A skąd się wziął ten "Fatah"? To "Obcy" z kosmosu, czy bohaterscy bojownicy Arafata? A kto ich skorumpował? A Arafat też skorumpowany? Zdaje mi się, że Polska Ludowa to go bez opamiętania popierała. Czy to znaczy, że też skorumpowana była?
jak zawsze musieli w akcie obrony??? no bo uznanie ze zabili z premedytacją wiąże się z uznaniem za antysemite haha haha w tym liberalnym kopniętym pełnym "poprawności politycznym" świecie.
odnosnie fatah.
W palestynie stosuje sie znaną strategię okupantów polegającą na inicjowaniu konfliktów wewnętrznych. po krotce przedstawie Ci jak to sie rozwijalo w poniedzy fatah i hamas.
1) rzadzi fatah i prowadzi negocjacje z izraelem- sila rzeczy ze wzgledu na brak rownowagi sil, sprowadza sie to do samych ustepstw w zamian za mgliste obietnice.ludność to irytuje. Ponadto w zwiazku z okupacja, siecia pkt. kontrolnych jedynyne zrodlo utrzymania to budzetowka. dlatego do fatah, jako do partii rzadzacej sciaga wielu oportunistow i szerzy sie korupcja.
2) hamas postrzegany jako siła bardziej ideowa, a dodatkowo ogranizujaca pomoc dla ludnosci terytoriow okupowanych, wygrywa wybory i formułuje rząd premiera Hanije
3)swiete oburzenie Izraela i opinii miedzynarodowej. Wprowadzono snakcje, strefe gazy odcieto od swiata nie wpuszczjac nawet pomocy humanitarnej. A co najwazniejsze zaekwirowano pieniadze należne automonii palestynskiej z tytulu cel, czyli praktycznie jedyne fundusze, jakimi dysponuja palestynskie wladze
4) rząd nie może wypłacać pensji i ich nie wypłaca. sytuacja sie przedłuża, ludzie zaczynają tracić cierpliwość. Hamas jest w potrzasku ustąpienie wiąże sie z porażką i potwierdzeniem niemożliwości sprzeciwu wobec Izraela, nieustąpienie powoduje, ze są obwiniani za przedłużający sie brak środków utrzymania. hanije usiłuje kombinowac kasę z krajów arabskich. nie pozwala mu sie jej wwieźć do Palestyny.
5) Abbas jest przeciwny rządowi Hamas chce zmusić go do ustapnienia. zaczynają sie utarczki. hanije zapewnia, ze Hamas nie da sie wpuścić w wojnę domowa. w miedzy czasie następuje izraelska inwazja na strefę gazy, a w niespelna miesiąc później atak na Liban
6) rząd Izraela oraz usa udzielają wsparcia Fatah w celu rozprawienia sie z Hamas. (daja kasę oraz bron) Condoleezza żąda zapewnienia, ze fatah zorganizuje im te "wojne o pokoj".Bo z hamasem nie może być pokoju, gdyz hamas nie jest wart, żeby zaszczycić ich rozmowami pokojowymi
7) i następnie wystarczy tylko delikatnie podsycać konflikt. I juz mozna spokojnie krecic glowa nad zderzeniem cywilizacji i ubolewac nad "niezrozumiala niechecia wsrod samych palestynczykow". podobnie jak w przypadku iraku "szyitami, co sie musza poklocic z sunnitami",gdyz sa tacy kłótliwi.
ma prowadzić rozmowy z Hamasem, który nie uznaje jego istnienia?
Fakt, że Hamas działa legalnie na terenach Autonomii Palestyńskiej oznacza złamanie porozumień, na mocy których Autonomia powstała.
A może Palestynczycy rozpelzna sie po świecie, stworzą diasporę, w Palestynie sie o nich zapomni, minie 2000 lat i w jakiejś kawiarni w Wiedniu pewien wybitny Palestynczyk wpadnie na pomysł: "ziemia dla ludu dla ludu bez ziemi". W tym czasie Palestynczycy będą dobrze ustawieni w jakims nowym imperium, np. na Marsie. Żydzi zatracą swoje merkuriańskie cechy i przypiszą się do ziemi. Emigrujacy do Izraela Palesynczycy uznaja, że muszą mieć własne państwo. Minie 50 lat i żydowscy "terrorysci" będą upokarzani na check-pointach nowej "broniącej się", ale głodnej ziemi Palestyny.
