Autor tej recenzji nieźle namieszał.
Najpierw demaskuje Makarenkę, że ten - jak rozumiem - sprzedaje te sprawy jako chwytliwy towar i tym samym oswaja je (cyt: "kończy się jedynie apelem o przytomność umysłu i patrzenie wielkim koncernom na ręce". ) Stąd uznanie ze strony pobłażliwych speców od "marketingu".
A następnie w kolejnym, ostatnim akapicie Bill Bordowy robi dokładnie to samo. Począwszy od sfomułowania "A nawet jeśli zastanawiamy się" - napotykamy taki sam banalny morał.
A może to nie jest wcale recenzja, tylko immanentna część akcji marketingowej?
Jeżeli autor boi się marketingowców próbujących dowiedzieć się jaki jogurt mu najbardziej smakuje tak bardzo jak PRLowskiej bezpieki, to myślę że spokojnie kwalifikuje się na silne tabletki u specjalisty.
Autor budzi się pewnie w nocy w przerażeniu spocony gdy mu się przyśni jak mu gwałcą prywatność spece od jajek niespodzianek. A po co się męczyć, teraz są na wszystko leki.
Ale na szczęscie niedługo mają wyjśc ,,Skonsumowani'' ( Consumed) Barbera i książka ,,Bauman o popkulturze''
To prawda, autor tajnych służb kapitalizmu jest cholernie mainstreamowy, spodziewałem się że będzie w jakikolwiek sposób ostry...
To już lepszy jest np ,,Tescopol'' A. Simmsa
Jest to że naukowcy pracujący jednocześnie dla firm marketingowych i dla uniwersytetów wykorzystywali badania przeprowadzane ,,za pieniądze podatników'' do swej pracy w agencjach reklamowych...
Jak zapobiec takim praktykom?
Jest jeden tylko sposób, całkowity rozdział państwa i gospodarki, m.in. (w tym akurat przypadku) prywatyzacja edukacji.
Makarenko- dobre nazwisko dla lewaka:)
od lewactwa
a o którego Makarenkę Ci chodzi?