Bardzo się cieszę że artykuł wypowiada się przeciwko subsydiom _rządowym_ krajów rozwiniętych dla rolnictwa, jest to jak najbardziej zgodne z neoliberalizmem.
Bardzo się cieszę że artykuł wypowiada się krytycznie o BŚ, MFW i ŚOH. Jako instytucje _rządowe_ powinny być zlikwidowane, jest to jak najbardziej zgodne z neoliberalizmem.
Bardzo się cieszę że artykuł krytykuje ograniczoną odpowiedzialność spółek - jako przywile państwa dla kapitalistów powinny być zlikwidowane, jest to jak najbardziej zgodne z neoliberalizmem (w szczególności z liberatarianizmem i szkołą austriacką - www.mises.pl). Nie potrzeba żadnej "społecznej odpowiedzialności", wystarczy odpowiedzialność po prostu.
Lekka schizofrenia występuje jednak gdy autorka mówi w jednym zdaniu o kryzysach finansowych niby jako skutek polityki liberalnej a w drugim przyznaje że rządy kontrolują finanse i bankowość (nie tylko w USA jak mówi autorka ale _wszędzie_). To niech się może w końcu zdecyduje. Prywatne banki to nie jest żaden neoliberalizm jeżeli i tak państwo ma monopol na pieniądz i kartelizuje branżę umożliwiając jej generowanie ton pustych pieniędzy dzięki systemowi rezerw częściowych.
...na przykład jest również powiedziane, że jedną ze złych decyzji MFW było zalecanie państwom rozwijającym się liberalizacji handlu i rynków kapitałowych - zgoda na to zalecenie nie sprzyjała rozwojowi gospodarek tych państw, a wręcz przeciwnie.
Rozumiem, że można przecież teraz uciec od "ideologicznych kolegów" i powiedzieć że to przecież instytucje rządowe, więc nieważne co mówią to my z nimi teraz (bo wcześniej to niekoniecznie) nie mamy nic wspólnego. Niemniej, zalecenia tych instytucji chyba można spokojnie podczepić pod neoliberalizm.
Ciekawi mnie zatem co w kwestii *zaleceń* (a nie samego charakteru instytucji) MFW mają do powiedzenia libertarianie ?
Liberalizacja handlu i rynków kapitałowych jest jak najbardziej pozytywna dla każdego kraju, ta książka mówi głupoty, następna cegiełka w tonie książek na temat przewagi socjalizmu nad kapitalizmem, więc oczywiście pod tym względem działalność organizacji typu MFW była pozytywna (choć oczywiście propaguje raczej mainstreamowy bełkot przeplatany keynesizmem niż prawdziwy libertarianizm). Nie zmienia to jednak faktu że libertarianie poprą wniosek o ich zlikwidowanie jako instytucji rządowych, nawet jeśli propagowałyby czysto libertariańskie poglądy.
Instytucje finansowe typu MFW to propagowały keynesizm 30-60 lat temu. Ich polityki libertarianizmem zwać nie można, ale to czysty neoliberalizm.
"Liberalizacja handlu i rynków kapitałowych jest jak najbardziej pozytywna dla każdego kraju, ta książka mówi głupoty,"
czyli po ludzku anonimowy klon setek internetowych kolibrantów mówi: "tak bo tak"
Argument drugi:
Nie dziękuje pierwszy wystarczy.
Celem mojego komentarza tutaj nie było obalanie bzdur recenzowanej książki, to zbyt szeroki temat wyższości liberalizmu nad socjalizmem, ale jedynie wyszczególnienie tego co dobre, czyli gdzie libertarianizm pokrywa się z tezami autorki (likwidacja corporate welfare, likwidacja BS, MFW, SOH, likwiacja sp.z o.o.) oraz ważnej sprzeczności która pojawia się w samym artykule (kryzysy finansowe niby jako skutek polityki liberalnej w sektorze bankowo finansowym podczas gdy sama autorka przyznaje że ten obszar jest właściwie najsilniej regulowanym przez państwo).
Wasz problem to właśnie to udowadnianie Waszej Wyższości. Nad wszystkim i każdym. Lepiej nazwać to po imieniu, to co wypunktowałeś jako zgodne z twoimi poglądami jest poprostu zbieżne z tym c ty wrzucasz do jednego worka o nazwie "socjalizm", bodaj "komunizm" (dla prostackiej wygody). Choc niekoniecznie może mieć to związek z socjalizmem bądź komunizmem. Dla Was nie ma to znaczenia.
Druga rzecz - zauważ że to co środki masowego przekazu i niektóre "autorytety" nazywają neoliberalizmem - niewiele z nim mają wspólnego. Wszystko dla dobra postepującej korporacjokracji. A ta jest chyba wspólnym wrogiem?
