Kwestia aborcji doprawdy potrafi przyprawić o "embarras de richesses" jeśli chodzi o argumenty "za" uznaniem prawa każdej kobiety do decydowania o własnym macierzyństwie.
Dla mnie jednak kluczowy jest fakt, że obowiązujące obecnie w Polsce w tym zakresie prawo uderza tak naprawdę tylko w najuboższych, albowiem dla burżuazyjnej panienki z tzw. dobrego domu 2 tys. zł na zabieg nie stanowi żadnej przeszkody, a dla, przykładowo, pracownicy hipermarketu to kwota astronomiczna. Dla tej pierwszej więc niechciana ciąża to co najwyżej mały problem, a dla drugiej życiowy dramat.
Nic tym samym dziwnego, że Partia (burżuazyjnych) Kobiet nie chce uznać za jeden ze swych podstawowych postulatów liberalizację obecnej ustawy antyaborcyjnej. Wszak ich ten problem nie dotyczy...
u nas na to wszystko nie ma szans...Kościół i prawica są za silni a lewica niestety za słaba
Stanowisko Bratkowskiej jest stricte liberalne, a nie lewicowe... Tu nie chodzi o to, żeby każdej kobiecie które nie może lub nie chce mieć dzieci, proponować łatwą aborcję... Co z kobietami, które chciałyby urodzić, ale nie stać ich na utrzymanie dzieci? Dla nich też tylko aborcja?
Myślisz o kobietach pracujących lub przy mężu? Zasiłek rodzinny można zwiększyć. Uzależnić go od wieku dziecka itp. Dla kobiet bezrobotnych, to nie wiem. Nie masz pracy, mamusi, męża, (emerytury), to nie ma cię. Ale do tego to najniższa stawka podatku powinnna się zaczynać od 20%, posłowie powinni mieć już 50%, a Kulczyki 60. oczywiście od nadwyżki powyżej iluś tam. Wtedy te zasiłki dałoby się chyba zrobić.
Umówmy się - jak kobieta ma luźne 3-4 tysiące to komfortowo i bez nerwów robi sobie aborcję w sąsiednim kraju, niezależnie od Twoich, moich czy o. Rydzyka poglądów. Tylko że wiele kobiet w Polsce nie może sobie na to pozwolić. Czy udostępnienie im tej możliwości nie jest lewicowe (zrównanie dostępu do zabiegów medycznych niezależnie od dochodów)?
Niczego liberalnego w stanowisku Bratkowskiej nie widzę! A że jest ono (wg Ciebie) zbyt mało lewicowe to też tylko twoja wada wzroku. Resztę Twojego komentarza sobie odpuszczę, bo Ty w ogóle piszesz o tym co Ci ślina na język przyniesie i nie czytasz ino ględzisz. Bratkowska powiedziała coś na temat - krótko, zwięźle, jej poglądy są znane, a y chcesz deklaracji jak ksiądz na tacę....
Aborcja, a sprawy socjalne kobiet, ich nienarodzonych ciąż, sprawy adopcyjne to są problemy powiązane, ale nie mieszaj ich tutaj, mein bosh...
Przecież w kraju Niepokalanej jest mowa tylko o aborcji (morderstwie nienarodzonego), a nie o antykoncepcji i edukacji seksualnej (służącej temuż "morderstwu").
Czytam sobie tutaj przeróżne dywagacje, i apele, i rozprawy, i inne mądrości, i zgadzam się z nimi, ale wiem też, że można je w naszym kraju o kant familoka roztrzaść.
Przytoczę kilka autentycznych tekstów przeprowadzonych ze znajomymi kobietami:
-"Zaś żeś jest w ciązy?
- No.
To czymu żeś się nie zabezpieczyła? Miałaś olik przeca (prezerwatywa), dałach ci.
- Ciepnął sie na mie jak przyszoł z roboty i niy było czasu. Zresztom on woli goły, bez gumy. I po ptokach...
- Słuchaj dał ci lekarz receptę na środki antykoncepcyjne, dlaczego nie brałaś???
- A za co żech je miała wykupić??? Za guziki???
To o mężatkach.
