To, że SLD nie jest socjalno-ekonomiczną lewicą, nie stanowi już chyba zaskoczenia. A na załączonym obrazku widzimy, jak ma się ta lewicowo-liberalna "obrona praw kobiet" w wykonaniu nomenklatury.
Zresztą, co ja piszę: przecież ukazuje nam się tu pełna paleta lewicowości: zarówno "prawa kobiet", jak i "standardy praw pracowniczych". Punctum.
Prawdę mówiąc to ten njus też zalatuje mi "Faktem", jak poprzedni o Samoobronie. Jest naprawdę tysiąc rzeczy, za które można i należy krytykować SLD, ważniejszych od tego, że jeden pan związany z tą partią zrobił dziecko jakiejś pani. Naprawdę nie wiem czemu ma służyć sprowadzenie krytyki politycznej do schematów tabloidowych. Zabrakło mi tylko redakcyjnego komentarza, brzmiącego: "Ktoś powinien coś z tym zrobić!". Wtedy byłby to "Fakt" pełną gębą.
raczej nadużywanie stanowiska i sknerstwo
Wnoszę, że wiesz więcej. Mianowicie Poselski Klub był jednoosobowy. Posła Okońskiego. Okoński siłą, groźbami zmusił panią. Nie było tam żadnego "zauroczenia", "dreszczyku", tylko interes. Okoński nie uznał dziecka i nie będzie ono po nim dziedziczyć, z ewentualnej sprzedaży firmy. Te 1300 rzeczywiście dziwne. Moze firma to lew na kaczych łapkach.
powtórzę: mowa tu o
1) członku partii SLD,
2) odpowiedzialności znających sprawę liderów SLD (wątek Janika),
3) odniesieniu się deklarowanych przez SLD wartości do realiów.
Poza tym, jest to przeciwwaga w sytuacji, w której portal sprawa wrażenie, że zaczyna przechylać się w stronę LiD-u (jak w przypadku manipulacji Majmurka).
Pan Majmurek nie dokonuje żadnej manipulacji, a lewica.pl nie jest portalem żadnej partii politycznej czy organizacji. Tu toczy się dyskusja, nie tylko w komentarzach ale także i w tekstach. Tylko dzięki tej formule może pan tu swobodnie pisać swoje komentarze i przeczytać RÓŻNE opinie na temat rozmaitych orgnizacji lewicowych czy uznających się za lewicowe.
to nie jest o tym, że pan zrobił pani dziecko.
To jest o tym, że były POSEŁ, jeden z najbogatszych w Sejmie IV Kadencji, i potężny polityk partii stanowiącej największą siłę pretendującą do miana lewicy w tym kraju, 1.doprowadza do zwolnienia z pracy kobiety, której jedyną winą było to, że zaszła z nim w pozamałżeńską ciążę 2. uporczywie nie wywiązuje się z obowiązku alimentacyjnego względem tej kobiety.
Wszystko to za milczącym przyzwoleniem władz partii.
Postulat walki o prawa kobiet jest, wobec ewidentnego braku realnych różnic w programie gospodarczym, jednym z naczelnych haseł LiD. Jest to też jeden z głównych argumentów stosowanych do agitacji wyborczej na rzecz LiD na "radykalnej" lewicy. Oczywiście dopuszczam możliwość, że ktoś ma prawa kobiet w głębokim poważaniu - wtedy może ten news śmiało opuścić, bo nie jest dla niego. Tak się jednak składa, że dla mnie i podejrzewam, że dla paru innych użytkowników tej strony także, prawa kobiet są istotne dlatego i zamierzam rozliczać ugrupowania głoszące hasła o równouprawnieniu kobiet nie tylko z tego, co mówią, ale przede wszystkim z tego, co w tej sprawie ROBIĄ.
bo sprawa pani Anety Krawczyk to był "seksizm w Samoobronie" - prawda? Tu mamy analogiczną sytuację, tylko z tą drobną różnicą, że Lepper NIE JEST ojcem dziecka Anety K., a SLD-owski baron NIESTETY JEST ojcem dziecka Beaty N.
