trzeba by jeszcze dodac, ze w wyborach tych startowaly i inne partie, Konserwatysci, ktorzy uzyskali 6,26 % (rawie bez zmian w stosunku do orzednich wyborow), Liberalni Demokraci z 3,5% oparcia (strata ponad osmiu punktow procentoeych) , Szkocka Partia Socjalistyczna, 2,12&, Solidarnoiść (partia ex-lidera SSPm Tonny'ego Sheridana), 1,96%, i Zieloni, ktorzy uzyskali zaledwie 0.89% poarcia.
Tym samym Szkocka artia Socjalistyczna zaczela odrabiac straty, jakie poniosla po rozlamie w artii i ponownie wysunela sie na czolo jesli chodzi o poparcie dla partii antykapitalistycznej lewicy.
SSP - 2,12 %
Solidarność - 1,96 %
"SSP wysunęła się na prowadzenie" kurde i to w jakim stylu:)
wysunela sie. to, ze nieznacznie nie zmienia postaci rzeczy. glasgow mialo byc bastionem solidarity, stad pochodzi sheridan. ale jak widac gdy jego nazwisko nie pojawia sie w kampanii wyborczej poparcie dla jego[artii spada. mysle, ze ponadczterorocentowy wynik przy zsumowaniu rezultatow obu partii jest bardzo dobrym znakiem. a w szkocji potrzebna jest jednosc ruchu, a nie bezsensownych podzialow.
Według aktualizowanej informacji Szkocka Partia Socjalistyczna (2.1) łącznie z partią T. Sheridana (2.0) zdobyły tyle samo głosów co SPS w 2005 r. JEST Z CZEGO SIĘ CIESZYĆ. Wszystko przecież wskazywało na to, że po rozłamie partie te zostaną kompletnie zmarginalizowane.
F. Curran i T. McLeish uzyskały łącznie - w liczbach bezwzględnych - niemal tyle samo głosów (555+512=1067), co kandydat SSP G. Savage w 2005 roku (1096). Wtedy wynik Savage'a w procentach wyniósł 3,5.
Ciekawe jakie wpływy w tych partiach mają wiodące w Wielkiej Brytanii tendencje trockistowskie i posttrockistowskie? Konkretnie chodzi o CWI i SWP, ale również i o mandelistów. Jakie są zatem konsekwencje powołania "socjalistycznej partii pluralistycznej" i rozłamu w tej partii? Czy CWI udało się odrobić straty? Czyim kosztem wzmocnili się mandeliści? I wreszcie, czy trockiści zdołali zagospodarować niedobitki partii komunistycznej, czy wręcz przeciwnie?
JEDNO JEST PEWNE DOTYCHCZASOWE PODZIAŁY NIE ULEGŁY ZATARCIU. Zostały wręcz przeniesione do "partii pluralistycznej", by eksplodować z nową siłą. Odpowiedź na pytanie KTO ZYSKAŁ, KTO STRACIŁ to dobry punkt wyjścia do analizy kolejnych "pluralistycznych esperymentów".
Zanim doszło do rozłamu SSP była 3siłą w parlamencie zdobywając w wyborach 8%poparcia wniosek jeden im więcej rozłamów tym trudniej odnieść zwycięstwo partii antykapitalistycznej
Siłą, Czerwony Adamie, może być tylko partia jednolita ideowo. Pluralistyczna partia do takich nie należy. Czas wyzbyć się złudzeń. Te wszystkie międzynarodowe tendencje i nurty współtworzące partie pluralistyczne, gdyby rzeczywiście chciały stworzyć nową wartość, a nie konkurować ze sobą, musiałyby się rozwiązać i utożsamić z nową partią, uznać centralizm demokratyczny.
"Te wszystkie międzynarodowe tendencje i nurty współtworzące partie pluralistyczne, gdyby rzeczywiście chciały stworzyć nową wartość, a nie konkurować ze sobą, musiałyby się rozwiązać i utożsamić z nową partią, uznać centralizm demokratyczny"...
