w końcu obrońcy praw człowieka dostrzegają istnienie prowincji Siniang - to dobrze rokuje...
ps. czekam na wpisy Mao i innych chrl-filów:-)
Głupi ludzie wierzą w głupie bzdury
Mądrzy ludzie wierzą w mądre bzdury.
Dezerter
Demonstracje tego typu to spęd alternatywnej warszawki.
Przychodzą głównie zawodowi zieloni i trochę zagubionej kontestującej młodzieży.
Bo kto może mieć wolny czas w piątek o 14?
Tylko zawodowi kontestatorzy, bezrobotni i młodzież szkolna.
Prześladowania Ujgurów są nawet większe niż Tybetańczyków,przez lata jakby w cieniu bo raz islam,a dwa walka zbrojna.No i dostrzeżono wreszcie wyzysk ekonomiczny a co za tym idzie łamanie protestów przeciw ultrakapitalistycznej polityce, od lat do więzień pakuje się działaczy związkowych i lewicowych,warto i o tym pamiętać.Skrajnie prawicowa konserwatywno-liberalna KPCh,bazująca na szowiniźmie i neoliberaliźmie stworzyła państwo oligarchiczno-kastowe
Może zmienią nazwę na Zieloni 2008 albo nawet 2012?
po poparciu tzw. pomarańczowej "rewolucji" w wyniku której do władz ukrainy dostali się neobanderowcy
Są różne odchylenia od normy. Również takie, jakie zaprezentowało koło Zielonych. Gdyby jeszcze dalwali ciesteczka pod ambasadą USA za Irak i Afganistam, to swoje odejsćie od normy by troche zmniejszyli.
Potępianie ,,komunistycznych Chin'' jest superradykalne...
Zapewne przez Zielonych radykalnie spadnie oglądalność igrzysk w telewizji...
A ,,ciasteczka z wróżbą dla Chin'' to pewnie sami działacze i działaczki Zielonych...
Ciekawe ilu z Zielonych przyjdzie na happening ubranych w chińskie ubrania mając w kieszeni wyprodukowane w Chinach komórki:)...
Tybet zostanie wyzwolony zaraz po Iranie. USA zbyt długo patrzyło z nadmierną pobłażliwością na poczynania chińskich zbrodniarzy.
Tak samo może dać Niepodległość Morawą bo były niepodległym Państwem Brawo CHRL trzeba ich lać może zmądrzeją.
Bojkot Igrzysk to Głupota.
A jaka glupota byl bojkot igrzysk w hitlerowskich Niemczech...
w końcu się zgadzamy:-)
a tak na marginesie: jakie państwa bojkotowały olimpiadę w berlinie? właśnie szukam info w tej kwestii
gdy zapadała decyzja o przyznaniu prawa do organizacji IO AD 2008. Uaktywnili się dopiero teraz, bo oczywiście fajnie wygląda w mediach, jak hippisi z Zielonych 2004, w otoczeniu Szczukówny i Siwuchy (tak, tak, szefowa Partii Kobiet na pewno też bojkotuje), dumnie prezentują T-shirty z napisem "FREE TIBET". To taka chwilowa moda, podobna do tej na antyglobalizm tyle, że nie trzeba zasłaniać twarzy arafatką i nie można wybijać szyb i rzucać w Policję kamieniami. Na tapecie są Tybetańczycy, bo co drugi Zielony pali faję przed ułożeniem się w pozycji kwiata lotosu i lubi kolor pomarańczowy.
Dużo mówi się o Tybecie. Ostatnio także o zamieszkanym przez muzułmańskich Ujgurów Wschodnim Turkiestanie (Sinkiangu). Jednak nawet lewicowi krytycy Chin nie mówią (lub nie inforują o tym media), że problemem są także aresztowania działaczy związkowych czy lewicowej opozycji (zarówno trockistowskiej jak i maoistowskiej). Nigdy nie słyszałem aby ktoś mówił o Mongolii Wewnętrznej gdzie istnieje ruch niepodległościowy którego głównym wyrazicielem jest Wewnątrzmongolska Partia Ludowa, należąca zresztą, obok m.in. reprezentantów Wschodniego Turkiestanu i Tybetu, do Organizacji Niereprezentowanych Narodów i Ludów (Unrepresented Nations and Peoples Organization).
