"co trzecia nowo założona firma nie jest w stanie utrzymać się na rynku".
Jaki to ma związek z tzw. dyskryminacją kobiet?
Tak sobie czytam te oczywistości i zastanawia mnie tylko jedno.
DLASZEGO TE ANTYSPOŁECZNE IDEE PO-JEBUSÓW TAK BARDZO WSPIERA LID?!
No dlaczego???
przynajmniej nie ma kaczyzmu-faszyzmu, katoendecji, endeckich klimatów, ciemnogrodu, Giertycha i tego straszliwego przestępcy Leppera.
Ciesz się, że ich nie ma. Obecnie mamy taki układ w sejmie, że co bardziej radykalne pomysły PO nie mają szansy na realizację. Weto prezydenta Czasem się moze przydać- prezydnet) i Lid jako jako siła bez której weto nie może być przełamane. Niemniej jeśli PO dalej będzie rosło w siłę (dobrze dopóki marginalizuje PiS ale ona marginalizuje już wszystkich, coś jak Jedna Rosja) to sytuacja zaczyna robić się nieciekawie i pozostaje nam tylko bezalternatywny liberlaizm gospodarczy z umiarkowanym konsewatyzmem społecznym- czyli bez zmian od 1989r.
Niech jedzą ciastka i oglądają TVN, dzięki któremu pokonaliśmy kaczyzm".
CHERWONY WARSZAWIAK
zgoda- tylko że na ich miejsce powinna wejść lewica... A nie liberałowie...
chociaż nie wiem jaką lewicę masz na myśli, ale ogólnie to jest tak:
lewica wejdzie jak będzie miała coś sensownego do zaproponowania, dla wyborców i samą sobą.
Oferowanie tego samego w innym opakowaniu nie da lewicy władzy.
tak być POWINNO. Póki co jednak to tzw. prawica pełni w Polsce rolę lewicy społeczno-gospodarczej.
Każdy rozsądny człowiek wie że kaczystów za stricte faszystów uznać nie można.
Natomiast trzeba dodać że rządy PiS-u nie zachwiały w żaden sposób panującym systemem ekonomicznym i świadomości politycznej społeczeństwa nie zmieniły.
Nadmienić jednak należy ze bardzo idealizujesz LPR i Leppera.
LPR-owcy będący w koalicji z kaczorami, potem startowali w wyborach do parlamentu...z narodowymi liberałami z Prawicy RP i ultrakonserwatywnymi liberałami z UPR.
Lepper natomiast nie od dziś wiadomo że niczego właściwie nie dokonał na rzecz biednych chłopów czy dla tych którzy pracowali w chociażby nieistniejących już PGR-ach.
Trzeba się zastanowić nad perspektywami lewicy a nie płakać nad tym że endecja i Lepper już się nie znajdują w sejmie.
Lepper (kiedyś trybun ludowy, zwolennik "sojuszu robotniczo-chłopskiego, przyjaciel Leszka M, następnie socjalliberał) okazał się być człowiekiem pełnym naiwności, czego skutkiem było zjedzenie go przez Jarosława Kaczyńskiego.
Adrem63
LiD czyli de facto liberalną gospodarczo formację nazywasz lewicą?
To tylko inne opakowanie poglądów liberalnych na gospodarkę.
PO to myślenie w dobrym kierunku, ale też bez przesady, to nie libertarianie, zmiany będą raczej kosmetyczne. Państwo dalej będzie nam zabierać 80% dochodów poprzez różne bezpośrednie i pośrednie podatki, dalej setki tysięcy ludzi będą wykonywać bezproduktywne a często szkodliwe prace w urzędach, dalej będą setki tysięcy kosztownych regulacji do spełnienia przez przedsiębiorców, dalej będziemy dotować pasożytniczych rolników, górników, kolejarzy, hutników i inne cudaki z poprzedniej epoki. Niewiele się zmieni. Do prawdziwych zmian w gospodarce to trzeba by było kogoś takiego jak JKM, tyle że niestety to konserwa. Potrzeba partii libertariańskiej w Polsce.
i wypowiedzi jlibera wywoluja w was jedynie pusty smiech, zamiast checi jakiejkolwiek dyskusji, i mija sie je, w taki sam sposob, jak paplaczego do siebie wioskowego glupka ...
nota bene moze przydaloby sie go wsadzic do ciezarowki i wywiesc na jakies popegeerowskie osiedle i zmusisc jakis czas do przetrwania posrod tych jego "pasożytniczych (bylych)rolników" - raz, drugi dalby mu ktorys w ryj albo moze mocniej, tak ze gadac i pisac by nie mogl - swiatu by od tego chyba gorzej nie bylo, nie sadzicie ...
