PeGieeRy to część naszej historii i nie ma się czego wstydzić!!! Były większe nieszczęścia w naszej historii!!! Nie będę wymieniać, bo prawactwo i tak wie!!!
.
że znowu uruchomią PGRy.
zartujesz? Kto co bedzie mial z tego dobrego?
w popeegerowskiej wsi.
mnie jest żal często bezmyślnie - albo w złej woli - likwidowanych PGR-ów, ale ideologia Twojej "lewicy": przywrócić stare badziewie, bo nowe potrafiło być jeszcze gorsze, prowadzi donikąd.
W pewnym sensie na takiej sie wychowalem.
Bez sensu. Albo się wychowałem, albo tylko tam dojeżdżałem (wakacje). A to już insza inszość, bo wieś polska też wyglądała inaczej niż teraz... To gdzie sens, gdzie logika?
Ja co wakacje krowy pasałam, kury karmiłam, siano grabiłam, snopki na kopki znosiłam kłosy z rżyska zgarniałam..."panienka z miasta" byłam, a le na wsi się nie leniuchowało i chleba za darmo nie jadło. Dzieci pegeerowskie miały "lepiej, bo na koloniach wtedy były, albo u rodziny w mieście...
Teraz "wiejskie" dzieciaki nawet krów nie przewiązują (kołek się przenosiło dalej), a wsie pegeerowskie wyglądają, jak wyglądają - dziadostwo i nędzaw środku Europy...
Więc o czym tłuczesz, wojtasie?
I wcale sie temu nie dziwię. PGR-y były nośnikiem postępu w agrotechnice. Ich uprawy zawsze były okazalsze niż chołpskie.Zapewniały też znośne wrunki życia swoim pracownikom i ich dzieciom. Miejscowości, w których działały, teraz straszą biedą, spustoszeniem materialnym i moralnym i ruinami obiektów, w których jeszcze tak niedawno kwitło peracowite życie. Ale nie byłoby ich żal, gdyby to co po nich nastąpiło, stwarzało ludziom godniejsze warunki życia. Niestety tak nie jest. Stąd ta tęsknota.
rolnictwa w PRL. Jedyną racją ich bytu było pokazanie towarzyszom radzieckim, że my też po linii i na bazie. Nakłady na wyprodukowanie 1 kg żywca w PGR były w zależności od regionu 2, a nawet 3-krotnie większe niż w indywidualnym gospodarstwie chłopskim.
jak mówią o nim ludzie, był dobrym dyrektorem i zakład przynosił zyski, a teraz jest dobrym burmistrzem, czego sama jestem świadkiem. Ludzie bardzo żałowali,że PGR został zlikwidowany. Utożsamiali się ze swoim miejscem pracy, wychowali i wykształcili dzieci, które miały prace w mieście i mieli nadzieję na spokojną starość.
Parę lat temu przejeżdżałam obok zdewastowanych budynków byłego PGRu i tam na jednym z nich wisiał napis: "podniesiemy pracę do rangi społecznego ideału". Rozważałam, co miałoby to naprawdę oznaczać, i doszłam do wniosku, że cokolwiek by to nie oznaczało, to tego już nie ma, bo nie ma tam żadnej pracy.
PGRy były doskonałym rozwiązaniem "zagospodarowującym masy ludzkie", z którymi nie wiadomo było co zrobić, by ludzie ci mogli godnie żyć, wychować potomstwo i mieć udział w rozwoju kraju. Nie każdy chce i może być dyrektorem. Ludzie ci choć byli być może prości, to nie byli prostaccy. Nawet jeżeli ich wydajność w pracy pozostawiała wiele do życzenia,to jednak było to według mnie o wiele rozsądniejsze rozwiązanie niż wg zachodniego wzorca utrzymywanie mas ludzi bezrobotnych, nie mających przecież żadnego wkładu w rozwój kraju. W PGRach lepiej czy gorzej ale zarabiali oni na swoje utrzymanie, przynajmniej na swoje.
