a na ksiezyc polecieli na miotle hehe:)
to co myśleć o obywatelach pewnego PAŃSTWA którzy uważani są za forpoczte USA
>>Ameryka jest chora - zaraziła się potężnym, zmutowanym
>>bakcylem ignorancji, antyracjonalizmu i antyintelektualizmu
Czyli jednak państwowe szkoły, do których uczęszcza ogromna większość ludzi w USA, nie są tak genialne w likwidacji ignorancji?
>>Tylko w Stanach Zjednoczonych politycy usiłują swe
>>wykształcenie zaniżać.
Jasne, bo Lepper czy Kaczyńscy doszli do władzy dzięki temu że reklamowali się jako naukowa elita, a na całym świecie politycy którzy reklamują się jako reprezentanci "zwykłego człowieka" nie mają żadnych szans.
>>Zaledwie 14% młodych Amerykanów uważa,
>>że warto uczyć się języków obcych
A na pewno warto, bo jak wiadomo po angielsku poza ameryką się nigdzie nie dogadasz. A nawet jeśli to jak wiadomo wszędzie na świecie większość ludzi uczy się języków wcale nie po to aby się dogadać za granicą lub zdobyć lepszą pracę, ale dla wyższych wspaniałych ideałów poznawania innych kultur.
>>każdy stan podejmuje decyzję,
>>czego dzieci powinny się dowiadywać w szkole
A to dokładnie w którym momencie według lewicy państwowe szkoły przestały być wyznacznikiem obiektywności?
>>Kanały z wiadomościami nadają 24 godziny na dobę
Ooo, tak bardzo straszne, i nigdzie tego indziej nie ma. Obywatel przecież nie ma tonąć w informacjach, ale otrzymywać jedynie słuszne od swojej władzy.
>>Poprawny język został zastąpiony żargonem z blogosfery
Tak bo autorka ma monopol na definicję poprawności języka.
>>czytanie w internecie się nie liczy
Jasne, tylko jak zetnie się drzewo i przerobi na kartki papieru to się czytanie liczy.
>>Studenci tłukący w klawiatury komputerów nie dyskutują
>>już po nocach o Tołstoju
To by się zdziwiła gdyby się dowiedziała o lewica.pl, heh.
>>Może nie są sokołami intelektu, ale naukowców i
>>specjalistów sprowadzą sobie z zagranicy. I żyją w >>najpotężniejszym państwie świata.
I kto tu tak naprawdę jest głupi? Może jednak, według starej zasady, ten co się przezywa?
ale w Europie (oprócz szkół polskich poznałem też trochę portugalskie i niemieckie) też szybko zbliżamy się do tego poziomu. Na życzenie służę przykładami niemniej bulwersującymi niż te z USA.
racjonalnośc substancjonalną z racjonalnością instrumentalną towarzyszu jiber.
Marsz do nauki.
Co innego wynależc rakietę, a co innego prowadzic racjonalny tryb życia
ale to właśnie USA są supermocarstwem, przodują w dziedzinie nauki i innowacji, osiągneły dobrobyt...
A jak USA doszły do owego dobrobytu i przodownictwa? Czy aby nie dzięki zagarnięciu ziemi Indianom, niewolnictwu Czarnych, eksploatacji surowców i siły roboczej w krajach Trzeciego Świata, drenażowi mózgów całego świata itp., itd.?
USA doszły do przodownictwa także dzięki temu, że obie wojny światowe ominęły ich terytorium, zaś terytoria, potencjał gospodarczy i demograficzny wspólzawodniczących wówczas z nimi potęg został w dzużym stopniu zniszczony. Udział USA w I wojnie światowej był raczej znikomy (przystąpiły do niej dopiero w 1917 r.). Za to na obu wojnach Amerykanie zarobili krocie udzielając pożyczek, masowo produkując i eksportując broń i.in. towary. Dużo się mówi o hojności planu Marshalla. Nikt nie wspomina np. o tym, że tuż po II wojnie USA natychmiast zażądały od swego najbliższego sojusznika - wyczerpanej wojną Wielkiej Brytanii - spłaty wojennych pożyczek wraz z wysokimi odsetkami...
Wszystko mi jedno, ale jakim trzeba być głupcem, by nie słyszeć o Budapeszcie? Mieście w czasach historycznie niemalże nam współczesnych będącym współstolicą potężnej, zwłaszcza kulturalnie wysoko stojącej dwujedynej monarchii. A i obecnie pod wieloma względami należącym w Europie do pierwszej ligi. Podobny tekst był kiedyś na stronach GW. Komentujący go polscy forumowicze z reguły brali w obronę Amerykanów (cóż, bracia nie w ethnicum, przeważnie i nie w wierze, ale w głupocie na pewno). Zapytywano: a czy wszyscy Polacy znają nazwy stolic amerykańskich stanów? Tym samym stawiając znak równości między Budapesztem, Paryżem czy Barceloną a jakąś "stolicą" stanu, niejednokrotnie np. wielkością zbliżoną do Kutna czy Starachowic.
Bo jeśli intelektualizm ma polegać na encyklopedycznej wiedzy- to rzeczywiście lepiej już umieć odróżniać dobro od zła, to ważniejsze niż wiedzieć, "czym jest promieniowanie"...
Dla mnie intelektualizm to przede wszystkim umiejętność myślenia, zajmowania własnego stanowiska... A wiedza encyklopedyczna na niewiele się zdaje- to bardzo mało, bo wiedze taką można mieć z wikipedii, nie trzeba tego mieć w głowie, natomiast brakuje zdolności myślenia, zajmowania stanowiska, krytyki, itp... A potem nie dziwmy się, że wygrywają konserwatyści-backslashowcy... A "lewica" niech dalej wywyższa się tym, że wie co to promieniowanie alfa, beta i gamma...
czyżby była mniej ważna, niż wiedza czym jest DNA (to ważne w dyskusjach politycznych!), a może po prostu zabroniona, niedostępna- nawet według "postępowych" amerykanów?
Za to Polacy wielcy, mądrzy i kulturalni, tylko jakoś dziwnym trafem wiecznie z gołą dupą.
Świetny artykulik, jakoś trzeba było podnieść morale czytleników po tej wtopie z odkrywaniem "prawd" o atakach z 11 września. A co lepiej podnosi morale lewicowego tłumku niż "lol ale głupi ci amerykanie!"- wiadomo ze wszyscy czytelnicy w trakcie lektury będą kiwać główkami, posapywać z radości, a po przeczytaniu przybiją pionteczkem autorowi.
A tak nawiasem mówiąc, to amerykańskie uniwersytety dominują czołówkę światowych rankingów, nie polskie. Ale pewnie zaraz usłysze że studiują na nich jedynie obcokrajowcy, zwłaszcza Polacy.
ale co tam po nawet Nobliście z jakiejś tam socjologii, który nie będzie wiedział co to promieniowanie, tudzież jak przebiega replikacja DNA?
Przeciętna przeciętna wielkość stolicy stanu USA pod względem ludności jest podobna do wielkości stolicy kraju europejskiego (pod względem wielkości powierzchni jest większa bo w europie ludzie raczej mają małe mieszkania bliżej centrum raczej niż domy na przedmieściach jak amerykanie).
- po prostu Amerykanie układają kryteria tych rankingów :).
PS-1. To ładnie, Dobrodzieju, że walczycie z polskim szowinizmem. Tępym polaczkom trzeba pokazywać ich miejsce.
PS-2. A w jakiej to branży, Dobrodzieju, jesteście Pracodawcą. Czego mam się wystrzegać ;)?
Dodam anegdotę: moja znajoma uczy w szkole amerykańskiej, na wschodnim wybrzeżu, w "cywilizowanym" hrabstwie Main. Ma pecha - bo uczy języka obcego. Otóż co się okazuje? Część dzieci nie rozumie już nawet idei języka obcego. Język angielski jest dla nich synonimem języka w ogóle.
sal paradise nie miał przypadkiem na myśli stanu Maine?
czy nie chodzi czasem o stan Maine?
Dlaczego Twojej znajomej chce się uczyć amerykańskich matołków?
W Jankesolandii nieważne jest wykształcenie, ważna jest siła perswazji. Mądrym Polakom potrafiono wmówić nie takie głupoty. Na polecenie Jankesów mordujemy w Iraku, bo tam ponoć pustynie bronią chemiczną nawożono, niedługo fundniemy se tarczę, aby się przed talibami bronić, a jak będzie trza to i na Japonię ruszymy, co by Pearl Harbor pomścić. A co, wykształcony my naród, królewski szczep piastowy...
.
Przejrzyjmy przyczyny bogactwa USA które wymieniłeś:
>>zagarnięciu ziemi Indianom
To że się ma ziemię nie znaczy że się jest bogatym. Pojedź np. do Zimbabwe, zobacz jak się wiedzie tam ludziom którzy mają ziemię.
