Batista krwawy dyktator określający się mianem narodowego liberała,pionek CIA i mafii,który z Kuby zrobił dom publiczny dla jankesów
Ciekawe jakie reformy zapowiedział. Mam nadzieję, że będą polegać na umożliwieniu Kubańczykom legalnego nabycia odtwarzaczy mp3, kuchenek mikrofalowych, maszynek do popcornu czy też depilatorów. Ale szczytem reform na Kubie będzie wprowadzenie do sprzedaży wibratorów.
Czyżby Cavez podniósł cenę ropy za którą sprzedaje ją Kubie. Czyżby ten wstrętny Wenezuelczyk zaczął patrzeć na zysk ze sprzedaży ropy i miał gdzieś altruistyczna pomoc Kubie?
Drzewiej w Rzeczypospolitej mawiano, że mądrej głowie dość dwie słowie, bo była wtedy jeszcze w użyciu liczba podwójna. Skoro już postanowiłeś oświecić nas swoją wiedzą nt. palących potrzeb Kuby, winieneś też samowtór z jakim nemo, czy jeszcze innym szybko wykoncypować, że nawet jak Chavez nie podniesie ceny na ropę dostarczaną Kubie, a nawet ją obniży, to koszt produkcji owego niezbędnego ci wibratora, dajmy na to - w Chinach, z pewnością wzrośnie, transport - takoż.
Zważ również, że ceny na różne tak ważne dla ciebie gadżety mogą wzrosnąć też i w Polsce. Nie trać więc czasu na próżne nauki na tym portalu, lecz pędem grzej po maszynkę do popcornu, wibrator, no i depilator. Zadbaj o siebie, bo Kubańczykom te drobiazgi są zdecydowanie mniej potrzebne do życia, czego pewnie nie umiesz, ale też nie musisz rozumieć.
Niech żyje kubańska rewolucja. Raulowi Castro życzę samych sukcesów w trudnym zadaniu jakim jest prowadzenie państwa kiedy USA za wszelką cenę chcą w tym przeszkodzić.
Klan Castro doprowadził do tego, że Kubańczykom do życia coraz mniej jedzenie jest potrzebne.
owszem Kuba już nim nie jest, stała się za to burdelem dla Kan adyjczykówe, Meksów i całej Europy...
no i stawki w porównaniu z Batistą spadły...
widzę że jeździłeś "na dziwki" i za Batisty i za Castry. Ale za Castry to już musiałeś z kaczką jeździć co?
Ujadanie nienawistne prawackich oszołomów nie zmieni faktów,awans społeczny,likwidacja analfabetyzmu,rozwój lecznictwa,w porównania do rajów konserwatywno-liberalnego kapitalizmu jak Dominikana,Haiti,Gwatemala,Salwador są w lepszej sytuacji Kubańczycy
tu Kuba ma się czym poszczycić, prawia każda panienka to albo studentka albo lekarka albo nauczycielka...
20 euro/doba, guided Havana tour wliczone w cenę...
pogodzić dyskutantów.
Ustrój porewolucyjny na Kubie ma swoje godne szacunku osiągnięcia, trudno też zapomnieć, jak Kubańczycy gonili kota Południowym Afrykanom w Angoli, ale też trudno nie przynać, że gospodarka kubańska jest nieproduktywna.
PRL-wską gospodarkę też spece od ekonomii nazywali nieproduktywną. A jednak każdy miał gdzie pracować, co jeść i gdzie mieszkać. I to dla większości jest ważniejsze niż drapacze chmór, pod którymi wegatują bezdomni prosząc o kawałek chleba.
gdyby tak było, jak twierdzisz, to restauracja kapitalizmu w Polsce czy w krajach dawnego ZSRR nie zyskałaby poparcia masowego i musiałaby zostać wprowadzona terrorem (co nie miało miejsca).
Ocena gospodarki Kuby jako "nieproduktywnej", jak rozumiem, w porównaniu do państw tego regionu nie odciążonych embargiem i presją polityczną sąsiednich Stanów Zjednoczonych Agresji jest trochę ryzykowna.
Można przecież z kolei zaryzykować tezę, że jest w tych warunkach Kuba jest nadzwyczaj produktywna - bo eksportuje dziś to, co w tym regionie jest najbardziej deficytowe - hiszpańskojęzycznych lekarzy i nauczycieli, nie mówiąc już o biogenetykach.
Taka np. Wenezuela na wykształcenie własnych w tych dziedzinach kadr potrzebowałaby kilku, czy nawet kilkunastu lat (a czasu tego jej brakuje) - i robi to przy pomocy właśnie kadr kubańskich. Podobny popyt na kubańskich specjalistów jest np. w Boliwii czy Nikaragui, ale nie tylko. Pod tym względem Kuba jest number one w regionie.
Już dziś, dzięki eksploatacji własnych pokładów ropy pokrywa zapotrzebowanie na ten surowiec bez mała w 30 procentach. Bo te złoża ma.
Natomiast bez sensu byłyby wszelkie usiłowania mające na celu np. konkurowanie w produkcji pszenicy, gdy przez miedzę jest kraj, który z okręgu Kansas może ją dostarczać po najniższych cenach. Dlatego, że są tam bezkonkurencyjne warunki klimatyczne do uprawy tejże. Co więcej - amerykańscy hurtownicy nie ustają w wysiłkach na rzecz przełamania blokady, która w tym lub przyszłym roku, choćby tylko w tej dziedzinie - padnie.
Najważniejszym jednak w obecnych warunkach politycznych produktem eksportowym Kuby jest idea niepodległości i to pod każdym względem, jak też z gruntu odmienne stosunki społeczne. Bynajmniej nie doskonałe, pokrzywione z racji półwiekowej izolacji wyspy w regionie, ale zaraźliwe. Oczywiście, są to wartości niematerialne, ale - wbrew przekonaniu neoliberałów - nie samym chlebem człowiek żyje. Co więcej, dzieje ludzkości dostarczają niezliczonych przykładów na to, że wartości te cenione były - i są! - częstokroć ponad to, co wydawałoby się najcenniejsze - ponad własne życie. Tym się zapewne różni człowiek od bydlęcia.
Polecam obejrzenie filmu, który rzuca na to światło:
"Agent rewolucji"
Część 1:
http://pl.youtube.com/watch?v=xCaHVX2hLPE
Część 2:
http://pl.youtube.com/watch?v=ngQ8EaBuKj8
Film "Agent rewolucji" z racji wymogów portalu YouTube podzielony został aż na 4 części:
Agent rewolucji. Część 1.
http://pl.youtube.com/watch?v=xCaHVX2hLPE
Agent rewolucji. Część 2.
http://pl.youtube.com/watch?v=ngQ8EaBuKj8
Agent rewolucji. Część 3.
http://pl.youtube.com/watch?v=0HFYC3QCDgY
Agent rewolucji. Część 4.
http://pl.youtube.com/watch?v=pRy1DIJXBF0
a teraz mamy terror gospodarczy Zachodu, kto wie,czy nie gorszy niż polityczny. Zresztą polityczny terror też jest, kiedyś musieliśmy przyjąć dar USA w postaci zardzewiałego wraka statku, z którego nasi "przjaciele" przytomnie zabrali w ostatniej chwili wart jeszcze co nieco helikopter. I gdzie to "cudo" amerykańskiej techniki teraz przebywa? Wartością odpowiada złomowi F16. Czy ktoś jeszcze ma co do tego wątpliwości, że to nie my byliśmy zacofani gospodarczo?
Zmiany miały iść w kierunku określonym przez postulaty "solidurnowatości". Polacy to dobrzy i mądrzy ludzie i sobie nawet teraz poradzą, mimo,że są oszukiwani i wykorzystywani. Niektórzy przypłacili to życiem, ale mają już ziemskie problemy z głowy.
Gdyby Rosja od nas nie brała towarów i nie dostarczała nam ropy naftowej, to jak byśmy gospodarczo wyglądali? Czy Zachód pomógłby nam w czymkolwiek, jeżeli sam zdycha pod zwałami badziewia, na które szuka na siłę nabywców? Za parę lat kończą się kontrakty na ropę z Rosji. Ceny będą na nowo negocjowane, pod warunkiem,że Rosja jeszcze zechce nam ropę sprzedawać. Może napadnijmy Rosję przy pomocy tego statku i tych F16 i weźmy sobie ropy ile nam potrzeba!
w Polsce było do facto 42, a jak strasznie ten czas wykrzywił i zdemoralizował społeczeństwo...
W roku 1959 PKB per capita Kuby był 1,8 wyższy niż PKB per capita Dominikany
Obecnie to PKB pc Dominikany jest 1,4 razy wyższy od kubańskiego
Z Puerto Rico to nawet nie ma co porównywać. Za Batisty PKBpc były równe. Obecnie Portorykańczycy są 4,5 raza zamożniejsi od Kubańczyków
A najlepsze są teksty o "wysokim poziomie edukacji i medycyny kubańskiej" :)
W takim razie ile nagród Nobla zdobyli w ciągu ostatnich 50 lat kubańscy naukowcy? Zwłaszcza nagród z medycyny? Ile uczelni kubańskich znajduje się na liście szanghajskiej?
Nie wystarczy fakt, ze partia mianuje kogoś "lekarzem", czy "naukowcem", żeby ów delikwent naprawdę nim był.
jakbym zgadl, wlasnie skonczylem posta w temacie Lukaszenki- i tak jak sie spodziewalem, nikt z lewicowcow nawet sie nie zajaknal na temat wiezniow politycznych na Kubie...
Pewnie, ze wiekszosci ludzi zyje sie na Kubie lepiej, niz za Batisty, ba, lepiej, niz w sasiednich, neoliberalnych panstwach.
Napiszecie tez pewnie, ze mimo represji ludzie na Kubie maja wiekszy zakres wolnosci, niz w Panamie, czy na Haiti- na kubie przynajmniej sie zamyka za poglady, a nie morduje. Racja. Ale jednak ZAMYKA sie, nie ma wolnych wyborow, czy moje informacje sa juz nieaktualne? Jest demokracja, czy jej nie ma,hm?
Moze ktos popralby wolnosc spoleczenstwa do stanowienia ustroju, ktorej, przynajmniej formalnie, nie zabrania nam polskie, neoliberalne i proamerykanskie prawo, o ile wystartujemy w wyborach i zgodnie z normami zmienimy konstytucje?
