Nie bardzo rozumiem jak może biednym krajom zaszkodzić liberalizacja handlu żywnością? Przecież one w WTO głosują za tym rękami i nogami! Obecnie muszą konkurować z dotowaną żywnością z krajów rozwiniętych na rynku międzynarodowym, w dodatku nie mogąc w tych krajach sprzedawać przez cła zaporowe. Jak można być tak okrutnym i gadać takie bzdury udając troskę o biednych??? Gdyby autor wpadł w ich ręce rozdarliby go na strzępy.
dawac adresy i telefony do wydawcy by można było od razu złożyc zamówienie:)
Co za troska o ewentualnego klienta:)
Machalicy chodziło o liberalizację polegającą na otwarciu rynków państw rozwiniętych na produkty państw bogatych. A państwa biedne głosują za otworzeniem się państw rozwiniętych na produkty państw biednych. To znacząca różnica.
W takim razie
1) Niech Machalica nie potępia liberalizacji w ogóle, a jedynie jednostronną.
2) Niech Machalica douczy się w zakresie teorii korzyści komparatywnych, wtedy by wiedział że nawet jednostronna liberalizacja jest pozytywna dla krajów dotowanych. Zobacz na USA, jakoś bezrobocie tam nie wzrosło tylko dlatego że Chińczycy ich przez ostatnie dekady dotowali zaniżonym kursem juana (co jest równoważne z jednostronnym zniesieniem ceł przez USA i dotowaniem produkcji w Chinach). Po prostu kraj dotowany zaczyna robić coś innego, a jest bogatszy o dotacje.
1) "Przeniesienie produkcji do krajów Trzeciego Świata oznacza również przeniesienie tradycyjnego proletariatu z – jakby powiedział Amin – Triady (USA, Europa Zachodnia Japonia) do państw kapitalizmu peryferyjnego. Dlatego możemy mówić o "zaniku klasy robotniczej" w państwach Zachodu. Klasa robotnicza nie rozpływa się jednak w powietrzu. Wprost przeciwnie odtwarza się tam, gdzie odtwarzają się stosunki, które je zrodziły... Mowa tu w pierwszej kolejności o Ameryce Łacińskiej."
2) "2. Klasa robotnicza nie zanika lecz ulega delokalizacji. W dobie globalizacji problem uprzemysłowienia należy postrzegać globalnie: przemysł jest wypychany z krajów Centrum na Peryferie. W wyniku tego procesu a) społeczeństwa Centrum ulegają deproletaryzacji ale b) następuje industrializacja Peryferii i w rezultacie c) w skali globu klasa robotnicza ma równe albo i większe znaczenie co dawniej."
J. Tomasiewicz, Ogień i woda, http://www.dyktatura.info/?p=173
Artykuł z Dyktatury Proletariatu jest o dwa lata wcześniejszy :)...
Zgadzam się z Tobą co do krytyki jednostronnej liberalizacji, jednak nie uważam, że alternatywą jest całkowicie wolna wymiana handlowa. Sprzeciwiam się otwarciu rynków państw słabo rozwiniętych. Np. w Polsce zalew produktów pochodzących z importu spowodował utratę 1-1,5 miliona miejsc pracy pomimo tego, że wiele firm eksportujących do Polski nie korzystało z dotacji (w przeciwieństwie do przemysłowych firm rolniczych).
Mylisz utratę miejsc pracy z bezrobociem. Ludzie ciągle tracą miejsca pracy bez ich winy, przede wszystkim przez rozwój technologii albo redukcje kosztów. Globalizacja to jedna wielka redukcja kosztów, do tego dorzuć szybki rozwój technologii i tempo zwolnień w gospodarce świata jest na pewno największe w historii, i bedzie jeszcze szybsze.
Zwolnienia jednak to nie bezrobocie, bezrobocie jest tworzone przez państwo, wysokie podatki, regulacje dobrowolnych stosunków pracy, płace minimalne itd.
Zobacz np na USA czy W.Brytanię, ta druga właściwie straciła cały przemysł a konsumowanych w USA wiekszość rzeczy produkowanych jest w azji, a płace realne rosną, bezrobocie dalej utrzymuje się w okolicach 5 procent lub niżej.
