Niestety autor newsa zapomnial wspomnie, ze w pierwszej 10 milionerow nie ma ani jednego posla LiD-u. Okazuje sie wiec, ze prawdziwa wielka burzuazja to nie ta czerwona...
w lidzie, jak to w zwykle bywa w centrum - raczej przecietnie zamozne mieszczanstwo, niz wielka burzuazja z przytupem :)
Doceńmy ze reprezentanci bezrobotnych, wykluczonych czy rencistów nie są w pierwszej dziesiątce milionerów, a dopiero w trzeciej.
z tego co wiem to SO tradycyjnie zajmowala pierwsze miejsce a rankingu na liczbe milionerow, a jednoczesnie prezentowala najbardziej socjalny program. nie ma wiec chyba prostej korelacji.
Samoobrona źle skończyła właśnie wtedy gdy na listy wyborcze wpuściła Misztala i jemu podobnych. Co do milionerów to pomyliłeś chyba partie chłopskie. To PSL miał ich zawsze pod dostatkiem.
Dlaczego milionerów jest w LiD tak nieproporcjonalnie dużo?
jest związkiem zawodowym uwłaszczonej nomenklatury. Czy - żeby o tym się dowiedzieć - trzeba było czekać na news z komercyjnego portalu o milionerach w Sejmie?
Partie lewicowo-liberalne typu SLD (pomijając jego specyficzną genezę z kadr nomenklatury i służb specjalnych) istnieją w całej Europie. Nigdzie nie składają się z ludzi niezamożnych ani też nie reprezentują głównie "bezrobotnych" i "wykluczonych".
A bezrobotni i wykluczeni albo w ogóle nie głosują, albo poddają się przy tym wpływowi popularnych mediów komercyjnych.
A taka kasa dla uczciwie pracującego, ale zdolnego człowieka jest mimo wszystko do zrobienia. Znam osobiście np. paru naukowców, którzy dorobili się takich, może większych pieniędzy (zainwestowanych później w chatę, w auto - to się przecież liczy do majątku tak samo jak gotówka) np. na serii wykładów za Zachodzie.
Wiadomo, że siedząc na 4 literach całe dnie nie dorobi się dużej kasy :P
Także na tym tle LiD prezentuije się naprawdę OK.
skoro rzadzą nami milionerzy to nie ma co sie łudzic że "szarej masie" sie polepszy
w LiD jest wielu takich naukowców,którzy wykładają zarówno na zachodzie jak i na wschodzie. Dodatkowo na wschodzie badają groźnie choroby pochodzące z Filipin.Wszak obrona demokracji warta jest każdych poświęceń..
skąd ta niechęć zamożnych ludzi? czy bycie bogatym to coś złego? W każdym jednym komentarzu na tym forum czuć przynajmniej odrobinę niechęci, pretensji do kogoś kto jest zamożniejszy...
Ja popieram LiD, i szczerze mówiąc zwisa mi ile procent posłów tego klubu jest milionerami, a ile zarabia poniżej średniej krajowej.
Ludzie są różni, każdy jest inny... Są biali i czarni, wysoko wykształceni i nisko wykształceni, bogatsi i biedniejsi... Na każdego należy patrzeć indywidualnie, a nie poprzez pryzmat tego, do jakiej grupy należy. "Tolerancja", Panie, Panowie, "Tolerancja" i odłożenie na bok stereotypów, to podstawowe wartości lewicy...
Naukowcy mogli się dorobić bo to było dawno temu kiedy nauka była rzeczywiści za darmo. co do polityków-to pokazuje dobitnie że w Polsce nie mam demokracji tylko rządy milionerów uwłaszczonych po 89 r.
