chyba zartujesz...
sytuacja w ktorej minister oglasza poblicznie, ze ma zamiar ewentualne (choc malo ale zawsze) korzysci z tego typu inwestycji z gory wytransferowac za granice i to na daleki wschod, powinna go stawiac niezwlocznie przed trybunalem stanu, a nie w jakim konkursie, nawet tego typu osmieszajacym ...
Korzyściami z tych inwestycji mają być autostrady. Minister powinien iść pod trybunał stanu, jeśli nie skorzysta z propozycji chińskich firm. Co jest bardzie racjonalne wybudować 5 km autostrady za 1 zł, czy 1 km za 5 zł?
Ale oczywiście najważniejszy jest czynnik ludzki, który spowoduje, że będziemy mieć mało autostrad ale z gruby hajc. A czy ten czynnik ludzki będzie odpowiadał za ofiary, będące skutkiem straconej szansy i niewybudowania kolejnych kilometrów autostrad?
W odniesieniu do Drzewieckiego użyłem akurat innego słowa ;-)
Natomiast co do meritum, to pewnie masz rację. Może powinno się mówić o Trybunale Stanu. Tyle tylko, że z takiego mówienia nic by nie wyszło, bo postawienie przed Trybunałem Stanu jest w naszym systemie prawnym decyzją polityczną. Przy tak wysokiej afirmacji dla zderegulowanego kapitalizmu w szeregach elit politycznych (zaryzykowałbym stwierdzenie, że wręcz powszechnej i bezwyjątkowej afirmacji) nie ma na to po prostu szans. Dowodem na poparcie jest brak jakichkolwiek reakcji politycznych na słowa Drzewieckiego (no, chyba że coś się komuś o uszy czy oczy obiło... ale ja nie słyszałem i nie widziałem). Tak więc w tym przypadku jedyną bronią jest chyba wyszydzanie, sarkazm, groteska, etc...
No sorry, ale trudno, żeby na takiej - na przeproszeniem durnocie - mogli skorzystać liczni.
A ja jestem ciekaw po co nam te autostrady? Rozwiąże to któryś z problemów palących.. lewicę?
"Im taniej, tym lepiej" - to jest Twoim zdaniem racjonalizm? Ja uważam, że to raczej zmajstrowanie bomby z opóźnionym zapłonem. Jak coś jest tanie to NIE MA SZANS, żeby było wysokiej jakości. Poza tym, jeśli obiekty sportowe lub drogi nie spełnią bardzo precyzyjnie określonych wymogów jakościowych to nie zostaną oddane do użytku i w ramach "racjonalnych" decyzji wsadzimy kupę pieniędzy psu pod ogon. Albo jeszcze lepiej - zostaną oddane i pewnego pięknego dnia trybuna zawali się i kilka tysięcy ludzi pójdzie do piachu. Czy o to chodzi?
PS - mówisz "5 km za 1 zł"??? :) :) :) Ty to masz fantazję!!! Minister Drzewiecki przy Tobie to klasyczny syn marnotrawny.
co się zawaliło podczas olimpiady w Pekinie?
Podczas Olimpiady nic, w każdym razie nie w Pekinie. Za to ilu pracowników przypłaciło życiem i/lub zdrowiem stawianie obiektów sportowych w trakcie ich budowy nie wie nikt.
które trzeba będzie jakoś pogodzić. I władze państwowe to wiedzą, i przedsiębiorcy z branży, i związkowcy. A wy się podniecacie całkiem bez sensu.
Kiedy zobaczył te wspaniałe obiekty olimpijskie, wybudowane w krótkim czasie, to musiał być powalony z nóg. Niestety my nie mamy ani takich ministrów, ani takiej organizacji, ani takiej społecznej dyscypliny, więc gdzie nam do nich. Nawet lord angielski, który będzie organizował nastepną olimpiadę, podziwaił ich za doskonałe planowanie i organizacje. A my póki co, to doskonale sie kłócimy. A co do polskich firm. Owszem szybko dorabiają się ich właściciele ale nie ich robotnicy pracujący za grosze po kilkanaście godzin na dobę.I co na to pan przewodniczący związków? Broni właścicieli...