Oto do czego prowadzi przesadnie rozwinieta świadomość narodowa. Zatracanie tożsamości to z powodów logicznych i humanitarnych korzystna cecha kulturowa. Pielęgnacja prowadzi do absurdów jak poczuwanie się do starożytnej ziemi. Aż strach pomyslec jakby do Polski mieli wrócić Celtowie. Na szczęscie Celtowie zrobili to co robią inni przy dziejowych zakretach. Zgubili tożsamość narodową, zgubili przywiązanie do ziemi. Potomkowie Celtów w USA uważają USA za swoja ojczyzne. Nie tworzą American Celtic Public Affairs Committee. Ufff...To by bylo piekło jakby wszyscy byli tacy pamiętliwi co? Wojna, bo ktoś miał przodka, ktory co prawda nie wywodzil sie z kraju X, ale w X panuje religia Y, a 400 lat temu jego roddzina przeszła na Y, wiec on teraz poswieci życie na rekonwiste X.
Wzruszyłaś mnie do łez. Teraz już wiem jakie te Palestyńce biedne, jak im te podłe Żydy przywóców korumpują. Ponieważ Ty wiesz o o tym wszystko, to mi pewnie bez problemów odpowiesz. Czas jakiś temu Abu Nidal niejaki, Arafatem zwany, na aids umrzeć raczył. Banał zwykły, tylko gościu kasę straszną zostawił. Skąd ona, kasa ta? Od Żydów, czy z funduszy ONZ na wyżywienie palestyńskich "nędzaży" po obozach egzystujących? Od każdego dolara, przez Izrael czy ONZ Autonomii przekazanego Arafat procent pobierał? A czemu to z wielką spadku częśćią wdowa po Arafacie (już tam nie wnikajmy, czy po bożemu współżyli, czy nie) do Paryża (bodaj) wyjechała i tam w luksusie bajecznym żyje? A to w obozie jakim siedzieć nie mogła i z ONZ żyć?
Ty masz 100% racji. Też uważam, że to bez sensu, że POlska wróciła, niekiedy prawie po tysiącu lat, na prastare piastowskie terytoria. Do Świnoujścia, Kołbaskowa, Turoszowa czy na Ślężę. Że o Śnieżce nie wspomnę. Oddać je. Wszystko jedno komu. Celtom, Germanom prastarym, Prusom, czy jakim innym Niemcom. Będzie wzór dla Izraelczyków i Palestyńczyków, jak ich konflikt rozwiązać
Nemo prezentuje tu z dumą mądrości chłopka-roztropka, jak to mądrości chłopka-roztropka mające być szczytem wznoszącym się ponad łańcuch górski myśli ludzkiej. Po pierwsze, Niemcy nie utraciliby po drugiej wojnie światowej ziem, gdyby wcześniej, w niedalekiej przeszłości, nie byli agresorem i nie spowodowali najtragiczniejszej i jednej z najokrutniejszych wojen w historii człowieka. Nie są dziś narodem ciemiężonym. Palestyńczycy natomiast stracili swe historyczne ziemie i stali się narodem ciemiężonym - pozostali nim z tego powodu do dziś - w wyniku syjonistycznej inwazji. Bije po oczach przepaść, prawda?
Abu Nidalem był, kolego, Sabri Al-Banna, który w 1974 odłączył od Al-Fatah Arafata, zakładając Fatah-Radę Rewolucyjną, i stał się jego śmiertelnym wrogiem. Jaser Arafat nosił imię bojowe Abu Ammar. To zresztą najmniej ważne. Yona wskazała, jak podsyca się antagonizmy wewnątrz narodu ciemiężonego, by utrudnić jego walkę o wolność - tymczasem dalej, ze ślepym uporem, znajdujesz nowe, wcześniejsze tego przejawy, by wykorzystać je jako zasłonę dymną. Szkoda z tym dyskutować.
"Dlaczego Izrael ma prowadzić rozmowy z Hamasem, który nie uznaje jego istnienia?"
