No tak, jak lesbijka to babochłop, jak emancypacja to przez mężczyznę. I jak rodzina to rodzina (główna bohaterka nie decyduje się przecież rozbić rodziny swojego kochanka, odchodzi, pewnie zwiąże się z samotnym policjantem). Jednak jest w tym filmie coś ciekawego, te kobiety w jakiś sposób walczą z całym otaczającym światem. A używają do tej walki tego, co mają pod ręką - szminek i karmelu. Ten film z lewicowego punktu widzenia chyba jest bardzo niejednoznaczny. Bardzo proszę o coś więcej na temat tego filmu na lewicy.pl. Może na blogu Krytyka kultury?
Sympatyczne kino, niby kobiece, ale facetom (normalnym) też powinno się podobać. No i tekst: "-Jeśli zadzwoni pan Pompidou, powiedzcie, że jestem u krawca" - po prostu genialny.