Podczas każdej olimpiady- w fazie budowy obiektów, zatrudniani byli robotnicy najemni np.z państw ościennych. Australia posłużyła się Polinezją, a o wegetacji i fatalnych warunkach pracy przy budowie stadionów napomykano półgębkiem i na marginesie. Ale jak ktoś chce, to przecież może sobie wyszukać dane w necie. Nie sądzę,żeby z budów australijskich ludzie wychodzili bardziej zdrowi i zamożni niż pracujący przy budowach w Pekinie robotnicy chińscy. Biorąc pod uwagę nagonkę i prowokacje pod adresem Chin, poradziły one sobie ze wszystkim jak widać znakomicie. Niemieccy sportowcy mówili o organizacji tej olimpiady bardzo pozytywnie, narzekali jedynie na klimat-pogodę, parną i gorącą. Podkreślali jednocześnie,że klimatyzacje chodziły na ful i w halach oraz hotelach była przyjemna temperatura.Cały świat mógł to śledzić na bieżąco. Gdyby wydarzyło się nawet coś najmniej ważnego, do czego dałoby się przyczepić, media zachodnie z pewnością by to chętnie wykorzystały. I niewiele dałaby tu blokada. Najwyraźniej sami Chińczycy zrozumieli ważność tej imprezy i wspierali ją a tym samym i chiński rząd. Są oni bardzo mądrym narodem.
Na pewno nie broni właścicieli. Chce jedynie przestrzegania praw pracowniczych i standardów cywilizowanego świata podczas budowy obiektów sportowych. To źle?
Związki nie są przeciwne przyjazdowi pracowników z Chin, czy z Białorusi; co więcej - są świadomi, że ich przyjazd jest niezbędny, jeśli serio myślimy o wyrobieniu się z budową obiektów. Domagają się jedynie, by nasi pracodawcy zapewnili im takie same warunki, jak polskim pracownikom; są przeciw dumpingowi socjalnemu i wykorzystywaniu ludzi poszukujących lepszego życia na emigracji. Co w tym złego?
Podobne stanowisko prezentują także centrale i działacze na Zachodzie Europy.
Przeczytaj uważniej komentarz. Nie napisałem, że w Chinach coś się zawaliło podczas olimpiady; twierdzę tylko, że istnieje bardzo uzasadnione podejrzenie, że coś takiego może nastąpić kiedy coś buduje się najniższym kosztem.
A po Twoim wpisie pominę kwestię łamania praw pracowniczych, bo, jak sama zauważyłaś "Chiny poradziły one sobie ze wszystkim jak widać znakomicie. Niemieccy sportowcy mówili o organizacji tej olimpiady bardzo pozytywnie, narzekali jedynie na klimat-pogodę, parną i gorącą".
Skoro tak, to Alleluja i do przodu!
ale zachwalanie "chińskich porządków" na portalu z reguły broniącym przecież praw pracowników to co najmniej niesmaczne, jeśli nie zwykła schizofrenia.
Naród Polski będzie mógł się wyzwolić spod katofaszystojankeskiego buta!
Towarzysze - naprawdę nie widzicie, że to szansa dla całej lewicy?
Ty wiesz, że masz rację! :) Normalnie dobry pomysł :)
sie tutaj z cala infrastruktura potrzebna do zycia typowemu chinczykowi, wlacznie z wlasnymi wychodkami i burdelami. Kodeks pracy nie bedzie dotyczyl chinskiego robotnika budujacego biednemu polskiemu obywatelowi ktory za to placi super wypasiony obiekt sportowy zeby pan minister mogl w swietle fleszy wykazac sie swoja zwinnoscia i operatywnoscia przed mediami ktore zyja z tego typu mega imprez zarabiajac krocie na kontraktach reklamowych z wielkimi korporacjami.
