Trocki i trockiści pierwsi zrozumieli - i potrafili wyłożyć -jakie były prawdziwe mechanizmy systemu, między kim i o co tak naprawdę toczyła się gra. Gratulacje dla autora, lewica ma odważnie uderzać w mity burżuazyjnej propagandy, a nie ciągnąć się w ich ogonie, jak jakaś "krytyka polityczna".
dla śmiałej tezy przypisującej rację Trockiemu et cons. Ot mieli rację i już! Soso oczywiście błądził i stoczył się na burżuazyjne manowce, które dziś powiela Krytyka Polityczna. Czy racja Trockiego była klasowa, czy - nawiązując do treści komentowanego artykułu - etniczna - tego nie wiemy. Trochę kpię, to prawda, ale lewica ma z Żydami tęgi problem. Uważam, że nie rozwiązanie tego problemu będzie zawsze powodem ideowej niemocy lewicy. A łatwe to nie będzie. Uzasadniał tu nie będę, ponieważ musiałbym naruszyć regulamin działu komentarze w portalu lewica.pl. Tak z tym jest.
jakie atawizmy wyszły z b.ONR Piaseckiego z PAXu.
Mówienie o antysemityzmie bez analizy społecznego podłoża, na którym on się rodzi, prowadzi do zamazywania problemu. Dlatego niezmiernie ważne jest postawienie co najmniej kilku pytań i uzyskanie odpowiedzi.
Czy w okresie 1945 - 1956 istniała w PRL wyraźna nadreprezentacja osób o pochodzeniu żydowskim w aparacie władzy oraz ucisku i jaka była ich rola w wprowadzaniu do Polski systemu stalinowskiego?
Jaki procent z tych ludzi identyfikował się z polską racją stanu oraz polskim społeczeństwem (co nie oznacza, że z narodem rozumianym jako kategoria etniczna)?
Jak ta sprawa wyglądała w okresie 1956 - 1968? Czy i w tym czasie występowała rażąca nadreprezentacja, również na eksponowanych stanowiskach na obrzeżach władzy?
Czy uprawnione jest mówienie o czynnych w polityce i jej przyległościach Żydach (lub osobach żydowskiego pochodzenia) jako o pewnej formacji, realizującej swe grupowe interesy w sposób świadomy, skoordynowany i zorganizowany, czy też nie?
Co poprzedziło wybuch antysemityzmu, z jakim niewątpliwie mieliśmy do czynienia w roku 1968? Jaka była sekwencja zdarzeń politycznych i logika występujących pomiędzy nimi powiązań?
Czy ten wybuch nastąpił sam z siebie, czy też uprawnione jest twierdzenie, że został sprowokowany i przez kogo?
Jak to naprawdę było ze zmuszaniem osób o pochodzeniu żydowskim do opuszczenia PRL w latach 1968-69? Byli do tego zmuszani siłą, czy pozostawiani im możliwość wyboru i w jakim zakresie? Co faktycznie groziło tym, którzy zdecydowali się pozostać w Polsce?
Zanim okrzykniecie mnie antysemitą, spróbujcie odpowiedzieć na powyższe pytania.
Dlaczego to-to musiało się akurat nas doczepić???
O roli Stowarzyszenia PAX, legalnej agenturze narodowo-radykalnej w PRL-u niewiele się wspomina.
Jeżeli PZPR byłaby tak w pełni "rewolucyjna" i "marksistowska" to by nie pozwoliła ludziom o często nacjonalistycznych poglądach tak oddziaływać na społeczeństwo.
Dobrze żeś nam tu jeszcze Ciesiołkiewicza jako materiału do dyskusji nie zaproponował ...
a ty sjonistą ze wzgórz Golem (czy tam, Goleń nieważne).
I se pogadaliśmy.
Tzw. Marzec 1968 należy do najbardziej zmistyfikowanych wydarzeń w dziejach PRL. Bez uzyskania jasnych odpowiedzi na pytania, które zadałem, a także na wiele innych, nie da się go odkłamać.
A tu się okazuje, że pytać nie wolno. Całkiem jakby chodziło o szczególne umiłowanie dzieciątek przez arcybiskupa lub - co gorsza - o finanse kk.
Kiedy obserwuję przypadki "samobiczowania się " Polaków za marzec 68, zastanawiam się czy zostanie zauważona inna okrągła, bo 60-ta, rocznica która przypada 8 kwietnia a dotyczy masakry w Deir Yassin. W jej wyniku życie straciło od 100 do 254 palestyńczyków z czego 52 to dzieci a 25 kobietom ciężarnym rozpruto brzuchy. Dane CK nie podają ilości mężczyzn, którym obcięto genitalia i pozostawiono w tym klimacie do całkowitego wykrwawienia.Rocznica ta powinna być szczególnie zauważalna jako że ma związek z Uniwersytetem Warszawskim, bowiem na czele żydowskich bojówek stał Menachenn Begin student Wydziału Prawa UW.
bo rozprawia się z mitem o antysemityzmie Gomułki. Nienajlepsze stosunki Gomułki z komunistami żydowskiego pochodzenia to problem bardziej złożony.
