Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Johnson: Pułapka gospodarcza czyli wojskowy keynesizm w USA

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Przypomnę fakty dotyczące Polski

Z obliczeń poza gusowskich wynika (GUS nie uwzgiędnia uszczuplenia zasobów majątkowych, tzn. nie używane ale ewidencjonowane środkit rwałe ujmuje jako aktywa), że w okresie po 1989 roku krajowe zasoby majątkowe/kapitałowe zmalały zarówno w ujęciu brutto i netto. Już wyjaśniam co to kryje się pod tymi pojęciami.

Wartość brutto środków trwałych (kapitałów) to ich wartość zakupu (w przypadku gdy ceny są niezmienne) lub wartość odtworzeniowa, wyrażająca sumy/koszty, jakie należałoby wydać na ich zakup lub wykonanie, gdyby zostały zniszczone.

Wartość netto środków trwałych to ich bieżąca wartość ekonomiczna wynikająca ich zużycia technicznego i moralnego. Wyrazem zużycia technicznego i moralnego jest tzw. amortyzacja.. Amortyzacja wyraża sumy niezbędne na odnowienie kapitału do stanu początkowego wg cen bieżących. Można to uzmysłowić sobie następująco. Komputer sprzed 10 lat może być całkowicie sprawny techniczne, ale jego wartość użytkowa jest niemal zerowa, z uwagi na to, że nie można na nim uruchomić współczesnego oprogramowania. Komputer ten więc zużył się w sensie moralnym a więc i ekonomicznym (bo nie może nam służyć do pracy, pomnażania kapitału).

I teraz jak to się ma w przypadku naszej gospodarki.

W 2007 roku wartość brutto środków trwałych w bieżących cenach ewidencyjnych była niższa o 38% od wartości brutto środków trwałych z roku 1990 wyrażonych w cenach z roku ubiegłego
Co więcej, wartość brutto, jest niezależna od ich stopnia zużycia. Mówiąc obrazowo, trzydziestoletni autobus liczony tu jest jak nowy.

W przypadku wartości netto, czyli wartości rzeczywistej spadek wynosi ponad 60%. Dzieje się tak dlatego, że wzrósł stopień umorzenia środków trwałych z kilkunastu % w PRL-u do 80% obecnie w wielu branżach.

Tak więc, podobnie jak w przypadku USA, nasza baza wytwórcza się starzeje. Co więcej, sprzedaliśmy znaczną część gospodarki kapitałowi zagranicznemu, co oznacza że rodzime zasoby kapitałowe, albo inaczej majątek narodowy zmalał w jeszcze większym stopniu, ponieważ majątek narodowy to wartość środków trwałych (w tym produkcyjnych) będąca w posiadaniu obywateli polskich, podbnie jak dochód narodowy, to ta wartość PKB, która wytwarzana jest przez przedsiębiorstwa, będące własnąścią obywateli danego kraju (w przypadku spółek, liczy się to w proporcji). Innymi słowy, zmiana właściciela pociąa za sobą obniżęnie dochodu narodowego. PKB oczywiście tego nie ujmuje, stąd też te pojęcia nie są wymienne i dziś nie mówi się o dochodzie narodowym tylko Produkcie Krajowym Brutto. PKB rośnie, ale DN maleje.

autor: Thor, data nadania: 2008-04-07 09:08:23, suma postów tego autora: 990

Imperializm to zaraza

Co nie zmienia faktu że wolnorynkowa kapitalistyczna gospodarka amerykańska jest godna podziwu skoro umożliwia amerykanom życie jak gdyby nigdy nic na wyższym poziomie niż nawet większość krajów rozwiniętych mimo tak kosmicznych wydatków na wojny.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-07 12:18:16, suma postów tego autora: 4329

