na to odpowiadam po angielsku: bullshit! Wyniki przeczą prawom fundamentalnym! Nie można zjeść ciastka i go mieć choćbyś nie wiem jaką mi tu statystykę na dowód przedstawił. Skoro zasoby są ograniczone to i potencjalny PKB jest ograniczony Jeśli mimo wszystko PKB pokazuje nam "peak" to ten "peak" musiał powstać z jakiś zapasów (materiałów, altruizmu, ludzkiej energii...) ergo uszczupli to ceteris paribus PKB przyszły (tego mądrzy analitycy już światu nie obwieszczą) albo była to zwykła koincydencja wydarzeń. Nie przeprowadzając powyższego rozumowania statystyka prowadzi cię do absurdalnych wniosków (coś w rodzaju wynalazców perpetuum mobile którym energia brała się z nikąd) Imputujesz mi że jestem niewolnikiem tego PKB podczas gdy sam nie potrafisz w zwoim rozumowaniu wyjść poza te księgowe zapisy. O ograniczeniach PKB nie musisz mnie uświadamiać znam je doskonale. Podstawowym jego ograniczeniem (jesli kryterium jest zdrowie i zycie obywateli to jest to zaleta) jest to że opisuje przepływy pieniężne (i to też nie wszystkie jak raczyłeś zauważyć) czyli bardzo wąski wycinek działalności człowieka. To nie jest oczywiście powód żeby negować go jako wskaźnik tego co sie dzieje "pod spodem" i wyjaśniłem już dlaczego. PKB jako taki nie jest jednak wynalazkiem prokapitalistycznym. Wprost przeciwnie, jego podstawowa funkcja to usprawnienie "dojenia" społeczeństwa. Wynikają z tego również kolejne niebezpieczeństwa np siłowe wtłaczanie przepływów niepieniężnych w pieniężne. (matka karmiąca wystawiająca dziecku fakturę VAT to marzenie wszystkich lewaków) Te inne
"lepsze" wskaźniki mają zwykle funkcje podobną. Dają pretekst do kolejnego podatkowego rabunku (patrzta ludziska we szwecji to ilość pierdnięć na metr kw szpitalnego łózka powiatowego jest 2x większa niz u nas trza wprowadzić podatek ....) Stąd stosunek korwinowców jest do PKB i innych wskażników jest ambiwalentny. Paradoksalnie lewacy nie lubią PKB
bo to dosyć prosty wskaźnik i trudno uciec w bełkot. A na złość PKB pokazuje nie to co się lewakom wydaje. Np taką zależność miedzy wydatkami państwa a wzrostem PKB. Im większe wydatki tym miejszy wzrost :)

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 17:46:38, suma postów tego autora: 102

Kryterium trafności wydatków rządowych

Podaj

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 17:48:33, suma postów tego autora: 102

Ruskie...

Misiu-trockisto - czytaj, z łaski swojej tegoż Trockiego. Ale najpierw - "Dziesięcą chorobę..." - mam nadzieję, że wiesz, kto jest autorem.

autor: krik, data nadania: 2007-10-12 18:44:48, suma postów tego autora: 1649

Analyzer,

podaj swój mail, dokończy dyskusję w taki sposób, to tutaj się nie da (wyjaśnię ci potem, dlaczego).
Mój mail: soares_2 na tlenie.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-12 19:01:00, suma postów tego autora: 4409

Nie cierpię mailowych dyskusji !!!

To jak walka MMA w chlewiku bez publiki. Traci cały swój urok :( Lepiej już skończyc tą dyskusję. Z innych względów też np. takich że od tej soboty do następnej raczej nie będę miał czasu na pisaninę

autor: Analyzer, data nadania: 2007-10-12 19:43:21, suma postów tego autora: 102

Ok,

dokończę jeszcze dzisiejszego wieczoru, zresztą wiszę Ci post "historyczny" jeszcze.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-12 19:53:23, suma postów tego autora: 4409

Thor

>>Sprzedający ogórki (rozumiany jako właściciel
>>przedsiębiorstwa) ma kapitał, z którego może żyć
>>Nie musi więc realizować każdej transakcji.

Każdy może mieć kapitał, zarówno sprzedający pracę jak i ogórki. Kapitał to dobra zaoszczędzone, nieskonsumowane. Jest to oczywistość, więc to bzdura że tylko pracodawcy mają kapitał. Pracownik więc także nie musi realizować każdej transakcji. Zależy jaki pracownik, zależy jakiej transakcji. Uogólniając, mówisz bzdury.

>>praca ludzka to nie towar (postanowienie ILO z 1921 roku

Równie dobrze sobie można postanowić że czarne jest białe

>>To nie jest towar z wielu powodów, chociażby dlatego,
>>że towar (nie psujący się) można odłożyć na półkę

Sam przyznajesz że towar psujący się można porównać do towaru pracy. Z punktu widzenia ekonomii, towar to coś oferowane na sprzedaż, koniec definicji. Może to być praca, czyli usługa, a może to być prawo własności do danego przedmiotu fizycznego. Ile byś się nie pocił, ile byś nie pisał na kartce "Praca to nie towar".

>>Pracownik nie może się przekwalifikować z dnia na dzień.

