- twierdzi redakcja jego organu, Nowego Tygodnika Popularnego - ma milion członków.
A ilu członków ma Sierpień 80?
Założymy się, że spotkanie odbyło się z inicjatywy B. Ziętka nie na Powązkach, lecz w siedzibie OPZZ. Bezużyteczną Radę Programową, lewackich doradców i sekciarskie hasło "SŁUSZNE ZWIĄZKI NA POWĄZKI" zastąpił... poręczny telefon komórkowy i słowo PRZEPRASZAM.
Zresztą, za co miał Ziętek przepraszać? Za lewaków? Oni się przecież nie liczą.
Czekam na nowy komentarz znanego wam autora pt. Ziętek miał rację.
Zmień płytę bo na to pytanie już tutaj kilka razy padła odpowiedź... ale ty je zadajesz wciaż, jak by płacili Tobie za to !
Zamiast Rady Programowej będzie Komisja Konsultacyjna :-)
OPZZ i Sierpień 80 dzieli kwestia zmiany ustawy o związkach zawodowych a w szczególności definicja reprezentatywności.
Jeśli pod wpływem współpracy przeciwko likwidacji wcześniejszych emerytur OPZZ zmieni stanowisko i nie poprze zmian lansowanych przez kapitał to będzie to wielki sukces WZZ Sierpień 80 i jego Przewodniczącego.
miał, ale znany nie jestem!!!
Przypomnijmy raczej motto tekstu Zbigniewa Marcina Kowalewskiego: "Na tle Słowenii i Chorwacji lepiej widać, jak, za sprawą biurokratów z 'Solidarności' i OPZZ, straszny jest kryzys i upadek ruchu związkowego w Polsce. Jak bardzo przywódcy głównych polskich central idą na pasku kapitalistów i ich władzy państwowej. Teraz już nawet frymarczą swobodami związkowymi, byle tylko zdusić takie niepokorne związki, jak 'Sierpień 80'.
BOGUSŁAW ZIĘTEK MA RACJĘ: SŁUSZNE ZWIĄZKI NA POWĄZKI!"
Rozmawiano nie tylko o tym, o czym pisze Patryk Kosela. A nawet nie przede wszystkim. Otóż Jan Guz, przewodniczący OPZZ, który łaskawie zgodził się przyjąć i wysłuchać Bogusława Ziętka poinformował tego ostatniego, że taktyka "Solidarności" i OPZZ uwzględnia rozmowy w Komisji Trójstronnej. Wymóg taki, podobnie jak cała procedura legalizująca strajk, był dla Ziętka aż nadto logiczny i oczywisty, choć niewątpliwie nie oczekiwany. Sporne ustawy trafiły właśnie do Komisji Trójstronnej. Procedury porozumiewawcze potrwają zapewne do jesieni. Jesienią rząd skieruje nieco zmodyfikowane projekty do Sejmu. ZWIĄZKOWCY WYJDĄ ZAŚ NA ULICĘ. ZAPROSZENIE DO WSPÓLNEGO WYJŚCIA ZOSTAŁO PRZYJĘTE. Odwołanie manifestacji planowanej na 20 czerwca nie wchodziło w grę ze względu na kontrahentów ("Solidarność-80". Konfederacja), a zwłaszcza z uwagi na zamówione autobusy. Udział delegacji OPZZ w pikiecie "Sierpnia'80" i "Solidarności-80" powinien złagodzić obyczaje. Zwłaszcza, gdy w delegacji OPZZ pojawią się... grantowcy. Nie obraża się przecież zaproszonych gości. Warto o tym pamiętać, bo inaczej FORA ZE DWORA.
Gdyby centrale związkowe częściej współpracowały to może ten kraj byłby normalny. Dość sekciarskich podziałów, czas zakasać rękawy i rozpocząć walkę! Oby tak dalej!
Prze ostanie kilka lat Ziętek przy byle okazji opluwał OPZZ. A teraz, gdy okazało się, że ten jego marginalny związek może po prostu zniknąć z powierzchni, zaczął się łasić do tych, których niedawno zajadle atakował.
a kto bedzie pracowal i robil wynik, dwie lewe rece i goraca glowa ?:)
dlaczego OPZZ chce wysłać delegacje na manifestacje 20 czerwca skoro w świetle nowego projektu kodeksu pracy może być beneficjentem? Czyżby rzeczywiście poszło o wcześniejsze emerytury? Tak czy inaczej porozumienie jest zaskakujące choć nie było niemożliwe do przewidzenia.
oczywiscie mają racje !! Po co sierpień ma z kim kolwiek rozmawiać i nakłaniać do przeciwstawienia się prejektom rzadowym, skoro i BB i ABCD są stroną w komisji trójstronnej. Sami utopią te pomysły :)
no i bardzo dobrze. OPZZ i Solidarność to kolaboranci, ale trzeba z nimi współpracować gdy podejmują walkę klasową, a nie obrażać się.
Wszystko pieknie, przydaloby sie jeszcze oddac domene opzz.pl, ktora Sierpien zajal w chamski sposob.
Nie wiem czy wiecie iż tak Ziętek w imieniu Sierpnia 80 i bodajże Durski w imieniu "Solidarności 80" - Konfederacji wystosowali list do głównych central związkowych w sprawie rządowego projektu zmian w kodeksie pracy i zaplanowanej w związku z tymi na 20 czerwca demonstracji.
Zdecydowali się jak widać odpowiedzieć na ten apel, co interesujące, przedstawiciele OPZZ-u.
Reszta tzw. słusznych związków na czele z panną "S" jak widać wymięka przed tym co oferują kapitaliści i rząd w postaci planowanych do wdrożenia w życie projektów ustaw godzących w interesy robotnicze.
Tak a po czym stwierdzasz że Sierpień 80 upada?
Może to jest "sojusz taktyczny"?
zapowiedział położenie nacisku na współpracę ze związkami zawodowymi. Widać, że Sierpniowi bardzo się spieszy do jego oferty.
Napisano: "Delegacja OPZZ weźmie udział w demonstracji 20 czerwca współorganizowanej przez "Sierpień 80" pod hasłem: "Łapy precz od Kodeksu Pracy!"."
