Restrukturyzacja,prywatyzacji i w końcu bieda. Oni tego nie chcą. I słusznie.
czy, jak według mediów, nieco mniej, bo 8-10 tysięcy pracowników głównie jednej branży. Niedawno byli tu tacy, którzy z "eską" porównywali Sierpień 80 - podobno "nieco" mniejszy", za to bardziej bojowy. Widać jak na dłoni, ile są warte tego rodzaju porównania, skoro Sierpień 80 przy wielkiej mobilizacji i z kilkoma innymi związkami uciułał na "centralnej" a nie branżowej demonstracji coś z 2 tysiące osób, a "eska" z zaledwie jednej branży wystawia 8-12 tys.
skoro postulaty antyspołeczne? Poza oczywiście kwestią cen prądu, ale tu akurat postulaty energetyków są tanią demagogią, rząd cen prądu sam sobie nie ustala.
które postulaty były antyspołeczne, bo nie zauważyłem?
Czy antyspołecznym jest postulowanie zakończenia zbędnej restrukturyzacji i powstrzymanie prywatyzacji?
- sprzeciw wobec restrukturyzacji branży (mimo że w porównaniu z sytuacją w krajach wysokorozwiniętych ma ona np. znaczne przerosty zatrudnienia);
- żądanie przyznania akcji pracownikom, czyli rozdrapania majątku publicznego za darmo.
Czyli mamy do czynienia rzeczywiście z walką o interesy pracownicze, ale kosztem reszty społeczeństwa.
przykro mi, ale to, co prezentujesz to nie jest żadna lewicowość, lecz liberalny populizm a la PO. Zapomniałeś tylko dodać, że "przez egoistyczne żądania grupki nierobów tracą wszyscy podatnicy".
Namiętna acz nieodwzajemniona miłość do NSZZ "Solidarność.
Nic się nie bój, odwzajemniona :-)
Zresztą co do rzeczy ma tu" Solidarność", skoro twoja "lewicowość" oznacza zwalnianie ludzi z pracy i żałowanie im akcji firmy po to, żeby większy pakiet mógł przejąć prywatny biznes.
efektywnemu sektorowi publicznemu. Jeżeli jednak ktoś uważa, że sytuacja w której to samo co w Szwajcarii czy Francji robi jeden pracownik, w Polsce robi trzech, jest sytuacją normalną - to dla mnie jest to stawianie sprawy na głowie.
Cieszę się, że znasz się również na energetyce, bo niedawno dałeś się poznać również jako znawca pracy na poczcie.
Ja natomiast nie wiem, czy polski sektor energetyczny jest taki sam jak we Francji i Niemczech, czy jest równie nowoczesny i czy pracownicy otrzymują w nim takie same pensje. Więc niekoniecznie mam prawo zarzucać polskim pracownikom nieefektywność. Ale chętnie się od ciebie dowiem konkretów o energetyce w Polsce, Francji i Niemczech - śmiało, masz szansę napisać coś konkretnego i merytorycznego. Dawaj liczby, kwoty, fakty.
i już Twoje wątpliwości co do przerostów zatrudnienia znikają. Tak trudno?
tak to sobie możesz analizować sytuację co najwyżej we własnym gospodarstwie domowym, nie zaś dokonywać poważnej analizy porównawczej jakiejkolwiek branży.
sytuacji z wydajnością pracy w tym sektorze. Analizuje rząd i władze spółek energetycznych. I, jak widać z histerycznej reakcji "S", wyciągają wnioski.
Na podstawie jednego wskaźnika to możesz analizować co najwyżej zakup papieru toaletowego, gdy domowy zapas ci się skończy. Bo już zakup czegoś droższego wymaga analizy przynajmniej dwóch czynników: kiedy i gdzie trzeba to kupić oraz czy nas aktualnie na to stać.
(i nie ja). Twoja alergiczna reakcja na obiektywny wskaźnik mnie nie zdziwiła, mile zaskoczył mnie jeden fragment ostatniego Twojego wpisu: "czy nas aktualnie na to stać". Biorąc pod uwagę dominujące na tym portalu histeryczne reakcje na każdą wzmiankę o tym, że budżetu państwa, tego czy innego przedsiębiorstwa itp. nie stać na jakieś wydatki, jest to jakieś tam światełko w tunelu.
mnie ów "obiektywny wskaźnik" jedynie rozśmieszył w roli fundamentu analizy. Alergicznie reaguję natomiast wyłącznie na jaskrawą głupotę.
I w żaden sposób nie da się tego inaczej zinterpretować.
To, że tego nie widzisz, to twój problem i, być może, Twoich czytelników.
twoim ewidentnym problemem jest to, że na podstawie byle g... formułujesz pewnym głosem daleko idące wnioski. Ten wskaźnik, który tu przywołujesz, może świadczyć o przeróżnych kwestiach, np. o niedoinwestowaniu polskiej energetyki czy o złym zarządzaniu nią, natomiast ty jak klasyczny neoliberał, który w istocie jesteś, widzisz tylko to, że trzeba zwolnić ludzi z pracy, a gdy oni przeciwko temu protestują, to robisz z nich warchołów żerujących na społeczeństwie.
a potem możemy wrócić do dyskusji. Już ci raz przy okazji Poczty tłumaczyłem, że związek wydajności pracy z nakładem pracy pracownika jest dość luźny.