No tak, pracodawca może przebranżowić całą firmę w jeden dzień!! no problem!, za to pracownik?? no way!. Na jakim ty świecie żyjesz stary? Co jest łatwiejsze, że Microsoft zacznie robić samoloty, czy to że szwaczka zostanie sprzątaczką?

>>Pracownik nie ma najczęściej możliwości redukcji
>>swoich kosztów

Dobrze wiesz że w obecnych czasach do żelaznego minimum wystarczającego do przeżycia jest daleko nawet najbiedniejszym w Polsce. Może w Somalii, ale nie w Polsce.

>>Pracownik nie ma najczęściej własnych oszczędności

Najczęściej rzeczywiscie nie ma, ciekawe dlaczego. Ponad 80% podatki w Polsce (dodaj PITy, CITy (pośrednio w cenach produktów płacą je także konsumenci), ZUSy, VATy, akcyzy, opłaty urzędowe itd itp) mogą mieć jakiś na to wpływ nie sądzisz??

>>Prawidłowości ekonomiczne, to nie prawa fizyki.

Są to prawidłowości świadomego działania, gdzie przy pomocy środków pragnie się uzyskać jakieś cele. Z tego jednego stwierdzenia można logicznie wyprowadzić całą ekonomię (www.mises.pl). Człowiek nie jest w stanie zmienić praw ekonomii. Ewentualnie może sprowadzić człowieka do pierwotnego stanu autarkii gdzie nie ma prawa dobrowolnie wymieniać towarów z innymi osobami, czyli wprowadzić socjalizm.

>>To, że najtańszym sposobem likwidacji bezrobocia
>>jest wystrzelanie bezrobotnych lub ich zagazowanie
>>nie oznacza, że należy tak postępować.

Bezrobocie to twór przemocy państwa. Jak najtaniej zlikwidować przemoc państwa? Wystrzelanie bezrobotnych nic nie da, po prostu inni zajmą ich miejsce. Jedynym sposobem na likwidację bezrobocia to go nie tworzyć, czyli państwo łapy precz od gospodarki.

autor: jliber, data nadania: 2007-10-13 01:33:12, suma postów tego autora: 4329

Reasumując

wychodzi na to, że korwinowcy posługują się PKB wtedy, gdy w krajach bardziej wolnorynkowych jest wyższy, ale uciekają odeń gdy ktoś chce uzasadnić tym obciążenia podatkowe :-) Ok, to tylko drobna uszczypliwość.
Jak najbardziej zdaję sobie sprawę z ograniczoności czy jak kto woli RZADKOŚCI zasobów, do tego stopnia, że o tym oczywistym założeniu nie pisałem. W gruncie rzeczy chodzi Ci jak rozumiem o kwestię korzyści/kosztów alternatywnych, czyli porównania z najlepszą odrzuconą możliwością - równie dobrze można by odliczać od zysków z cukrowni możliwe do uzyskania zyski z cementowni. Ale jesteśmy w makro, a nie mikroekonomii i jeśli sformułowanie ceteris paribus traktować na serio, to... w opisanych przeze mnie przypadkach przepływy pieniężne nabiją licznik PKB na plus.

Swoją drogą, to ciekawe - jeśli z uwagi na ograniczoność zasobów rządzący chcą zmniejszyć ich eksploatację, to neoliberałowie (jak Friedman w "Wolnym wyborze") krzyczą o dyktatorskim ograniczaniu gospodarczych swobód...


Cieszę się, że zgadzamy się w kwestii nieujmowania przez PKB np. niepieniężnych przepływów materialnych. Logiczną koleją rzeczy wydaje mi się poszukiwanie i rozwijanie alternatyw, np. w rodzaju dobrobytu netto, o którym pisze linkowany przeze mnie Montague. Zapewniam Cię, że nie służyłoby mi to do obliczania podatku VAT od opieki nad dzieckiem i karmienia go choćby z tej prostej przyczyny, że jako lewicowiec jestem generalnie przeciwny "eskalacji" podatków pośrednich, wolę bezpośrednie, naliczane od dochodów a tu wystarczą właśnie wskaźniki dochodów lub indeksy płac (przy okazji przepraszam, że się czepiałem Ciebie, podczas gdy babola o "płac przeciętnych pracowników USA i Szwecji" walnął jliber). I właśnie na podstawie wskaźników jakości czy dobrobytu netto mogę ocenić trafność zarówno wydatku rządowego, jak i inwestycji prywatnego przedsiębiorstwa (np. czy od tego powstały nowe miejsca pracy, ale nie przyczyniło się to do pogorszenia stanu środowiska naturalnego).

Dwie ciekawostki zamiast pointy: w latach 50. XX w. tempo wzrostu gospodarczego ZSRR było większe niż jakiegokolwiek kraju "zachodniego". Brazylia od 1946 r. do 1986 - szesnastokrotny wzrost PKB, przy zasadniczo zachowanej rozpiętości dochodów.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-13 02:20:44, suma postów tego autora: 4409

Z historii gospodarczej

Anglia: od początku wejścia do gry mocarstwowej, przez okres rewolucji przemysłowej aż do początku XIX w. i pokonania głównego rywala,czyli napoleońskiej Francji - merkantylizm i protekcjonizm. Łatwo jest zresztą uwalniać rynki w XIX w., gdy większość tych zamorskich rynków to po prostu kolonie (por. np. Paul Kennedy - Mocarstwa świata, 1994)

Bismarckowskie Niemcy: po pierwszym zachłyśnięciu się wolnym rynkiem i kryzysem 1873 r. - powrót do restrykcyjnej polityki celnej, owocujący bujnym rozwojem niemieckiego handlu i przemysłu (por. np. "Historię Niemiec" Czaplińskiego, Galosa i Korty 1990).