Przyznajesz zatem, ze Polska po 89 roku gospodarczo jest zdolna tylko zadluzyc sie lub wyprzedac zeby kupic kolejne dobra gdzies na swiecie, podstawe dobra ktorych moze miec w nadmiarze i wlasnym sumptem gdyby system dzialal, czyli jest gorzej niz w tym liryka mistrza Waligorskiego
"Zrobił wilk elektrownię, lecz by prąd uzyskać
Spalał w niej cały węgiel z kopalni od liska.
Kopalnia z elektrowni cały prąd zżerała,
Stąd brak światła i węgla. Ale system działa!"
Po tych latach jedno wychodzi z Ciebie kwaku - taniocha za wszelka cene (nawet wlasnego rozwoju), przeciez chinskie przesiebiorstwa budowlane dzialaja na specjalnych przywilejach chinskiego panstwa dotyczacymi eksploatowania zasobow ludzkich, w wiekszosci tych przedsiebiorstw udzialami dysponuja rodziny scisle zwiazane z wysokimi chinskimi urzednikami majacymi bezposredni wplyw na ksztalt chinskiego panstwa i prawa. W chinskim przesiebiorstwie Twoje libertarianskie idealy maja sie nijak do stanu faktycznego, chinski robotnik musi zgodzic sie nie na 8 -10 godzin pracy, tylko na 24 godz., staje sie wlasnoscia przesiebiorstwa jak kazda inna maszyna. Chinskie przesiebiorstwo przypomina swoimi zasadami organizacji armie w czasie wojny, to jest najbardziej efektywny sposob zarzadzania ludzkimi zasobami za cene nic nie wartej w obliczu dolarowych zyskow tzw. wolnosci.
oczywiście mój poprzedni post odnosił się do wcześniejszych wpisów. Ad vocem to pełna zgoda z dyzmą.
Swoją drogą - za kilkanaście/kilkadziesiąt miesięcy może to zdrowo walnąć w ekipę Donka. Oby.
a co proponujesz chińskim pracownikom? Powrot do ludowego państwa robotniczo-chłopskiego? Mrzonki a la Hardt-Negri o nowym komunizmie rewolucyjnej "mnogości"?
Stopa dobrobytu rośnie w Chinach tak szybko, jak nigdzie na świecie. A że są dotkliwe koszty?
Za Mao, calkowicie nieudana próba dogonienia i przegonienia Zachodu rewolucyjną metodą mobilizacji mas kosztowały miliony. Walka z biurokracją w czasach rewolucji kulturalnej - kolejne milionowe straty. A pozytywnie - nic z tego nie wyszło.
Teraz Chińczycy mają wytyczoną drogę przed sobą, gdzie na każdym kroku widać wymierne efekty.
rozumiem ze popieracie wsparcie finansowe naszego rzadu dla dalszego rozwoju wspanialej gospodarki chinskiej; szkoda tylko ze to wsparcie z naszego punktu widzenia to tylko transfer za granice podatkow naszego spoleczenstwa [co sie udalo zablokowac przy funduszach emerytalnych, gdzie nie wypalil na szcz. pomysl na zniesienie blokady inwestycji zagranicznych, wyfrunie za sprawa warszawskich przyjaciol zoltych kurdupli - po prostu radosc nie z tej ziemi ;P]
i wszystko po to zeby kilka procent fanatykow moglo na zywo popatrzec jak 11 facetow udajacych sportowcow jak zawsze dostaje po dupie w pierwszych 5 meczach ....
Coś ci się pomyliło. Wyraźnie przecież apelowałem do przewodniczącego związków, by egzekwował od właścicieli firm budowlanych przetrzegania praw pracowniczych. Również w stosunku do Chinczyków, gdy bedą ich pracownikami. W Polsce nagminnie nie przestrzega się czasu pracy. Widać to gołym okiem, bo budowy łatwo obserwować. Twierdzisz, że związki z tym walczą. Może. Ale rezultatów ich walki nie widać.
No to mam coś dla kwaka:
Raka nie ubezpieczamy, czyli prywatne ubezpieczenia w praktyce
http://wyborcza.pl/1,75478,5628070,Raka_nie_ubezpieczamy.html
Istnieje coś takiego jak współpraca gospodarcza i na tym to się opiera. Te parę stadionów Chin nie zbawi, poza tym nie wiem,jak miałoby być możliwe, by naród liczący 38mln dusz mógł wspierać czy w jakikolwiek sposób wpływać na gospodarkę narodu liczącego 1 miliard 200 milionów.