Moim zdaniem w samym fakcie bycia bardziej lub mniej zamożnym nie ma nic złego. Można oczywiście się zastanawiać czy bogactwo danej osoby zostało zdobyte zgodnie z prawem czy nie i czy zostało ono zdobyte kosztem wyzysku pracowników (co przynajmniej w przypadku ludzi chcących się zaliczać do lewicy jest faktem obciążającym). Problemem natomiast jest to, że w społeczeństwie polskim milionerzy stanowią jakiś niewielki ułamek całości a w parlamencie stanowią oni 20%. Oznacza to, ze są nadreprezentowani. Czy te osoby mogą dobrze reprezentować społeczeństwo, w którym kilkadziesiąt procent ludzi znajduje się w okolicach poziomu oznaczającego "ubóstwo"? Statystyka podana w newsie dobrze się wpisuje w mentalność rodem z USA, która wprost stwierdza, ze prezydentem MUSI być milionerem. Warto też wspomnieć wypowiedź posłanki Senyszyn, która twierdziła, że ktoś kto nie zarobił miliona w swoim życiu nie powinien znajdować się w parlamencie. Tego typu praktyka prowadzi do jednego do zabicia demokracji i procederu kupowania sobie władzy. Z tym lewica musi walczyć na każdym kroku. I nie oznacza to, że milionerów nie powinno być w parlamencie. Ale nie powinno ich być w takiej ilości a partie podajce się za lewicowe powinny mieć takich osób MNIEJ niż liberalne albo prawicowe.
Kosecki przynajmniej dorobił się ciężką fizyczną pracą, a reszta? Czy ten troglodyta Palikot miał kiedyś łopatę w ręku. A wymuskane cherubinki z LiD-u?
wyborne, mam nadzieje, że to miała być ironia:-)
"Milioner" to to samo co bogacz, a nie ktoś, kto ma milion (złotych) czy dwa majątku. A w związku z tym wszystkie wnioski wysnuwane z newsa można o kant d... potłuc.
ciekawy temat oligarchizacji polskiej polityki został zredukowany do naiwnego narzekania, że parlamentarzyści są na ogół bogatsi niż przeciętni obywatele
Za gazeta.pl
Milionerzy w Sejmie
redPor
2001-11-26, ostatnia aktualizacja 2001-11-26 16:45
Na 240 posłów, którzy po raz pierwszy zasiadają w Sejmie, prawie co 10 jest milionerem. Najwięcej - 9 - jest w Samoobronie, 8 - w SLD-UP, 5 w PO. Nie ma milionerów wśród nowych posłów PiS, PSL i LPR.
Najsłynniejszy detektyw i najbardziej, obok Andrzeja Leppera, znany poseł Samoobrony, Krzysztof Rutkowski, ma dom wart 4 miliony austriackich szylingów, mieszkanie warte ponad milion szylingów, a na koncie - milion 350 tys. szylingów i 200 tys. zł.
Nie jest to wiele w porównaniu z zasobami Zbigniewa Witaszka, restauratora, w którego lokalu Samoobrona świętowała sukces wyborczy. Zajazd "U Witaszka" wart jest ok. 10 milionów 400 tys. zł. Do tego dochodzi inwestycja adaptacyjna budynku gospodarczego warta 600 tys. Współwłaścicielami są żona, syn i córka posła. Jest jeszcze 15 500 m. kw. ziemi pod zabudowę (wartość - 700 tys. zł) oraz gospodarstwo rolno - hodowlane 8,5 ha. (warte 82 tys. zł).
Na koncie Witaszek ma 700 tys. zł, 82 tys. USD i tysiąc DEM. Jest współwłaścicielem - z żoną - jednego domu (222 m.kw., plus działka 710 m. kw.) wartego 500 tys. zł, oraz właścicielem drugiego, skromniejszego (150 m.kw. plus działka 1290 m.kw.) - ok. 400 tys. zł.
Z Witaszkiem może konkurować Tomasz Mamiński (SLD). Przewodniczący Krajowej Partii Emerytów i Rencistów jest właścicielem ok. 20 hektarowego gospodarstwa agroturystycznego (hotel i budynki gospodarczego) wartego 12 mln zł. Współudziałowiec dwóch nieruchomości - działki i mieszkania wartych odpowiednio 1 mln zł i ponad dwa i pół miliona franków francuskich. Dwie inne działki Mamińskiego (na jednej znajdują się hale produkcyjne), warte są łącznie milion zł. Na koncie poseł przechowuje 50 tys. USD.
Jeden z bohaterów "Big Brothera", Sebastian Florek (SLD) gospodaruje na 45 ha, wartych, wraz z zabudową - 4 mln 500 tys. zł. Mieszka w domu własnym wartym 400 tys. zł.
Marta Fogler (PO) na koncie ma 150 tys. zł i 20 tys. USD. Posiada dom (180 m.kw. - 400 tys. zł) i mieszkania - 82 m. kw. 300 tys. zł. Jest też współwłaścicielką - z rodzicami i mężem - trzech innych nieruchomości, m.in. działki z domem letniskowych, o łącznej wartości 300 tys. zł.
