Cała budzetówka powinna sie zbuntować, bo ile można robić za grosze? Wzrost gospodarczy jest ale jego skutki odczuwają tylko kapitaliści. Ludzie pracy, których zatrudniają oraz budżetówka nic z tego nie ma. Tak dalej nie może być i czas w końcu upomnieć sie o swoje. Dosyć robienia za grosze na tych panów! Wygląda na to, że spauperyzowane społeczeństwo ma już dosyć ochłapów z pańskiego stołu.
Zlikwidować je i po problemie.
Najlepiej jakbyś sam postanowił się zlikwidować.
Nie zdajesz sobie sprawy że dla większości ludzi jeszcze pracujących w sferze budżetowej, likwidacja miejsc pracy wiązałaby się z całkowitym upodleniem i poniżeniem.
Zwracam szczególną uwagę na płace pracowników cywilnych wojska, które często po ponad trzydziestu latach stażu pracy wynoszą bagatela 1000 zł.
Ty jliber powinieneś mieć na uwadze iż zgodnie z twoimi myśleniem, gdy zapanuje "prawdziwy kapitalizm" być może zasłużysz na miano osoby zwyczajnie niepotrzebnej, nie mającej takiego doświadczenia, wiedzy, możliwości i zapału do pracy, czego konsekwencją będzie automatyczna likwidacja podstaw do rozwoju społecznego twojej osoby.
tu w pewnym sensie rację. Właściwie to tacy goście jak celnicy czy służba graniczna winni się cieszyć, że w ogóle coś takie jest jeszcze utrzymywane.
Lecz takim ludziom wcześniej należałoby pomóc w przekwalifikowaniu się do innej pracy.
Co jest rzeczą wymowną w PRL-u (jakby go nie oceniać) biurokracja była strukturą mniej liczebną niż dziś.
Grono wykwalifikowanych regulatorów kształtuje dziś przepisy na użytek kapitalistów.
ale celnicy (czy w ogólności inni urzędnicy) poszli na służbę liberalnego państwa. Dlaczego więc, gdy owo państwo teraz ich akurat chce kopnąć w zad, stawać w ich obronie? Czyż oni kiedykolwiek stawali w obronie tzw. zwykłych ludzi, także poprzez przepisy celne masowo w państwie nazywającym siebie polskim rabowanych po roku 1989? Nie, dokładnie odwrotnie, jak wszyscy urzędnicy będąc Sklavennaturen gorliwie wykonywali rozmaite antyludzie i antypolskie dyrektywy. Mnie los tego w istocie dna społecznego (dna - bo rzadko ktoś wartościowy idzie do takich i tym podobnych służb) kompletnie nie interesuje, gdyby zresztą zależało to od mnie, zlikwidowałbym to to w ciągu jednego dnia. Tym bardziej, że w dzisiejszym świecie takie instytucje są rzeczywiście zbędne.
Z tymi celnikami to Ty masz wiele racji. Nie lubił ich ponoć nawet legendarny Jezus Ch.
To jest państwo polskie, tkwiące w mechanizmach gospodarki wolno-rynkowej, służące interesom polskiej i międzynarodowej burżuazji.
To dane ministerstwa wdrażają przepisy na korzyść kapitału od 18 lat.
Ludzie poobsadzani na wicepremierów w tychże ministerstwach jaki i ich kręgi podwładnych są z reguły związani z partią która aktualnie rządzi. Ta partia która rządzi ma zazwyczaj mandat zaufania od wyborców.
Przecież to właśnie tacy kapitaliści polscy jak Sołowow, Krauze, Kulczyk posiadają lub też mają udziały w przedsiębiorstwach, wydawnictwach prasowych itd.
Główną rolę w tymże państwie odgrywają właśnie kapitaliści, służące im podmioty jak instytucje finansowe, m.in. giełdy, banki, specjalnie do tego stworzone organizacje o charakterze prokapitalistycznym, czy też ludzie powołani do pośrednictwa w wymianie papierów wartościowych czyli maklerzy.
Celnicy są bardziej jakby to powiedziała współczesna propaganda "reliktem komuny" niż jakąś świadomą grupą opowiadającą się za tą utrzymywaniem porządku kapitalistycznego.
Celnicy prawdopodobnie w ogóle stali by się niepotrzebni jakby spełnił się sen ultraliberałów o całkowitym uwolnieniu rynku, w tym kontrolnym wymiarze.
Czym innym byłoby zniesienie granic w dobie przemian socjalistycznych, komunistycznych a czym innym jest one w kapitalizmie, gdyż tak naprawdę chroni one interesy kapitalistów, rozładowuje gniew robotników pozwalając im poza granicami własnego kraju.
PRL przykładowo okazuje się krajem chroniącym podmiotowość państwowości przed Zachodem, broniąc się przed ingerencją sił kapitalistycznych. W ogóle nawet na wschodniej granicy ówcześnie granice były bardziej szczelne niż dziś, pomimo mniejszej biurokracji.
Nie zmienia to mojego krytycznego stosunku do tak bloku państw "demokracji ludowej" jak i samego PRL-u które właśnie wcale nie zacieśniały "współpracy socjalistycznej" i wzajemnych relacji na które się tak powoływały.
Urzędnicy np. w wojsku z tego co akurat wiem zajmują się zwyczajną pracą, taką jak przyjmowaniem poczty, wysyłaniem tej poczty, obsłużeniem klientów tj. poborowych, sprawami formalnościowymi, nie są oni natomiast tymi którzy decydują o wysyłaniu żołnierzy do Iraku, Afganistanu lub na inne "misje stabilizacyjne". Wyżsi rangą urzędnicy jak i generalicja zajmuje się tymi kwestiami wdrożeniowymi.