Wtedy ja także przesiądę się z "windy" na ten waszym zdaniem "fenomenalny system."
Porzuciłem go dwa lata temu. Szkoda zdrowia i czasu aby siedzieć na forach i prosić kolegów o porady, których nie ma w podręcznikach.
Tymczasem Platforma, która to niby tak bardzo chce obniżać podatki, nie widzi nic złego w tym, ze pieniądze podatników wędrują do kieszeni Gatesa!
Wolne oprogramowanie to nie tylko Linux. Już samo wprowadzenie do urzędów Open Office'a (który bynajmniej nie jest trudniejszy w obsłudze od MS Office'a) byłoby rewolucją i przyniosłoby ogromne oszczędności.
W swoim czasie francuskie urzędy chciały przejść na Open Office. Po badania zrezygnowano, gdyż okazało się, że jest to program niestabilny i niebezpieczny.
Kwak - czy mógłbyś wyjaśnić, na czym polega "niebezpieczeństwo" pakietu OpenOffice.
Co do stabilności - z mojego doświadczenia, nic takiego nie zauważyłem, a pracuję na OO od kilku lat i pamiętam też takie przypadki, gdy uszkodzony arkusz MS Exell wieszał swój program natywny a "wchodził" w OO.
Zainstalowałem na swoim komputerze Open Office. Korzystam z niego na co dzień i jestem bardzo zadowolony.
W OO nie ma przede wszystkim Sapera i Free Cella. To dyskwalifikuje ten system na pniu. Jak ktoś chce szpanować bezpłatnym oprogramowaniem albo wegetarianizmem to nie można mu tego zabronić. Nastolatki muszą same przejść przez okres buntu - nienawiść do świata ma zresztą swoją nazwę medyczną: antyglobalizm.
Oto socjalistyczna organizacja walczy o wprowadzenie systemu, którego rozwojem kieruje charyzmatyczny nieznoszący sprzeciwu przywódca przekonany o własnej nieomylności :D
Bill Gates płaci bo ma z czego. Nie pomogą Firefoxy, Openy, Opery, Javy itp. Bill to zniesie i mimo szykan kocha was ANTYAMERYKANIE.
OO nadaje się tylko do pisania tekstów. Spróbujcie zaimportować plik z Excela (Microsoft Office) i dalej z nim pracować w OO.
Przyjemnych snów.
Oczywiście, może się zdarzyć taki nieuk, co w OO czegoś nie umie zrobić, ale nie sądzę żeby z pomocą MS Office dawał sobie radę lepiej.
Problem dominacji MS w naszych instytucjach budżetowych jest na prawdę poważny. Jedną sprawą jest wydawanie fortun na produkty MS przez państwowe (i samorządowe) urzędy. Nie chcę się o tym rozpisywać (bo i tak nikt już pewnie nie czyta tego wątku) ale zastanawiam się nad sensem wymiany Win-XP na Vistę i MS-Office 2003 na wersję 2007, kiedy zadania wykonywane przez dane stanowisko pracy pozostają bez zmian. Ale Microsoft wkrótce przestanie "wspierać" systemy z roku 2003, więc koniecznie trzeba zainwestować w wymianę. Przy okazji wydamy następną kasę na nowe kompy, bo przecież na starych Vista nie pochodzi... Jaki będzie efekt: urzędnik będzie klepał te same formularze na Viście co dawniej na XP, tylko teraz wszystko będzie chodziło wolniej, bo nowiusieńki Intel Core Duo 70% mocy obliczeniowej odda na wyszukiwanie wirusów w plikach ... wzorców wirusów, które musi nieustannie ściągać z netu zapychając całe pasmo.
Ale jak kto to lubi, to proszę - żyjemy w wolnym kraju...
Bardzie boli mnie to, że w sferze edukacyjnej w Polsce również Microsoft dominuje bezkonkurencyjnie. I tu oczekiwałbym większej inicjatywy. Nie wolno dopuścić do tego, by na poziomie szkoły wbijano uczniom do głowy że komputer jest tożsamy z Windows a edukacja komputerowa to studiowanie Offica. Chciałbym tu oddać sprawiedliwość koncernowi MS i wyrazić wdzięczność za pomoc jakiej udziela szkołom i placówkom pozaszkolnym w Polsce. Tyle że oni nie robią tego całkiem bezinteresownie!
Argument "antyamerykanizmu" jest tutaj kulą w płot. Tak się składa, że świat wolnego oprogramowania najwięcej zawdzięcza amerykanom. Cała koncepcja GNU, czyli licencji publicznej, pochodzi z USA. Microsoft budzi negatywne emocje nie dlatego, że jest amerykański. Amerykański jest Apple, a ta marka cieszy się powszechną sympatią. Młodzi właściciele Mac-ów z dumą noszą applowsie jabłuszko przyklejone do plecaka. Niech mi kto znajdzie człowieka, który obnosi się z logo Microsoftu? Oprócz pracowników koncernu, którzy mają to w obowiązkach zawodowych.