jliber

ty to jak dziecko, coś ci powiedzą a ty im wierzysz. Gdzież bowiem mają Amerykanie "wyższy poziom" życia? Te ich domki z kantówki i płyty rigipsowej? Ten ich wygolony mini-trawniczek przed domem? Ten ich "dom" obłożony hipotekami? Jeżeli myślisz,że o "wyższym poziomie" życia Amerykanów świadczą ogromne wózki w supersamach wypchane czipsami w wersji maksi, tuzinami piw w zgrzewkach, kartoflami z puszki i sztucznymi zupami w proszku, które to wózki tłuści Amerykanie pchają do kasy, no to dla mnie nie jest to żaden poziom życia, dla mnie to brak opanowania w jedzeniu, brak zrozumienia istoty jedzenia, brak rozpoznania szkodliwości kupowanych produktów i ich bezużyteczność dla właściwego dostarczania energii dla ciała,jednym słowem: GŁUPOTA! Ty nie chcesz widzieć,że Amerykanie dużo pracują, mają mało czasu wolnego, byle jakie zainteresowania poza konsumpcją a urlopu to mają tylko tydzień ! ! ! w roku. Ja Amerykanom współczuję ich marnej jakości życia, współczuję im,że muszą śpiewać hymn z ręką na sercu i przysięgać oddanie życia i zdrowia Ameryce. Toż to gorzej niż w krytykowanej powszechnie Korei Płn. Współczuję im,że ich rząd tak ich łupi podatkami przeznaczanymi głównie na zbrojenia=zabijanie ludzi. Na moje oko, to jeżeli gdziekolwiek komunizm miałby mieć jeszcze jakieś szanse, to na pewno w USA. Beztroskiego życia bezpiecznego socjalnie to oni są spragnieni jak kania dżdżu (jaki jest mianownik od dopełniacza dżdżu?)i dlatego widzę tam doskonałe pole dla rozwoju idei komunistycznych. A to,że komuś się to w głowie nie mieści nie oznacza,że jest to niemożliwe. Bo może to tylko głowa za mała?


autor: nana, data nadania: 2008-04-07 13:10:51, suma postów tego autora: 4653

nana

W kapitaliźmie każdy kto chce może żyć jak w komuniźmie. Wystarczy że popracuje jeden dzień, a zarobi tyle co w cały rok na takiej Kubie czy Korei Pn. Innymi słowy, każdy amerykanin, gdyby chciał, miałby właściwie cały rok urlopu. A to że akurat wybierają oni pracę, kupowanie coraz to nowych zabawek, to ich prywatna sprawa, a twoje subiektywne opinie są dokładnie tym, twoimi subiektywnymi opiniami.

Nie wiem co takiego świetnego widzisz w tych naszych europejskich ciężkich ceglanych czy kamiennych domach. Pomijając już fakt że u nas większość mieszka w betonowych blokach lub kamiennych kamienicach, pamiętaj że te amerykańskie niby "tekturowe" domy mają świetną izolację i są dużo tańsze jeżeli chodzi o przebudowy i remonty. Innymi słowy, taniej wybudować, taniej użytkować, taniej zmieniać.

A już czepianie się tego co niby "amerykanie" mają w wózkach w sklepach to jakaś schizofrenia i uogólnianie. Znam wielu ludzi ze stanów którzy odżywiają się bardzo zdrowo i jest tam ku temu dużo więcej możliwości niż u nas. Powszechne jest uczęszczanie do fitness clubów, jogging widać wszędzie. To że Polaków nie stać aby tak się utuczyć jak NIEKTÓRZY Amerykanie nie stanowi o ich jakiejś wyższości pod tym względem, powoli niestety do nich dorównujemy.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-07 13:50:37, suma postów tego autora: 4329

nana

Co ciekawe, problemy nadmiernego żywienia i otyłość które opisujesz dotyczą przede wszystkim... najbiedniejszych, czyli tych którzy według waszych popapranych teorii powinni tam już z głodu umierać przez ten "dziki kapitalizm".

Z innych statystyk - 2/3 najbiedniejszych rodzin w stanach ma... 2 samochody.

A dzięki tym tanim tekturowym, ale efektywnym domkom posiadanie domu to zjawisko masowe, a nie tylko dla najbogatszych jak w Europie. A jak się przejedziesz po nawet biedniejszych przedmieściach, te domy prezentują się równie ładnie co najbardziej luksusowe osiedla w europie.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-07 14:04:01, suma postów tego autora: 4329

jliber:

"A jak się przejedziesz po nawet biedniejszych przedmieściach, te domy prezentują się równie ładnie co najbardziej luksusowe osiedla w europie."

