sentymentalnym tekście jest jedno rzeczowe zdanie o podziale z roku 1989: na słuszne komitety obywatelskie i niesłusznych, ale tolerowanych po partnersku "socjaldemokratach".
Psiarnia do suki wzięła. Nie wolno na asfalcie siedzieć i ważnej dla ruchu ulicy blokować. A nie lepiej w kościele jakim takie akcje przeprowadzać?
Jest oczywista jeśli uświadomimy sobie alergię Polaków na słowo "socjalizm", mimo że są duże moherowe masy które w dalszym ciągu podchodzą bezkrytycznie do jego gospodarczych założeń. PPS przez to słowo w nazwie nie ma najmniejszych szans. A ciężko bez słowa socjalizm propagować ustrój socjalistyczny. PiS i Rydzyk robi co może, propagując swoją nacjonalistyczną odmianę, zamiast socjalizmu funkcjonuje u nich "solidarność" a zamiast klasy robotniczej "zwykły człowiek". Są jednak pewne granice, bo logicznie trzeba wysuwać wnioski z własnych idei, a wnioski z idei socjalistycznych, nawet wyrażonych w zmienionych dla nipoznaki terminach, prowadzą do socjalizmu, i w pewnym momencie nie da się tej identyczności ukryć.
Gdyby nie było u nas nigdy realnego socjalizmu, byłoby pewnie wiele partii ze słowem "socjalistyczna" w nazwie które byłyby znaczące na rynku politycznym, tak jak np dzieje się to w Grecji.
Dialektyka marksistowska ma więcej racji niż przypuszczają nawet sami marksiści - im więcej socjalizmu, tym go potem mniej.
Szanowna Zuzanna Dąbrowska jest niesmaczna, kiedy swój osobisty, pragmatyczny - żeby nie powiedzieć gorzej - wybór życiowy władowania się w kanał aktywnego budowania burżuazyjnej prasy usiłuje usprawiedliwić rzekomą nieudolnością radykalnej lewicy.
"lewica została wykończona przez SLD". Proste pytanie, dlaczego prawica jakoś nie dała się Sojuszowi wykończyć, jakoś w głowach redaktorów i redaktorek nie zagościło.
Bo, o dziwo, Zuzanna Dabrowska jest calkiem madra osoba.
pobrzmiewają tu tony skargi, że lewica ideowa dała się załatwić złym ludziom i organizacjom. Należałoby wziąć pod uwagę, że lewica ta szkodziła też sama sobie.
W tym szczególnie:
- kopiowaniem anachronicznej i pasującej do polskich realiów jak kwiatek do kożucha ideologii zachodniej New Left (w tym szczególnie jej warstwy obyczajowej)
- sekciarstwem, nietolerancją, wewnętrznymi trybunałami i czystkami ideologicznymi
- stosowaniem kadrowej selekcji negatywnej, promującej biernych, miernych, ale wiernych oraz na rozkazodawczy sygnał krzykliwych
- socjalną alienacją (ludzie żyjący z pracy na etacie należą w kręgach, o których mowa, do wyjątków) i płynącym z niej brakiem słuchu na zbiorowe nastroje
- fałszywą oceną sytuacji politycznej w kraju, każącą za główne zagrożenie uważać marginalny lub urojony "faszyzm". Ocena ta, z kolei, prowadziła do samobójczego - faktycznego, jeśli nie zawsze jawnie deklarowanego - przekształcenia małych ugrupowań "na lewo od SLD" w satelitów formacji neoliberalnej.
Zdaniem Zuzanny Dąbrowskiej,
"Środowiska anarchistów, feministek, socjalistów, trockistów przestały interesować poważnych socjaldemokratów jako zbyt słabe, by warto było nawet "kłapnąć paszczą" i je połknąć".
Ta pisanina wskazuje tylko na fakt, jak głęboka przepaść dzieli autorkę od tych środowisk. Zakusy na połknięcie radykalnej lewicy są od lat coraz silniejsze. Ci, którzy organizują np. pochody 1-majowe wiedzą, ile umizgów, propozycji, ofert padało i wciąż pada ze strony SLD. Ile było zaproszeń do organizowania w SLD rewolucyjnych pogadanek, najlepiej, tak, jak to robi Krytyka Polityczna i Le Monde Diplomatique, maksymalnie oderwanych od polskiej rzeczywistości - siadając okrakiem na barykadzie, tak, żeby mieć ciasteczko i je zjeść jednocześnie. Jedni idą na ten lep, inni nie.
tak narzeka - w koncu ma dobra prace - zalapala sie - jak to sie mowi - w mainstreamie sie tapla... ossohozi?
