"uświadamianie"
"często nie wiedzą, jak mogą pomóc"
"muszą zrozumieć"
no tak ponad 150 lat walk klasowych przez nieporozumienia i niewiedze, istnie sokratyczne poglądy o naturze tego co złe i co dobre. usmialem się jak bóbr.
Oni naprawdę wierzą, że nie potrzeba żadnych regulacji prawnych i państwa, żeby wszyscy zarabiali tyle ile im się należy, nie byli wyzyskiwani, pracowali w warunkach humanitarnych i nie więcej niż 8 godzin. Publiczna służba zdrowia i edukacja też nie są potrzebne, bo kapitał tylko czeka żeby to ofiarować społeczeństwu poprzez wielkie fundacje charytatywne.
Możemy być już pewni że jeśli kapitaliści "odkryją" w sobie dobro wtedy zaczną postępować lepiej wobec ludzi pracy.
mając kwotę z większą ilością zer na koncie. Obawiam się jednak, że większość ludzi pracy wolałaby jednak wyższe zarobki niż owe nieszczęsne 8 godzin dziennie, 40 tygodniowo czy jałmużnę w postaci becikowego.
Przed 20-tu laty, w ankiecie miesiecznika „Znak” CZYM JEST POLSKOŚĆ?, Donald Tusk (magister historii)
wypowiedział się, nie do Kaczyńskiego, ale do wszystkich Polaków, następująco:
„Co pozostanie z polskości, kiedy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-śmieszny teatr niespełnionych marzeń
oraz nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością,
kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie odruch buntu: historia, geografia, pech
dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać”.
"większość ludzi pracy wolałaby jednak wyższe zarobki niż owe nieszczęsne 8 godzin dziennie, 40 tygodniowo"
- idea skracania czasu pracy zakłada, że zarobki pozostają takie same, a na pewno nie mniejsze. chyba nikt rozsądny nie zamierza tu ludzi przekonywać, że w ramach emancypacji klasy pracującej powinni mniej zarabiać.
że podają zarobki na godzinę. Wtedy by się okazało, że płace w Polsce ostatnio wcale nie rosną...
zapewne nikt nie jest szczęśliwy z powodu otrzymania wypłaty w granicach najniższej krajowej, napewno nie wolałby pracować za niższe wynagrodzenie, ale po prostu jest do tego zmuszony.Jeśli już uda się komuś podpisać umowę, nawet na czas określony, to i tak jest szczęśliwy przez te miesiące, bo przynajmniej przez ten czas śpi spokojnie nie myśląc czy jutro uda się coś zarobić na czarno, zeby nakarnmić rodzinę. W tym wszystkim najgorszy jest brak poczucia bezpieczenstwa finansowego, niepewność jutra i zasypanie z myślą o żebraniu zasiłku z opieki społecznej.
napraawde twierdzisz ze nie rosna?
Fajny news, tyle że nic z niego nie wynika. O jakie zmiany chodzi kobiecinie? Czytała kiedyś Kodeks Pracy? Czy polepszenie sytuacji pracownic z dziećmi ma polegać na wydłużeniu przerw na karmienie? Bo na wprowadzenie zakazu rozwiązania umowy o pracę z pracownicą, która wraca po urlopie macierzyńskim/wychowawczym ze sttony żelaznych liberałów raczej nie ma co liczyć.