>>niewolnictwu Czarnych
To że w danym kraju są niewolnicy nie znaczy że kraj jest bogaty. Zobacz np. na biedne kraje socjalistyczne, gdzie ludzie są niewolnikami, czyli jak chcą wyjechać to się do nich strzela. Przynosi to na pewno korzyści właścicielom niewolników (plantatorom czy biurokratycznej totalitarnej elicie), ale kraj od tego nie staje się bogatszy.
>>eksploatacji surowców i siły roboczej
>>w krajach Trzeciego Świata
To prawda, wolna wymiana handlowa z innymi krajami na pewno wzbogaciła USA, tak samo jak wzbogaciła kraje Trzeciego Świata, a przynajmniej rzadowe elity które nimi rządzą.
>>drenażowi mózgów całego świata
To prawda, zdolni (niezdolni zresztą też) ludzie walą do USA oknami i drzwiami, bo wiedzą że mogą tam się wzbogacić dzięki swoim zaletom. W innych krajach jest im ciężej z powodu relatywnie wyższych podatków od bogacenia się (dochodowych).
>>obie wojny światowe ominęły ich terytorium
To że w danym kraju nie ma wojny nie znaczy że kraj jest bogaty.
Prawdziwą przyczyną bogactwa do której wszystko się sprowadza jest jednak relatywnie liberalna gospodarka. Każdy kraj może w jedną lub dwie dekady stać się równie bogaty (per capita) co USA jeżeli przyjmie tą samą drogę.
Zaraz nam urośnie, spuchnie, a urocze Tajki swoimi namydlonymi tyłeczkami dopełnią rozkoszy...
a po co Amerykanie mają uczyć się języków obcych, skoro cały świat uczy się i posługuje angielskim? Aha, dla zasady... Bo poziom intelektualny mierzy się liczbą poznanych języków obcych... Na czele z łaciną oczywiście- bo prawdziwy intelygent musi znać łacinę! I znać daty historyczne, proces replikacji DNA, no i scharakteryzować promieniowania alfa, beta i gamma. Oraz oczywiśćie wiedzieć, że podatek liniowy jest najlepszy dla gospodarki (jeśli jest liberałem), lewicowy zaś intelektualysta musi wiedzieć, że korporacje i globalizacja to zło.
po co? A choćby dlatego, że oryginały tracą w przekładach.
całe swoje długie życie-do czasu wyjazdu do USA- zapatrzona była w wolną europę i głos ameryki natomiast psioczyła na "sowietów" bo przez nich straciła swój raj na Wschodzie. Po paru latach pobytu tam-miała taki kaprys to tam była i kał komu do tego- w czasie wizyty w Ojczyźnie w jakiejś rozmowie powiedziała: "Amerykanie są strasznie głupi i biedni"- tonem współczucia i żalu. Jej dorosłe życie przebiegało w PRLu i była ona z tego powodu dotychczas bardzo niezadowolona. Aż do momentu zobaczenia na własne oczy cudów kapitalizmu. Stwierdziła,że ich wykształcenie jest pozorne i nie może nawet się równać z naszym socjalistycznym, ich bogactwo złudzeniem sprzedawanym na papierowych kolorowych talerzach,że brak im obycia i kultury (gadają przy stole o wzdęciach i kwasach żołądkowych i innych chorobach godzinami) i nie potrafią dyskutować jak to ona była przyzwyczajona u nas o literaturze i życiu w ogóle, do białego rana. Mówiła,że faktycznie pracują bardzo dużo i niemal wszyscy chodzą zmęczeni, że jest wykańczająca konkurencja między ludźmi i przez to nie są oni w stanie nawiązywać takich beztroskich kontaktów jak ona to robiła u nas np.jadąc pociągiem i wysiadając z notesem pełnym adresów nowych znajomych. Za parę dolarów niezapłaconego podatku grozi taka kara jak za ciężkie pobicie,a policja podatkowa ma uprawnienia większe niż policja stanowa. Powiedziała,że gdyby Amerykanie choć połowę kwoty przeznaczanej na zbrojenia wydawali na własny naród, to nie musieliby ludzie tyle i tak ciężko pracować, by w ogóle utrzymać się na powierzchni. W PRLu matura była czymś oczywistym i nikt nie musiał sobie nią głowy łamać; jak dziecko chciało się uczyć, to szło do średniej szkoły i miało maturę. Za darmo. U nich koledż traktowany jest jak wyższe wtajemniczenie,a jest niczym innym jak naszą szkołą średnią. Ale oni w koledżach nazywają się "studentami"! Brzmi lepiej, czują się lepiej i tylko niektórych na to stać. Te opłaty to frycowe, jakie trzeba zapłacić za przynależność do "warstwy". Tak jak np. uniwersytet Yale. Ok. 30 tys dol kosztuje rocznie tam byle kierunek, wiedza nie jest istotna, opłaty owszem, a jest to również zapłata jedynie za przynależność do innej "warstwy", bo nawiązuje się tam kontakty przydatne w życiu- u nas nazywało się to kumoterstwem i załatwianiem po znajomości i było naganne, u nich to normalka jakieś "kości i czaszki" otwierające drogę do kariery. Nazywają się oni przy tym "najlepszym uniwersytetem" w USA. Jeżeli on taki najlepszy i to od dwóch wieków, to skąd u nich brak geniuszy? dlaczego mają slamsy i bezrobocie? dlaczego prowadzą wojny? Przecież mając tak mądrych-jak oni sami twierdzą-ludzi powinni podbić świat intelektem nie nalotami samolotowymi. Tymczasem ci "wielcy" Amerykanie mają kryzys i spychają świat na brzeg przepaści. Gdzie więc u nich mądrość narodu? Gdzie mądrość elit?
i o to tu chodzi. Człowiek wykształcony, tzn posiadający możliwie najszerszą wiedzę jest mniej podatny na manipulacje, trudniej go oszukać. Wiedziała o tym od wieków czarna sotnia i dlatego w szkółkach parafialnych dzieci uczyły się usługiwać ksiedzu dobro/zło-dziejowi a nie czytać i pisać. Ty sam jaki byłbyś nie wiedząc o świecie tego,co wiesz? Świat nie uczy się angielskiego dobrowolnie, angielski jest narzucany światu. Ale to dobrze,że ludzie znają ten język jako dodatkowy. Przez to sami Amerykanie stają się bezbronni: my wiemy,o czym oni rozmawiają, a oni nie mają pojęcia o czym my, gdy używamy naszego języka. Starożytni twierdzili "chcesz zniszczyć wroga poznaj jego kulturę i język".
uczeń podstawówki często wie więcej o geografii, biologii, matematyce- niż absolwent wyższej uczelni z USA... Problem w tym jednak, żę w dzisiejszym świecie taka wiedza jest kompletnie nieprzydatna- po pierwsze nigdy nie będzie wystarczająca (trudno w głowie mieć dogłębną wiedzę z każdej dziedziny, a dzisiaj problemy są właśnie wielodyscyplinarne), po drugie, ważniejsze- zwykle Polacy nie potrafią tej wiedzy wykorzystywać... Dowód- mimo tej "dogłębnej wiedzy" ten "wykształcony Polak" często ma ograniczony światopogląd (nie wykraczający poza zaszczepiony mu katolicyzm), świadomość ekonomiczna nie wykracza poza "podatek liniowy jest najlepszy dla gospodarki" (tudzież, na lewicy- "korporacje i globalizacja to zło"), itd itp...
Amerykanie potrafią lepiej posługiwać się wiedzą, o czym świadczy choćby ich pozycja w dziedzinie wysokich technologii (wykszgtałceni imigranci pracują pod kierunkiem amerykanskich menedżerów i założycieli firm, którzy wiedzą w jakim kierunku rozwijać technologie). Nawet myśl polityczna stoi mimo wszystko wyżej w USA, niż "w Polsce gdzie dzieci mają dużo więcej wiedzy niż amerykańscy rówieśnicy").
nie sądzę, by przeciętna wielkość stolicy stanu była podobna do takowej w przypadku państw europejskich. Przeciętnymi stolicami są np. Warszawa, Wiedeń, Bruksela - mniejsze od Rzymu, Paryża czy Moskwy, a znacznie większe od stolic Słowacji, Słowenii, Irlandii. Poza tym napisałem "niejednokrotnie", a nie "przeciętnie". Zresztą a nawet jeśli, to co z tego? Wielkość jest tylko przykładem. Znaczenie miasta nie zależy wyłącznie od jego wielkości. Które miasto w skali Europy ma większe znaczenie czy nawet jest tylko zwyczajnie bardziej znane wśród demosu: licząca ledwie 175 000 Genewa czy np. Bydgoszcz z 400 000? Poza tym w tradycjii anglosaskiej (w odróżnieniu od Europy) stolice państw czy jednotek admiinistracyjnych niekoniecznie lokowane są w miastach największych czy najbardziej znaczących. Resume: chodziło mi tylko o absurdalność porównywania starych (starożytnych jak powiedział Churchill) stolic Europy z siedzibami jednostek administracyjnych w USA. (I jeszcze uwaga adresowana do ciebie: faktyczną wielkość miasta mierzy się liczbą ludności, a nie obszarem; wedle obszaru to jednymi z największych miast Polski są Świnoujście i Zakopane).