He, nieźleś teraz dołożył. Poza tym człowiek (normalny oczywiście) nie stawia domu czy kupuje mieszkania po to, by je co chwila "zmieniać".

autor: Bury, data nadania: 2008-04-07 14:42:10, suma postów tego autora: 5751

jliber

za poglądy komunistyczne w Ameryce grozi więzienie, dziwne,że o tym nie wiesz.Są więźniowie siedzący za takie właśnie poglądy.
Gdyby Amerykanin mógł popracować jeden dzień i żyć za to cały rok jak ci w Korei, to na pewno by to zrobił.

" Innymi słowy, każdy amerykanin, gdyby chciał, miałby właściwie cały rok urlopu." no to faktycznie dziwny naród ci Amerykanie! mogą mieć urlop cały rok a zapychają do roboty żeby przysporzyć kapitalistom majątku? No,no!

" Nie wiem co takiego świetnego widzisz w tych naszych europejskich ciężkich ceglanych czy kamiennych domach. Pomijając już fakt że u nas większość mieszka w betonowych blokach lub kamiennych kamienicach" - kamienice nie są przecież budowane z kamienia,lecz przeważnie z cegły, a nazywają sie jedynie "kamienice", natomiast nasze ceglane domy wytrzymują wichury i huragany i budowane są na stulecia,dla kilku pokoleń.
"tekturowe" domy mają świetną izolację i są dużo tańsze jeżeli chodzi o przebudowy i remonty. Innymi słowy, taniej wybudować, taniej użytkować, taniej zmieniać." Ależ dziecko! rzekłaby moja babcia-te domy nie mają ŻADNEJ izolacji, to są takie większe pudełka na buty, w lecie gorąco w nich nie do wytrzymania,a w zimie zimno-dlatego na każdym filmie amerykańskim pokazującym warstwy średnie i poniższe panie zawsze występują z rana w grubych szlafrokach. Bo zimno. A w lecie jak niejaka Marylina, wkładają majtki i staniki do lodówki,żeby choć w taki sposób się ochłodzić. A toś się jliber zapatrzył w Hameryke!
Polacy nie świnie i tylko niewielu się wyłamało i utuczyło "jak świnia". A Amerykanie żrą naprawdę byle co, a Amerykanki nie potrafią w ogóle gotować. Nie znają się na niczym, nie mają pojęcia o przyprawach. Jak i co jedzą decydują za nie kapitaliści mamiący ich reklamą. Bo z wykształceniem to w Ameryce też nietęgo i nawet po hajskulach z czytaniem u nich kiepsko.

Problemy z wagą dotyczą najbiedniejszych? A to ci nowość! Najbiedniejsi robią kilometry w znalezieniu śmietnika do przeszukania i figurę mają świetną.
Utyci są ci półanalfabeci, robole, czyli większość Amerykanów,ta podstawa "dobrobytu kapitalistycznego".

I wiesz co,jliber, ci najbiedniejsi często umierają z głodu w tym dzikim kapitalizmie. Tylko nie chcesz tego przyjąć do wiadomości.

U nas na wsi biedaki też mają po kilka samochodów-jeden na chodzie a reszta stoi i rdzewieje. Prawie Ameryka?

Nawet te tekturowe domki są tylko dla tych lepiej zarabiających, a są tak drogie,że właściwie kupowane są one jedynie na kredyt hipoteczny. I nie jest to żadne zjawisko masowe, jak twierdzisz.
Najbardziej luksusowe osiedla w Europie nie prezentują się wcale, bo nie są widoczne z ulicy dla przechodniów. Po prostu ładnych rzeczy byle komu się nie pokazuje, jak już ma się na tyle majątku,by móc sobie na to pozwolić.
Ameryka to biedny kraj,bo niszczony kapitalistycznym wyzyskiem.


autor: nana, data nadania: 2008-04-07 15:00:11, suma postów tego autora: 4653

nana

"Gdyby Amerykanin mógł popracować jeden dzień i żyć za to cały rok jak ci w Korei, to na pewno by to zrobił."

