Chyba już tylko Łuka wie dokąd zmierza. Wolnośc dla Kazulina ma byc sygnalem dla Europy, że reżim gotow jest na ustępstwa i demokratyzację kraju. Z drugiej strony wrzesniowe wybory to kolejna farsa; ci z kandydatów opozycyjnycvh którzy chceli startować mieli to w wiekszosci uniemozliwone z róznych powodów administracyjnych. Tradycyjnie KGB straszyło plitykow opozycji a w kilku przypadkach były nawet aretsztowania. Nie ma więc mowy o zadnych wolnych i uczciwych wyborach.
Z drugiej strony pętla na szyji Łukaszenki powoli sie zaciska. Gospodarka jest całkowicie uzalezniona od Rosji, która przejęla znaczna część przedsiębiorstw. Co sie dało Łukaszenko zaczął sprzedawac na prawo i lewo - nawet jego sztandarowa siec telefonii komórkowej zmenila właściela. Jeszcze trochę i nie bedzie co sprzedawać a gospodarka budzetu nie zapełni. jeszcze jedna podwyzka cen gazu i rupy a finanse Białorusi padną - to najbardziej uderzy w biednych ludzi, którzy dotychczas wierzyli Łukaszence.
Saakaszwili chyba niedługo będzie wolny, może więc lewicowi "wolnościowiści" rzucą hasło: Saaka na prezydenta Białorusi!
A kto ma zapełniać? Wskaźniki gospodarcze Białorusi wyglądają dość przyzwoicie.
wrześniowe wybory na Białorusi nie są większą farsą, niż nadchodzące wybory w USA.
W Stanach opozycji de facto nie ma, są tylko "konie startujące w wyścigach ale pochodzące z tej samej stajni". Więc jeżeli na Białorusi ta opozycja jest choćby słyszalna, to jest to już bardziej demokratyczne,niż za oceanem.
Pętla zaciska się na szyi każdego z nas, a nawet na szyjach tych,co tą pętlę zaciskają, ponieważ ich szyje są także wewnątrz tej pętli.
W Garmisch-Partenkirchen luksusowe posiadłości zostały wykupione przez rosyjskich biznesmenów i zatrudniani są tam Enerdowcy ze względu na znajomość rosyjskiego. A co na to Niemcy? A no nic, bo nie mają jak "na to co".
Co w tym dziwnego,że uderzy w biednych? Choćby uderzało jednakowo we wszystkich, to ten, który ma więcej i straci tyle samo, co biedak, to ma jeszcze właśnie to, czego biedak nie miał, i dlatego był właśnie biedny.
Czy gdziekolwiek na świecie bywa inaczej?
"wrześniowe wybory na Białorusi nie są większą farsą, niż nadchodzące wybory w USA.
W Stanach opozycji de facto nie ma, są tylko "konie startujące w wyścigach ale pochodzące z tej samej stajni". Więc jeżeli na Białorusi ta opozycja jest choćby słyszalna, to jest to już bardziej demokratyczne,niż za oceanem."
z ta mała różnica ze opozycji w USA nie ma w najwiekszych wyborach, bo obecnie nikt na nich nie chce głosować, a nie dlatego że rzadząca partia aktywnie uniemożliwia im działalność. Ale nie dziwie sie ze nana nie zauważa takiej drobnej rożnicy.
Nie przepadam za amerykańskim systemem politycznym ale nie słyszałem aby tajna policja szykanowala kogokolwiek kto wyraziłby chęć startu w wyborach. Nie słyszałem aby szykanowano utrudniano administracyjnie start w wyborach polityków partii opozycyjnych. Nic mi nie wiadomo aby opozycjonisci byli skazywani na wiezienie za "przeklinanie w miejscu publicznym", "plucie na chodnik" i inne podobne bzdury. O ile sie orientuje to w USA rzad ani zadna partia nie kontroluje mass mediów, włazda i policja nie blukuje dystrybucji gazet ani nikt nie zaglusza satcji radiowych czy TV.
Kryzys finansowy na Biołorusi uderzy w emerytów, rencistów, sfere budzetowa i firmy ktore sa dotowane z budzetu. Teraz Łuka lata dziury sprzedajac firmy ale w pewnym momencie to sie skończy. Dwor Łuki jest dobrze ustawiony; to oni kontroluja czesc firm, to ich zatrudniaja Rosjanie i inne firmy zagraniczne jako "konsultantow" lub mniejszych udziałowców - ich kryzys nie ruszy.
prawdę mówiąc, na opozycję białoruską też mało kto chce głosować.
A że jest ona poddawana średnio dotkliwym szykanom... To przykre. Ale w tych szykanach trudno się dopatrywać powodu nikłej popularnosci opozycji. Gdyby ta miała poparcie społeczne, to obaliłaby władzę albo chociaż zmusiła ją do zaprzestania szykan.
ależ nigdzie nie twierdze że na opozycje Białoruską ktoś chce głosować, albo że ich słaby wynik jest efektem szykan.