Pozdrawiam :)
>>to co środki masowego przekazu i niektóre "autorytety"
>>nazywają neoliberalizmem - niewiele z nim mają wspólnego
Neoliberalizm to rzeczywiście bardzo szerokie pojęcie, mówiąc w pierwszym komentarzu "neoliberalizm" miałem na myśli szkołe austriacką, libertarian, przepraszam za nieścisłość. Mainstreamowy neoliberalizm z tych rzeczy popiera jedynie likwidację dotacji dla rolnictwa, także wygląda na to że wszyscy się tu zgadzamy i przynajmniej to osiągniemy w przyszłym dziesięcioleciu.
laureat nagrody Nobla, profesor, ekonomii z czterdziestoletnim doswiadczeniem w zawodze, praktyk pracujacy na samym szczycie instytucji rzadzacych swiatowa gospodarka (m.in. glowny ekonomista Banku Swiatowego), od lat badajacy tematyke niedoskonalosci globalizacji kapitalistycznej w praktyce, ktory na wlasne oczy widzial jak np. ubostwo w niektorych krajach, rosnie zamiast malec, jak zakladaly teorie (komparatywnych korzysci - sic! czy lol!) - jest debilem !! glupkiem !! pisze i gada glupoty !!!
tak!, bo tak mowi jliber - dziecko po liceum, praktykant internetowych meissopisanek !
bijcie poklony: oto nowy swiat ... szacunek dla gowniarzerii Panie i Panowie #
gdziez praktykant - teoretyk !
Weźmy choćby takiego Adama Smitha. Do dzisiaj się go wielbi jako ojca ekonomii, budowali na nim zarówno klasyczni liberałowie Ricardo/Mill jak i Marks. A okazuje się że Adam Smith nie tylko nie stworzył ekonomii, ale cofnął ją w rozwoju w stosunku do tego co wcześniej stworzyli choćby średniowieczni scholastycy, nie mówiąc o takich ludziach jak Say, Turgot czy Cantillon. Polecam http://www.mises.pl/60
Przykładowo, wiesz dlaczego ludzie handlują według Adama Smitha? Bo mają taką "skłonność"! Genialne!
Ja już nie mówię o "ekonomistach" typu Marks czy Keynes, na których habilitowało się co najmniej dziesiątki tysięcy profesorów, równie dobrze mogło się habilitować z metafizyki Hegla, wartość poznawcza realnego świata podobna.
że przysłowiową "gołą dupę" koliberalizmu widać w tym że prawie wszystko uznaje za socjalizm. Sam Marks tylko w klasyfikacji ustrojów gospodarczo-politycznych był wiele bardziej rozsądny.
Socjalizm to w skrócie państwowy interwencjonizm w dobrowolne umowy między ludzmi, nieważne czy chodzi o dobrowolne akty kapitalistyczne czy seksualne na przykład. Lewica atakuje przede wszystkim dobrowolne akty kapitalistyczne (sprzedaż produktów i usług) a prawica dobrowolne akty seksualne, choć różne są mixy w rzeczywistych partiach.
Bo wychodzi że to czego się uczyliśmy w szkołach czyli socjalizm utopijny początki Morus etc. to bzdury. Bo socjalizm na Słowiańszczyźnie powstał razem z zadrugami, u German razem z plemionami itp. Merykantylizm to marksowski wynalazek podobnie jak reformy ks. Druckiego-Lubeckiego. Ba cała monarchia patrymonialna to jakiś socjalistyczny ustrój. Bez kozery można parafrazując Marksa powiedzieć że: Historia ludzkości jest historią socjalizmu. I to jest właśnie (nie teoria spiskowa bo to fiszka którą używa się by zmarginalizować niewygodne poglądy) obsesyjna i paranoiczna wizja dziejów tworzona na chybcika żeby uzasadnić jakieś bzdurne przekonania.
Marks nie wyskoczył nagle z szafy. Początek nurtu socjalistyczn-kolektywistycznego to Platon, a liberalno-indywidualistycznego to Arystoteles. To dwa fundamentalne nurty przybierały różne formy i walczyły przez całą historię ludzkości. Owszem, można się spierać że Platon nie mógł być socjalistą marksistowskim bo Marks urodził się później, istotne jest jednak ich podobieństwo filozoficzne niż to w jakiej epoce się urodzili. To dlatego można wrzucić Platona do worka razem z marksistami i keynesistami.