Szwecja: pierwsze regulacje już 1918 r., od 1932 rządy koalicji partii chłopskiej i socjaldemokratów i pierwsze systemowe reformy w duchu polityki stymulowania popytu przez wydatki rządu - założenia systemu są w swych podstawach nietknięte po dziś dzień, pomijając jedynie scentralizowany system ustalania płac (przyjęty w 1938 r., trwał bez zmian 30 lat, po następnych 25 został zaniechany.

Japonia: podźwignięcie się z pookupacyjnej zapaści możliwe dzięki unikalnym japońskim holdingom (kaischa) i... rządowemu planowaniu strategicznemu, czyli kilkuletnim planom gospodarczym przygotowanym przez rząd do wdrożenia przez przedsiębiorców. (por. Kowalik, Współczesne systemy ekonomiczne).

Daleki Wschód: w Tajwanie od 1956 r. aż po 1987 opłaty celne na importowane produkty z 41,5 % do 58,5 %, przy jednoczesnym zwrocie cła wobec importerów. Korea Południowa: od 54 % do 70 % jako kwota cła w latach 60 i później. (por. James Goldsmith, Odpowiedź zwolennikom GATS i "wolnego handlu" 1997, tam cytowane m.in. "Industry and Empire" Hobsbawma).

Dziękuję za uwagę i życzę przyjemnego korzystania z Internetu, czyli dzieła nie dość, że powstałego w wynikły pospiesznej i chaotycznej transformacji obozu, to jeszcze potem sfinansowanego przez państwo (a ściślej - wojsko).

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-13 02:56:16, suma postów tego autora: 4409

Sorewicz!

Potrzebna errata. Passus o "pospiesznej i chaotycznej transformacji obozu" pochodził z artykułu, który pisałem dla pisma "branżowego" w tym samym czasie w okienku edytora. Przepraszam też za nieuprawnione zmiany gramatyczne "zachłyśnięciu ... i kryzysIE roku 1873". Weź proszę uwagę na porę pisania postu - jak widzisz, lewacy też pracują, nieraz do późna w nocy :-).

Pozdrawiam więc i życzę mojemu liberalnemu czy też libertariańskiemu koledze przyjemnego korzystania z sieci, zawdzięczającej swoje istnienie rządowym dotacjom oraz interdyscyplinarnym outsiderom świata akademickiego połowy minionego wieku.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-13 10:07:53, suma postów tego autora: 4409

Może to i racja, Michale,

ale jak Tusk obiecuje cud gospodarczy, dzięki któremu Polska dogoni Irlanmdię, to publika szaleje ze szczęścia.]
A naszych lewicowych gadek kto słucha? Nikto.

autor: ABCD, data nadania: 2007-10-13 10:13:26, suma postów tego autora: 20871

Ikonowicz wczoraj wieczorem

w TV Info przedstawił właściwie kompletne założenia konsekwentnego i nowoczesnego lewicowego programu: równy standard socjalny i cywilizacyjny, interwencjonizm państwa dla rozwoju infrastruktury i innowacji technologicznych, koniec "misji cywilizacyjnych" pod dyktando waszyngtońskich geopolitycznych strategów, tani i zdrowy dla środowiska transport publiczny zamiast drogich i szpecących otoczenie autostrad. Miał w sumie trzeci od góry (nie licząc wyników ex aequo) wynik w sondzie telewidzów.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-13 10:19:41, suma postów tego autora: 4409

JLIBER

>>Każdy może mieć kapitał, zarówno sprzedający pracę jak i >>ogórki. Kapitał to dobra zaoszczędzone, nieskonsumowane. >>Jest to oczywistość, więc to bzdura że tylko pracodawcy >>mają kapitał. Pracownik więc także nie musi realizować >>każdej transakcji.

>>Najczęściej rzeczywiscie nie ma (kapitału), ciekawe >>dlaczego. Ponad 80% podatki w Polsce (dodaj PITy, CITy >>(pośrednio w cenach produktów płacą je także >>konsumenci), ZUSy, VATy, akcyzy, opłaty urzędowe itd itp)

No to jak to jest? W tym samym poście piszesz, ze pracownik może mieć więc ma :) a za chwilę piszesz, rzeczywiscie nie ma.
W jaki sposób liczysz podatki? Metodą tzw. marżową, czy narzutową? Gdyby 80% dochodów stanowiły podatki, to skonsolidowany budżet państwa oraz państwowe fundusze ubezpieczeniowe dysponowałyby w 2006 roku 800 mld zł, gdy zały PKB wyniósł nieco ponad 1 bln zł.

>>>>praca ludzka to nie towar (postanowienie ILO z 1921 roku
>>Równie dobrze sobie można postanowić że czarne jest białe

ILO, to międzynarodowa organizacja pracy, ciało trójstronne, w którym zasiadają przedstawiciele biznesu, świata pracy i rządu (a ściślej naukowcy). To z ich rozważań wynika, że praca nie jest towarem. To, ze ty i tobie podobni, nie akceptujecie dorobku nauk społecznych, w tym ekonomii, to jest tylko i wyłącznie twój problem.

