powinno choc raz zabraknac Lawiatana i zyło by sie lepiej! wszystkim!
"Przedstawiciele rządu, pracodawców i związków zawodowych ustalili m.in. wysokość minimalnego wynagrodzenia na przyszły rok. Zgodnie z powziętymi ustaleniami ma ono wynieść 1276 zł brutto."
...a wszystko odbyło się w przyjaznej atmosferze zrozumienia wzajemnych interesów i dialogu "społecznego"...
1276zł! to się nazywa twarda polityka związkowa! prawdziwy sukces!
1276brutto to będzie prawie900zeta na ręke to za dużo ludziom się teraz w glowie przewruci beda grzmiec liberały.związki zawodowe mamy silne niema co gdyby ich niebylo to pensji minimalnej niebylo by wogule istna nad opiekuńczość
Powinno być jak nic dwa razy więcej - 2400.
albo 7000 tysięcy, ależ wtedy wszyscy by byli bogaci.
w konkretnej wysokości złotówek i to z rocznym wyprzedzeniem, to kpina z ludzi pracy najemnej. Działanie obliczone na "legitymowanie" tych spolegliwych ZZ będących w Komisji Trójstronnej. Już obecnie planuje się podniesienie cen energii elektrycznej, czynszów, żywności itd itp. Jak dla mnie to płaca minimalna mogłaby wynosić 100 zł, ale żeby miały one odpowiednią siłę nabywczą.np. koszt utrzymania 5-cioosobowej rodziny 20-25 zł/m-cznie. Doświadczenia Japonii i Chin wskazują, że należałoby utrzymać sztywny kurs złotówki w stosunku do innych walut, a szczególnie do dolara. Wówczas można by coś w Polsce z zyskiem produkować, a nie tylko montować lub importować buble. Zresztą należy zmienić całą politykę gospodarczą Polski. O tym pisałem na tej stronie przed 3 laty.
tak jak to robia Chiny i Japonia nie jest proste ani tanie- obydwa kraje od lat masowo skupują dolary, co w praktyce skończyło sie tak że od kilku lat olbrzymie zasoby gotówki w ich posiadaniu regularnie tracą na wartości, a Chiny pośrednio sfinansowały Ameryce wojnę w Iraku.
jeśli dolar jest walutą rezerwową i transakcji kupno/sprzedaż ropy naftowej, to amerykanie "produkując" olbrzymie ilości dolarów okładają cały świat podatkiem inflacyjnym. Natomiast obserwowana w Polsce "gra na wzmocnienie złotego" to nic innego jak ograbianie Polski, wykańczanie polskich producentów. Raz, aby Polska była rynkiem zbytu, a dwa, żeby polskie przedsiębiorstwa nie stanowiły nawet potencjalnej konkurencji dla przedsiębiorstw "starej Unii" i usa.
"jeśli dolar jest walutą rezerwową i transakcji kupno/sprzedaż ropy naftowej, to amerykanie "produkując" olbrzymie ilości dolarów okładają cały świat podatkiem inflacyjnym."
owszem, choć tylko te kraje które mają duże zasoby zielonych, cena ropy raczej szybko sie dostosowuje do słabnącego dolara.
Poza tym nie jest oczywiste czy to drukowanie pieniędzy jest przyczyną słabnącego dolara- od kilku lat kreacja pieniądza w USA nie przyspiesza, a dolar ostro spada.
Slaby stan gospodarki też wpływa na kurs zielonego.
No i dziwi mnie użycie przez lewicowca (jak mniemam) pojęcia "podatek inflacyjny". Myślałem że lewica lubi inflację.
"Natomiast obserwowana w Polsce "gra na wzmocnienie złotego" to nic innego jak ograbianie Polski, wykańczanie polskich producentów. Raz, aby Polska była rynkiem zbytu, a dwa, żeby polskie przedsiębiorstwa nie stanowiły nawet potencjalnej konkurencji dla przedsiębiorstw "starej Unii" i usa."
to jeden punkt widzenia- z drugiej strony dzięki silnej złotówce łatwiej importować technologie, polskim firmom co prawda trudniej jest exportować, ale za to łatwiej konkurować kapitałem z firmami zagrnicznymi, co jest pewną nowością.
a Polska przestaje być widziana jako kraj o taniej sile roboczej (i znowu, lewicę powinno to cieszyć że jakiś kapitalista nie bedzie wykorzystywał naszych robontników).
>>No i dziwi mnie użycie przez lewicowca (jak mniemam) pojęcia "podatek inflacyjny". Myślałem że lewica lubi inflację.
Obcięło mi prawie cały post.
W każdym razie nie dosłownie, ale postaram się go uzupełnić.
Po cytacie pytam, czy nie czas, aby pewne stereotypy wyrzucić do lamusa.
Nie uważam, aby USA zbytnio obniżyły "produkcję pustych dolarów" bo muszą finansować rosnące koszty zbrojeń i wojen, a obniżyły podatki od najbogatszych. Nie mogą tego ubytku zrównoważyć zwiększonymi wpływami od średniozamożnych i biednych, bo ich dochody są coraz mniejsze.
Banki prywatne ratując się przed całkowitą klapą teraz, związaną z kryzysem rynku hipotecznego i subprime, konsolidują kredyty nadmiernie zadłużonym, aby tylko udawać, że nie ma natychmiastowej wymagalności ich spłat itd.
Natomiast silny złoty rzeczywiście mógłby być korzystny przy zakupie technologii, ale powstaje pytanie: kto tą technologię ma kupić? Jeśli dobrze pamiętam, to taki OZOS Stomil płaci na funkcjonowanie ośrodka badawczo-rozwojowego Michelina i tak dodatkowo płaci za licencję na produkcję opon. Tyle, że obecnie płaci więcej euro.
Poza tym w Polsce poza przetwórstwem spożywczym i produkcją zanieczyszczającą środowisko jak chemia, huty itp. przemysł przetwórczy nie istnieje. /Ostatki- przemysł stoczniowy właśnie wykańczają/ Został wykupiony i zamknięty przez konkurencję. Na to miejsce powstały jedynie montownie, gdzie nowych technologii nie trzeba. Praca Polaków jest tańsza.
Zresztą to temat na obszerne opracowanie, a nie krótki post.