Odpowiedź daje jeden z liderów Hamasu w Gazie, Ahmed Jussef, w swym liście opublikowanym przez - uwaga! - "New York Times": "Przecież Irlandzka Armia Republikańska zgodziła się zawiesić walkę zbrojną na rzecz wyzwolenia Irlandii Północnej od panowania brytyjskiego bez uznania suwerenności brytyjskiej. Republikanie irlandzcy nadal pragną zjednoczonej Irlandii wolnej od panowania brytyjskiego, lecz opierają się o metody pokojowe. Pokój nigdy by nie zwyciężył, gdyby zmuszać IRA do porzucenia wizji ponownego zjednoczenia Irlandii nim zaczną się negocjacje. Czemu należy żądać więcej od Palestyńczyków, szczególnie, że duch naszego narodu nigdy na to nie pozwoli?"
http://www.viva-palestyna.pl/bliskiwschod/news.php?news=artykuly/0057.info
Cytowałem go w swoim, przywoływanym już w dyskusjach na Lewica.pl, materiale "Palestyna a Realpolitik".
http://www.viva-palestyna.pl/bliskiwschod/news.php?news=artykuly/0057.info
Przez pomyłkę dwa razy dałem link do materiału własnego autorstwa; pierwszy link miał rzecz jasna prowadzić do materiału w NYT. W takim razie rzucam go jeszcze raz:
http://www.nytimes.com/2006/11/01/opinion/01yousef.html?_r=2&oref=slogin&oref=slogin
Za pomyłkę najmocniej przepraszam.
Oczywiście, pomyliłem xywę Arafata. I, oczywiśie, jestem chłopkiem roztropkiem. Nie rozumiem, czemu ONZ przydziela jakieś fundusze na wyżywienie uchoźców "ciemiężonego" narodu palestyńskiego, kiedy wdowa po ich przywódcy opływa we wszelkie luksusy. Nie mają biedaczkowie pieniążków, pensji wypłacanych i czego tam jeszcze? No to niech wystąpią do posażnej wdówki, może coś tam im od niej kapnie. Istotnie, o tym nie da się ze mną dyskutować.
"Aż strach pomyslec jakby do Polski mieli wrócić Celtowie"
Celtowie jak Celtowie. Ale co by było, gdyby wrócił tu kto inny?
krótko - co więc proponujesz? Zwrócić Niemcom Kołbaskowo i Krajnik Dolny? Może więc pójść za ciosem i komuś zupełnie innemu oddać Szydłowiec i Chmielnik, Lubartów i Pajęczno, co?
Bury,z wymienionych przez Ciebie miejscowości mam jasność (zastrzegam się, że piszę li tylko z pamięci ułomnej)co do ewentualnych losów Chmielnika i Lubartowa. Pierwszą miejscowość oddać Mongolii, bo pod nią chyba rycerstwo małopolskie dało ciała Mongołom, w wieku XII. Lubartów - oddałbym Litwie, bo im się z księciem Lubartem kojarzy, choć chyba on z tym nic wspólnego nie miał. Co do innnych, teraz jasności nie mam. Muszę to przemyśleć.
Twój pogląd, że Ziemie Odzyskane wróciły do Macierzy li tylko w konsekwencji zbrodni hitlerowskich stoi w jaskrawej sprzeczności z propagandą i nauczaniem historii za czasów Polski Ludowej. Toż wtedy bez mała 24 godziny na dobę i 365 (albo i 366) dni w roku uczono społeczeństwo, że wszystkie te odzyskane obszary należą się nam nie z tytułu jakiejś tam rekompensaty, ale dziejowej sprawiedliwości, gdyż wszystko to było, za Mieszka I czy innego Bolesława Chrobrego polskie, piastowskie czy jakie tam inne, ale nasze. Niezliczone mapy historyczne ukazywały granice dawnej, piastowskiej Polski zbliżone nad wyraz do granic PRL. Wszędzie na eksniemieckich Zachodzie i Północy wisiały wielkie afisze, czy napisy (dzisiaj posterami by je nazwano)o treści: "Byliśmy, jesteśmy będziemy". Nie pisano, uczono i mówiono nigdzie, że Wrocław jest polski skutkiem zbrodni, ale jego historii, genezy etc. OK, mówiono, że wrócił do PRL dzięki sojuszowi z ZSRR i słusznej polityce komunistów polskich, ale słowa w tych naukach nie było, że to w wyniku zbrodni. Należał się nam i już, boć był ci on, Wrocław jeden, oryginalnie polski i już. Utracono na skutek feudalizmu, polskiego Drang nach Osten, ale sprawiedliwie i wrócił i będzie. Oj, dałby Ci Towarzysz Wiesław, gdyby znienacka ożył i pisanie Twoje o mechaniźmie powrotu Ziem Odzyskanych przeczytał. Zwracam Ci uwagę na ten termin: "Ziemie ODZYSKANE", a nie Ziemie UZYSKANE na skutek tego, czy owego zdarzenia. Ty przypomnieć sobie pozwolę o wspaniałej Wystawie Ziem Odzyskanych we Wrocławiu w 1948 roku (chyba) odbytej. Widziałem też ja kiedyś w antykwariacie książkę wielgachną o tytule: "300 miast wróciło do Polski". WRÓCIŁO, rybeńko, a nie - dajmy na to -"przyłączono", czy jakoś tak.