>>absurdalność porównywania starych (starożytnych jak
>>powiedział Churchill) stolic Europy
>>z siedzibami jednostek administracyjnych w USA
Uuu, a dlaczego niby starość miasta określa jego obiektywne znaczenie na świecie? Oczywiście w żadnym wypadku nie oskarżam cię o wybieranie subiektywnych cech które ci pasują jako europejczykowi, co to to to nie :)
Prawda jest taka że europejczycy wymagają od amerykan szczegółowej wiedzy o Polsce a często nie wiedzą nawet gdzie leży Kalifornia nie mówiąc o mniejszych stanach.
Wiedza to narzędzie które pomaga się wzbogacić, ale co z tego skoro w Europie wyciągnięto wniosek że wzbogacanie się jest czymś złym i trzeba za to karać dochodowym. Zwróć uwagę że dochodowy nie karze za bogactwo które nim nie jest opodatkowane ale właśnie za próby bogacenia się.
Nie mówię że w stanach jest różowo, ale po prostu łatwiej.
>>gadają przy stole o wzdęciach i kwasach żołądkowych
>>i innych chorobach godzinami
Tak, bo u nas na wsi przy stole rozmawiają jedynie o przyszłości gospodarki światowej, szczególnie jak już po zasiłku można wódke kupić.
>>U nich koledż traktowany jest jak wyższe wtajemniczenie,
>>a jest niczym innym jak naszą szkołą średnią
Nie, w stanach koledż to odpowiednik naszej szkoly wyzszej oferujacej przewaznie maksymalnie licencjat (choc czasami takze wyzej).
>>to skąd u nich brak geniuszy?
>>dlaczego mają slamsy i bezrobocie?
Pamiętaj że to właśnie mądrzy ludzie wymyślają ideologie, zarówno socjalizmu czy liberalizmu. Jedna z nich jest niepoprawna i prowadzi do slamsów i bezrobocia, która to, to na ten temat tutaj dyskutujemy, ale jak widać więcej mądrych ludzi nie znaczy automatycznie że zlikwidujemy slamsy i bezrobocie.
>>angielski jest narzucany światu
Jasne, brygady anglosaskiego SS mogą zapukać o każdej godzinie dnia i nocy jak tylko zaczniesz się uczyć innego języka.
>>Przez to sami Amerykanie stają się bezbronni
Jasne, jak niemowlęta, hahahahha.
Pamiętaj że właściwie tylko Ameryka może podbić jakikolwiek kraj świata i ustawić jako jego prezydenta Amerykanina który jednocześnie pochodzi z kraju podbitego.
Przy innych czynnikach stałych, zawsze jest jakiś pozytyw posiadania większej wiedzy (choć ciężko utryzmać te czynniki stałe - np. robiono doświadczenia gdzie małpy miały lepsze wyniki na giełdzie od ekspertów inwestycyjnych).
Nie mamy jednak, jak to się wydaje lewicy, nieskończenie wiele czasu, czas jest cennym rzadkim zasobem, więc pytanie przy uczeniu się języków jest nie tylko czy przynoszą korzyści, ale czy są większe niż koszty ogromnego czasu poświęconego na ich nauczenie.
Gdybym był amerykaninem, żyjącym w kraju gdzie państwo nie tworzy bezrobocia jak w Europie, czyli dobrą pracę mam na miejscu, być może też bym się nie uczył języków.
czy ty masz ograniczony światopogląd? Bo ja nie i nie sądzę, by inni go mieli. Biorę sobie prawo do własnych wyborów i daję prawo innym wybierać według ich uznania. Wiedzę Amerykanów oceniam na podstawie tego, co mówili ludzie, którym mogę wierzyć. Jeżeli jest to świadomym wyborem Amerykanów i oni nie chcą mi narzucać swoich prawd, to nic mnie to nie obchodzi. Tymczasem Amerykanie bezpodstawnie zajmują pozycję lidera światowego przez co doprowadzili gospodarkę światową do zapaści i wpędzili swoją polityką miliony ludzi w bezdomność i głód. Jak by tego nie odwracał, rozumu w tym nie uświadczysz. Jako przykład podam ci „puszki z zupą pomidorową” przeznaczone na pomoc dla biednych. Przysłała mi ją moja matka będąc w USA jako ciekawostkę przyrodniczą, jako że my mieszkamy na wsi i w zakresie żywności jesteśmy samowystarczalni. Puszka ładna, blacha solidna, przeciwczołgowa, etykietka na papierze białym pakunkowym nadruk czarny, bardzo oszczędny i informacja, że nie jest to przeznaczone do sprzedaży. W środku krochmal-po zbadaniu organoleptycznym- pszenny, zabarwiony odrobiną przecieru pomidorowego i lekko osolony. Sposób użycia podany, a jakże! „Zupę” należy podgrzać i można do niej dolać trochę wody. Takie coś produkują fabryki stosując nowoczesne technologie! U nas psy dostają lepsze jedzenie. Im się opłaca zrobić ten klej pszenny, zaprawić go pomidorami, dać soli i zapakować w puszkę-niesłychane! Oni takie coś wysyłają nawet jako pomoc do krajów tzw. trzeciego świata. Koszt tej „zupy” to ułamek centa, koszt puszki to już większa suma. Nalepka powiedzmy też tania. Do wyprodukowania takiej puszki potrzeba surowców i energii, co naturalnie kosztuje. Dla imudżu Amerykanie robią z siebie idiotów,bo żaden człowiek posiadający nawet szczątkowy rozum czegoś takiego by nie zrobił. To jest zwykłe oszustwo, ale taka właśnie jest esencja polityki USA. Ma jedynie z wierzchu wyglądać dobrze, ma obiecywać coś, czym nie jest, ma stwarzać wrażenie dobroczynności i być świadectwem zdobyczy technologicznych. A jest oszustwem i kłamstwem.
No tak, wpisy nany, Hyjdli, VC i sala paradise rzeczywiście świadczą o fantastycznej orientacji w świecie i w ogóle o przytłaczającej wyższości polskiego systemu edukacyjnego.
Czy wy naprawdę sobie nie widzicie, że z wypisywanymi tu mądrościami o "jankesach" absolutnie niczym się nie różnicie
1) od koleżków, którzy na innych forach dają upust bezbrzeżnej pogardzie do "ruskich",
2) od koleżków, którzy na innych forach wylewają rozmaite pomyje na Arabów, Turków, Murzynów czy Hindusów pod hasłem "byłem w Holandii na saksach i widziałem, wszystko to lenie i brudasy" albo wręcz "kolega był i widział, więc dobrze wiem" (pod tym względem nana wydaje się naprawdę nie do pobicia),
3) a nawet od jlibera, który jak wy, o czymkolwiek szłaby gadka, na wszystkie problemy świata zawsze posiada tę samą (tyle tylko, że trochę inną niż wasza)odpowiedź?
nauka języków obcych, poza oczywiście możliwością czytania w oryginale, świetnie kształtuje ludzki rozum. Nie tylko pamięć, ale także poprzez porównywanie słownictwa, struktur gramatycznych, budowy zdania itp. umiejętność kojarzenia. Wreszcie jest też wielką przygodą intelektualną.
"Wiedza to narzędzie które pomaga się wzbogacić"
Nie jliber, wiedza to nie żadne narzędzie do wzbogacania się. A poza tym człwiek nie żyje po to, by się bogacić.
Przed myślącymi w ten sposób, czyli profanującymi wiedzę albo mówiąc dosadniej zasryw.jącymi sobą naukę (choć nauka to z pewnością za dużo powiedziane) winno się wprowadzać jakieś środki obronne. Np. maksymalnie wyśrubować poziom nauczania. Sądzę, że także przywrócenie na każdym kierunku łaciny albo może nawet i greki nieźle oczyściłoby uczelnie z półgłówków.
mało tego- jak chcesz jeździć coraz lepszym samochodem, to też jesteś karany coraz wyższą ceną... Z tym też trzeba walczyć!
Ja za sprzedaż firmy musiałem zapłacić karę w wysokości 19%- gdybym wiedział o tym wcześniej, to w ogóle bym jej nie zakładał!
naprawdę myślisz, że wysarczy dać ludziom prawo wolnego wyboru, żeby ten wolny wybór mieli i mogli go dokonywać? Zaprawdę to typowo liberalne, ale obłudne zarazem stanowisko... Co z tego że ludzie w Polsce mogą mieć taki światopogląd, jaki chcą- skoro na przykład od małego ich się nasączyło religią, a w mediach codziennie słyszą tysiące neoliberalnych kłamstw podawanych jako "słuszność i racjonalność"? Żeby się przed tym obronić- nie wystarczy mieć prawo do włąsnych poglądów, trzeba dużo pracować nad tym, żeby orientować się w świecie, w tym świecie wartości i idei, a tego właśnie polskim prymusom brakuje... Wiedzą doskonale co to promieniowanie i DNA, za to nie wiedzą lub bardzo mało wiedzą o tym że można żyć nie tylko według katolickich schematów, nie wiedzą że podatek liniowy jest dla nich niekorzystny, itd itp... Po co im wtedy wiedza o DNA? Żeby pokazać, jacy to są światli, wobec tych którzy tego nie wiedzą? Problem w tym, że są tak samo ciemni, jak ci którymi pogardzają, którzy nie znają budowy DNA i charakterystyki promieniowania gamma...
