Jestem bardzo ciekawy czy to zrobi, czy uważa że to świetna forma walki, ale niech wysadzają się inni. Coś mi się zdaje, że sam się nie wysadzi a szkoda, bo powinien chyba dać przykład.
"Widzimy natomiast, jak przypominają o sobie Palestyńczycy i aktywiści w Iraku dzięki samobójczym atakom"
Rozumiem że wzorem dla tego pana są partyzanci walczący w Iraku?? Czy też raczej "partyzanci" Partyzanci dla których społeczeństwo irackie to tylko żywa tarcza, bydło w której dodatkowo można sie od czasu do czasu wysadzić. Partyzanci dla których chyba tak naprawdę nie liczy się wyzwolenie ludności irackiej ale stworzenie kolejnego państwa wyznaniowego no i zapewnienie sobie za wszelką cenę miejsca w raju :) Nie życzę tego Tybetańczykom...
oni są gospodarczo zależni od Chin, nie mają w sumie nic,co mogliby w wymianie gospodarczej zaoferować. Samo modlenie nie wystarczy i nawet u nas widać to gołym okiem. Nie pokazują celowo, jak obecnie wygląda Lhasa, migawkowo można tylko zobaczyć,że nie jest to zapomniane i zaniedbane miasto,czyli mieszkańcy mają pracę i mają z czego żyć. I dzięki temu i mnisi mieli co jeść, bo nie widać,żeby który z nich wyglądał jak nasz Mazowiecki u szczytu sławy politycznej. Poza tym historia tego "buntu" podobna jest jak u nas; ludzie też garnęli się do kościołów, oddawali ostatni grosz, a teraz jak się pleban już pobudował, to won! na kolana i nie stawiać pytań. Według tego,co mi wiadomo,to mnisi buddyjscy powinni być i apolityczni i nie mają prawa do żadnych protestów czynnych. Przez lata ludzie żywili ich po to,by mnisi się za tych ludzi modlili. I nic więcej. Mnisi buddyjscy mieli rozwijać się duchowo,bez zaangażowania w życie doczesne. Cała ta historia z wyzwalaniem Tybetu to jakiś wielki przekręt. Bo Amerykanie daliby im dokładnie to samo,co dostali "Kosowarzy"i mieliby dostać Czeczeńcy. Polityka państw jest prowadzona przecież pod dyktando i w interesie ponadnarodowych potęg gospodarczych czy to w postaci karteli czy innych. Wolność polityczna nie ma dziś racji bytu, bo nie przynosi ludziom chleba. Czyli sama w sobie jest bez sensu.
Wszystko jedno, w jakim zakątku świata i kiedy; taktyki non-violence nie zawsze zdają egzamin, i gdy bez przemocy niemożliwy jest postęp - zwiększenie władzy człowieka nad przyrodą i zniszczenie władzy człowieka nad człowiekiem - przemoc jest usprawiedliwiona, a nawet może być słuszna. Przyznawanie prawa do przemocy w walce wyzwoleńczej tylko Palestyńczykom byłoby co najmniej absurdalne, jeśli nie równoznaczne z antysemityzmem.
O konkretnych formach przemocy można myśleć co się chce. Trzeba jednak pamiętać, że wojnę prowadzi się środkami klasycznymi, gdy balans sił pozostaje zbliżony do równowagi. Gdy występuje ostra dysproporcja i asymetria - a tak właściwie musi być gdy mamy do czynienia z narodem panującym i narodem ciemiężonym - pojawiają się zjawiska, które ludziom siedzącym w ciepłych pieleszach (o co nie mam pretensji) i nieuruchamiającym mózgownicy (o co mam pretensje) każą potem mówić o nieobliczalnych fanatykach itd.
Jak widać, takim postrachem mogą stać się nie tylko "dyżurni" muzułmanie - zresztą wystarczy wspomnieć o Tamilskich Tygrysach, którzy w swoim czasie byli na pierwszym miejscu jeśli idzie o ilość przeprowadzonych zamachów samobójczych.