...sposób zarządzania energetyką, jaki mamy na dzień dzisiejszy, nie wróży niczego dobrego. Neumiejętnie przeprowadzana konsolidacja o bardzo wątpliwych podstawach merytorycznych. Katastrofalna realizacja deregulacji, która już nawet przeprowadzona zgodnie ze sztuką, byłaby groźna dla klientów, a co dopiero w obecnej formie, czyli bezmyślnej realizacji uregulowań UE. Calkowity już od 15 lat brak pomysłu na energetykę z jednoczesnym utrudnianiem nawet mozliwości ( a co dopiero realizacji) pojawienia się firm uzyteczności publicznej, zarządzanych i będących pod kontrola miejscowych społeczności. Awersja do pomysłu "utilities.. non profit"..itd. Do tego oczywiste błędy związków zawodowych, które tego rodzaju politykę zarządów popierały do tej pory w zamian za pakiety stabilizacji zatrudnienia na lat np. 10....Wszystko to razem "do kupy", to jest mieszanka wybuchowa. Obawiam się, że Rząd pójdzie po temacie jak walec, czyli "róbta co chceta, a i tak będzie sprywatyzowane"...bo firmy Vattenfal, RWE itp. juz pukają do bram....
niestety, to ty musisz sprawdzić znaczenie tego terminu. Ja bowiem wiem, że wydajność pracy jest uzależniona np. od jakości i wydajności urządzeń, na których się pracuje. Nie bardzo zatem wiem, dlaczego miałbym bez rozpoznania problemu uważać, że to akurat pracowników jest w polskiej energetyce za dużo i trzeba ich zwalniać. Taka łatwość rozpoznania problemu (za pomocą Google) i zaproponowania cudownej recepty (zwolnienia), jaką proponujesz, jest charakterystyczna dla neoliberałów, do jakich się zaliczasz. Czy nie mógłbyś pomstować na energetyków na forum dyskusyjnym Najwyższego Czasu?
Niska wydajność pracy jest przeszkodą dla osiągnięcia możliwego do wypracowania zysku bądź osiągnięcia innych, właściwych w danym przypadku wskaźników (bo oczywiście zysk nie musi tu być jednym kryterium). A podnoszenie wydajności pracy będzie się nieuchronnie wiązało ze zwolnieniami. To, czy zostanie ona podniesiona w wyniku poprawy organizacji pracy, w wyniku wdrożenia nowych technologii, modernizacji bądź zakupu nowych urządzeń, zależy od konkretnego przypadku, ale tak czy inaczej doprowadzi to do konieczności zwolnień.
W modelu neoliberalnym - owszem. Dlatego też uważam, że w owym modelu należy się bronić przed zwolnieniami, bo są one tylko w interesie zarządów, a ich interesy mnie nie obchodzą.
W modelu prospołecznym zatrudnienie nie musi zmaleć w wyniku modernizacji sprzętu - jak pokazałem ci na przykładzie Poczty, w wielu miejscach obsługi klientów przez nią jest ZA MAŁO ludzi. Wystarczy zatem przesunąć część etatów zastąpionych przez wydajniejsze maszyny do innych działów firmy. Wówczas co prawda zyski zarządów nie zwiększą się, ale obsługa klienta ulegnie polepszeniu. To samo widać w szkołach: gdy jest niż demograficzny, to neoliberał postuluje redukcję zatrudnienia nauczycieli. A lewicowiec proponuję wyższej jakości nauczanie w mniejszych liczebnie klasach.
Masz elektrownię o mocy zainstalowanej, dajmy na to, 100 MW, w polskich warunkach będzie ona zatrudniać ze 250 osób. Wyobraźmy sobie, że doprowadzamy poziom zatrudnienia w przedsiębiorstwie do poziomu francuskiego, czyli do jakiejś 1 os./1 MW mocy zainstalowanej. Gdzie zamierzasz upchnąć 150 osób? Można oczywiście zatrudnić ich przy wyplataniu koszyków albo otworzyć przyzakładową knajpę, powstaje jednak pytanie, dlaczego tego typu "zagospodarowaniem " załogi ma się zajmować elektrownia, a nie odpowiednio firmy wikliniarskie czy lokalni restauratorzy.
Mało która elektrownia działa po prostu jako osobny producent prądu. Skorzystaj znów z gugla, a dowiesz sie, że większość z nich jest częścią koncernów, które zajmują się wszystkim - od produkcji energii, przez jej dystrybucję, po serwis i obsługę klienta. Niedawno na faceta z takiego koncernu czekałem 3 tygodnie, aby wymienił mi licznik, w ten sposób odwlekając remont części mieszkania - jak myślisz, może pracownicy przesunięci z wytwarzania energii mogliby przyjść do mnie w ciągu 3 dni czy choćby tygodnia?
brakuje elektromonterów to niech lokalny zakład energetyczny zatrudni na miejscu elektromontera, co za problem. A Ty byś chciał przenosić na to stanowisko energetyka (a to nie to samo), dajmy na to, z elektrociepłowni w Toruniu. Można, oczywiście. "Towarzysz nie sprawdził się na odcinku rolnictwa, to rzucimy go na kulturę". Podejrzewam zresztą, że jak zwykle w takich przypadkach decydujący jest brak konkurencji, po prostu. Od komercyjnych operatorów internetu nie można się opędzić, i nie trzeba na monterów czekać trzy tygodnie, tylko przyjadą następnego dnia.