"300 miast wróciło do POLSKI" ...
Ta książka, o jakże pięknie brzmiącym tytule (początkowo było to 200 miast), napisana została nie przez żadnego komunistę, jak zdaje się sugerujesz, lecz wręcz przeciwnie -
przez endeka. Przedstawiciela prawdziwie polskiej elity intelektualnej i w ogóle elity w jej rzeczywistym znaczeniu, tzn. innym niż obecnie lansowany. Napisana ładnym, trochę może starodawnym językiem i dobrym, dziś już prawie nieznanym stylem. Czytałem ją chyba z 10 razy, choć do czytania jako takiego jest tam niewiele, w zasadzie jest to coś na kształt potężnego informatora, kompedium wiedzy o tych terenach. Coś jak "Słownik gegraficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich", lecz na oczywiście nieporównywalnie mniejszą skalę. Książkę z pewnością warto mieć w domu, jakkolwiek dostępna jest chyba w każdej bibliotece osiedlowej.
Cała ta tyrada - mająca, przypomnijmy, okrężną drogą legitymizować politykę izraelską wobec Palestyńczyków - koniec końców świadczy tylko o jednym: PRL był odległy od rzeczywistego ideału komunistycznego (choć nawiasem mówiąc i tak pozostaje najpomyślniejszym okresem w historii Polski).
No i, ponieważ był od tego ideału odległy, tow. Wiesław mógł wieszczyć swoje bardzo patriotycznie - jak wynika z wcześniejszych wpisów, dobrze się wówczas mieli (przynajmniej niektórzy) endecy. W efekcie w czasie antyrobotniczego stanu wojennego akolitą Jaruzelskiego mógł zostać Maciej Giertych, twierdzący podówczas, że Solidarność jest ruchem trockistowskim. (Nb. Jaruzelski to ANTYkomunista - tylko antykomunista może posłać czołgi na rewolucyjny proletariat! Nie chce tu wnikać, czy istniało wówczas czy nie ryzyko interwencji radzieckiej - ale nawet gdyby istniało, jeśli Jaruzelski byłby w istocie komunistą, byłby po stronie rewolucji, a nie zasłaniał się "mniejszym złem". Rozumiałby w takim razie, że rewolucja proletariacka wymaga ofiar!)
Nie mogę polemizować z Twoim postem, bo nic mnie nie razi. Buhaha. Co do generała Jaruzelskiego, to członkowie jego fanklubu zawsze znajdą argumenty za, wrogowie przeciw. W każdym razie nie był ludożercą, jak chociażby niejaki Amin.
PS. Oczywiście walnąłęm się odnośnie bitwy pod Chmielnikiem - to było w XIII, nie XII wieku.
odnośnie tego niech tam będzie Chmielnika czy innego Klwowa to ty się "walnąłeś" o grubo więcej niż te głupie sto lat.
Odnośnie "Chmielnika" sięnąłem do Nowej Encyklopedii Powszechnej PWN, tom 1 A-C, Wwa 1995.Na temat Chmielnika podają tam, jak krowie na rowie, "w 1241 miejsce przegranej bitwy wojsk pol. z Tatarami".