Państwo powoduje bezrobocie podnosząc płacę minimalną? To czemu na Węgrzech i Wlk. Brytanii dość znaczące podniesienie płacy minimalnej zwiększyło popyt, a co za tym idzie - zmniejszyło bezrobocie?
http://lewica.pl/index.php?id=14100
Cytat:
W raporcie LPC [Low Pay Commission - komisja badająca wpływ regularnego zwiększania płacy minimalnej w Wlk. Bryt. na gospodarkę] z 2005 roku możemy przeczytać „Znaleźliśmy dowody ciągłego wzrostu zatrudnienia w dwóch największych branżach charakteryzujących się niskim poziomem wynagrodzeń i stabilnym lub wzrastającym zatrudnieniem w pozostałych. W dwóch branżach, w których liczba miejsc pracy spada - w rolnictwie i przemyśle odzieżowym i obuwniczym - spadek jest częścią długoterminowego trendu związanego z czynnikami zewnętrznymi"
Myślę, że dobrze by było gdyby trafiła do działu recenzji książka "Wędrujący Świat" G.W. Kołodko. Na jej łamach profesor wspaniale rozprawia się z neoliberalnym mitem "one-size-fits-all", podatkiem liniowym etc.
Książka jest bardzo przystępna także dla czytelników nie zajmujących się ekonomią (nie ma w niej wzorów i wykresów). Jeśli jednak ktoś chce zagłębić się w temat może bez problemu to zrobić za pomocą powiązanych z treścią bardzo licznych wykresów i danych statystycznych opublikowanych w internecie na stronie książki (są one kwartalnie aktualizowane przez samego profesora).
Za sprawą tego ostatniego książka jest czymś nowatorskim, w dodatku wspaniale wpisuje się w rozsądną krytykę neoliberalnego nurtu nie popadając w wychwalanie skrajności. Polecam (bo naprawdę warto) i zachecam do umieszczenia recenzji w Portalu Lewica.pl :)
Korelacja to nie przyczynowość. Ja Ci mogę podać dane statystyczne pokazujące wzrost bezrobocia po wzroście płacy minimalnej, a Ty mi pokażesz inne pokazujące coś zupełnie przeciwnego. Prawda jest taka że ekonomia to nie jest nauka doświadczalna, bo to nie laboratorium gdzie możesz utrzymać wszystkie inne czynniki stałe. Ekonomiczne prawdy otrzymasz jedynie rozumując logicznie z podstawowych oczywistości. To bardzo fundamentalny problem, który pod uwagę bierze jedynie austriacka szkoła ekonomii.
Też mi się liniowy nie podoba, chyba że jego stawka wynosi 0%.
no pewnie poglowny lepszy ;-)
To można rozpatrywać na kilka sposobów, ale zawsze jest tak, że im więcej forsy ma średnio zamożna część społeczeństwa tym lepiej. Tym samym im więcej ludzi "wyjdzie" z grupy najuboższych i dołączy do średnich tym korzystniej, ponieważ podstawą dobrej koniunktury gospodarczej jest obrót pieniądza. Chociażby dlatego w dobie starzejących się społeczeństw tak wiele państw zrezygnowało z opodatkowania emerytur (w UE jesteśmy chyba tylko jednym z dwóch krajów, który ten chory proceder utrzymuje). Jeśli emeryt ma więcej w portfelu to może więcej wydać. Nieważne, czy na rolki dla wnuczki, na ciasto, fryzjera, samochód czy też nową lodówkę. Liczy się to, że ma kasę, a więc w interesie kogoś innego jest postarać się, aby miał na co ją wydać.
OK, najważniejsza jest klasa średnia. To ona jest najliczniejszym konsumentem, a więc de facto utrzymuje te wszystkie firmy usługowe, handlowe itd.itp., które mogą się rozwijać, konkurować (dzięki temu jest to korzystne także dla klientów) i zatrudniać ludzi.
Kompletną bzdurą jest natomiast wciskanie przez niektórych neo(tfu!)liberałów, że to najbogatsi oraz najbogatsze, wielkie firmy stwarzają głównie miejsca pracy. Po pierwsze - rozwój wielkich firm nigdy nie jest specjalnie szybki, co wie każdy ekonomista (gdyby firmy rosły dalej wykładniczo w końcu musiałby osiągnąć monopol - a jakoś tak się nie dzieje, chyba, że państwo komuś ten monopol zapewnia...), więc w kwestii zatrudnienia panuje albo status quo albo wręcz jest ono redukowane (postęp technologiczny i zastępowanie ludzi maszynami, konieczna redukcja etatów kierowniczych podyktowana kosztami konkurencji).
Co prawda inną bzdurą jest to, że podniesienie płacy minimalnej jest korzystne dla społeczeństwa. Odpowiedzmy sobie najpierw na pytanie - kto zarabia obecnie w Polsce minimum? Minimum zarabiają naprawdę jednostki - nie obrażając nikogo - szczególne. Ale uwaga: natomiast czasem niedużo ponadto minimum zarabiają ciężko pracujący, wykształceni ludzie! Dlatego mieszanie ich zarobków i zarobków minimalnych w rozważaniach o podniesieniu płacy minimalnej jest katastrofalnym błędem!!