"Państwo dalej będzie nam zabierać 80% dochodów poprzez różne bezpośrednie i pośrednie podatki"
Tutaj masz w dużym stopniu rację. Ale jakie widzisz rozwiązanie? Idee a'la UPR? Kiedyś czytałem wywiad z jakimś UPR-owcem, w którym twierdził on, że wszystkie podatki winny być zastąpione jednym, mianowicie pogłównym. Na pytanie, co byłoby w przypadku, gdyby ktoś nie pracując czy z jakichś innych względów nie był w stanie płacić tego podatku, UPR-owiec ów odparł krótko: więzienie. Taka alternatywa byłaby lepsza?
Wydaje mi się że lepszy byłby podatek od nieruchomości. Po pierwsze, płaciliby go tylko ci którzy coś mają. Po drugie, państwo liberalne nie robi właściwie nic poza obroną narodową, policją i sądownictwem, z których usług w dużej mierze korzysta się proporcjonalne do posiadanych nieruchomości (szczególnie obrona narodowa).
Pogłowny nie jest jednak także zbyt durny, bo aby uzyskać obecne wydatki państwa wystarczyłoby zdajsie jakieś 200zl miesięcznie od każdego. Bez żadnych innych podatków w tak dużym państwie zostalibyśmy pewnie w kilka lat światowym mocarstwem z największym PKB na mieszkańca.
Co niby jest takiego szczególnie wyjątkowego w zdolności przetrwania na roli? Dlaczego nie wsadzić rolnika do ciężarówki, wywieźć go do jakiegoś biurowca w wielkim mieście i zmusić do pisania programów komputerowych? Jak już ten rolnik zacznie przymierać z głodu, bo mu c++ nie idzie, to czy wtedy programiści c++ którzy nie dają sobie rady na rynku pracy będą mieli prawo zarządać dotacji z budżetu państwa?
Są regiony, w których idee Twoich libertarian zyskały uznanie. Jest to chociażby Alaska. Może miałoby sens, gdybyś pojechał tam, sprawdził na miejscu, jak "to" działa - bo, jak wiadomo, zobaczyć coś na własne oczy jest warte więcej, niż przeczytanie o tym w stu źródłach - a poza tym jest szansa, że tamtejszy surowy klimat ostudziłby nieco Twój rozpalony libertariański umysł, czego z serca życzę Tobie i takim jak Ty. Jednak przed podróżą lektura obowiązkowa: "Gorączka złota". Ku przestrodze.
Pozdrawiam!
gdzie UPR rządziła: Kamień Pomorski. Trwało to dokładnie jedną kadencję. Potem UPR-owcy we Kamieniu zniknęli z rady miejskiej i ślad po nich zaginął.
"Wydaje mi się że lepszy byłby podatek od nieruchomości"
W praktyce byłaby to droga do wywłaszczenia. Część Polaków, mimo iż posiada jakąś własność nieruchomą, jest jednak zbyt uboga, by bezpośrednio opłacać jakikolwiek podatek. Na wsiach są to przykładowo stare odziedziczone po przodkach domy, domostwa, różne zagrody, siedliska, w miastach - wykupione od gmin czy zakładów pracy mieszkania własnościowe (bardzo często ten wykup był de facto wymuszony). Co z nimi? Co z tymi, których nie byłoby stać na opłacenie podatku? Tym bardziej, że jego podstawa, czyli wycena nieruchomości, zapewne byłaby odpowiednio odpowiednia (a może tyle samo, po "równo" miałby płacić właściciel 700-metrowej willi i 17-metrowej kawalerki?). Liberałom chodzi chyba wyłącznie o obrabowanie ludzi z reszty tego, co jeszcze posiadają.
Doprawdy nie wiesz jaki jest związek między dyskryminacją kobiet a niepowodzeniem firm? Pamiętaj: kwestii ekonomicznych nie należy rozdzielać od światopoglądowych!! :)
Posiadający ziemię nie może oczekiwać że ktoś inny będzie łożył na obronę narodową aby jej bronić. Oczywiście że doprowadziłoby to do wywłaszczenia ludzi których na posiadanie ziemi nie stać. Im ktoś więcej posiada, tym więcej płaci, od metra kwadratowego, posiadacz nawet dużego mieszkania w bloku posiada średnio jedynie parę metrów kwadratowych działki, więc odpowiednio mniej płaci. Przy okazji, nie udawaj wielkiego zwolennika powszechnej własności prywatnej, bo na taką retorykę lewicy to się mogli nabrać jedynie biedni niewykształceni chłopi sprzed 100 lat.