Dla uściślenia: owa "delegacja" to wiceprzewodniczący Andrzej Radzikowski, który na manifestacji Sierpnia'80 i Solidarności'80-Konfederacja wygłosi przemówienie i poinformuje zebranych o działaniach OPZZ z końca maja wstrzymujących (na pewien czas) proces legislacyjny: 1) ustawy o emeryturach pomostowych; 2) ustawy o komercjalizacji placówek służby zdrowia; 3) ustawy o komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych (znoszącej "kuchennymi drzwiami" zapisy ustawy "kominowej"). O tym jednak na lewica.pl czytelnik nie przeczyta.
Jak poinformował BB, reprezentatywne centrale związkowe nie zamierzają odpuścić sobie "ulicy". Duże - bo wspólne - manifestacje planowane są na wczesną jesień. Wszak rząd Tuska musi mieć swój ustawowy dorobek.
Wiele wskazuje na to, że przewodniczący Ziętek po spotkaniu z Guzem zrozumiał problem, który leży u podstaw przymiarek do "dookreślenia zasad reprezentatywności". Sprawa nie jest tak czarno-biała, jak niektórzy lubią ją przedstawiać. Wcześniej Durango95 dość trzeźwo opisywał (pod innym newsem na tym portalu) złożoność problemu.
Po kurczącej się liczebności Sierpnia 80 i grożących jego unicestwieniem planowanych zmianach ustawowych, których sam nie jest w stanie zablokować, bo jest za mały i nikt się z nim nie liczy.
P.S. Sprawdziłem to i owo a propos naszej niedawnej dyskusji. "Kurier Związkowy" ma obecnie nakład 20 tys. Jako kolejny przykład "rozwoju" Sierpnia 80 mógłbym podać obecny nakład i sprzedaż TR, ale zostawię sobie te informacje na lepszą okazję.
Kuba P. poda liczbę członków Sierpnia i czytelników Trybuny Robotniczej?
//Po kurczącej się liczebności Sierpnia 80//
Wg. ex członków?
//"Kurier Związkowy" ma obecnie nakład 20 tys. //
Śmiałbym twierdzić inaczej ale może podasz jakieś oszałamiająco wiarygodne źródła to na wczas nabiorę wody w usta.
nie znam liczby cżłonków Sierpnia, dlatego nie podam - co do Kuriera Zwiazkowego to nakład jest 30 tys. i ciagle braku - tzreba walczyc o kazdą paczke...
Wiem za to ABCD,że średnia zakałdowa organizacja Sierpnia 80 jest większa niż Nowa Lewica w skali kraju !
W doatku jest to związek wiekszy o IP c najmniej kilkunatsokrotnie, a zgodnie z uchwąłami zjaduz NL z tym zwiazkiem zdaje sie esteście związani.
Bardzo mie bawi postawa obu Panów którzy plują na to, że komuś udało się stworzyć funkcjonującą strukturę. Sami tego nie potrafią i dlatego, co chwile gdzieś się podczepiają na zasadzie przykleiło sie do okrętu i krzyczy płyniemy !
Ja z kolei idę o zakład, że średnia zakałdowa organizacja Sierpnia 80 jest większa niż PPP w skali kraju.
Więcej, średnia zakałdowa organizacja KAŻDEGO związku zawodowego o strukturze ogólnokrajowej jest liczebnie większa od calusieńkiego PPP.
Chłopie, trochę rozumu - co ma piernik do wiatraka?
Wspomniany przez ciebie apel, a raczej list do przewodniczącego "Solidarności" i przewodniczących pozostałych związków zawodowych naszym zdaniem na adresatach nie wywarł większego wrażenia. Każdy związek zawodowy ma bowiem swoją własną taktykę i strategię. Te reprezentatywne zasiadają w Komisji Trójstronnej. Obowiązują ich zatem inne procedury. Pośpiech nie jest wskazany. Paspieszysz - ludiej nasmieszysz.
Czy masz na mysli takze Solidarnosc?
wiesz, trzeba wziąć poprawkę na to, że ci smutni panowie od liczb i "faktów", zazwyczaj nie widzą swoich kanapowych organizacji - dobrze, że o tym wspominasz. czepiają się sierpnia80 i ppp, bo nie mają tam żadnych wpływów, a może nawet bardziej od tego, wkurza ich to, że nikt tam nie ma zamiaru z nimi rozmawiać (bo po co?).
dzięki za info.
Pytałem jeszcze o nakład i sprzedaż Trybuny Robotniczej.
Sierpień 80 nie stworzył żadnej struktury. Ten związek powstał i miał struktury wyłącznie wskutek personalnego rozłamu w Solidarności 80, gdy przejął jej śląskie struktury. Później zyskał jeszcze trochę członków w różnych branżach za pomocą demagogicznych akcji (obietnice odszkodowań, losowanie samochodów itp.), ale ludzie szybko się zorientowali co jest grane i od kilku lat liczba członków tego związku maleje, podobnie jak nakłady jego gazety, liczebność jego akcji itp.
Drogi Rote - a po co komu wpływy w Sierpniu 80? Wpływy warto mieć tam, gdzie jest z tego pożytek, a nie w 1-procentowej partyjce i w niewielkim związku.
Oczywiście na Was mógł ten list adresowany do Śniadka i pozostałych liderów związkowych nie wywrzeć żadnego wrażenia choć możecie się w tej sprawie mylić biorąc pod uwagę fakt że jednak ktoś na ten list reaguje, w tym wypadku przedstawiciele OPZZ.
Inna sprawa czy ze strony OPZZ-u jest to gra mniej lub bardziej cyniczna czy też nagle uświadomili sobie oni że żyją jacyś umęczeni i upodleni w tym kraju pracownicy najemni.
Wy jako ludzie, zawsze deklarujący swoje przywiązanie do marksizmu powinniście wiedzieć że sprawie robotniczej nie służy raczej taktyka "Solidarności" która na razie opiera się na bagatelizowaniu zachcianek burżuazyjnego rządu.