Tak, tak, i zmienią się w kolejną Labour Party, czyli partię nie mającą nic wspólnego z ruchem pracowniczym. To taka przestroga dla wszelkich partii "robotniczych".
nowych labourzystów, na Wyspach Brytyjskich skończy się polityczna poprawność. Tematy "homofobii", "dekonstrukcji heteronormatywności", "patriarchatu" itp. znikną na wiele lat z porządku dziennego.
wydawalo sie wlasnie, ze w SSP udalo sie polaczyc pluralizm wspoltworzacych je partii i partyjek ze wspolna polityka na zewnatrz. W pracach kola, do ktorego naleze nie bylo widac zadnych roznic jesli chodzi w przynaleznosci frakcyjnej, a tu nagle okazuje sie, ze 1/3 czlonkow kola przeszla do Solidarity. Przypomne, ze rozlam nie byl oparty o znaczace roznice programowe, a o skandal obyczajowy/poparcie skandalisty (Sheridana). SWP jako platforma programowa/frakcja bylo czescia SSP, ale po rozlamie w calosci (doslownie) podazyla za Sheridanem. az taka jednomyslnosc pogladow, czy jakies inne czynniki o charakterze rozkazu?
"Startująca z ramienia Szkockiej Partii Socjalistycznej (Scottish Socialist Party) Frances Curran uzyskała 2,1 proc. głosów. Należy zauważyć, że jest to jednak wynik dwukrotnie niższy od wyniku kandydata SSP w wyborach w 2005 roku. 2,0 proc. głosów zdobyła kandydująca z ramienia Solidarności - Ruchu Socjalistycznego Szkocji (Solidarity – Scotland's Socialist Movement) Tricia McLeish".
Czyli poparcie dla lewicy antykapitalistycznej jest wciąż takie samo, ok 4-5 %. Nie należy się bardzo przejmować rozłamami. One świadczą o tym, że walka klasowa nie jest na poziomie odpowiednim do utrzymania lewicy zjednoczonej - to kwestia do pewnego stopnia obiektywna. Będzie więcej strajków, zwiększy się wyzysk, zwiększy się radykalizacja proletariatu, to i zakończą się ciągłe przegrupowania na lewicy. Oczywiście jaskółki kryzysu już widać czyli w sumie warti by już było zacząć rozmawiać o jedności, budować okręt, który utrzyma się na nowej robotniczej fali.
I w tym rzecz, Rybak, że różnice między międzynarodowymi tendencjami trockistowskimi i posttrockistowskimi są wyolbrzymiane, można nad nimi przejść do porządku dziennego. W praktyce są to różnice pomijalne. Dla konkurujących ze sobą "międzynarodówek" najważniejsze są jednak partyjniackie interesy i rywalizacja. Stąd decyzja kierownictwa SWP, które, że tak powiem, postawiło na właściwego konia, mając na względzie swoje partykularne interesy.
Ten domniemany obiektywizm rozłamów ma jednak równe obiektywne skutki, o których swego czasu informowała nawet lewica.pl. W rezultacie rozłamu od Szkockiej Partii Socjalistycznej odwróciły się związki zawodowe. Jeden z nich wydał nawet w tej sprawie oświadczenie uzasadniające zerwanie współpracy (niesprzyjającą afiliacji związku przy tej partii atmosferą). Jednocześnie Związek Zawodowy Pracowników Kolei, Transportu Morskiego i Lądowego (RTM)poinformował, że nie podejmie współpracy z Solidarity Tommy Sheridana.
Brytyjska konserwa bez zajaknienia przejela cala political corectness z dobrodziejstwem inwentarza. Wiec lepiej to nie bedzie.