Alaska rajem libertarian? Masz może jakiś link?
Primo: napisałem, że poglądy libertariańskie zyskały uznanie, a nie, że Alaska była rajem libertarian. Wtóre: postaraj się wyobrazić sobie, że o tak zacnych intelektualistach jakimi niewątpliwie są przedstawiciele tego frontu, wbrew pozorom, czasem mówi się także poza internetem. Odsyłam do konwersatorium ze Współczesnej Myśli Politycznej na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW.Szczególnej uwadze polecam zajęcia z dr Sławomirem Józefowiczem, wielkim orędownikiem tych jakże uroczych pomysłów politycznych.
Niestety nie mam luksusu czasu aby uczęszczać na wykłady w świecie fizycznym.
Sam zatem rozumiesz, że nasz kraj jest zdecydowanie za bardzo wolnorynkowy i konsumpcyjny, skoro ludzie nie mają czasu i/lub ochoty na edukację uniwersytecką ;-)Stąd zapewne bierze się najwięcej nieporozumień i złej woli. No cóż, taka karma :)
Pozdrawiam!
Przeinaczasz znaczenie języka potocznego dla własnych celów, doskonale wiesz że mówiąc o "braku czasu" nie mam na myśli "bardzo bym chciał iść na ten wykład ale nie mam czasu bo MUSZĘ pracować" a jedynie "mam ograniczone zasoby czasowe i WOLĘ je wykorzystać pracując niż chodząc na wykłady uniwersyteckie".
co to znaczy, że kogoś stać albo nie stać na posiadanie nieruchomości? Skoro ktoś nabył bądź też posiada ją od pokoleń oznacza, że jest jego na zawsze, chyba że sam zechce sprzedać. Dlaczego to, że go na nią stać, musiałby niejako wciąż potwierdzać od początku, co roku uiszczając specjalny haracz? Ja jliber nie udaję, lecz jestem zwolennikiem drobnej własności prywatnej, oczywiście tej prawdziwie prywatnej, a nie należącej np. do banku czy korporacji (czyli w praktyce do kogo?); szczególnie zaś jestem za własnością tradycyjną, przechodzącą z pokolenia na pokolenie, i nie sądzę by w jakikolwiek sposób mogło to na serio kolidować z lewicowością (raczej odwrotnie, jeśli rzecz jasna w ogóle może tu być mowa o jakimś istotnym związku). Drobna własność, z rozmaitych zresztą względów, stoi natomiast bardzo wyraźnie kością w gardle liberałom, chcącym - oczywiście w imię poszanowania własności - własność ową ukraść innym. Obrabować tych, którzy wedle przewrotnej liberalnej ideologii nie są jej godni (jakaś liberalna menda ogródkowo anonsowała niedawno ten "problem"; zresztą może to i dobrze, ruszcie polskich chłopów, a rozniosą was na ugnojonych widłach). Liberałom chodzi tu o usmażenie na jednym ogniu dwóch pieczeni. Z jednej strony o rabunek ziemi pod nowe megakapitalistyczne tzw. inwestycje, z drugiej zaś poprzez wygnanie ludzi ze swojego o wpędzenie ich do wielkich miast. To bowiem prześwietnie nakręca rynek (który według liberalnego credo reguluje się sam). Wpędzeni do wielkich miast muszą gdzieś mieszkać, kupują więc lub wynajmują mieszkania - dobre zatem perspektywy dla banków i developerów. Muszą z czegoś żyć, gdzieś pracować - przeto kolejne dobre wieści dla wielkiego biznesu. Wiadomo, czym więcej będzie takich imigrantów na rynku pracy, czym większa ich liczba zaleje miasta, tym większe będzie bezrobocie, a im większe bezrobocie, tym bardziej potulny i godzący się na niższe wynagrodzenie pracownik. I o to tu w rzeczywistości chodzi. Ale jest też pewna mikroskala, choć generalnie bez znaczenia dla powyższego. Mianowicie przeciętnego polskiego liberałka, ot takiej ugładzonej, wygarniturowanej glisty, mimo zaiwaniania w robocie jak dziki osioł, zwykle nie stać na zakup po cenie rynkowej ziemi od chłopa (np. pod budowę domku). Liberałek przeżywa to jako wielką niesprawiedliwość, wręcz jako poniżenie własnego zazwyczaj bardzo wysoko ulokowanego ego. Stąd też ci wielcy zwolennicy wolnego rynku, przedsiębiorczości, samodzielności itp. liczą, że państwo wprowadzając odpowiednie podatki pomoże im w tym rabunku.