Dyskusyjne wydaje mi się jednak uznawanie za antysemitę Stalina. Czy rzeczywisty antysemita tolerowałby Kaganowicza, Bermana, Pauker (do czasu) itd.? Bardziej prawdopodobne, że Stalin posługiwał się antysemityzmem instrumentalnie (choć oczywiście nie czyni go to "lepszym").
Z tym że studentem na UW był nie jako Menachem Begin, lecz Mieczysław Biegun. Ot, taki sobie zdawało by się zwyczjany Mietek.
"nadreprezentowani". Była też w aktywie PZPR nadreprezentacja mężczyzn. Ani chybi, marzec'68 to podstępna robota patriarchatu :-).
Nie uważasz, że ocena postaw politycznych według kształtu nosa nie jest podejściem zbytnio lewicowym?
dlaczego kiedyś tam się oburzałeś na tym forum,że nie mogłeś kupić w niedzielę loda w wiejskim sklepie.Większość wsi jest katolickich i w niedzielę ludzie z reguły nie pracują zarobkowo.
W przeciwieństwie do westa oraz autora artykułu nie potrafię na podstawie rysów twarzy określić narodowość napotkanej kobiety. Zaryzykuję wyjście na seksistę tym razem i powiem, że o wiele bardziej, niż odciśnięte w niej geny, interesuje mnie, czy jest ona ładna, brzydka czy taka sobie. Takoż w życiu publicznym – nie uważam, żeby należało jego ocenę sprowadzać wyłącznie do relacji pomiędzy grupami etnicznymi.
A tak właśnie czyni August Grabski. Z Gomułki, który jako jeden z bardzo niewielu potrafił czynnie przeciwstawić się Stalinowi, a bywało że skutecznie (choćby w sprawie projektu odtworzenia Kominternu) robi "zdesperowanego odsuniętego biurokratę, gotowego sięgnąć po każdy oręż przeciwko swoim przeciwnikom, również po argumenty rasistowskie".
Wujek Soso tę "cyniczną grę" przejrzał i nie powstrzymał swych psów gończych, wskutek czego Gomułce jego list nie pomógł "ani też, co ZNACZNIE WAŻNIEJSZE, nie wpłynął na sytuację polskich Żydów".
A ja się pytam; od czego ważniejsze? Czy od tego, że odsuniecie Gomułki oznaczało przekreślenie tzw. polskiej drogi do socjalizmu i zapoczątkowanie trwającej przez 8 lat intensywnej stalinizacji?
Idziemy dalej. "Proces destalinizacji w Polsce w 1956 r. został zdecydowanie poparty przez większość Polaków pochodzenia żydowskiego we władzach PZPR, gdzie kojarzono ich z tzw. frakcją puławską..." I znakomicie, tylko że w poprzednim, bardzo niedawnym okresie tworzących tę grupę ludzi kojarzono z czymś odwrotnym, to znaczy z forsowaniem radzieckiego modelu, wszechwładzą policji politycznej i jej zbrodniami. Skoro Grabski szuka odpowiedzi na pytanie "Czy Marzec 1968 był nieuchronny?", trochę dziwne wydaje się przejście obok tego faktu i brak próby jakiegokolwiek powiązania go z pojawieniem się nastrojów antysemickich w okresie Października.
Teraz najciekawsze: "fakty i procesy historyczne zupełnie nie potwierdzają wspomnianego antykomunistycznego schematu, w którym miałaby istnieć jakaś istotna łączność między walkami frakcyjnymi w PPR/PZPR w 1948, 1956 i 1968 r. polegająca na kumulowaniu się antysemickiego potencjału w PZPR. To jednak, że Marzec 1968 r. był wynikiem przetasowań w aparacie partyjnym, nie umniejsza faktu, że liczne środowiska w społeczeństwie polskim odpowiedziały pozytywnie na retorykę antysemicką partyzantów..."
Tak się składa, że w 1948, 1956 i 1968 w polskiej polityce czynni byli ci sami ludzie, choć niektórzy przenosili się z okopu do okopu i niedawni żarliwi stalinowcy stawali się "rewizjonistami".
Jeśli więc analiza podłoża Marca’68 ma być rzetelna, nie wystarczy stwierdzić i przejść mimochodem nad wzrostem "antysemickiego potencjału w PZPR" oraz odzewem społecznym, który on uzyskał. Bo one przecież skądś się brały, chyba że uznamy, iż Polacy wysysają antysemityzm z mlekiem matek...
Tego u Augusta Grabskiego nie ma, podobnie jak analizy, czy choćby odnotowania politycznej aktywności środowisk żydowskich. Gdyby mu uwierzyć, czegoś takiego nie było, a osoby pochodzenia żydowskiego nie odgrywające żadnej innej roli, niż praca z oddaniem dla kraju i wierna realizacja linii partii, na którą nie miały jakiegokolwiek wpływu, służyły wyłącznie za niewinne ofiary toczonych w partiach walk personalnych, w których posługiwano się zinstrumentalizowanym antysemityzmem.