Demokraci...
no ładnie i pięknie, ale jednak zanosi się na kontrrewolucję na Kubie. Nie ma szans na socjalizm w kapitalistycznym otoczeniu, zwłaszcza gdy idzie o małe i zacofane państwo.
To jakieś nieporozumienie - trafiłeś nie do tego saloonu. Tu nie ma zbyt wielu burżuazyjnych demokratów. Tacy są tuż obok, a jednak daleko - na Prawica.pl...
Termin "per capita" nie traktuj dosłownie, bo dochód ten nie jest w rzeczywistości dzielony. Stąd też generalnie "Portorykańczycy NIE są 4,5 raza zamożniejsi od Kubańczyków". Tylko nieliczni ale za to wiele-wiele razy bardziej.
Bo dochody takiego Kulczyka tylko "per capita" podnoszą np. twoje.
haha, burzuazyjny demokrata:D ej, no to bylo dobre:)
drogi kriku, jestem alterglobalista i to ponoc dosc aktywnym, zdaje sie ze bylismy razem na paru akcjach i o ile dobrze kojarze, wysylasz mi linki do filmow z dzialan Ikona?;)
przy czym wasze podejscie do demokracji (i to wcale nie burzuazyjnej) ale demokracji wogole, jest po prostu porazajace... Jezeli ja jestem burzuazyjnym demokrata, jak mnie w swej dobroci i blyskotliwej przenikliwosci okresliles, to z was jest banda stalinistow, majacych elementarne zasady etyczne w nosie...
kogo popieracie? Chiny, Rosje, Bialorus, Kube (i nie pisz mi tu o ignorancji, wiem, ze ani Rosja, ani Chiny czerwone nie sa)... Po prostu piekny przyklad umilowania demokracji. Jezeli tak to widzicie (choc z tego co znam przynajmniej kilku liderow grup lewackich z PL, jestescie jakas ekstrema) to jezeli kiedys zagrozicie moim swobodom przejeciem wladzy, nie bedzie trzeba Pinocheta, by sie takimi "wolnosciowcami" jak wy zajac... Sam chetnie sie zglosze na ochotnika - i wielu lewicowcow kochajacych demokracje pojdzie za mna, zeby nie skonczyc w wiezieniach polskiego Lukaszenki...
kasta rządząca dzieli bidę z pospólstwem???
Rozwarstwienie zarobków i poziomu życia na Kubie wcale nie jest wielkie. Podróżowałem trochę po Kubie w towarzystwie kilku Kubańczyków i widziałem trochę rzeczy jakich przeciętny turysta nie ogląda. Część moich kubańskich znajomych bywała już za granicą, część nie była nigdy poza Kubą, część z nich pracowała na niezłych stanowiskach państwowych, część uprawiała handel w szarej strefie, kto inny był zwykłym ogrodnikiem na państwowej plantacji. Moje spostrzeżenia są więc wydaje mi się, że obiektywne. Oczywiście, że śmietanka będąca u władzy ma się lepiej w jakimś stopniu od reszty społeczeństwa, ale np. osiedle domków w Santa Clara zamieszkiwanych przez elitę partyjną i władze miasta wcale nie jest jakoś specjalnie wystawne jak bogate dzielnice w polskich miastach. Nie wiem jak ma się sprawa w Hawanie, gdzie żyje najwyższa władza państwowa, ale willa Edwarda Gierka w Ustroniu, w Beskidach też nie wygląda jako super reprezentacyjnie w porównaniu z willami dzisiejszych bogaczy.
...ale mimo ckliwych wspominek, łzawego kwilenia na przemian z pogróżkami - powtarzam - nie znajdziesz tu chyba zbyt wielu chętnych, którzy odpowiedzą ci pozytywnie na wezwanie do przywrócenia na Kubie demokratury: "Moze ktos popralby wolnosc spoleczenstwa do stanowienia ustroju, ktorej, przynajmniej formalnie, nie zabrania nam polskie, neoliberalne i proamerykanskie prawo, o ile wystartujemy w wyborach i zgodnie z normami zmienimy konstytucje?".
Wiemy bowiem, co warty jest ten ustrój, który wiele demokracji - i owszem - zapewnia ale tylko, jak sam zauważasz - formalnie.
I proszę - nie strasz tymi swoimi, póki co rojonymi bojówkami - zacny "alterglobalisto" - bo takie gadki wciąż słyszymy. Z ust Busha i jemu podobnych. Już się osłuchaliśmy.
Niestety dla was, nawet ubogi Portorykańczyk żyje lepiej niż zamożny Kubańczyk
Generalnie przywileje nomenklatury w krajach demoludowych nie polegały i nie polegają na tym, że partyjna elita żyje tak jak bogaci w krajach normalnych, tylko na tym, ze partyjna elita żyje na poziomie nieosiągalnym dla zwykłych obywateli, choćby ten poziom z punktu widzenia np robotnika z kraju normalnego był śmiechu wart.
Jako dziecko nomenklaturowych rodziców miałem okazję odwiedzic parę razy w latach 80 tzw "sklepy za żóltymi firankami" i mogę zaświadczyć, że chociaż wtedy były one zaopatrzone w sposób niewyobrażalny dla tkwiącej w kolejkach masy, to dzisiaj byle market TESCO, czyli sklep dla plebsu, a nie dla elity, ma znacznie większy wybór znacznie atrakcyjniejszych towarów, niz ówczesny specjalny sklep dla uprzywilejowanej nomenklatury.
Tak samo jest na Kubie. Przeciez jeszcze niedawno tylko partyjni bonzowie mogli korzystac z takiego burzuazyjnego luksusu jak ...odtwarzacze DVD.
Masz wiele racji w tym, co piszesz. Dodałbym jeszcze, że w ramach deklarowanej sprawiedliwości społecznej nawet te żałosne w sumie przywileje kubańskiej nomenklatury - są bardziej rażące, niż żywot wielkiej burżuazji w świecie wolnej demokratury. I szkodliwe. Na tym właśnie polega ta - poniekąd nieunikniona - degeneracja w zbyt długo izolowanym przyczółku rewolucji. Stąd też wniosek, że jeśli rewolucja nie rozwija się w skali choćby kontynentalnej - redukuje się na drodze państwowo-narodowej.
Powiadasz Pilaster, że "nawet ubogi Portorykańczyk żyje lepiej niż zamożny Kubańczyk." Zważ jednak, że i w starożytnym Rzymie bywali niewolnicy żyjący w dostatku nieporównywalnym z zamożnością ludzi wolnych. Czy z tego godzi się wyprowadzać pochwałę niewolnictwa?
To przeciez włąsnie Kubańczycy w porównaniu z Portorykańczykami sa niewolnikami swojej władzy. Przypominam, że Portorykanczycy mają obywatelstwo USA i moga sobie wszędzie po swiecie jeździć swobodnie. Moga też oglądac kubańską telewizję i słuchać kubanskiego radia. Czy istnieje symetria?
Lewizna zawsze broniła socjalizmu, twierdząc, ze chociaż zabiera wolnosc, to daje bezpieczeństwo (socjalne). A tu prosze ma być rzekomo na odwrót?
To ilu Portorykańczyków (i obywateli innych krajów latynoamerykanskich) osiedliło się w ciągu ostatnich 20 lat na tak wspaniałej Kubie? A ilu z tej Kuby dało dyla?
to nie pogrozki, tylko przepowiednia, nie traktuj tego personalnie;P - jezeli kiedys powiecie ludziom, ze chcecie w Polsce zamiast, jak to skadinnad slusznie ujales, demokratury (z ktora tez na miare skromnych sil staram sie walczyc), otwartej dyktatury w stylu Castro, czy Lukaszenki, to o ile nie bedziecie jak teraz uznawani za folklor, tylko za realne zagrozenie, wtedy nie beda potrzebne zadne bojowki, zadne CIA, ludzie zorganizuja sie spontanicznie, zeby sie bronic przezd oszolomstwem;)
moim zdaniem takie poglady sa po prostu niebezpieczne- i jakkolwiek nie chcialbym, zebyscie za marzenia o drugiej Kubie, drugiej Bialorusi, czy drugich chinach (ktore wnoszac z postow przy Tybecie tez sie niektorym strasznie podobaja...) byli karani, to proba wprowadzenia w zycie dyktatury powinna sie spotkac z oporem wszystkich milujacych wolnosc- od lewa do prawa...
bez tlumaczen koniecznoscia dziejowa, wojna z imperializmem amerykanskim, walki z wewnetrznym worgiem, czy czym tam jeszcze tlumaczy to Castro.
- czy na Kubie jest demokracja (przez co rozumiem w ogromnym uproszczeniu formalna wolnosc ludzi do ksztaltowania systemu spolecznego, prawo do zgromadzen, wolnosc slowa, wybory lub inne instytucje zapewniajace im formalna kontrole nad instytucjami wladzy)?
- czy na Kubie nie ma wiezniow sumienia?
- czy na Kubie nie ma cenzury?
Nie piszcie, ze obok jest gorzej, ze USA to panstwo zbrodnicze. Odpowiedzcie sobie na proste pytanie, czy naprawde chcielibyscie zafundowac ludziom na swiecie taka jedna, wielka Kube? Powaznie, jestem bardzo ciekawy, dlugie lata spiewalem Cuba si Jankie no, ale ostatecznie stwierdzilem, ze jednak nie chcialbym zyc w kraju, w ktorym za swoje obecne, jak najbardziej antyimperialistyczne, ale jednoczesnie antyautorytarne poglady moglbym wyladowac w wiezieniu... a wy?
Sorry, zdaje się, że kompletnie się nie rozumiemy i rozmijamy, jak statki na morzu. Przekonujesz mnie do odrzucenia spraw i postaw, które są mi obce, przeciwstawiając im rzeczy, moim zdaniem - nieprzeciwstawne.
Generalnie - walczysz z jakimś wyobrażeniem, którego nie mogę sobie wyobrazić. Stąd też, by nie brnąć w polemikę podobną metodą - nie podejmę dyskusji nawet z tak idealistycznym wyobrażeniem wolności, za którym mają się jakoby zgodnie opowiedzieć i ci z lewa, i ci z prawa. Bo przypomina mi to właśnie... słynny wierszyk Tuwima o archaniele.