A skąd wiesz, może amerykanie mają większe ambicje niż miska ryżu dziennie?

"no to faktycznie dziwny naród ci Amerykanie! mogą mieć urlop cały rok a zapychają do roboty żeby przysporzyć kapitalistom majątku? No,no!"

Nie amerykanie dziwni, tylko twoja teoria się kupy nie trzyma.

"natomiast nasze ceglane domy wytrzymują wichury i huragany i budowane są na stulecia,dla kilku pokoleń"

Fajnie, szkoda tylko że niewielu na to stać. Tak to jest z socjalizmem, JAKBY sobie ludzie wybudowali, TO BY mieli super.

"te domy nie mają ŻADNEJ izolacji"

Może taniej kupić klimę? Może to potwierdzać fakt że 76% NAJBIEDNIEJSZYCH gospodarstw (tworzonych przez tych 37 milionów osób zakwalifikowanych przez U.S. Census Bureau jako "biednych") ma klimę w domu. http://www.heritage.org/Research/Welfare/bg1713.cfm

"Marylina, wkładają majtki i staniki do lodówki,żeby choć w taki sposób się ochłodzić"

Może chodzenie czasami w majtkach jest akceptowalną ceną za posiadanie domu zamiast mieszkania w betonowej klitce? Jak myślisz?

" nie jest to żadne zjawisko masowe, jak twierdzisz"

Hmmm, jeżeli 75% amerykan żyjących w domach to nie jest zjawisko masowe, to proszę wytłumacz gdzie jest ta magiczna liczba według socjalistycznej mitologii.

"Najbardziej luksusowe osiedla w Europie nie prezentują się wcale, bo nie są widoczne z ulicy dla przechodniów."

Ano. To jest jeszcze jedna ciekawa różnica pomiędzy USA i Europą. W USA mamy przestrzenie otwarte, w Europie płoty i mury.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-07 16:03:21, suma postów tego autora: 4329

Bury

Ja wiem że ogólnie macie trudności z wyobrażaniem sobie ZMIAN w życiu ludzi, że idealną sytuacją dla was jest STATYZM, że "normalny" człowiek powinien raz sobie zbudować dom z kamienia i jego rodzina powinna żyć w nim przez następne parę pokoleń, a jak mu się zachce np lepszej pracy w innym mieście to powinien przejść uciążliwą lub prawie niemożliwą procedurę biurokratycznego zmiany "meldunku" ala Stalin. Tak żeby wszystko było ładnie jednakowe pod butem urzędasa. Ja to wszystko rozumiem, tylko jeszcze może kiedyś do was dojdzie że ta wasza "normalność" napawa większość ludzi obrzydzeniem.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-07 16:07:17, suma postów tego autora: 4329

nana

A co do więzienia za poglądy komunistyczne w państwach kapitalistycznych, może warto abyś się zapoznała z organizacjami i partiami komunistycznymi i socjalistycznymi w państwach kapitalistycznych, w tym w USA:
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_communist_parties
http://en.wikipedia.org/wiki/Category:Maoist_organizations
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_democratic_socialist_parties_and_organizations

Masz może, tak z czystej ciekawości, linki do organizacji kapitalistycznych w krajach komunistycznych lub socjalistycznych? Jakoś nie mogę znaleźć, ale jestem pewny że jest ich wiele, komunizm i socjalizm to przecież ustroje wyjątkowo dbające o wolność słowa.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-07 16:13:44, suma postów tego autora: 4329

jliber,

młody jesteś to się może wiele jeszcze nauczysz i kto wie, czy tego nie zrozumiesz, co się nauczysz? Nie trać nadziei.