Jak zabawne brzmią te zaklęcia sfrustrowanych niedouków plujących na "głupich jankesów" Obywatele kraju, który nigdy nie zdobył "naukowej" nagrody nobla uważaja sie za mądrzejszych od mieszkańców kraju, który liczy Noble na setki. Kraj, z którego jedynie dwa uniwersytety załapują się na listę szanghajską a i to w czwartej setce, ma się za lepiej wykształcony od kraju, który na tejze liście ma uniwersytetów sto sześćdziesiąt i sześć (na 510 wycenionych) z czego 17 w pierwszej dwudziestce i osiem w dziesiątce
Jaka zabawna mieszanina kompleksu niższości z kompleksem wyższości typowym dla polskiego prowincjonalizmu o lewicowej prowienencji :)
jak Jan Pietrzak, kandydując kiedyś na prezydenta, zrobił sondaż, ankietę, ranking to wyszło, że wygra wybory. Ważne jest bowiem kto układa te listy, kto sporządza kryteria, kto przeprowadza badania.
samo prawo wyboru naturalnie nie wystarczy, żeby orientować się w świecie trzeba się do tego przygotować ucząc się. Dlaczego Tobie nie zaszkodziła katolicka indoktrynacja? Dlaczego nie zaszkodziła ona mnie? Ludziom potrzebna jest wiara i namawianie ich do porzucenia jej jest błędem. Fatalne jest tutaj jedynie, że taki rodzaj wiary zaproponowano ludziom, wiary, zwalniającej z odpowiedzialności za własne czyny - tzw. spowiedź i pokuta. Wiara katolicka zniewala ludzi i czyni ich słabymi, tzn. ludzie słabi nie są, oni wierzą, że są słabi, szukają wsparcia u księży, płacą za nie i dostają "rozgrzeszenie". Tak im pasuje i tak robią. Jeżeli Ty możesz się od tego uwolnić, to inni też mogliby, gdyby chcieli, ale tak jest im wygodniej; wierzyć we własną słabość i liczyć na litość niebios. Dlatego w całej swej masie katolicy podlegając świadomości zbiorowej tak długo trzymają się tych nonsensów. Amerykanie mają u siebie fundamentalizm protestancki i nie jest to w żadnym stopniu lepsze od naszego narodowego klęcznikowego katolicyzmu.
pilaster, przecież to nie ma znaczenia,ilu noblistów ma USA, jeżeli ty sam sobie będziesz przyznawał nagrody i wyróżnienia,to co to będzie oznaczać? - że jesteś mądrzejszy od innych? - czy tylko to,że jesteś władny nagradzać się w ten sposób? Jeżeli ustala się jakieś kryteria, to wiadomo,że nie wszyscy będą mogli je spełnić choćby z tego powodu,że istnieją ludzie/czynniki decydujący, czy się te kryteria spełnia,czy nie. Nie ma tu mowy o obiektywizmie,bo jak chcesz zmierzyć mądrość np. jakiegoś profesora? Ilością "mądrych" studentów? I gdzie tu załuga tegoż uczonego? Wziąłszy pod uwagę,że nobla dostał również Wałęsa twierdzący,że osobiście "rozwalił" komunizm, i jest on zapraszany "na wykłady" - cóż może ten człowiek wykładać i w jakim języku?, chyba,że ma za tłumacza naukowca, który mówi co ma powiedzieć i nie interesuje się tym, co Wałęsa mówi- a studenci,ponoć najbardziej krytyczni ludzie z racji wieku i braku życiowego doświadczenia, przyjmują te jego "wykłady" bez żadnych protestów, to o czym tu można jeszcze w związku z noblem mówić? Śmieszna to nagroda i żałośni ci nagrodzeni. Jeżeli pasują oni do wymogów aktualnej polityki,to nobel jest, a jak nie ,to szans nie ma bez względu na osiągnięcia naukowe. Może ty sam jesteś zakompleksiony i ustawiając się pod latarnią poddajesz się ułudzie,że to ty świecisz. Nie chodzi o to,żeby dyskredytować z darma racji Amerykanów. Ale wchodzić im tam bez tego to wielka naiwność. Aż takich zasług mieć nie będziesz,żeby oni uznali cię za swego,więc lepiej nie pluj na Ojczyznę i Rodaków.
co tam nagrody Nobla- pewnie taki noblista z ekonomii to tuman, bo zna tylko angielski (a gdzie łacina, hiszpoański, francuski, niemiecki, rosyjski- każdy inteligentny człowiek musi te języki poznać, żeby czytać wybitne dzieła w oryginale!), a i pewnie jako ekonomista kompletnie nie zna procesu replikacji DNA (u nas w liceum tego uczy się obowiązkowo- każdy inteligent musi to zapamiętać na całe życie, przydaje się co krok, szczególnie przy podejmowaniu decyzji wyborczych!) nie mówiąc o promieniowaniu gamma, to z kolei fizyka, więc pewnie też jako ekonomista nie ma o tym pojęcia...
Aha, no i te Noble to wyłącznie dzięki pieniądzom, po prostu Amerykanie kupują sobie ludzi a pewnie i gotowe opracowania Noblowskie, zapewne w większości od Polaków!
Cóż, mogłem spodziewać się takich wypowiedzi na prawicowym forum, ale na lewicy, która podobno stawia na racjonalność i wiedzę, tyle że szeroko rozumianą- a nie głównie encyklopedyczną (przydatną w teleturniejach typu "Wielka Gra")???? Stąd nie dziwią mnie te uproszczenia lewicowe- korporacje i globalizacja be, Chavez mistrz, itd itp...
to, że większość Amerykanów wierzy w duchy to nie znaczy, że to przejaw głupoty i debilizmu mieszkańców Stanów Zjednoczonych
Dziwne masz rozumienie niewolnictwa. Przeżyłem w PRL-u 17 lat i nigdy nie czułem się niewolnikiem. W NRD strzelano na granicach. Owszem. W Polsce już raczej nie strzelano. A czy na granicy USA i Meksyku nie strzela się czasem do nielegalnych uchodźców? Ziemia nie daje automatycznie bogactwa. Ale w Ameryce doszło do zaboru cudzej ziemi. Czyżbyś jako liberał nie popierał zasady "świętości" własności? Podatki dochodowe w USA wcale nie są niskie. Kilkadziesiąt lat temu siegały 90%! Najpierw sprawdź sobie i porównaj. Niekoniecznie ze Skandynawią, choćby z Polską. Przestańcie w końcu kłamać nt. podatków. Przestańcie idealizować to kuriozum, jakim jest USA.
ale w porównaniu z jankeskim ma się niezgorzej, bo nie produkuje takiej masy matołków, jak ma to miejsce u Wielkiego Brata...
Jankeski system edukacyjny nastawiony jest z jednej strony na "produkcję" geniuszy, z drugiej strony na przygotowanie przeciętniaków do odczytania etykiety na zupie w puszce, zaznajomienia się z debetem na koncie i policzenia centów w portfelu i drogowskazu przy autostradzie. Albo i półanalfabetów. I tych jest "znakomita" większość... Gdzieś pośrodku jest jeszcze bezwzględny drenaż mózgów, które podkradane są Europie...
Nie epatuj mnie tu koleżkami z innych portali i pomyjami wylewanymi na "gorsze" nacje. Nie insynuuj mi czegoś, czego nie pisałam. Po prostu przeczytałam co sądzi Amerykanka Susan Jacoby o wykształceniu swoich współobywateli i podzielam jej zdanie. Zgadzam się z nią, że ich system produkuje (w większości) tępych, nic nie wiedzących o otaczającym ich świecie, zadowolonych z siebie półgłówków. Półgłówków, którzy wszczynają wojny z "jakimiś" krajami nawet nie potrafiąc ich zlokalizować na mapie. Półgłówków nie znających nawet własnej historii, itp... Takie jest jankeskie społeczeństwo w swej masie i śmieje się zeń nie tylko Hyjdla ale i cała Europa. Ty z jliberem nie musisz....
I mnie naprawdę zwisa czego uczone są jankeskie dzieci w swoich szkołach. Ale pośmiać się mogę, kiedy pisze o tym Amerykanka, przerażona "wykształceniem" swoich krajan. Pośmiać się tak, jak nabijają się z nas tępi Jankesi w polskich wicach.