A teraz pytanie: o której sprawie dłużej i uporczywiej trąbiły media? O poszlakach, podejrzeniach i domysłach w przypadku Leppera, czy o potwierdzonej wyrokiem sądu sprawie Beaty N.? I której partii starają się Wysokie Obcasy, różne Kazie Szczuki a za nimi np. użytkownicy tego portalu, przykleić łatkę partii aferzystów i skandali?
Zauważam jeszcze inną analogię. Kiedy CBA zamknęło lekarza Mirosława G., Gazeta Wyborcza i kontrolowany przez nią odłam lewicy trąbiły były (sic!), że akt ten jest potwornym przejawem autorytaryzmu i faszyzmu. Tymczasem Mirosław G. - na co już dzisiaj są dowody - nie tylko brał łapówki, ale i molestował seksualnie osoby z podległego sobie personelu. Zawinił więc tak samo i najmniej tyle samo, co Stanisław ŁYżwiński.
Retorycznie zabrzmi pytanie, którą z tych seksafer ziewnikarze (!) wyborczego merdium (!) i jego lewicowi sympatycy zajmowali się więcej.
Skąd ta dysproporcja? Ano stąd, że Mirosław G. był pracownikiem szpitala MSW przy ulicy Wołoskiej, który w latach 80-tych poprzedniego wieku został powołany specjalnie dla Kiszczakowskiej nomenklatury. W dekadzie kolejnej, część puli miejsc w tym szpitalu otrzymała kancelaria prezydenta Disco Olo.
Widać z powyższego, że w naszych realiach lekarz Miroslaw G. był odpowiednikiem Proustowskiego arystokraty. Kimś w rodzaju księcia de Borodino, występującego w powieści pod tytułem (nomen omen) "W cieniu zakwitających dziewcząt".
A kim jest Łyżwiński? Toż to - powie niejeden warszawkowy lewicowiec - cham z awansu! Takiego - doradzał kiedyś Tomasz Lis, surowy krytyk kaczego faszyzmu, do niedawna etatowy pracownik telewizji Zygmunta Solorza-Kroka-Żaka (pseudonim służbowy: "Zegarek") - trzeba zapędzić batem do stajni.
No więc "lewicowi" jaśnie państwo, Pacewicz, Lis, Graff, Szczuka et consortes, pędzą chamów batem do stajni, usługując równocześnie na arystokratycznych dworach.
Błagam, nie doszukuj się wszędzie spisku przeciw Samoobronie. Gdyby pani Beata poszła do TVNu czy Polsatu ze swoją historią wybuchłaby druga "seks afera" w mediach i o niczym innym byśmy się słyszeli. Dlaczego tego nie zrobiła? Zapewne dlatego, że wie, przez co przeszła Aneta K. i chce tego uniknąć...
Wina tej Pani nie jest tylka, jest wielka. Miała nie zajść, a zaszła. Widzę tu gwałt na Panu. W Samoobronie było ponoć warunkiem zatrudnienia świadczenie usług. Czy tutaj ten Pan zatrudnił tę Panią? Nie wiem. To trzeba wyjaśnić. W Samoobronie Pani poszła do gazety, nie do sądu. W sądzie w tych sprawach (ludzkich, nie partyjnych) dzieją się różne rzeczy dziwne. Wyrok po 3 latach dopiero, było więc dużo "trudności".
Jak między Panem, a Panią było nie wiem. Może się kochali, coś planowali, obiecywali; później, jak syn pójdzie na swoje.
Reasumując róznic jednak sporo.
Może jakieś libretto Haleczki ktoś z tego napisze. Może w rzepie już napisali zresztą.
miał uzasadnienie raczej w późniejszych komentarzach partii: np. posłanki SO chwaliły posłów jako prawdziwych mężczyzm.
Póki co SLD nie wypowiedział się w stylu "jak można zgwałcić asystentkę".