Jednakże można się nie spieszyć. Zawsze można stanąć przed faktem dokonanym lub też łudzić się że kolejna, jakaś co najwyżej 10-tysięczna "wielka" demonstracja poważnych i reprezentatywnych związków zawodowych (zauważmy że jeden z nich jawnie odwołuje się do zasad solidaryzmu społecznego) coś zmieni, wykształci wśród ludzi pracy nową świadomość i zapewne zmiecie z biurka odpowiedniego ministra rządowo-kapitalistyczne projekty ustaw które pomogą zachować względnie silną pozycje słusznych związków zawodowych i utorować drogę przy okazji do wprowadzenia w obieg przepisów ograniczających prawo pracy.
Na nas, Pawle, ten list wywarł pozytywne wrażenie, w przeciwieństwie do tekstów "Słuszne związki na Powązki" czy "Ziętek ma rację". Daliśmy temu świadectwo w dyskusji pod newsem dotyczącym planowanej manifestacji w sprawie zmian w Kodeksie Pracy na lewica.pl. Ba, popieraliśmy NOWĄ, SŁUSZNĄ NIE(!!!)SEKCIARSKĄ LINIĘ i postulowaliśmy rozmowy. OPZZ całą sprawę potraktowało rutynowo. Wyszło na nasze. Konieczny okazał się kontakt osobisty - telefon Ziętka i rozmowa powiedzmy w "cztery oczy". A i tak efekt daleki jest od twoich oczekiwań. OPZZ nie zmienia bowiem skóry, ani taktyki, nie przekształca się nagle w związek rewindykacyjny. Wysyła jedynie swoją delegację na czele z wiceprzewodniczącym, który poinformuje zebranych o sposobach działania OPZZ, dotychczasowych osiągnięciach i planowanych akcjach (patrz komentarz dyktatura.info). Jakościowych zmian nie widać również w WZZ "Sierpień'80". Związek ten jest wciąż mniejszościowy i rewindykacyjny. Do klasowego czy rewolucyjnego mu daleko. Nie zmieni tego nawet skrzętnie ukrywane przed maluczkimi wystąpienie Ziętka na konferencji LCR (Ligi Komunistów Rewolucjonistów), największej tendencji posttrockistowskiej reprezentowanej w Polsce m.in. przez Darka Zalegę i Zbigniewa M. Kowalewskiego.
Powtórzmy: po pierwsze, OPZZ reaguje nie na list, lecz na osobistą rozmowę; po drugie, OPZZ doskonale wie, że w tym kraju "żyją jacyś umęczeni i upodleni (...) pracownicy najemni". Preferuje jednak inne sposoby działania. Nie o to tu chodzi. Nie chodzi bowiem o związki zawodowe, lecz o partię konstytuującą klasowy ruch robotniczy. A takiej partii w Polsce nie ma. Nie zastąpi jej ani PPP, ani "zawłaszczająca Ziętka" LCR. NIE MA DROGI NA SKRÓTY. Trzeba się wreszcie zdecydować czy stawia się na zapośredniczenie socjaldemokratyczne czy też buduje się samodzielną rewolucyjną partię robotniczą.
Kłamiesz podle, albo nie jesteś zorientowany. Cały region lubelski WZZ "Sierpień 80" powstał chociażby w inny sposób.
I co może jeszcze potem stwierdzisz że Ty to wolisz żeby pracownicy byli w S 80 niż nigdzie indziej tylko że nachrzaniasz na ten związek jak na etacie?
BTW Każdy związek w III RP ZAWYŻA członkostwo i to w bardzo poważnym stopniu, ale Ty ciągle tylko o Sierpniu. Zachowujecie się jak mściwe i pamiętliwe bachory z okolic piaskownicy i trzepaka.
Paweł Marels Lencki:
"Oczywiście na Was mógł ten list adresowany do Śniadka i pozostałych liderów związkowych nie wywrzeć żadnego wrażenia choć możecie się w tej sprawie mylić biorąc pod uwagę fakt że jednak ktoś na ten list reaguje, w tym wypadku przedstawiciele OPZZ."
Rozumiem Pawle, że bardzo chcesz, by wyszło na to, że Sierpień'80 staje się hegemonem w ruchu związkowym i zaczyna rozdawać karty, tak, że nawet silne (liczebnie) centrale zaczynają się przejmować jego apelami.
Muszę Cię rozczarować. Spotkanie Ziętka z Guzem - jak już opisał to BB - odbyło się z inicjatywy tego pierwszego, który stwierdził, że czas rozpocząć rozmowy "face to face", a nie komunikować się za pomocą papieru.
Pismo Sierpnia'80 i Solidarności'80-Konfederacja spotkało się zaś z bardzo rutynową odpowiedzią - odmową. I jak wcześniej napisałem, Ziętek widać wziął sobie do serca powody, dla których OPZZ, FZZ i NSZZ nie włączą się w akcje 20 czerwca - i które same zapraszają Sierpień'80 na jesienne akcje protestacyjne. Dla Twojej informacji - i Czytelników lewica.pl - przekazuję odpowiedź Guza przesłaną Ziętkowi:
"Dziękuję za propozycję uczestnictwa we wspólnej akcji protestacyjnej przeciwko antypracowniczym działaniom rządu i pracodawców.
Idea ta jest bardzo blisko Ogólnopolskiemu Porozumieniu Związków Zawodowych, które dla ratowania praw pracowniczych kilkakrotnie organizowało międzyzwiązkowe komitety protestacyjne, zrzeszające większość związków zawodowych w Polsce.
Widzimy skalę zagrożeń dla pracowników, wynikającą z działań rządu i pracodawców i na bieżąco na nie reagujemy.
Pragnę poinformować, że w wyniku podjętych przez nas działań rząd:
– wycofał się z przesłanego projektu nowelizacji prawa pracy,
– potwierdził, że przed rozpoczęciem procesu legislacyjnego propozycje zmian w ochronie zdrowia najpierw będą omawiane w Trójstronnym Zespole ds. Ochrony Zdrowia i Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych,
– wycofał ustawę o emeryturach pomostowych do czasu przedyskutowania jej na forum TK, czyli będzie działał w trybie uchwały nr 31 Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych z 3 kwietnia br.,
– stwierdził, że nowelizacja ustawy o prywatyzacji i komercjalizacji (nowelizacja tzw. ustawy kominowej) będzie ponownie tematem prac Prezydium Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych
co naszym zdaniem jest na dzień dzisiejszy zablokowaniem niekorzystnych dla pracowników rozwiązań w wyniku prowadzonego dialogu społecznego.