Wyznaczone przez ciebie pole dyskusji można by - trywializując - przedstawić tak: pomijając istnienie mikrobów i witamin (których przecież gołym okiem się nie zobaczy), stresu (który jest przedmiotem próżnych rozważań psychologów), warunków życia i pracy (wokół czego po próżnicy biją pianę socjolodzy) - zastanówmy się, czemu np. Kowalski jest chory?
Można też odwrócić twoją myśl przewodnią: czemu Stany Zjednoczone od półwiecza zapędzają malutką Kubę w kozi róg - izolują ją gospodarczo, organizują nieustanne próby zgładzenia jej przywódców, destabilizacji kraju, wywiarają nieustającą presję na kraje utrzymujące z Kubą kontakty nie tylko gospodarcze, ale i kulturalne?
Są to przecież pytania na pozór równie proste jak te, które postawiłeś.
W wypowiedziach MJa Kuba rzeczywiście jest demonizowana, z resztą w podobny sposób w jaki w Polsce demonizowana jest Białoruś (czy ostatnio Rosja). Kto widział ten wie, że na Białorusi polityczny zamordyzm chociaż istnieje, to nie jest on odczuwalny przez jakieś 75% ludności a w porównaniu np. z takimi państwami jak Ukraina czy Mołdawia sytuacja gospodarcza jest przynajmniej stabilna.
Nigdy nie byłem w Kubie, ale podejrzewam, że tam sytuacja przedstawia się dość podobnie i pomimo oczywistych słabości gospodarka socjalistyczna jest jednak w stanie zaproponować Kubańczykom coś, czego nie są w stanie inne karaibskie kraje (choćby wspomniana edukacja na przyzwoitym poziomie, dostęp do kultury czy służby zdrowia - coś, w czym państwa socjalistyczne generalnie zawsze były dobre).
Pozostaje jednak pytanie, czy państwo socjalistyczne rzeczywiście jest na tyle wewnętrznie słabe, żeby w XXI wieku stosować cenzurę prewencyjną i przez wiele lat ograniczać własnym obywatelom dostęp do informacji i narzędzi komunikacji (nie jestem ekspertem od Kuby ani Ametyki Łacińskiej i dość dużym zaskoczeniem była dla mnie wiadomość, że nie można tam było korzystać z telefonów komórkowych).
Państwa demokracji burżuazyjnej z reguły dopuszczają możliwość rozpowszechniania informacji podważajcych dany porządek polityczno-ekonomiczny. Na zdecydowane kroki decydują się dopiero, gdy ktoś przechodzi od słów do czynów. Państwa socjalistyczne natomiast decydują się na działania prewencyjne na poziomie słów.
Dla mnie to raczej w tym sensie nie ma demokracji na Kubie. Nie chodzi o to, żeby można było przegłosować restauracje kapitalizmu, tylko o to, żeby taką możliwość można było bez obawy publicznie wyrazić .
Jeżeli jestem na bakier z kubańską rzeczywistością to przepraszam.
O jakich sklepach "za żółtymi firankami" w latach 80-tych mowa? Pytam dlatego, że, szczerze mówiąc, irytują mnie powtarzane tu i ówdzie bajeczki o rzekomych "przywilejach nomenklatury" w PRL. Bo akurat pamiętam z dzieciństwa jak wyglądały te "przywileje".
Odpowiedź wydaje się dosyć prosta. Mało kto na dłuższą metę chciałby żyć w warunkach oblężonej twierdzy, ze wszystkimi wynikającymi z tego restrykcjami. A już na pewno nie przez pół wieku. Ale co zawinili oblegani oblegającym? Oto jest pytanie.
Swego czasu problem ten przedstawił Majakowski w "Pluskwie": gdy większość nadal siedzi w okopach, bohater sztuki zapragnął je porzucić. Bo miał już dość.
Ale inny przykład może świadczyć o czymś przeciwnym - bo np. Chavezowi wciąż udaje się uniknąć izolacji: stąd do tego kraju przyjeżdżają wciąż nowi ludzie zarówno z krajów ościennych, jak i dalszych. W ciągu tygodnia uzyskują tam obywatelstwo, prawo do pracy i opieki medycznej, do nauki dla siebie i swoich dzieci, gwarancje, że dzieci te nie będą głodne. W warunkach Ameryki Południowej już to wystarcza, by zobaczyć trend przeciwny, niż w wypadku Kuby.
Dodajmy że w Wenezueli nikt nigdy nie oferował ani praw, ani możliwości, jakie mają wspomniani tu Portorykańczycy. A i ci mają je w jakiejś mierze dzięki... Kubie.
W Wenezueli nie ma cenzury, nie ma więźniów sumienia i są wolne wybory. Ale - ciekawostka! - już drugiego dnia po zwycięstwie puczystów w 2002 r. nowy prezydent, który zdążył uzyskać uznanie jedynie USA - zawiesił konstytucję, wprowadził nadzór nad prasą i zapowiedział "reformy", na które nie miał nawet cienia demokratycznego przyzwolenia. A demokratyczne Stany Zjednoczone zdążyły okrzyknąć to zwycięstwem demokracji. Przedtem nie miały też zastrzeżeń do haitańskiego satrapy Papy Doca i jego synka, podobnie jak nie mają ich względem państw rządzonych przez reżymy sojusznicze. Wszędzie. A do Wenezueli i Kuby - mają wyłącznie zastrzeżenia. Zastrzeżenia wyrażane nie tylko słownie.
I jeszcze jedno: gdyby umowna Kuba mogła swego czasu rozprzestrzenić się choćby na Amerykę Środkową i Południową, nie byłaby w żadnej mierze dzisiejszą Kubą - izolowaną od półwiecza warownią. Dzisiejsze drastyczne nieraz ograniczenia nie miałyby racji bytu i przyzwolenia na nie nie sposób byłoby wymusić.
A o najliczniejszym skupisku więźniów politycznych na Kubie, do tego pozbawionych absolutnie wszelkich praw, wypowiedział się dwa lata temu odwiedzający wyspę Livingstone. Jednoznacznie. Bo Guantanamo jest na Kubie najbardziej antydemokratycznym wrzodem. Tyle że niewiele to ma wspólnego z Castro...
Wspomniani przez mnie puczyści z Wenezueli po kilku miesiącach aresztu zostali wypuszczeni na wolność. Bez kary. Była to ze strony Chaveza swego rodzaju demonstracja. A mimo to właśnie Chavez raz po raz nazywany jest w "demokratycznych" mediach dyktatorem.
Ten i podobne gesty Chaveza, jego - przesadne? - poszanowanie dla demokracji parlamentarnej budziły i budzą obawy, że skończy tak, jak swego czasu Allende.
Bo w warunkach ordynarnej presji politycznej USA, interwencji w wewnętrzne sprawy kraju poprzez finansowanie byłych i potencjalnych puczystów oraz wrogich aktualnej większości parlamentarnej ugrupowań, jak też zagrożenia bezpośrednią interwencją militarną ze strony światowego supermocarstwa - swobody gwarantowane przez parlamentarno-demokratyczną dyspensę mogą sprzyjać równie "demokratycznemu" przewrotowi, jak ten w 2002 r.
Mogą też stanowić ograniczoną - ale jednak - gwarancję, że potencjalni puczyści nie zwyciężą. Że obywatele zdołają obronić swój wybór.
Tyle że doświadczenie Chile i Allende świadczy o czymś przeciwnym.
Stąd dylemat: bronić demokracji uciekając się do metod niedemokratycznych, czy też unikając takowych - poświęcić tę demokrację.
Kuba swego czasu wybrała to pierwsze, Allende wybrał coś przeciwnego.
Dylemat ten przestanie być dylematem, jeśli kierunek przemian zapoczątkowany teraz przez Wenezuelę zwycięży w kolejnych krajach kontynentu. Wtedy nie trzeba będzie dokonywać niegdysiejszych kubańskich wyborów i poznawać uroków życia w oblężonej twierdzy. A już na pewno - gdy przemiany takie ogarną Stany Zjednoczone.
Ale do tego tego czasu poszanowania demokracji domagać się trzeba głównie od tychże Stanów Zjednoczonych. Przede wszystkim.
...i miedzy innymi z powodow, ktore wlasnie poruszyles, goraco kibicuje Chavezow- tak dlugo, jak nie zacznie brobic rewolucji metodami Castro.
Czy skonczy jak Allende? Miejmy nadzieje, ze nie, chyba w odroznieniu od PL w Wenezueli ucza sie na bledach- przede wszystkich Chavez ma o niebo wieksze poparcie w resortach silowych, niz mial w swoim czasie Allende, jedzie tez w wiekszym stopniu na wenezuelskim nacjonalizmie, co musi sie przynajmniej czescie korpusu oficerskiego podobac.
Jest jednak zasadnicza roznica miedzy czynna obrona przed zamachem stanu, lub nawet, powiedzmy, przed planowaniem zamachu stanu, co nawet w idealniedemokratycznym panstwie musi sie konczyc wiezieniem, a zamykaniem ludzi poniewaz kwestionuja system monopartyjny i chce swobod obywatelskich. Chavez jak na razie, przynajmniej na arenie wewnetrznej, nie grzeszy za bardzo (choc obsciskiwanie sie z przywodcami Rosji i Bialorusi zle wrozy jego milosci do demokracji poza Am.Lac.)- i oby tak pozostalo jak najdluzej, choc z tego co wiem ektrema prokubanska cisnie go do przyspieszenia przemian, co oznaczac moze- i tego sie bardzo boje, bo maja podobne do ciebie poglady- sciezke kubanska.
Na razie jednak rewolucja boliwarianska nie sprzeniewierzyla sie obietnicom demokracji i wolnosci, w odroznieniu od kubanskiej.
swoja droga, tak jak myslalem, na zupelnie proste pytanie nie otrzymalem odpowiedzi... zamiast tego duzo truizmow o USA, co jak wiadomo, uzasadnic moze wszystko- od cenzury na kubie, przez rozjezdzanie studentow w Pekinie, pacyfikacje Czeczenow po zamordyzm w Iranie. Fajnie, ze jest taki wrog na swiecie, inaczej rezimy niedemokratyczne musialyby sie przyznac, ze to pretekst, a chodzi wylacznie o wladze...
