Dlatego że taki zamordyzm tam panuje?
I do tego "zatrudniciele" nie pozwalają przenieść się do szkół państwowych?
A na ten relikt komunizmu zwany "Kartą Nauczyciela" to po prostu brak słów... Widziałem jak to działa w praktyce. "Nauczycielka", która miała uczyć angielskiego w klasie mojego dziecka, pojawiła się w szkole raptem kilkanaście razy w ciągu roku. Na pół dnia i głównie po to, aby przynieść kolejne zwolnienie lekarskie i spełnić jakieś kryteria z tej chorej karty pozwalające uniknąć zwolnienia. Wobec takiego "nauczyciela" dyrektor nie może wyciągnąć żadnych konsekwencji - co najwyżej nie wypłaci premii czy nagrody. Zasłoni się taki nierób Kartą Nauczyciela i dalej symuluje chorobę. Podejrzewam że proceder trwa nadal, na szczęście zmieniliśmy szkołę. Ale rachunek za prywatne lekcje angielskiego chętnie wysłałbym do ZNP.
Marcinku, moja ciotka-nauczycielka z 30-letnim stażem pracy dostaje pensję w wysokości 1400 zł - mniej niż ekspedientka spożywczego w tym samym mieście. Zapewne powinna za te pieniądze harować po 60 godzin w tygodniu, żeby tacy jak ty przestali pieprzyć trzy po trzy o "przywilejach" nauczycieli.
Na wsi jak są te takie "większe" imprezy szkolne z udziałem rodziców (i to dużo częściej niż w mieście) no i latem ludzi nie ściągniesz kiedy indziej niż w niedzielę po mszy rannej. I te nauczycielki jeżdzą na rowerach z innych wsi na te zebrania czy akademie w niedzielę.
Właśnie przez KN nauczyciele zarabiają mało. Niektórzy zarabiają za mało, a niektórzy i tak za dużo (jak w przypadku, który opisałem wcześniej).
Popsuli rynek i mają za swoje.
A ZNP ciągle chce trzyma się przy KN... Wiadomo, czym więcej ludzi ma źle, tym lepiej dla lewicy.
co tak szkodzi nauczycielom i dobija polską edukację?