>>am przyznajesz że towar psujący się można porównać do towaru pracy.
Nic takiego nie napisałem. Ty natomiast złamałeś logiczne prawo transpozycji.

>>Z punktu widzenia ekonomii, towar to coś oferowane na sprzedaż, koniec definicji.
brednie. z punktu widzenia ekonomii towar to ZAKUPIONY produkt lub inne dobra, które są przeznaczone do DALSZEJ ODSPRZEDAŻY. PRODUKT, to wytwór materialny lub niematerialny pracy ludzkiej lub maszynowej.
Sugeruję wyrzucić gazetki typu Najwyższy Czas, bo tam piszą brednie. Gdybyś z taką gadką poszedł na egzamin z ekonomii, to byś go oblał.

>>No tak, pracodawca może przebranżowić całą firmę w jeden dzień!!
Czepiasz się słówek, bo chodzi przecież o bardzo krótki czas. Ale istotnie, mały przedsiębiorca może przebranżowić firmę dosłownie z dnia na dzień. W przypadku koncenrów oczywiście nie jest to możliwe, ale posiadają one wielki majątek. jeśli przedsiębiorca rezygnuje z prowadzenia takiej firmy, może ją odsprzedać.
Pracownik zaś, nie może wyuczyć się nowego zawodu nawet w tydzień. Konia z rzędem temu, kto zostanie lekarzem w ciągu miesiąca !!!

>>Dobrze wiesz że w obecnych czasach do żelaznego minimum >>wystarczającego do przeżycia jest daleko nawet >>najbiedniejszym w Polsce.
Bredzisz i tyle. Są w Polsce ludzie, którzy żyją za 150 zł miesięcznie i za te pieniądze muszą sobie kupić całą potrzebną żywność i środki czystości. Obecna płaca minimalna nie pozwala na samodzielne utrzymanie się z dóbr nabywanych na rynku. Innymi słowy, pracownicy dopłacają do przedsiębiorcy by móc pracować.

>>Bezrobocie to twór przemocy państwa.
Pierwszy raz spotykam się z takimi bredniami na poziomie knajpy z piwem. Oczekiwałem, że będzie można z tobą prowadzić normalną dyskusję. Ale z tobą się nie da.
Dla twojej informacji; bezrobocie ma wielorakie przyczyny: wśród nich wymienia się

inercyjność rynku i przedsiębiorstw (tj. nie nadążanie za zmieniającym się popytem i okolicznościami; to co pisałeś o Microsofcie niezdolnym do przebranżowienia, ale ludzi się zwalnia, by ciąć koszty);

przyczyny strukturalne, do których należy np. utrzymywanie się wadliwej struktury wytwórczej w oczekiwaniu na polepszenie koniunktury (przykład z teorii racjonalnych oczekiwań);

polityka finansowa, czyli tniemy koszty do maksimum, obciążając pracowników funkcjami, które normalnie wykonuje zespół 3-5 osób

polityka zatrudnienia firm - redukujemy do minimum zatrudnienie by zmniejszyć nakłady na pracę żywą, zastępujemy zatrudnienie robotami, którymi łatwiej się zarządza --> już dziś można sobie wyobrazić gospodarkę, w której WSZYSTKO, włącznie z projektowaniem i nauczaniem robią komputery lub roboty; ludzie, jako pracownicy nie są potrzebni, to przeżytek, ale są potrzebni jako konsumenci, odbiorcy tych usług i tu następuje rozłam w teorii i praktyce







autor: Thor, data nadania: 2007-10-13 10:44:44, suma postów tego autora: 990

jliberze,

zauważ, że społeczeństwo nie podlega prawom fizyki. W naukach społecznych istnieje inna metodologia, a do praw fizyki można się odwoływać wyłącznie metaforycznie.

autor: Apotropejusz, data nadania: 2007-10-13 13:44:44, suma postów tego autora: 58

Thorze,

co do prawa prasowego masz rację. Wiem o tym, stąd wynikało moje odwołanie się przede wszystkim do ludzkiej przyzwoitości.
Nie sądzę, aby w tym przypadku byłoby właściwe, aby sam Ikonowicz napisał sprostowanie. Można pisać sprostowanie w rzeczowej dyskusji, natomiast z kubłem pomyj po prostu się nie dyskutuje. Ponieważ dzięki temu paszkwilowi to Wasza Redakcja wypełniła się nad wyraz upojnym "aromatem" - Waszym problemem jest, co zrobić, aby ją wywietrzyć.

autor: Apotropejusz, data nadania: 2007-10-13 13:47:50, suma postów tego autora: 58

_Michal_, ekran telewizyjny wszystko zniesie

Na razie byłoby miło zobaczyć program Ikonowicza zrealizowany choćby w pojedyńczej gminie.

autor: west, data nadania: 2007-10-13 20:41:15, suma postów tego autora: 6717

Masz rację , west

Ekran telewizyjny wszystko zniesie. Pamiętam jak dzisiejszy patron LiD-u, a wówczas prezydent RP, po powrocie z USA oświadczył w wypowiedzi "na żywo" w TVP: "Ta, proszę państwa, dowody na istnienie broni masowego rażenia w Iraku są niepodważalne". Oczywiście łgał, jak najęty. O właśnie - najęty...
Ale, jak piszesz, west, ekran telewizyjny wszystko zniesie. Ludzie określający się mianem społecznej lewicy - nie muszą. Nie muszą znosić ani bajań tego pana o tropikalnych chorobach, ani tokowania wspieranych przezeń kolesi z LiDu.