autor: nana, data nadania: 2008-04-07 17:44:42, suma postów tego autora: 4653

nana

Nadzieja to matka głupich, ja WIEM.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-07 18:22:55, suma postów tego autora: 4329

jliber,

powiem ci konkretnie,dlaczego nie mam już ochoty z tobą dyskutować: czepiasz się słówek a nie można w dyskusji z tobą rozwinąć tematu. To znaczy, ja nie mogę, możliwe,że inni tylko czekają na wymianę zdań z tobą. Nadzieja nie jest wg mnie matką głupich, lecz czynnikiem utrzymującym ludzkość przy życiu. Nadaje sprawom beznadziejnym inny wymiar i jest gwarantem jutra. Zgoda?

autor: nana, data nadania: 2008-04-07 19:43:50, suma postów tego autora: 4653

jliber,

kult urzędów, np. "samorządów", w praktyce charakterystyczny jest raczej dla systemu, za którym ty optujesz (choć nie tylko dla niego). Przykładowo guru UPR postuluje, by urzędników było co prawda bardzo mało (tu ma oczywiście świętą rację), ale też by zarabiali oni bardzo, bardzo dużo. Tak że nie wmawiaj mi czegoś, co nie ma związku z rzeczywistością, za to jest wygodne dla twoich teorii.

A zakorzenienie niesie ze sobą wiele pozytywnych wartości (w przeciwieństwie do świata w stylu "żeby był wielki ruch").

autor: Bury, data nadania: 2008-04-07 21:34:17, suma postów tego autora: 5751

nana

jilbert niczego nie jest się wstanie nauczyć, co najwyżej może coś zapamiętać i powtórzyć jak papuga. Aby się czegoś nauczyć potrzebna jest refleksja, krytycyzm, uświadomienie sobie własnych ograniczeń, podważenie własnej dziecięcej omnipotencji, samodzielne myślenie a nie powoływanie się na książki i autorytety...
Po jego wypowiedziach nie widać żadnej z tych cech, prawdopodobnie jest/zostanie infantylnym starym grzybem,
mieniącym się w piórka nowoczesności. To taka stara przypadłość polska...
A cha i jeszcze widzę że szuka mitycznego wroga (socjalizm) i mitycznego bohatera (kapitalizm), Dla mnie to jest oznaką infantylnego myślenia, a w polskiej rzeczywistości jest oznaką dorosłości...

Z dużym prawdopodobieństwem jlbert będzie popierał albo się podwieszał, identyfikował pod "mitycznego bohatera" (kapitalista bankier, menadżer(?), wielka korporacja, USA...), będzie również nawracał na jedynie słuszne tory "misja mesjanistyczna", a jak to zawiedzie, będzie zwalczał, niszczył, "mitycznego wroga" (pracownik, związki zawodowe, organizacje społeczne, solidarność między ludzką, dzieci jako słabe i zależne od rodziców, małe kraje o nie "bohaterskim" ustroju...)

autor: As, data nadania: 2008-04-07 20:09:14, suma postów tego autora: 95

"Jak kania dżdżu..."

Niektórzy uważają, nana, że w mianowniku będzie "dżdż"...

Są w polszczyźnie słowa zachowujące się "pozaregulaminowo". Wyraz "DEDŻDŻ" był wymawiany kiedyś tak, jak to wynika z zapisu, czyli z dźwięczną grupą spółgłoskową "żdż", która następnie ulegała ubezdźwięcznieniu (jeśli była w wygłosie, tzn. na końcu wyrazu). Stąd "deżdż" > deszcz, ale: dżdża, dżdżu... Powstały więc formy supletywne, temat mianownika różnił się zdecydowanie od tematu przypadków zależnych. Później ukształtował się nowy model odmiany, dostosowany do mianownika, tzn. deszcz, deszczu, deszczowi... A dawny temat przetrwał już tylko szczątkowo, m.in. w przymiotniku dżdżysty.
(*_*)