Ekonomicznie rzecz biorąc życie człowieka jest zupełnie nierentowne: najpierw jest za mały żeby pracować,potem musi taki człowiek czegoś się najpierw nauczyć, by następnie móc przepracować kilkadziesiąt lat, a potem na starość być znowu "obciążeniem" dla społeczeństwa. Największy zysk byłby chyba wówczas, gdyby wszyscy poumierali, nieprawdaż? Żadnych kosztów wychowania, żadnych chorób i zwolnień i rent inwalidzkich, żadnej bezproduktywnej starości. Ale może to jest tak,że nie ludzi, a system wyzysku zastosowany wobec nich należy zmienić i będzie można śpiewać: Leute, das Leben ist lebenswert! (ludzie,życie jest warte by żyć)?
wydawało mi się, że pochodzisz z siarkowego miasta Tarnobrieg. A ty tu wyjeżdżasz z jakimś PGR. Prawdę mówiąc nie za bardzo orientuję się w tematyce (PGR-u na oczy nie widziałem, a może widziałem nie wiedząc co to takie), ale z tego co wiem, była to specyfika Ziem Odzyskanych. W innych częściach Polski stanowiły rzadkość, choć czasami zakładano je na bazie jakiegoś rozparcelowanego majątku (w byłym woj. tarnobrzeskim, choć jeszcze po lewej królewiackiej stronie Wisły, np. w Czyżowie koło Zawichostu).
Nawet gdybyś miał rację, co do kosztów produkcji w PGR, to i tak bym ci jej nie przyznał, bo wyżej od nich stawiam warunki życia i godność ludzi, jakie im one zapewniały. Tam jednak były urlopy, wczasy, godziny pracy. Chłopi tego nigdy nie mieli i nie mają a powinni mieć, bo też są ludzimi takimi jak ty i ja.
zakładami jak "Manieczki" i "Mysiadło".
Zresztą zawsze jak chłopu krowa chorowała szedł do PGR po radę, nie na odwrót- ciekawe co? Zresztą słyszałem też o kilku załogach PGR co pogoniły jeszcze za PRL agiatorów z "S". Ludzie w Polsce może muzyki klasycznej gremialnie nie słuchają ani Żiżka nie czytają- ale swoje wiedzą...
Napisalem "w pewnym sensie" poniewaz oboje rodzice pochodza ze wsi, wiec jak bylem mlodszy to kazdy weekend i kazde wakacje siedzialem na wsi.
Gwoli scislosci - to co zrobil z PGR-ami Balcerowicz uwazam za jedna z najwiekszych zbrodni. Brak sensownych pomyslow dla spolecznosci tych wsi uwazam za zbrodnie kolejna. Ale nie ludzmy sie - odtwarzanie PGRow to jakies Sci-Fiction. Nawet sami mieszkancy tych wsi nie byliby tym zainteresowani.
masz rację: szczególnie okrutnym przejawem niesprawiedliwego elitaryzmu w dzisiejszej Polsce jest słuchanie muzyki klasycznej:)
Ciekawe, że w filharmonii (gdzie najtańszy bilet potrafi kosztować 10 zł) raczej nie widuje się prominentów klasy nowobogackich, a na imprezach popowo-rockowo-rapowych - i owszem.
A ja ci moge posluzyc dokladnie odwrotna historia. Tylko co to wyjasnia?
równie bez sensu jak twoje "wiejskie" wychowanie podczas wiejskich łikendów. Nauczyłeś się chociaż na tej wsi koguty macać? Bo że na pegeerach się znasz, to rzecz oczywista i równie bez sensu...
.
rozumiem zwrot "w pewnym sensie", "do pewnego stopnia", "w jakiejś mierze" i tym podobne. Ta twoja pegieerowska wieś, charakterystyczna dla krajobrazu powiedzmy Koszalińskiego, po prostu nie bardzo pasowała mi do okolic Tarnobrzega. I tego też w istocie dotyczył moj post.
Bo nie chodzi o okolice Tarnobrzega ale raczej o poludnie dzisiejszego Swietokrzyskiego i wschod wojewodztwa podkarpackiego, powiat obecnie lubaczowski.
muzyka klasyczna jest dla nowobogackich tylko że jest mało popularna. Twoja interpretacja jest albo błędna albo (co bardziej prawdopodobne) złośliwa.
My się zdaje że ludzie z byłych PGRów by nic nie mieli przeciwko temu. To że możesz podać "inne" do mojego przykładu- to ok- oczywiście tak też było. Jednak te środowiska najszybciej odwróciły się od solidarności. Nie przypadkowo tereny gdzie taka forma gospodarki dominowała najprędzej ukazały dezaprobatę wobec obozu solidarnościowego przez gremialnie głosowanie na wcześniej nie znanego Tymińskiego.
pelna zgoda. Oczywiscie ze jest tak jak piszesz. Ale to nie jest dowod na to, ze ludzie z tamtych rejonow w roku 2008 chcieliby odtworzenia PGRow.