Rany Boskie! Jakie herezje! Przecież to jest tekst jak z "Obywatela" a nie z szacownego "Bez Dogmatu"! Lewica jest oderwana od zwykłych ludzi? Przeciętni obywatele są konserwatywni? Tęsknią za bezpieczną wspólnotą? Słuchacze Radia Maryja to potencjalny elektorat lewicy? Żukowski, bój się Marksa!
A tak poważnie, to dla mnie równie zabawnym co przerażającym jest to, co Żukowski jasno i otwarcie powiedział: dla "lewicowego" inteligenta jego plebejski współobywatel jest równie obcy ("Inny") co australijski aborygen. Kontakt z ludem polski "lewicowy" inteligent może zyskać tylko za pośrednictwem antropologa.
Mieszkaniec prowincji -
Tekst jest z pracy magisterskiej i opisuje rzeczywistość. Prawdy naukowej się nie powinno cenzurować.
Masz rację, Angka Leu. Gdy my pisaliśmy to samo 3 czy 5 lat temu, słyszeliśmy, że jesteśmy faszystami, V kolumną konserwatystów i agenturą PiS na lewicy. Teraz to samo piszą w swoich gazetkach ci, którzy nas zajadle atakowali. Oczywiście na przeprosiny nie liczę, bo to nie jest ta klasa ludzi. Ale mogę uznać, że w analizie rzeczywistości i znajomości polskich realiów jesteśmy kilka długości przed mędrkami, ktorzy na mocy towarzyskich układów robią za lewicowych intelektualistów.
żeby dojść do tak odkrywczych wniosków, trzeba spędzić "kilka tygodni na prowincji" i napisać o tym pracę magisterską?
Oczywiście, że nie. Można też po prostu żyć na codzień w 30-tysięcznym (po)przemysłowo-rolniczym miasteczku. Jak ja ;-).
Odpowiadając, pozbawiłeś, niestety, moje efektowne pytanie pewnej dozy niepewności...
i dyskryminujesz mieszkańców większych miejscowości:)Bo zasadniczo naprawdę jest dużo okazji, żeby posłuchać "elektoratu" żyjąc w ździebko większych miejscowościach. Tylko trzeba chcieć (i, oczywiście, widzieć w tym jakikolwiek własny interes, bo tak bezinteresownie to trudno...)
W ogóle nie trzeba mieszkać na prowincji, żeby cokolwiek wiedzieć o polskich realiach. Wystarczy rozmawiać z sąsiadami, z kumplami w knajpie, ze współpasażerami w pociągu, odwiedzać rodzinę w różnych częściach Polski itp. Ale polska lewica kawiorowa nie tylko mieszka w warszawce, ale i poza salonowy krąg nie wykraczają zarówno jej horyzonty, jak i kontakty z ludźmi.
Dokładnie, przedszkola i wsparcie socjalne dla wychowujących dzieci i jeszcze raz przedszkola. Lewica w Polsce - gdyby miała kiedykolwiek zaistnieć - powinna się oprzeć na feminizmie, ale trzeba to ostro przeprofilować politycznie, zostawiając z boku feminizm liberalny i teorie queer. Prawa osób homoseksualnych przesunąć na dalszy plan i zająć się prawami pracowniczymi, reprodukcyjnymi i socjalnymi kobiet - w dalszym planie par, rodzin.
A jeśli chodzi o liberalizację prawa do aborcji: niestety ale trzeba to jakoś uodpornić na dyskurs chrześcijańskiej metafizyki, prawa naturalnego i paranoi. Trzeba to jakoś inteligentnie wpleść w język problemu społecznego i forsować w sposób delikatny. Oczywiście łatwo powiedzieć. Tak czy inaczej podkładanie sie pod prawicowe klisze w stylu "prawa homoseksualistów plus prawo do aborcji", to - politycznie - kanał.
salu, że przedszkola są niebezpieczne, bo piekielnie łatwo zamieniają się w narzędzia autorytarnej indoktrynacji. Szczególnie w tym kraju, gdzie panuje hegemoniczny dyskurs prawicy.
Nie zastanowiłeś się nad tym?
W moim przekonaniu, dzieci powinny się wychowywać tylko na skłotach - tych niezawodnych matecznikach otwartej, różnorodnej, tolerancyjnej i plutalistycznej kultury roku 1968.
Rany boskie, zaczynam się zgadzać z Salem, chyba zbliża się koniec świata...
a ja jestem pryncypialny i się z salem nie zgadzam.
Łatwo zauważyć, że sal zrobił się makiaweliczny. Doradza wysuwać na pierwszy plan problemy rodzin, ale w zanadrzu trzymać "pary". Trzeba - podpowiada - "inteligentnie przeplatać" i "delikatnie wiązać". Doprawdy, to Il Principe. A może delikatnie się tutaj przeplata i wiąże wpływ "prawnika III Rzeszy", Carla Schmitta?
Nie przesadzałbym z docenianiem makiawelicznych zdolności Sala. Poza tym lepszy jest Sal mówiący o rodzinach niż Sal mówiący o gejach. Innymi słowy: Sal z ludzką twarzą.
można "wplatać", ale należy się również liczyć z tym, że taka forma feminizmu zostanie "spacyfikowana" przez "prawicowy populizm"...
chrześcijaninem!
Widzę, że cud przemiany sa(u)la z Tarsu (taki skłot starożytnych Judejczyków) w Paulusa lubi się powtarzać.
chcesz powiedzieć, że sal uległ hegemonicznemu dyskursowi prawicy?
Mnie takie podejrzenie też chodziło po głowie, aliści (!) bałem się je wyartykułować.
Nie, mnie raczej chodziło o uprzedmiatawiający charakter porozumień politycznych:)