Ty nie musisz się śmiać, zachwycaj się wespół z jliberem...
a ta znajomość historii to taka niezbędna np. w dokonywaniu odpowiednich wyborów politycznych? No, chyba że głosujesz na prawicę... Bo oni stawiają na znajomość historii...
do dokonywania odpowiednich wyborów politycznych? I nie tylko? Objaśnij mnie... Historia nie, geografia pewnie również, skoro biologia z fizyką także nie, i języki obce podobnie, chemia prawdopodobnie także i "sztuka" również... Pewnie język ojczysty (do odczytania wspomnianej etykiety lub metki) oraz matematyka na poziomie elementarnym, by policzyć drobniaki w śwince? Może jeszcze nauka sztrykowania, heklowania i haftowania w szkółkach niedzielnych dla ubogich dziewczątek, co by zajęcie miały te głupiutkie istotki, kiedy na mężusia z obiadkiem będą wyczekiwać?
Zawsze wydawało mi się, że w miarę wszechstronnie wyedukowani rodzice są w stanie nadrobić "zaległości" szkoły, a w każdym bądź razie podsunąć dziecku odpowiednie lektury lub kupić "pomoce naukowe", zaszczepić mu pęd do wiedzy, a tym samym pomóc zrozumieć otaczający świat, by mogło w przyszłości DOKONYWAĆ ODPOWIEDNICH WYBORÓW nie tylko lektur, umiejętności ale i opcji politycznych? One z kolei czynić to będą w następnym pokoleniu. Ale ja pewnie w błędzie jestem...
I jeszcze na marginesie... Wspomniana i wyśmiewana tutaj łacina, której łyknęłam na poziomie naprawdę podstawowym (nieobowiązkowy fakultet w LO) to fundament w uczeniu się nie tylko języków nowożytnych ale i znajomości wielu zagadnień z innych dziedzin, naprawdę wielu. Ale po co to małolatom, skoro łacina jest martwa? U mnie w domu poniewierają się podręczniki łaciny i możesz być pewien, że są wertowane. Tak samo jak nauczyłam dzieci cyrylicy i biernej znajomości rosyjskiego (szkoła "nie zdążyła"), a im rosyjscy szachiści na przykład imponują, więc "z ciekawości" i "dla szpanu" łyknęły...
No więc czego powinna uczyć współczesna szkoła, Luke, by poruszać się w miarę swobodnie we współczesnym świecie i pomóc w dokonywaniu odpowiednich wyborów politycznych, bo intelektualne Cię przecież nie interesują? Wszystko w Wikipedii znaleźć można?
Bo czego "uczy" przeciętna publiczna szkoła jankeska, to większość Europejczyków wie od dawna. I nawet co światlejsi Amerykanie także...
Po co nam w Europie wiedza, że większość Nobli przypada Jankesolandii? By nabawić się kompleksów? Przeciętny Jankes nawet nie wie kim był Nobel i co wynalazł. A jak przypadkiem wie, że dynamitem posługiwano się m.in w ich kopalniach złota, to przecież po co im wiedza o Alfredzie? Było, minęło... w międzyczasie ktoś inny "wynalazł" bombę atomową, którą "pomszczono" Pearl Harbor. A nawet napalm, którym "częstowano" Wietnamczyków...
Faktycznie, po co im ta wiedza, skoro wygodniej usiąść przed telewizorem z ociekającym majonezem gorącym psem w ręku i śledzić z przejęciem "American Idol", gdzie panna Kellie Pickler popisuje się wiedzą o "turkey", po których nie można być "hungry"...
Bo przecież wiadomo, że Hitler niemieckim cesarzem był, dlatego Żydzi nie cierpiący monarchii masowo "garnęli" się do "jankeskiej wolności i demokracji i postępu"... no, nie Luke?
Lepiej uwierzyć na słowo zachodnim "badaczom", że były np. "polskie obozy śmierci" m.in. w Oświęcimiu, czy Treblince, bo przecież wiadomo, że Polacy z mlekiem matek-polek "witaminę" antysemityzmu wysysali...
Bo przecież Hitler wielkim cesarzem był, dlatego zlikwidował szkoły w Polsce, bo po co nam była wiedza wszelaka, a już historyczna w szczególności? Te "komplety" przeróżne na przykład "przeznaczone" były dla znudzonej młodzieży, której się na roboty nie chciało jechać, albo w kamieniołomach łopatą machać...
A już lewicy się wiedza historyczna psu na budę przyda, bo przecież Marks wiadomo kim był, więc bzdury pisał...
No, nie, Luke?
.
>>Przeżyłem w PRL-u 17 lat i
>>nigdy nie czułem się niewolnikiem.
A spróbowałbyś się tylko poczuć!
>>W Polsce już raczej nie strzelano.
No tak, kto chciał, mógł wyjechać do NRD i innych pobliskich "plantacji" na wycieczkę. Wystarczy? Niech spróbuje nie wystarczyć!
>>A czy na granicy USA i Meksyku nie strzela się
>>czasem do nielegalnych uchodźców?
Jak najbardziej, tyle że wtedy jak ktoś próbuje WJECHAĆ do USA a nie z niego uciec, a to podstawowa różnica między tym gdzie jest niewolnictwo a gdzie wolność (prościej się wytłumaczyć nie da).
>>Ale w Ameryce doszło do zaboru cudzej ziemi.
Nie przesadzałbym z tym zaborem. Większość ziemi, szczególnie w pierwszych fazach kolonizacji, europejczycy uczciwie kupili od Indian. A bo że za świecidełka i alkohol? No cóż, ziemi było w bród, więc nie była ona dla Indian dużo warta, pamiętaj że to były słabo zaludnine tereny prymitywnych łowców. Co nie zmienia faktu że amerykanie są święci, bo na pewno nie są, w końcu nie spadli z nieba tylko z Europy w wiekszości.
>>Podatki dochodowe w USA wcale nie są niskie.
>>Kilkadziesiąt lat temu siegały 90%!
Nie fetyszyzuj samych poziomów procentowych, systemy podatkowe są bardzo skomplikowane, liczy się udział wydatków państwa w PKB tak naprawdę, czyli to co efektywnie w rzeczywistości państwo ludziom zabiera. Pamiętasz jak Kaczyński triumfował bo zagiął Tuska że w Irlandii nie ma liniowego a poziomy procentowe wyglądają podobnie? Co z tego skoro np pierwszy próg podatkowy jest 3 razy wyższy niż w Polsce.
>>Przestańcie idealizować to kuriozum, jakim jest USA.
USA to nie liberalny ideał, o nie. Jest jedynie relatywnie troszkę bardziej liberalne niż europa, a też nie w każdej dziedzinie.
Ciekawy jestem czy macie też teorię na to DLACZEGO amerykanie są tak głupi (według was)?
Czy to genetyczne czy kulturowe? Może porażka państwowego systemu edukacji? Jaka jest tego przyczyna?
>>Szwedzi zarabiaja troche mniej niz
>>srednio zamozni amerykanie, ale maja za to
Nie, nie mają "za to", bo za tą mniejszą kwotę brutto tak samo muszą kupić te same usługi, tyle że płacąc wyższymi podatkami a nie na wolnym rynku. Innymi słowy, Szwedzi TROCHĘ mniej zarabiają BRUTTO, a DUŻO mniej zarabiają NETTO.
W tym momencie oczywiście dochodzimy do dyskusji na temat efektywności państwowego vs prywatnego dostarczania usług. Jak wszystkim lewicowcom dobrze wiadomo, państwowe organizacje gdzie płaci się czy się stoi czy się leży (podatki są przymusowe), mają wyższą efektywności bo nie ma tego niepotrzebnego konkurencyjnego stresu, haha. Tylko jakoś w stanach przykładowo nauczyciele państwowych szkół wysyłają swoje dzieci do szkół prywatnych dużo częściej niż ogół ludności, ciekawe dlaczego.
Różnica jest taka że płacąc więcej za lepszy samochód
1) Robię to dobrowolnie
2) Dostaję coś więcej w zamian (a przynajmniej tak uważam)
choć są to duchy święte, ale jednak duchy... I to wierzą ci sami, którzy znają budowę DNA i promieniowanie gamma...
>>Amerykanie bezpodstawnie zajmują pozycję lidera światowego
Hahaha, hahhahahhaha, haha, hahahahahahahaha, ha, ha, hahaha, ha, hahahaha, ha, hahaha, łojej, ha, łoh, uffff, heh, haha, łał, he... Ufff.
Zaszpanować laskom też pomaga.
jeszcze a propos bogacenia się na nauce (""). Zerknij poniżej, to zdaje się coś dla ciebie. Może się nawet załapiesz na nagrodę Friedmana.
Opłaca się być wolnym
http://www.lewica.pl/blog/bartolik/16452/
"by policzyć drobniaki w śwince?"
Drobniaki jak drobniaki, ważne by prawidłowo wyliczyć "zeznanie". A z tym tam żartów nie ma. Do paki (sprywatyzowanej rzecz jasna), a niej skucie jak Murzyna na XIX-wiecznych plantacjach (albo niejakiego Szwondera z Radomia w latach 90). Całe życie myślałem, że zeznania to coś najściślej związane z policją, prokuraturą, z jakimś morderstwem etc. A tu proszę - w demokraturze regulanie co roku składa je każdy.