"niemarksowski, przedmarksowski" socjalizm bo przecież na początku napisałem o Moorze. I dlatego wydaje mi się że było coś jak socjalizm wcześniej niż Marks. Tylko wątpliwe jest jak ktoś chce wrzucać do jednego worka Platona, Druckiego-Lubeckiego, króla Mieszka I, Marksa, Bismarcka do wora socjalizm to coś jest z nim nie tak
Socjalizm to tylko nowoczesna forma myśli kolektywistycznej. Nowsza to keynesizm. Starsza to merkantylizm, jeszcze starsza to feudalizm. Z pewnego punktu widzenia socjalizm pojmowany jako myśl kolektywistyczna jest z nami od zarania dziejów.
bredzisz. Nie znasz podstawowych definicji. Socjalizm pojawil sie dopiero w XIX i nie mogl sie wczesniej pojawic bo nie moglby istniec bez np. oswiecenia. To o czym piszesz to ewentualnie protokomunistyczne koncepcje, a to nie to samo.
A co do feudalizmu i jego pokrewienstwa z socjalizmem....Taki Korwin np. twierdzi ze taki feudalizm mial wiecej z wolnym rynkiem niz nawet XIX-wieczny kapitalizm. http://www.czytanki.hox.pl/jedi.html
Korwin myli słabą władzę centralną (król był często słabszy od poszczególnych lenników) z wolnością. Feudalizm można porównać do kraju rządzonego przez gangi (jak Haiti np), co prawda rząd centralny nie wyrządza zbyt wielu szkód, ale z nawiązką rekompensuje to chaos walk pomiędzy poszczególnymi seniorami. Władza centralna wprowadza porządek, ale oczywiście ma z kolei tendencję do nadużywania swojej władzy. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się więc silna (bo suwerenna), ale minimalna władza centralna i słaba (bo podległa), ale maksymalna władza lokalna. Do tego dorzucamy rządy prawa (czyli ślepe, nie arbitralne), wolne media aby stały na straży i generalnie wszystko gra.
Przecież to konkurencja się nazywa i to buduje nasz wspaniały rynek!
Poza tym ile razy próbowałem sobie w głowie wyobrazić libertaniańską wizję Świata to zawsze we łbie- Mad Max czyli takie Dzikie Pola albo Zaporoże to idealny wolny rynek.
ale co ma to wspolnego z socjalizmem?
Socjalizm, tak samo jak feudalizm, opiera się na wymianach NIEdobrowolnych, wymuszonych przez jednych ludzi na innych.
Wolny rynek to wymiany dobrowolne. Walka zbrojna to nie jest wymiana dobrowolna. Czyli, zaoferować coś na rynku taniej, okay, zmusić kogoś aby zapłacił więcej niż chce, nie okay. Prościej się już wytłumaczyć nie da Warzecha.
jliber niezle. Czy zaistnial kiedykolwiek jakikolwiek ustroj w ktorym wszystkie umowy bylyby dobrowolne? Nie. A wiec wszystko jest socjalizmem :-)
Tak a propos feualizmu to wcale z ta niedobrowolnoscia nie byla zawsze tak jak ci sie zdaje. Bardzo czesto umowa z wasalem byla czysto dobrowolna.
Wow, ciekawa logika. Jeżeli nie było ustroju gdzie wszystkie umowy byłyby dobrowolne, to wszystkie umowy są wymuszone. Z taką logiką rzeczywiście socjalizm zaczyna mieć sens. A jeżeli nie było ustroju gdzie wszystkie umowy byłyby wymuszone, to wszystkie umowy są dobrowolne. Masz w mózgu funkcję wykrywania sprzeczności?
Przeczytaj raz jeszcze co napisałeś bo dość absurdalne to.
No właśnie, tak właśnie myślisz:)
a wytlumacz mi madralo na czym w takim razie polega wyzszosc kapitalizmu nad dajmy na to feudalizmem, skoro znaczna czesc umow w kapitalizmie byla tez wymuszana (vide np. grodzenie czy ustawodastwo antywloczegowskie) a w feudalizmie bylo sporo tez umow dobrowolnych. Masz konkretne dane pokazujace czarno na bialym, ze w feudalizmie dominowaly ZNACZNIE umowy NIEDOBROWOLNE w porownaniu z np. XIX wiekiem?
Prawa antywłóczęgowskie to nic innego jak zakazać człowiekowi wchodzić na teren prywatny bez pozwolenia właściciela.
Jak możesz w ogóle porównywać to do zakazywania chłopu zmieniać miejsce zamieszkania, przymusowego wysyłania dzieci na służbę do dworu czy zakaz sprzedawania "swojej" ziemi bez zgody pana.