Przy takim postawieniu sprawy, oczywistą oczywistością stają się wnioski, że Marzec’68 wziął się stad, że "antysemicki potencjał w PZPR" osiągnął masę krytyczną i ni z tego, ni z owego eksplodował. Zaś Gomułka zajął stanowisko, jakie zajął, gdyż był znany jako ideowy koniunkturalista i polityczny cynik.
Tylko że te wnioski mają się do prawdy historycznej jak pięść do nosa.
Powtarzam: Marzec’68 nie należy do chlubnych kart z dziejów PRL. Faktem jest, że w jego zaawansowanej fazie pojawiły się nastroje antysemickie, a w końcowej w różny sposób ucierpiało sporo (bo przecie nie wszyscy) Żydów oraz Polaków żydowskiego pochodzenia. Ale sprowadzanie tylko do niego tych bolesnych wydarzeń, jest nie tylko spłycaniem historii, ale wręcz jej fałszowaniem.
i sugerujesz jakieś niejasne działania środowisk żydowskich w PZPR, ale nadal nie bardzo wiem o co chodzi. Może napiszesz wprost co (i kogo) masz na myśli? Może dla Ciebie jest to oczywiste, ja jestem jednak z nieco młodszego pokolenia, nawet do PZPR nie zdążyłem się załapać :-) i jakoś aluzje "wy wiecie a ja rozumiem" do mnie nie trafiają. Myślę, że do wielu innych czytelników też.
west > jeśli nie wiesz o co chodzi, to spróbuj się dowiedzieć i zrób to zanim określisz kogoś jako "bezdyskusyjnego antysemitę".
to tym samym przyjmujesz, że jest jakiś "właściwy", mniejszy udział Żydów na określonych stanowiskach. Taka postawa nosi nazwę rasizmu.
Co do meritum sprawy: nie roszczę sobie pretensji do dogłębnej znajomości historii polskiego ruchu robotniczego, więc apeluję ponownie: może odeślesz mnie do źródeł? Kto tam pisał o knowaniach żydowskich?
działania środowisk żydowskich w PZPR opisał sam Grabski w swej ciekawej (i na pewno nie antysemickiej!) książce.
w związku z twoim pytaniem do AK: a co powiesz o nadreprezentacji białych Afrykanerów we władzach RPA?
Chętnie przeczytam.
Co do drugiego pytania - nie jestem przeciwnikiem "nadreprezentacji", o ile nie wynika ona z siłowego ograniczania wpływów określonych grup społecznych czy etnicznych. Co więcej, wszelkiego rodzaju parytety (łącznie z modnym ostatnio parytetem płci) uważam za obrazę tradycyjnych wartości lewicowych.
pani Merkel w ostatnich dniach z wizytą w Izraelu podkreślała zacieśnienie militarnej współpracy obu krajów. Ilu Polaków żyje w Niemczech? Z nami się nic nie zacieśnia? A co na temat Turków? Czy współpraca militarna z Turcją nie powinna być bardziej zacieśniona niż z Izraelem? A co by się stało, gdyby Niemcy sami ze sobą zacieśnili współpracę militarną? III wojna światowa!
sugerujesz, że w PRL panowała demokracja a o awansie decydowała tylko fachowowość człowieka :)? Bo tylko w takiej sytuacji czyjąkolwiek nadreprezentację można uznać za usprawiedliwioną.
Uważam po prostu, że narodowość nie ma wpływu na talent, kwalifikacje czy zasługi, więc jakie ma dla kogoś znaczenie czy w jakichś tam instancjach było 100% czy 0% Żydów?
Tak na marginesie, co do państw "starej demokracji", to i tam w drodze decyzji demokratycznych obsadzany jest znikomy odsetek ważnych z punktu widzenia społecznego stanowisk.
A zdolne jednostki się wszędzie przebiją.
jeśli jakaś społeczność sama WYBIERA sobie władzę, to jej suwerennym prawem jest określanie czy i ilu przedstawicieli różnych mniejszości się tam znajdzie. Może sobie wybierać jak polska szlachta samych obcokrajowców za władców: Francuzów, Węgrów, Szwedów. Natomiast jeśli ta władza jest narzucona to taka nadreprezentacja jest co najmniej podejrzana.
Poza tym jesteś bardzo niekonsekwentny:
Jeśli piszesz: " jakie ma dla kogoś znaczenie czy w jakichś tam instancjach było 100% czy 0% Żydów?"
to dlaczego czepiasz się AK, który uważał za słuszne zmniejszenie tej liczby? Czyżby to jednak miało znaczenie?
Piszesz, że " narodowość nie ma wpływu na talent" a zarazem sugerujesz, że nadreprezentowani w UB żydowscy funkcjonariusze zawdzięczali swoje stanowiska swoim zdolnościom ("zdolne jednostki się wszędzie przebiją"). Czy to ma znaczyć, że jednak byli zdolniejsi od Słowian?