500 tys dolarow to pikus w porowaniu z tym co mozna zarobic na socjalizmie, oczywiscie siedzac na odpowiednim stoleczku totalitarnej biurokracji. Myslisz że Hugo czy Castro nie stac aby przebic glupie 500 tys dolarow?
tak, żebyś wiedziała- lepiej nie znać historii ale znać teraźniejszość a nawet planować przyszłość, co robi Ameryka dla całego świata (np. wynalazki typu Windows, yahoo, google, także najnowsze osiągnięcia ekonomii, psychologii, socjologii itp- to też głównie USA), niż wkuwać historię...
Bardzo podoba mi się powiedzenie "po co mi taka wiedza". Nie twierdzę że należy nie mieć wiedzy- ale trzeba podchodzić do niej selektywnie, uczyć się tylko tego, co jest potrzebne- bo zbyt wiele jest wiedzy, żeby całą ją posiąść... Amerykańskie dzieciaki zamiast zakuwać historię uprawiają więcej sportu albo, jak mój kolega który był rok w liceum amerykańskim, redagują gazetkę szkolną... To jest dla ich ogólnego rozwoju na pewno lepsze (choć dla Polaków oczywiście wazniejsze jest wkuwanie historii, biologii, geografii)
efekty przeszłości mamy dziś, a efekty naszego dzisiejszego działania to nasza przyszłość. Bez zrozumienia przeszłości nie ma rzeczywistej teraźniejszości. To, co robią różne ipeeny to mącenie i zemsta i o historię to się nawet nie ociera. To wie każdy i nawet ci,którzy rozgrywają historię,a może nawet oni najlepiej. Nie ma potrzeby wynajdowania koła przez każde młode pokolenie na nowo. Z przeszłości można czerpać jeżeli nie wsadzi się jej sobie na kark w charakterze garba, co nam jako narodowi aplikują właśnie poplecznicy polityki amerykańskiej. PRLowski system edukacyjny był o niebo lepszy od szkolnictwa amerykańskiego. Gazetki w szkole to robiło się przy okazji, przy okazji spartakiad, teatrów i kabaretów szkolnych oraz licznych zajęć pozalekcyjnych, przy okazji wieczorków zapoznawczych dla pierwszych klas, rajdów pieszych i rowerowych, konkursów itd. To wszystko finansowało państwo w ramach edukacji i ona była w PRLu bardzo dobra. A oporni na wiedzę są wszędzie.
ale co jest do "wkuwania" np. w historii albo geografii? Czy dajmy na to nazwy jednostek fizycznogeograficznych, jak Próg Lelowski, Płaskowyż Proszowicki bądź Równina Radomska trzeba wkuwać? Podział atmosfery ziemskiej, zjawiska erozji rzecznej, czynniki miastotwórcze - to trzeba wkuć czy raczej rozumieć? A przyczyny wojny trzynastoletniej albo trzydziestoletniej też trzeba wkuć? Czy może właśnie rozumieć? Napadnięte przez ciebie historia, geografia, a także wszystkie inne predmety, uczą właśnie samodzielnego myślenia. I stąd też, by ludzie zbytnio nie myśleli, mamy w "demokracji" stałe obniżanie ich poziomu. Słyszałem nawet o planach de facto powolnego wyrugowania historii ze szkół.
Dokładnie. Polacy uczą się historii, tymczasem to wszystko jest na wikipedii. Amerykanie za to uczą się jak TWORZYĆ historię, tego na wikipedii nie ma.
Luke, jedno drugiemu nie przeczy, nie stoi we wzajemnej opozycji. Zresztą w polskich szkołach, może nawet w większości, robione są takie rzeczy. W placówkach i wielkomiejskich, i małowiejskich (przeglądałem kiedyś stronę szkoły w Koneckiem, w wiosce nie będącej nawet siedzibą gminy wiejskiej, i też była tam jakaś gazetka). Tak, że z pewnością nie jest to nic specjalnie amerykańskiego.
Poza tym osobiście uważam, że przyswojenie sobie solidnych podstaw ogólnej wiedzy lepiej przysposabia do samodzielnego myślenia, czyli w zasadzie największego przestępstwa wobec demoliberalnego totalizmu, niźli redagowanie jakiejś gazetki. Bo czyż taka dziecinada od małego nie uczy przypadkiem typowego dla mediów manipulowania informacjami? (Chyba, że to akurat uważasz za inteligencję).
wyobraź sobie, idziemy spacerkiem przez kwitnącą łąkę. Ty mówisz nagle: "o,mięta pachnie!". Ja się rozglądam i nie widzę żadnej mięty, bo teren raczej suchy i trawa wysoka. Ale widzę inną roślinę i wiem, że to ona ma taki zapach. Więc mówię Ci Luke: " to nie mięta, to bluszczyk kurdybanek". I pokazuję Ci niepozorną, melisopodobną roślinkę z niebiesko-liliowymi kwiatkami pachnącą podobnie do mięty. A wiem to stąd, że gdy przenieśliśmy się na wieś, to z tej okazji kupiliśmy książeczkę-klucz zwierząt i roślin oraz zaopatrzyliśmy się w lornetkę. W kluczu mamy zaznaczone, jakie zwierzątka (głównie ptaszki) i roślinki są w naszej okolicy; dzięki temu wiemy np. jaka jest u nas gleba-każda roślinka ma swoje wymagania, a po porostach zorientowaliśmy się,że mamy względnie czyste powietrze. Tego, drogi Luke, nauczyliśmy się w szkole na biologii, gdzie już w podstawówce pani nauczycielka zadała nam zrobienie w zeszycie własnego klucza i my biegaliśmy szukać roślinek, określaliśmy je potem w szkole na lekcji i po zasuszeniu wklejaliśmy do specjalnie przeznaczonego do tego celu zeszytu opisując roślinki dokładnie. Natomiast na kółku geograficznym pan nauczyciel wyprowadzał nas w pole każąc szukać kamyków i wyjaśniał różnice między granitem a piaskowcem. Potem robił na lekcji quizy, na jednym z nich było pytanie: "Barchany-to góry czy ciepłe niewymowne?" I na koniec zagadka: na gałęzi siedziało pięć żabek, dwie postanowiły skoczyć; ile żabek zostało na gałęzi? W życiu liczą się fakty, a nie to, co nam się wydaje. A do rozpoznania faktów konieczna jest wiedza wszelaka.
>>"Barchany-to góry czy ciepłe niewymowne?" I na koniec
>>zagadka: na gałęzi siedziało pięć żabek, dwie postanowiły
>>skoczyć; ile żabek zostało na gałęzi? W życiu liczą się
>>fakty, a nie to, co nam się wydaje
Eh, samo życie, samo życie.
Nana, jak Ci się tak w tym wiejskim rezerwacie tak podoba, to dlaczego w ogóle się podłączasz do netu?
Jako źródło wiedzy tą całą Wikipedię można traktować wyłącznie na bardzo elementarnym poziomie. Ale i to jedynie w najlepszym układzie. Nierzadko bowiem owa on line "encyklopedia", pełna przekłamań, głupstw, wierutnych bzdur, stanowi źródło dezinformacji (i komizmu zarazem). Nic zresztą dziwnego. Autorami jej "artykułów" są często 15-latkowie albo ludzie metryklanie wprawdzie dorośli, ale umysłowo tkwiący na takimż poziomie. Doprawdy nie potrzeba wcale być znawcą jakiegoś zagadnienia, by to poznać po lekturze tamecznych tekstów. Wystarczy analiza stylu czy języka. Niektóre wersje obcojęzyczne bywają ciut lepsze od polskiej, ale i je trudno na poważnie nazywać encyklopedią.
A sorki zapomniałem, Tobie wystarczą podręczniki PRLowskich profesorów.
Broni ci ktoś?
rozumiem zatem, że dla ciebie większą wartość ma (tzw.) artykuł w Wikipedii niż np. "Geografia regionalna Polski" Kondrackiego albo "Starożytność" Wolskiego. He, nieźle. Do czego to może doprowadzić liberalkretynizm.
"lepiej nie znać historii ale znać teraźniejszość A NAWET PLANOWAĆ PRZYSZŁOŚĆ, co robi Ameryka dla CAŁEGO ŚWIATA"... !!!
Łukaszu!!! Obok Windows'a, yahoo, googli, najnowszych osiągnięć ekonomii, psychologii, socjologii, Jankesolandia wpędza nas w największe KATASTROFY ekologiczne, kreuje światowy GŁÓD, wszczyna WOJNY, które mają podreperować jej sypiący się budżet, upłynnić nadmiar złomu wojennego w magazynach oraz umocnić swoją łamiącą sie dominację na świecie... Tak PRZYSZŁOŚĆ światową planuje nam Jankesolandia, Łukaszu...