O dziewczynach, które "dają dowód miłości" i nie mają elementarnej wiedzy o skutkach tych dowodów nawet nie wspomnę. A nawet jak mają, to nie mają kasy na oliki, albo argumentów, żeby ich wybrankowie lubili z "olikami"...
W Polsce co najmniej przez 5 lat konieczna jest ABORCJA NA ŻYCZENIE, by wyplenić patologie zaaplikowane nam przez państwo kościelne. W międzyczasie należy zaszczepić elementarną wiedzę seksualną (celowo nie piszę antyaborcyjną!) wśród wszystkich, szczególnie tych miłośników gwałtów bez gumy. To oni szerzą patologie. I tu kobiety powinny mieć wybór bezwzględny - NA ŻYCZENIE...
za aborcją jest demagogiczny. Większość rzeczy jest łatwiej dostępnych za średnie czy tym bardziej duże pieniądze. Czy wynika stąd, że należy legalizować wszystko bez wyboru? Jasne, że nie.
Hyjdlo. Po pierwsze, środki antykoncepcyjne są tanie jak barszcz.
A po drugie, jak się wprowadzi aborcję na życzenie, to skąd wziąć pokolenie, które będzie musiało pracować na - między innymi - Twoją emeryturę?
jest łatwo dostępna... Problem w tym że prawie wszystkie dziewczyny chciałyby urodzić, tylko nie miały warunków socjalnych... W liberalnych UK aborcja zastępuje politykę socjalną... Zamiast zasiłków, wsparcia kobiety- taniej jest zrobić jej aborcję...
panowie dywagują na temat "damskich ciąż" jakby nie mieli w tym swojego czynnego udziału a kobiety zapładniały się same i dlatego mają problem. Oczywiście,że powinno być tak,że ta kobieta co chce to urodzi,a ta co nie chce to usunie ciążę. A jeżeli kogoś martwi wypłacalność przyszłych emerytur no to niech we własnym zakresie zadba o ciągłość pokoleń a nie czeka,aż cudze dzieci będą na niego pracować. Każda kobieta mogąca w spokoju i bez ekonomicznego pogrążenia się urodzić dziecko na pewno to zrobi. A poza tym przecież to głównie brak odpowiedzialności ze strony panów jest tu problemem. Nieprawdaż?
1. Jeżeli argument dostępności nie jest argumentem lewicowym, to równie dobrze można powiedzieć, że nic lewicowego nie ma np. w postulacie bezpłatnej edukacji czy bezpłatnych świadczeń zdrowotnych. W istocie zakaz aborcji dzieli obywateli na tych nie podlegających prawu i na tych, których nie stać na "wykupienie się". W odróżnieniu od aborcji, dostępnej w niemal całej Europie i w USA, inne nielegalne usługi "dostępne" za mniejsze lub większe pieniądze za granicą też są ścigane.
2. Antykoncepcja ani nie jest całkowicie niezawodna, ani nie jest tak całkiem bezpłatna - miesięczna dawka pigułek antykoncepcyjnych to ok. 40 zł, kwota nie oszałamiająca, ale chyba dla wielu nieobojętna, skoro w Polsce ponad połowa obywateli żyje poniżej minimum socjalnego.
3. Luke - kogo jak kogo, ale Anglików może nie pouczajmy na temat "socjalu"? Każdy by chciał mieć dolce vita za cudze pieniądze, ale wobec ograniczonych możliwości swoich i państwa niekiedy staje się przed wyborem - Anglicy słusznie tego wyboru nie utrudniają.
Pytanie skierowane do Hyjdli (kto zapracuje na emeryturę) to jakieś kuriozum. Czy jak się ludziom nie zakaże aborcji, to wyskrobią każdy płód? Doświadczenie choćby Polski temu przeczy. A dla utrzymania obecnych proporcji wiekowych w społeczeństwie wystarczy dzietność minimalnie większa od 2, i więcej nie trzeba.
może dla Ciebie antykoncepcja jest tania jak barszcz, ale dla niektórych znajomych mi kobiet wydatek rzędu czterech dych na "jakieś piguły" to kwota, za którą one żyją z dwójką dzieci i jurnym pijaczkiem przez 3-5 dni. Tylko nie mów mi, że prezerwatywy wychodzą taniej, bo mi się jedna nieszczęśnica żaliła, że musiałaby ich kupować 2-3 dziennie. Zejdź na ziemię Al-facet i kiedy pójdziesz do jakiejś knajpy na obiad, regulując rachunek, przypomnij sobie, że niejedna za tę kwotę miałaby miesięczną "kurację antykoncepcyjną".