W ramach tej dyskusji w prawicowym piśmie, nie ukazały się wszystkie artykuły, które miały, ciekawe dlaczego?
http://www.rozbrat.org/publicystyka04.htm#lewica
Czy lewica.pl opublikuje jednak wszystkie?
Pamiętam, jak pani Dąbrowska była za wyrzuceniem trockistów z PPS, głosowaniem PPS za wstąpieniem Polski do NATO, jak była rzecznikiem ministra w rządzie SLD. Teraz z fotelika prawicowego brukowca moralizuje co lewica powinna a co nie i kreuje się na wielką radykałkę. A moim zdaniem Boże uchowaj lewicę przed takimi autorytetami :(
west:
swoj swojego niszczyl nie bedzie. Moze sie przyda kiedys koalicyjny partner.
A SLD zniszczylo lewice, to fakt. Glownie przez to, ze nazwawszy sie lewica robilo niewiele z tego, co byloby lewicowe. I teraz lewica kojarzy sie spoleczenstwu albo z komuchami albo z SLD. Taki stereotyp, trudny do przezwyciezenia.
No, teraz rozumiem, skąd tyle piany na ustach mydłka z Sierakowa.
zaiste, po przeczytaniu wypowiedzi pięciu mędrców w tym jednej mędrczyni wydaje się,
że los lewicy jest przesądzony.
Co czynić ?
Na to także nie ma wyraźnej odpowiedzi.
A ludowi przyjdzie czekać na zbawiciela.
na szczęście czas pracuje dla nas,liberalizm jest tak znienawidzony że ludzie uzywają go jako określenia obraźliwego,UPR traktowane jest jako dziwoląg i kabaret, a my powoli powoli
że jeśli przypadkiem zdarzy się JEDNO trafne spostrzeżenie (o trwałości układu magdalenkowo-okrągłostołowego i jego wieloletnich szkodliwych efektach zarówno dla bazy materialnej, jak i politycznej reprezentacji lewicy), to trzeba przykryć je dywanem banałów i truizmów. Z tekstu właściwie wynika tylko tyle, że SLD było złe, ale alternatywy wobec niego słabe (albo "w ogóle ich nie było").
Użalanie się nad biednymi uwolami (nota bene, jeśli "Onyszkiewiczem" z tekstu ma być rzecznik strony "solidarnościowej" Okrągłego Stołu, wżeniony w rodzinę Piłsudskich, to ma on na imię Janusz) zjedzonymi przez eseldówców to kuriozum jakiego nie widziałem na tym portalu nigdy. To przecież chyba jasne, że oficerowie prowadzący ma władzę nad swoimi tewu, a nie na odwrót?
No i jeszcze - podobno "alternatywna lewica nic nie zrobiła". A dajmy na to debata o polskiej służbie zdrowia i kampania "Zdrowie Prawem, Nie Towarem" (Sandauer na swojej stronie pisał o pikiecie na Krakowskim, ZIGNOROWANEJ PRZEZ MASS-MEDIA)? Wychodziłoby więc na to, że nawet jeśli coś sensownego robiono, to i tak media nie miały interesu w nagłaśnianiu. O, pardon, chyba "medice, cura te ipsum" wobec autorki by z tego wyszło.
PS. Żeby nie było wątpliwości: użalanie się, gdy w mediach kogoś/czegoś nie puszczą jest często żenadne. Trzeba to brać w koszta. Ale z drugiej strony nie udawać (jak autorka) że nie ma problemu.
"wydając takie pisma jak polska edycja "Le Monde Diplomatique", dzięki któremu parę osób może zachować intelektualny kontakt ze światem i myślą współczesnej lewicy, całkowicie w polskiej debacie publicznej nieobecną."
to żart (i to dość czarny), prawda? O ile francuski "Diplomatik" da się czytać (choć nie podchodziłbym do ich tez jak do prawdy objawionej, zwłaszcza w analizach dot. Europy widać nieraz spore płycizny), o tyle polska edycja wygląda jak krzywe zwierciadło periodyku z ambicjami intelektualnymi, a zarazem radykalnie krytycznego - tak z uwagi na pustkę treści, prawie zupełny brak tekstów odnoszących się do polskiej specyfiki (a jak już coś się pojawi, to załamujące ręce lanie wody o marszach równości z Borowskim i Żakowskim) i nachalne sugerowanie, że tylko u nas przeczytasz, co na jakiś temat mają do powiedzenia Żiżek i Chomsky (akurat przywoływani w medialnym mainstreamie dość często). Z numeru na nume ten trend się pogłębia.