OK. Odpowiem na te pytania.
- czy na Kubie jest demokracja (przez co rozumiem w ogromnym uproszczeniu formalna wolnosc ludzi do ksztaltowania systemu spolecznego, prawo do zgromadzen, wolnosc slowa, wybory lub inne instytucje zapewniajace im formalna kontrole nad instytucjami wladzy)?
Jest, choć nadzwyczaj ograniczona i nie wyraża się ona w wynoszonej przez ciebie na piedestał formie demokracji parlamentarnej.
Dowodem na to niech będzie fakt, że na Kubie nie ma oddziałów prewencji, szkolonych do rozpędzania tłumu - kilkanaście lat temu przypadkowo doszło do odkrycia tego faktu, gdy doszło do głodowych zamieszek. A w krajach demokracji parlamentarnej - oddiały takie są...
Na drugą nogę - skrajny, choć powiesz że demagogiczny przykład: czy w Wielkiej Brytanii, będącej w stanie wojny z Hitlerem można było przeprowadzić referendum w sprawie sojuszu z Hitlerem? Można było, czy nie? - odpowiedz.
- czy na Kubie nie ma wiezniow sumienia?
Wyobraź sobie, że nie, chociaż stricte polityczni przeciwnicy Castro łatwego życia nie mają. Do więzienia zaś trafiają ci, którym udowodni się branie pieniędzy od służb USA. Oczywiście, z pewnością i w tym jest szereg nadużyć, ale generalnie tak to właśnie wygląda. Oskarżeni mają też adwokatów, którzy ich bronią i nierzadko im się to udaje. Vide - proponowany wyżej film.
Więźniowie sumienia, choć bardziej precyzyjnie byłoby powiedzieć - więźniowie polityczni - są w Guantanamo, Ale to już osiągnięcie US-mańskiej demokracji parlamentarnej, nie Castro.
- czy na Kubie nie ma cenzury?
To dosyć zabawne, ale na Kubie od czasów Batisty nie było i nie ma nadal instytucji cenzury :-) Choć, oczywiście cenzura ta istnieje nieformalnie.
A w tejże oblężonej w latach 40. Wielkiej Brytanii nie było cenzury? Była.
Tak więc przy analizie swobód, czy sytuacji wewnętrznej - nie można abstrahować od sytuacji zewnętrznej.
W przeciwnym razie podzielamy pogląd owego przechodnia, który widząc akrobatę przechodzącego po linie na wysokości dziesiątego piętra i grającego przy tym na skrzypcach, powiada: Paganini to on nie jest...
Właśnie to, na czym opierasz swe nadzieje, że Chaveza nie spotka los Allende - jest zarówno zaprzeczeniem tak wynoszonej przez ciebie parlamentarnej demokracji, jak i największym zagrożeniem dla Wenezueli. Bo wynika z tego, że zgadzasz się z tezą, że demokracja - demokracją, ale ktoś to musi trzymać za mordę... W tym wypadku - armia. Armia burżuazyjnego państwa, jakim nadal jest w istocie Wenezuela.
Zwróć uwagę, że tak widząc te sprawy - ostatecznie pogrążasz ową demokrację parlamentarną, przedkładając nad nią układ Chaveza z armią.
Cóż to, czyżby demokracja owa nie mogła zapewnić urzeczywistnienia pragnień obywateli?
Co zaś do wenezuelskiego "nacjonalizmu": jeszcze do niedawna kilkaset tysięcy mieszkańców Wenezueli nie zdawało sobie sprawy z tego, że żyją w kraju zwanym Wenezuelą. Chociaż demokracja parlamentarna ma tam dość długą historię.
Poza tym ów "nacjonalizm" Wenezuelczyków ma charakter wyłącznie obronny - Wenezuela nie zamierza na kogokolwiek napadać, bądź jakiekolwiek obce ziemie podporządkować, bądź anektować.
Ciekawe że nie wspominasz przy tym o "nacjonalizmie" USA - bynajmniej nie obronnym.
Twoje masowe poparcie kapitalizmu Polacy nalepiej wyrażają w wyborach, w których z reguły większość nie bierze udziału, bo nie ma na kogo głosować.
He, he. Prosze zatem podać bilans migracji w Wenezueli za rządów Chaveza. O ile liczba imigrantów przewyższyła liczbę emigrantów? Konkretnie. No i oczywiście prosze odjąć przybyłych do Wenezueli Kubańczyków, dla których, nie wątpię, Wenezuela jest atrakcyjniejsza od rodzimej wyspy :)
Zło systemu kubańskiego nie polega na dyktaturze, czy cenzurze. Historia Dominikany to również praktycznie nieprzerwany ciąg dyktatur. A mimo to Dominikana rozwijała się dużo szybciej niż Kuba za Castro. Dlaczego? To proste. Żaden z dominikańskich dyktatorów nie usiłował przerobić społeczeństwa według jedynie słusznego teoretycznego modelu zakazujac im posiadanie odtwarzaczy DVD, samochodów i telefonów komórkowych.
Owszem istnieje amerykańskie embargo na stosunki z Kubą i Kuba traci na tym wymierne pieniądze. Tylko takie same pieniądze tracą na tym embargu USA. Z resztą dlaczego Dominikana nie ma embarga? Amerykańskie embargo jest taką samą konsekwencją rządów Castro, jak brak prądu, czy rozsypująca się infrastruktura
Porównanie Kuby z Haiti jest niemiarodajne. W przeciwieństwie do Kuby, Dominikany, czy Puertorico, Haiti nie jest krajem latynoskim, ale właściwie afrykańskim, tyle że leżącym w Ameryce :)
A co do Chaveza, to będzie on rządził dopóki ceny ropy na światowych rynkach będą wysokie. Kiedy tylko zaczną dołować, to Chavez i cała "rewolucja boliwariańska" finansowana z zysków z ropy zniknie w pomroce dziejów, chyba że Chavez przestanie się bawić w demokrację
I w istocie prawdą jest, ze "rewolucja" może przetrwać tylko wtedy, jak podbije wszystkie inne kraje. W normalnych warunkach socjalizm nie ma bowiem żadnych szans w pokojowej rywalizacji z ustrojem normalnym. Co widac przy porównaiu Kuby z Dominikaną, czy Puertorico
Ponieważ już wielokrotnie podkreślano tu niesłychanie podobno wysoki poziom kubańskiej medycyny i nauki, to ponawiam pytanie.
Ile nagród Nobla w ciągu ostatnich 50 lat zdobyli Kubańczycy? W szczególności ile nagród z tak wysoko rozwiniętej na Kubie medycyny?
Ile, jakie i na którym miejscu kubańskich uczelni znajduje się na liście szanghajskiej (rankingu najlepszych uniwersytetów świata)?
Ilu kubańskich lekarzy praktykuje powiedzmy w Meksyku? Jaki jest to odsetek wszystkich lekarzy w tym kraju? Jak się mają ich zarobki do przecietnych zarobków lekarza w Meksyku?
Bo bez odpowiedzi na te i podobne pytania gadanie o wysokim poziomie kubańskiej edukacji i medycyny to zwykłe strzępienie języka.
Co do Wielkiej Brytanii masz pewnie racje, choć np. w USA dajmy na to faszyści byli dość popularni (i jak to faszysci, wspierani przez wielki biznes)- zdaje sie ze skonczylo sie to dopiero po przystapieniu USA do wojny; W Wielkiej Brytanii nota bene tez byli tolerowani az do wybuchu wojny- jezeli mam zle informacje to mnie popraw.
W ZADNYM wypadku nie twierdzilem, ze "demokracje musi ktos trzymac za morde", choc pewnie bys chcial, by ktos kto nie chce dyktatury proletariatu tak myslal;)
Pisalem tylko, ze Chavez ma ta przewage nad Allende, ze jest popularny wsrod wojskowych, ktorzy sa glowna sila kazdego praktycznie puczu w Am.Lac. od kilkudziesieciu lat. To sa fakty, nie moje chciejstwo, czy ocena. Nacjonalizm, ktorego uzywanie mozesz oczywiscie interpretowac jak ci sie podoba, ale dobrze, ze chociaz nie zaprzeczasz, ze Chavez nim sie posluguje, tez pomaga mu bardzo w niepodzieleniu losu Allende. To tez jest fakt, ktorego nie wartosciuje, tylko stwierdzam. To daje mu wieksze bezpieczenstwo.
Paktowanie z biznesem (co jest przeciez faktem), ktoremu jak mniemam po cichu obiecuje, ze Kube to on moze wychwalac "ciemnemu ludowi" w koszulkach z Che i zachodnim utopistom, ale u siebie jej nie chce, bo wie jak dziala gospodarka i nie chce jej upadku (wiem wiem, blokada Kuby, nawet USA by padlo etc etc..., natomiast ZADNA gospodarka sterowana centralnie z definicji nie jest tak efektywna jak rynkowa z interwencja panstwa i tyle), w kazdym razie stara sie burzuazje zjednac do swojej sprawy- i jak dla mnie chwala mu za to (!), choc pewnie zaczynasz juz go uwazac za zdrajce rewolucji?:P
Jezeli USA dokonaja inwazji, czy zorganizuja zamach stanu, zamrozenie norm demokratycznych bedzie dla mnie oczywiscie konieczne. Mam nadzieje, ze tak wielkiego zwolennika Chaveza spotkam wtedy na pokladzie samolotu do Wenezueli;)
Dopoki jednak takiej sytuacji nie bedzie, "zagrozenie" nie moze sluzyc jako socjotechnika uzasadniajaca lamanie norm demokratycznych jak na Kubie. Jaki limit czasowy wyznaczyc od wojny, by to uzasadnienie przestalo obowiazywac? 10? 20? 30 lat? Ej, przeciez my 60 lat temu tluklismy sie z Niemcami, wprowadzmy cenzure na Slasku! Bez przesady...
Klika rzadzaca Kuba jest po prostu grupa interesu, fakt, bardziej prosocjalna od panstw osciennych wspieranych przez USA. Utraty wladzy boi sie jednak tak samo, jak elity amerykanskie, ktore z reszta ostatnio coraz wiecej sie od kubanczykow ucza w kwestii ograniczania praw obywatelskich...