To jednak powoduje, że jesteśmy stroną podjętych decyzji i czujemy się zobligowani do partnerskiego traktowania pozostałych stron dialogu społecznego tak długo, jak długo będą one dochowywać przyjętych zobowiązań.
Natomiast pomysł współdziałania wszystkich związków zawodowych uważam za jak najbardziej słuszny i w wypadku, gdyby strona rządowa lub pracodawców złamały przyjęte zobowiązania i podjęły antypracownicze działania to Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych natychmiast przystąpi do koordynacji związkowej akcji protestacyjnej."
Czas więc może zejść na ziemię, droga awangardo, i zacząć leczyć się z bakcyla sekciarstwa. Bo przewodniczący Sierpnia'80 chyba już zaczął.
Juliusz Gardawski w pracy "Związki zawodowe na rozdrożu" wyróżnia dwa zasadnicze typy współczesnych związków zawodowych:
TYP KONFRONTACYJNY (kontestacyjny, roszczeniowy, konfliktowy, antagonistyczny, radykalny, obronno-rewindykacyjny itd.), typowym przedstawicielem tego typu związków jest WZZ "Sierpień'80" oraz TYP KOOPERACYJNY. Łatwo się można domyśleć, że większość związków zrzeszonych w OPZZ mieści się w tej drugiej kategorii. Sytuacja jest jednak płynna i zmienia się wraz ze zmianami ekip rządzących. Związki albo popierają "swój rząd", albo przechodzą do jawnej opozycji. Jednak w gruncie rzeczy nie zmieniają sposobów działania.
Nie powiodły się próby tworzenie KLASOWYCH ZWIĄZKÓW ZAWODOWYCH. Taki zamiar głosili niegdyś liderzy Konfederacji Pracy OPZZ, wywodzący się z PPS (Cezary Miżejewski) i UP (Grzegorz Ilka).
cały problem w tym, że ten szumnie nazwany "region lubelski" to struktury Sierpnia w zaledwie kilku firmach. W niczym nie zmienia to zatem faktu, że główny rdzeń struktury Sierpnia 80 to zagarnięta w wyniku rozłamu część Solidarności 80, nie zaś coś, co zostało stworzone od zera. Owszem, Sierpień 80 ma kilka struktur zakładowych na Lubelszczyźnie, zdaje się, że kilka na Rzeszowszczyźnie, jedną w Bełchatowie (przejęta struktura Solidarności) i jeszcze kilka poza Śląskiem. I to ma być ten dynamiczny rozwój związku i tworzenie struktur, skoro ten dorobek obejmuje 15 lat działalności pod własnym szyldem? W dodatku działalności, która ponoć jest bojowa?
Być może inne związki zawyżają liczbę członków. Ale Sierpień 80 robi to w sposób wyjątkowy: z pozycji niewielkiego, nierozwojowego związku, usiłuje udawać prężny, dynamiczny związek, będący tuż za "wielką trójką". Wystarczy zatem zestawić na pewno znacznie zawyżoną liczbę członków Sierpnia (50 tys.) z być może zawyżoną liczbą członków FZZ (400 tys.), OPZZ (700 tys.) i Solidarności (800 tys.), by widzieć, jaka jest skala różnic.
No i jeszcze jedno - ja obserwuję Sierpień 80 od wielu lat, zapewne ty chodziłeś wtedy jeszcze do podstawówki. I pamiętam, że swego czasu akcje Sierpnia 80 gromadziły (samodzielnie) nie 300-400 osób jak dziś, lecz 1500-2000. Było to 10 lat temu. Trudno zatem dzisiejsze znacznie mniej liczebne akcje uznać za jakikolwiek rozwój związku. Podobnie jak spadek nakładu jego organu z 50 tys. kiedyś do 20 (jak twierdze ja) lub 30 tys. (jak twierdzi Kuba P.) - a w dodatku wówczas "KZ" był regularnym tygodnikiem, dziś ukazuje się średnio raz w miesiącu.
a nie dzielić. Na ile to możliwe współdziałać, a nie się ze sobą targać. Fakt, że OPZZ najczęściej nawala, ale jest dużym związkiem i trzeba się z nim liczyć. Słusznie, że Ziętek chce nawiązać współprace.
Tak.
Sierpień jest w WSK Świdnik, jestem stąd to wiem. Jest ich tam 200. I dajcie spokój z tym liczeniem, czy to oto tylko chodzi?
Jak łatwo sprawdzić, pisałem wyżej, że w kilku firmach Lubelszczyzny Sierpień 80 ma struktury, więc z tym WSK Świdnik do nie do mnie zarzut.
Ale masz rację, nie o liczenie chodzi. Chodzi natomiast o to, że Sierpień 80 jest idealnym odzwierciedleniem tych patologii, które sam kiedyś krytykował u innych związków i które tak zaszkodziły ruchowi związkowemu. Dopóki Sierpień 80 był radykalnym związkiem zawodowym i niczym więcej, dopóty rzeczywiście się rozwijał. A później zaczęła się typowa biurokratyczna degeneracja związku, pojawili się zawodowi liderzy z tyłkami przyrośniętymi do stołka, zaczęło się pozyskiwanie członków nie obroną pracowników, lecz demagogią i losowaniem samochodów, później zaczęły się flirty z polityką, ciąg na koryto, uczynienie związku narzędziem partyjniaków, tracenie kasy robotników na polityczne zabawy ich liderów itd. I Sierpień 80 ze związku, który mógł odbudować ruch pracowniczy w Polsce, stał się marionetką a to skrajnej prawicy, a to trockistów, a przede wszystkim - groteskową zbieraniną nieudolnych watażków, będących na co dzień nieusuwalnymi biurokratami. Czyli powielił wszystkie błędy Solidarności i OPZZ, w żaden sposób nie odwracając negatywnego zjawiska marginalizacji ruchu związkowego w Polsce. Co gorsza, o ile Solidarność i OPZZ wyciągnęły jakieś wnioski ze swoich błędów, o tyle Sierpień brnie w to coraz głębiej. Oczywiście to jego dobre prawo, ale niby dlaczego ja mam być klakierem i bić brawo czemuś, co uważam za głupie, krótkowzroczne i oparte na fałszu?