O tak! Zrobię na złość Chinom i nie będę oglądał olimipiady w telewizji. Obejrzę sobie familiadę.
toć to nudne jak flaki z olejem. Jedynym wyjątkiem są konkurencje w których "nasz" ma jakąś realną szanse na podium.
Wszyscy ci, dla których jest to wydarzenie "politycznie podejrzane", w tym pewnie większość bojkotujących ;-))
Mój wpis ukazał się z dziwnymi znaczkami, utrudniającymi lekturę, więc piszę jeszcze raz.
Sumienie Narodu: w r. 2001 Zieloni 2004 nie istnieli (jak łatwo obliczyć:)), więc trudno żeby wówczas protestowali. Poza tym niecelowe jest protestowanie non stop - to jasne, że prezentuje się swoje stanowisko przy okazji najbardziej nagłośnionych, a więc mających najszerszy społeczny odbiór wydarzeń. Inaczej jest to sztuka dla sztuki - protestu nikt nie dostrzega.
Tomek Sosnowski: Zarzut, że Zieloni noszą chińskie podkoszulki i używają chińskich komórek, ma taką samą wartość jak ten, który wysuwa się nieraz wobec wegetarian: że noszą np. buty ze skóry czy karmią mięsem swoje zwierzęta. Na tym świecie nic nie da się zrobić do końca, chyba że się człowiek wypisze z cywilizacji i zostanie pustelnikiem (albo popełni samobójstwo - to by dopiero była naprawdę w pełni konsekwentna odmowa uczestnictwa w tym okrutnym, źle urządzonym świecie). Dla butów ze skóry na szczęście jest już łatwo dostępna alternatywa - dobrej jakości, estetyczne obuwie z tkanin czy tworzyw sztucznych - ale dla podkoszulków, komórek i innych dóbr codziennego użytku nie za bardzo, skoro niemal cała światowa produkcja ma miejsce w Chinach. Oczekiwanie od ludzi stuprocentowej konsekwencji jest nierealistyczne - każdą bez wyjątku wartość na tym świecie da się zrealizować tylko do pewnego stopnia. Nikt nie może zrobić wszystkiego, każdy może zrobić coś. Więc róbmy.
Cud2: Alternatywne otwarcie miało miejsce nie o 14., a o 18. A więc mogli być - i byli - różni ludzie, nie tylko bezrobotni i zawodowi kontestatorzy, jak się wyraziłeś. Choć oboje naturalnie wiemy, że tzw. zwykli ludzie na ogół nie protestują, tylko siedzą przed telewizorem i piją piwo. Społeczna wrażliwość zawsze była cechą mniejszości.
Lomass: Zlituj się, człowieku, naucz się trochę polskiej pisowni. "Może by dać Niepodległość Morawą"... Gdzieś ty nauki pobierał? No, chyba że jesteś dyslektykiem czy dysgrafikiem, to wybaczam:)
Wątku państw narodowych i tego, kto ew. ma do nich prawo, a kto nie i dlaczego, nie podejmę, bo jest zbyt złożony. Wczesnym latem zorganizowaliśmy w naszym warszawskim biurze debatę na ten temat, pewnie zorganizujemy jeszcze niejedną - wpadaj, pogadamy.
A teraz komentarz ogólny: w tych wszystkich protestach brakuje mi na ogół wyrazistego podkreślenia faktu, że nie tylko chińskie władze odpowiadają za sytuację w Chinach, ale i światowe potęgi gospodarcze, z amerykańskimi koncernami na czele. Neoliberalizm wspiera i sankcjonuje zbrodnię. Chyba i w naszym oświadczeniu tego zabrakło.
Właśnie brakuje tego "wyrazistego podkreślania faktu". A właściwie zajęcia się konkretnie tym faktem, bo to właśnie z tej strony granicy chińskiej, teoretycznie, mamy więcej do powiedzenia. Zgadza się, że olimpiada jest doskonałą okazją, by problem nagłośnić, tylko gdzie go wyartykułowano, jeśli nawet w oświadczeniu tego zabrakło. Z całym szacunkiem, ale takie "robienie czegoś" wygląda jak wchodzenie gdzie nie potrzeba różnym Tomaszom Lisom. A od takich ludzi należałoby się odciąć, choćby w ten sposób, żeby zaznaczyć, że wprawdzie wszyscy chodzimy w chińskich podkoszulkach, ale nie wszyscy uważamy, że zdobywając je tak tanio, zdobyliśmy je uczciwie. Może wypadałoby tych ludzi w Chinach przeprosić, a nie bojkotować sobie wyniośle ich wysiłek. Dlaczego nikt nie mówi otwarcie, że owego "wyzysku ekonomicznego" to właśnie my się dopuszczamy, a wielka KPCh tylko patrzy na to dobrotliwie i pilnuje, żeby mógł on trwać nadal?