...to mam przejmujace wrazenie, ze najbardziej ja krytykuja ludzie z organizacji, ktore po prostu nie potrafia zjednac sobie poparcia, zdobyc kasy na porzadny marketing i wygrac w wyborach...
Osobiscie wspoltworze rozwiazania dla demokracji uczestniczacej, ale w wersji rowniez ogolnopanstwowej, a wiec z udzialem parlamentu (bo inaczej sie po prostu nie da). Nie uwazam, ze parlamentaryzm jest z definicji patologiczny, to kapitalizm, a wlasciwie jego obecna odmiana, te patologie czyni.
Zrzucanie wszystkiego na wredny parlamentaryzm to przerzucanie odpowiedzialnosci za swoje i innych bledy oraz zwykly brak umiejetnosci. Nikt nie blokuje wam/nam tworzenia mediow niezaleznych, zastopowania uzywek zeby miec kase na ich wydawanie, plakaty i billboardy. Po prostu albo tzw. lewicy alternatywnej sie nie chce poswiecic, albo nie potrafi. Ale to nie wina systemu, czy zwlaszcza kapitalistow.
Jeżeli poziom służby zdrowia mierzysz poprzez ilość Nobli z medycyny to równie słabo wypada Norwegia, a Japonia z zaledwiem jednym jest niewiele lepsza.
Tu chodzi o proste porównanie - dostęp i poziom opieki zdrowotnej na Kubie a na Haiti (tu różnica jest aż nazbyt jaskrawa).
Albo inne pytanie - jaki procent Amerykanów korzysta ze służby zdrowia na noblowskim poziomie. Problem został w złośliwy sposób zilustrowany chociażby w filmie "Sicko" Moora. 50 mln Amerykanów jest pozbawionych ubezpieczenia zdrowotnego - nie stać ich na opiekę lekarską w swoim kraju, mogą natomiast z niej skorzystać bez większych problemów za darmo lub niewielkim kosztem... w Hawanie.
Oczywiście, ze poziomu medycyny nie można mierzyć wyłacznie ilością medycznych nobli. I dlatego wymieniłem tez inne czynniki. Poziom kubańskich uniwersytetów i uczelni medycznych (Norwegia i Japonia mają bardzo wysoki, co widac na liście szanghajskiej), uznanie dla kubańskich lekarzy za granicą (uznanie wyrażone w wymiernej formie - czyli w pieniądzu), etc.
Pod kazdym z tych względów kubańska medycyna nie istnieje. Przeciętny kubański "lekarz" w Polsce pewnie wyleciałby najdalej na II roku medycyny. W USa by pewnie nie dostał się nawet na studia.
A to że w USA wiele osób nie ma ubezpieczenia medycznego/ No nie ma. Widocznie wolą wydawac swoje pieniadze na coś innego. W USA jest wolność, na Kubie zamordyzm.
Insynuacje, ze Amerykanie jeżdżą leczyć się na Kubę, i to jeszcze ho ho! za darmo! (nie ma za darmo ktoś za to płaci, kto? kubański podatnik?) to raczej można między bajki włożyć. Bo poza notorycznym łgarzem Moorem nie ma śladów takiego procederu.
Z resztą prosze konkretnie ilu Amerykanów jeździ rocznie na Kubę się leczyć (za darmo!) i na co? Skąd te dane pochodzą?
Byż może niewielki procent najbogatszych Amerykanów korzysta z leczenia na noblowskim poziomie (5%)?. Ale i tak to o wiele więcej niż w przypadku Kubańczyków :)
to przecież można jakoś tam oszacować. Np. wziąć wskaźniki charakteryzujące stan zdrowia społeczeństwa i skuteczność leczenia, a potem porównać je z krajami wysokorozwiniętymi albo z krajami o podobnym PKB per capita jak Kuba.
Ma ktoś takie dane?
Sprawdziłem w CIA Factbook i z danych wynika, że Kubańczycy są generalnie zdrowsi niż Polacy.
Na Kubie:
śmiertelność niemowląt: 5.93/1000
średnia długość życia: m.75, k.79
W Polsce:
śmiertelność niemowląt: 6.93/1000
średnia długość życia: m.71, k.79
Co ciekawe wskaźnik śmiertelności niemowląt (to chyba świadczy o dostępności i standardzie szpitali) na Kubie jest nawet niższy niż w Stanach (6.3/1000) i radykalnie niższy od tego typu wskaźników w Meksyku, Haiti i Dominikanie.
Pobieżna analiza świadczy zdecydowanie na korzyść Kuby - ubogi kraj trzeciego świata zapewnia opiekę zdrowotną na poziomie nieosiągalnym dla sąsiadów i porównywalnym z największymi kapitalistycznymi potęgami.
Statystki można sobie porównywać też na www.who.int. Spojrzałem na Polskę i Kubę - na pierwszy rzut oka znowu wypadamy blado (znacznie większe prawdopodobieństwo śmierci pomiędzy 15 a 60 rokiem życia wśród mężczyzn) pomimo, że przeznaczamy 3 razy więcej na leczenie na głowę niż Kubańczycy. Kubańczycy na służbę zdrowie przeznaczają jednak procentowo więcej pieniędzy z GDP (Kuba 7,6, Polska 6,2)
http://news.bbc.co.uk/2/shared/spl/hi/guides/456900/456978/html/nn4page1.stm
Na stronie BBC wszystko jest ładnie ujęte w tabelkę (analfabertyzm, edukacja, służba zdrowia). Jest też krótki komentarzyk:
"Despite its economic difficulties, Cuba has stuck to its revolutionary ideals of education, welfare and healthcare.
Literacy and infant mortality rates are more in line with the US than Latin America.
Major expansion in higher education means more than half of 18 to 24-year-olds study at university level."
Ależ nie ma najmniejszej wątpliwości, że Kubańczycy żyją zdrowiej niż Polacy, czy Amerykanie. :)
Nie zawdzięczają tego jednak wysokiemu poziomowi medycyny, a raczej tzw zdrowemu trybowi życia :) Diecie bogatej w błonnik, a ubogiej w węglowodany i tłuszcze. Praktycznej nieobecności samochodów i braku jakichkolwiek zmechanizowanych środków transportu, co zmusza Kubańczyków do zdrowego dla serca poruszania się per pedes, a wyjątkowych krezusów na rowerze, etc... Wszystko to jest naturalnie zasługa rewolucji i Castro. :)
Wreszcie wszyscy obecnie żyjący Kubańczycy zostali wyselekcjonowoani ewolucyjnie w stronę wysokiej odpornośc. Jednostki słabsze już dawno w socjalizmie wymarły. :(
No to ilu tych Amerykanow leczy się za darmo (!) na Kubie i na co?
A jezeli chodzi o znakomita kubańską edukację, to ponownie się pytam, ile kubańskich uniwersytetów znajduje się na liście szanghajskiej? Jaki jest udział publikacji autorstwa kubańskich naukowców na liście filadelfijskiej?
Pilaster, zaczynasz się miotać. Ze statystyk podawanych przez BBC wynika, że na Kubie jest 6 lekarzy na osobę, podczas gdy w Stanach tylko 2. Ze statystyk wynika, że Kubańczycy są zdecydowanie najzdrowsi wśród sąsiadów, którzy najprawdopodobniej nie różnią się za bardzo w upodobaniach dietetycznych.
Może po prostu warto przyznać, że biedny socjalistyczny kraj jest w stanie zapewnić swoim (wszystkim) obywatelom opiekę medyczną na co najmniej przyzwoitym poziomie (w każdym razie wszystko wskazuje na to, że lepszym niż w Polsce). Wynika to po prostu z liczb przytaczanych nie przez dane reżimowe, ale przez CIA, WHO i BBC
Podobnie poziom edukacji warto mierzyć nie ilością Nobli, ale poziomem alfabetyzacji społeczeństwa i dostępnością edukacji. W porównaniu z najbliższymi kapitalistycznymi sąsiadami osiągnięcia Kuby akurat pod tym względem są wprost oszałamiające, co potwierdzają (tak hołubione przez zwolenników neoliberalnego kapitalizmu) dane statystyczne.
W twoim sposobie myślenia jednak nawet to, że Kubańczycy cieszą się dobrym zdrowiem będzie świadczyło przeciwko nim (co z tego, że są zdrowi, to napewno dlatego, że Fidel zabronił im jeść hamburgerów). Po prostu nie stać cię na trzeźwy osąd i akceptację faktu, ze w tym przypadku ustrój i gospodarka socjalistyczna przyniosła bardzo wymierne korzyści dla mieszkańców wyspy.
Gag z obywatelami amerykańskimi otrzymujący pomoc medyczną na Kubie polegał na tym, że zwiózł ich tam Moore, były to bodajże osoby, które ucierpiały na zdrowiu w wyniku 9/11, a były pozbawione dostępu do opieki medycznej w Stanach. Zawiózł ich najpierw do Guantanaomo (gdzie opieką medyczną objęci są więźniowie), gdzie również nie udzielono im pomocy, natomiast pomoc taką (tanie leki + bezpłatna wizyta u specjalisty) otrzymali w Hawanie.
Ponownie przypominam, ze kubańscy "lekarze" w żadnym normalnym kraju nie przeszliby nostryfikacji. Z resztą ponownie prosze o pokazanie w jakim kraju hiszpańskojęzycznym owi lekarze robią samodzielną karierę zarabiając lepiej niz lekarze miejscowi.
Po raz kolejny przypominam, że nie można porównywać Kuby z Haiti, to zupełnie inne kultury. Krajami najbardziej zblizonymi do Kuby geograficznie, kulturowo, etc są Dominikana i Puertorico, także Kostaryka, Nikaragua, czy nawet Wenezuela (a taka Jamajka już nie), ale na pewno nie Haiti
Co do stanu zdrowia to tak, Kubańczycy są zdrowsi bo Fidel nie pozwala im jeść hamburgerów, żłopać coli i jeżdzić każde 300 metrów samochodem, trywializując sprawę. Każdy film, czy reportaż z Kuby pokazuje ludzi szczupłych (ale nie wychudzonych - Kuba to jednak nie Korea) i "żylastych", podczas gdy ulica w USA to gigantyczny wybieg monstrualnych, szerszych niż wyższych, grubasów. Nie zmienia to faktu, że owe grubasy mają dostęp do opieki medycznej jakiej Kubańczycy nie są w stanie nawet sobie wyobrazić, chociaż pomimo tego owe grubasy i tak chorują częsciej i żyją średnio krócej.
