coś takiego zrobiły Kaczory, polska radykalna lewica piszczałaby o faszyzmie, zamordyzmie, łamaniu praw człowieka, no i o odwracaniu za pomocą "afer" uwagi od problemów socjalnych. A tu proszę, idol Hugo dobrał się do d... złodziejom i jakoś świat się z tego powodu nie zawalił.
Józef Piłsudski spytany kiedyś o swój program odparł któtko i dosadnie: gonić k.rwy i złodzieji.
Durango, sam ciekaw jestem komentarzy w tym wątku. Zwłaszcza ze strony osób, które usta miały pełne haseł o potrzebie walki z kaczyzmem i innych pierdół.
Natomiast sam mam wątpliwości, czy akurat podejrzenie jest wystarczające dla ograniczenia biernego prawa wyborczego. Nie wiem, czy nie powinien to być wyrok stwierdzający winę. A i tutaj byłbym ostrożny...
oczywiście trochę ironizuję, bo nie sądzę, aby korupcja była kluczowym problemem, a odmawianie komuś prawa do czegoś tylko na podstawie podejrzeń - ten termin może wszak oznaczać wszystko, nawet oszczerstwa rozpowszechniane za pomocą plotek (chyba że w Wenezueli chodzi np. o ludzi, przeciwko którym toczy się formalne postępowanie prokuratorskie) - jest pomysłem niezbyt mądrym. Ale jednocześnie nie uważam, że istotną kwestią z punktu widzenia kondycji demokracji jest to, iż policja zatrzyma polityka, który obraca się w podejrzanych kręgach. Cała ta medialno-antykorupcyjna szopka w wykonaniu PiS jawi mi się jako kiepski teatrzyk na użytek elektoratu "tabloidowego", ale jakoś nie potrafię upatrywać zagrożenia demokracji w tym, że CBA zatrzymało lekarza-łapówkarza lub zainteresowało się znajomością Blidy z panią znaną jako "Alexis".
No ale poczekajmy, jak dialektycznie wytłumaczą zwolennicy Chaveza to, że w Wenezueli rozprawa z korupcją jest lewicowa i słuszna, a w Polsce stanowi ona "prawicowy populizm".
Dobra decyzja,a że przy okazji oberwą skrajnie prawicowe sługusy jankesów,dwie pieczenie przy........
Rozumiem, że w Wenezueli, aby stwierdzić, że ktoś jest złodziejem wystarczy wskazanie przez urzędników podległych Chavezowi. Sądy stały się zbędne.
Czy pod korupcję w świecie polityki można podciągnąć nepotyzm? Bo jeśli tak, to Chavez sam siebie powinien wykluczyć z życia politycznego po tym, jak swego brata uczynił ministrem.
Kolejne raz udowadnia że to właściwy człowiek na właściwym miejscu.
A u nas bracia prezydent i premier[przez pewien czas]-nepotyzm?
Nepotyzm mamy w sytuacji jak jedna osoba obsadza druga (np krewnego) jakies inne stanowisko. Natomiast Jaroslaw Kaczynski nie zostal premierem bo takie bylo widzi-mi-sie Lecha, ale dlatego, zejego partia wygrala wybory.
Teraz okazuje się, że nepotyzm to domena jedynie słusznego koalicjanta jedynie słusznej PO.
Opozycja wyprowadziła na ulice Carracas "kilkaset osób". Hahahaha... A 11 kwietnia, podczas puczu w 2002 roku na ulice Carracas wyszły MILIONY by bronić swojego demokratycznie wybranego prezydenta. Żałosna jest burżuazyjna opozycja. Tylko z CIA się dogadywać potrafią.
Zastanawia mnie fakt, dlaczego Chavezowi robi się awantury o to, że chce walczyć z korupcją podczas, gdy w krajach europejskich jest na porządku dziennym??? Ktoś, komu stawia się zarzut korupcji nie może pełnić funkcji publicznych, to chyba oczywiste.
My w zachodnim świecie jesteśmy przekonani, ze to sądy są od tego aby stwierdzić, czy ktoś jest złodziejem, czy też brał łapówki.
W Wenezueli stwierdza to Pan i Władca Chavez przez swoich urzędników.
Zakaz kandydowanie na podstawie podejrzen to dzialanie sprzeczne z elementarnymi standardami praworzadnosci.
Wciaz popieram Chaveza i jego ruch, ale to kolejny blad dajzacy tylko argumenty przeciwnikom.
Nie mogl poczekac na orzeczenie sadow? Tak sie boi opozycji?
Skoro moga wyprowadzic raptem kilkaset osob jak piszecie, a chavisci miliony- to w czym problem? Niech startuja i tyle.
Ja tu widze tylko chec zemsty, co moge zrozumiec, choc to zrozumienie nie oznacza akceptacji dla niedemokratycznych metod:(
Gdyby ruch w PL byl silny- a dajmy na to nie Pis, ale PO utraculoby kilkuset kandydatow na podstawie podejrzen, bilibyscie (i slusznie) na alarm, jacy to neoliberalowie sa paskudni.
Podwojne standardy pod czerwonym sztandarem juz przerabialismy, oby Chavez nie poszedl ta droga...
1. Osoby ktore utracily prawo do startowania w wyborach to nie "podejrzani" o korupcje, a skazani za korupcje przez organ zwany w Wenezueli ContralorĂa, czyli cos jak najwyzszy urzad skarbowy, krory spawdza, jak wykorzystywane sa fundusze panstwowe.
1,5. Contralor, czyli szef tego organu nie jest wybierany przez wladze wykonawcza, a przez przedstawicieli zwiazkow zawodowych, uniwersytetow i in. grup spolecznych. Nie wybral go wiec Chavez i nie on stoi za jego decyzjami.
2. Ustwa, ktora okresla szczegolowo prawa i obowiazki "kontralora" (dzieki ktorej Russian mogl orzec, ze skorumpowani politycy nie moga startowac w kolejnych wyborach) zostala przeglosowana przez wenezuelski parlament jednoglosnie: rowniez opozycja ja poparla (bylo to przed wyborami parlamentarnymi z grudnia 2005, z ktorych kandydaci opozycji dobrowolnie sie wykluczyli, zeby osklabic legitymizacje parlamentu).
3. Na liscie, ktora liczy 271 nazwisk jest wiecej chavistow niz przedstawicieli opozycji (potwierdza to szczegolowa analiza opublikowna pare dni temu przez gazete Ultimas Noticias). Wiekszosc mediow publikuje, ze wiekszosc to opozycja, nie podajac zrodel. Nieporozumienie wynika zapewna stad, ze wiekszosc chavistow, ktorym tymczasowo odebrano bierne prawo wyborcze, zaakceptowalo te decyzje i nie startuje. Przedtswicielie opozycji wrecz odwrotnie. Od wielu miesiecy wiedzieli, ze nie moga startowac, ale rozpoczeli swoje kampenie wyborcze, a w ostatnich tygodniach nasilili protesty przeciw decyzji Russiana.