Świetnie, tylko mam nadzieje, ze to nie jest jakieś rozbicie wśród pracujących, bo jedność ponad podziałami to jest podstawa i warunek powodzenia w rewolucji.
Czy ktoś wie, jaki jest stosunek tej partii do Chaveza, a zwlaszcza do jego projektu zmian w konstytucji?
lewicowcom - "internacjonalistom" dedykuje ponizszy fragment:
"...winna stać na straży narodowej suwerenności"
Partia na razie powstaje więc ze 100-proc. pewnością niczego jeszcze nie można przesądzać.
Skupia ona jednak głównie działaczy związkowych oraz trockistów popierających proces boliwiański, ale już nie bezkrytycznie samego Chaveza.
znaczy się będzie np. robotnik-senior product manager? rozumiem, żę bedzie miał studia wyższe, bo MBA to nawet nie wspominam...
a ile będzie taki robotnik-manager zarabiał w stosunku do robotnika-robotnika?
a jak to bedzie jak trzeba bedzie dokonać cięć w zatrudnieniu? robotnik-manager pośle na zielona trawkę robotnika-robotnika nie bacząc na solidarność klasowa, czy też bedzie finansował z pieniedzy firmowych fikcyjne etaty? a jak to się bedzie mialo do biznesplanów i kredytowania przez banki???
czekam na radosną tfurczość towarzysze, hehe...
Skad mu sie wzielo, ze internacjonalizm a "narodowa suwerennosc" to wykluczajace sie wzajemnie pojecia to naprawde nie wiem. Szczegolnie w odniesieniu do panstw post-kolonialnych.
wojtas wziął ten "internacjonalizm" w cudzysłów. A przy okazji: czy nie wydaje ci się, że Polska, z jej doświadczeniem rozbiorów i sowieckiej hegemonii, też jest krajem postkolonialnym?
Wyzwolenie społeczeństw z kapitalistycznej interpretacji interesu narodu jest czymś jak najbardziej możliwym do uzyskania przez podkreślanie suwerenności robotniczej, będącej w opozycji do kapitalistów z całego świata.
Polska ze swoim doświadczeniem (rozbiory, i "Ludową" władzą w niektórych aspektach działania) od 18 lat jest państwem, gdzie każda formacja podkreślała swój serwilizm wobec USA i interesów międzynarodowego kapitału.
Neosanacja w wydaniu PiS-owskim także w dużym segmencie prowadzonej polityki zagranicznej kontynuowała proimperialistyczny kurs.
Sytuacja może się zmienić, gdy państwo poczuje na sobie suwerenność wyzyskiwanej większości.
chodzilo mi o to, o czym mowil Angka Leu. Poprzez lewicowcow"internacjonalistow" rozumiem powszechnych na tym forum kolezkow, ktory zrobia wszystko aby zohydzic i ponizyc wszelkie dokonania wlasnego narodu. Co by sie nie dzialo, beda dowodzic, ze Polaczkowie nigdy nic nie robili, tylko uciskali innych i wprowadzali faszyzm.
W pewnym sensie tak. A wlasciwie, idac dalej, czy aby napewno "post" ?
oczywiście, że w zakładach zarządzanych przez pracowników musi być gradacja płac. Ludziom musi się opłacać podejmowanie studiów wyższych i kursy doszkalające w zarządzaniu.
Jeżeli konieczne są cięcia - zarówno w ilości etatów, jak i wysokości płac - to trzeba je wykonać i tyle, utrzymywanie z pieniędzy ogółu bezproduktywnych stanowisk pracy to absurd i wyzysk - od tego jest dochód minimalny (ale już poza zakładem pracy).
nie wszyscy na lewicy to komuniści - a nawet ci mają często pojęcie o gospodarce i nie wierzą w efektywność i sprawiedliwość równości płac.
tyle tylko, że dyrekcja powinna być wybierana przez udziałowców - a więc pracowników i powinni oni (jak udziałowcy każdej firmy) mieć możliwość jej odwołania.
Jeżeli samorządy pracownicze źle będą gospodarowały swoim majątkiem - powinny upaść i tyle - rynek nie zna próżni, na ich miejsce wskoczą inne zakłady, które rozumieją konieczność inwestowania i profesjonalnego zarządzania;
to tak w skrócie:D
no proszę, zgadzamy się :). Ciągnąc ten wątek: uważam, że z kraju neokolonialnego względem jednego mocarstwa staliśmy się neokolonią innego, co jest uważane za "niepodległość".
Ja nie wiem, czy to jest chęć pełnienia roli straszaka, czy poprostu kiepski pomysł taktyczny i zagubienie się w tej koalicji... (poniekąd częsty przypadek)
Dostałem dzisiaj z drugiej ręki szereg egzemplarzy dziennika "Dziennik". Tak dostaję i "Rzeczpospolitą", daję "G. W.". Patrzę w ten "Dziennik" z 24.01 i widzę artykuł: "Wenezuelczycy płacą za eksperymenty Chaveza".
Tam stoi m. in., że "W dotowanych sklepach dla biedoty zabrakło jajek, mięsa a nawet chleba". Bo poniżej kosztów każą sprzedawać. "Już przed Bożym Narodzeniem zabrakło Wenezuelczykom żywności. W sklepach nie było mięsa, drobiu, czasem nawet mleka i chleba"." "Przekonana zwolenniczka Chaveza musiała jak inni odstać w kolejce, zanim dostała kawał taniego, dotowanego mięsa". "Ostatnim gestem rozpaczy była propozycja, by pomocy Wenezueli udzielił Honduras, w zamian za ropę dostarczając jej żywność".
I teraz ja, Nemo się pytam: prawda to, co dziennik "Dziennik" pisał, czy podły, prawacko-liberalny fałsz?