I na koniec, Al-facet, ja się wyreprodukowałam ponad przeciętną, a u Ciebie co słychać?
Nieprawdaż. Panowie gwałcą, ale nie wszyscy. Panie zachodzą w ciążę, żeby zaciągnąć przed ołtarz. Ale nie wszystkie. W dobie równouprawnienia panowie raczej schodzą do roli piesków. Niechciane ciąże są wynikiem zabawy, alkoholu przemocy, ale przede wszystkim niedorozwoju społecznego i umysłowego niektórych obywateli, oraz braku podstawowej wiedzy o sprawach seksualności człowieka i zwierząt, a także o wpływie alkoholu na siłę ściskania kolan. Tak więc szkoła nie uczy podstawowej wiedzy potrzebnej w życiu każdego obywatela.
nie mam na myśli gwałtów, choć jeżeli już o tym mówisz, to i owszem. Chodzi mi o to,że konsekwencje ponosi zawsze kobieta, a mężczyzna czasami-czasami dobrowolnie, czasami z przymusu. Jest to niejako aktem jego dobrej woli to ,co u kobiety jest faktem. Dlatego to kobieta powinna móc w tej materii podjąć ostateczną decyzję. Należę do płci nadobnej i dokładnie wiem, o czym piszę. Nie sądzę,że panowie schodzą do roli piesków. Ja z kimś takim nie chciałabym żyć pod jednym dachem i sądzę,że nie jestem tu wyjątkiem. Co do braku edukacji seksualnej to masz rację. Za moich młodych czasów to żaden facet nie odważyłby się mnie zapytać,czy lubię seks. Należało to do sfery prywatnej,a teraz aplikuje się coś takiego młodzieży,że oni traktują miłość fizyczną jak gimnastykę. Młodym ludziom odbiera się spontaniczność i piękno przeżyć cielesnych poprzez dostępność ordynarnej pornografii. I te młode biedaki spółkują,choć nie wiedzą po co i opowiadają, jak to było super, choć co tam może być super w gimnastyce z konsekwencjami? Ja już w bardzo młodym wieku wiedziałam, jak i skąd biorą się dzieci-nie z kapusty i nie bocian!-ale wtedy takie były czasy,że kobiety bardziej się szanowały a mężczyzna postrzegany był również w górę od rozporka.
Gdzieś w tej "nowoczesności" zaginął dystans miedzy ludźmi konieczny do wzajemnego respektowania się. Ja jestem dobrej myśli,jeżeli chodzi o te sprawy, bo ileż można bezsensownie pieprzyć? Przecież nieźle jest również porozmawiać sobie ot tak, dla przyjemności. I tym przecież różnimy się od zwierząt.
Nieprawdaż. Panowie gwałcą, ale nie wszyscy. Panie zachodzą w ciążę, żeby zaciągnąć przed ołtarz. Ale nie wszystkie. W dobie równouprawnienia panowie raczej schodzą do roli piesków. Niechciane ciąże są wynikiem zabawy, alkoholu przemocy, ale przede wszystkim niedorozwoju społecznego i umysłowego niektórych obywateli, oraz braku podstawowej wiedzy o sprawach seksualności człowieka i zwierząt, a także o wpływie alkoholu na siłę ściskania kolan. Tak więc szkoła nie uczy podstawowej wiedzy potrzebnej w życiu każdego obywatela.
autor: prezio, data nadania: 2008-04-01 18:36:24, suma postów tego autora: 170
Są lepsze sposoby pomaqgania rodzinom w trudnej sytuacji materialnej niż legalizacja aborcji.
A jeśli ktoś nie ma na środki antykoncepcyjne po obecnej cenie, yo nie ma też na wiele innych rzeczy. Potrzebuje więc jakiejś systemowej pomocy, której nie zastąpi dotowanie antykoncepcji.