Bardzo mnie cieszy że na tym portale ludzie tak nienawidzą podatków.
Obrona narodowa, policja, sądy, drogi, jakoś za to trzeba zapłacić. Podatek gruntowy wydaje mi się najsprawiedliwszy. Jasne że właściciel ziemi ma do niej prawo, tyle że prawo do czegoś nic nie jest warte jeśli nikt nam nie pomoże go bronić przed obcym wojskiem czy złodziejami. Jak ktoś nie chce płacić tego podatku, to proszę bardzo, tylko niech potem nie liczy że inni mu za tą obronę zapłacą.
Niczego nie przeinaczam dla własnych potrzeb, tylko rozumiem to tak, jak rozumiem. Główkuję po swojemu i mam nadzieję, że Ty, jako skrajny zwolennik wolności, nie pragniesz odbierać mi prawa do zachowania własnego toku myślenia, nawet jeśli wydaje Ci się ono bardzo naiwne, bo wtedy okazałoby się, że Twe poglądy niebezpiecznie ocierają się o totalitarny komunizm ;-)
Pracuj dzielnie i w przyszłości nie wdawaj się w jałowe spory na lewackich portalach; dla własnego dobrego samopoczucia zarób jakieś pieniądze i odprowadź od nich podatek na bezrobotnych darmozjadów i rozwydrzone roszczeniowo nastawione sieroty po socjalizmie :-)
No cóż, jeżeli uważasz że własnym główkowaniem lepiej wykoncypujesz co JA myślę zamiast posłuchać tego co JA mówię że myślę, to rzeczywiście zaczynam czuć się zbyteczny jako twój rozmówca.
Spory na lewicowych portalach nie są jałowe, wręcz przeciwnie, ja, w przeciwieństwie do wielu rozmówców tutaj, uważam że można dużo się nauczyć tak samo od ideowych zwolenników jak i przeciwników. Solidny światopogląd można zbudować jedynie próbując go ciągle obalić, a nie zamykając się w ciepełku ideowej jednakowości.
"Bardzo mnie cieszy że na tym portale ludzie tak nienawidzą podatków".
jliber, ja nie nienawidzę podatków z zasady, lecz nienawidzę tych prowadzących lub mogących prowadzić do ludzkiej krzywdy. Jest rzeczą skądinąd ciekawą, że liberałowie zazwyczaj są za zmianą lub zniesieniem podatków w miarę sprawiedliwych, a jednocześnie postulują urzymanie bądź ustanowienie różnych takich rozwiązań, o których rzec bandyckie to chyba za mało.
Pozwól, że Cię zacytuję: "doskonale wiesz że mówiąc o "braku czasu" nie mam na myśli "bardzo bym chciał iść na ten wykład ale nie mam czasu bo MUSZĘ pracować" a jedynie "mam ograniczone zasoby czasowe i WOLĘ je wykorzystać pracując niż chodząc na wykłady uniwersyteckie".
Nie obraź się, ale masz do czynienia z ograniczoną jednostką, która z bólem przyznaje, że ani doskonale, ani niedoskonale nie wie, co tak błyskotliwy adwersarz ma na myśli, bo niby SKĄD ma to wiedzieć??? A że wolisz pracować, niż chodzić na wykłady to widać, słychać i czuć.
Cytat drugi: "Jeżeli uważasz że własnym główkowaniem lepiej wykoncypujesz co JA myślę zamiast posłuchać tego co JA mówię że myślę, to rzeczywiście zaczynam czuć się zbyteczny jako twój rozmówca".
Nie uważam tak i ZNIKĄD nie mogłeś tego wywnioskować, ale przykro mi, że czujesz się zbyteczny gdziekolwiek.
Zostawię bez komentarza kwestię o "solidnym światopoglądzie", gdyż niesolidnie musiałbym się namęczyć udowadniając ponad wszelką wątpliwość, że co jak co, ale libertarianizm może być w najlepszym układzie prowokacją intelektualną i wirtualnym zgrywem, a nie poważnym projektem politycznym zasługującym na uwagę. No, chyba że bylibyśmy na Alasce...;-)
A co do Twojego "JA"? Mam wrażenie, zapewne błędne, że jest ono dla Ciebie wyraźnie kłopotliwe.
Baw się dobrze. Nozick bless you!
