poważny protest pracowniczy, a nie subkulturowa ruchawka
to, co widzimy, marsze milczenia itd. to jest jakby echo tego, co było w Szczecinie kilka lat temu.
Wtedy to rząd Millera sparzył się na globalizacji, teraz mamy katastrofę na raty w Unii Europejskiej.
UE działa jak wiadomo tak, że pomoc publiczna jest zakazana, chyba że jest umówiona. Od rządu Millera i Belki wszystkie rządy działały tak jakby tej zasady nie było. Niemcy sobie swoje dofinansowanie umówili, nasze "dyplomatołki" (tu akurat określenie Bartoszewskiego jest prawdziwe i boleśnie trafne) jakby tego nie dostrzegały. Poza tym były błędy inwestycyjne - ściganie się z Koreańczykami w kontenerowcach jest bezsensu.
Jeśli stocznie upadną to PO i SLD będą wyły z radości.
Platformersi, bo notorycznie nie znoszą wszelkich dotacji, tak do stoczni jak do kopalń i tego nie kryją, Tusk trochę pieprzy o roli stoczni, bo to jego region, ale to nie ma znaczenia. SLD nic bardziej nie ucieszy niż zniszczenie kolebki "Solidarności".
A to, czy związek jest mniej czy bardziej poważny, cóż, kwestia dyskusji...
Niedawno byłem na proteście "Solidarności" z Reala. Są tam prawie monopolistami, poza nimi jest jeszcze tylko 150-osobowa komisja OPZZ z Łodzi. Związek widać oddolny, dołowy, zahartowany. Przy tym dość logiczny, nawiązuje kontakt ze związkiem grupującym ochroniarzy z 8 największych firm ochroniarskich. Ale jak przyszło do skandowania haseł, to zaczęli skandować "precz z komuną!" mimo, że szef firmy nazywa się Kef van Helbergen i jest Holendrem. Nic też nie wiadomo o jego kontaktach z niderlandzkim ruchem komunistycznym. Akcjonariat Reala to też nie jest uwłaszczona nomenklatura.