Pracował ktoś z was w chińskim przedsiębiorstwie działającym w Polsce? Albo był w nim chociaż przez parę godzin i rozmawiał z pracownikami?
Nie? To przestańcie pieprzyc głodne kawałki o dwudziestoczterogodzinnym dniu pracy oraz głodowych pensjach. I powściągnijcie wodze wyobraźni, która podpowiada wam obrazy tysięcy wynędzniałych kulisów, wywożących taczkami ziemię z wykopów czy tuneli na oczach sytych i zadowolonych warszawiaków.
Minęły czasy, kiedy to głównym kapitałem ChRL była tania siła robocza. Przez te kilkanaście lat, kiedy Polska przeżywała konwulsje transformacji i onanizowała się lustracjami, oni potrafili zakumulować wielki narodowy kapitał finansowy. Dzisiaj wygrywają głównie znakomitą organizacją pracy, dobrym wykorzystaniem umiejętności swoich inżynierów i robotników. I całkiem nieźle płacą, przynajmniej tym zatrudnionym w Europie, podobnie jak tubylcom.
Mówimy o pracownikach, którzy za psie pieniądze lub miskę ryżu będą stawiali stadiony, a nie o pomocy gospodarczej dla Chin.
Zgoda co do Mao - efekty jego polityki to najlepszy dowód, że sama dobra wola czy, jak kto woli, "chciejstwo" to czasem nieco za mało, a efekty są odwrotne do zamierzonych.
Ale co do tego dobrobytu Chińczyków dzisiaj to ośmielam się polemizować. Blichtr Pekinu czy Szanghaju oraz mnogość inwestycji zagranicznych nie świadczą o zamożności społeczeństwa. Odwołam się do opinii Kapuścińskiego w "Szachinszachu": probierzem dobrobytu jest poziom życia na prowincji. A chińska wieś pozostawia sporo do życzenia.
oczywiście.
Ale można powiedzieć, że Mao zdobył dla Chin suwerenność polityczną, natomiast obecnie zyskują one suwerenność gospodarczą.
Wolałbym, żeby to szło inną drogą niż kapitalizm państwowy, ale sytuacja jest, jaka jest.
zapewne chinscy robotnicy beda placic polskie skladki pracownicze itd... od swoich wielkich zarobkow, tych wyplacanych w Chinach, czy w Polsce ?. W Polsce zapewne zostana i beda zyc :)
Tu nikt nie podwaza osiagniec powiedzmy chinskiej mysli technicznej, bo to generalnie swietni kopisci, czy umiejetnosci, wyksztalcenia i zaangazowania chinskich inzynierow i robotnikow. Mimo wszystko nadal glownym kapitalem chinskich przedsiebiorstw pozostaje tani kapital ludzki, a ten mozliwy jest dzieki dzialaniom chinskiego rzadu ktory z calych sil wspomaga kazde chinskie przedsiebiorstwo w walce z kazda konkurencja.
Szerszeń bardzo trafnie odpowiedział, od siebie dodam jeszcze, że prawdopodobnie mieszasz wskaźniki dobrobytu ze wskaźnikami wzrostu PKK (których dynamika dla Chin nb. spada). Poza tym już nawet welfare state gospodarki nadreńsko-skandynawskie rozwijały się jakoś bez pracy półniewolniczej.
Abstrahując już nawet od wzajemnych powiązań chińsko-amerykańskich (obligacje państwowe w zamian za inwestycje kapitałowe) i lipy wzajemnej rywalizacji chińsko-amerykańskiej w sytuacji bliskiego współdziałania zachodnich koncernów z chińskimi nomenklaturowcami.
Jeszcze jedno: jak sadzisz, jak "konkurencyjność chińskich wyrobów" np. w konfekcji albo zabawkach odbija się na polskim rynku pracy?