Edukacja nie jest celem samym w sobie, jest to albo inwestycja albo konsumpcja, więc nie możesz mówić że ogólnie z powodu nadmiernej konsumpcji jest zbyt mało edukacji, chyba że chcesz wyrazić swoje osobiste preferencje jednego rodzaju konsumpcji (edukacja) od innych. Mówienie jednak o tym że "kraj jest zdecydowanie za bardzo konsumpcyjny" bo ludzie nie mają ochoty na edukację jest narzucaniem własnej konsumpcyjnej skali wartości innym.
Ciekawi mnie ta Alaska, nie bardzo rozumiem czemu się jej tak uczepiłeś (poza tym że jak rozumiem ma jakiś związek z twoim lansowaniem się na wykładach UW), uważasz że optymalny ustrój gospodarczy zależy od średnich temperatur rocznych?
Nie przesadzaj z tą pracą. Nie czyń ołtarza z czegoś będącego w dzisiejszych czasach z reguły kloaką. Wbrew bowiem wielkiemu pragnieniu kapitalistów człowiek nie żyje po to, by robić jak ten wół.
Praca jest tylko środkiem do celu. Akurat wielu z moich celów nie potrafię osiągać bez pracy, ale jest wielu ludzi którzy nie potrzebują pracować aby osiągnąć swoje cele, i to zróżnicowanie skal wartości jest w pełni kompatybilne z kapitalizmem. Nie wydaje mi się więc że uświęcam pracę, to raczej wy traktujecie pracę jak objawienie szatana (oczywiście po to tylko aby po wprowadzeniu socjalizmu nieustannie uprawiać propagandę jaka to praca jest wspaniała i jak to fajnie wyrabiać 500% "normy").
Mamy po prostu różne pojęcia sprawiedliwości. W moim pojęciu ludzie powinni płacić za usługi lub produkty które dostają od innych, w tym za obronę narodową czy policję. W twoim pojęciu sprawiedliwości pasożyty są dozwolone jeżeli są "biedne", co pozwala im żyć na cudzy koszt (a także zabijać jeżeli inni się na to nie zgadzają). Moja jest lepsza ponieważ nie prowadzi do anihilacji społeczeństwa jak twoja.
bankier mający powiedzmy 800 tysięcy, albo i choćby tylko 80 tysięcy na miesiąc, nie pasożytuje na czyjś koszt, lecz po prostu tyle "zarabia". To w sumie nawet niesprawiedliwe, że taki fachowiec otrzymuje tak małe wynagrodzenie w stosunku do tak ciężkiej pracy.
Jeżeli ktoś zarabia 800 tyś na miesiąc, to oznacza że sprzedał swoje produkty lub usługi (pracę) o wartości dla kupującego WYŻSZEJ niż te 800 tyś, inaczej by kupujący tych 800 tyś za te produkty lub usługi nie oddał.
Innymi słowy, bankier zarabiający 800 tysięcy przenosi benefity na konsumentów o wartości, powiedzmy, 1 miliona. Jaki to pasożyt który przysparza więcej korzyści niż szkód? W dodatku taki który współdziała z innymi poprzez dobrowolne wymiany? Twoja definicja pasożyta jest tyle samo warta co cały socjalizm.
Zapamiętajcie piątek, 14 marca 2008 roku. To dzień, w którym umarł sen o globalnym, wolnorynkowym kapitalizmie.
http://ft.onet.pl/11,8018,ratunek_dla_bear_stearns_wyznacza_granice_liberalizacji,artykul.html
NAJBARDZIEJ uregulowaną przez każde państwo branżą jest właśnie branża finansowa, począwszy od monopolu państwa na pieniądz, poprzez system rezerw częściowych, stopy procentowe banku centralnego po szczegółowe regulacje bankowości, giełd i wszelkich innych instytucji finansowych.
Mimo to co parę lat mamy kryzys.
Co ciekawe, dzieje się tak prawie zawsze po tzw. "liberalizacji" rynków finansowych. Co oznacza owa "liberalizacja"? Ano większa zdolność systemu bankowego do kreowania pieniędzy z powietrza, takich jak obniżkę stóp procentowych banku centralnego, obniżenie poziomu wymaganych rezerw, ewentualnie pompowania przez bank centralny pustych pieniędzy w system bankowy. Innymi słowy, słowo "liberalizacja" jest używane do określenia łatwiejszego OKRADANIA społeczeństwa poprzez podatek inflacyjny.
Jest kryzys, nie pierwszy i nie ostatni, tylko jego przeczyną nie jest kapitalizm a jego dokładne przeciwieństwo, przemoc państwa.