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-04-07 23:15:52, suma postów tego autora: 5956

chciałbym zaprotestować

przeciwko nazywaniu stałych wydatków na wojsko keynesizmem. Keynesizm polega na impulsowym pobudzaniu popytu, gdy to jest potrzebne, a nie na stałych wydatkach. Zaś efekt wypychania następuje, gdy nie ma w gospodarce niewykorzystanych zasobów. Jeśli więc w okresie koniunktury inwestujemy w armię, to rzeczywiście dzieje się to kosztem wydatków na inne inwestycje. Ale nie nazywajmy tego keynesizmem. Żaden znany mi keynesistowski ekonomista, łącznie z najbardziej staroświeckimi, nie będzie tego pochwalał. To elementarny błąd ekonomiczny.
To prawda, że wydatki na wojsko są najmniej prospołeczną formą pobudzania gospodarki, pozwalającą zachować nienaruszone różnice w dochodach. To prawda również, że biznes wykorzystał sztandar keynesizmu, aby przyssać się do państwowej kasy. Ale przypomnijcie sobie Reagana - keynesizm zwalczał, a na wojsko wydawał radośnie.
Przedstawione w artykule argumenty nie dyskredytują keynesizmu.

autor: zig_zac, data nadania: 2008-04-07 23:28:48, suma postów tego autora: 49

Bury

Trzeba być w zaawansowanym stadium schizofrenii aby argumentować że system liberalny ma więcej biurokracji niż socjalistyczny.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-08 10:00:54, suma postów tego autora: 4329

Bury

A co do pozytywów zakorzenienia, ja wiem, powody zmian w życiu wolnych ludzi których ty nie rozumiesz są dla ciebie z definicji bez sensu. Siedzieć na d..., harować i zadowalać się miską ryżu, ewentualnie od czasu do czasu teatr telewizji obejrzeć, oto życie które powinno Kowalskiemu wystarczyć według socjalisty. Oczywiście to nie dotyczy samego socjalisty, on, jako członek biurokratycznej elity, często wiele rzeczy w swoim życiu zmienia bo te zmiany rozumie, więc są sensowne. Co za egoizm, co za schizofrenia.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-08 10:04:59, suma postów tego autora: 4329

zig_zac

To oczywiście zależy co rozumiane jest przez "prospołeczne".

Jako że obie główne odmiany socjalizmu (narodowy i marksistowski) odrzucają indywidualizm, "prospołeczne" staje się tym co podyktuje widzimisię urzędnika lub polityka.

Innymi słowy, po odrzuceniu indywidualizmu, czyli odrzuceniu propozycji aby ludzie sami decydowali co dla nich jest najlepsze, jedyne co pozostaje to arbitralna decyzja urzędnika, ewentualnie polityka na podstawie badań społecznych które wydatki dadzą mu więcej głosów (kosztem mniejszości).

Nie ma obiektywnej miary na to czy lepiej wydać wymuszone pieniądze podatnika na wojsko czy na pomoc biednym, "prospołecznym" celem może być cokolwiek.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-08 12:18:19, suma postów tego autora: 4329

nana, gratuluję...

Przeczytałem wszystkie komentarze do tego tekstu. Oczywiście tekst też. Najbardziej przekonała mnie nana. Może dlatego, że myślę podobnie? Przyznaję sie do tego z ochotą. Po zatym była doskonła i pod względem treści i też formy. Jeszcze raz gratuluję.

autor: steff, data nadania: 2008-04-08 12:28:33, suma postów tego autora: 6626

As

Hehe, pierwszy objaw schizofrenii to cytowanie samego siebie w tym samym komentarzu. Radzę szybko udać się do psychiatry.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-08 15:06:58, suma postów tego autora: 4329

Jednym zdaniem - KOLOS NA GLINIANYCH NOGACH...

Takiego mamy wspólnika w bandyckich wojnach. Takiego bankruta współfinansujemy w jego awanturach wojennych, którym podporządkowali prawie całą swoją gospodarkę, gospodarkę opartą o przemysł służący wyłącznie ZABIJANIU...

Niesamowity tekst. Przeczytałam z zapartym tchem, porażona liczbami, faktami i ocenami.
Ale ludzie pokroju Debiliusza nigdy nie zrozumieją, że jest coś takiego jak KOSZT UTRACONYCH KORZYŚCI – coś, czego nie zrobiono, bo pieniądze wydano na coś innego...
Jak powiedział Seymour Melman: "Prawdziwy koszt mierzy się tym, z czego zrezygnowano przyzwalając na postępujące pogarszanie się wielu aspektów życia, na niemożność ulżenia, w dalszej perspektywie, ludzkiej niedoli".