Twierdze że jest różnica między brakiem opozycji z powodu szykan władz a brakiem opozycji z powodu braku wyborców. A twierdzenie że ta pierwsza sytuacja jest bardziej demokratyczne niż druga jest wprost idiotyczne (przepraszam za wyrażenie, ale zwyczajnie nie da sie inaczej tego nazwać) i podchodzi pod trollowanie.
A swoją drogą jednak władza sie musi ich troche obawiać skoro stosuje takie szykany, czyli tez nie są na tak beznadziejnej pozycji.
A czy są to średnio dotkliwe szykany? no cóż, jak na lewica.pl pojawił sie artykuł że policja wylegitymowała uczestników jakiejśtam lewicowej konferencji to wszyscy byli oburzeni jaki to faszyzm i zamach na demokracje. A wtrącenie do kolonii karnej na lata to jednak ciut więcej niż wylegitymowanie.
Wiedza Bialorusinów na temat opozycji jest minimalna bo i jaka moze byc w kraju gdzie mass media kontroluje władza i skutecznie ogranicza mozliwości oddziaływania opozycji. Opozycja swoje gazety drukuje głównie w Rosji bo na Białorusi nikt takiego zlecenia nie przyjmie-zakaz administracyjny. Transport wydrukowanej gazety to wielkie ryzyko bo policja poluje na transporty i czesto rekwiruje nakład. Bardzo czesto tez zatrzymuje samochód - bo sa usterki techniczne itd. Z dystrybucją tez nie ma łatwo - gazety mozna spzredawac tylko w nielicznych prywatnych punktach. Oficjalna dystrybucja, kioski itd maja zakaz dystrybucji tych wydawnictw. Redakcje i dziennikarze tez nie maja łatwo; ilu dziennikarzy dostało wyroki bo odwazyli sie napisac coś o Łukaszence? Oficjalnie redakcje nie moga znajdowac sie w prywatnych mieszkaniach i lokalach ale zaden organ administracji nie wynajmie lokalu dla redakcji.
Podobnie jest z partiami i stowarzyszeniami-nkt im lokalu nie wynajmie.
Oficjalne mass media kreują wizerunek Bialorusi; raju otoczonego przez wrogów. A to wojska USA na granicy polsko-białoruskiej, a to szkolenia CIA dla opozycji itd.
Białorusini sa zdezorientowani i poddani popagandowej obróbce. I na tym zależy Łukaszence
Nawet jeżeli tak jest jak piszesz, to przecież pozostaje internet, media sąsiadów (Rosja, Ukraina), masa ludzi pracujących za granicą itp. Bariery językowej przecież nie ma.
Toteż w duzych miastach gdzie nie ma dużych problemów z dostepen do internetu i innych niz reżimowe media opozycja jest popularna - to sa bastiony opozycji. Ale wiekszośc Biaorusinów zyje bez dostępu do innych niż reżimowe media. I to jest problem opozycji.
Nie zamierzam tu uprawiać proreżimowej propagandy (od tego mamy tu sprawdzone grono towarzyszy, he he) po prostu nie bardzo wiem w jaki sposób można ukryć rzeczywistość przed obywatelami niezbyt dużego kraju w środku Europy. Przecież setki tysięcy Białorusinów pracuje za granicą, jest dostępna TV rosyjska i ukraińska itp.
Nie przesadzałbym z tą popularnością opozycji w dużych miastach. W Grodnie, gdzie bywałem i miałem okazję poznać tamtejszych działaczy, jest to we wszystkich partiach od Białoruskiego Frontu Narodowego po socjaldemokratów może w porywach do 150 osób (Anarchiści są silniejsi i liczniejsi od większości partii opozycyjnych). Nawet w Mińsku demonstracje opozycji też nie są specjalnie liczne. Jedyną partią mającą jako takie struktury, ale też daleką od masowości jest Partia Komunistów Białorusi, która z tego co słyszałem teraz się sypie, bo wielu jej członków mimo, że nie lubi Luki, to też nie akceptuje kumania się z "demokratami".
nie siej durnej demoliberalnej propagandy. Bez poparcia tzw. dużych miast nie sposób wygrać wyborów.
west - aby zrozumieć postawe Bialorusinow trzeba pamietac, ze jest to naród który nie wykształcicł mechanizmów obywatelskich bo i nie mial kiedy. Bialorusini sa bierni i pokornie słuchaja władzy bo tak sa nauczeni. Rosja i Ukraina (nie wspominając republik baltyckich) to przy Bialorusi ostoje społeczeństwa obywatelskiego.
Panie Ciszewski-nigdy nie pisalem, ze opozycja na Bialorusi to ruch masowy. To raczej male grupy inteligencji, studentów i uczniów. Mimo represji ze strony władz i blokady w mass mediach za sukces trzeba uznać wynik jaki Milinkiewicz i Kazulin osiagneli w wyborach prezydenckich w duzych miastach. W niektorych komisjach na obu kandydatow opozycyjnych padło ponad 50% glosów.
to może "demokraci" znajdą sobie inny, bardziej obiecujący naród niż białoruski?