Ostatni wpis Durango 95 koresponduje w sposób niezamierzony z opisanym przez nas "naturalnym rozwojem" przywódcy związkowego, którego skłonności polityczne kształtują się w zależności od tego, gdzie wyczuwa jakąś szansę wejścia na szerszą scenę polityczną. Raz skłania się ku "zacnym ludziom" z SLD, raz - ku posttrockistom z LCR (nie mówiąc już o innych poszukiwaniach). Która z tych dróg jest "naturalnym rozwojem"?
NIESTETY, TEN "NATURALNY ROZWÓJ" INDYWIDUALNEGO BOHATERA JAKŻE CZĘSTO KOŃCZY SIĘ UTRATĄ WŁASNEGO ZAPLECZA. Przykłady Piniora, Guza czy Kowalewskiego są tu wymowne...
Równie "naturalnym" rozwojem każdego radykała na lewicy jest wszakże opowiedzenie się za jedną z tendencji posttrockistowskich, które dzięki temu mogą przenosić swoje zadawnione spory na teren Polski, ku uciesze gapiów. Sam się w ten "naturalny" sposób rozwijałeś i efekt powinien być odstraszający dla każdego, kto ma choćby dwie, ostatnie szare komórki.
Co ma wspólnego z "naturalnym rozwojem" przemówienie Ziętka we Francji? Do tej pory PPP i Sierpniowi'80 nie była potrzebna tradycja maja'68. Jasne, że Ziętek miał prawo zrozumieć jej wagę pod wpływem Kowalewskiego i Zalegi. Jednak osiągnięcia jego związku NIE BYŁY uwarunkowane tą tradycją. A jednak Ziętek stara się stworzyć w swoim przemówieniu aurę, jakoby ta tradycja miała coś wspólnego z bojowością "Sierpnia'80". Stara się mówić tak, jak wyobraża sobie, że oczekuje od niego zgromadzona publiczność. I nie myli się. Tresowana małpa też wie, że dostanie banana nie za bycie małpą, ale za udawanie (najlepiej nieudatnie, bo to wygląda autentyczniej, tak "robociarsko") człowieka.
Ten wasz "naturalny rozwój" tak ma się do prawdziwie naturalnego rozwoju, jak ewolucja do parodii człowieka przez małpę. Kompromituje to człowieka bardziej niż małpę.
Elementem humorystycznym całej perory Ziętka było to, że zachłysnąwszy się nerwicowym przymusem odmalowania swojej partii jako super i hiperrewolucyjnej siły na polskim rynku politycznym i uwierzywszy, że PPP była piewsza pod każdym względem, palnął w ferworze, że Daniel Podrzycki był "pierwszym i jak na razie jedynym" kandydatem robotniczym na urząd prezydenta RP. Zapomniał o Wałęsie, który nie tylko był pierwszym kandydatem, ale i zwyciężył w walce o stołek Prezydenta Najjaśniejszej. Tak zaczyna się proces samoogłupiania, potem jak nauczyciele z Międzynarodówki pokazali, jak to się robi. Ziętek uwierzył, że nic nie mogłoby się zdarzyć, co by podważało aksjomat o tym, że PPP monopolizuje wszystkie fakty pasujące do ideologii. A jeżeli nie, to tym gorzej dla faktów.
Panie Przewodniczący, pora się ocknąć. Albo przemianuj Pan swój związek na "Sierpień'68".
Akurat w tym wystąpieniu Ziętek nie potrzebuje adwokata, nie czuję się też uprawniony do występowania w tej zbędnej tu roli.
W imię rzetelności należałoby jednak przywołać, co powiedział nt. wiosny 1968 roku: "Oczywiście, nie jestem weteranem roku 68, ale Polska przeszła dwie wielkie rewolucje - w 68 roku i w roku 80. W tej drugiej brałem już udział świadomie".
I tyle.
Stąd opinia BB, że mówiąc o "tradycji" maja 1968 roku "Ziętek stara się stworzyć w swoim przemówieniu aurę, jakoby ta tradycja miała coś wspólnego z bojowością "Sierpnia'80" - jest w sposób oczywisty bezzasadna.
Drugie spostrzeżenie BB, że to nie Podrzycki, lecz Wałęsa był pierwszym i jak na razie jedynym kandydatem robotniczym na urząd prezydenta RP - jest równie nietrafione.
Wałęsa w roku 89 nie był kandydatem ROBOTNICZYM. I nie trzeba tego wykazywać, bo sam się od takiej klasowej aury już od dawna dystansował. Natomiast Podrzycki - z całą pewnością takim właśnie kandydatem był. I tak był rozpoznawany na lewicy.
BB
Czy przypadkiem to Wy nie przejawiacie ciągłej skłonności do malkontenctwa, zajmowania się podziałami w "trockistowskiej rodzinie", nazywania lewactwem każdego kto wam podpadnie czy to z uzasadnionych czy też urojonych powodów, zachwalania ostatnio rzekomo panującej merytorycznej debaty w szeregach SLD która według was spowodowała wyniesienie do władzy w tej partii Napieralskiego (czego ta debata faktycznie dotyczyła to już inna kwestia), wybierania sobie za sojuszników na tym forum antykomunistów choć sami deklarujecie że jesteście za tym by klasa robotnicza posiadała swoją klasową partię rewolucyjną tj. komunistyczną.
Czy przypadkiem Wy nie jesteście przyzwyczajeni już do takiego dla was bardzo właściwego naturalnego stanu rzeczy czyli wiecznego zatracania się we wskazywaniu kto jest tą sterowaną małpą.
Czemu Wy przez lata nie podjęliście żadnych kroków by w Polsce powstała partia klasy robotniczej.