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-04-08 15:26:33, suma postów tego autora: 5956

steff

"Przekonała" cię nana "bo" myślisz podobnie? To się nie nazywa "przekonywanie", to się nazywa WIARA.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-08 16:42:08, suma postów tego autora: 4329

jliber

Rozumiem twój argument i wydaje mi się poważny, w tym wypadku jednak trafia w próżnię.
Alternatywa keynesowska jest bowiem taka: pobudzanie gospodarki przez wydatki państwa, np. na zbrojenia, albo poprzez obniżenie podatków/zwiększenie transferów dla najbiedniejszych. Ja akurat optowałem za tym drugim, czyli właśnie za tym, żeby ludzie dostali pieniądze i swobodnie je wydali.
W tym wypadku właściwy argument z twojego arsenału jest zapewne taki, że taki transfer majątkowy to kradzież. Ale mogę się mylić, nie jestem jliberem:)

autor: zig_zac, data nadania: 2008-04-08 18:17:14, suma postów tego autora: 49

Hyjdla

Powtórzę to co napisałem w pierwszym moim komentarzu:

JESTEM PRZECIWKO IMPERIALIZMOWI.

Imperializm to jednak nie kapitalizm, dotyczy on tak samo państw socjalistycznych, czego nie dostrzega chyba tylko największy schizofrenik (choćby płomień olimpijski to niby zgaszono wczoraj z powodu imperializmu kapitalistycznego państwa czy socjalistycznego?)

A co do kosztów utraconych korzyści, dotyczą one KAŻDYCH wydatków państwa, nie tylko na wojny, o czym bardzo szybko zapominacie gdy tylko chodzi o te wydatki państwa z którymi sympatyzujecie.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-08 16:38:15, suma postów tego autora: 4329

zig_zac

Nie mylisz się, według tej samej logiki złodziej mógłby powiedzieć że on jest jak najbardziej za prawem ludzi do wydawania własnych pieniędzy, zaraz po tym oczywiście jak mu je wszystkie oddadzą.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-08 19:31:08, suma postów tego autora: 4329

jilber,

Wujku Dobra Rada dziękuję za troskę, ale może sam byś skorzystał z ze swoich genialnych rad, zamiast pouczać innych. Ha ha ha...

autor: As, data nadania: 2008-04-09 12:30:42, suma postów tego autora: 95

Imperializm

to jeden ze składników współczesnej ekonomii zarówno "socjalistycznej" jak i "kapitalistycznej", wprowadzanej niestety w praktyce. To on jest siłą napędową wielu gospodarek. Aż dziw bierze, że nikt o tym nie wie. Mimo, że są na ten temat specjalistyczne prace.

Zaś opowiem anegdotę:
11 września, godzina około 15.30, "Pod Orzechem". W telewizorze pokazują walący się wieżowiec. Pierwszy mój komentarz: wojna.
- Słucham? - zapytał współbiesiadnik.
- No przecież Jankesy nie podarują - odparłam. A wojna JEST SIŁĄ NAPĘDOWĄ wszystkich zdychających państw....
- Pani Hyjdlo, wojna to okrucieństwo, i przemoc, i...
- I kasa - dodałam.

autor: Hyjdla, data nadania: 2008-04-09 15:58:05, suma postów tego autora: 5956

Dziwne że 11 września

to bylo dzień po tym jak Rumsfeld ogłosił swój plan przekazania (outsorcingu) logistyki wojskowej w ręce prywatnych firm, między innymi Haliburtonu... ( źródło - Shock Doctrine- Naomi Clein)
a Halibrton ma tak podpisaną umowę ze dostaje procent od wartości każdego zamówienia, więc raczej nie zależy mu na zmniejszaniu kosztów...

