znaczna większość społeczeństwa polskiego nie popiera tzw. aborcji na życzenie.
Co robi Polka z klasy średniej, której przytrafiła się niepożądana ciąża? Ano kupuje bilet lotniczy do Pragi czy Berlina, bierze ze sobą paręset euro i usuwa ciążę spokojnie, bezpiecznie, w dobrych warunkach w gabinecie lekarskim. Ma przy tym wsparcie i opiekę rodziny.
Co robi kobieta, której na to nie stać? Albo usuwa ciążę pokątnie, w podejrzanych warunkach, częstokroć tracąc zdrowie, albo wbrew swojej woli rodzi dziecko, wyrzuca go na śmietnik lub przez cae życie mści się (nawet nieświadomie) za zmarnowane życie.
Cytat z tekstu: "Znacznie niższa jest akceptacja aborcji z przyczyn społecznych (czego nie dopuszcza obecna ustawa). 34 proc. ankietowanych uważa, że przerywanie ciąży powinno być legalne, gdy kobieta jest w trudnej sytuacji materialnej, a 30 proc., gdy jest w trudnej sytuacji osobistej".
No i skończył się mit lewicy obyczajowej, że większośc Polaków popiera jej poglądy w sprawie aborcji, a tylko złe sklerykalizowane i prawicowe kręgi boją się referendum w tej referendum. Jak widać, aborcję z tzw. przyczyn socjalnych (z których można zresztą oddać dziecko do adopcji) popiera mniejszość społeczeństwa, a jeszcze mniej popiera w tej kwestii tzw. prawo kobiet do własnego brzucha.
najpierw umówmy się, że nie wolno zabijać ludzi żadnej kategorii (w tym dzieci przed urodzeniem), a potem rozwiązujmy problemy społeczne, związane z macierzyństwem.
Od wytyczenia kierunku jest wola ludu (ciążę można niekiedy przerywać), od szczegółów - posłowie i prawnicy.Na temat "płodu jako człowieka" można powiedzieć tyle, że w krajach cywilizowanych (z jednym wyjątkiem-Irlandii) prawodawcy uznali inaczej.
Tych ludzi, którzy wypowiadają się w sondażach, problem nie dotyczy. A w sytuacji, kiedy zaczyna dotyczyć, jedna usunie ciążę w przyzwoitych warunkach, bo ją na to stać, a druga nie, bo ją nie stać. I tyle.
że wasza gazeta nie jest klerykalną agitką?
co to za kryterium: "w krajach cywilizowanych... uznano"?
W połowie XX wieku, w większości krajów europejskich (m.in. w Szwecji) aprobowano lub nawet stosowano eutanazję bądź przymusową sterylizację wobec ludzi niepełnosprawnych.
West, muszę cię zmartwić - przeciwnikiem aborcji można być z pozycji nie mających nic wspólnego z klerykalizmem, ani nawet z religią w ogóle. Znam przeciwników aborcji wśród buddystów, wśród ateistów, a nawet wśród antyklerykałów. Moja przyjaciółka stała się przeciwniczką aborcji z tych samych powodów, dla których została wegetarianką. Mój sprzeciw wobec aborcji jest dyktowany lewicową obroną praw słabszych istot. Z klerykalizmem nie ma to nic wspólnego - wielokrotnie publicznie krytykowałem środowiska klerykalno-prawicowe, które każą kobietom rodzić dzieci, a nie troszczą się o materialne i psychologiczne warunki ich bytowania i wychowania.
na aborcję są tylko i wyłącznie wyrazem przekonań osobistych.
A mówić o "klerykalizmie" w związku z tą kwestią jest o tyle śmieszne, że nie ma ona związku z jakąś szczególną religią (np. katolicką). Przeciwnikiem aborcji był np. jeden z najbardziej zaciekłych antyklerykałów XIX-go wieku, Pierre-Joseph Proudhon.
quote: "Proponuję:
najpierw umówmy się, że nie wolno zabijać ludzi żadnej kategorii (w tym dzieci przed urodzeniem), a potem rozwiązujmy problemy społeczne, związane z macierzyństwem."
Taka teze do dyskusji mozna postawic jezeli sie rozwiazalo problem zapobiegania ciazy, uswiadamiania seksualnego i swiadomego, partnerskiego rodzicielstwa. Tam gdzie to jest na wysokim poziomie, nie ma prawie powodow do ustanawiania zakazow aborcji jakkolwiek wtedy mozna o tym powaznie myslec. Z drugiej strony, jezeli troska rzadu jest wlasciwy poziom reprodukcji w panstwie, to musi byc to robione droga ustabilizowanej i jasnej zachety, z mechanizmami wspomagajacymi nie tylko rozrodczosc ale i utrzymanie, wychowanie i edukowanie nowej generacji. Nie jest droga zakaz. Nie dzialalo to nigdy wlasciwie, a wylacznie sprzyjalo degeneracji.