Jedną kwestią jest to, jak wygląda kierownictwo owego ruchu w Tybecie oraz to, że po drugiej stronie barykady znajduje się imperializm chiński, konkurencyjny wobec imperializmu amerykańskiego i zachodnioeuropejskiego (między którymi zresztą również występują sprzeczności), i że w związku z tym te imperializmy starają się ukroić swój kawałek tortu. Druga sprawa to dążenia wyzwoleńcze narodu tybetańskiego oraz sprzeciw i walka z uciskiem narodowym ze strony Chin. Jasne, rozwiązaniem nie jest tu państwo tybetańskie, lecz rzeczywista realizacja formuły państwa wielonarodowego. Ale te różne kwestie należy umieć rozgraniczyć.
najważniejsze by odbyły się tam "wolne wybory".
ty jesteś dla mnie mistrzem świata: popierasz ruchy narodowowyzwoleńcze negując zarazem ich cel - niepodległość :).
jest dużo materiału filmowego nagranego w klasztorach ukrytymi kamerami- skąd tam te kamery i kto nagrywa? Mnisi tacy pojętni? Jak przedostał się ten materiał do tv? A co pokazują na arte? To co pasuje do programu? Dalajlama=król Bóg, powiedział,że Tybet nie chce niepodległości ale jedynie szansy na rozwój. Chińczyk, nie zdążyłam przeczytać kto, powiedział,że w 30! lat po ucieczce dalajlamy z Tybetu dostał on pokojową nagrodę Nobla, a przez te 30 lat nikogo właściwie Tybet ani dalajlama nie obchodził. No i coś jest na rzeczy. Dalajlama powiedział właśnie,że nie mógłby nauczać dla pieniędzy. No a za co żyje on i kto finansuje jego wojaże? I jak on mieszka? Przecież nie jak biedak. Dalajlama mówi o współczuciu, różnych potrzebach religijnych różnych ludzi, tolerancji i takie różne uniwersalne prawdy. Tak samo prawi nasz kościół katolicki. Jak to się ma do rzeczywistości,każdy w naszym kraju widzi. Tybet ,tak jak Polska powojenna, ma swój rząd na uchodźctwie. Chińczycy tracą w emitowanych przez tv egzekucjach 40 skazanych tygodniowo. Organy tych skazanych kupowane są chętnie przez zagranicznych nabywców z Zachodu. Same absurdy,same głupoty tragiczne w swym wyrazie prezentuje arte. A reklamuje się arte jako obiektywne i pokazujące prawdę i tylko prawdę. A to taka sobie ta znana trzecia prawda. I w jej imię giną ludzie. A dalajlama wg Richarda Geer(?) jest najbardziej pokojowo nastawionym człowiekiem na świecie. Prawie tak, jak Wojtyła, chciałoby się rzec.
Za pare lat w sercu Azji moze powstac buddyjskie panstwo wyznaniowe, z zalozenia wrogie do CHRL. Stanom w to graj.
i że w Chinach nikt tych egzekucji przed nikim nie ukrywa.Są oficjalne.
W sumie to gość mówi nawet do "rzeczy", Dalajlama zapomina że nie ma doczynienia z jakimiś brytyjczykami którzy w końcu się wycofali z Indii, lecz z państwem które jeszcze nie osiągnęło szczytu swej potęgi. Metody biernego oporu może i są skuteczne, jeśli przeciwnik kieruje się nie tylko zwykłą skutecznościa ale też jakimś kodeksem moralnym lub po prostu naciskami społeczeństwa we własnym kraju. Tak czy inaczej nie zdobędzie sobie ten ruch międzynarodowego poparcia przynajmniej do momentu, kiedy Świat (to jest UE i USA, oglądając TVN 24 dochodzę do wniosku że właśnie po tymi dwoma tworami politycznym rozumie się świat) uzna, że Chiny już nie są tak dobrym pratnerem w handlu i można trochę aktywniej powalczyć o prawa człowieka w kraju, którego połowa społeczeństwa ich krajów nie potrafi wskazać na mapie. Wtedy kto wie, może im nawet zaczną broń wysyłać. Tylko dlaczego oni chcą się wysadzać w powietrze. Ciężarówka wypełniona materiałem wybuchowym jest daleko bardziej skuteczna niż ludzka żywa bomba i nie tworzy odium religijnego fanatyzmu- jest po prostu, jakbyśmy to określili bardziej "racjonalne". No i pamiętajmy, ze nasi dziennikarze kochają wszelkiego typu fanatyków, jeśli wysadzają się państach komunistycznych lub postkomunistycznych. Jeśli ci sami fanatycy robią to w innych państwach to już ich nie lubimy "Bo to nie jest walka o wolność". Taka miesznka hipokryzji z poczuciem istnienia wyższych celów w społeczeństwach zachodnich (nie tylko w zachodnich zresztą) jest bardzo niebezpieczna i moim zdaniem niesmaczna.