Najnowsze osiągnięcia ekonomii, powiadasz? Być może, bo Jankesolandia posiada najwięcej doradców podatkowych, i jak Bury napisał, tam się podatków nie rozlicza, tylko zeznaje się je. Przeciętny Jankes nie wie nawet, że ma debet w banku, bo za głupi jest by minus z plusem skojarzyć. Doradca mu to uświadamia...
Z najnowszymi osiągnięciami psychologii się zgodzę, bo ich psychologów i psychiatrów zmusza do badań nad "duszą jankeskiego człowieka" mnogość patologii, które są efektem żarłocznego i rozpasanego konsumpcjonizmu, za którym większość tych żałosnych, głupich Jankesóww nie nadąża. Oczytany, wyedukowany Europejczyk poradzi sobie z frustracją - pójdzie do teatru, do przyjaciela, przeczyta książę, połazi po łące, pełnej babki lancetnikowatej, nazbiera tam niezapominajek, bąka na se niej puści... i już lepiej się czuje.. Jankes pójdzie do prywatnego psychologa, który doradzi mu, że powinien na wycieczkę się udać, np. do Europy, do muzeum tortur np...
Do każdej wiedzy należy podchodzić selektywnie, Luke. Wiedzą to już dzieciaki w przedszkolu, wymigując się od niektórych zajęć. Ale trzeba mieć też jakiś szerszy ogląd dzieciaka i "zmuszać" go, by się nie wymigiwało. By nie tylko lego składało, ale i na rowerku pojeździło...
Mogłabym być Twoim kolegą, bo w liceum też byłam współredaktorem szkolnej gazetki. Nie jest to żaden jankeski "osiąg". Ja to robiłam przeszło 30 lat temu w polskiej podstawówce i liceum, dla własnej satysfakcji. Twój polsko-jankeski kolega pewnie robił to dla podciągnięcia średniej...
(Mnie wywalono ze ściennej gazetki po tym jak umieściłam w niej własnoręcznie narysowany rysunek przedstawiający naszą woźną groźnie spoglądającą z piernikowej chatki osadzonej na kurzej łapie. Woźna poczuła się dotknięta, ja stałam się sławna)...
nie wklejaj po kilka razy tego samego komentarza! Jak ma przejść to przejdzie, jak ma nie przejść nie przejdzie, a tak trzeba czytać od początku każdą dyskusję (moderowana przez zmieniających się redaktorów) by sprawdzić, czy już nie powiedziałaś tego samego kilka razy...
"nadmiar" wiedzy mobilizuje do zgłębiania jej dalszych tajników, zgłebiania jej, "interdyscyplinowania"... tak jak nadmiar bodźców powoduje orgazm, np. ... Ale ja zaś chyba w błędzie tkwię, bo lepiej na świat nosa nie wyściubiać, bo się kataru można nabawić... No nie, Luke?
Się zmityguję. Obiecuję solennie...
Z góry dzięki :)
i na tym właśnie z grubsza polega jej niepoważność. Hasła każdy może edytować, redagować, zmieniać, modyfikować, przekształcać, umieszczać nowe itp. Każdy. To znaczy zarówno ten, który faktycznie posiadł wiedzę na jakiś tamat, jak i ten, któremu się tak tylko wydaje. Zresztą to tylko jeden aspekt. Sądzę, iż Wikipedia jest - że tak się wyrażę - zakrojona na znacznie szerszą skalę...
to może ton wyższości w stosunku do USA mógłby mieć jakieś tam uzasadnienie (w konkretnych przypadkach rzecz jasna). Ale wybaczcie - patrząc uczciwie, Polska do nauki, kultury, techniki światowej nie wniosła praktycznie nic. Może jednak pohamować się z tym poszczekiwaniem na ludzi, którzy w odróżnieniu od naszego kraju coś osiągnęli?
do zarozumiałości Amerykanów. Nie są oni żadnym narodem, ale zbieraniną ludzi wszelkiej maści-czego akurat nie uważam za negatywne- którzy mają na sumieniu liczne wojny (Wietnam,Korea, Afganistan, Irak że wymienię tylko te bardziej nagłośnione), my natomiast w ostatnim stuleciu odbudowywaliśmy narodową tożsamość i gospodarkę i śmierci tylu ludzi co Amerykanie nie mamy na sumieniu. A ci kupowani naukowcy? Jak im płacą tak oni naukowo udowadniają - cóż może oznaczać ekspertyza wykonana na zamówienie jakiejś firmy i zapłacona przez tą firmę? Cóż może znaczyć nobel dla flancowanego Amerykanina pochodzącego w rzeczywistości z Rosji, Niemiec itd? To oni o nas u siebie w USA rozpowszechniają krzywdzące nas dowcipy, a nie my u nas opowiadamy krzywdzące ich dowcipy o durnych Amerykanach, ale może czas to zmienić?
A jeszcze lepiej spędzić całe życie włócząc się całe życie po Polsce aby poznać dogłębnie wszystkie jej regiony. Niestety mam tylko jedno życie. Czytam wiele książek, ale niekoniecznie muszę na każdy temat jakąś przeczytać.
West napisał: >patrząc uczciwie, Polska do nauki, kultury, techniki światowej nie wniosła praktycznie nic.
W swojej amerykofilii mocno przesadziłeś. A więc wg Ciebie np. Kopernik, Skłodowska, Łukasiewicz, Z. Wróblewski, K. Olszewski czy A. Wolszczan niczego nie wnieśli? Jeśli chodzi o kulturę, to coś niecoś Amerykanie wnieśli (choć mniej niż np. Francuzi), ale Ty masz raczej na myśli amerykańską pop-kulturę, która nie wniosła NICZEGO cennego.
Zarozumiałość amerykanów to jest w twojej głowie profesjonalistko do bezpodstawnych uogólnień i stereotypów, widać że amerykanów znasz tylko z przedziwnych opowieści dziwnych treści życiowych sfrustrowanych nieudaczników którzy spodziewali się że im Ameryka rozwinie czerwony dywań na powitanie tylko dlatego że tacy z nich fajni goście. Nie mówiąc już że wszystko co mówicie to zwykły rasizm, ale oczywiście po amerykanach można bezkarnie jechać tylko dlatego że właśnie są najlepsi, tak samo jak dziwnym trafem nie jest rasizmem mówienie źle o białasach, a jest nim mówienie źle o czarnych.
>>Przeciętny Jankes nie wie nawet, że ma debet w banku,
>>bo za głupi jest by minus z plusem skojarzyć.
Takie rasistowskie teksty też dotyczą jak rozumiem czarnych obywateli USA?
bo to ten rasistowski system produkuje głupotę, zacofanie, biedę i nieuctwo przede wszystkim wśród swoich kolorowych obywateli. Zresztą, Polacy z Jackowa, chociaż mlecznobiali, nie znając języka nawet klientami banków nie są, wszystko w skarpecie trzymają,... więc skądś się chyba te wice o nich wzięły...
Zgadzam się, że Wikipedię może edytować każdy, niezależnie od wiedzy w temacie, ale najeżdżanie na nią z tego powodu, podczas gdy zawsze można poprawić błędy, uważam za niepowazne.
>>amerykańską pop-kulturę,
>>która nie wniosła NICZEGO cennego.
To standardowa opinia "intelektualistów" o popkulturze każdego okresu historii od początku ludzkiej cywilizacji. Oczywiście tylko po to aby się podniecać popkulurą poprzedniego okresu.
Nie wiem jaki okres pop-kultury masz na myśli? Ten za czasów PRL-u? Mylisz się. Nie podnieca mnie "Kapitan Kloss", "Czterej pancerni", ani nawet szlachetny Winetou. W przeciwieństwie do piejących z zachwytu nad wszystkim co "made in USA" nie emocjonowałem się też za młodu westernami, "Gwiezdnymi wojnami" czy "Indiana Jonesem".
Ktory system wedle ciebie jest rasistowski?
Do owego rzekomo nieistotnego wkładu Polaków do światowej nauki, techniki i kultury
>>Polacy z Jackowa, chociaż mlecznobiali,
>>nie znając języka nawet klientami banków nie są,
>>wszystko w skarpecie trzymają
Znam wielu polaków z "jackowa" (choć większość już tam nie mieszka, ale w lepszych dzielnicach), intelektualistami to oni rzeczywiście nie są, ale są bardzo pracowici, nie tylko mają konta bankowe, ale prowadzą często nieduże firmy.
Ale co tam dla lubującej się w pierdzeniu na łąkach Hyjdli, nośniku naszej kultury narodowej i ostatecznej wiedzy o świecie, ona wie wszystko lepiej i gardzi wszystkim co nie pasuje do jej pierdzącej wizji świata.
dodałbym zupełnie w świecie nieznanych: Chopin, Modrzejewska, Paderewski, Narutowicz, Mościcki, E. Malinowski, R. Modrzejewski, I. Domeyko, B. Malinowski, Z. Bauman. Nie chcę tu epatować dumą narodową. To pop prostu moja merytoryczna odpowiedź na deprecjonowanie przez Ciebie wkładu Polaków. Równie chętnie stanę w obronie Arabów czy Hindusów.