autor: krik, data nadania: 2007-10-13 22:55:33, suma postów tego autora: 1649

>> Michał

"Ikonowicz wczoraj wieczorem w TV Info przedstawił właściwie kompletne założenia konsekwentnego i nowoczesnego lewicowego programu: równy standard socjalny i cywilizacyjny, interwencjonizm państwa dla rozwoju infrastruktury i innowacji technologicznych, koniec "misji cywilizacyjnych" pod dyktando waszyngtońskich geopolitycznych strategów, tani i zdrowy dla środowiska transport publiczny zamiast drogich i szpecących otoczenie autostrad. Miał w sumie trzeci od góry (nie licząc wyników ex aequo) wynik w sondzie telewidzów."

Jestem tylko ciekawa jak JEDEN człowiek zdziała coś SAM wśród ludzi takich jak Miller, Wrzodak czy Lepper. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, Moi Drodzy.

autor: Ruskie, data nadania: 2007-10-14 02:11:22, suma postów tego autora: 76

Drogie Ruskie...

Czy macie trudności ze zrozumieniem podstawowych tekstów? Przecie wszędzie pisano i pisze się nadal, że Miller nie zamierza - w razie dostania się do Sejmu, bądź niedostania - być członkiem Samoobrony. Chęci wstąpienia do Samoobrony nie deklaruje też Ikonowicz.
Stąd twe rozważania przypominają ów lot jaskółki, który rzeczywiście wiosny nie czyni, lecz rozumowi - bluźni.

autor: krik, data nadania: 2007-10-14 10:07:01, suma postów tego autora: 1649

West,

lubię Twoje poczucie humoru. Bo chyba tylko tym tłumaczyć można zarzut do nieobecnego (na skutek takiego, a nie innego rozkładu sceny politycznej) od 6 lat w głównonurtowej polityce Ikonowicza, iż nie zrealizował swojego programu w praktyce rządzenia. Mnie taki Twój praktyczny konserwatyzm (sic!) jest obcy.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-14 11:54:00, suma postów tego autora: 4409

Pierwszy klip wyborczy Ikona

http://pl.youtube.com/watch?v=ZDKwiyAWgwQ

autor: krik, data nadania: 2007-10-14 12:23:57, suma postów tego autora: 1649

Ekstra

Balcer z Kwaśnym i Gilowską wymiatają. W ogóle kalejdoskop zdjęć i montaż to jeden z 2 (obok treści, ma się rozumieć) najmocniejszych punktów klipu. Dowód, że tanimi środkami można uzyskać mocny efekt.

I kapitalne podsumowanie Ikonowicza o lewicowym etosie inteligencji.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-14 13:23:27, suma postów tego autora: 4409

Thor

>>No to jak to jest? W tym samym poście piszesz,
>>ze pracownik może mieć więc ma :)

Powiedzialem ze pracownik moze zgromadzic kapital, i czasami gromadzi, ale rzeczywiscie najczesciej nie ma, szczególnie w krajach socjalistycznych, bo ogromna wiekszosc jego dochodow jest wtedy zabierana przez panstwo. Ty zas po prostu stwierdziles ze nigdy nie ma i kropka, a to nieprawda. Oczywiście w realnym socjaliźmie to prawda, ale póki co mamy jeszcze resztki kapitalizmu w Polsce.

>>W jaki sposób liczysz podatki?

Jeżeli 50% mojej pensji brutto to podatki (PIT, ZUS - pamiętaj że te 20% ZUSu płacone przez pracodawcę to fikcja księgowa, z punktu widzenia ekonomii płaci je de facto pracownik), potem gdy te pozostałe 50% pensji wydaję, około 20% to bezpośredni podatek VAT. Teraz trzeba by doliczyć ile w cenach produktów które kupuję stanowią pośrednie obciążenia podatkowe typu CIT oraz cła. Jest to trudne, ale tak na oko gdyby wszystko wziąś do kupy to gdzieś 70-80% dochodów każdego pracownika jest zabierane przez państwo. Oczywiście że PKB jest dużo większe niż dochody państwa, bo mamy na szczęście dużą szarą strefę i optymalizacje podatkowe stosowane przez duże koncerny. Mimo to przeciętny Kowalski nie jest w stanie większości podatków uniknąć, więc nie ma się co dziwić że ludzie wyjeżdzają do takiej W. Brytanii - tam są wyższe progi podatkowe więc można się rzeczywiście dorobić, zgromadzić kapitał.

>>To, ze ty i tobie podobni, nie akceptujecie
>>dorobku nauk społecznych
>>z punktu widzenia ekonomii towar to ZAKUPIONY produkt
>>lub inne dobra, które są przeznaczone do DALSZEJ
>>ODSPRZEDAŻY. PRODUKT, to wytwór materialny lub >>niematerialny pracy ludzkiej lub maszynowej.

Towar musi być wcześniej zakupiony aby był towarem? Możesz mi proszę dać linka gdzie takie bzdury piszą? Ostatnie zdanie jest poprawne.

>>Ale istotnie, mały przedsiębiorca może przebranżowić
>>firmę dosłownie z dnia na dzień.

