wolą czcić Faszystowską Republike Słowacji,Hlinkową Garde,Słowackich SSmanów,ot nowa polityka "historyczna"
I co nastapilo po tym "wyzwoleniu"? Wolne wybory dla wybrania przedstawicieli narodu?
Po tym WYZWOLENIU nastąpiły lata odbudoway kraju ze zniszczeń wojennych i ustabilizowanie gospodarcze i socjalne kraju.
Zatanów się lepiej, CO nastąpiło po "wyzwoleniu" po 89 roku.Mogę ci podpowiedzieć: BEZROBOCIE,BEZDOMNOŚĆ,WYOBCOWANIE WIELU WE WłASNYM KRAJU,WYZYSK MAKSYMALNY PRACOWNIKÓW, LIKWIDACJA BAZY ZDROWOTNEJ I ZABEZPIECZEŃ SOCJALNYCH. Takie są fakty, Laluś, a myśleć każdy może sobie co chce, tak jak to i niegdyś bywało w socjalizmie.
Co do "wolnych wyborów" to teraz też możesz sobie wybrać kogo chcesz, z tym,że teraz to gówno z tego masz.
"próbuje wymazać ze zbiorowej świadomości narodu więzy łączące ze sobą kraje słowiańskie"
Zauważyliście może, że rozmaite napisy informacyjne na znacznej części towarów w handlu, np. "składniki" na produktach spożywczych, dystrybuowanych przez międzynarodowe sieci jednocześnie w wielu krajach, zwykle podawane są tak, by wersje słowiańskie możliwie maksymalnie różniły się od siebie? Nie tylko w wersjach polskich i czesko-słowackich, ale nawet w samej czeskiej i słowackiej, coraz rzadziej spotkać można te same lub podobne wyrazy czy zwroty. Prawie zawsze tak się jakoś dziwnie składa, że są one od siebie różne. Czy to aby przypadek?
Nana szkoda sie wysilać ;) Dla takich jak Lolek celem samym w sobie są "wolne" wybory i "samostanowienie" narodu choćby gówno z tego mieli. Ciężko będzie im wpaść na to ze to tylko puste słowa bo żeby na to wpaść trzeba odrobiny samodzielnego myślenia.
To nie może być przypadek. Za rozbieżnościami w słowiańskich nazwach składników kryją się świadome działania określonych kół, będące wodą na młyn wiadomych nastrojów. Wiadomo, komu zależy na tym, by Słowianie nie rozumieli się nawzajem, i kto podgryza wielowiekowe tradycje języka czechosłowackiego. Kosmopolitycznym zakusom syjonistów z Banku Światowego, Pentagonu i Brukseli mówimy stanowcze nie!
... np. ze zastapienie jednego totalitaryzmu drugim to wyzwolenie...
jest to na pewno o wiele bardziej skomplikowane niz przekrecenie komus nick...
w dzisiejszym świecie wbrew pozorom nic nie dzieje się przypadkiem. Być może jestem trochę przewrażliwiony na punkcie słowiańskości, ale próby zamazywania naturalnych więzi łączących te narody są aż nadto widoczne.
Ten zdradziecki spisek koncernów, tak czujnie przez Bury'ego mzdemaskowany, dotknął też i tak niegdyś sobie bliskich języków, jak polski i japoński. W wyniku działań, niewątpliwie koncernów międzygranicznych, słowo "jama" oznacza u nas "dziurę", a tam u nich w Japonii "górę"!
czy ty jesteś władny wypowiadać się na temat pokrewieństw językowych - mój nick to "Bury". Jak "Rudy" czy "Szary", a nie jak "Salisbury".
To po prostu wynika z tego, że w różnych krajach inne składniki i w różnych proporcjach są dopuszczane i dla nich są te napisy. Skład bada zaś z reguły firma, która jest udziałowcem producenta.
Władny jestem, czy nie władny, ale się wypowiedziałem. Za aprobatą moderacji, ci wypowiedź ową LEGALIZUJE. A ponadto, to co się takiego stało w wyniku owej, chociażby niewładnej wypowiedzi? Ptaki przestały latać, ryby pływać, pijanice pić? A języki, pokrewne nawet, będą się z upływem czasu coraz bardziej różnicować. Także bez supermarketów. Nawet w Małkini, chociaż to jeszcze Mazowieckie Województwo, bardziej mają "podlaski" akcent, niźli "warszawski". Cokolwiek zresztą to jest, ten stołeczny akcencik.
nic się nie stało, co w ogóle miałoby się stać? Języki słowiańskie, oczywiście z innych grup także, różnicują się. To naturalne procesy. Gorzej jednak, gdy bywają one sztucznie wspierane (np. lansowanie języka "mołdawskiego" w ZSRR). Jeszcze u progu renesansu polszczyzna i czeszczyzna stanowiła właściwie jeden język (jak obecnie de facto duński i norweski w wariancie bokmal). Dziś, co prawda z trudem bo z trudem, lecz wciąż jakoś da się wzajemnie porozumieć. Niestety wedle prognoz gdzieś za 300-400 lat będzie to już niemożliwe...