Kreślisz jakąś osobliwą wizję polskiej rodziny, gdzie żona jest całkowicie bezradna wobec męża. Wydaje mi się to dalekie od rzeczywistości.
wiem, że "są lepsze sposoby pomagania rodzinom w trudnej sytuacji materialnej niż legalizacja aborcji". Nawet wiem jakie. PRACA, PRACA, i jeszcze raz PRACA! Ale jakoś nie widzę, by w Polsce te "sposoby" były realizowane. Tak, potrzeba "jakiejś systemowej pomocy", a póki co, póki tej systemowej pomocy nie ma, jestem za aborcją NA ŻYCZENIE. Cholera, jeszcze rok temu nie napisałabym tego, co teraz piszę. Ale w przeciwieństwie do Ciebie jestem blisko rzeczywistości, tej brzydkiej, nieestetycznej...
W moim mieście jest kilka dzielnic, gdzie co druga rodzina (związek) to patologia. Dzieci rodzą się w konkubinatach (na ślub "rodziców" nie stać!), ale na chrzciny jak najbardziej (bo co by ludzie powiedzieli!). W konkubinatach dlatego też m.in., bo państwo da matce na czynsz i zapewni dziecku miskę zupy w MOPSie lub szkole. Niejedna z tych nieszczęśnic usunęłaby niechcianą ciążę, pochodzącą z pijackiego zamroczenia "narzeczonego" lub ślubnego. Rodzą się dzieci z patologiami umysłowymi i fizycznymi, których nikt nie leczy, a nawet jak matka jest na tyle odpowiedzialna, że chodzi do lekarza, to leków nie ma co wykupić, za co na terapię dojechać...
Już zmarnowano JEDNO POKOLENIE! BEZPOWROTNIE! A Ty się martwisz, kto na Twoją emeryturę będzie pracował? Miliony źle wykształconych, źle opłacanych, niedorozwiniętych "roboli" będzie na Twoją emeryturę pracować, bo co mądrzejsi uciekną stąd w świat.
W dzielnicach, o których piszę jeszcze kilkanaście lat temu silny był kult rodziny, pracy, honoru, który nie pozwalał wyciągać ręki do kogokolwiek. Stać ich było na opłaty, jedzenie, ubrania, książki. Ci ludzie czytali, chodzili do kina, do teatru nawet, jeździli na wczasy, dzieci na kolonie. Teraz "dzielą" między siebie śmietniki, by tam puszki, butelki lub makulaturę wybierać.
Jestem za ABORCJĄ NA ŻYCZENIE, bo to kobiety jako bardziej odpowiedzialne najlepiej wiedzą, co mają zrobić z ciążą, której nie chcą, za to doskonale wiedzą, co czeka ich dziecko w przyszłości. Jestem za ABORCJĄ NA ŻYCZENIE, bo na razie jest to jedyny sposób, by zdławić patologie (m.in. brak pracy i alkoholizm, który jest często tego braku przyczyną)... I uświadamianie - od tego powinna być m.in. telewizja publiczna! Tam powinno się mówić o antykoncepcji, świadomym macierzyństwie, a nawet adopcji. Teraz oddanie dziecka do adopcji jest nie do pomyślenia, bo CO BY LUDZIE POWIEDZIELI! To jest praca na kolejne POKOLENIE!
Daleki od rzeczywistości to Ty jesteś, Al-facet. Nawet się nie dziwię, czasu nie masz. Tkwisz tu od rana do nocy, czasem coś mądrego wyłożysz studentom, coś przełożysz, coś napiszesz. Nie masz czasu szyją kręcić, by się uważnie temu "nieestetycznemu" światu przyjrzeć...
Niezależnie od wyznawanych poglądów dziwić powinien żenujący poziom argumentacji, mający "dać odpór" przeciwnikom aborcji i być może rozwiać ewentualne wątpliwości czytelników Trybuny. Pani Bratkowska nie tylko w żaden sposób nie odnosi się do zastrzeżeń natury moralnej/etycznej, ale usiłuje stworzyć wrażenie (niestety wyłącznie siłą własnego wątpliwego autorytetu)że problem na tej płaszczyźnie wogóle nie istnieje. Przekonująco mają brzmieć zapewnienia o prawie, które "od lat jest standardem" i które przysługuje "kobietom XXI wieku"- trudno to uznać za argumenty merytoryczne, wnoszące cokolwiek do dyskusji. Podobnie jak teza, że łamanie prawa powinno skutkować jego zniesieniem.
