Romano Prodi zachował się jak mąż stanu i cześć mu za to. problem polega na tym, że nie wiadomo co będzie dalej, możemy jedynie liczyć na to, że kolejne wydarzenia na włoskiej scenie politycznej pomogą w prowadzeniu słusznej polityki integracji europejskiej i walki z wyzyskiem
demokracji we Włoszech zagrażał prawicowy, autorytarny populizm?!
Włochom grozi powrót do władzy neoliberałów z bloku Berlusconiego, który wcześniej za swoich rządów (mówiąc łagodnie) niczego dobrego nie przyniósł. Problem w tym, że Prodi wcale nie był od niego wiele lepszy (i nie zmieniła tego obecność lewicowych radykałów w koalicji rządowej)...
kto - parafrazując słowa Benedykta XVI - będzie niebawem mógł powiedzieć:
Dopo il grande socialdemocratico Romano, la maggioranza democratica ha eletta me, un semplice construttore del Nuovo Ordine Mondiale per il seguente governatore di Italia.
Zapomniałeś dodać: carissimi fratelli e sorelle. Siadaj: znowu pała!
którzy wspierają nie tylko za pomocą samych oświadczeń lecz i finansowo walczących górników z Budryka, za co należy im się szacunek, bardziej zależy na pełnieniu jedynie roli straszaka względem systemu kapitalistycznego niż na realizacji w perspektywie głębokich zmian systemowych.
Udział w rządzie Prodiego, komunistów w zasadzie sprowadzał się do wypełniania nakazów lewicy w pełni instytucjonalnej i do okazjonalnych uwag pod adresem szefa rządu wyrażających w namowach do zetknięcia się z "Kapitałem" Marksa lub ściągnięcia zwłok Lenina.
Nie wiem czy takie podejście części radykalnych działaczy nie przełoży się na gorszy wynik ich wynik w wyborach.
Natomiast Berlusconi to jawny wykonawca założeń które ustala międzynarodowa burżua.
http://amaranto.livorno.free.fr/galerie_amaranto/picture.php?cat=6&image_id=198&expand=1,6