Jasne, widziałeś żeby warzywniak zmienił się w sklep elektroniczny w jeden dzień?

>>przedsiębiorca rezygnuje z prowadzenia takiej firmy,
>>może ją odsprzedać.

A jaki to ma wpływ na czas przebranżowienia?

>>Są w Polsce ludzie, którzy żyją za 150 zł miesięcznie
>>i za te pieniądze muszą sobie kupić całą
>>potrzebną żywność i środki czystości.

Ano są tacy. Na pewno PITy, ZUSy, CITy, cła, VATy i inne cuda które chcielibyście jeszcze z 10 razy zwiększyć pomagają im w przeżyciu. Ale zapomniałem, wystarczy zwiększyć płacę minimalną do 10,000zł i wszyscy będą żyli dostatnio. Tylko jakoś przez 50 lat PRLu nie udało się wam pokonać praw fizyki.

Nie wymieniłeś ani jednej przyczyny bezrobocia. Wymieniłeś przyczyny dla których pojedyńcze firmy zwalniają ludzi. Zwalnianie ludzi nie równa się bezrobociu, tysiące ludzi zwalnianych jest codziennie z różnych powodów. Do bezrobocia potrzebne jest aby ci zwolnieni nie mogli znaleźć nowej pracy. Innymi słowy, aby żadnemu pracodawcy nie opłacało się ich zatrudnić. Jak się to osiąga? Ano dzięki płacy minimalnej, regulacjom takim jak kodeks pracy, no i oczywiście, last but not least, PODATKOM.

autor: jliber, data nadania: 2007-10-14 13:57:39, suma postów tego autora: 4329

JLIBER uprawiasz demagogię


>>>W jaki sposób liczysz podatki?

>Jeżeli 50% mojej pensji brutto to podatki (PIT, >ZUS - pamiętaj że te 20% ZUSu płacone przez >pracodawcę to fikcja księgowa, z punktu widzenia >ekonomii płaci je de facto pracownik), potem gdy >te pozostałe 50% pensji wydaję, około 20% to >bezpośredni podatek VAT. Teraz trzeba by >doliczyć ile w cenach produktów które kupuję >stanowią pośrednie obciążenia podatkowe typu CIT >oraz cła. Jest to trudne, ale tak na oko gdyby >wszystko wziąś do kupy to gdzieś 70-80% dochodów >każdego pracownika jest zabierane przez państwo. >Oczywiście że PKB jest dużo większe niż dochody >państwa, bo mamy na szczęście dużą szarą strefę >i optymalizacje podatkowe stosowane przez duże >koncerny. Mimo to przeciętny Kowalski nie jest w >stanie większości podatków uniknąć, więc nie ma >się co dziwić że ludzie wyjeżdzają do takiej W. >Brytanii - tam są wyższe progi podatkowe więc >można się rzeczywiście dorobić, zgromadzić >kapitał.
Kompletna kompromitacja z twojej strony i żonglerka terminami, by uzasadnić swoje. Podatek pośredni płacą firmy od tzw. wartości dodanej, czyli swojego narzutu na na koszty (czyli zużycie materialnych czynników produkcji w tym usług zewnętrznych wyrażone w pieniądzu). W USA jest GST, czyli podatek obrotowy. Po opłaceniu podatku następuje podział pozostałej wartości dodanej na część pracowniczą i część dla właścicieli (która może zostać bądź to zainwestowana powiększając aktywa firmy, bądź wyprowadzona i skonsumowana w postaci dywidendy)
Dobrze i życzliwie ci radzę. Wyrzuć te gazetki Najwyższego Czasu, bo tam brednie piszą.



>>Towar musi być wcześniej zakupiony aby był >>towarem? Możesz mi proszę dać linka gdzie takie >>bzdury piszą? Ostatnie zdanie jest poprawne.
Tak, musi być zakupiony, a te "bzdury", jak to raczyłeś określić, to międzynarodowy standard w księgowości, która jest nauką pierwotną względem ekonomii. Nie ma linka, za to jest pozycja książkowa, taka dla amatorów ekonomii, w sam raz dla ciebie:
Ryszard Stadtmuller, "Podstawy rachunkowości"


>>Jasne, widziałeś żeby warzywniak zmienił się w >>sklep elektroniczny w jeden dzień?
Tak widziałem! Firma sprzedająca farby zmieniła się w ciągu trzech dni w dostawcę usług fitness (siłownia). Abyś się nie czepiał słówek, znów przypomnę, że wyjaśniłem iż "jeden dzień" to symbol i oznacza bardzo krótki czas liczony dniach lub co najwyżej w tygodniach.

>>przedsiębiorca rezygnuje z prowadzenia takiej firmy, >>może ją odsprzedać.
>A jaki to ma wpływ na czas przebranżowienia?
nie pisałem o wpływie na przebranżowienie, ale o tym, że przedsiębiorca może spieniężyć aktywa firmy i będzie miał z czego żyć, a pracownik tego nie może zrobić z przyczyn czysto praktyczno-empirycznych (nie posiada dostatecznych wolnych aktywów)

>>>Są w Polsce ludzie, którzy żyją za 150 zł miesięcznie
>>i za te pieniądze muszą sobie kupić całą
>>potrzebną żywność i środki czystości.
>Ano są tacy.
Znowu więc sobie przeczysz. Najpierw piszesz, że Polsce daleko do "żelaznego minimum", a następnie
"ano są tacy".