SLD - Twoim zdaniem jest lepszy, bo bardziej zakłamany
ROTFL
pandada, teraz twierdzisz, że tym, co pozwala używać sformułowania seksizm wobec SO, były... wypowiedzi kobiet? No, to karkołomna teza, ale na 30 sekund ją przyjmijmy, żeby sie pośmiać: w takim razie co powiesz o tej historii, jak poseł Iwiński (SLD) przyłapany na molestowaniu seksualnym tłumaczki w Brukseli, zapędził żonę przed kamerę i biedaczka tłumaczyła całej Polsce w Wiadomościach, że ona nie ma nic przeciwko i wręcz jest dumna z takiego jurnego małżonka?
A no właśnie ABCD, jak to łatwo poprzekłuwać te balony nadymane tu przez epigonów wyborkowego absurdu, tylko problem w tym, że nie wszystkim o prawdę i o ustalenie faktów chodzi.
(Sorry, ale bełkotu prezia przetłumaczyć się nie podejmuję)
Majmurek pisze dużo, rozwlekle i mało wyraziście o SLD, UW i III RP (np. ustój po 1989 r. "pozostawia wiele do życzenia" - zamiast napisać wprost, że system ten był jedną wielką socjalną i konstytucyjną zbrodnią na polskim społeczeństwie). Kwestie solidarystycznej retoryki PiS zbywa paroma ogólnikami, a analizę Samoobrony ogranicza do jednego zdania. Oficjalnie Majmurek dystansuje się od wszystkich sił politycznych. Okazuje się jednak, że za parę bon motów można ułaskawić aparatczyka i posła SLD, Samoobronę za sam fakt zawierania politycznych umów z prawicą (niezależnie od ich treści i realizacji) - nie. Oczywiście Majmurek ma prawo wierzyć, w co chce i głosić dowolne poglądy, ale niech wprost się zadeklaruje, że popiera lub wiąże nadzieje z jakimiś frakcjami wewnątrz SLD.
Po pierwsze, Okoński został SĄDOWNIE SKAZANY na płacenie alimentów, więc nie można tłumaczyć tego "brukową nagonką bez dowodów".
Po drugie zaś, fakt jego wieloletniego wysokiego uplasowania w strukturach SLD a także świadomość Janika podważają wiele lansowanych przez establishment "centrolewicy" mitów na temat jej samej. Nie widzę więc powodu, dla którego lewica niezależna wobec tego monstrum, które chce zawłaszczyć sobie takie miano, nie mogłaby o tym głośno mówić.
Porównajmy to teraz z "porażającymi dowodami przeciw SO" - albo niepotwierdzone nijak plotki, albo zarzuty stawiane pojedynczym, odsuwanym przez Leppera osobom, albo grzechy osób, które z Samoobroną były związane w sposób luźny. Więc jeśli "za Samoobroną ciągnie się smród", to jaki zapaszek wydziela SLD-owski baron???
Obserwowana powyżej próba zakrzyczenia tych niewygodnych faktów przez jawnych zwolenników LiD, czy raczej NiW (koalicja Neoliberalizmu i Wojny) paradoksalnie potwierdza trafność zajęcia się tym wydarzeniem.
z jednego incydentu. Samoobrona wspierała i usprawiedliwiała działania swoich macho. To było seksistowskie. Nie to, że poseł zrobił dziecko asystentce a nie asystentowi.
tuszę, że obserwując reakcje pro-SLD-owskich hord, na bezczelnego, na waleta wybielających swoich bożków, tonących i liczących na jakąkolwiek brzytwę w nadziei na usprawiedliwienie, straciłeś szlachetne skądinąd złudzenia co do celowości stosowania "obiektywizmu" wobec tych gangsterów i ich popleczników.
Są rozbrojeni na KAŻDYM polu politycznym i programowym, od biedy zostaje im tylko ekscytacja "siłami i środkami" (ale te też z upływem czasu więdną). I dobrze, uwolnijmy lewicę z tego gnijącego cielska raz na zawsze.
jak SLD ukarał swojego macho, którego prawomocnie skazał sąd? I którego wyrok on łamie?