Najśmieszniejsze, że swoje wywody, które krytykować możnaby długie godziny, najlepiej skomentowała sama autorka mówiąc iż:jest to język kłamliwy, nikczemny, znieważający (przede wszystkim inteligencje czytelników)
piszesz o "kulcie pracy, rodziny i honoru". Lepsza to propozycja dla warstw plebejskich niż ideologia wyzwolenia obyczajowego w stylu pomieszczonego tu wywiadu.
lewica nie powinna jak liberałowie niszczyć wartości, w imię liberalnego posmodernizmu, ale najwyżej zastępować je innymi, tzn. wartości konserwatywne wartościami humanistycznymi, gdzie mieści się m.in. szacunek dla rodziny, macierzyństwa, pracy, a nawet wyznania religijnego.
gdzie Ty w tym wywiadzie dostrzegłeś "ideologię wyzwolenia obyczajowego"? Dlaczego jesteś tak maluczki i przeinaczasz sens wypowiedzi Bratkowskiej? Króciutki jest ten wywiad, przeczytaj jeszcze raz...
No, Luke... stanąłeś na wysokości zadania. To liberałowie swoją polityką gospodarczą i spartaczoną transformacją zniszczyli te wszystkie wartości. Aborcja przy ich "dokonaniach", to niewielki występek...
którą przeprowadziłam przeszło 20 lat temu z moją Mamą:
- Mamo, czy za Twoich czasów kobiety też przerywały ciąże? (aborcja była słowem nieznanym).
- Jasne. W każdej wsi była jakaś babka, trudniąca się ratowaniem kobiet, które miały po pięcioro-siedmioro dzieci ze swoim ochlapusem. A i panienki ratowały u niej swój wianek. Za komuny natomiast przynajmniej skrobały się po ludzku. Ale niektóre też przesadzały. Miałam taką znajomą, która skrobała się raz na rok, pół roku. Kiedyś jej powiedziałam: "Ana, ty to masz już chyba macicę jak sito. Lekarz nie boi ci się tego jeszcze robić?" "Boi, ale go uproszę". "A czemu globulek "Z" nie jesz albo kondomów nie używasz? "A bo zapomnę brać systematycznie, a Jorg nie lubi z olikami".
- A ta Ana ile miała dzieci?
- Czterech synków... Ale wiesz, kiedyś się jej spytałam: "A co na to ksiądz?" "Jaki ksiądz? Z księdzem nie śpię". "Ale do spowiedzi chodzisz?". "Chodzę - odparła Ana". "I nie spowiadasz się z tego księdzu?". "A gówno go to obchodzi"... No patrz córka, skrobanka skrobanką, mus to mus, ale żeby spowiadać się świętokradczo???
moze nie liberalnego, ale za to feministycznego, jedno i drugie jest ideologia o podobnym skrzywieniu, zalozmy taki prosty przypadek kiedy kobieta decyduje sie na aborcje, a mezczyzna ktory ja zaplodnil nie wyraza swojej zgody, czy pani Bratkowskiej miesci sie to w glowie ?
Hyjdla
załóżmy TAKI prosty przypadek,że facet siedzi za kierownicą, kobieta obok i ona chce żeby on skręcił w prawo, a on skręca w lewo, a na wszelkie argumenty mówi "kto tu kieruje, ja czy ty?", więc dyzma, czy coś takiego mieści ci się w głowie? Czyż nie jest to "ideologia o podobnym skrzywieniu"?
może i ja się nie znam na tych sprawach, ale czy żeczywiście (!) abort można sobie aplikować raz na pół roku!?