>Nie wymieniłeś ani jednej przyczyny bezrobocia. >Wymieniłeś przyczyny dla których pojedyńcze >firmy zwalniają ludzi. Zwalnianie ludzi nie >równa się bezrobociu, tysiące ludzi zwalnianych >jest codziennie z różnych powodów. Do bezrobocia >potrzebne jest aby ci zwolnieni nie mogli >znaleźć nowej pracy.
Owszem, i tutaj wchodzimy w obszar przepływów międzygałęziowych kapitału i ludzi. Jeśli to, co napisałem poprzednio dotyczy wszystkich branż, a zwalnianie z w/w przyczyn dominuje w całej gospodarce, to zwolnieni ludzie nie znajdą pracy.
Bajeczki o podatkach sobie możesz wsadzić w kiszki. nie ma żadnego prakseologicznego, empirycznego i statystycznego związku między wysokością podatków a wysokością bezrobocia. Musisz brać pod uwagę bezrobocie ukryte, np w postaci niewydolnych mikrofirm (samozatrudnienie), czy też np. zatrudnienie za stawki nie pozwalające się samodzielnie utrzymać.
Bezrobocie w największym stopniu zależy od pochodziału wytworzonego produktu krajowego brutto pomiędzy pracowników i przedsiębiorców. Im więcej mają przedsiębiorcy, tym większe jest bezrobocie, ponieważ fundusz wynagrodzeń (czyli różnica między wartością dodaną a wielkością, którą obejmują przedsiębiorcy) podzielony przez minimalne koszty utrzymania życia pracownika wyznacza minimalny poziom zatrudnienia. Do tego oczywiście dochodzą składki, podatki etc. ALe to jest element wtórny. Największy wpływ na bezrobocie ma zagrabianie przez burżuazję większej części wypracowanego przez pracowników PKB.

autor: Thor, data nadania: 2007-10-14 15:45:20, suma postów tego autora: 990

Thor

Ja doskonale wiem że naliczanie podatku VAT jest bardzo skomplikowane, wiem że tylko częściowo to co płacą konsumenci bezpośrednio rzeczywiście trafia do kasy państwa, ale to z punktu widzenia ekonomii jest nieistotne, bo całość która trafia do kasy państwa musi być faktycznie płacona przez konsumentów w postaci wyższych cen.

Prawicowcy oskarżają mnie ciągle że czytam Gazetę Wyborczą, za to Ty jesteś pierwszy na lewicy który wie lepiej ode mnie co czytam, gratulacje. Wszedłem właśnie na stronki Najwyższego Czasu. Generalnie nie mam o czym gadać z konserwatystami bo nie uznają oni wolności osobistych, a ja nie znam argumentów aby ich przekonać. Z lewicowcami lubię rozmawiać o ekonomii, ale bezsensowne wydaje mi się przekonywanie kogokolwiek żeby np nie wsadzać homoseksualistów do komór gazowych.

Księgowość to nauka pierwotna względem ekonomii? Równie dobrze mógłbyś powiedzieć że matematyka jest pierwotna względem fizyki. Ja sobie świetnie zdaję sprawę z korzeni platońskich u lewicy, czyli wiara że świat fizyczny to tylko projekcja jedynie prawdziwego świata idei. Księgowość w rzeczywistości jedynie opisuje pewne aspekty życia gospodarczego które wynikają z praw ekonomii. Wierzysz jednak w sprawczą moc długopisu i papieru, czyli wystarczy cos opisac lub postanowic i staje się to realne. W ogóle socjalizm na papierze prezentował się zawsze rewelacyjnie, ale radzę zejść na ziemię.

No widzisz, Ty widziałeś firmę która w 3 dni się przebranżowiła, a ja widziałem gościa który przebranżowił się w 3 godziny. Oczywiście, Microsoft nie zacznie produkować samolotów, a górnik nie zostanie lekarzem, ale to nie znaczy że każda firma i każda osoba jest do końca życia skazana na jeden typ działalności czy pracy. Akurat człowiek jest najbardziej elastycznym środkiem produkcji. Dotykasz tutaj wyjaśnienia faktu dlaczego płace rosną stosunkowo równomiernie dzięki konkurencji pracodawców o siłę roboczą, nawet jeśli różne branże rozwijają się w różnym tempie. Bo człowiek najłatwiej ze wszystkich środków produkcji jest w stanie zmienić pracę i robić coś zupełnie innego.

Przypadki 150zl/miesiecznie na miesiac istnieją w Polsce, byc moze jest to nawet jakis 0.1% spoleczenstwa, kto wie. Wątpię aby horrendalne polskie podatki ktore płacą w cenach produktów jakos im w przetrwaniu szczegolnie pomagaly.