Czyżby właśnie Wasza praca polityczna (częściej zauważalna w necie niż na prawdziwym polach bitwy czyli tam gdzie klasa robotnicza ma do czynienia z wyzyskiem ekonomicznym) również niczym pożytecznym nie zaowocowała?
Wam najwyraźniej odpowiada NATURALNY STAN RZECZY jakim jest brak w Polsce, silnej partii komunistycznej ponieważ możecie się wtedy skupić na nieustającym obrzydzaniu a nie praktycznym budowaniu, uświadamianiu.
Kłótnie w "trockistowskiej rodzinie" są o tyle ważne że paraliżują budowę partii komunistycznej w Polsce (i w innych krajach również). Zwłaszcza że w Polsce największe wpływy mają formalni, a nie rzeczywiści trockiści ze Zjednoczonego Sekretariatu, polskiej sekcji SWP (prac. demokracja) i pseudoortodoksyjne przerzuty z dawnego Militantu (GPR i socjalizm.org). Problemem jest po pierwsze to że modlą się do swoich kapliczek, a po drugie to że jedni nazywają trockizmem walkę o prawa gejów i inne drobnomieszczańskie bzdury, a inni nawet jeśli tego nie robią to zgadzając się na ten proceder legitymizują go...
Partia komunistyczna czy nowa międzynarodówka robotnicza powstanie szybciej i łatwiej jak te kapliczki zostaną zburzone.
nawiązując do wypowiedzi poprzednika pokażcie co potraficie. Ale tak w praktyce, a nie w słowach, bo gadać to każden jeden może, ale robić nie ma komu. Zróbcie własną partię i pokażcie jak należy prowadzić rewolucyjną robote. Czy to nie jest najlepszy sposób na udowodnienie swoich racji i wykazania błędów konkurencji?
"Sierpień 80 nie stworzył żadnej struktury."
Potem sam przyznał że jednak kilka stworzył. Więc jednak mogę na Ciebie mówić per kłamco?
Możesz mówić jak chcesz, to ostatnia rzecz, która mnie interesuje. Cóż na to poradzę, że są ludzie, którzy nie odróżniają szerszego znaczenia słowa "struktura" od jego węższego zakresu? Główna struktura organizacyjna Sierpnia 80 jest przejęta w wyniku rozłamu w Solidarności 80. Nie zmienia tego faktu to, że przez kolejnych 15 lat istnienia Sierpień 80 stworzył kilka niewielkich sub-struktur (zakładowych czy "regionalnych", jak te kilka zakładów z Lubelszczyzny).
A poza tym, co to zmienia w ogólnie mizernej kondycji tego związku?
Kriku, Ziętek powiedział też, że "jesteśmy tu po to, aby dokończyć rewolucję 1968 r." A że Ziętek ogólnie tak sobie gaworzył oddając cesarzowi, co cesarskie, to właśnie ukazywaliśmy w naszym komentarzu, twierdząc, że przewodniczący wdział na siebie raczej kostium maskaradowy niż ubranko szyte na miarę.
Co do Wałęsy, to masz, oczywiście, rację. Tyle, że użyłeś argumentu raczej samobójczego. O ile się nie mylę, to Wasza formacja w 1989 r. i później nie kreśliła linii podziału między kandydatami robotniczymi a antyrobotniczymi, a raczej między demokratami a stalinowską postkomuną. Demokrację burżuazyjną poparliście w całej rozciągłości. Wszak już za Pierwszej Solidarności Wasz człowiek – Z.M. Kowalewski – zgodnie z linią partii, a właściwie: "IV Międzynarodówki", uczył robotników szerokiego pluralizmu i demokracji, wykazując zwrotnie ogromną wrażliwość na wartości narodowe. Nie ma przecież sprzeczności między interesami robotników a demokracją, nieprawdaż? W warunkach demokracji, odwoływanie się do partykularnego interesu klasy robotniczej jest według Was stalinowskim odszczepieństwem, a co najmniej hołdowaniem XIX-wiecznej ideologii. Trzeba patrzeć szerzej i zastąpić robotniczy partykularyzm uniwersalizmem klasy pracowniczej. W ramach demokracji postulaty robotnicze stają się postulatami emancypacyjnymi na równi z pozostałymi postulatami drobnomieszczaństwa. Nie ma sensu używanie pojęcia "klasa robotnicza" i należy je zastąpić pojemniejszym i mniej sekciarskim: "klasa pracownicza" czy "klasa pracująca". Pojawia się więc pytanie interesujące z teoretycznego punktu widzenia, czy Wałęsa nie był więc – przy takim postawieniu sprawy – kandydatem pracowniczym?
Pytanie nie jest retoryczne, albowiem idąc dalej, mamy postawę Waszej formacji wobec fali protestów robotniczych (kwestionujących transformację kapitalistyczną) lat 1991-92. Wtedy to nadal tkwicie w ubóstwieniu demokracji burżuazyjnej i "Solidarności", ewentualnie "Solidarności-80", przeciwko robotnikom.
"Solidarność" tworzy parasol ochronny dla swojego rządu.
A bliżej współczesności: w 2005 r., kiedy to na prezydenta startował kandydat niezaprzeczalnie robotniczy – Daniel Podrzycki – Nowa Lewica poparła prof. Marię Szyszkowską, niezaprzeczalnie demokratkę. Nurt Lewicy Rewolucyjnej zaś miał trudności z samookreśleniem, ale też ze wskazaniem na panią profesor.
Widzisz, kriku, używanie określonych terminów nie jest jałowym zajęciem. Użycie pojęcia "robotniczy" prowadzi (nawet Ciebie) do określonych konotacji i wniosków, sprzecznych z logiką narzucaną przez termin "pracowniczy". Nie jest więc prawdą, że obu tych pojęć można używać zamiennie.
A na marginesie, Ziętek podczas swego przemówienia używał cały czas słowa "robotnik", zaś tłumacz konsekwentnie tłumaczył to jako "travailleur", czyli pracownik (nie "ouvrier"). Traduttore tradittore.