Okres pogłębiajacej się dominacji amerykańskiej pop-kultury nie rozpoczął się w ostatnim czasie. Datuje się on od lat 30., kiedy to rozkręciło się Hollywood i zaczęło zalewać kina na całym świecie swoją produkcją filmową. Z czasem ludzkością zawładnęły fetysze i idole amerykańskiej pop-kultury, pop-kuchni, pop-konsumpcjonizmu, pop-sportu i muzyki pop: Coca-Cola, McDonald, Ford, Kaczor Donald, Myszka Mickey, frytki, płatki śniadaniowe Kellog's, ryż Uncle Bean's, "Dynastia", "Moda na sukces", Elvis, Madonna, cyrki NBA, NHL, bejsbolu, boksu, wrestlingu etc., etc.
każdy cywilizowany kraj ma na pęczki. Nie twierdzę że jesteśmy jako naród antytalentami intelektualnymi, ale - nie przesadzajmy. Ilu światowej klasy fizyków wydały np. Stany Zjednoczone, ilu Niemcy, a ilu - Polska?
Popkultura amerykańska wygrywa przede wszystkim dlatego bo nie jest dotowana przez państwo. Jeżeli tworzysz system czy się stoi czy się leży jak w Europie to artyści tworzą dla siebie a nie dla konsumenta, ewentualnie dla wąskiej grupki "ambitnych" pseudointelektualistów nieustannie zachwycających się własną elitarnością. Pretensje za hegemonię amerykańskiej popkultury miej więc do interwencjonizmu państwowego w Europie.
Chciałbym nieśmiało zauważyć, że nieznajomość języków obcych - przypadłość niewątpliwie pożałowania godna i duchowo zubażająca (całkowicie zgadzam się w tej sprawie z Burym) nie jest jakąś szczególną specjalnością Amerykanów. Jeżeli już, to anglofonów w ogóle. Ale oni też nie stanowią ewenementu: np. w Europie z porównywalnej ignorancji w tej dziedzinie słyną frankofoni - nie tylko Francuzi, także Walonowie i francuskojęzyczni Szwajcarzy.
Wydaje mi się, że to ogólna cecha większości narodów, których język rodzimy ma lub długo miał status języka międzynarodowego. Zresztą w jakimś stopniu dotyczy to chyba także użytkowników innych liczebnościowo wielkich języków, np. hiszpańskiego czy arabskiego. Chińczyków mówiących po angielsku jest oczywiście mnóstwo, ale czy stanowią oni poważny procent populacji Chin? - raczej bym powątpiewał. Te języki są po prostu tak wielkie, że tworzą osobne, w dużym stopniu samowystarczalne obszary kulturowe, które wielu rodowitym użytkownikom wystarczają za cały świat. Angielski to przypadek może dość skrajny, ale chyba wpisujący się w ogólną prawidłowość.
odnośnie wielkich obszarów kulturowych - pewne odstępstwo stanowią tu Niemieckojęzyczni, na ogół dobrze znający angielski. Ale niewątpliwie ma to związek także z przynależnością obu języków do tej samej rodziny i co za tym idzie relatywaną łatwością w przyswajaniu sobie angielskiego przez Niemców z RFN, Austrii, Szwajcarii.
OK. Widze, ze tu uciekles z odpowiedzia :)
Pisalem wyraznie o dostepie do siwadczen publicznych, ktory jest szerszy w Szwecji. Tu nie ma dyskusji, gdyz takie sa fakty. Twoj przyklad z PRL-em zupelnie Ci sie nie udal, bo to i kraje nordyckie, to zupelnie inne swiaty.
Co do Ameryki, moje misiaczki.
@pilaster
Wzruszyles mnie. Nie ma to jak Polak, ktory jest bardziej amerykanski od Amerykanow. Te Twoje rankingi maja to do siebie, ze za glowne kryterium biora wysokosc zarobkow absolwentow i te faktycznie w stanach sa najwyzsze. Szczegolnie w takich branzach jak biotechnologia, gdzie po tej swoistej rewolucji biotech, przemysl swietnie sie rozwija. Warto dodaac, ze rewolucja byla zasluga rzadu Clintona i byl to klasyczny przyklad interwnecjonizmu. Punkt dla Amerykanow.
Nie ma nic zlego w krytyce wujka sama, maja tam wyjatkowo duzo problemow, jak chociazby wysokie bezrobocie, ktore oficjalnie wynosi 5%, ale realnie jest wiele wyzsze. Mnostwo ludzi odbywa tam wyroki w wiezieniach - okolo 1% spoleczenstwa. Coz za sprytne rozwiaznie problemu bezrobocia w biednych okolicach. Dodajmy do tego, ze wskaznik zatrudnienia jest w USA nizszy niz we Francji czy w Szwecji. Wysoka przestepczosc, kurczaca sie klasa srednia jak i coraz mniejsza sila nabywcza konsumentow jest faktem, ktory w Europie zach. ( oprocz Wloch czy Grecji ) nie wystepuje.
Dorzucmy do tego niska wydajnosc pracy i nieistniejacy eksport. To ostanie jest bardzo symptomatyczne, gdyz to wlasnie Francuzi i Niemcy maja go najwyzszy na Swiecie ( nie liczac Chin ), a kto dzisiaj wygrywa eksport, ten wygrywa i globalizacje.
Warto pamietac o fatalnej edukacji poczatkowej, przez ktora Amerykanie traca talenty wielu mlodych ludzi, najkrotszych urlopach wsrod krajow OECD, 40 milionach nieubezpieczonych itd.
Polska jest dziwnym miejscem, co nie zmienia faktu, ze niemozemy sobie troche ponarzekac na te Wasze juesej.
Przyszlosc nalezy do Europy zachodniej.
Tak a propos niedoukow.
Sklodowka zdobyla DWA razy Nobla w tej jak jej tam? - naukowej dziedzinie?
@liber
Popkultura powiadasz. Nie wiem czy wiesz, ale aby zakupic jakis kionowy hit, kazda zagraniczna telewizja musi kupic jeszcze pakiet pieciu filmow gorszej produkcji. Musi.
No i co do tych gustow publicznosci, to wybacz, ale ona glosuje teraz na Dode, jako na najlepsza piosenkrake w kraju. Jak widzisz, rynek potrafi zachowywac sie irracjonalnie. ;)
przyszłość należy do Rosji. Ona będzie liderem światowym. Chiny i Indie także będą w czołówce. Zachód liczyć się nie będzie. Oni już to wiedzą i główkują, jak się urządzić w Rosji,ale Rosjanie mądry naród i potrafią uczyć się na błędach. Chińczycy też nie mają zamiaru robić powtórki z "wojny opiumowej", natomiast Indie mają ogromny potencjał duchowy i intelektualny od zawsze. Zachód potrafił się bogacić jedynie łupiąc kolonie, sami właściwie niczego do rozwoju gospodarczego i duchowego nie wniósł. Te zachodnie "wynalazki" to głównie ukradzione pomysły "prymitywnych narodów". Przyjrzyj się dobrze i łatwo rozpoznasz.
>>o dostepie do siwadczen publicznych,
>>ktory jest szerszy w Szwecji.
>>Tu nie ma dyskusji, gdyz takie sa fakty
Oczywiście że takie są fakty, tylko próbujesz kombinować że te świadczenia to dzięki temuże Szwedzi mają mniejsze TROCHĘ pensje BRUTTO. Nie, to jest wynik większego socjalizmu, i Szwedzi nie dostają w zamian NIC. Świadczenia publiczne to mają "dzięki" DUŻO niższym pensjom NETTO, bo te świadczenia publiczne nie spadają w socjaliźmie z nieba, tylko tak samo trzeba za nie zapłacić, jak nie na wolnym rynku dobrowolnie w USA, to przymusem podatkami w Szwecji.
>>kraje nordyckie, to zupelnie inne swiaty
Oczywiście, w PRLu było dużo więcej socjalizmu niż w krajach nordyckich, także i poziom życia był inny.
>>Warto dodaac, ze rewolucja byla zasluga rzadu Clintona
>>i byl to klasyczny przyklad interwnecjonizmu.
Heh, śmieszne to jak wszystko co wam się w kapitaliźmie nie uda zdusić podatkami i biurokracją przyjmujecie jako własną zasługę.
>>Mnostwo ludzi odbywa tam wyroki w wiezieniach
>>- okolo 1% spoleczenstwa.
Narkotyki powinny być zalegalizowane, zgoda.
>>Przyszlosc nalezy do Europy zachodniej.
Wszystko zależy gdzie będzie więcej socjalizmu, ja jednak bym stawiał na USA, coraz więcej tam socjalizmu ale jednak mniej niż w Europie.
Zdefiniuj słowo "irracjonalny", bo sposób w jaki go używasz wskazuje na to że możesz go zamienić na "niefajny".