popolemizuje. Demokraci nie dlatego stronia od radykalnej konfrontacji z Bialym Domem, ze czekaja az sie Bush & Co wykrwawi by tryumfalnie zajac jego miejsce. Teza taka jest niedorzeczna. Wystarczy spojrzec na postawe pani Clinton (ksywa: Zona Mordercy) i na listy ktore wypisuje do przedstawiciela USA przy ONZ Obama w sprawie sytuacji w Strefie Gazy. Przedstawicielem tym jest zreszta Zalmay Khalilzad, tez scierwo.
Demokraci to takie alter-alter-ego Republikanow, a nie opozycja. Zmienia moze Boltona na (new) Holbrooka, ale bomby i tak beda spadac na tych, ktorzy mowia nie imperialistycznym zapedom Ameryki. Troche tak jak LiD i PO. Dobrze by im sie razem rzadzilo, ale PSL dostal za duzo.