Ja też się na tym nie znam, bo się nigdy nie "abortowałam". Stosowałam "ruletkę watykańską" z rozsiewaniem "materiału genetycznego" (Twoje ulubione określenie) poza "siedlisko życia" koncepcyjnego w okresie koncepcyjnym. Nic nie żarłam, nic nie nakładałam. Ino raz miałam "wpadkę", ale nie żałuję. Z marnotrawienia nasionek z ogonkiem też się nie spowiadałam (to ponoć tyż grzech wg sukienkowych!)...
Po twoim pytaniu przypomniała mi się jeszcze jedna historia. Moja znajoma, doktorantka psychologii, w II połowie lat 70-tych przeprowadzała jakieś badania w środowisku prostytutek katowickich. Opowiadała mi, że przeprowadzała wywiad z jedną z nich (rozwódka, z dzieckiem, przed 40-tką), która "skrobała się" w mniej więcej w takich przedziałach czasowych. Więc widać można. Brrr...
Wtedy o AIDS nie było mowy, globulki "Z" nie każdej służyły, a chłopy z reguły woleli bez "mantlikow". A kobieta lubiła swój fach...
Ślub - dziecko w drodze. Rok po ślubie - drugie w drodze. Żona kuzyna się zbuntowała. Kuzyn wpadł w furię, bo to jego!!! Poszła i usunęła (wtedy, późne lata 70-te, nie trza było zgody "dawcy"). Nie potępiam ani jej, ani jego. Wkrótce się rozwiedli. Albo za mało się kochali, albo nie brali od uwagę swoich potrzeb i oczekiwań? On chciał mieć Matkę-Polkę, kuchtę i przedszkole w domu, ona chciała pracować i się rozwijać? Jak napisała nana - czasem trzeba brać pod uwagę życzenia i prośby "pasażerki"...
Z drugą żoną ma trójkę dzieci, dalej albo nie mógł, albo się zabezpieczał? Nie wiem...
jeżeli po prawo był zakaz to chyba mógł nie posłuchać ? pewnie nie jeden mężczyzna przezyl podobna sytuacja..;)
--
Hyjdla, madra kobieta jestes, tylko jezyk masz ostry jak noz kuby rozpruwacza, to co mnie najbardziej boli to porownanie do "dawcy", chyba sa lepsze slowa, w feministycznym raju jestesmy tylko dawcami, wiele razy slysze to od kobiet, prawde mowiac, odczulem to na wlasnej skorze...:/
Druga kwestia, znam kobiete z podobnego zwiazku, ma dwojke synow i zostawila ich na wychowanie bylemu mezowi ktoremu miala za zle nie spelnienie obietnic o zyciu w wielkim miescie (co bylo utrudnione z uwagi na profesje obojga).. a ja bylem z Nia trzy tygodnie, sama nie wiedziala czego chce, wyzwolona kobieta jest najczesciej zagubiona seksoholiczka szukajaca szczescia w objeciach mezczyzny jej marzen, kilkoma slowami, tragedia, horror i brazylijski serial.
Za puentuje slowami Milana Kundery "całe szczęście, że to mężczyźni prowadzili wojny. Gdyby prowadziły je kobiety, wojny byłyby tak zapamiętale okrutne, że na ziemi nie pozostałaby żadna żywa istota" (Nieśmiertelność)
mądra to ja już byłam, ale się zużyłam. Teraz zgłupiałam jak większość narodu, to mi się i język wyostrzył, bo jak subtelną być, kiedy wokół tyle "dziwów"? Człowiek zmysłami nie ogarnia, to i w słowach nie przebiera...
Ty się nie denerwuj, że dawcą jesteś, bo tak to natura urządziła. Ty się staraj, żebyś był dawcą kochanym i pożądanym. Z nas - kobiet, Niepokalana też zrobiła inkubatory i jakoś nie widać, byśmy mogły być normalnymi matkami, żonami, kochankami. Zawsze jakiś niespełniony świr może donieść na którąś z nas, jak jego materiał genetyczny zmarnujemy. Co za czasy nastały...
Ta, która zostawiła synów swojemu ślubnemu, a z którą aż trzy miesiące wytrzymałeś (dobrze, że nie trzy lata!), to nie była żadna wyzwolona kobieta, ino przypadek kliniczny, nadający się do badań psycho-socjologicznych. Dobrze, że dzieci zostawiła, bo by im większą krzywdę swoją obecnością zrobiła. Ojcowie niekiedy są bardziej odpowiedzialni, niż "inkubatory"...