chyba że walczy się o socjalizm, który możnaby uzyskać odłączając się od liberalnego państwa- to jedyny przypadek, kiedy lewica mogłaby popierać dążenia niepodległościowe. I na odwrót- lewica powinna dążyć do podległości od państwa socjalistycznego, jeśliby dotychczasowe państwo narodowe było liberalno-kapitalistyczne.
na kongresie w Londynie w 1896 r. Międzynarodówka przyjęła deklarację o prawie każdego narodu do samookreślenia. Natomiast to, co ty piszesz, to już jest leninizm (a sciślej leninistowska praktyka, bo w teorii wyglądało to trochę inaczej).
plus Luke z dyżurnym "lyberalyzmem", hehe...
...być może jest ich więcej, ja ze swej strony (choć opowiadam się raczej za autentyczną autonomią i poszanowaniem tradycji niż pełną niepodległością) widzę w anty-pacyfistycznych wypowiedziach tybetańskich aktywistów zdecydowany plus. Z jednej prostej przyczyny: może w końcu upadnie wizerunek narodu tybetańskiegpo tworzony li tylko na przykładzie mnichów i Dalaj Lamy. Może w końcu świat dostrzeże, że w Tybecie mieszkają też osoby świeckie i nie-święte, osoby które też potrafią czuć gniew i które nie zawsze chcą odpowiadać pięknym za nadobne. Mówiąc krótko, że w Tybecie mieszkają LUDZIE, a nie pół-przezroczyste istoty poruszające się bez dotykania ziemi. Podobnie, jak w Polsce nie mieszkają sami księża i dewoci, a na Bliskim Wschodzie sami religijni fanatycy
bo tak go w telewizorze pokazywali. (*_*)
A tu masz, zapatrzyli się młodzi Tybetańczycy w chińskie telewizory i też chcą swojego państwa dla wszystkich, a nie tylko dla mnichów i ich dalajlamy na wygnaniu...
Żeby ten dalajlama chociaż przez płot umiał skakać jak inny noblista z Niepokalaną w klapie...
No cóż widać , że ludzie tybetańskiego noblisty dostali raka mózgu.
Więcej takich pomysłów, a szybko świat zrozumie, że to Chińczycy mają rację.
nacjonalizm nie musi byc wcale sprzeczny w socjalizmem. Zreszta z tego co piszesz to PPS nie byla socjalistyczna, ani np. taki Marks z Engelsem (ktorzy np. popierali niepodleglosc Polski, albo zjednoczenie Niemiec obojetnie czy kraje te mialy byc socjalistyczne czy nie).
moim zdaniem Dalajlama więcej szkodzi sprawie Tybetu niż pomaga. Może jak zbuntowana młodzież zrobi tam jakąś demolkę, to i dyskursy o Tybecie się rozmnożą...
to co wybierasz? Bo ja zdecydowanie socjalizm...
zalezy jaki socjalizm i jaka niepodleglosc. Bo Twoje pytanie moze miec zastosowanie takze do polskiej sytuacji sprzed 89.
Owszem, jestem np. przeciwnikiem powstania niepodległego państwa palestyńskiego (które byłoby niepodległe tylko formalnie). Popieram natomiast cel, jaki przyświeca większości palestyńskiego ruchu oporu: jedno dwunarodowe państwo w historycznej Palestynie. Dla mnie: dwunarodowe, świeckie, demokratyczne, socjalistyczne i federacyjne.
więc uważasz, że to wymarzone przez Hamas, LFWP i stary Fatah państwo na terenie całej Palestyny nie będzie niepodległe? :)