Słyszałem niedawno o jakiejś ankiecie na temat znajomości języków obcych wśród obywateli UE. Okazało się z niej, że najlepiej wygląda to u naszych południowych sąsiadów: Słowacy znają czeski, a Czesi rozumieją słowacki. Po kolejnym rozszerzeniu Unii ich miejsce zapewne zajmą Chorwaci. Z nich to dopiero prawdziwi poligloci. Bez trudu mogą porozumieć się przecież i po serbsku, i po bośniacku, i po czarnogórsku.
Jako gnoja małego rodzice razy kilka po Jugosławii, pod Titem jeszze, mnie obwieźli. Z ówczesnych - polsko-ludowych - przewodników i książeczek o SFRJ wynikało, że nie było odrębnych jężyków serbskich i chorwackich, ino jeden, serbochorwacki, z niewielkimi różnicami dla Serbii i Chorwacji, albo w zależności od południa i północy, teraz nie pamiętam. Był i problem alfabetów - cyrylica dla Serbii, łaciński dla Chorwacji, chociaż łaciński jakby bardziej dominował. A co do sztucznych podziałów, to i w geografii one są. Według polskich geografów Beskidy Wschodnie zaczynają się od Osławy (czy Osławicy - absolutnie z rozuma piszę, bez mapnej konsultacji), według byłych radzieckich -ten wschód to się dopiero od Przełęczy Użockiej liczy, czyli na bazie granic góry podzielili. A według naszych kawałek "gór wschodnich" nam się ostał.
jak byłeś gnojem obwożonym po południowej Słowiańszczyźnie, tak zdaje się nim wciąż pozostajesz (zakładając oczywiście, że nie jesteś na tym portalu prowokatorem). To twierdzisz, że o języku serbsko-chorwackim vel serbochorwackim piszą przewodniki z okresu PRL? Ja w swym dość licznym księgozbiorze posiadam m.in. "Illustrierter Führer durch Jugoslawien", wydany Zürich 1929, a także dwa przewodniki monachijskiego Polyglotta z lat 60., gdzie mówi się wyłącznie o języku serbochorwackim. Zresztą, ponieważ lubię solidny i logiczny język niemiecki, zacytuję odpowiedni fragment jednego z nich:
"In Jugoslawien gibt es drei Amtssprachen: Serbokroatisch, Slowenisch und Mazedonisch. Alle drei Sprachen gehören zur südslawischen Sprachfamilie und sind einanda sehr ähnlich. Sie werden mit zwei verschiedenen Alphabeten geschrieben: dem lateinischn und dem kyrillischen (das ähnlich auch in der Sowjetunion und in Bulgarien benutzt wird).
Serbokroatisch wird in Serbien, Kroatien, Bosnien-Herzegowina und Montenegro gesprochen. In Kroatien und Bosnien-Herzegowina wird vorwiegend mit lateinischen Buchstaben geschrieben, in den übrigen Landesteilen dagegen mit kyrillischen Buchstaben (Jugoslawische Küste und Inseln, Köln-München 1967, s. 5).
Nie podaję tego, by tym sposobem dowodzić rzeczy po prostu oczywistych, lecz jedynie odnośnie tych przewodników "polsko-ludowych". Aha, na uniwersytetach w USA są katedry języków bałtosłowiańskich (też pewnie wymysł komunistów).
Ja nie studiowałem niepolskoludowych przewodników po Jugosławii i nastałych po niej państwach z tej prostej przyczyny, że w okresie tym tak jakoś tam nie trafiłem.
Nie mając natomiast takich jak Ty przewodników, to Ci tylko zacytuję opinię na temat "narodu jugosławiańskiego", który miał być "largely created by Woodrow Wilson". George F. Will, Kosovo's Dark Meaning, Newsweek, April 7, 2008. O językach ten Jerzy nic nie pisał, niestety.
PS. Czy pozostałem gnojem? Pewnie tak. Czy jestem prowokatorem? Nic o tym nie wiem. Jak bywam na Podlasiu, w Biebrzańskim czy Narwiańskim Parku Narodowym, często przez germańskich miłośników ptactwa i takich tam atrakcji odwiedzanych, to mnie lud miejscowy często za Niemca brał. Za granicą zresztą też. A jak się tam u nasz wypowiadałem, to i za całkiem przeciwną narodowość. Więc w zasadzie mogę być i prowokatorem, aliści muszę wiedzieć dla kogo prowokuje, kto za mną stoi etc.