SO twierdziła tylko, że należy poczekać na prawomocny wyrok sądu.
Przy czym Aneta K. była pieszczoszkiem mediów, a Beata N. została sama, bez środków do życia przez trzy najtrudniejsze lata. Chodzi o to, że gdyby zainteresowanie Wyborczej i szerzej LiDu problemem kobiet molestowanych w strukturach partyjnych było szczere, to powinni zacząć OD SIEBIE.
Czas z hukiem obalić hucpiarski mit seksistowskiej Samoobrony, bo jakkolwiek nie jest ona ideałem, to w rzekomo postępowym obyczajowo SLD jest niestety tak samo, jeśli nie gorzej.
Osobnym tematem są media SLD-owskie lub o SLD-owskim rodowodzie, zwłaszcza NIE i Przegląd. Te periodyki w istocie bardzo silnie podtrzymują patriarchalne stereotypy seksualne i na ich tle Renata Beger ze swoją afirmacją kobiecej seksualności powinna zostać okrzyknięta Pierwszą Feministką RP, ale gdzie by tam żyjące z grantów wyrobnice u Siostry Janion i Siostry Gronkiewicz by na to pozwoliły...
Chyba, że zwolnił ją dyscyplinarnie bez podstaw, ale na ten temat w tekście nie ma ani słowa.
A baby usiłujące rozbijać małżeństwo "na dziecko" należy pędzić gdzie pieprz rośnie. A podejrzewam że o to chodziło. W końcu mogła ciążę usunąć.
ukazywał się cykl felietonów podpisywanych Gerwazy Zaganiacz. Jego autor, śliniąc się z podniecenia, opisywał, jak "fajnie" używa się prostytutek w agencjach towarzyskich.
Gdzie były wtedy zawodowe "protestantki" przeciw seksizmowi?
Według polskiego prawa nie mogła ciąży usunąć, choć boleję nad tym, że mamy coś takiego jak ustawa antyaborcyjna.
Np. w Niemczech, w Czechach czy na Białorusi.
Dyskutanci deklarujący się jako rzecznicy lewicowości światopoglądowej, tow.tow. west i Ruskie, nagle obnażyli się (nomen omen) jako seksiści w najbardziej skrajnej postaci. Ich lewicowym (sic!) zdaniem, jeżeli "baba" jest w ciąży, to musi (!) ją usunąć, żeby nie robić facetowi kłopotu. Szkoda tylko, że nie ma sprzyjającej po temu ustawy :))))))
I żeby nie rozbijać... uświęconego małżeństwa!
Damulka chciała rozbić małżeństwo bogatego kochanka, ale nie wyszło. A teraz płacz. Co tu ma do rzeczy "lewicowość" lub "prawicowość"?
Jak ukarali tego faceta?
Nie wiem czy to w związku z tą sprawą, ale w poprzednich ani w obecnych wyborach nie został wystawiony na listy wyborcze.
na nową(?)partię:
(K)Le(ro)wica i "Demokraci"
"A baby usiłujące rozbijać małżeństwo "na dziecko" należy pędzić gdzie pieprz rośnie."
Małżeństwa tworzą dorośli ludzie i jeśli rzecz zachodzi dobrowolnie, to chyba małżeństwo samo dało się "rozbijać".
"A podejrzewam że o to chodziło."
"Podejrzenia", doszukiwanie się ukrytego sensu, kierowane w prywatne rozrachunki contra olewany przez gościa wyrok sądu, który zasądził "babie" należność.
"W końcu mogła ciążę usunąć."
A jak nie chciała? W Chinach jesteśmy (z PRZYMUSEM aborcji)?
ABCD, to byłaby dobra nazwa, skrót w wersji skróconej KLiD - idealnie ukazywałby symbiozę "ideową" KLD i LiD, a przyjemnie kojarzył koalicjantowi.