Firma ma na podwyżki określoną pulę i jeśli zostanie zmuszona, by dać więcej tym, którzy zarabiają minimum to odpowiednio mniej (lub wcale) dostaną ci zarabiający niewiele więcej, ale wykonujący często trudniejszą pracę.
W dodatku podniesienie minimum może spowodować wzrost cen. Ci ci zarabiali minimum kupowali wcześniej to, co kosztowało x. Skoro teraz mają stare_minimum+podwyżkę=nowe_minimum to ceny mogą również odpowiednio wzrosnąć, dokładnie o nowe_minimum/stare_minimum. W rezultacie tym zarabiającym nowe_minimum zostanie w kieszeni tyle samo co przed podniesieniem minimum do nowego minimum! A to nowe_minimum może już być równe płacy ludzi zarabiających wcześniej minimum i trochę, tych pracujących ciężko, wykształconych, na których podwyżki już kasy nie wystarczyło.
Tak więc co zrobiliśmy? Zwiększyliśmy liczbę tych zarabiających minimum - najbiedniejszych... a powinniśmy dbać o klasę średnią, bo wtedy w konsekwencji i ci najmniej zarabiający-pracowici zyskają.
Pogłowny + podatek od nieruchomości, to wszystkie podatki jakie bym widział w państwie libertariańskim.
A na co by szły wymienione przez Ciebie podatki? Za wiele by ich nie było ;)
W ogóle taki model państwa to naiwna fikcja literacka, idea, podobnie jak komunizm. Takie państwo nie miałoby racji bytu, jeśli identyczne przemiany nie zaszłyby w skali całej wysoko rozwiniętej części świata (tak samo jak w przypadku komunizmu).
Obrona narodowa, władza ustawodawcza, sądy, policja, drogi (plus eksperymenty prywatyzacji nawet tego).
Nie bardzo wiem co jest takiego utopijnego w zaprzestaniu dotacji dla rolników i innego corporate welfare (co zresztą lewica z grubsza zaczyna po cichu popierać), w prywatyzacji służby zdrowia i edukacji, likwidacji Kodeksu Pracy, ceł, akcyz, podatków dochodowych i dlaczego takie państwo nie miałoby racji bytu, właściwie każda z tych rzeczy została już gdzieś wprowadzona.
To brzmi jak powrót do "socjalistycznego" feudalizmu. Wtedy też można było sobie wydzierżawić od władcy albo kupić most lub trakt ustawić na nim wojów i pobierać myto za korzystanie.
Feudalizm to nie tyle własność ziemi czy dróg, co ludzi. Zgadzam się jednak że rzeczywiście z drogami państwo radzi sobie lepiej niż wolny rynek, podobnie jak z obroną narodową, sądami i policją.
od feudalizmu, stąd popularne od niedawna koncepcje tzw. ,,nowego średniowiecza'', gdzie niektórzy są eksterytorialni, a niektórzy ( poprzez brak środków) przywiązani do ziemii
W takim razie ciekawe dlaczego to właśnie kapitalizm spowodował rozpad feudalizmu, poprzez rozpowszechnienie się użycia pieniądza, a co za tym idzie handlu (kupcy często potężniejsi nawet od suwerenów) i wolnej klasy średniej (wolne miasta).
Zwłaszcza pracownik w takim Kurowie (pozdrawiam!) ma wybór czy pracować w Groszku czy nie zwłaszcza jeśli oprócz Groszka są tylko dwa sklepy, stacja benzynowa, szkoła, kościół, fryzjer, totolotek a poza tym zamknięta mleczarnia i zakłady futrzarskie. Wybór ma jeszcze większy jak ma kredyt, żonę, bobaska, przygłuchego dziadunia i psa Fafika. "Wybór" w kapitalizmie w warunkach Polski czyli peryferii kapitalizmu jest naprawdę iluzoryczny i śmieje się w oczy stronie pracowniczej.
Jasne, bo do tego Kurowa jest jak wiadomo przybity gwoździami.
Jak się oczekuje że praca przyjdzie do ciebie to jasne, nie masz wyboru, tylko siedziec i czekac az przyjedzie pracodawca na bialym koniu.
Że jak w Szczecinie nagle pojawi się lasek, taki laseczek to nie będzie miało wybitnego wpływu na poziom bezrobocia wśród drwali z Bieszczad.
Ale no niektórym się wydaje że jak jest zapotrzebowanie na kucharki na Fidżi to każda pani Jadzia ze zwlikwidowanej przyszkolnej stołówki powinna zadzierać kiecę i lecieć na Wyspy Fidżi. Trochę empatia na poziomie gimnazjum.