Nie wspominając słynnej już toporności tłumaczeń. Mój ulubiony przykład to jacyś "drobni rolnicy" z tekstu o liberalizacji rolnictwa w Ameryce Łacińskiej. Aż przypomina się greps z kabaretu bodajże "Dudek": "... mama drobna inteligentka. Tatuś bił mamę, ale ponieważ mama była naprawdę drobną inteligentką, to tatuś nie trafiał".
I tu jest pies pogrzebany. Drętwota języka oficjalnej propagandy była (obok rzecz jasna biurokratycznej niewydolności mechanizmów gospodarczo-menedżerskich) i do pewnego stopnia nadal JEST jedną z przyczyn złego wizerunku idei lewicowych dla przynajmniej części potencjalnego "targetu". Sposób, w jaki redagowane jest "lemonddiplomatik_polska" ten proces alienacji lewicowego przekazu na poziomie języka podtrzymuje - a zatem lewicy w Polsce nie pomaga, lecz szkodzi. Ale skoro "krytyczni autorzy" tego nie chcą/nie mogą dostrzec...
Pani Zuzanna zaprosiła na prawicowe łamy lewicowych znajomych... Eh, i jak tu nie wierzyć w ludzi...
"liberalizm jest tak znienawidzony, że ludzie używają go jako określenia obraźliwego"
To całkiem tak, jak ze słowem "żyd". Zresztą przed wojną było takie hasło: KAPITALIZM - JUDAIZM - LIBERALIZM.
na Podlasiu owe hasło popularnym było? I dzisiaj tam wraca? Już wróciło?
ani jak było, ani jak jest na Podlasiu. Wiem jednak - bo zapewne o mądrość tego typu ci chodzi - że jeden z największych w dziejach pogromów, tj. trwający prawie tydzień tak zwany Pogrom Wielkanocny 1940 był w Warszawie. No, ale to pewnie najechały się Podlaszaki, z czerwonymi od alkoholu klipami.
No ale sęk w tym, że jak się wysuwa na pierwszy (albo nawet drugi) plan podpalenie siedziby Axela Springera to nie dziwne, że jego pracownicy mogą reagować irracjonalnie albo obrażać się i w efekcie nie puścić tekstu. W końcu to "pracownicy umysłowi", a więc z reguły szczególnie zobligowani do identyfikacji z firmą, czyli także z "marką" tego sk.wiela. A zetem - że tak powiam - autor tego tekstu wykluczył się z debaty w Dzienniku na własne życzenie. Nie ma co demaskować.
ładnie wytłumaczyłeś, dlaczego Twoim towarzyszom bardzo, ale to bardzo przeszkadzają siedziby takich i owakich kapitalistów w Bogocie. W Warszawie - już niekoniecznie. A nawet w ogóle.
oczywiście lewica nie jest nieudolna i ma prężne organy prasowe o czym świadczą dziesiątki tysięcy sprzedawanych miesięcznie egzemplarzy periodyków. tytuły schodzą na pniu i trzeba się na listy zapisywać żeby mieć szansę na dostanie ich w swoje ręcę...
jest zresztą dość symptomatyczna. Urbański słusznie przypomina "Utraconą cześć Katarzyny Blum". Dzięki temu słusznie punktuje moralną korupcję tzw. lewicy i jej intelektualną słabość. Böll miał moralną odwagę przeciwstawić się medialnej potędze, ale i miał taką możliwość. Dzisiaj tzw. lewicowi intelektualiści pokroju Sierakowskiego, bo nie mam na myśli ani Smosarskiego, ani Zandberga czy nawet Wielgosza, zabiegają o to, aby tylko znaleźć się na łamach wysokonakładowych pism czy ekranach telewizorów. Nawet jeśli nazwie się to "przełamywaniem prawicowej hegemonii", to tym samym nie zaczaruje się rzeczywistości. "Dziennik", "Wyborcza" z Sierakowskim zamiast Semki czy Gadomskiego nie przestaną być filarami porządku kapitalistycznego.