Podobno na Kubie jest najwyższy odsetek "lekarzy". A ile jest tomografów komputerowych? ile aparatów do dializy? Ile defibrylatorów?
Podobnie ma się sprawa z poziomem edukacji. Jak ją zmierzyć? Przecież nie podawaną oficjalnie przez władzę liczbą "analfabetów". Kiedyż to PRL się chwalił ze ma mniej "analfabetów" niż ...Szwajcaria :) dyskretnie nie wspominając, że szwajcarska definicja "analfabety" obejmowała osobników, którzy w ciągu roku nie przeczytali co najmniej trzech książek...
Poziom edukacji można zmierzyć wyłącznie przez porównanie poziomu wykształcenia absolwentów. A poniewaz takie miarodajne porównanie jest bardzo trudne, to przynajmniej przez poziom elity najlepiej wykształconych. Czyli włąsnie przez ranking uniwersytetów.
Na liście szanghajskiej obejmującej 510 najlepszych uniwersytetów na świecie są uczelnie z Argentyny, Chile, Brazylii i Meksyku, natomiast nie ma żadnej kubańskiej. Owszem, nie ma też żadnej z Dominikany i Puertorico, ale te kraje nie chwalą się wysokim poziomem edukacji :)
http://www.bmj.com/cgi/content/full/311/7010/935
Tutaj jest reportaż napisany przez członka "Lekarzy bez granic", który ukazuje sprawę bez większego zaciemniania w jedną czy drugą stronę. Zwróć uwagę, że facet był w szoku jak się dowiedział, że w ośrodku gdzie przebywa stale 30 pacjentów dentysta dyżuruje 24h na dobę a nie dojeżdża raz na tydzień.
Porównując Kubę do Dominikany, Wenezuali, Meksyku, właściwie każdego innego państwa latynoameryki Kuba wypada i tak najlepiej, bo po prostu pod względem opieki zdrowotnej w tym regionie jest najlepsza.
Pilaster, ciężko jest dyskutować z twoimi spekulacjami. W wielu innych krajach trzeciego świata ludzi nie stać na mięso, samochody i inne niezdrowe rzeczy. Tylko w tamtych krajach średnia długość życia jest o połowe mniejsza niż na Kubie. Część twoich argumentów jest z szeregu tych: "na Kubie przetrwał komunizm, bo mają banany za darmo". Ani ja, ani ty (jak mniemam) nie byliśmy na Kubie, ani nie leżeliśmy w kubańskim szpitalu. Nie jestem szczególnym entuzjastą Kuby i Wenezueli i właściwie nie jestem szczególnie zainteresowany tamtym regionem. Temat jednak został wywołany i muszę powiedzieć, że sam się mocno zdziwiłem czytając o kubańskiej służbie zdrowia, która również przez zachodnie media traktowana jest jako swego rodzaju fenomen. Żeby dotrzeć do tych materiałów wystarczy się zainteresować i poświęcić może 10 minut na przeszukanie sieci. Podkreślam, że cytuje materiały publikowane przez zachodnie i liberalne organizacje i ośrodki prasowe, a nie przez stowarzyszenia entuzjastów Fidela.
To z resztą i twoja zaprogramowana reakcja pokazuje głównie jak wybiórcze są polskie media jeżeli chodzi o informacje z takich państw jak Kuba.
Tutaj są kolejne dwa artykuły na temat:
(o filmie Moora)
http://news.bbc.co.uk/2/hi/programmes/newsnight/5232628.stm
(generalnie o fenomenie)
http://www.guardian.co.uk/world/2007/sep/12/film.health
Co do edukacji - Kuba jest biednym krajem, więc podejrzewam, że posiada proporcjonalnie niewystarczającą infrastrukturę naukową, która obecnie jest niezbędna do jakichkolwiek osiągnięć w naukach ścisłych. (chociaż może także i tu, gdyby trochę poszukać informacji można by znaleźć coś ciekawego).
Nikt nie twierdzi, że nauka kubańska jest w czołówce światowej (tak jak nie jest np. nauka polska, pomimo powszechnego w Polsce przeświadczenia, ze jednak tak jest). To, że państwo Kubańskie dostarcza darmową edukacje wszystkim na każdym poziomie jest olbrzymim osiągnięciem, tak jak osiągnięciem (dla kraju o tym dochodzie nar.) jest 100 proc. alfabetyzm. Podobny sukces osiągnął z resztą PRL. Nie jest istotne, czy swego czasu poziom analfabetyzmu w PRL był niższy czy wyżśzy od szwajcarskiego, ważne że ostatecznie został on wytępiony - co jest zasługą tamtego systemu, bez względu na to, co się o nim sądzi.
Nie bardzo wiem, skąd czerpiesz informacje o niskim poziomie kształcenia kadry lekarskiej na Kubie. Rozmawiamy o konkretnych sprawach konkretnego państwa położonego w odległej części globu - dyskusja będzie miała sens jedynie wtedy, gdy będziemy się powoływali na jakieś wiarygodne źródła, a nie na obiegowe opinie i domowe ekspertyzy wysnute na podstawie ogólnego wrażenia o trybie życia ludzi w USA i na Kubie.
No i jeszcze chciałbym zwrócić twoją uwagę o tym, że artykuł z BBC wzmiankuje o 71 amerykańskich studentach medycyny na Kubie :)
Biedacy. Nikt im nie nostryfikuje dyplomu.
Na pewno przyjechali na dziwki i darmowe banany.
dla opamiętania co poniektórych...
Masz troche racji, ale umknely Ci dwa szczegoly. Pierwszy to, ze Kuba obarczona jest embargiem gospodarczym od wielu, wielu lat, zas Puerto Rico jest sponsorowane przez budzet amerykanski od mniej wiecej tego samego czasu. Tak wlasnie wyglada free market made in USA. Dodajmy do tego, ze na kraje regionu wywierana jest tez presja rzadu amerykanskiego aby ograniczyly swoje kontakty z Fidelem. Przeczeniu temu, ze nie ma to wplywu na sytuacje gospodarcza tych krajow byloby zwyklym klamstwem.
Edukacja i medycyna sa na Kubie na najwyzszym poziomie w tamtym regionie, wystarczy sprawdzic poziom analfabetow w Ameryce lacinskiej i poludniowej. Zreszta umieralnosc niemowlat jest nizsza na Kubie niz u Jankiesow. Nobel nie musi podniesc jakosci sluzby zdrowia, najwazniejsza jest jej dostepnosc.
Aha, czy moglbys udowodnic ze Portorykanczykowi zyje sie lepiej niz Kubanczykowi, pomimo pomocy amerykanskiej.
"The rates of child poverty in Puerto Rico reached by 56 percent, compared with 18 percent of the U.S., according to a study released recently, highlighting the increased vulnerability of children in the Commonwealth"
http://www.topix.com/forum/world/puerto-rico/T5OGNI07P4HPHA8NR
Jaki jest dostep do edukacji, sluzby zdrowia na obu tych wyspach?
"On May 1, 2006, the Puerto Rican government faced significant shortages in cash flows, which forced the closure of the local Department of Education and 42 other government agencies. All 1,536 public schools closed, and 95,762 people were furloughed in the first-ever partial shutdown of the government in the island's history.[54] On May 10, 2006, the budget crisis was resolved with a new tax reform agreement so that all government employees could return to work. On November 15, 2006 a 5.5% sales tax was implemented. Municipalities are required by law to apply a municipal sales tax of 1.5% bringing the total sales tax to 7%.[55]"
http://en.wikipedia.org/wiki/Puerto_Rico
No cóz, nie od dziś wiadomo, że lewica nie jest szczególnie mocna w nauce, w tym fizyce. :)
Istnieje bowiem w niej zasada zachowania energii. W przełożeniu na stosunki ekonomiczne oznacza ona że nie mozńa mieć czegoś "za darmo" Zawsze gdzieś ktoś musi za to zapłacić.
1. Wszyscy chyba się zgodzili, ze Kuba, dzięki rządom Castrów jest krajem bardzo biednym.
2. Potencjał naukowy Kuby jest bliski zeru, co widać zarówno w rankingu uniwersytetów, jak i na liście filadelfijskiej (publikacji naukowych)
Wszelkie zatem informacje na temat rzekomych zalet kubańskiej edukacji, czy medycyny, muszą być niesprzeczne z tymi dwoma punktami. Jeżeli są sprzeczne, to znaczy że są fałszywe
Zatem
a) edukacja. Jaka moze być jakość edukacji w momencie kiedy mamy do dyspozycji bardzo niewielkie środki (pkt 1), oraz niekompetentnych nauczycieli, kórych nie ma ani kto, ani za co wykształcić (pkt 2)?
Gdyby te szczupłe zasoby finansowe i intelektualne przeznaczyć głównie na wyławianie, promowanie i szkolenie najzdolniejszych, to jeszcze jakies rezultaty mogłyby być. Ponieważ są one jednak rozpraszane w szkolnym egalitaryzmie, to może i owszem, wszyscy potrafią się podpisać i przeczytać odezwę Fidela do ludu, ale już niewiele więcej.
Prosze zwrócić uwagę, że nie znamy ani jednego przypadku absolwenta jakiejś kubańskiej szkoły, kóry zrobiłby gdzieś (niekoniecznie na Kubie)karierę naukową. Podniecanie się, że na Puertorico zamknieto z powodu złej jakości ileś tam szkół chytrze nie uwzględnia faktu, że szkoły kubańskie nie były w zadnym razie poddane podobnej ocenie. Bo gdyby zostały... :)
Kubańska edukacja stoi zatem na bardzo niskim poziomie
QED
b) medycyna
W zasadzie to samo co z edukacją. Kto i za co ma wykształcic choćby na średnim poziomie gigantyczne zastępy "lekarzy", skoro w każdym normalnym kraju studia medyczne należą do najdroższych i wymagających największych nakładów? Z resztą gdyby przeciętna jakość kubańskich lekarzy była przynajmniej średnia, to zgodnie z rozkładem Gaussa znalazłoby się w tym olbrzymim gronie całkiem sporo osób naprawdę wybitnych, kóre zostawiłyby jakiś ślad, jeżeli nie na liście noblowskiej, to przynajmniej na liście filadelfijskiej. Nie widać również, aby "lekarze" z Kuby odbierali pracę i chleb w ich ojczyznach lekarzom meksykańskim, czy kostarykańskim. Nawet w bratniej Wenezueli "leczą" tylko biedaków, ktorych nie stać na wizytę u prawdziwego lekarza.