Tak, bo jak ktoś jest drwalem albo kucharką, to drwalem i kucharką zostanie do końca życia, choćby i po trupach, choćby reszta społeczeństwa musiała już do końca świata płacić haracze aby zapewnić im wirtualne środowisko gdzie będą się czuć potrzebni jako drwale lub kucharki, mimo tego że ich produktywność po uwzględnieniu kosztów społecznych jest ujemna. Doszedłeś do sedna dlaczego socjalizm oznacza zawsze zejście na psy. Pewnie bardzo Ci się podoba Skandynawia, poczytaj sobie więc o flexicurity.
puk, puk
Flexicurity obowiazuje jedynie w Danii.Zostalo wprowadzone na poczatku lat 90-tych. Powiedz mi drogi liber. Jak to jest, skoro jest to takie wspaniale rozwiazanie, to dlaczego zaden inny kraj go jeszcze nie wprowadzil?
Odpowiedz jest banalna. Poniewaz jest ono cholernie drogie. Stad biora sie te wysokie podatki w Danii, obecnie najwyzsze na swiecie. Chcesz flexicurity? To znaczy, ze chcesz wysokich podatkow. Poczytaj o nim, ale na anglojezycznych stronach.
pzdr
Dania radzi sobie najlepiej ze wszystkich krajów skandynawskich (nie licząc Norwegii która ma ropę), i to dużą różnicą. Flexicurity jest drogie, tak samo jak drogie jest każde welfare state. W Danii jednak przynajmniej zrozumiano że jakiekolwiek zakazy zwalniania z pracy działają na niekorzyść samych pracowników.
zawsze sie znajdą fantaści lub nieucy skłonni do poszukiwań, ale z drugiej strony często górą są ci co nie wiedzą, że nie można. Koperników ekonomii jednak bym się nie spodziewał.
Publikacje rekomendowane przez lewicę skupiają się na niechybnej katastrofie kapitalizmu, poparte niepodważalnymi ciągami dowodów, brakuje tylko dat ostatecznych katastrof. Ale może to tak jak z Nostradamusem, najlepsza zabawa to odkrywanie nowych dat ukrytych miedzy wierszami.
@wojnier
Widzisz, kapitalizm nie upadl tylko dlatego, ze zostal zreformowany pod wplywem ideii lewicowych. Sluchano jego krytykow i wyciagano wnioski. Wolny rynek w swojej czystej formie nie istnieje juz nigdzie ( no chyba poza Somalia ), gdyz jest pelen sprzecznosci i prowadzi do swojego unicestwienia. Dlugo by tlumaczyc. A trzecia droga? Kilku znakomitych ekonomistow wskazuje na panstwa nordyckie jako jej przyklad.
@Liber
Ja nie ocenialem flexicurity tylko wskazywalem, ze jest ona nieodlaczna z panstwem opiekunczym i wysokimi podatkami.
Co do Norwegii, to oni tam nie zarabiaja na ropie, ale na sprzedazy know-how jak i nowoczesnych technologii zwiazanych z jej wydobyciem. Tylko co dziewiata kkorona w budzecie norweskim pochodzi z zyskow z ropy. Oni tam rozwijaja sie dzieki znakomitemu wykorzystaniu swojej linii brzegowej jak i surowcow. Bez nowych technologii jak i swietnej edukacji nigdy by im sie to nie udalo.
Somalia.
Kapitalizm to przede wszystkim poszanowanie prywatnej własności. Niskie wydatki rządowe są tylko pochodną właśnie poszanowania prywatnej własności. Nazywając Somalię kapitalizmem wypaczasz jego podstawową ideę.
Jasne, w Somalii są niskie wydatki rządowe, bo też i nie ma poszanowania prywatnej własności, państwem rządzą gangi i plemiona, więc też rząd nie ma czego naruszać.
60% eksportu Norwegii to ropa i gaz.
Prosilbym o dokladne dane jak wyglada eksport Norwegii - ile z tego wynosza surowce, a ile technologie zwiazane z wydobyciem ropy.
"Norway is the world's third largest oil exporter after Russia and Saudi Arabia and the petroleum industry accounts for around a quarter of GDP."
"In 2006, oil and gas accounted for 58% of exports.".
http://en.wikipedia.org/wiki/Norway
Też tutaj
http://www.regjeringen.no/nb/dep/nhd/dok/veiledninger_brosjyrer/2001/Business-and-industry-in-Norway---The-structure-of-the-Norwegian-economy.html?id=419326
O jakich "technologiach z wydobyciem ropy" mówisz? Jak każda technologia, także ta idzie do przodu, ale wiercenie dziur w ziemi to raczej nie jest żaden high tech.