Twoje krytyka jest niestety zewnętrzna. KP nie zamierza "burzyć porządku kapitalistycznego", lecz ma ambicję aby wpływać na debatę publiczną w Polsce. Ponieważ "hegemonia" polega na skutecznej uniwersalizacji idei, które są zgodne z interesem jedynie części społeczeństwa, KP na zasadzie przeciwwagi stara się zuniwersalizować idee lewicowe (a przynajmniej tak mówi). Zgodnie z tą teorią wręcz konieczne jest pisanie do Europy, GW, Tygodnika Powszechnego, Rzepy etc.
Wracając do Axela: po dłuższym zastanowieniu przyszło mi do głowy, że rozprawianie o jego podpaleniu było być może najbardziej wyrazistym głosem w tej dyskusji. Kto wie, być może celowo pokazało granicę tolerancji Dziennika.
Natomiast co do 68'ego: po lekturze wywiadu z C. Michalskim w KP można dojść do wniosku, że skojarzenie "pokolenia pampersów" z tym a nie innym koncernem ma swoją stronę symboliczną.
zgadzam się z Tobą. Nie posądzałbym KP o antykapitalistyczne ambicje, a nawet o jakiekolwiek ambicje inne niż związane z osobistymi profitami. Tyle że lewica musi być antykapitalistyczna albo nie będzie jej wcale. I to nie tylko w sensie zaistnienia w politycznej rzeczywistości, ale i na poziomie konceptualnym. Bo niby co innego niż antykapitalizm miałoby być wyznacznikiem lewicowości? Zatem jeśli KP jest lewicowa musi być antykapitalistyczna, więc wtedy zarzut moralnej korupcji i zdrady jest słuszny, jeśli nie jest, to wpisuje się w dzieło manipulacji politycznym językiem i służy, przynajmniej obiektywnie, kapitałowi.
czy lewica.pl łaskawie wrzuci tekst Urbańskiego? było nie było jest to część debaty o lewicy, a szanowna redakcja powinna być bardziej otwarta od springerowców...
Jest właśnie głosowany przez redakcję i wszystko wskazuje że niedługo ukaże się w publicystyce.
mógłbyś wskazać na "część społeczeństwa", z której interesem zgodne jest gadu gadu o "hegemonicznym dyskursie"?
A czytałeś ten wywiad? Obawiam się, że Cezary Michalski mógłby się z Tobą nie zgodzić.
Oto fragment, który mnie zafrapował:
Sierakowski: zauważ, że zaczynamy razem jarać się tymi, którzy opisują i negatywnie oceniają epokę postideologiczną.[..] Też jej nie lubisz, też nią gardzisz. Zgadzasz się, że podstawowa różnica między nami polega na tym, że my walczymy i uważamy, że możemy przekształcać świat wokół siebie, a ty nie tyle się sam poddałeś, co świat poddałeś, uzasadniając to Sloterdijkowskim cynizmem?
Michalski: Szczerze? Sądzę, że nie walczycie. Dobrze się bawicie. A w dodatku bez większego ryzyka.
Chociaż nie, przepraszam. Stawiacie jednak na szali swoje życie. Możecie koło czterdziestki zostać na lodzie, a wasi rówieśnicy będą już nieźle obłowieni w korporacjach albo na uczelniach. A wy zainwestujecie życie w rewolucję, do której nie uda się wam stworzyć skutecznego politycznego języka.
A kilka stron dalej
Sierakowski: Już eliminacja fałszywych dróg (typu: nie zadajemy się z mainstreamem), dziecięcych chorób lewicowości, posuwa nas naprzód. Zresztą wystarczy, że my w Polsce doprowadzimy do powstania uczciwej i niech będzie - skryzysowanej ideologicznie jak na Zachodzie - ale jednak lewicy. To już dostatecznie ambitny program polityczny.
I co Wy na to - Mr. Bilbay?!
pierwszorzędnym, ale jakoś tam ważnym problemem radykalnej lewicy jest nadreprezentacja wąsko i schematycznie wyedukowanych akademików, którzy refleksję, obserwację i argumenty zastępują Żonglowaniem niezrozumianymi cytatami.
Kiepska prowokacja.
Jak masz jakąś interpretację - podziel się nią. Ja swojej jeszcze nie podałem.
Prawda.
Z twojej strony pytanie "jaka prowokacja?" jest wyjątkowo zabawne!
To jak z tą twoją tajemniczą interpretacją cytatu? Skoro jakąkolwiek dysponujesz, winieneś ją ujawnić.
nie interpretowałem żadnego cytatu. Jeśli już, to naszkicowałem socjologiczną interpretację pewnych charakterystycznych cech radykalnej lewicy.
rzeczony wywiad znam, a fakt, że Michalski mógłby się ze mną nie zgodzić, wyznać muszę, nie martwi mnie ani trochę.