Cięcie kosztów to psi obowiązek każdej firmy, dzięki temu mogą one oferować coraz niższe ceny dla konsumentów. Oczywiście nie z dobrej woli, ale dzięki konkurencji. Jeżeli da się wyprodukować tą samą ilość produktu przy mniejszej ilości zatrudnionych ludzi, firma powinna ich zwolnić, inaczej marnotrawiłaby środki produkcji (pracowników), które mogą być wykorzystane gdzie indziej. Normalnie tacy pracownicy znajdą sobie pracę gdzie indziej, tam gdzie ich zatrudnienie opłaca się pracodawcy. Jeżeli w skali kraju w dłuższym okresie więcej osób jest zwalnianych niż zatrudnianych, oznacza to że powstaje grupa osób których nie opłaca się zatrudnić. Skoro nie opłaca się ich zatrudnić, znaczy że ich cena jest za wysoka. Taki scenariusz może zaistnieć tylko w przypadku przemocy państwa zabraniającej ceny pracy poniżej płacy minimalnej. Oczywiście podatki także mają decydujący wpływ czy się opłaca zatrudnić pracownika czy nie, tak samo jak mają wpływ na to czy opłaca się użyć jakiegokolwiek innego środka produkcji w celu osiągnięcia zysku. Gdyby wprowadzić choćby w tej waszej ukochanej Szwecji czy Danii podatki takie jak w Polsce (czyli nasze niskie progi podatkowe), cienko by tam piszczeli.

autor: jliber, data nadania: 2007-10-15 01:16:12, suma postów tego autora: 4329

JLIBER

Obliczanie VAT nie jest skomplikowane i mylisz się co do jego istoty. Ale mylisz się nie po raz pierwszy, więc puszczam to plazem.

popularnie księgowość a formalnie rachunkowość to nie to samo co matematyka dla fizyki. Ponieważ rachunkowość, to była pierwsza nauka o tym, jak gospodarować majątkiem, aby on się powiększał. Zajmowała się ona więc tym, czym dziś ekonomia. Wypracowała metody jednolitej kwantyfikacji zjawisk gospodarczych i jednolitego zapisu, który umożliwił kalkulację zysku, kosztów, przychodów i dochodów, a także zużycia czynników produkcji. W 16 wieku ostatecznie te dwie dziedziny się samookreśliły i dziś rachunkowość jest odrębną dyscypliną w ramach ekonomii.

autor: Thor, data nadania: 2007-10-15 17:18:44, suma postów tego autora: 990

Thor

No cóż, widzę że skończyły ci się argumenty, bo ograniczyłeś się tylko do powtórzenia poprzednich stwierdzeń bez żadnego wyjaśnienia.
Mimo tak krótkiego komentarza, następny błąd - rachunkowość to nie jest nauka jak gospodarować majątkiem aby się powiększał. Rachunkowość to jedynie nauka jak opisać majątek aby wiedzieć czy się powiększa czy pomniejsza. Innymi słowy, rachunkowość to tylko narzędzie pomagające określić czy dana działalność gospodarcza jest dochodowa czy nie, ale oczywiście w żaden sposób nie jest w stanie powiedzieć ci co masz zrobić aby ona rzeczywiście była dochodowa (gdyby tak było, księgowi byliby najbogatsi). Reszta jest okay, szczególnie twoje przyznanie że rachunkowość to odrębna dyscyplina W RAMACH ekonomii (bo jeszcze dwa posty dalej mówiłeś bzdury że jest pierwotna do ekonomii), umożliwiająca opis pewnych aspektów życia gospodarczego (który z kolei opisywany jest przez ekonomię).

autor: jliber, data nadania: 2007-10-16 11:30:34, suma postów tego autora: 4329

Jliber

Jak tam z "zarobkami przeciętnego robotnika" w Szwecji u USA? Poprawiłeś już swój błąd i znalazłeś bardziej adekwatne dane? Powtórzę: stawki płac i ich mediana to co innego niż wskaźnik dochodów.

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-16 18:29:09, suma postów tego autora: 4409

_Michal_

http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_%28PPP%29_per_capita

Przeciętny produkt narodowy brutto (wg siły nabywczej) na osobę w USA to $43,444, a w Szwecji $34,409.

http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_%28nominal%29_per_capita

Ten sam wskaźnik nominalnie to $44,190 w USA, i $42,383 w Szwecji.

To że nominalny jest porównywalny a wg siły nabywczej dużo niższy w Szwecji łatwo wyjaśnić wyższymi cenami w Szwecji dzięki waszym wyższym ukochanym podatkom i cłom. Pamiętaj też że to jest brutto, czyli amerykanin ma dużo więcej na rękę niż Szwed. Oczywiście zaraz będziecie głosić peany jak to wiele więcej Szwed dostaje usług od państwa za te podatki. To niewątpliwie prawda że więcej, ale przecież nie więcej niż wartość zabranych przez państwo podatków. Do tego dochodzi utrzymanie dużo większej ilości urzędników i mniejsza efektywność sektora państwowego, także według mnie dostają Szwedzi dużo mniej niż oddają państwu.

Teraz porównując Szwecję z USA pamiętaj że USA gdzies w 1/3 składa się z ludzi kulturowo na poziomie Somalia/Haiti (czyli dysproporcje płacowe są oczywiste), tymczasem względnie Szwecja jest bardzo homogeniczną wysokiej jakości kulturą etosu pracy, także szwedzi powinni być dużo bogatsi niż amerykanie pod względem dochodów brutto.

autor: jliber, data nadania: 2007-10-17 11:18:13, suma postów tego autora: 4329

Fajna wklejka, tylko nie na temat

Pytałem o INDEKS PŁAC i jego średnią (tzn. medianę).

autor: _Michal_, data nadania: 2007-10-24 13:06:19, suma postów tego autora: 4409

Dodaj komentarz