Co niby zyskiwał chłop z własności publicznej w feudalizmie (czyli przed grodzeniem) skoro tak czy siak musiał on i jego dzieci do końca życia harować w jednym miejscu? No tak, zapomniałem, przecież mógł się po tej własności publicznej włóczyć - widząc wasz zachwyt ostatnio choćby filmem "Wszystko za życie", to jest pewnie według was idealny sposób na życie.
//Prawa antywłóczęgowskie to nic innego jak zakazać człowiekowi wchodzić na teren prywatny bez pozwolenia właściciela.//
No chyba nie do końca.
Okay, ale chyba przyznasz że to mimo wszystko pewna malutka różnica, zmusić kogoś do pracy W OGÓLE (pozycja negocjacyjna pracownika zależna od tego ile może dostać u innych pracodawców) a zmusić kogoś do pracy u konkretnego pracodawcy (pozycja negocjacyjna niewolnika)? W kapitaliźmie, im bardziej zyskowne fabryki, tym większe zapotrzebowanie na pracowników, tym lepsza pozycja pracownika, tym wyższe pensje. Potem na końcu wchodzą już tylko lewicowcy i pod wpływem związków zawodowych ustalają płace minimalne tak aby wyrzucić na bezrobocie najmłodszych i najmniej doświadczonych, chwaląc się jednocześnie że wysokie płace to niby dzięki nim. Czy to nie lepsze od feudalizmu?
Nie mówiąc już o tym że do pracy to zmusza nas tak czy siak natura, potrzeba jedzenia, no ale to też przecież z waszego punktu widzenia jest "wina" kapitalizmu, bo jak ktoś jest głodny to może i zabić nawet a swoje zabrać.
Bo jak ich inaczej nazwać, skoro autora recenzjonowajej książki nazwywają "głupcem" tylko dlatego, że obnaża bezradność doktryn, które ślepo kochają a które rzeczywistych problemłów świata ani nie tłumaczą ani skutecznie nie kształtują. Nie będę jednak tej samej etykietki do nich przyklejał. Ich sprawa kim jast autor dobrej ksiażki. Bo niewątpliwie dobrej, jeżeli recenzja o niej wyraża jej tezy.
Pierwsza sprawa, która mnie w niej uderzyła, to Rosja. Rzeczywiście, wbrew logice tych doktryn, ZSRR wyrósł na drugie supermocarstwo, w kraju czy krajach zacofanych i zniszczaonych przez rewolicję i dwie wojny. A następnie Jelcyn w zgodzie z tymi doktrynami zamienił je na kraik czy kaje surowcowe. Putin jakoś to odrabia. Ale ślepej ręce rynku od czasu do czasu przywraca jednak wzrok.
Druga sprawa to daleki wschód a przede wszystkim Chiny. Nie podporządkowały się wymaganiom światowej finasjery, natomiast karaje Ameryki Południowej uczyniły to. Rezultay obu przypadków są znane. W Chinach ludzie z głodu nie umierają a w krajach Ameryki Południowej tak się własnie dzieje i to na wielka skalę. A co może być miarą dobrej gospodarki i dobrze urządzonego panstwa jak nie zaspakajanie podstawowych ludzkich potrzeb: wyżywienia, dachu nad głową i bezpieczeństwa.
Supermocarstwo można budować albo na dobrobycie ludzi, albo na ich nędzy. Starożytny Egipt to też było mocarstwo ale wątpię czy było to jakimkolwiek pocieszeniem dla obywateli wznoszących piramidy. Rzeczywiście w Chinach jest coraz mniej nędzy, bo socjalistyczne są tylko z nazwy i totalitaryzmu biurokracji.
Brawo! Swoim wpisem pośrednio przyznajesz, że źródłem mocarstwowosci ZSRR i imponującego wzrostu gospodarczo społecznego Chin nie była ślepa ręka rynku a tym bardziej prywatyzacja lecz w jednym przypadku bieda a w drugim biurokacja oraz że biedę Ameryki Południowej powoduje i rynek i właśnie obłędna prywatyzacja. I o to chodziło autorowi, którego nawałeś głupcem. Czy warto było? Po prostu świat nie jest czarno - biały. Szkoda, że jeszcze o tym nie wiesz.
Czytaj uważnie. Przecież mówię że wzrost gospodarczy Chin to wynik kapitalizmu, czyli jak ty to mówisz, "ślepej ręki rynku" (tylko nie bardzo wiem o co ci z tą "ślepota" chodzi, raczej niewielu ślepców prowadzi własny biznes). To prawda że można osiągnąć "mocarstwowość" traktując swój lud jako niewolników. Nie myl jednak "mocarstwowości" ze wzrostem gospodarczym. To że wybudujesz ileśtam bomb atomowych przy nędzy milionów nie znaczy że masz wzrost gospodarczy.