Informacji o Amerykanach studiujących medycynę na Kubie nie można traktować inaczej niż humorystycznie. Po pierwsze nostryfikacja dyplomu lekarskiego należy w USA do najtrudniejszych do przeprowadzenia (nawet lekarze brytyjscy, czy australijscy mają z tym problemy), po drugie obywatel USA, kóry by spróbował w swoim kraju mimo wszystko nostryfikować kubański dyplom, nie tylko nie dopiął by swego, ale naraziłby się na poważne konsekwencje prawne w zwiazku ze złamaniem przepisów o embargu.
Bo przeciez nikt nie zaprzecza, że Kuba objęta jest amerykańskim embargiem, a Puertorico korzysta szeroko z amerykańskiego wsparcia. Dlaczego jednak jest właśnie tak, a nie odwrotnie? Embargo USA jest taką samą konsekwencją polityki Castro, jak brak samochodów, czy sypiąca się infrastruktura.
Trudno żeby przecietny Puertorikańczyk nie żyl lepiej od przeciętnego kubańczyka, skro dysponuje 4,5 raz więszymi pieniedzmi od niego.
No tak, zamiast odpowiedzi, doczekalem sie typowych w takich chwilach unikow. Obawiam sie, ze nikt ci jeszcze nie wyjasnil tego, ze PKB nie jest najbardziej wiarygodnym wskaznikiem. Jako srednia ma to do siebie, ze panowie milionerzy lubia ja zawyzac, tak wiec zarowno oni jak i te 56% dzieciakow ktore na Porto riko zyje w biedzie wytwarzaja taki a nie inny wskaznik. Jezeli jednak tak bardzo lubisz statystyki dotyczacych PKB to w takim razie zachecam do zerkniecia.
Wzrost PKB
Kuba : 6,5 2007 rok
Porto riko : -1,2 2007 rok
http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_GDP_%28real%29_growth_rate
Druga sprawa, to obawiam sie, ze moj drogi, masz powazne problemy ze zrozumieniem tego co czytasz. Nigdy nie twierdzilem, ze medycyna i edukacja Kubanska moze dorownac tej Amerykanskiej. Stwierdzilem jedynie, ze jest najlepsza w regionie. Najnizszy poziom analfabetyzmu swiadczy o tym dobitnie. Jezeli twierdzisz, ze zapewnia ona tylko sprawnosc podpisywania sie jak i odczytywania zmudnych wystapien Fidela ( a przyznasz, ze to juz powinna byc sztuka ) to chetnie przeczytam jakies zrodla ktore te twoje rewelacje potwierdzaja.
"Podniecanie się, że na Puertorico zamknieto z powodu złej jakości ileś tam szkół chytrze nie uwzględnia faktu, że szkoły kubańskie nie były w zadnym razie poddane podobnej ocenie. Bo gdyby zostały..."
Gdybanie jest silna strona prawicowcow, ale wiesz ja wole rozmowe o faktach. Twierdzisz, ze zamknieto "iles tam szkol", fakty sa takie, ze mowimy o liczbie 1,536, czyli poltora tysiaca placowek edukacyjnych. Moj boze. O jakiej ocenie my mowimy, przeciez dotowanemu przez Jankesow rzadowi Portoryko zabraklo pieniedzy! Czyzby dotowany kapitalizm okazal sie az taki niewydolny?
No coz, jedno jest pewne, kubanska edukacja stoi na wyzszym poziomie niz portorykanska.
A to co na temat Kuby ma do powiedzenia Joseph Stiglitz, laureat nagrody Nobla z 2001 roku i byly doradca ekonomiczny Billa Clintona.
" Your former boss at the World Bank, James Wolfensohn, praised Cuba a little while ago for its success in social indicators. Do you share his evaluation, and what do you think is behind that?
I think Cuba has done a great deal for education and health, and what it has shown is that it is possible, even in a very poor country, to have a pro-poor growth strategy that improves health and education. And the failure to do that is simply because there has not been enough emphasis on these very important social dimensions of economic policy."
Cholera kto tu ma racje? Pilaster czy moze panowie Stiglitz i Wolfensohn?
Wijesz sie moj drogi jak piskorz. Brak samochodow wynika wlasnie z embarga, zas ono wprost z Amerykanskiej arogancji.
PKB Portoryko jest wyzsze od Kuba, to fakt, ale nie jest to zasluga rynku, ale amerykansiego interwencjonizmu ( embargo, doplaty itp ). Za to zamykanie szkol, 56% wskaznik biedy wsrod dzieci, masowa emigracja ( tak samo zreszta jak na Kubie ) do USA to fakty.
Chrzanisz o krzywych Gaussa i o "wyławianiu najzdolniejszych" a nie jesteś w stanie pokazać w jaki sposób to się ma do rzeczywistości kubańskiej ujętej w statystyki i opinie ekspertów, które są ci przytaczane. A te dane, chciałbym zauważyć, obalają twoją teorię. Rozumiem, że tym gorzej dla faktów?
I jeszcze jedno - lubisz się powoływać na listę szanghajską. Z tego, co się orientuję są na niej dwa polskie uniwersytety - UW i UJ, Czy to oznacza, że absolwenci i pracownicy innych polskich uczelni (UAM np.) przezentują równie niski poziom co nauka kubańska? Czy mam się bać kiedy będzie mnie leczyć lekarz wykształcony w Poznaniu, Wrocławiu albo Szczecinie? (bo skoro nie ma go na jakiejś uznaniowej liście to na pewno jest konowałem).
Bogusław wije się jak piskorz i usiłuje zamotać sprawę podając dynamikę wzrostu w jednym wybranym roku. Gdyby jednak porównać cały okres rządów Castrów, to PKB per capita wzrósł odpowiednio (w latach 1959-2007)
Kuba 43,1% obecnie 3 381 $ (w cenach z 1990 roku)
Dominikana 256,7% 4 707 $
Puertorico 411 % 15 339 $ (to dużo więcej niż Polska)
Z resztą są i inne kraje
Kostaryka - 196% 7 708$
Gwatemala (synonim nędzy i bezprawia) 109% 4 661 $, czyli i tak lepiej niż na Kubie
Barbados - 220 % 9 779 $
Meksyk - 159% 7 967 $
I tak się to toczy. Pilaster przytacza fakty, a lewizna - opinie :)
Fakty o kubańskiej medycynie i edukacji
1. wykształceni na Kubie lekarze nie są w stanie zrobic samodzielnie kariery w żadnym innym kraju hiszpańskojęzycznym, nawet w bratniej Wenezueli
2. Nie istnieją znane publikacje naukowe z dziedziny medycyny (ani z jakiejkolwiek innej) autorstwa Kubańczyków
3. Nie istnieją żadni znani absolwenci kubańskich placówek edukacyjnych, którzy by odgrywali jakąś rolę w świecie naukowym (niekoniecznie na Kubie)
4. Żaden kubański uniwersytet nie załapuje się na listę szanghajską (choć są tam placówki z Argentyny, Brazylii, Meksyku i Chile)
Czyli tak czy owak gadanie o wysokim poziomie naukowym i medycznym na Kubie, to tylko gadanie. Gdydby zastosować Puertorikańskie kryteria jakości szkół na Kubie, to należałoby zamknąć je wszystkie.
A co do puertorikańskiego kryzysu, to to, co na Puertorico jest kryzysem, na Kubie jest stanem permanetnym :)
Przypomina to gadanie PRLowskiej propagandy w latach 80, że w NRF jest znacznie gorzej niz w PRLu, bo w NRF są bezrobotni. :)
Na liście szanghajskiej nie ma też żadnych uniwersytetów z Litwy, Łotwy, Estonii, Słowacji, Rumunii i Bułgarii (wszystko kraje UE). Nie uważam, że wyższa edukacja w tych krajach stoi na poziomie wybitnym, jestem jednak przekonany, że można tam zdobyć dobre wykształcenie na porządnym poziomie (zostać b.dobrym inżynierem czy tłumaczem), z pewnością też kilka fakultetów może się pochwalić znacznymi osiągnięciami.
Czytając artykuły na temat kubańskiej medycyny można się dowiedzieć, że mają znaczne osiągnięcia w profilaktyce chorób tropikalnych. Tutaj kolejny link z BBC:
http://news.bbc.co.uk/1/hi/world/americas/406780.stm
Nie twierdzę wcale, że nauka kubańska stoi na poziomie nauki bułgarskiej czy estońskiej (z doskonałym uniwersytetem w Tartu). Pilaster popełnia jednak charakterystyczny błąd - wydaje mu się, że jak coś jest daleko i w tropikach to uniwersytet musi koniecznie przypominać kurną chatę. Podobnie lekceważy się w Polsce np. Rosjan (stereotyp "radzieckich osiągnięć naukowych") podczas gdy moskiewskie MGU cały czas utrzymuje się w ścisłej czołówce daleko z przodu od polskich placówek uwzglednionych w rankingu.
Pilaster, piszesz o prlowskiej propagandzie na temat zachodu (że Murzynów biją, że bezrobocie, że stonka). Wiedz jednak, że w latach 80. wiele osób w RFN czy w USA wiele osób wyobrażało sobie Polską jak dzisiejszą Koreę Północną. Po w wprowadzeniu stanu wojennego w zachodniej prasie pisano o masowych rozstrzeliwaniach i obozach koncentracyjnych.
W taki też sposób mniej więcej ty widzisz dzisiaj Kubę.