Rafał Zagórny, także z PO, na koncie ma 409 tys. DEM ("zablokowane na zakup domu"), 30 tys. zł oraz papiery wartościowe (akcje i udziały spółek) na łączną kwotę ponad półtora miliona zł. Posiada też trzy lokale mieszkaniowe do wynajmu - ich łączna wartość przekracza 250 tys. zł.
Edward Brzostowski (SLD) jest właścicielem "zespołu pałacowo-parkowego" oraz "nieruchomości z biektami zabytkowymi" o łącznej wartości 590 800 zł (cena zakupu). Ponadto w oświadczeniu majątkowym wymienia kilka innych nieruchomości - ich wartość brutto to ponad 4,5 mln zł - których "akty własności objęte są ewidencją księgową" w PPH Dexpol. Prezesem spółki jest Brzostowski, a wartość kapitałowa jego i małżonki udziałów w spółce przekracza milion zł.
Leszek Korzeniowski (PO) posiada na koncie 710 tys. zł, 42 tys. DEM oraz polisy ubezpieczeniowe i akcje giełdowe na kwotę 690 tys. zł. Jest też właścicielem domu o wartości 280 tys. zł. Z tytułu posiadanych wkładów w spółce "Flora" - 50 proc. - w ubiegłym roku uzyskał dochód ponad 1,5 mln zł.
Wojciech Domaradzki (SLD) na koncie ma 530 tys. zł (lokata) oraz 150 tys. USD. Posiada też dom wart 250 tys. zł oraz inne nieruchomości o łącznej wartości 1 milion 50 tys. zł.
Dom Ryszarda Bondy z Samoobrony wart jest 700 tys. zł. Bonda ma też gospodarstwo rolne - 1452 ha, którego wartość przekracza 7 mln, oraz magazyny zbożowe - 2 mln zł.
Jerzy Hausner (SLD) posiada dom (214,5 m. kw.) wart 700 tys. zł oraz mieszkanie (122,7 m. kw.) - 350 tys. zł, i działkę - 50 tys. zł.
1 mln 320 tys. zł warte jest 155 ha gospodarstwo rolne Alfreda Budnera z Samoobrony. Współwłaścicielem - podobnie jak domu wartego 100 tys. zł - jest żona posła.
Na koncie Wiesława Okońskiego (SLD) znajduje się 619 tys. zł i 5,3 tys. USD. Dom posła wart jest ok. 500 tys. Inna, "zabudowana" nieruchomość (m.in. hotel, restauracja, kompleks rekreacyjny) - 2 miliony 800 tys. zł.
uje milion 390 tys. zł, ponad 11 tys. USD oraz ponad tysiąc DEM, ma także nieruchomości - dom, mieszkania, działki - o łącznej wartości ponad półtora miliona zł.
Inna posłanka Platformy, Alicja Olechowska, posiada nieruchomości - dom, mieszkanie, budynki gospodarcze, działka - o łącznej wartości 502 tys. zł. Inne nieruchomości - dwie działki budowlane - warte są 128 tys. zł. Na koncie Olechowska ma 90 tys. i 15 tys. zł oraz 40 tys. USD. Do tego dochodzi dom wart 150 tys. zł i mieszkanie - 50 tys. zł.
Jan Zaworski (SLD) posiada dom wart 400 tys. zł, gospodarstwo rolne - 60 tys. zł, oraz inne nieruchomości - grunty i budynki - o łącznej wartości 3 mln zł.
Jerzy Pękała (Samoobrona) na koncie ma ponad dwa miliony zł. Mieszka, jako "lokator", w domu o powierzchni 200 m.kw. Gospodarstwa i nieruchomości ziemskich nie posiada.
Zygmunt Szymański (SLD) na koncie przechowuje 280 tys. zł i 16 tys. USD. Dom - 364 m. kw. - wart jest już 900 tys. zł, chociaż wciąż jest "w budowie". Na okres budowy poseł ma mieszkanie (126,9 m. kw.) warte 600 tys. zł.
Uposażenie posła wynosi 8 tys. 980 zł, plus dieta - 2 tys. 245 zł.
*************
Jak widzisz to news z 2001 roku, mamy wiec stara gwardie Leppera a nie zadnych Misztalow.