Co do przytoczonych przez Ciebie fragmentów tej rozmowy powiedzieć muszę, że nie czuję się przez nie zmuszony do zmiany zdania.
Nie sądzę, po pierwsze, żeby Sierakowski i reszta coś rzeczywiście ryzykowali. Za ich poglądy i działania nikt ich nie represjonuje. Jedyne co może ich spotkać "złego" to nie takie intelektualne i medialne kariery, o jakich sobie marzyli. Biorąc pod uwagę, że swego czasu (jak i tu ówdzie i dzisiaj) działaczy lewicowych zwalniano z pracy, wsadzano do więzień, mordowano, to jest to ryzyko relatywnie małe.
Sierakowski, po drugie, z tą swoją wizją budowania europejskiej lewicy jest dla mnie nieprzekonujący. I z tym swoim uzasadnieniem odrzucenia "dziecięcych chorób lewicowości". Jest różnica między pchaniem się na salony a uzasadnionymi kompromisami. Może to kwestia osobistych uprzedzeń, a nawet resentymentu, ale w wykonaniu Sierakowskiego widzę tylko to pierwsze.
Ależ nie zamierzałem Cię przekonywać do czegokolwiek, byłem tylko ciekaw co powiesz. Przytoczyłem ten fragment, bo mi się przypomniał a propos Twoich wypowiedzi w tym tracku. Muszę przyznać, że chwila szczerości ze strony Michalskiego (nie jedna zresztą) rozbroiła mnie.
Chyba faktycznie mam jakieś dziwne poczucie humoru...tak kwaśne, że aż niezrozumiałe.
może i radykalna lewica nie jest najsilniejsza na świecie:)
ALE nie trzeba wielkiej odwagi, żeby coś takiego palnąć w burżuazyjnej, prawicowej gazecie. Jeśli Dąbrowska koniecznie akurat w Dzienniku musi nam przypominać, że kiedyś i ona nie była łajdakiem, to niech zrobi PRAWDZIWĄ, rzetelną analizę tej nieszczęsnej PPS - czym była ta partia i jakie błędy i kto w niej popełnił, a przede wszystkim jakie błędy popełniła sama Dąbrowska.
Na razie mamy podły, tchórzowski artykuł, bo kto uciekł z placu boju, niech chociaż siedzi cicho, a nie z wygodnego fotela po stronie wroga oskarża tych, którzy na placu boju jednak mimo wszystko zostali.
Nie jestem specem od strategii politycznej, ani od bledow PPS:) I nie mam pojecia, co w PPS robila Zuzanna Dabrowska. Ale mysle ze przesadzasz.
Ten artykulik nie pretendowal do roli analizy historii polskiej lewicy - jest pisany przez pania redaktor Dziennika jako podsumowanie dyskusji, zapewne przez nia zainicjowanej. Samobiczowanie, owszem, w tym wypadku swiadczyloby o jej klasie, ale nie napisala znowu nic tak okrutnego i deprecjonujacego o polskiej lewicy, i chyba nic falszywego. Na mnie cala ta dyskusja sprawia wrazenie testowania wytrzymalosci Axela Springera i jego polskich przedstawicieli, wiec nic dziwnego, ze jest przylizana. Ale za to w sporej liczbie egzemplarzy. I dlatego wlasnie mysle, ze pani Dabrowska jest madra kobieta i nic podlego w jej tekscie nie widze.
PS. ABCD: dobra prowokacja nie jest zla:)
To, ja, autorka tekstu. Dwa sprostowania: nigdy nie głosowałam za poparciem PPS dla NATO, skąd taki pomysł? Po drugie, pewnie ważniejsze: jestem autorką cyklu, sama zamawiałam teksty i żadnego nie odrzuciłam. Może ktoś coś do Dziennika wysyłał i nie poszło, ale na pewno nie przy tej okazji. Jeśli coś czeka - prosze o kontakt. Z tym, że pomysł spalenia siedziby Axla chyba się jednak nie załapie. Radze sprówbowac w Gazecie Wyborczej.