Odnośnie "faktów" Pilastra
1. wykształceni na Kubie lekarze nie są w stanie zrobic samodzielnie kariery w żadnym innym kraju hiszpańskojęzycznym, nawet w bratniej Wenezueli
- dopóki nie napiszesz skąd to wziąłeś, będzie to czystej wody opinia
2. Nie istnieją znane publikacje naukowe z dziedziny medycyny (ani z jakiejkolwiek innej) autorstwa Kubańczyków
- tu masz jedną (2 minuty szukania w necie):
http://content.nejm.org/cgi/content/full/356/15/1536
3. Nie istnieją żadni znani absolwenci kubańskich placówek edukacyjnych, którzy by odgrywali jakąś rolę w świecie naukowym (niekoniecznie na Kubie)
- Hilda Molina - neurochirurg, dysydentka, wykształcona w Hawanie
4. Żaden kubański uniwersytet nie załapuje się na listę szanghajską (choć są tam placówki z Argentyny, Brazylii, Meksyku i Chile)
- Podobnie jak słowacki, bułgarski, litewski, łotewski, rumuński i estoński. Polskie 2 - ciągną się w ogonie listy.
Przeprasza za flood, ale im dłużej czytam o kubańskiej medycynie, tym bardziej widzę wyżynę ignorancji z jakiej wypowiada się Pilaster. Nawet amerykanie, jeżeli już krytykują politykę Castro pod tym względem, to najczęściej za to, że używa pomocy medycznej jako politycznego narzędzia i dla celów propagandowych, a nie ze względu na niski poziom leczenia.
Tu jeszcze cztery linki na temat (2 z czasopism medycznych, jeden z New York Timesa, jeden z Washington Post), uwadze polecam historie o Amerykanach, którzy kształcą się na Kubie, bo w USA ich nie stać.
Medic Review
http://www.medicc.org/publications/medicc_review/0805/top-story.html
The New England Journal of Medicine
http://www.ifconews.org/MedicalSchool/articles/NEJM-Article122304.pdf
NY Times
http://www.nytimes.com/2006/12/08/world/americas/08havana.html?_r=1&ex=1170565200&en=73a331382e801ab9&ei=5070&oref=slogin
Washington Post
http://pqasb.pqarchiver.com/washingtonpost/access/1081716281.html?dids=1081716281:1081716281&FMT=ABS&FMTS=ABS:FT&date=Jul+23%2C+2006&author=Cindy+Loose&pub=The+Washington+Post&edition=&startpage=W.12&desc=The+Cuban+Solution
Jakoś tak byłem dziwnie pewien, że to nazwisko wypłynie :) Czekałem, czekałem i się doczekałem. :)
Zatem po pierwsze Hilda Molina urodziła się w 1943 roku. Zgaduj zgadula, kiedy chodziła do szkoły?
W żaden sposób nie mogła skorzystać ze wspaniałej castrowskiej oferty edukacyjnej :)
A w pokoleniach późniejszych już takich przypadków nie ma.
A poza tym akurat Hilda Molina jest autorką raportu, który właściwie druzgocze oficjalną propagandę na temat kubańskiej medycyny. I to włąśnie nikt inny, jak Hilda Molina twierdzi że:
Po pierwsze - jakość usług medycznych jest na Kubie porównywalna do poziomu terapii oferowanej w innych biednych krajach Ameryki Łacińskiej w pospolitych klinikach.
Po wtóre - pacjentom stawia się fałszywe diagnozy, by tylko wyłudzić opłaty za dodatkowe, lecz niepotrzebne leczenie i zbędne medykamenty.
Po trzecie - podaje się leki przeterminowane lub falsyfikaty znanych specyfików, a także preparaty produkcji kubańskiej; nie wiadomo, jaka jest ich skuteczność i skutki uboczne. Szpitale są rozliczane z ilości sprzedanych leków. Muszą wykonać plan, sprzedać jak najwięcej, dlatego pacjenci szprycowani są lekarstwami.
Po czwarte - bywa, że personel szpitali, które figurują w zagranicznych folderach jako placówki wysoce wyspecjalizowane, ma niewielkie pojęcie o medycynie. Np. w przypadku paraplegii, paraliżu dolnych kończyn, konieczna jest psychoterapia, by usunąć skłonności samobójcze. Tymczasem zastępuje się ją alkoholem.
Po piąte - niektórzy kubańscy lekarze przeprowadzają na pacjentach eksperymentalne zabiegi, których skuteczność jest mocno wątpliwa, zaś szkodliwość dla organizmu - ukrywana. Oraz że chorzy Kubańczycy traktowani są niekiedy jak króliki doświadczalne.
Wszystko za "wysokimi obcasami"
Oczywiście mozna nie wierzyć najwybitniejszemu lekarzowi jaki kiedykolwiek praktykował na Kubie i twierdzić że to faszystka, rasistka, antysemitka itd.
Ale ja jakoś jestem dziwnie przekonany, że jest to bardzo bliskie prawdy
A co do edukacji, to owszem, wymienione przez emeralda kraje też nie mają swoich uniwersytetów na liście szanghajskiej. Ale też żaden z nich nie twierdzi, że ma najwspanialszy system edukacyjny na świecie. Z resztą z wymienionych krajów przynajmniej taki Meksyk ma z całą pewnoscią wyzszą jakość edukacji.
Kubańska medycyna i kubańska edukacja to odpowiednik PRLowskiej "10 tej potęgi świata"
Jak się człowiek uwikłał, bo wypisywał ewidentne bzdury, to najlepiej dać sobie siana i nie multiplikować tych bredni. Jest wtedy szansa na zachowanie fasonu. W przeciwnym razie pozostaje ci brnąć w powtarzanie dubów smalonych, co mocno w pamięci zapada i chyba generalnie jest zbędne.
A "listę szanghajską" już zawsze będę miał w pamięci, ilekroć zobaczę twojego posta :-)
Och moj drogi, niezle przeinaczasz fakty, tak aby pasowaly do twojej ideologii.
Pamietaj, ze edukacja nie sprowadza sie do szkol wyzszych, ba, wielu naukowcow twierdzi, ze to wlasnie edukacja poczatkowa jest najwazniejsza. Zdobywca nagrody Nobla - Stiglitz chwali Kube za postepy na tym polu, wybacz ale jezeli chcesz byc traktowany powaznie to podaj jakies dane ktore temu przecza.
"Gdydby zastosować Puertorikańskie kryteria jakości szkół na Kubie, to należałoby zamknąć je wszystkie."
Sek w tym, ze te szkoly zamknieto nie z powodu niskiego poziomu, ale z braku funduszow. Mozesz mi wytlumaczyc w jaki to sposob panstwu dotowanemu pieniedzmi z Waszyngtonu zabraklo funduszy na prowadzenie szkol? Gdzie sie podzialy te wszystkie pieniadze skoro ich system podobno ma byc tym wydajnym, a oni sami az tak zamoznymi? Jak to jest, ze portorykanski wolny rynek, dotowany przez Amerykanow popadl w takie tarapaty, ze musial zamknac ponad poltora tysiaca szkol?
"Puerto Rico, Bankrupt American Island"
An American territory with close to four million inhabitants has suspended all payments. Parts of public services have been shelved; schools have been closed, and close to 100,000 people have stopped working in the last week. Yet the situation barely provokes any response in the United States: no official reaction, very limited media coverage. The territory in question is not an American state, but an island with a weird status. Puerto Rico is part of the United States, but has its own flag, its constitution, and its own team at the Olympic Games. Its head of state is the President of the United States, but its citizens have no vote to elect him, even though they are American citizens and may move and work freely within American territory. Puerto Rico is a "commonwealth" of the United States, enjoying the same status as the Virgin Islands and Guam.
http://www.truthout.org/article/puerto-rico-bankrupt-american-island
Jak widac Puerto rico jest poniekad czescia USA i w taki wiec sposob jest sponsorowana przez wuja sama. Porownywanie tego kraju z Kuba, ktora zostala przez tego samego wuja objeta embargiem jest zwykla manipulacja, o czym dobrze wiesz. Ale tym bardziej interesujace sa informacje na temat sytuacji tej wyspy, gdyz pomimo milionow dolarow pompowanych w jej gospodarce przezywa obecnie kryzys, w wyniku ktorego nawet PKB sie cofa (sic!). Zreszta obok wypisywania danych PKB poszczegolnych krajow, powinienes uwzglednic jeszcze ewentualnie ilosc $ ktore zostaly przelane na konta do stolic tych panstw.
* Hilda Molina
Zaryzykuje stwierdzenie, ze studia zaczela juz za czasow Fidela Castro, to raz, a dwa czy moglbys podac jakies inne zrodlo niz WO w ktorym mozna znalezc jej informacje na temat kubanskiej sluzby zdrowia. Zastanawiam sie skad ona to wszystko wie, skoro nie mieszka na Kubie od wielu lat i obecnie przebywa u - no jakby nie patrzec - wroga Fidela. Pytanie jest proste, na ile jest wiarygodna a na ile chce swoim autorytetem autoryzowac polityke antycastrowska. Odpowiedzi nie znam, ale doswiadczenie pokazuje, ze nalezy byc krytycznym, szczegolnie gdy nie podaje sie dowodow,a wybitny ekonomista twierdzi cos innego.
" Ale też żaden z nich nie twierdzi, że ma najwspanialszy system edukacyjny na świecie"
No a teraz napisz mi tu szybciutko, kto takie bzdury wygaduje, ze Kuba ma najlepszy system na swiecie.
No coz, reszta podal ci Ermland. Mimo to, zycze najlepszego.
dorzucę i ja dwa kamyczki do Twojego ogródka.
1. Skuteczny system opieki medycznej to w pierwszym rzędzie profilaktyka i skuteczne wykrywanie zachorowań na wczesnym etapie. Do tego nie potrzeba nauk medycznych na Bóg wie jakim poziomie, tu jest potrzebna dobra organizacja systemu. A więc np. dostępność dla każdego obywatela lekarza pierwszego kontaktu, powszechne badania profilaktyczne dzieci itp. itd. 2. Lista szanghajska listą szanghajską, jednak (pomijając nawet znane wady tej listy, a mianowicie preferowanie wielkich uczelni "wielokierunkowych") podejrzewam, że kubański system organizacji nauki zaczerpnął co nieco z systemu byłych KS-ów, gdzie wiodąca rola w badaniach naukowych przypadała nie uczelniom, lecz instytutom akademii nauk i w jakiejś mierze instytutom resortowym. Tak więc brak uczelni na światowym poziomie nie musi wcale oznaczać braku poważnych badań naukowych czy też - przenosząc to na poziom pracowników służby zdrowia - braku porządnych studiów doktoranckich, dla przykładu.