Ciekawe, jak ten fakt przyjął L. Miller, wielbiciel Parti Pracy i jej przywódcy Blaira. Czy nadal wierzy, że lewica powinna dobre warunki tworzyć kapitalistom,jakie właśnie tworzyła im ta partia, bo tylko oni potrafią odpowiednio odwzajemnić się ludziom pracy najemnej? i że podatek liniowy byłby dobrym narzędziem dla osiągania tego celu? Sam zresztą przegrał wcześniej, teraz przegrywa jego bożyszcze. I to z kim? Z nacjonalistami. A z kim on przegrał? Może po tych wydarzeniach przyjmie do wiadomości oczywisty fakt, że są klasy i że są między nimi konflity intersów, że wezwania JPII do solidaryzmu społecznego było niczym innym jak klaistrowaniem rzeczywistości.
Brakuje wam najwyraźniej argumentów, skoro raz za razem, czyli demokrata za krikiem, krik za demokratą, ogłaszacie wszem i wobec, że "przegrupowania to kwestia obiektywna", za "naturalny" i "obiektywne" uznając zarówno proces budowy partii pluralistycznej (antykapitalistycznej), jak i zakłócające ten proces rozłamy.
Ten tok argumentacji nie ratuje nawet wprowadzenie ograniczników w rodzaju: "TO KWESTIA DO PEWNEGO STOPNIA OBIEKTYWNA" (demokrata), czy "DOŚĆ NATURALNY ROZWÓJ ZDARZEŃ" (krik). Jak się to ma do marksizmu? Szkoda gadać. To raczej odwrócenie teorii ewolucji Karola Darwina - OD CZŁOWIEKA DO MAŁPY.
Najlepiej to wyjaśnią nasze komentarze pod wypowiedzią krika:
BOHATER NASZYCH CZASÓW
Nie wiem, kriku, co to ma wspólnego z "naturalnym rozwojem" jakiegoś przywódcy związkowego, którego skłonności polityczne kształtują się w zależności od tego, gdzie wyczuwa jakąś szansę wejścia na szerszą scenę polityczną. Raz skłania się ku "zacnym ludziom" z SLD, raz - ku posttrockistom z LCR (nie mówiąc już o innych poszukiwaniach). Która z tych dróg jest "naturalnym rozwojem"?
NIESTETY, TEN "NATURALNY ROZWÓJ" INDYWIDUALNEGO BOHATERA JAKŻE CZĘSTO KOŃCZY SIĘ UTRATĄ WŁASNEGO ZAPLECZA. Przykłady Piniora, Guza czy Kowalewskiego są tu wymowne...
Równie "naturalnym" rozwojem każdego radykała na lewicy jest wszakże opowiedzenie się za jedną z tendencji posttrockistowskich, które dzięki temu mogą przenosić swoje zadawnione spory na teren Polski, ku uciesze gapiów. Sam się w ten "naturalny" sposób rozwijałeś i efekt powinien być odstraszający dla każdego, kto ma choćby dwie, ostatnie szare komórki.
Co ma wspólnego z "naturalnym rozwojem" przemówienie Ziętka we Francji? Do tej pory PPP i Sierpniowi'80 nie była potrzebna tradycja maja'68. Jasne, że Ziętek miał prawo zrozumieć jej wagę pod wpływem Kowalewskiego i Zalegi. Jednak osiągnięcia jego związku NIE BYŁY uwarunkowane tą tradycją. A jednak Ziętek stara się stworzyć w swoim przemówieniu aurę, jakoby ta tradycja miała coś wspólnego z bojowością "Sierpnia'80". Stara się mówić tak, jak wyobraża sobie, że oczekuje od niego zgromadzona publiczność. I nie myli się. Tresowana małpa też wie, że dostanie banana nie za bycie małpą, ale za udawanie (najlepiej nieudatnie, bo to wygląda autentyczniej, tak "robociarsko") człowieka.
Ten wasz "naturalny rozwój" tak ma się do prawdziwie naturalnego rozwoju, jak ewolucja do parodii człowieka przez małpę. Kompromituje to człowieka bardziej niż małpę.
