jakże nieformalny organ SLD mocno kocha górników. Ciekawe czemu nie kochał ich miłością równie wielką i gorącą, gdy jego partyjny sponsor sprawował w Polsce władzę.
"górnikom przemawiały do rozsądku nie tylko rządowe autorytety". Ja, ja, ja... tym autorytetym jest niy kto inny, ino niejaki Zimoń Damian, biskup, a jakżeż.
Cytuja, co by sie grubiorzom utrwaliły pod kokitkami (kaskami) wyrocznie łonego eminyncji - szpeca łod grubów, bo przeca niy łod Skarbników (dobrych duchów kopalnianych).
"Teraz wszystko się skończyło. I to jest tragedia, bo jak kto SZTUCZNIE WYNIESIONY (sic!!!) wysoko nagle spada, to trudno mu się podnieść. Problem w tym, że kolejne ekipy rządowe mają różne koncepcje, jak z tego wyjść. Sprawa jest jasna: nie trzeba tyle węgla".
No i jak u nie pić, kurde?
Nie interesuje mnie górnictwo, tak samo jak nie interesuje mnie produkcja papieru toaletowego czy jogurtów beztłuszczowych. Kombinacje wariacje, państwowe firmy, prywatni podwykonawcy, korupcja i problemy na ich styku zagwarantowane. Sprywatyzować wreszcie całą tą branżę, zliberalizować i zapomnieć. Rząd ma ważniejsze rzeczy do roboty niż zastanawiać się jak kopać węgiel. Za PRLu rząd zajmował się wszystkim, łącznie z produkcją papieru toaletowego. Teraz trochę zmądrzał ale dalej mamy jeszcze socjalistyczne skanseny jak górnictwo.