Pozdrawiam wszystkich
Dziennikarka centroprawicowego molocha w ramach wyrzutów sumienia zapewne serwuje czytelnikom przejażdżkę po alter-lewicy, większość zapraszanych autorów z zachłyśnięcia samym faktem dopuszczenia ich na łamy wykonuje dziwne piruety i tandentne grepsy, bo ograniczyć się do ogólników na temat "działania wśród ludzi" lub - jeszcze gorzej "marszu przez instytucje, a właściwie to SALONY" (jedyne wyjątki to Ikonowicz i Smosarski) i mamy z radości narobić zbiorowo w pampersy*? Ja dziękuję, ale i tak nie noszę.
______________
* Dla młodzieży: tak nazywano przed 10 i więcej laty obecnych kolegów redakcyjnych Zuzanny Dąbrowskiej.
była Pani za tym by posłowie PPS głosowali za wstąpieniem Polski do NATO
Michal, ze Twoja strategia polityczna chadza nieco bardziej kretymi sciezkami:)
skuteczność w realizacji celów politycznych - użalanie się nad kiepską dolą małej polskiej lewicy w dużym medium niemieckiej prawicy służy jej, delikatnie mówiąc, średnio.
Nie oznacza to w żadnym wypadku, że potępiam pisanie do mass-mediów w ogóle, ani że nie widzę słabości alter-lewicowej formacji. Ale jeśli ultralewica przeżywa kryzys, to czy ogłoszenie tego właśnie faktu (ale bez podania sensownych środków zaradczych) przez jej organizacyjnych liderów w masowym nakładzie komercyjnego tytułu samo w sobie jej jakoś cudownie pomoże? Żeby mass-media wykorzystywać do promowania naszych pomysłów to co innego, ale tak... Powtórzę z uporem maniaka: cała ta dyskusja ma sens tylko dla paru wątków "analitycznych" u Ikonowicza (docenienie wagi UE i zachodnioeuropejskich standardów socjalnych oraz nie-solidarność strajków w budżetówce) oraz krytycznych obserwacji u Smosarskiego (np. o paternalizmie samozwańczych lewicowych pseudointelektualistów).
Po co więc to zadęcie p. Zuz-anny od Aniołów, Mater Dolorosa a Springeris? W redakcyjnych klimatyzowanych pokoikach trafiło coś na wentylator?
ale jak dotad proponowane (uprawiane) przez Ciebie rozwiazania polityczne nie wydaja sie nalezec do optymalnych dla polskiej lewicy...
Uprawiam to ja różne rzeczy, ale politykę tylko na tym forum właściwie, w każdym razie nie mogę brać odpowiedzialności za CUDZE działania (nawet jeśli kogoś cenię czy nawet popieram). Dziękuję za krytykę (serio), ale można prosić o doprecyzowanie, gdzie konkretnie - Twoim zdaniem - tkwią te moje błędy i wypaczenia?
Nie sadze, abys musial sie przejmowac moimi opiniami:)Niemniej - skoro prosisz, postaram sie spelnic Twoje zyczenie, w tym celu jednak chcialabym Ci zadac kilka pytan:
1. Co wydaje ci sie najwiekszymi bolaczkami polskiej lewicy?
2. Jakie widzisz przyczyny tych bolaczek?
3. Jakie widzisz srodki zaradcze?
4. Jakich zachowan polska lewica winna unikac?
Gdybys mogl (krotko, nie olbrzymim artykulem) na to odpowiedziec, bylabym zobowiazana.
tak w skrócie - mógłbym streścić tu treść swoich wpisów z ostatniego tygodnia czy dwóch. A więc przede wszystkim strukturalne, organizacyjne, finansowe lub "wyobrażeniowe" (bo słowo "ideowe" byłoby tu przesadą) uzależnienie lewicy od dysponentów władzy i kapitału, proweniencji na ogół okragłostołowej (zwł. pezetpeerowskiej i michnikowej). Z drugiej strony - brak naprawdę ambitnego i radykalnego programu, połączony z tanim pozowaniem na rewolucyjność. Jedno i drugie widać aż za dobrze - także na tym portalu. Tyle jeśli chodzi o bolączki. Przyznaję bez bicia, że ich przyczyn - z mojej, dość specyficznej perspektywy kibica - nie znam. Środkiem zaradczym byłoby unikanie przez faktycznie niezależną lewicą takich uzależnień, czyli uprawianie swojego ogródka (tj. prowadzenie własnej działalności, nakierowanej na poderwanie szerszych kręgów społeczeństwa). Media należy oczywiście wykorzystywać jako narzędzie WŁASNEJ propagandy - a nie dawać się wykorzystywać im.