Ta ciekawa obserwacja obrazuje tylko dystans dzielący polską tradycję od drogi, jaką przeszedł ruch robotniczy na Zachodzie. Można tylko zadać sobie pytanie, czy nie warto spojrzeć na dzieje owego ruchu i wyciągnąć z niego nauki, a nie ślepo przenosić kalki na własne podwórko.
I to w zasadzie jest odpowiedź P. M. Lenckiemu. Bezkrytycznej kalkomanii przeciwstawiamy postulat posługiwania się własnym rozumem i krytycznego przyjmowania lekcji natrętnych nauczycieli. Oczywiście, niektórym brzmi to jak malkontenctwo.
Co do partii robotniczej, to w latach 90. Grupa Samorządności Robotniczej przekształciła się w Grupę Inicjatywną Partii Robotniczej współpracującą z WZZ "Sierpień ’80" Daniela Podrzyckiego. O przyczynach niepowodzenia tej inicjatywy pisaliśmy już w naszych artykułach sprzed kilku lat. Polecamy.
Rozumiem, że potrzeba jest matką wynalazków, ale NL i NLR od początku popierała Daniela Podrzyckiego. Kandydatura Szyzkowskiej nawet nei była rozważana. Ikonowicz występował w jego klipach wyborczych Podrzyckiego.
Potrzeba nieźle mąci wam pamięć. Ale wiadomo - potrzeba.
Uznanie Daniela Podrzyckiego za robotniczego (w rozumieniu KLASOWEGO) kandydata na prezydenta RP nie wydaje się uzasadnione. Podrzycki to nie Arlette Laguiller, a PPP to nie Lutte Ouvriere. Stąd też nasze krytyczne poparcie tej kandydatury. Program PPP w 2005 r. daleki był od programu klasowego. Nie raz zresztą o tym pisaliśmy. Jest jednak jakościowa różnica między Podrzyckim a Wałęsą, dużo większa niż między Podrzyckim a Arlette Laguiller. Nie bagatelizujmy zresztą tej ostatniej. Arlette Laguiller od początku dystansowała się od "zarządzania kapitalizmem" i rozgrywki o prezydencki stołek, decydując się jedynie na udział w pierwszej turze wyborów ze względów organizacyjno-propagandowych.
Lutte Ouvriere to zresztą główna konkurencja LCR na francuskiej skrajnej lewicy. Główna, i na polskim rynku niedoceniona. A warto byłoby się zastanowić co różni Arlette Laguiller od Oliviera Besancenota. Czy jest to klasowa różnica czy tylko pokoleniowa?
Dawszy w końcu spokój ułomnej pamięci, podjęliście bardzo interesujący wątek. Tyle, że mało kto w Polsce ma pojęcie, co to Lutte Ouvriere. Można żałować ale sam ten fakt też o czymś świadczy.
Tu z kolei ja przynaję się do niewiedzy np. w kwestii tego, na czym opiera się krytyka Laguiller względem poczynań Besancenota, tak więc nic mądrego w tej sprawie nie powiem.
kriku, twoim słowom w mniemaniu Nurtu Lewicy Rewolucyjnej w wyborach A. D. 2005 ZABRAKŁO zarówno "antykapitalistycznej listy wyborczej", jak i "ANTYKAPITALISTYCZNEGO KANDYDATA", co NLR odnotował z wielkim żalem, popierając w końcu "krytycznie" PPP i Daniela Podrzyckiego (zob.: stanowisko NLR wobec wyborów parlamentarnych i prezydenckich oraz nasz tekst "Garść dynamitu"). W końcowej fazie kampanii wyborczej również Nowa Lewica i Piotr Ikonowicz udzieli poparcia Podrzyckiemu. Stało się tak nie przypadkiem. Pod kandydaturą prof. Marii Szyszkowskiej nie zebrano wymaganej ilości głosów (patrz nasz tekst "Wyborcze nieporozumienie").
Po niepowodzeniu inicjatywy Marii Szyszkowskiej otworzyła się również WIELKA GRA wokół Polskiej Partii Pracy i jej lidera, Daniela Podrzyckiego. Grę tę podjęła radykalna lewica nie bez pewnego wahania i niejako wbrew własnym przekonaniom. Alternatywą jednak pozostawała sromotna rejterada na pozycje lewicy koncesjonowanej, czyli głosowanie na SLD lub SDPL, ewentualnie bojkot wyborów proponowany przez anarchistów, czyli wyklinany przez Kowalewskiego i spartakusowców absencjonizm.
Wówczas to grunt pod nogami stracili również agitatorzy budowania lewicy wokół SLD-SdPL, działania rozumianego jako wzmacnianie tzw. systemu demokratycznego, uważanego za jedyną skuteczną formę obrony przed ofensywą prawicy ("faszyzmu"), czyli zwolennicy budowania prawdziwej socjaldemokracji z jej radykalnym skrzydłem w oparciu "Trybunę", Pilawskiego oraz lewicę SLD-owską i przyeseldowską. To właśnie oni wykonali wówczas gwałtowną woltę, wykorzystując w tym celu ową "Trybunę" - pomost do PPP (Ostrowska, Kowalewski).
"Ostatecznie przecież propozycja programowa koalicji wyborczej wokół Polskiej Partii Pracy z jej alterglobalistycznymi naleciałościami mieściła się w paradygmacie tzw. lewicy nowoczesnej, czyli jednej z twarzy socjaldemokracji. Program robotniczy tak naprawdę nie został w tych wyborach nawet wyartykułowany" (patrz nasz tekst "Przełamywanie aklasowego stereotypu").
Po wyborach i śmierci Daniela Podrzyckiego sytuacja nagle się skomplikowała. Do Ziętka przylgnęła koteria Zbigniewa M. Kowalewskiego, pozostali na lodzie radykałowie zawiązali nową koalicję wokół Marii Szyszkowskiej "LEWICA RAZEM!" (NL, NLR, Pracownicza Demokracja i "Racja"). Pomysł okazał się z gruntu chybiony.