A skoro o języku polskim mowa, co to jest "alternatywne otwarcie"? Dziwna mowa..
Natomiast co się tyczy telefonów komórkowych to te są potwornie "nieekologiczne". Według mnie takim "zielonym" kompromisem w mieście są budki telefoniczne. To taka sama relacja jak pomiędzy samochodem, a komunikacją zbiorową. Nie musimy więc i tym doginać karku Chińczykom..
Pozdrawiam.
Dzięki, Misiu:) Twoje sugestie co do postawy wobec problemu chińskiego trafiają mi do przekonania. Wygląda na to, że się czegoś dogadaliśmy - szkoda, że przypóźno, jeśli chodzi o to konkretne wydarzenie, ale przyda się na przyszłość.
Jeśli masz ochotę, zajrzyj do naszego bloga "Zielona Polityka" (na stronie www.zieloni2004.pl) i przeczytaj, co napisali na temat Chin inni nasi ludzie.
Wyrażenie "alternatywne otwarcie Igrzysk" nie wydaje mi się błędne ani niezręczne. Moim zdaniem jest w pełni poprawne. Nawiasem mówiąc, nie my jesteśmy jego autorami, tylko organizatorzy uroczystości (ratujTybet).
A komórki... Uff. Jednak trudno się ich wyrzec (choć podoba mi się analogia z autem i komunikacją zbiorową). A nawet jeśli się wyrzekniemy - to co zrobić z komputerami, sprzętem audio itp? Co z meblami IKEA? Wiesz, to chyba jest tak, jak napisałam wcześniej: że w każdej sprawie jesteśmy skazani na kompromis i każdy sam ustala granicę, do jakiej chce i potrafi się posunąć w realizacji danej wartości. Najważniejsze - jak napisałeś z kolei Ty - by utracić złudzenie, że się ma czyste sumienie. Tylko tyle - i aż tyle.
Pozdrawiam:)
Choć oboje naturalnie wiemy, że tzw. zwykli ludzie na ogół nie protestują, tylko siedzą przed telewizorem i piją piwo.
Zwykli ludzie nie protestują w nie istotnych dla nich sprawach.
Zieloni to Gazeto Wybroczy koniunkturaliści tj. ich bunt wyznacza pierwsza strona wyborczej.
To sobie bojkotujcie. Chłopaki z Departamentu Stanu na pewno poklepią was za to po ramieniu. Good job boys and girls.
Oto lekcja jak wykorzystuje się pożytecznych idiotów w wielkich geopolitycznych partiach szachów.
"Zwykli ludzie nie protestują w nie istotnych dla nich sprawach."
Racja, drogi mój Cudzie:) A ściślej: nie protestują w sprawach, których nie postrzegają jako istotne dla siebie. Bo do ludzi, przynajmniej w Polsce, z wielkim trudem dociera waga tego, co wykracza poza ich potrzeby elementarne. Wyjdą na ulicę, kiedy zabraknie kiełbasy, ale tylko nieliczni pójdą na manifestację przeciwko wojnie w Iraku czy włączą się do działań na rzecz ochrony klimatu. Choć wszystko to jak najbardziej ich dotyczy i dotknie prędzej czy później.
Co tam! Większość ludzi nie zareaguje i nie pójdzie z interwencją do lokalnych władz, kiedy na plaży chodzi po kostki w śmieciach. Przeciwnie, raczej sami upuszczą torbę foliową, opakowanie po chipsach czy butelkę po napoju wprost pod nogi. To też postrzegają jako nieistotne. Choć dotyczy ich całkiem bezpośrednio.
Myślę, że oprócz braku wyobraźni i wiedzy gra tu rolę bierność i brak zaufania do władzy: przekonanie, że cokolwiek byśmy robili, władza i tak zrobi co chce.
Marzę o czasach, kiedy Polacy będą mniej patriotami, a bardziej obywatelami - by sięgnąć do znanej, dziewiętnastowiecznej jeszcze diagnozy (wiecznie żywego) Norwida.