Parlament stał się narzędziem klasy panującej, burżuazji która wybiera sobie reprezentantów. Ci parlamentarzyści, niekoniecznie tylko milionerzy zdają się być znakomitymi wyrobnikami interesów kapitału.
A swoją droga "L"iD w tej klasyfikacji, swoistym rankingu największych bogaczy zasiadających czy to w sejmie czy e senacie po prostu zdeklasował swoich rywali.
No ale to partia ludzi "lewicy" demokratycznej, otwartej na nurty prokapitalistyczne.
Ostatnio niejaka Senyszyn stwierdziła że pracodawcy są napuszczani na pracowników. Jak dotąd pracodawcy, dawali przecież pracę z "serca"...
Palikot dorobił się na alkoholu. Nie wiem czy produkował, czy handlował. Wiem, że jeszcze teraz produkuje Jabcoki "Wino" i Arizony..... z dużej litery... ze względu na Kaczora Donalda, smakosza tych wyśmienitych trunków.
Nie rozumiem, czyżby trzeba było samemu żyć w biedzie, żeby walczyć o interesy ludzi biednych? To żeby pomagać bezdomnym, trzeba samemy być bezdomnym? Chyba przeciwnie. Nie ma nic dziwnego w tym, że polityką zajmują się raczej ludzie bogaci, a przyczyna jest prosta - ludzie biedni mają inne rzeczy w głowie, jak chociażby swoje własne utrzymanie. No chyba że planują dostać się do Sejmu dla kasy...
a dlaczego to posłowie mają być "bogatsi" od tzw. zwykłych obywateli? Czyżby tak stanowiła ordynacja wyborcza?
Praca to nie tylko kopanie rowów ale takze praca intelektualna-czy ktos kto zbuduje firmę, wymysli nowy produkt lub wyprodukuje produkt, którego brak na rynku jest gorszy od pracownika fizycznego?
Parlamentarzyści to z reguły ludzie mający za soba wiele lat pracy zawodowej. Jezeli ktos po 20 latach pracy nie ma majątku, na koncie ma debet lub konto ma z mamusia to albo jest klamcą albo nieudacznikiem ewentualnie utracjuszem. Poeł tez ma spore dochody wiec po kilku kadencjach fakt posiadania majątku nikogo dziwic nie moze.
Jestem w stanie uwierzyć, że Palikot zaczynał od bycia kiperem od jabcoków. Wiem, że kupił lubelski Polmos i od tej pory wystrzegam się trunków z tego zakładu. W zasadzie piję tylko koszerną i zagryzam moskalikami (wg nowomowy sowiecikami).
Nie wspominaj o "moskalikach". Piotr Wielki przerąbał okno na Zachod, a przez nie wyrwał się niszczący huragan vodki, zwanej w Polsce okowitą. Do tego czasu piliśmy tylko węgrzyna i piwo. Ja, jako znany smakosz szlachetnych trunków okowity nie piję. J-23 nie ma sobie równych. Jest z czego produkować - w latach suszy i przymrozków mamy nadprodukcję pozaklasowych jabłek.
Pracodawcy to fajne ludziska. Przecież dają pracę i nawet potrafią dość skutecznie "zmobilizować" pracownika do pracowania ponad określoną ilość godzin.
Ci parlamentarzyści "milionerzy" (trzeba przyznać iż nie musieli brać udziału w "Milionerach") są tak zdumiewająco przedsiębiorczy i obrotni że takie a nie inne ich dochody są "oczywistością".
To są "tani" parlamentarzyści, mający w jednym palcu umiejętność do tworzenia swojego "właściwego" wizerunku i sposobność do pokierowania bezmyślnym stadem.
Masz rację Chewrony-kazdy bogaty musi byc złodziejem i oszustem. Kazdy pracodawca to wyzyskiwacz, któryokrada pacowników i zmusza do pracy nadludzkiej
Gdyby LiDowcy,POwcy i PiSiORy nie byli tacy obłuni,połączyliby się w jedną partię o takiej właśnie nazwie.Najwyższy czas by lud się przebudził i obalił tą dyktaturę kapitału.
Wystarczy posiadac dwa mieszkania w Warszawie, np jedno po babci, drugie własne... Nie przesadzajmy z tym polowaniem na czarownice...