Zresztą JEDYNYM OFICJALNIE POPIERANYM KANDYDATEM "ROBOTNICZYM" NOWEJ LEWICY I NURTU LEWICY REWOLUCYJNEJ na urząd Prezydenta R.P. mógłby być tylko były kandydat na prezydenta i były poseł dwóch kadencji z ramienia SLD Piotr Ikonowicz.
Wszystko się zmienia. Do niedawna Lutte Ouvriere odrzucała nawet możliwość sojuszu z LCR. Ostatnio zdecydowano się jednak nawet na wspólną kampanię wyborczą. W trakcie tourne po Francji zarówno Arlette Laguiller, jak i Olivier Besancenot nie akcentowali różnic. Więcej, zatarciu uległa nawet specyfika pól i sposobów działania obu organizacji. W rezultacie LO poparła nawet w drugiej turze wyborów prezydenckich "kawiorowego socjalistę" i zaczęła się ubiegać o elektorat związany z tzw. nowymi ruchami społecznymi, choć nigdy nie działała w ruchu No Global. Ba, wręcz przeciwnie ostro krytykowała "pielgrzymkę do Porto Alegre" i stanowisko LCR. Tym samym przestała być rozpoznawalna. Nic zatem dziwnego, że zanotowała poważne straty i pozwoliła się wyprzedzić konkurentowi. Dalsza ewolucja LO w kierunku LCR zakończyłaby się niechybnie katastrofą. Stąd OTRZEŹWIENIE i perturbacje wewnętrzne (aż do zawieszenia permanentnej frakcji mniejszościowej). Perturbacje przeżywa również LCR, która nie bardzo wiedziała jak ma zagospodarować nowe przyległości, pozostając partią trockistowską. Efekt to z jednej strony samodzielny start w wyborach prezydenckich Oliviera Besancenota, z drugiej wystąpienie z partii Michela Hussona, w końcu pomysł przekształcenia się w Nową Partię Antykapitalistyczną. Można oczywiście reasumować dotychczasowe dyskusje, co zresztą czyniliśmy w swoich artykułach (do nich też odsyłamy), i pokazać najistotniejsze tendencje i różnice w ocenie sytuacji we Francji czy międzynarodowym ruchu robotniczym. Jednak taka ocena musi być skonfrontowana z najnowszymi enuncjacjami programowymi obu organizacji (w tym przypadku nie zakończony jest jeszcze proces krystalizacji), jak i z naszym stanowiskiem. A to chyba was aż tak bardzo nie interesuje.
A Lutte ouvriere odeszła od tych pomysłów posiłkowania się ruchem No Global?
Nie chodzi o działanie w ruchu czy posiłkowanie się ruchem No Global. To, w przypadku Lutte Ouvriere, nigdy nie wchodziło w rachubę. Chodzi raczej o inne rozłożenie akcentów w czasie wspólnej kampanii z LCR. Kampania taka rządzi się własnymi prawami. Wspólne wiece i mityngi zobowiązywały LO do zaniechania krytyki i zwrócenia baczniejszej uwagi na tematykę typową dla LCR, np. na feminizm.
To zadziwiające. dzisiaj nawet nie można tworzyć jednolitego frontu z partiami zajmującymi się alterglobalizmem i lewicą obyczajową bo ten drobnomieszczański syf dotyka nawet partie konsekwentnie komunistyczne. Historia współpracy LCR i Lutte Ouvriere jest długa, podobno w latach siedemdziesiątych wydawali nawet wspólne pismo. Dzisiaj można byłoby już nawet pomyśleć o "trójprzymierzu" Lutte ouvriere-LCR-PCF gdyby te dwie ostatnie partie porzuciły ideologie drobnomieszczańską...
A przy okazji. Są jeszcze jakieś partie w europie przypominające Lutte Ouvriere i liczące się na swoim podwórku? Jeśli nie to LO :) jest ostatnim bastionem marksizmu...
Wszystko zależy od tego jak rozumiemy taktykę jednolitofrontową. Jeśli ograniczymy ją do form klasycznych - jednolitego frontu robotniczego - nie mamy się specjalnie czego obawiać. Grunt to zachować prawo do krytyki czy do votum separatum. Można wówczas współpracować nawet z partiami reformistycznymi czy z tymi o drobnomieszczańskiej prowieniencji. Rzecz w tym, że teraz to one są wiodącym nurtem na radykalnej lewicy. One zatem dyktują warunki. We Francji układ sił na radykalnej lewicy był bardziej zrównoważony, LO mogło nawet postawić na swoim, gdyby chciało. Trzeba było dążyć do jednolitofrontowej współpracy na bazie walk związkowych, robotniczych, a nawet szerzej pracowniczych. Odpuścić zaś wspólne rozgrywki wyborcze.
Ale zejdźmy na ziemię - na krajowe podwórko. Dlaczego nie słychać krytyki GPR/CWI pod adresem krajowego pomiotu LCR: Zalegi-Kowalewskiego? Mamy za to wspólny front odmowy przeciwko "sekciarzom".
Brak krytyki ze strony GPR wobec "Zalegi-Kowalewskiego" jest tym bardziej uderzający jeśli się weźmie pod uwagę deklaracje, ba nawet etos CWI/Militantu jako nurtu który powstał właśnie w sprzeciwie wobec poszukiwania grup zastępczych dla klasy robotniczej. Na stronach CWI i Socialist party można na ten temat dużo przeczytać. A GPR współtworzy internacjonalistę, portal który nie tylko zajmuje się drobnomieszczaństwem ale i formułuje program polityczny w jego języku ("...realistami i realistkami..."). Wg polskich taffeowćów proletariat ma moralny obowiązek udzielania pomocy ruchom drobnomieszczańsko-obyczajowym. Nic tylko załamywać ręce...
Odpowiedź jest prosta. To tylko dowód na to, że porozumienie ma charakter koteryjno-towarzyski. Nadto lider GPR, Florian Nowicki wywodzi się przecież z byłej polskiej sekcji "Czwartej Międzynarodówki" (mandeliści). Jeszcze niedawno dzielił on lewicę rewolucyjną w zależności od stosunku do kwestii obyczajowych (np. feminizmu) na "otwartą" i "zamkniętą". Sam oczywiście opowiadał się za otwarciem na LGBT.