Elementem humorystycznym całej perory Ziętka było to, że zachłysnąwszy się nerwicowym przymusem odmalowania swojej partii jako super i hiperrewolucyjnej siły na polskim rynku politycznym i uwierzywszy, że PPP była piewsza pod każdym względem, palnął w ferworze, że Daniel Podrzycki był "pierwszym i jak na razie jedynym" kandydatem robotniczym na urząd prezydenta RP. Zapomniał o Wałęsie, który nie tylko był pierwszym kandydatem, ale i zwyciężył w walce o stołek Prezydenta Najjaśniejszej. Tak zaczyna się proces samoogłupiania, potem jak nauczyciele z Międzynarodówki pokazali, jak to się robi. Ziętek uwierzył, że nic nie mogłoby się zdarzyć, co by podważało aksjomat o tym, że PPP monopolizuje wszystkie fakty pasujące do ideologii. A jeżeli nie, to tym gorzej dla faktów.
Panie Przewodniczący, pora się ocknąć. Albo przemianuj Pan swój związek na "Sierpień'68". BB
BEZ ZBĘDNYCH OZDOBNIKÓW
Zwierciadlanym dopełnieniem "naturalnego rozwoju" Ziętka jest "naturalny rozwój" ruchu trockistowskiego. Ująć ten rozwój można bez zbędnych ozdobników - jako rozwój od LCR do Nowej Partii Antykapitalistycznej.
Z tym, że przymiotnik "antykapitalistyczna" daje pole do dalszego "rozwoju" (ewolucji), albowiem można się doewoluować do pola "postkapitalistycznego", zyskując dalszych zwolenników wśród szerokiej rzeszy ludzi pracy najemnej. "Razem można więcej!"
Rozumienie antykapitalizmu - o ile nie wiąże się z marksowskim ujęciem tego pojęcia - sprowadza się bowiem do piętnowania ludzi bogatych. Tutaj istnieje punkt styczności między ewoluującymi posttrockistami a PPP (partią stworzoną dla politycznego upodmiotowienia biednych - tak właśnie we Francji ujmował genezę PPP B. Ziętek).
Jak pisze prof. Juliusz Gardawski o, nomen omen, Labour Party: "Celem Partii Pracy nie było jednak wykorzystywanie organizacji związkowych do zburzenia kapitalizmu, lecz dążenie do reform oraz sprawowanie politycznej ochrony nad związkami (zwłaszcza niedopuszczanie do uchwalania ustaw antypracowniczych i antyzwiązkowych)".
LCR/NPA, ujmując na jednej płaszczyźnie wszystkie kwestie emancypacyjne, "ubogaca" jednowymiarowy związek "Sierpień'80" o postulaty, które poprzez nacisk na demokratyzację dają wszakże większą gwarancję owej "politycznej ochrony nad związkami". W ten sposób jednak znosi się nacisk na "antykapitalizm" i łagodnie przenosi go na "postkapitalizm". Jednocześnie sprawia, że związek, aby dorównać partnerowi-partii, nie musi wznosić się już na poziom antykapitalizmu, a więc, w pewnym sensie, łatwiej się jest dogadać. Akceptacja nowolewicowych postulatów przez związek nie musi wzbudzać w tym ostatnim większych oporów, póki można wytłumaczyć to względami pragmatyki politycznej. A obie strony są przecież pragmatykami z krwi i kości, i nie mają w sobie nic z sekciarstwa!
Obrona praw pracowniczych jest przecież dla obu stron kwestią zasadniczą. Naturalne skłonności reformistyczne związku oraz pragmatyczne skłonności organizacji posttrockistowskich spotykają się wpół drogi i wzajemnie wzmacniają. Efektem jest obserwowany, "naturalny rozwój" ruchu trockistowskiego. EB
a gdzie zwiazek z tematem?
Twierdzisz, że nie ma "naturalnego" i "obiektywnego" związku między eksperymentalną PLURALISTYCZNĄ Szkocką Partią Socjalistyczną a "roboczym projektem" LCR, zwanym Nową Partią Antykapitalistyczną? Zgoda. Ryby to nie pająki. Ale czyje to sieci?