A już całkiem na koniec Ci zdradzę, że ja też seksoholiczką bywam, ino mój zaobrączkowany obiekt pożądań wyeksploatowany już... Natura też to niesprawiedliwie urządziła - kobieta zawsze może, chłop ino czasami, a na emeryturze, to już ino o tym opowiada. No, nie?...
Nie każdy "kundera" mądrze pisze...
Kobiety wojen nie prowadziły i nie będą ich prowadzić, bo to nie leży w ich naturze. Kobiety wyszarpią się za kudły, wytrzaskają po gębach, podrapią pazurami, a potem idą do fryzjera, kosmetyczki, manikużystki... i do garów, dyzmo!
(*_*)
Czyżby był kiedyś kobietą?
i układać z nich zgrabne słowa oraz zdania zbudowane podrzędnie i nadrzędnie - zabiera się za analizowanie kobiet i rozbieranie ich dusz. Celował w tym niejaki Balzak i Zola... Ale to grafomany były...
A Kundera to musiał mieć zaborczą matkę albo inszy kompleks Edypa...
do Balzaka i Zoli? Eugenia Grandet, Estera Gobseck, kuzynka Bietka, Kordelia to złe postacie?
Z Zoli polecam Wszystko dla pań. Zupełnie, jakby to powstało w Polsce po roku 1989.
Otóż to, "zupełnie, jakby to powstało w Polsce po roku 1989"... Najpierw jedne nieudaczniki urządzają kobietom świat, a potem inne grafomany to opisują...
też jest niezły.
A może, zamiast narzekać na swiat urządzony przez mężczyzn, warto byłoby się wziąć do roboty i urządzić go samemu?
co racja to racja. Rodzimy im -facetom- i wychowujemy dzieci, żeby ich cenne geny nie zginęły gdzieś po drodze, gotujemy im obiadki wiedząc,że kapusty się nie przykrywa, przyszywamy w parę sekund guziki do ich koszul, doradzamy w sprawie mody i pocieszamy w problemach życiowych,które oni sobie chętnie stwarzają oraz pielęgnujemy ich w najmniejszej nawet chorobie znając na wszystko lekarstwo,a oni przynosząc jedynie (czasem)pieniądze do domu chcą nam tłumaczyć, na czym polega życie. Kobieta ocenia sytuację w ułamku sekundy,mężczyzna po dłuższych wahaniach oraz wyczerpującej dyskusji z samym sobą i otoczeniem nie jest do końca pewny,jak sprawa wygląda. My ich kochamy i hołubimy, a oni nas ograniczają w samorealizacji i mają bezpodstawne poczucie wyższości nad nami.I wiesz co, Szanowna Hyjdlo? My im na to z wiadomego powodu będziemy w dalszym ciągu pozwalać.
Teraz rozważam wymianę mężczyzny na lepszy model... (*_*)
po wymianie twarz inna kłopoty te same! :) :) :)
(*_*)
skoro juz jestesmy na kochanie, to kochanie niech nie zuzywa swej madrosci, bo luby jeszcze z zazdrosci gotow uczynic w afekcie to o czym ino opowiada ;), a czytalem w jednej broszurce o dobrym wplywie zazdrosci na pozycie malzenskie, ale zlym na zdrowie obiektu zaobraczkowanego i wyeksploatowanego ;).
To wezmy przypadek kiedy to mezczyzna chce zeby kobieta usunela, bo alimenty itd.. przeszkodza mu w zyciu i karierze, kobieta moze, a mezczyzna nie moze tylko musi podporzadkowac sie woli kobiety i gdzie tu rownouprawnienie ?, mezczyzna tez powinien miec prawo do aborcji, czyli wyparcia sie ze swego ojcostwa, dlaczego kobiety o to nie postuluja ?.
Dla mnie cale to rownouprawnienie plci wieszajace psy na kazdym mezczyznie to gadka szmatka, a glupiemu organki (massmediom), mateczka natura, a ojczulek stworca przysposobily mezczyzne i kobiete do odmiennych, ale komplementarnych rol i trzeba podgodzic sie z tym.