W każdym razie sam Rumsfeld dorobił się ze 200 milionów dolków na przemyśle wojskowym:)
A takich Rumsfeldów którzy ,,muszą '' się szybko wzbogacic jeszcze trochę w otoczeniu Busha jest...

autor: Tomek Sosnowski, data nadania: 2008-04-10 08:03:51, suma postów tego autora: 568

Hyjdla

Wydatki państwa nie są nigdy żadną siłą napędową gospodarki. Wydatki państwa jedynie zastępują wydatki prywatne. Pewne statystyki mogą ładnie wyglądać ale to tylko socjalistyczna ułuda.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-10 09:59:15, suma postów tego autora: 4329

Jiber

chcesz przez to powiedziec, że przedsiębiorcy robi róznicę czy sprzeda coś wojsku czy indywidualnej osobie?

autor: Tomek Sosnowski, data nadania: 2008-04-10 10:56:41, suma postów tego autora: 568

Tomek Sosnowski

Każdy pojedyńczy przedsiębiorca cieszy się jeżeli ma nowych nabywców na swoje produkty czy usługi. Jeżeli państwo staje się jego klientem, wzrasta jego sprzedaż. Tak samo jak cieszy się każdy który coś od państwa dostanie, czy to pod postacią zamówień publicznych, czy dotacji, czy korzystnych regulacji. Państwo jednak nic samo nie produkuje, jest jedynie pasożytem, więc wydatki i przywileje rozdawane przez państwo powodują zmniejszenie wydatków przez osoby prywatne, niekoniecznie na ten sam produkt który akurat kupuje państwo, albo przez wzrost cen, albo przez podatki. Możesz coś ukraść, ale nie możesz stworzyć coś z niczego.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-10 11:56:35, suma postów tego autora: 4329

efekt wypierania

jliber podpisuje się pod poglądem, że wydatki państwowe, ograniczajac podaż kapitału, ograniczają inwestycje prywatne o tyle właśnie, ile wyniosły inwestycje pańswtowe. Jest zwolennikiem tezy, że efekt wypychania zawsze wynosi 100%.
Tak uważają przedstawiciele szkoły austriackiej i teorii realnego cyklu koniunkturalnego. Monetaryści już niekoniecznie, a keynesiści nie.
wiec jliber może wygłaszać radykalne sądy, ale należy pamietać, że większość ekonomistów głównego nurtu nie zgodzi się z nim.

autor: zig_zac, data nadania: 2008-04-11 12:09:54, suma postów tego autora: 49

zig_zag

Tak, mainstream powszechnie uważa że kapitał można kreować z powietrza, choć co ciekawe ich teorie temu przeczą i co mądrzejsi to przyznają (jak Milton Friedman np). Keynesiści za to wierzą dodatkowo że jak się nawet troszkę stworzy kapitału z powietrza, to następuje reakcja łańcuchowa (mnożnik) tworzenia kapitału z powietrza. Bardzo to wszystko zabawne.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-11 14:29:00, suma postów tego autora: 4329

ekonomiści mainstreamu

uważają po prostu, że czasem gospodarka jest ograniczona przez podaż, a czasem przez popyt, że popyt nie dostosowuje się do podaży automatycznie. Innymi słowy, że czasem istnieje nadwyżka kapitału produkcyjnego. Np. siły roboczej, wtedy nazywa się to bezrobociem.
nie jest to szczególnie ryzykowne stwierdzenie, prawda?

autor: zig_zac, data nadania: 2008-04-11 20:03:42, suma postów tego autora: 49

zig_zac

Tacy ekonomiści do końca nie rozumieją po co jest SYSTEM CEN. Nadwyżka kapitału produkcyjnego czy siły roboczej przy jakiej CENIE? Ano przy zbyt wysokiej CENIE, cena więc pójdzie w dół i tyle. Czy może nie pójść? Może, jak rząd zacznie delegalizować takie zmiany cen. I wtedy mamy np. bezrobocie. Niestety, jak się zaczyna pisać równania matematyczne o długodystansowych ekwilibriach bez pomyślunku to w pewnym momencie zaczynamy zaniedbywać najistotniejsze w REALNYM świecie, co akurat w tych równaniach, w tym wyimaginowanym świecie, jest już nieistotne.

autor: jliber, data nadania: 2008-04-11 21:56:32, suma postów tego autora: 4329

Dodaj komentarz